ISBNewsLetter
S U B S K R Y P C J A

Zapisz się na bezpłatny ISBNewsLetter

Zachęcamy do subskrypcji naszego newslettera, w którym codziennie znajdą Państwo najważniejszą depeszę ISBnews, przegląd informacji dostępnych w naszym Portalu i kalendarium nadchodzących wydarzeń biznesowych i ekonomicznych. Subskrypcja jest bezpłatna.

* Dołączając do ISBNewsLetter'a wyrażasz zgodę na otrzymywanie informacji drogą elektroniczną (zgodnie z Ustawą z dnia 18 lipca 2002r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną, Dz.U. nr 144, poz. 1204). Twój adres e-mail będzie wykorzystany wyłącznie do przekazywania informacji na temat działań ISBNews i nie zostanie przekazane podmiotom trzecim. W kazdej chwili można wypisać się z listy subskrybentów klikając link na dole każdego ISBNewsLettera.

Najnowsze depesze: ISBnews Legislacja

  • 07.10, 12:45Soboń z MAP: Decyzja ws. wydzielenia aktywów węglowych zapadnie do końca roku 

    Wrocław, 07.10.2020 (ISBnews) - Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP) chce przed końcem roku przedstawić projekt wydzielenia aktywów węglowych ze spółek energetycznych, poinformował ISBnews wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń.

    "Pracujemy nad tym, żeby jeszcze przed końcem roku zaprezentować pomysł wydzielenia aktywów węglowych ze spółek energetycznych" - powiedział Soboń w rozmowie z ISBnews w kuluarach VI Kongresu Energetycznego DISE we Wrocławiu.

    Dodał, że projekt ten dotyczy wydobycia węgla, ale przede wszystkim aktywów produkujących energię opartą na węglu.

    "Najtrudniejsze w przygotowywanym projekcie jest znalezienie formuły pozabilansowego wydzielenie aktywów wytwórczych pracujących w oparciu o węgiel" - powiedział Soboń.

    W czerwcu br. wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin informował, że rząd rozpoczął prace nad wydzieleniem aktywów węglowych do osobnego podmiotu. Jak wówczas szacował, prace nad tworzeniem tej koncepcji mogą potrwać kilka miesięcy.

    Wojciech Żurawski

    (ISBnews)

     

  • 24.09, 12:51Prezes ZBP: Zmiany w podatku bankowym są potrzebne całej gospodarce 

    Warszawa, 24.09.2020 (ISBnews/ISBnews.TV) - Sektor bankowy tylko wtedy będzie mocnym silnikiem polskiej gospodarki, gdy podatek bankowy od tzw. projektów zielonej ekonomii oraz kredytów anty-COVID-owych zostanie zdjęty, a rezerwy celowe, tworzone na kredyty nieregularne uznane będą za koszty uzyskania przychodu, bo obecnie ani podatek, ani wpłaty na Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG) takim kosztem nie są, ocenił prezes Związku Banków Polskich w rozmowie z ISBnews.TV.

    "To są nasza propozycje. Jesteśmy w takiej fazie, kiedy muszą być podjęte pewne działania modyfikujące politykę państwa wobec tego sektora bankowego. […] Od kilku lat polski sektor bankowy stracił tempo budowy funduszy własnych i jest mało rentowny, nie może sam zarobić. A ponieważ jest mało rentowny, to jest nieatrakcyjny dla inwestorów, którzy po prostu nie chcą nabywać akcji polskich banków" - powiedział Pietraszkiewicz w rozmowie z ISBnews.TV.

    "Jeżeli silnik gospodarki jest za słaby, to gospodarka nie może rozwijać się w odpowiednim tempie. W przypadku banków dochodzi do tego jeszcze aspekt stabilnościowy, bowiem silne fundusze własne są tarczą ochronną w przypadku, gdyby część kredytów nie mogła być obsługiwana. A wiadomo, że w czasach kryzysu mają taką tendencję. Wtedy fundusze własne są po to, by uchronić depozyty ludności przed stratą oraz uchronić budżet państwa przed konieczną interwencją" - wyjaśnił.

    Jego zdaniem, politykę wobec sektora bankowego trzeba szybko zmodyfikować, po to, aby z jednej strony sektor był stabilny a z drugiej, żeby utrzymał zdolność do restrukturyzowania firm, które przez pandemię nie będą mogły kontynuować działalności. "Zmiany wprowadzone zbyt późno mogą wyrządzić szkody w całej gospodarce. Gdyby miało to być zrobione dopiero za rok, czy za dwa, to szkody w gospodarce mogą być znacznie większe" - podkreślił.

    Pietraszkiewicz zwrócił uwagę, że koszty własne banków od 2012 r., nie rosną - a nawet, w wielu segmentach - spadają, zaś suma obciążeń zewnętrznych stanowią już 2/3 kosztów ogółem. "I jest to najwyższe obciążenie w świecie" - dodał.

    Odnosząc się sytuacji banków Leszka Czarneckiego, Pietraszkiewicz stwierdził, że gdyby przyjąć europejskie standardy, ich kłopoty byłyby w pewnej mierze znacznie mniejsze, szczególnie, gdybyśmy cofnęli sie o 2-3 lata.

    "Pamiętajmy, że my mamy w Polsce mechanizmy pozwalające na restrukturyzację, na przejęcia banków. I one nadal funkcjonują. Jest jeszcze taka kwestia, tutaj trzeba pamiętać o tym, że to, co się wydarzyło wokół tych banków, miało charakter nie tylko ekonomiczny, miało charakter także - powiedzmy - ze sfery zaufania, ze strony pewnych relacji pomiędzy bankiem i nadzorcami - to są zawsze delikatne sprawy" - dodał.

    "Myślę, że władze regulacyjne i nadzorcze, a także właściciele tego banku, i zarządy tego banku, potrafią znaleźć rozwiązania, które pozwolą nam wybronić się z tej sytuacji" - podsumował.

    (ISBnews/ISBnews.TV)

     

  • 17.09, 08:55Pracodawcy RP: Termin konsultacji projektu ustawy o KSC powinien być wydłużony  

    Warszawa, 17.09.2020 (ISBnews/ ISBtech) - Termin konsultacji projektu nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC) powinien być zdecydowanie wydłużony, aby dać możliwość wyrażenia zasadniczych obiekcji. Jego przyjęcie grozi rażącym naruszeniem wielu praw zarówno na poziomie krajowym, jak i Unii Europejskiej, ocenia w rozmowie z ISBtech prezydent Pracodawców RP Andrzej Malinowski. Ostrzega on, że zmiany w tym kształcie grożą negatywnymi skutkami dla gospodarki, społeczeństwa i podważeniem zaufania do państwa.

    "Ekspresowy tryb konsultacji sugeruje, że projekt ma być jak najszybciej przejść przez ścieżkę legislacyjną. A jest on prawnym bublem. Jego przyjęcie grozi rażącym naruszeniem wielu przepisów zarówno na poziomie krajowym, jak i Unii Europejskiej. To niepokojące, że ten projekt pojawia się na dodatek w czasie pandemii" - powiedział ISBtech Malinowski.

    Zaznaczył, że biorąc pod uwagę zmiany, jakie przewiduje nowela, jej przyjęcie będzie miało bezpośrednie i znaczące skutki nie tylko dla cyberbezpieczeństwa, dostaw sprzętu sieciowego czy oprogramowania, ale całej sfery gospodarczej, społecznej oraz konkurencji rynkowej.

    "Brakuje oceny skutków tych regulacji. A może dojść do naruszenia praw gwarantowanych konstytucyjnie. Mam na myśli zasadę proporcjonalności. Chodzi o to, że kryteria tzw. procedury oceny zostały określone w sposób bardzo nieprecyzyjny. Kolegium, które ma prowadzić postępowanie oceniające nie jest ani kompetencyjnie, ani ustrojowo umocowane. Ma przyznane jednak niczym nieograniczone uprawnienia, pozbawione kontroli sądowej i oparte na niejasnych kryteriach" - uważa prezydent Pracodawców RP.

    Podkreślił on również, że to może wywrzeć olbrzymi wpływ na sytuację ekonomiczną i prestiżową danego dostawcy, a w konsekwencji operatorów i konsumentów.

    "Trzeba mieć wielką wyobraźnię, żeby wymyśleć postępowanie przed kolegium bez udziału tego, który jest oceniany. Tworzony jest jakiś sąd kapturowy? Dopiero z komunikatu w Monitorze Polskim oceniany dowie się o wyniku" - dodał Malinowski. Jego zdaniem, podważane jest w ten sposób zaufanie do państwa.

    "Projekt zakłada niekonstytucyjny obowiązek usunięcia z rynku owoców dotychczasowej działalności dostawcy. Co oznacza ryzyko naruszenia zasady równości wobec prawa. Wykluczenie będzie arbitralne i nie pozostawiające środków prawnych do odwołania się od decyzji. Do tego dochodzi naruszenie zasady swobodnego przepływu towarów oraz dyrektywy o konkurencji, która zakazuje przyznawania specjalnych praw w sektorze łączności telekomunikacyjnej. Moim zdaniem, projekt w przypadku jego wprowadzenia naruszy nawet przepisy Światowej Organizacji Handlu. Członek WTO nie może dyskryminować partnerów handlowych, traktując jedne kraje przychylniej od innych" - wymienił Malinowski.

    Nie zgodził się również z autorami nowelizacji, którzy nie przewidują negatywnych skutków dla budżetu i administracji państwowej. "Ten projekt grozi daleko idącymi negatywnymi skutkami społecznymi. To co mnie interesuje jako szefa organizacji pracodawców i jednocześnie przewodniczącego Rady Dialogu Społecznego, to ryzyko likwidacji miejsc pracy, wzrost wykluczenia cyfrowego, obniżenie dostępności do nowoczesnych technologii i usług, a w konsekwencji obniżenie konkurencyjności polskiej gospodarki, nie wspominając o spadku zaufania inwestorów. Niewielu zdaje sobie też sprawę z ryzyka wzmocnienia oligopoli. Na poziomie europejskim projekt może uderzyć w harmonizację europejską i relacje międzynarodowe" - stwierdził Malinowski.

    Jego zdaniem, nie można dostrzec śladu dyskusji z instytucjami unijnymi o projekcie.

    "A właśnie w ramach Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego zakończyliśmy przygotowanie projektu 'Bezpieczne wprowadzanie sieci 5G w UE - unijny zestaw narzędzi'. Ta opinia ma być jeszcze przegłosowana, ale mogę powiedzieć, że to jest ona skonstruowana w zupełnie inny sposób. Właściwy do wagi problemu oraz powagi zainteresowanych stron. Zwraca uwagę na elementy, które zostały zlekceważone przez projekt nowelizacji ustawy o KSC" - podsumował Malinowski.

    Sebastian Gawłowski

    (ISBnews/ ISBtech)

     

  • 16.09, 10:47MR: 8 dużych inwestorów mogłoby skorzystać z paszportu inwestora strateg. w 2021 

    Warszawa, 16.09.2020 (ISBnews/ ISBnews.TV) - Ministerstwo Rozwoju szacuje, że z tzw. paszportu strategicznego inwestora będą mogły skorzystać duzi inwestorzy, którzy zapewnią 1 000 nowych miejsc pracy, lub 3 000 już utworzonych miejsc pracy w ramach trwającej inwestycji lub re-inwestycji, a wartość inwestycji wyniesie 1 mld zł, poinformowała ISBnews.TV wiceminister Olga Semeniuk. Resort liczy, że w przyszłym roku paszport taki mogłoby otrzymać około 8 inwestorów.

    "Paszport strategicznego inwestora to taka regulacja prawna, która będzie wpisywała się w nowelizację ustawy o wsparciu Specjalnej Strefy Inwestycji. Ma za zadanie pobudzić gospodarkę, przyspieszyć to tempo, zapewniając nowe miejsca pracy. Dedykowany jest firmom krajowym, jak i zagranicznym, które spełniają dwa tak naprawdę czynniki. Po pierwsze - wartość inwestycji jest na poziomie 1 mld zł, a po drugie - zapewnią 1000 miejsc nowych pracy lub 3000 już utworzonych miejsc pracy w ramach trwającej inwestycji lub re-inwestycji" - powiedziała Semeniuk w rozmowie z ISBnews.TV.

    Dodała, że inwestor, który spełnia takie kryteria będzie mógł na przykład skorzystać z szybszej ścieżki w procesie uzyskiwania poszczególnych pozwoleń: środowiskowych, budowlanych, także ułatwienia przy zatrudnianiu również obcokrajowców.

    "Szacujemy, że z tego paszportu od przyszłego roku będzie korzystało ok. 8 inwestorów, na tym poziomie. Jesteśmy obecnie na etapie konsultacji międzyresortowych. Konsultacje pokazały ogromny entuzjazm, ze strony poszczególnych resortów, co do potrzeby i zasadności stworzenia takiego paszportu. One trwają, zakończą się - mam nadzieję, że pod koniec przyszłego tygodnia. Teraz jesteśmy na etapie już tak naprawdę RCL-u [Rządowego Centrum Legislacji], i przygotowywania ewentualnych uwag ze strony RCL-u oraz Centrum Analiz Strategicznych. I mamy nadzieję, że ten paszport strategicznego inwestora będzie mógł wejść w życie od przyszłego roku od stycznia" - podsumowała Semeniuk.

    Pod koniec lipca wiceminister informowała, że Ministerstwo Rozwoju pracuje nad przygotowaniem paszportu inwestora strategicznego - szeregu ułatwień dla potencjalnych inwestorów, które przyśpieszyłyby proces uzyskiwania pozwolenia na inwestycje. Rozwiązania te miałyby się znaleźć w projekcie nowelizacji ustawy o specjalnych strefach ekonomicznych.

    Marek Knitter

    (ISBnews/ ISBnews.TV)

     

  • 11.09, 08:41MR liczy, że dzięki uldze liczba robotów zwiększy się 2,5-krotnie do 2025 r. 

    Karpacz, 11.09.2020 (ISBnews) - Ministerstwo Rozwoju szacuje, że wpływy podatkowe do budżetu z tytułu ulgi na robotyzację zmniejszą się o 1,1 mld zł przez 5 lat, ale liczy na 2,5-ktorne zwiększenie liczby zrobotyzowanych firm w tym okresie, poinformował ISBnews wiceminister Krzysztof Mazur. Wiceminister podtrzymał, że nowa ulga powinna obowiązywać od przyszłego roku.

    "W tej chwili uzgadniamy między Ministerstwem Finansów i Ministerstwem Rozwoju ostatnie szczegóły. Projekt zaraz powinien być ostatecznie uzgodniony i wierzę, że do końca września zostanie przyjęty przez Radę Ministrów i przesłany do Sejmu" - powiedział ISBnews Krzysztof Mazur w kuluarach Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

    Podstawowym elementem nowej ustawy będzie możliwość dodatkowego odliczenia 50% kosztów inwestycji w robotyzację.

    "Mam na myśli zakup robotów, akcesoriów, którymi robot wykonuje pracę, elementów BHP, oprogramowania czy szkolenia z obsługi. Kosztem ulgi będzie także leasing finansowy robotów, jeśli kogoś nie będzie stać na taki zakup. Jeżeli jakaś firma za 100 tys. zł zakupi aplikację robotyczną, to 50 tys. zł będzie dodatkowo odliczone od podstawy opodatkowania" - wyjaśnił wiceminister.

    Dodał, że ta ulga pozwoli na zmniejszenie kosztów takiej inwestycji dla firmy o ok. 10%.

    "To ma być ulga na okres 2021-2025, czyli na 5 lat. Koszty robotyzacji poniesione przez przedsiębiorcę w tym okresie będą mogły być odliczone w ramach tej ulgi" - dodał wiceminister.

    "Według naszych wyliczeń, wpływy podatkowe do budżetu przez 5 lat zmniejszą się o 1,1 mld zł. A jeżeli chodzi o liczbę firm, to chcielibyśmy podwoić liczbę tych, które korzystają z robotów. Zakładamy, że liczba robotów ma się zwiększyć do końca 2025 r. 2,5-krotnie z 13,6 tys. na koniec 2018 r. Teraz instalowanych jest około 2,6 tys. robotów rocznie, a chcielibyśmy, aby ta liczba zwiększyła się do 7-8 tys. rocznie" - powiedział Mazur.

    Podkreślił, że resortowi zależy na tym, aby z tej ulgi mogły skorzystać wszystkie firmy, niezależnie od wielkości.

    "Wiele małych firm od razu mówi, że ich na taką inwestycję nie stać. Ta ulga jest dobrze skorelowana z działalnością Fundacji Platforma Przemysłu Przyszłości, którą powołaliśmy po to, aby prowadziła działalność edukacyjną. Są również takie działania jak DIH-y, czyli Huby Innowacji Cyfrowych (Digital Innovation Hubs), szczególnie ten zlokalizowany w Krakowie, które zapewnią wsparcie przedsiębiorców w zakresie transformacji produktowej, usługowej oraz organizacyjnej, przy wykorzystaniu najnowocześniejszych rozwiązań technologicznych. Będą one przedstawiać zastosowania m.in. dla robotów. Mała firma będzie mogła otrzymać pierwszy darmowy audyt dot. celowości i kosztów zautomatyzowania czy zrobotyzowania danego miejsca pracy" - dodał wiceminister.

    Wcześniej wiceminister rozwoju Marek Niedużak informował w rozmowie z ISBnews, że Ministerstwo Rozwoju chce, by już w przyszłym roku przedsiębiorcy, dzięki uldze, mogli dodatkowo odliczać od podstawy opodatkowania 50% kosztów kwalifikowanych związanych z inwestycjami w robotyzację. Dotyczyć to ma nabycia lub leasingowania nowych robotów i kobotów wraz z osprzętem i urządzeniami BHP, czy szkoleń.

    Jak zapowiadał Niedużak, nowa ulga ma objąć zarówno płatników PIT, jak i CIT, i ma być adresowana przede wszystkim do firm, które zajmują się produkcją przemysłową. Informował też, że koszt tej ulgi dla budżetu to ok. 150 mln zł w pierwszym roku obowiązywania ulgi, przy czym w kolejnych latach będzie stopniowo wzrastał aż do poziomu ok. 315 mln zł w ostatnim roku jej obowiązywania.

    Marek Knitter

    (ISBnews)

     

  • 11.09, 08:34MR zgłosiło do Krajowego Planu Odbudowy m.in. budowę hubu biotechnologicznego  

    Karpacz, 11.09.2020 (ISBnews) - Ministerstwo Rozwoju zgłosiło do Krajowego Planu Odbudowy kilka projektów, w tym m.in. wsparcie produkcji mikroprocesorów w Polsce, czy budowę hubu biotechnologicznego, poinformował ISBnews wiceminister rozwoju Krzysztof Mazur. Krajowy Plan Odbudowy - będący podstawą do uzyskiwania środków z unijnego Funduszu Odbudowy - może zostać przyjęty przez rząd w październiku lub w listopadzie tego roku.

    "Do 1 sierpnia był czas na składanie tzw. fiszek projektowych do Krajowego Planu Odbudowy, w którym wiodącą rolę spełnia Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej. Te pieniądze będzie trzeba wydać w sposób celowany i szybki. Założeniem jest, że do 2023 r. aż 65% tych środków ma już być alokowane" - powiedział Mazur w rozmowie z ISBnews w kuluarach Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

    Dodał, że obecnie trwa analiza wszystkich propozycji i specjalne zespoły szukają synergii i wstępnie oceniają ich efektywność. O Krajowym Planie Odbudowy debatować będzie rada ds. innowacyjności pod kierunkiem wicepremier Jadwigi Emilewicz jeszcze w ten piątek.

    "W październiku bądź w listopadzie Rada Ministrów powinna już zaakceptować priorytety rozwojowe. Następnie Komisja Europejska akceptuje przedstawiony jej Plan. Założenie, że pierwsze środki będą już w naszym kraju pracować w pierwszym kwartale jest założeniem optymistycznym, ale możliwym do zrealizowania" - powiedział wiceminister.

    Dodał, że resort zaproponował kilka inwestycji, w tym np. wsparcie produkcji mikroprocesorów w Polsce czy budowę hubu biotechnologicznego.

    "Są pewne zalążki w Instytucie Badawczym Łukasiewicz, gdzie mają odpowiednie kompetencje, aby można było postawić na licencji jakiegoś koncernu zagranicznego linię produkcyjną, gdzie polskie firmy mogłyby testować swoje rozwiązania i je rozwijać. Budowa takiej linii to koszt wynoszący około 600 mln euro. Jest to nie tylko korzystne dla firm, ale także dla państwa. Taki mikroprocesor, wyprodukowany w Polsce, może być wykorzystany w całej infrastrukturze krytycznej" - powiedział Mazur.

    Resort zaproponował także dwa projekty, z których jeden nazywa się Narodowym Segmentem Naziemnym i dotyczy rozwijania kompetencji w oparciu o już dostępne dane satelitarne pochodzące z programu Copernicus, czyli europejskiej infrastruktury, a także z innych źródeł komercyjnych oferujących zobrazowania satelitarne w ramach współpracy międzynarodowej, m.in. z partnerami z Stanów Zjednoczonych oraz Włoch.

    "Drugi pomysł, bardziej ambitny, polega na zbudowaniu własnej konstelacji mikrosatelitów, dzięki którym Polska uzyskałaby własne źródło zobrazowań oraz możliwość komercyjnego udostępniania usług innym państwom, np. z regionu Europy Centralnej" - dodał wiceminister.

    "Trzeci temat to budowa hubu biotechnologicznego. Chcemy zaproponować stworzenie przestrzeni i platformy współpracy prywatno-publicznej firm i instytucji związanych z biotechnologią, farmacją i medycyną, w celu budowy wartości opartej o kapitał intelektualny. Wiele firm nie tworzy własnych laboratoriów, z uwagi na wysokie koszty infrastruktury lub inne uwarunkowania. Takie laboratorium (hub) sprzedawałby sloty badawcze poszczególnym firmom, które dzięki temu będą mogły rozwijać swoje centra badawczo-rozwojowe. Wiele firm krajowych, jak i koncernów globalnych, może być partnerami takiego projektu" - podsumował Mazur.

    W ramach uzgodnionego na unijnym szczycie w lipcu br. Instrumentu na Rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności Polska ma mieć do dyspozycji około 23 mld euro na dotacje (w cenach stałych) i około 34,2 mld euro na pożyczki (w cenach bieżących). Te pieniądze - o ile decyzja Rady Europejskiej zostanie zatwierdzona przez Parlament - będzie mogła inwestować w ramach Krajowego Planu Odbudowy.

    Marek Knitter

    (ISBnews)

     

  • 05.09, 09:00Niedużak z MR: Projekt ulgi na robotyzację powinien trafić do Sejmu jesienią 

    Warszawa, 05.09.2020 (ISBnews) - Ministerstwo Rozwoju chce, by już w przyszłym roku przedsiębiorcy, dzięki uldze, mogli dodatkowo odliczać od podstawy opodatkowania 50% kosztów kwalifikowanych związanych z inwestycjami w robotyzację. Dotyczyć to ma nabycia lub leasingowania nowych robotów i kobotów wraz z osprzętem i urządzeniami BHP, czy szkoleń. Projekt ulgi - jako element szerszego pakietu podatkowego Ministerstwa Finansów - niebawem trafi do prac legislacyjnych - poinformował ISBnews wiceminister rozwoju Marek Niedużak. Już jesienią projekt będzie przesłany do Sejmu.

    Projekt zakłada, że koszty te byłyby normalnie odliczane w ciągu roku podatkowego, a w momencie składania zeznania rocznego, przedsiębiorca dokonywałby dodatkowego odpisu, podobnie jak w przypadku ulgi na prace badawczo-rozwojowe.

    Ministerstwo Rozwoju chce wprowadzenia ulgi podatkowej, aby zwiększać liczbę robotów w polskich przedsiębiorstwach. Nowa ulga ma objąć zarówno płatników PIT, jak i CIT, i ma być adresowana przede wszystkim do firm, które zajmują się produkcją przemysłową.

    W rozmowie z ISBnews Niedużak podkreślił, że robotyzacja polskiej gospodarki to dziedzina, w której nasz kraj ma wiele do nadrobienia.

    "Nie tylko w porównaniu np. z Koreą Płd. czy z Niemcami - bo byłoby to dosyć oczywiste - ale także z Węgrami, Czechami czy Słowakami. Jeżeli spojrzymy na zestawienie liczby robotów, które przypadają na 10 tys. osób pracujących w przemyśle w 2018 roku, widzimy, że w Niemczech było ich 338, na Słowacji - 165, w Czechach - 135, na Węgrzech - 84, a w Polsce - 42" - argumentował wiceminister.

    "To pokazuje, że nasz przemysł bez wątpienia ma przed sobą jeszcze długą drogę do modernizacji, automatyzacji, cyfryzacji. I jeszcze daleko nam do przemysłu 4.0, czyli przemysłu przyszłości" - dodał Niedużak.

    Tymczasem - jak podkreślił wiceminister - rozmaite dane wskazują na to, że zwiększenie produkcji przemysłowej, przy pomocy robotów, podnosi wydajność i zyskowność, a tym samym konkurencyjność firm. W dłuższej perspektywie ułatwia ekspansję eksportową.

    Stąd potrzeba poszukiwania i wspierania rozwiązań, które mogłyby przyspieszyć proces modernizacji polskiej gospodarki, podkreślił Niedużak.

    Projekt zmian przygotowały Ministerstwo Rozwoju oraz Ministerstwo Finansów. Resorty konsultowały się przy tym z firmami, które zajmują się sprzedażą robotów wykorzystywanych w gospodarce. Przy ustalaniu prawa do ulgi na robotyzację, bez znaczenia ma być wielkość firmy czy branża. Za koszt robotyzacji uznawane będzie nabycie nowych robotów, kobotów, fabrycznie nowych maszyn i urządzeń peryferyjnych do robotów, np. torów jezdnych, obrotników, nastawników, czujników, kamer, a także elementów BHP.

    Ulga przysługiwać ma także np. na szkolenia, niezbędne do uruchomienia i przyjęcia do użytkowania robota przemysłowego, czy urządzeń do interakcji człowiek-maszyna. Przedsiębiorca będzie mógł także odliczyć opłaty leasingu finansowego robotów przemysłowych.

    "Ma to być ulga podatkowa nakierowana na konkretne wydatki. […] Dlatego wspólnie z Ministerstwem Finansów zdecydowaliśmy, że powstanie katalog wydatków, tak jak zrobiliśmy to przy uldze na badania i rozwój" - podkreślił wiceminister.

    "Podobnie, jak z ulgi na badania i rozwój – z której z roku na rok korzysta coraz więcej firm i która przyniosła bardzo znaczący wzrost wydatków na ten cel – z nowego rozwiązania będą mogły korzystać firmy o dowolnym profilu, które mają potrzebę posiadania tego typu urządzeń" - tłumaczył wiceminister.

    Ulga ma być wprowadzona na pięć lat. To oznacza, że będzie dotyczyła wydatków na robotyzację poniesionych w latach 2021-2025.

    "Zależy nam na tym, żeby ulga generowała impuls inwestycyjny po stronie przedsiębiorców i żeby nie obowiązywała w bliżej nieokreślonym czasie, ale by to zachęciło do inwestycji w, dającym się przewidzieć, horyzoncie czasowym" - wyjaśnił Niedużak.

    Korzystanie z ulgi nie wpłynie na odliczanie ulgi amortyzacyjnej. Według wyliczeń Ministerstwa Rozwoju jej wprowadzenie nie będzie oznaczało bardzo dużych kosztów dla budżetu.

    "Nasze szacunki oparte są na dotychczasowej sprzedaży robotów w Polsce. Z perspektywy budżetu to koszt ok. 150 mln zł w pierwszym roku obowiązywania ulgi, przy czym w kolejnych latach - jak przewidujemy - koszt ten będzie stopniowo wzrastał aż do poziomu ok. 315 mln zł w ostatnim roku jej obowiązywania" - tłumaczył wiceminister.

    "Mamy bardzo dobrą współpracę z Ministerstwem Finansów, z pionem ministra Jana Sarnowskiego. Oczywiście, jego flagowym projektem jest estoński CIT. Z tym, że estoński CIT będzie raczej dla małych i średnich firm, które myślą o inwestycjach. Wówczas takiej firmie będzie się 'opłacało' wejść w estoński model rozliczenia podatku dochodowego. Natomiast do większych firm - dla których ten model będzie niedostępny, ze względu na limit przychodów - adresowana będzie m.in. ulga na robotyzację" - wskazał Niedużak.

    Rządowy proces legislacyjny dotyczący ulgi podatkowej na robotyzację będzie koordynowało Ministerstwo Finansów. Jesienią projekt ma trafić pod obrady Sejmu.

    Elżbieta Dominik

    (ISBnews)

     

  • 03.09, 14:19Kościński: Konkurencja zapobiegnie wzrostowi cen po wejściu podatku handlowego 

    Katowice, 03.09.2020 (ISBnews/ ISBnews.TV) - Polski rynek jest bardzo konkurencyjny, co powinno zapobiec przerzucaniu kosztów planowanego podatku od sprzedaży detalicznej na konsumentów, ocenia w rozmowie z ISBnews.TV minister finansów Tadeusz Kościński.

    "Idea jest taka, żeby większe sklepy, które więcej korzystają z infrastruktury w Polsce, więcej za to zapłaciły. Jeśli te sklepy będą przerzucać koszty na swoich konsumentów, to wtedy mniejsze sklepy wygrają. Mam nadzieję, że ten rynek, który jest bardzo konkurencyjny, nie pozwoli na to" - powiedział Kościński w rozmowie z ISBnews.TV w kuluarach Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

    "Małe sklepy w tym momencie będą miały względną korzyść. Jeśli małe sklepy podniosą swoje ceny, to w tym momencie stracą możliwość konkurencyjności i na tym źle wyjdą, więc wierzę w siłę rynku" - podkreślił minister.

    Przyjęty w końcu sierpnia przez rząd projekt przyszłorocznej ustawy budżetowej przewiduje na 2021 rok m.in. 1,5 mld zł dochodów podatku od sprzedaży detalicznej.

    Według wcześniejszych zapowiedzi, podatek od sprzedaży detalicznej będą płacić sprzedawcy, którzy osiągnęli w danym miesiącu przychód ze sprzedaży detalicznej ponad 17 mln zł. Sprzedaż przez internet nie będzie opodatkowana. Przewidziano dwie stawki podatku: 0,8% od nadwyżki przychodu powyżej 17 mln zł do 170 mln zł miesięcznie oraz 1,4% od nadwyżki przychodu ze sprzedaży ponad 170 mln zł miesięcznie.

    (ISBnews/ ISBnews.TV)

     

  • 06.08, 13:56MR chce przedłużenia zwolnień z ZUS, postojowego dla firm z najwyższymi spadkami 

    Warszawa, 06.08.2020 (ISBnews) - Ministerstwo Rozwoju (MR) planuje przedłużenie o kolejne trzy miesiące przepisów dotyczących zwolnień ze składek ZUS oraz ponowne wypłaty postojowego dla firm najbardziej dotkniętych skutkami pandemii COVID-19, poinformowała ISBnews wiceminister rozwoju Olga Semeniuk.

    Obecnie urzędnicy resortu analizują spadki obrotów w poszczególnych branżach na podstawie kodów Polskiej Klasyfikacji Działalności (PKD).

    "Chodzi o wyszczególnienie po kodach PKD spadku obrotów gospodarczych. To jest w tej chwili propozycja ustawy, dotycząca narzędzi tarczy antykryzysowej w postaci ponownej wypłaty świadczenia postojowego oraz w postaci zwolnienia z ZUS-u o kolejne trzy miesiące, licząc od czerwca" - powiedziała Semeniuk w rozmowie z ISBnews.

    Pytana czy rozwiązanie będzie dotyczyć branży eventowej, powiedziała: "nie tylko branży eventowej".

    "Ona, oczywiście, się w to włącza, natomiast poszczególne kody PKD są analizowane teraz przez naszych urzędników" - doprecyzowała.

    Przepisy dotyczące zwolnień ze składek na ubezpieczenia społeczne, a także wprowadzające tzw. świadczenie postojowe zostały wprowadzone ustawami, których celem było ograniczenie skutków epidemii COVID-19.

    Według danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) na 3 sierpnia wypłacono 4,5 mld zł świadczeń postojowych. Natomiast koszt zwolnień ze składek ZUS wyniósł 16,6 mld zł.

    Elżbieta Dominik

    (ISBnews)

     

  • 06.08, 13:46Semeniuk z MR: Wśród zawodów rzemieślniczych znajdą się 'profesje przyszłości' 

    Warszawa, 06.08.2020 (ISBnews) - Ministerstwo Rozwoju (MR) przygotowuje nową ustawę o rzemiośle, w której znajdzie się aktualny katalog zawodów rzemieślniczych, uzupełniony m.in. o nowe profesje, związane z modą, informatyką, elektromechaniką czy ochroną środowiska, poinformowała ISBnews wiceminister rozwoju Olga Semeniuk. Planowane jest także ustawowe uregulowanie systemu kształcenia dualnego.

    Sektor rzemiosła - według danych MR - liczy obecnie około 300 tys. przedsiębiorstw.

    "Idziemy w dwóch kierunkach: rozszerzenia katalogu zawodów rzemieślniczych, tych związanych z bezpieczeństwem, konstrukcjami czy z higieną pracy, ale również tych, które będą wymagały poświadczenia różnego rodzaju certyfikatów krajowych i zagranicznych. W tym przypadku mówimy np. o zawodzie związanym z modą czy z estetyką" - powiedziała Semeniuk w rozmowie z ISBnews.

    Zaznaczyła, że koncepcja nowej ustawy o rzemiośle i kształceniu dualnym to efekt wielomiesięcznych spotkań z rzemieślnikami, którzy wskazywali, że obowiązujące obecnie przepisu ustawy o rzemiośle z 1989 roku w znacznym stopniu się zdezaktualizowały.

    "Chcielibyśmy zweryfikować katalog zawodów rzemieślniczych, który powstał w ramach ustawy z 1989 roku, żeby ocenić, które zawody są tak naprawdę już przeszłością, które teraźniejszością, a które mogą być przyszłością" - podkreśliła. W ustawie mają być uwzględnione np. zawody związane z automatyzacją.

    Odnosząc się do tzw. zawodów przyszłości, wiceminister powiedziała, że "chodzi o bardzo szeroką gamę zawodów związanych z ochroną środowiska, ekologią, śmieciami czy elektrośmieciami". Zaznaczyła jednak, że uwzględnione powinny zostać także inne zawody związane np. z elektroniką, digitalizacją, automatyzacją, a także pozostałymi profesjami informatycznymi.

    Celem planowanej nowelizacji jest także zmiana sytemu kształcenia w zawodach rzemieślniczych oparta na kontakcie uczeń-mistrz.

    "Chcielibyśmy zniwelować dysproporcje, które występują między teorią a praktyką i sprawić, żeby rzemieślnicy brali jeszcze większą odpowiedzialność za kształcenie dualne w systemie edukacji młodocianych pracowników" - podkreśliła wiceminister.

    W najbliższych tygodniach resort chce przygotować draft projektu do wstępnych konsultacji. Minister Semeniuk wyraziła nadzieję, że projekt nowelizacji ustawy o rzemiośle będzie mógł w najbliższych miesiącach zostać przedstawiony Radzie Ministrów.

    Elżbieta Dominik

    (ISBnews)

     

  • 21.05, 12:47KPMG: Korzystając z pomocy zw. z COVID-19, trzeba pamiętać o ryzykach prawnych 

    Warszawa, 21.05.2020 (ISBnews) - Firmy wykorzystujące środki przeznaczone na łagodzenie skutków pandemii COVID-19 oprócz oczywistych korzyści finansowych, powinny brać pod uwagę także potencjalne ryzyka prawne i odpowiedzialność, wskazuje KPMG, które rozpoczęło dziś cykl konferencji online "KPMG (e)Forum - Biznes w czasach pandemii". Agencja ISBnews jest patronem medialnym tego wydarzenia.

    "Firmy wykorzystujące środki przeznaczone na łagodzenie skutków pandemii COVID-19 oprócz oczywistych korzyści finansowych, powinny brać pod uwagę także potencjalne ryzyka prawne i odpowiedzialność, która spoczywa na przedsiębiorcach i bezpośrednio na członkach zarządów spółek. W skrajnych przypadkach organizacja może być zobowiązana do zwrotu całej pomocy, a zarząd spółki pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Istotne są również ryzyka kontraktowe związane z możliwością braku obowiązku zapłaty odszkodowania czy kary umownej, a także wygaśnięciem, rozwiązaniem lub odstąpieniem od umowy przez kontrahenta. W szczególności wiele wątpliwości budzą przepisy dotyczące umów najmu komercyjnego" - czytamy w komunikacie dotyczącym sesji pt. "Ryzyka prawne związane z regulacjami dotyczącymi COVID-19 - na co powinni zwrócić uwagę przedsiębiorcy i członkowie zarządów spółek?", która odbyła się 21 maja 2020 r. podczas konferencji online z cyklu "KPMG (e)Forum - Biznes w czasach pandemii".

    Możliwość skorzystania z niektórych instrumentów wsparcia, przewidzianych w ramach pomocy dla firm na łagodzenie negatywnych skutków COVID-19, jest uzależniona od tego, czy przedsiębiorstwo kwalifikuje się do sektora MŚP. Paradoksalnie, w wielu przypadkach określenie statusu firmy może nie być prostym zadaniem.

    Kwalifikacja przedsiębiorcy jako małego, średniego albo dużego przedsiębiorstwa może powodować duże trudności w sytuacji, gdy mamy do czynienia z bardziej rozbudowaną strukturą. Unijna definicja MŚP odnosi się bowiem nie tylko do przedsiębiorcy, który wnioskuje o pomoc, ale także do przedsiębiorstw z nim powiązanych i przedsiębiorstw partnerskich. Niewłaściwa kwalifikacja pociąga za sobą ryzyko konieczności zwrotu otrzymanego wsparcia, jeśli beneficjent pomocy otrzymał je na podstawie niezgodnego z prawdą oświadczenia i w rzeczywistości nie spełnia warunku jego otrzymania" – mówi Przemysław Kamil Rosiak, radca prawny w kancelarii prawnej D.Dobkowski sp.k. stowarzyszonej z KPMG w Polsce.

    KPMG zwraca też uwagę, że dotychczasowe przepisy antykryzysowe nie uchylają odpowiedzialności członków zarządu.

    "Konieczność zwrotu uzyskanych środków na łagodzenie skutków COVID-19 w związku z nieprawidłowościami na etapie wnioskowania lub ich wykorzystania może być dopiero początkiem problemów prawnych spółki i jej zarządu. W szczególności członkowie zarządów spółek, podpisując, nawet w okolicznościach nadzwyczajnych, oświadczenia i umowy dotyczące konkretnych instrumentów, powinni mieć świadomość, że przekroczenie granicy dopuszczalnego ryzyka gospodarczego czy brak precyzyjności w składanych oświadczeniach, chociaż pozornie nieistotny, rodzi po ich stronie poważne ryzyka prawnokarne lub karnoskarbowe. Zwłaszcza jeśli działania te dotyczą środków publicznych. Warto też pamiętać, że niezależnie może to skutkować dochodzeniem naprawienia poniesionej szkody od członków zarządu przez spółkę lub jej wierzycieli" - powiedział Fatima Mohmand, adwokat w kancelarii prawnej D.Dobkowski sp.k. stowarzyszonej z KPMG w Polsce, cytowany w komunikacie.

    Nowe regulacje wprowadzone w związku z pandemią generują też liczne ryzyka kontraktowe. Wiele wątpliwości wśród przedsiębiorców budzą przepisy tarczy antykryzysowej dotyczące umów najmu.

    "Jest kontrowersyjne czy możliwość tymczasowego wygaszenia umów najmu, a co za tym idzie zwolnienia najemców z czynszu, dotyczy także najemców powierzchni usługowej. Treść uzasadnienia projektu tarczy 1.0. sugeruje, że intencją ustawodawcy było objęcie wygaszeniem umów wszystkich rodzajów lokali objętych zakazem działalności, jednak ostateczne brzmienie samej tarczy 1.0 można interpretować w ten sposób, że wygaszeniem są objęte wyłącznie najmy powierzchni handlowej" - wskazał Mikołaj Zdyb, radca prawny w kancelarii prawnej D.Dobkowski sp.k.

    (ISBnews)

     

  • 15.05, 08:26MEN: W rozporządzeniu będzie mowa o ograniczeniu zajęć w szkołach do 7 VI 

    Warszawa, 15.05.2020 (ISBnews) - W przygotowywanym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) rozporządzeniu dotyczącym nauki w szkołach będzie mowa o przedłużeniu terminu ograniczonego funkcjonowania szkół do 7 czerwca br., poinformował ISBnews resort.

    "Na chwilę obecną nie ma jeszcze decyzji, czy uczniowie będą się uczyli na odległość, czy wrócą do nauki stacjonarnej w szkołach po 7 czerwca. Nie ma jeszcze także decyzji, w jaki sposób będzie wyglądała nauka od 8 do 26 czerwca br." - poinformowała ISBnews rzeczniczka ministerstwa Anna Ostrowska.

    Zaznaczyła, że "dalsze uruchomienie szkół i placówek oświatowych będzie uzależnione od sytuacji epidemicznej i wytycznych ministra zdrowia oraz GIS".

    Obecnie szkoły funkcjonują w ograniczonym zakresie.

    Wczoraj wiceminister edukacji Maciej Kopeć powiedział w rozmowie z WP TV, że MEN wyda rozporządzenie, które będzie mówiło o przedłużeniu ograniczenia funkcjonowanie szkół do końca zajęć dydaktycznych, tj. do 26 czerwca.

    Zgodnie z obecnie obowiązującą nowelizacją rozporządzenia w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 do 24 maja br. zawieszone są zajęcia stacjonarne w szkołach.

    Uczniowie mają zajęcia z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość. Od 25 maja br. będą umożliwione zajęcia opiekuńczo-wychowawcze z elementami zajęć dydaktycznych dla dzieci z klas I- III szkoły podstawowej, również od 25 maja br. – konsultacje dla uczniów klas 8 i maturzystów. Natomiast od 1 czerwca br. - konsultacje dla uczniów z pozostałych klas szkół podstawowych i ponadpodstawowych.

    Elżbieta Dominik

    (ISBnews)

     

  • 03.04, 11:17PINK: Niektóre centra handlowe mogą prawie w całości utracić przychody z czynszu 

    Warszawa, 03.04.2020 (ISBnews) - Właścicielom obiektów handlowych, w zależności od wielkości i struktury najemców, grozi nawet do ponad 90% spadku przychodów z czynszu, co może prowadzić do upadłości - w pierwszej kolejności mniejszych przedsiębiorców, oceniła dyrektor operacyjna Polskiej Izby Nieruchomości Komercyjnych (PINK) Agnieszka Jachowicz. W związku z tym Izba apeluje o symetryczne wsparcie dla wszystkich podmiotów rynku nieruchomości komercyjnych, co oznacza uwzględnienie właścicieli oraz inwestorów w programie osłonowym przygotowanym przez polski rząd.

    "Ustawa stanowi o wygaśnięciu umów, w uzasadnieniu zaś ustawodawca wspomina o zawieszeniu czynszów - zatem należy się spodziewać wygasania umów, które będą skutkować niepłaceniem czynszu. Dotyczy to wszystkich najemców, również tych działających poza sklepami funkcjonującymi w ramach obecnych ograniczeń. Struktura najmu w centrach handlowych jest zróżnicowana, w starszych centrach funkcjonują jeszcze duże hipermarkety, które mogą zajmować nawet około 20% powierzchni najmu, w nowych powierzchnia wynajmowana przez operatorów spożywczych waha się od ok. 2,5% do 10%. Dla centrów z małym supermarketem spożywczym spadek czynszu może więc wynosić ponad 90% (należy zwrócić uwagę na fakt, że hipermarket czy supermarket nie należy do najwięcej płacących najemców za m2)" - napisała Jachowicz w komentarzu dla ISBnews.

    "Z upadłością będą borykać się mali przedsiębiorcy, właściciele obiektów ponad 2 000 m2 gdzie nie ma w ogóle operatora spożywczego. Lepiej poradzą sobie mniejsze obiekty, gdzie oprócz operatora spożywczego działa np. sklep z artykułami budowlanymi i wyposażeniem wnętrz, apteka, pralnia czy sklep ze środkami czystości" - dodała.

    Ze stanowiskiem Izby zgadza się dyrektor Działu Badań Rynku i Doradztwa w JLL Mateusz Polkowski.

    "Polski sektor nieruchomości komercyjnych na przestrzeni ostatniej dekady wypracował mocne fundamenty i najmocniejszą pozycję inwestycyjną wśród wszystkich krajów regionu CEE. To zasługa zarówno zagranicznych, jak i rodzimych deweloperów, inwestorów i właścicieli, dla których zwieńczeniem biznesowych sukcesów, w bardzo różnych branżach, było wybudowanie np. centrów handlowych. Stworzyli miejsca pracy dla setek pracowników biurowych oraz osób działających w branży handlowej czy magazynowej. Dlatego instrumenty pomocy proponowane przez polskie władze powinny uwzględniać również ich stronę i zapewniać im bezpieczeństwo prowadzenia biznesu w tych bardzo trudnych warunkach. To, w jaki sposób rząd reaguje teraz, wpłynie najprawdopodobniej na obniżenie poziomu atrakcyjności inwestycyjnej kraju w długiej perspektywie. Trzeba, oczywiście, pomagać najemcom centrów handlowych i jest to oczywiste, niemniej jednak nie można tego robić wyłącznie kosztem właścicieli obiektów, ponieważ jest to najprościej ujmując niesprawiedliwe" - skomentował dla ISBnews Polkowski.

    1 kwietnia PINK zaapelowała o symetryczne wsparcie dla wszystkich podmiotów rynku nieruchomości komercyjnych, co oznacza uwzględnienie właścicieli oraz inwestorów w programie osłonowym przygotowanym przez polski rząd. Wg PINK uchwalone zapisy Tarczy Antykryzysowej nie uwzględniły ich perspektywy co oznacza, że państwo pominęło w swoich działaniach kluczowych uczestników rynku.

    "Polski sektor nieruchomości komercyjnych (biura, magazyny, powierzchnie handlowe) odpowiada za 12% polskiego PKB i był dotąd stabilnym źródłem wpływów budżetowych państwa oraz lokalnych samorządów. W ciągu ostatnich 10 lat wartość inwestycji w tym sektorze wyniosła ponad 42 mld euro (ok. 180 mld zł). Ponadto Polska jest największym rynkiem biurowym w naszym regionie z ponad 11 mln m2 nowoczesnych biur, w których pracuje ponad milion osób oraz ósmym rynkiem magazynowym w Europie pod względem podaży" - podkreślała PINK.

    Do projektu tzw. tarczy antykryzysowej PINK zgłosiło następujące - nieuwzględnione w ustawie - postulaty:

    - Udzielenie pomocy dla właścicieli budynków w sytuacjach racjonalnych żądań o zwolnienie z czynszów czy też ustawowych regulacji w zakresie zawieszenia czynszów (wprowadzonych dla galerii handlowych).

    - Wsparcie w zakresie kosztów operacyjnych w czasie ograniczonego funkcjonowania budynków.

    - Wprowadzenie większej elastyczności dla jednostek samorządu w zakresie podatku od nieruchomości (np. wprowadzenie możliwości odzyskania podatku od nieruchomości już zapłaconego przez przedsiębiorcę przed dniem wejścia w życie ustawy po 1 stycznia 2020).

    - Zmiany w zakresie art. 15g, tak aby warunek posiadania braku zaległości na koniec 3 kwartału uważało się za spełniony, jeżeli przedsiębiorca dysponuje zaświadczeniem o niezaleganiu z ZUS i / lub organów podatkowych wydanych w dowolnym okresie późniejszym.

    - Odroczenie spłat rat kredytów oraz odsetek zaciągniętych na zakup/budowę nieruchomości.

    - Zniesienie podatku od czynności cywilnoprawnych od wszelkich wkładów w spółkach osobowych, dopłat do spółek z.o.o. oraz podniesienia kapitału w spółkach kapitałowych wynikających z zaistniałej sytuacji.

    - Zmiany w zakresie prawa do wstecznego rozliczenia strat za 2020 (CIT i PIT) - jeżeli strata powstaje od początku 2020 roku, to powinna istnieć możliwość jej uwzględniania i korygowania na bieżąco roku 2019 i ewentualnej korekty w przypadku, gdy w 2020 strata będzie inna lub nie wystąpi.

    - Utrzymanie 3-miesięcznego okresu do wydawania interpretacji podatkowych (zamiast wprowadzonego wydłużenia tego okresu do 6 miesięcy).

    PINK postuluje zawieszenie zobowiązań wynajmujących / właścicieli obiektów handlowych wobec banków / instytucji finansowych, co stanowi niezbędną konsekwencję zawieszenia zobowiązań najemców wobec właścicieli obiektów handlowych. Brak takiego zapisu będzie oznaczać masowe składanie wniosków o upadłość, co odbije się także na najemcach, podkreśliła IZBA.

    Tomasz Chaberko

    (ISBnews)

     

  • 03.04, 08:30Skarbiec TFI: Większość firm skorzysta z przesunięcia terminu na umowy z PPK 

    Warszawa, 03.04.2020 (ISBnews) - Większość firm z II etapu wdrażania pracowniczych planów kapitałowych (PPK) - tj. zatrudniających 50-249 pracowników - prawdopodobnie skorzysta z możliwości przesunięcia wejścia do planu do 27 października br. i dlatego pierwszych wpłat z tego segmentu do PPK można oczekiwać na przełomie listopada - grudnia, szacuje w rozmowie z ISBnews dyrektor ds. komunikacji inwestycyjnej w Skarbiec TFI Przemysław Jaworski.

    Według niego, w obecnej sytuacji przesunięcie terminu PPK to najlepsze rozwiązanie - przedsiębiorcy mogą spokojnie skupić się na prowadzeniu działalności, zadbać o los swojej firmy oraz swoich pracowników.

    Firmy zatrudniające na 30 czerwca 2019 roku 50-249 pracowników mogą podpisać umowę o zarządzanie do 27 października br. oraz umowę o prowadzenie do 10 listopada br.

    "Ten termin sprzyja również nam - instytucjom finansowym, gdzie spokojnie możemy krok po kroku wdrożyć PPK w danej firmie" - powiedział Jaworski w rozmowie z ISBnews.

    Wskazał, że Skarbiec TFI ma klientów podlegających II etapowi wdrażania PPK, którzy podejmują się wpłat od maja, ponieważ chcą w tej sytuacji pomóc również pracownikom.

    "Ale są i takie firmy, które odczuwają skutki COVID-19, gdzie ten czas do października pozwoli spokojnie się przygotować do tego tematu. Liczymy, że większość firm z drugiego etapu jednak będzie korzystało na przesunięciu i pierwsze wpłaty zobaczymy na przełomie listopada - grudnia" - dodał dyrektor.

    Odnosząc się do kwestii, czy podejmowanie decyzji dotyczących PPK obecnie może być korzystne, zwrócił uwagę, że generalnie ryzyko w długim horyzoncie czasowym minimalizuje się.

    "Co do PPK - dziś wszyscy uczestnicy planu są na początku swojej drogi z oszczędzaniem w planie kapitałowym. Ich aktywa to trzy, może cztery wpłaty. Co jednak oznacza dla nich początek oszczędzania w kryzysie. Tu możemy przyjrzeć się wydarzeniom sprzed lat. Oczywiście to co dzieje się dziś, nie jest z niczym porównywalne, ale jakieś modele trzeba przyjmować" - powiedział.

    "Zatem posłużę się przykładem. Jeżeli decyduję się oszczędzać w PPK i odkładam wraz z pracodawcą 140 zł, dodatkowo otrzymuję wpłatę powitalną w wysokości 250 zł oraz w ciągu dwóch lat dwie dopłaty roczne w wysokości 240 zł. Wróćmy do kryzysu z lipca 2008 roku i załóżmy, że to wówczas oszczędzam swoje środki w PPK. To czas, kiedy indeksy spadają do 6 marca 2009 roku, po tej dacie w ciągu dwóch lat następuje silne odbicie rzędu 90%. Zakładając ten wariant spadków oraz wzrostów i przekładając na oszczędzanie w terminie od lipca 2008 roku do marca 2011, to w tej symulacji mój portfel przynosi stratę w wysokości -3,7%. Jeżeli przyjmę wariant, że rozpoczynam oszczędzanie w terminie od 6 marca 2009 roku do marca 2011, mój zysk wyniesie 41,6%" - wyliczył.

    Zwrócił przy tym uwagę, że w przypadku PPK należy pamiętać, iż dodatkowym zyskiem dla uczestnika jest sama wpłata od pracodawcy oraz dopłaty państwowe. Tu również w systematycznym oszczędzaniu główną rolę będzie grał czas oraz instytucja finansowa, która będzie zarządzać środkami uczestnika. "Będę szedł z maksymą PFR-u 'w sumie się opłaca'" - dodał Jaworski.

    Jego zdaniem, z punktu widzenia planów typu PPK zawsze może pojawić się "coś negatywnego" w środowisku.

    "Dzisiaj mamy koronawirusa, z mediów płyną same negatywne informację. Kiedy podejmowaliśmy decyzję o wejściu w PPK, przyjęliśmy zasadę, że będziemy pod każdym względem wspierać pracodawcę i pracownika. To jest kolejna sytuacja, gdzie edukacja na temat instrumentów rynkowych, na temat systematycznego oszczędzania, budowania oszczędności obywateli po 60. roku życia jest bardzo ważna. Nasi klienci są non stop z nami w kontakcie, a ci którzy zamierzają iść z nami w tę podróż, nie zawiodą się. Ważne jest, aby pracownik świadomie i dobrowolnie podjął decyzje czy być czy nie być w PPK" - podkreślił dyrektor.

    Przypomniał także, że jeżeli pracodawca likwiduje firmę, środki pracownika pozostają na rachunku PPK i tylko on ma do nich dostęp.

    "Jeżeli chce te środki na potrzeby bieżące wypłacić - po prostu dokonuje 'zwrotu' środków. Jednak nie wszystko, co znajduje się na rachunku trafia do jego portfela. Instytucja finansowa zarządzająca aktywami w PPK płaci ze składki pracodawcy 30% do ZUS-u. Ponadto, jeżeli zarządzanie było skuteczne i mamy zarobek, dodatkowo odprowadzany jest podatek Belki. To nie wszystko - jeżeli pracownik otrzymał dopłaty państwowe (powitalną, roczną) - wracają one do budżetu państwa" - wyjaśnił Jaworski.

    Jeżeli jednak pracownik znajduje nowego pracodawcę, a u niego działa PPK, to ten pracownik może dokonać transferu środków z jednej instytucji finansowej do drugiej, bez jakichkolwiek kosztów. Nie ma natomiast możliwości przerzucenia środków do nowego pracodawcy, który prowadzi w swojej firmie PPE, podkreślił dyrektor.

    Skarbiec Holding jest grupą, której przedmiotem działalności jest zarządzanie funduszami inwestycyjnymi (fundusze inwestycyjne otwarte, specjalistyczne fundusze inwestycyjne otwarte, fundusze inwestycyjne zamknięte) oraz usługi zarządzania portfelami instrumentów finansowych na zlecenie. Skarbiec Holding S.A. jest jedynym akcjonariuszem Skarbiec TFI S.A., które powstało w 1997 roku jako piąte towarzystwo funduszy inwestycyjnych w Polsce i jest jednym z największych towarzystw niezależnych od jakiejkolwiek grupy bankowo-finansowej w Polsce.

    Tomasz Oljasz

    (ISBnews)

     

  • 24.03, 12:15Ochnik z ZPPHiU: Powrót do normalności w branży detalicznej może zająć ok 2 lata 

    Warszawa, 24.03.2020 (ISBnews/ ISBnews.TV) - Skutki kryzysu związanego z rozprzestrzenianiem się koronawirusa SARS-CoV-2 będą widoczne w przypadku handlu detalicznego w Polsce do końca 2021 r., m.in. ze względu na cykl zakupowy i projektowy, który jest dłuższy niż w innych branżach, ocenił w rozmowie z ISBnews.TV Marcin Ochnik ze Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług (ZPPHiU).

    "Jeżeli chodzi o skutki obecnej pandemii, to na pewno będą ogromne. W pierwszej kolejności część firm może nie przetrwać, z uwagi na bardzo dotkliwy cios, jaki otrzymaliśmy. Z drugiej strony - te firmy, które przetrwają, tak naprawdę walczą w tej chwili o to, żeby minimalizować straty. Po trzecie, myślę, że te skutki kryzysu będą widoczne w przypadku handlu detalicznego do końca 2021, z uwagi na to, że nasz cykl zakupowy, cykl projektowy jest dłuższy" - powiedział Ochnik w rozmowie z ISBnews.TV.

    Według niego, największym wyzwaniem będzie kwestia tego, czy firmy - jeżeli odnotują duże straty - zgromadzą środki, które pozwolą im na zakupy towarów na jesień 2021 r.

    "I chyba to będzie pierwszym z największych wyzwań, po opadnięciu tego, co się dzieje w tej chwili. Sytuacja na pewno nie rozwiąże się po uruchomieniu centrów, tylko będziemy się z nią borykać jeszcze najbliższe 2 lata" - dodał Ochnik.

    Poinformował, że w przypadku jego firmy część zamówień jest w trakcie produkcji, a część została anulowana.

    "Sytuacja jest bardzo dynamiczna, bieżąco analizujemy. Co tydzień spotykamy się z działami zakupów, z dostawami i naprawdę każdego dnia mamy nowe wyzwanie, nowe trudności, z którymi musimy się borykać. W przypadku Ochnika, myślę, że 60-70% kolekcji jesień-zima 2020 trafi do salonów. Miejmy nadzieję, że już będą funkcjonowały na określonym poziomie, który pozwoli tą kolekcję dalej sprzedawać" - dodał.

    Według niego, aby branża mogła przetrwać, potrzebuje przede wszystkim większej partycypacji państwa w wynagrodzeniach pracowników.

    "Tak jak wiemy, w Czechach państwo pokrywa 80%, w Wielkiej Brytanii państwo pokrywa 80%, u nas jest to tylko 40%, czyli na pewno warto zwiększyć partycypację państwa w przypadku branż najbardziej dotkniętych obecną sytuacją. Z drugiej strony, mamy prośbę o abolicję czynszowe w centrach handlowych, najlepiej 6-miesięczną. Pozwoliłaby nam trochę odetchnąć, spłacić zaległe zobowiązania, bo tak naprawdę w tej chwili nie mamy wpływów. W zamian za abolicję, chcemy wydłużyć wszystkie umowy w centrach handlowych o 6 miesięcy. Kolejną rzeczą, o której rozmawialiśmy, jest split payment, który pomoże poprawić naszą płynność. I, oczywiście, 6- albo 9-miesięczne odroczenie płatności za wszelkiego rodzaju podatki i składki na ZUS" - wymienił Ochnik.

    Dodał, że założony niedawno Związek Polskich Pracodawców Handlu i Usług, który zrzesza już ok. 80 firm i zatrudnia łącznie ponad 150 tys. osób, chce prezentować wspólne stanowisko.

    "Chcemy wypracować wspólne stanowisko, bo wszyscy jesteśmy dokładnie w tej samej sytuacji, niezależnie, czy to firma, która ma ok. 800 sklepów, czy to Ochnik, czy to inne, mniejsze firmy, które mają 5 czy 7 punktów sprzedaży - wszystkim 'odcięło' w taki sam sposób przychody [...] Na pewno, ze względu na bardzo trudną sytuację naszej branży jesteśmy w tej sytuacji, w której bez pomocy państwa większość naszych firm zbankrutuje. I co do tego i ja, i firmy, z którymi rozmawiamy, nie mają wątpliwości" - podsumował Ochnik.

    Do ZPPHiU należą m.in. takie firmy, jak: Agata Meble, Answear, Apart, BIG STAR Ltd., CCC, Gino Rossi, Cocodrillo, Sowa Sp. J., Diverse, Duka, Gatta, Home&You, Inglot, KAN (Tatuum), Kazar, Lancerto, LPP (Reserved, Mohito, Cropp, House, Sinsay), Martes Sport, Mediaexpert, Medicine, Monnari, Neonet, Ochnik, Redan, Ryłko, Smyk, Solar, Yes, Wojas, VRG (Wólczanka, Kruk, Vistula, Deni Cler, Bytom) Venezia, 4F OTCF.

    (ISBnews/ ISBnews.TV)

     

  • 18.03, 16:56Prezes Skarbiec TFI: Skala pakietu pomocy w Polsce podobna jak w innych krajach 

    Warszawa, 18.03.2020 (ISBnews) - Wartość pomocy zadeklarowanej przez rząd w ramach ogłoszonej dziś tarczy antykryzysowej w Polsce jest podobna do pakietów przyjętych przez inne kraje, a jej skuteczność będzie zależała od rozwoju pandemii koronawirusa, ocenia w rozmowie z ISBnews prezes Skarbiec TFI Anna Milewska. Według niej, w pakiecie i generalnie w komunikacji władz, dotyczącej obecnej sytuacji, zabrakło zapewnienia o stabilności i bezpieczeństwie rynku kapitałowego.

    "Dobrze, że taki pakiet jest, natomiast nie ma znaczenia, czy dzisiaj jest to 212 mld zł, czy byłoby to 300 mld zł. Bo odpowiedź na pytanie, czy ta pomoc jest wystarczająca jest taka sama, jak w przypadku pytania o to, kiedy uda się opanować epidemię. Na to nie ma dobrej odpowiedzi. Wszystkie prognozy rynkowe nie mają żadnych solidnych podstaw - muszę to podkreślić jako odpowiedzialny menadżer. Jeżeli popatrzymy, jaką pomoc przewidują inne kraje europejskie, to wsparcie zaproponowane dzisiaj w Polsce jest mniej więcej na podobnym poziomie" - powiedziała Milewska w rozmowie z ISBnews.

    Według niej, sama zadeklarowana kwota ma mniejsze znaczenie niż przekonanie się, jak mocno zostały naruszone łańcuchy dostaw oraz na ile konsekwencje braku realizacji usług odbiją się na sytuacji przedsiębiorstw z najbardziej zagrożonych branż.

    "Skoro mamy 212 mld zł przeznaczonych na pomoc, to może wykorzystajmy część tej kwoty, żeby w ogóle zwolnić przedsiębiorstwa z płacenia składek na ZUS - niech te zobowiązania pokryje państwo, np. przez 4 czy 6 miesięcy. Ale jeśli dana firma za dwa lata wróci do dobrej kondycji, będzie musiała te składki oddać. Bo proponowane obecnie 3-miesięczne odroczenia będą powodować kumulację zobowiązań właśnie za 3 miesięce" - zaproponowała prezes Skarbca.

    Jej zdaniem, istotna jest także kwestia zdolności kredytowej - choćby tego, czy poręczenie Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) do 80% wartości zobowiązania będzie traktowane jako szczególne zabezpieczenie kredytu dla firmy, która realizuje plan naprawczy, czyli nie ma zdolności kredytowej.

    "Czego mi w tym pakiecie i w przekazie zabrakło? Zabrakło jednoznacznego stwierdzenia, że nie tylko rynek i sektor bankowy jest dziś w Polsce bezpieczny z punktu widzenia klientów, z punktu widzenia stabilności. Zabrakło mi dopowiedzenia, że rynek kapitałowy też jako cały rynek ma solidne fundamenty" - powiedziała również Milewska.

    "Moim zdaniem, to bardzo istotna informacja nie tylko dla tej części rynku finansowego, jaką jest rynek kapitałowy, ale też dla wszystkich, bo przecież ludzie deponują oszczędności nie tylko w bankach, ale lokują je również w funduszach" - dodała.

    Podkreśliła, że obecnie wśród części inwestorów pojawiają się silne emocje i zdarza się, iż górują one nad rozsądkiem.

    W jej ocenie, wygasanie pandemii może nastąpić w czerwcu, ale sytuacja może ulec zmianie, ponieważ cały czas świat medyczny wypracowuje schemat lekowy, czyli bada, jaka kombinacja leków jest podawana pacjentom.

    "Im więcej tych prób, tym wiedza jest większa, w oczekiwaniu na szczepionkę bądź jeden skuteczny lek. Mamy więc przed sobą kwiecień i maj; powinniśmy się zachować karnie i po prostu zostać w domu" - powiedziała Milewska.

    Poinformowała także, że w Skarbcu od poniedziałku 95% załogi pracuje zdalnie. Na terenie biura przebywa kilka osób, które zapewniają ciągłość działania.

    "Pracujemy normalnie, ale zdalnie. Chciałabym bardzo podkreślić, że jeżeli chodzi o załogę Skarbca, to są bardzo odpowiedzialni ludzie - wszystkie procesy są realizowane. Poprosiliśmy klientów o korzystanie z narzędzi zdalnych i czekamy na rozwój sytuacji" - zapewniła prezes.

    W jej ocenie, obecna niespokojna sytuacja nie jest dobrym momentem na zmianę strategii inwestycyjnych funduszy.

    "To nie jest czas na to, żeby poddawać się emocjom. Strategie inwestycyjne naszych funduszy dawały bardzo dobre stopy zwrotu w normalnych warunkach. W sytuacji nienormalnej jesteśmy od dwóch tygodni, ale ona wynika po prostu z naszych zachowań, z decyzji osób, które inwestują. Mogę powiedzieć, że np. jeden z naszych funduszy - Market Neutral - przyniósł w ostatnich tygodniach bardzo dobre wyniki. Mamy dobrą kadrę zarządzającą i nie zamierzamy w tej chwili dokonywać zmian w strategiach inwestycyjnych" - stwierdziła.

    "Rynek w ostatnich dniach również zweryfikował efekty pracy całego zespołu Skarbiec TFI. Michał Stalmach, zarządzający funduszami akcji po raz drugi otrzymał nagrodę Alfę od Analiz Online, dostaliśmy także wyróżnienie dla funduszu konserwatywnego oraz dla samego TFI - to powinno naszym obecnym i potencjalnym klientom dać doskonałą podstawę do tego, by uznali, że pracują z instytucją wiarygodną i przewidywalną" - podsumowała Milewska.

    W obecnej sytuacji szczególnego znaczenia nabierają wyróżnienia i nagrody jako "obecnie najważniejsze sygnały dla naszych klientów", dodała.

    Skarbiec Holding jest grupą, której przedmiotem działalności jest zarządzanie funduszami inwestycyjnymi (fundusze inwestycyjne otwarte, specjalistyczne fundusze inwestycyjne otwarte, fundusze inwestycyjne zamknięte) oraz usługi zarządzania portfelami instrumentów finansowych na zlecenie. Skarbiec Holding S.A. jest jedynym akcjonariuszem Skarbiec TFI S.A., które powstało w 1997 roku jako piąte towarzystwo funduszy inwestycyjnych w Polsce i jest jednym z największych towarzystw niezależnych od jakiejkolwiek grupy bankowo-finansowej w Polsce.

    Tomasz Oljasz

    (ISBnews)

  • 16.03, 12:12Huawei: Regulacjom 5G powinny towarzyszyć zachęty inwestycyjne dla operatorów 

    Warszawa, 16.03.2020 (ISBnews) - Regulacje zawierające zachęty inwestycyjne dla operatorów telekomunikacyjnych, którzy będą budować sieci 5G, powinny być przewidziane przy rozdysponowaniu pasma, poinformował CTO Huawei Carrier Business Group Paul Scanlan.

    "W wielu krajach regulacje często stanowią dodatkowe wyzwanie dla budowy 5G. Na całym świecie widzimy, że w przeciwieństwie do silnej regulacji i obostrzeń to ułatwienia i zachęty prowadzą do zmiany na lepsze. Operatorzy sieci komórkowych to firmy komercyjne. Dla nich istotna jest EBITDA. Politycy z kolei z zasady chcą wygrać kolejne wybory. Muszą więc zadowolić ludzi. Widać, że te grupy działają w oparciu o różne wskaźniki. Jak je do siebie zbliżyć? Potrzebne są regulacje zawierające zachęty" - powiedział ISBtech Scanlan podczas forum ekonomicznego TIME.

    Zwrócił uwagę, że wysoka cena za pasmo sprawi, iż operatorzy będą mieć mniej gotówki na wdrożenie 5G.

    "Operatorzy działają na zasadach rynkowych, muszą więc odzyskać środki finansowe, by płacić dywidendę akcjonariuszom. Tak działa ich biznes. Możliwy jest jednak inny model biznesowy, z tańszym pasmem albo z rekompensatą za wykup pasma po wdrożeniu sieci 5G na obszarach wiejskich. Pasmo mogłoby być tym tańsze, im szybciej przebiegnie wdrożenie. Im większa skala wdrożenia na terenach wiejskich, tym tańsze pasmo" - dodał CTO Huawei.

    Podkreślił, że warto rozważyć model, w którym im większa skala transformacji sektora służby zdrowia, szkolnictwa, sektora produkcyjnego czy rolnictwa, tym tańsze jest pasmo.

    "Te zmiany w znacznie większym stopniu przyczynią się do rozwoju cyfrowej gospodarki, wzrostu gospodarczego i rozwoju przemysłu, niż pobranie od operatorów wysokich opłat za pasmo. Te korzyści widać na całym świecie" - podsumował Scanlan.

    Chiński koncern Huawei to czołowy podmiot w dostarczaniu najnowszych technologii informacyjno-komunikacyjnych (ICT) na świecie.

    Sebastian Gawłowski

    (ISBnews)

     

  • 31.01, 16:10Prezes NFZ: Tzw. opłata cukrowa ma głównie cel prozdrowotny, a nie fiskalny 

    Warszawa, 31.01.2020 (ISBnews/ ISBzdrowie) - Wprowadzenie nowej opłaty od napojów zawierających cukier lub inne substancje słodzące lub aktywne ma cel przede wszystkim prozdrowotny, a nie fiskalny, poinformował ISBzdrowie prezes Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ) Adam Niedzielski.

    "Wprowadzenie tych regulacji ma przede wszystkim cel prozdrowotny, a nie fiskalny. Zależy nam na osiągnięciu efektów, jakie osiągnięto w innych krajach, czyli trwałej zmianie zwyczajów żywieniowych. Wpływy z tej opłaty w dużej części zostaną przeznaczone na leczenie, ale przede wszystkim będą oddziaływać na zachowania konsumenckie istotne dla zachowania zdrowia, na czym nam najbardziej zależy" - powiedział ISBzdrowie Niedzielski.

    "Nadmierne spożycie cukru, szczególnie w napojach gazowanych jest przyczyną otyłości. Otyłość z kolei powoduje wzrost zapadalności na szereg chorób, w tym w szczególności na cukrzycę typu 2. Dane NFZ wskazują, że stale wzrastała liczba osób z cukrzycą. Obecnie choruje na nią blisko 3 mln Polaków. Roczny koszt leczenia cukrzycy to ok. 2 mld złotych" - wyliczył prezes NFZ.

    Na świecie już ponad 1,9 mld ludzi dorosłych ma nadwagę, z tego aż 650 mln to osoby otyłe, a wśród dzieci i młodzieży 18% ma nadwagę, a 7% jest otyłych. Z kolei w Polsce trzech na pięciu dorosłych ma nadwagę, a co czwarty jest otyły. Z kolei co piąty młody Polak zmaga się z nadwagą i otyłością.

    Tę plagę ma powstrzymać tzw. opłata cukrowa. Ministerstwo Zdrowia skierowało do konsultacji projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów. Według szacunków z tego tytułu ma wpłynąć dodatkowo 3 mld zł.

    Prognozy nie są optymistyczne - szacuje się, że w 2025 r. w Polsce otyłych będzie 26% dorosłych kobiet i 30% dorosłych mężczyzn.

    "Dlatego Narodowy Fundusz Zdrowia podjął bardzo usystematyzowane działania zakresie szeroko pojętej profilaktyki. Prowadzimy kampanię #NieCukrz, m.in. przy współpracy influancerów, staramy się przekonywać Polaków do zmiany zachowań w obszarze stylu życia, bo to on, w aż 60% wpływa na nasze zdrowie w przyszłości. Ważne są więc dieta, poziom aktywności fizycznej, jakość środowiska, w którym żyjemy. Temu przekonywaniu służy chociażby portal NFZ - diety.nfz.gov.pl, z którego można m.in. pobrać zbilansowane jadłospisy. Portal cieszy się sporym zainteresowaniem i ma już ćwierć miliona użytkowników" - podsumował Niedzielski.

    Agnieszka Katrynicz

    (ISBnews/ ISBzdrowie)

     

  • 21.01, 10:10UCL Leaders: Transformacja energetyczna nie musi zagrażać zyskowności firm 

    Londyn, 21.01.2020 (ISBnews) - Transformacja energetyczna nie musi zagrażać zyskowności firm, wręcz przeciwnie - pozwala obniżać koszty i zwiększać wartość firmy, uważają uczestnicy konferencji UCL Leaders: Poland in a Global World, zorganizowanej w Londynie przez stowarzyszenie polskich studentów na University College London (UCL). Agencja ISBnews była patronem medialnym konferencji.

    "Nie ma już pytania, czy transformacja energetyczna będzie miała miejsce, czy nie. Nawet, jeśli rządy spóźnią się z jej wdrożeniem czy z tworzeniem rozwiązań, które by ją wspierały - ta zmiana i tak nastąpi, ze względu na rynki, w których działamy" - powiedział podczas konferencji doradca w obszarze zrównoważonego rozwoju i badania wpływu Rafał Rudzki z Deloitte.

    "Możemy się zgodzić, że transformacja stwarza ryzyka dla biznesu, ale także - szereg szans, które w przeszłości pomijano. Musimy wyjść poza myślenie w kategoriach krótkoterminowych, w tym także w zakresie zysków. Po drugie, transformacja na poziomie Unii Europejskiej musi być wspierana przez regulacje - nie ma innej drogi" - dodał.

    Uczestnicy konferencji UCL Leaders zgodzili się, że zmiany zarówno na poziomie regulacji, jak i decyzji biznesowych to kwestia teraźniejszości - nie można ich już odkładać.

    "ONZ zgodziła się nawet na zmianę terminologii - na kryzys klimatyczny (climate crisis) ze zmian klimatycznych (climate change)" - zwrócił uwagę dyrektor generalny UN Global Compact w Polsce Kamil Wyszkowski.

    "Kryzys klimatyczny będzie katastrofą, nie będzie to stopniowy, długotrwały proces, jak kryzys finansowy, który rozpoczął się w 2008 roku" - ostrzegał Bolesław Rok z Katedry Przedsiębiorczości i Etyki w Biznesie Akademii Leona Koźmińskiego.

    Jednak - jak podkreślał prezes Pfleiderer Group Zbigniew Prokopowicz - transformacja już ma miejsce, choć w tempie wolniejszym, niż należałoby oczekiwać. Niemniej jednak rozwój technologii pozwala liczyć na jego przyspieszenie.

    "Już dziś w naszych zakładach stosujemy rozwiązania z Przemysłu 4.0 - big data, sztuczną inteligencję. Pomaga to np. zmniejszyć zużycie wody i zwiększa naszą zyskowność. Nie ma sprzeczności między transformacją energetyczną a wypracowywaniem zysków" - powiedział Prokopowicz podczas konferencji.

    Dodał, że w przypadku Pfleiderer Ggroup transformacja energetyczna to jeden z ważnych czynników wzrostu. Grupa odeszła już od uzależnienia od tradycyjnych paliw kopalnych - ponieważ są one droższe.

    "Firmy dbające o zrównoważony rozwój (tzw. sustainable companies) są dziś więcej warte niż te, które się na to nie zdecydowały. Tak więc np. z punktu widzenia inwestorów private equity ważne jest, czy firma dba o zrównoważony rozwój. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, chodzi o przychody brutto (top line) - produkt zgodny z zasadami zrównoważonego rozwoju jest znacznie bardziej interesujący z tego punktu widzenia; w Pfleiderer Group mamy takie produkty" - argumentował prezes.

    Drugi element to redukcja kosztów - dzięki mniejszemu zużyciu energii elektrycznej i wody. Kolejne argumenty za zrównoważonym rozwojem w firmie to większa efektywność produkcji oraz lepsza motywacja pracowników niż w przedsiębiorstwach, które nie zwracają uwagi na kwestie ekologiczne.

    Tegoroczna, IV. edycja Konferencji UCL Leaders: Poland in a Global World powstła we współpracy z Amazon, Mastercard oraz Kulczyk Investments.

    (ISBnews)

     

  • 08.01, 08:53Prezes Personnel Service za wydłużeniem pozwoleń na pracę dla Ukraińców do 2 lat 

    Warszawa, 08.01.2020 (ISBnews) - W obliczu możliwego odpływu z Polski do Niemiec nawet 200 tys. ukraińskich pracowników w tym roku, należy przede wszystkim oferować pracującym u nas Ukraińcom oświadczenia o powierzeniu wykonywania pracy na 24 miesiące zamiast obecnych sześciu miesięcy, ocenia w rozmowie z ISBnews prezes Personnel Service Krzysztof Inglot. Według niego, należy wrócić do planów przyjęcia strategii imigracyjnej, która uwzględni m.in. ułatwienia w łączeniu rodzin oraz szereg zachęt skłaniających obcokrajowców do wiązania swojej przyszłości z Polską. 

    "Obawiamy się poluzowania na niemieckim rynku pracy. Według zapowiedzi, w maju lub nawet wcześniej możliwe jest rozszerzenie wachlarza zawodów, których wykonawcy będą mile widziani na niemieckim rynku pracy. Może wtedy dojść do sytuacji, w której jeszcze więcej pracowników z Ukrainy pomyśli o wyjeździe do Niemiec zamiast do Polski. Najbardziej obawiałbym się o sektor przemysłowy - bo nawet, jeśli ci ludzie będą pracować przy pakowaniu czy w logistyce, to dla nich różnica w wynagrodzeniu będzie jednoznaczna - między 9,5-10 euro na rękę w Niemczech wobec 13 zł na rękę w polskiej fabryce. Tak więc wynagrodzenia mogą skusić do wyjazdu do Niemiec nawet tych, którzy pracują w polskich fabrykach" - powiedział Inglot w rozmowie z ISBnews. 

    Wynagrodzenia dla Ukraińców wzrosły o ponad 20% w ciągu ostatnich dwóch lat, a w 2020 r. mogą wzrosnąć o kolejne ok. 10%, tj. do poziomu prawie 14 zł - pod warunkiem, że Niemcy nie wykonają jakiegoś bardziej agresywnego ruchu, dodał. 

    Według prognoz firmy, w sytuacji większego otwarcia się rynku niemieckiego na osoby spoza Unii Europejskiej, nawet ponad 200 tys. ukraińskich pracowników może w 2020 r. odpłynąć z Polski do Niemiec. 

    Prezes wskazał, że najwięcej pracowników będzie poszukiwanych w niemieckim rolnictwie, ogrodnictwie oraz w sektorze HoReCa.

    Podkreślił również, że liczba wakatów w niemieckiej gospodarce zmalała do ok. 5 mln z nawet 10 mln kilka lat temu, co oznacza, że pojawia się wewnętrzna podaż pracowników, co szczególnie widoczne jest w przemyśle motoryzacyjnym, który w coraz większym stopniu przechodzi na auta elektryczne. 

    "Wiedząc o tym, że 11% polskiego PKB z ostatnich 5 lat zawdzięczamy właśnie pracownikom z Ukrainy, nie możemy spać spokojnie i czekać na to, w jakim stopniu Niemcy otworzą swoje granice. Weźmy pod uwagę to, że skoro Węgrzy odrobili polską lekcję i otworzyli się na pracowników z Ukrainy, to także my powinniśmy odrobić węgierską lekcję i powinniśmy zacząć dawać oświadczenia nie na sześć miesięcy, ale tak jak Węgrzy - na dwa lata" - powiedział Inglot. 

    Podkreślił, że na konieczność przedłużenia okresu, na jaki wydawane są oświadczenia o powierzeniu wykonywania pracy nie-sezonowej cudzoziemcowi (obecnie to do 6 miesięcy w ciągu kolejnych 12 miesięcy) wskazuje ponad 70% zarówno pracowników, jak i pracodawców ankietowanych przez Personnel Service. 

    "Pracownicy mówią, że chcieliby przyjechać na 12-18 miesięcy. Z kolei polski pracodawca mówi, iż potrzebuje pracownika nierotującego, który zapewni ciągłość kompetencji, niższe koszty wdrożenia, a tymczasem administracja wymusza sześciomiesięczną rotację. Oczywiście, można ubiegać się o kartę pobytu, ale bardzo często czeka się na nią 6-12 miesięcy, w zależności od województwa" - dodał prezes. 

    Według niego, Polska powinna także przedstawić listę zawodów, których wykonawcy są w naszym kraju szczególnie mile widziani. Jednak administracja powinna potraktować kwestie imigracyjne znacznie szerzej. 

    "Dziś w Polsce brakuje strategii imigracyjnej. Kilka lat temu była bardzo dobra strategia, która zakładała stworzenie karty zawodów preferowanych, czyli zestawienia zawodów - typu lekarz, pielęgniarka - których przedstawiciele dostawaliby od razu długoterminowe pobyty. Przewidywała ona możliwość ściągania pracowników od razu z rodzinami, żeby zaczęli tu odprowadzać podatki, kupować mieszkania, a następnie - żeby kupowali dobra konsumpcyjne. Ważne, żeby tu ściągać ludzi do 35. roku życia. To było już zapisane w strategii, do której warto wrócić" - postuluje Inglot. 

    Według niego, Polska powinna nastawiać się przede wszystkim na pozyskiwanie pracowników - wraz z rodzinami - z Ukrainy i Białorusi, a nie z krajów azjatyckich, którzy mogą otrzymywać wizy nawet na 12 miesięcy. 

    "Zbyt szerokie otwieranie się na imigrację azjatycką może być problematyczne. Co do zasady - jest to grupa, która słabiej asymiluje się z polskim społeczeństwem. I tak jak Ukraińcy mieszkają, uczą się, studiują, chodzą do przedszkola, to w ich przypadku mamy do czynienia z gettami zawodowymi. A nam powinno zależeć na ściąganiu tutaj młodych ludzi, którzy razem z nami będą budowali kraj, a nie na tworzeniu gett, w których ludzie tylko pracują, a potem często nielegalnie przedostają się dalej na Zachód. Dlatego należy robić wszystko, żeby równoważyć popyt na polskim rynku pracy pracownikami z Ukrainy i Białorusi, a nie szukać tak daleko" - argumentował prezes. 

    "Emigracja ukraińska to jest ponad 6 mln ludzi. My z tego tortu mamy 1/3, która jest w tej chwili podgryzana przez Czechy i Węgry i tu naprawdę mamy takiego partnera, gdzie gdybyśmy tylko mądrzej układali sobie naszą strategię imigracyjną, to moglibyśmy na wiele lat zabezpieczyć sobie potrzeby polskiej gospodarki i utrzymywać tę siłę wzrostową, którą osiągnęliśmy" - dodał. 

    Wskazał, że z Białorusi też mogłoby do Polski przyjechać kilkaset tysięcy osób. 

    "Białoruś podlega takim samym globalnym procesom komunikacyjnym, korzystają tam z internetu i to zaczyna im coraz bardziej otwierać oczy. W perspektywie białoruskiego pracownika, tam nie żyje się źle. Oni są stosunkowo zadowoleni ze swojej pracy i wybór wyjazdu do Polski nie dotyczy samej pracy, tylko chęci życia w kraju dostatniejszym, ładniejszym, być może bardziej wolnym, w którym ja i moja rodzina wolelibyśmy spędzić życie. O tym powinniśmy mówić - niepotrzebnie tematy polityki imigracyjnej zawężamy do tematów trywialnych, jak wynagrodzenie czy długość okresu oświadczenia. My już powinniśmy mieć strategię, która będzie budowała wizerunek Polski jako kraju wolnego, bezpiecznego, w którym jest dobrze żyć - tylko tak możemy przyciągnąć duże liczby pracowników czy z Białorusi, czy z Ukrainy czy z innych krajów, które są dla nas perspektywiczne" - wskazał Inglot. 

    Administracja publiczna powinna więc zajmować się także tym, w jaki sposób polskie szkolnictwo powinno być bardziej przyjazne dla imigrantów, jakie zwiększyć ich możliwości otrzymania kredytu, dodał. 

    "Taka wymiana ludzka i kulturowa buduje wspólnotę lokalną i poczucie bezpieczeństwa. Możemy, oczywiście, liczyć na to, że wielka polityka zbuduje nam bezpieczeństwo, ale wydaje mi się, że zacieśnianie społeczeństwa ukraińskiego, białoruskiego i polskiego buduje lepszą przyszłość dla wszystkich i wartość dodaną" - ocenił Inglot.

    Według prezesa, pomimo oczekiwanego spowolnienia gospodarczego, liczba nowych miejsc pracy w 2020 r. prawdopodobnie przekroczy 500 tys. (wobec ponad 700 tys. miejsc w 2018 r.). 

    Jednocześnie trudno - jego zdaniem - liczyć na powrót do kraju znaczącej liczby polskich emigrantów w tym i przyszłym roku. 

    "Ci wszyscy, którzy zorganizowali sobie życie w Wielkiej Brytanii tu już nie przyjadą, a wrócą głównie ci, którym z jakichś powodu tam nie wyszło. Koszty otoczenia są mniej istotne niż gotowość do przyjęcia niższego wynagrodzenia, dlatego wynagrodzenia w Polsce będą dla nich trudne do zaakceptowania. Nie liczyłbym w 2020 czy nawet 2021 roku na duży odpływ pracowników z Wielkiej Brytanii" - wskazał Inglot. 

    Poza Wielką Brytanią istotne są Norwegia, Szwecja - w państwach skandynawskich pracuje znacząca liczba polskich specjalistów, np. w logistyce czy przemyśle stoczniowym. Dla nich nie ma w Polsce praktycznie żadnych alternatywnych ofert, podkreślił także. 

    "Nie widzę możliwości, by w Polsce samodzielnie poradzić sobie z kwestią utrzymującego się wysokiego popytu na pracę, po prostu trzeba się otworzyć na imigrację" - podsumował prezes. 

    Renata Oljasz

    (ISBnews)