Warszawa, 17.05.2021 (ISBnews/ ISBnews.TV) - W ramach "Polskiego Ładu", Ministerstwo Finansów przygotowało 4 pakiety zmian, które mają pomóc stworzyć warunki do rozwoju przedsiębiorczości po pandemii, poinformował ISBnews.TV wiceminister Jan Sarnowski.
"'Polski Ład' w dziedzinie podatków ma za zadanie dostosowanie polskiego systemu podatkowego do nowych szans i możliwości, które pojawiają się po pandemii. Sama pandemia bardzo doświadczyła przedsiębiorców, w wyniku zamykania granic oraz wprowadzania lockdownu, zamykania całych gałęzi gospodarki, ale - przede wszystkim - pokazał pewne globalne trendy. Jednym z nich okazała się kruchość globalnych łańcuchów dostaw oraz ogromne ryzyko, jakim stała się odległość pomiędzy miejscem produkcji towarów, a w miejscem, w którym mieszkają jego ostateczni odbiorcy. Cóż z tego, że da się bardzo tanio wyprodukować, jeśli nie jest się w stanie odpowiednio szybko dotrzeć do konsumenta - przez co, w naturalny sposób, jego ostateczna cena rośnie" - powiedział Sarnowski w rozmowie z ISBnews.TV.
Stąd globalny trend przenoszenia produkcji bliżej ostatecznego odbiorcy. Europa Środkowa - zdaniem wiceministra - może skorzystać na tych zmianach.
"Wszystkie kraje naszego regionu obserwują zainteresowanie wielkich inwestorów przenoszeniem produkcji bliżej ostatecznego odbiorcy w Europie Zachodniej. I wszystkie już stoją w boksach startowych, przygotowane do walki o wielkie inwestycje. A to nowe miejsca pracy i szanse biznesowe, nie tylko dla pracowników, ale przede wszystkim dla całego otoczenia biznesowego, które wokół tych inwestycji się tworzy" - stwierdził Sarnowski.
Jak podkreślił, zadaniem resortu finansów jest stworzenie w Polsce optymalnych warunków do inwestowania i optymalnych warunków dla polskich firm sektora małych, średnich przedsiębiorstw.
"Dlatego, w ramach Polskiego Ładu, przygotowaliśmy cztery pakiety zmian, tak, abyśmy mogli być liderem, jeżeli chodzi o nowoczesne rozwiązania dla przedsiębiorców, w porównaniu z innymi krajami regionu, a kto wie, czy nie w skali Europy" - dodał.
Wiceminister wyjaśnił, że pierwszy pakiet dotyczyć będzie stworzenia w Polsce optymalnych warunków do relokowania inwestycji.
"Już teraz możemy konkurować z innymi krajami regionu wykwalifikowaniem pracowników, dobrą infrastrukturą i - po prostu - bliskością geograficzną do ostatecznego odbiorcy, np. na rynku niemieckim. Kluczową kwestią jest to, aby sprowadzić do Polski kapitał, zarówno ludzki, jak i finansowy" - powiedział.
"Stąd rozwiązania nakierowane przede wszystkim na to, żeby do Polski wracały osoby, które wyemigrowały w ostatnich latach. Żeby wracały jako wykwalifikowani pracownicy, z nowym, bardzo dobrym doświadczeniem oraz z pieniędzmi, które będzie można zainwestować w polską gospodarkę" - dodał.
Drugi pakiet - jak twierdzi Sarnowski - dedykowany jest wielkim inwestorom, wielkim holdingom.
"Korporacje, które będą przenosić do Polski swoją produkcję, są zainteresowane wysokością opodatkowania w Polsce. Kluczową kwestią nie jest tylko sama wysokość podatku, ale także wysokość kosztów ich obsługi, tzw. compliance costs, czyli po prostu, ile będzie kosztować prowadzenie działalności gospodarczej w Polsce. Drugie pytanie, jakie stawiają sobie zagraniczni przedsiębiorcy, tj. dystans do otrzymania wiążącej informacji nt. podatkowych skutków realizowanej w Polsce albo planowanej w Polsce, inwestycji. Też trudno jest kupować kota w worku. I bardzo ważne jest to, żeby decyzję o relokacji reprodukcji do któregoś z konkretnych państw regionów podejmować na podstawie już konkretnych informacji dotyczących wysokości opodatkowania, a nie tylko - z grubsza - szacunków" - wyjaśnił.
Zdaniem wiceministra, mają temu sprzyjać dwa kluczowe elementy. Po pierwsze, zmniejszenie kosztów prowadzenia działalności w Polsce, poprzez zwiększenie atrakcyjności podatkowych rozwiązań dla holdingów.
"Tutaj kluczowym rozwiązaniem jest uatrakcyjnienie regulacji podatkowych grup kapitałowych. Teraz dotyczą one tylko wspólnego, w ramach całej grupy rozliczenia CIT-u. Chcemy, aby Polska dołączyła do grona 18 państw UE, gdzie funkcjonują również podatkowe grupy kapitałowe w VAT-cie" - powiedział. Jak wyjaśnił, firmy w grupie kapitałowej nie będą musiały rozliczać między sobą VAT-u, dzięki czemu obrót między nimi będzie tańszy.
Drugim kluczowym elementem będzie stworzenie dostępu do szybkiej informacji nt. całości podatkowych konsekwencji związanych z relokowaniem do Polski inwestycji zagranicznej. "Chcemy, żeby tego rodzaju informacji udzielało inwestorowi bezpośrednio Ministerstwo Finansów" - stwierdził Sarnowski.
Trzeci pakiet ma polegać na skierowaniu środków napływających do Polski z przemysłu 4.0, w kierunku tych gałęzi gospodarki, które przynoszą ze sobą największą wartość dodaną.
"Dlatego, zależy nam na tym, aby uzupełnić ekosystem ulg wspierających produkcję innowacyjnych towarów" - wyjaśnił.
Przypomniał, że w Polsce funkcjonuje ulga badawczo-rozwojowa oraz ulga IP BOX. Ulga IP BOX przewiduje niższą - 5% zamiast 19% - stawkę opodatkowania towarów wytworzonych w Polsce, bazujących na zarejestrowanej w Polsce własności przemysłowej, własności intelektualnej.
"Chcemy wprowadzić dodatkowe elementy oraz zapewnić możliwość skorzystanie ze wszystkich w toku jednego procesu produkcyjnego, żeby na każdym jego stadium działała nie tylko zachęta, ale również wsparcie podatkowe, które sprawi, że cały proces inwestycji - od a do z - będzie płynniejszy" - podkreślił wiceminister.
Stąd - jak zaznaczył - zaczynając od prac koncepcyjnych, ulga badawczo-rozwojowa, później ulga na prototyp, która pozwoli na przeniesienie pewnej koncepcji produktu na język praktyki. Kolejna to ulga na robotyzację, która ułatwi polskim przedsiębiorstwom nabycie robota przemysłowego.
Odbiorcami tych rozwiązań będą - według niego - inwestorzy zagraniczni oraz polskie firmy, które muszą przeprowadzić rewolucję technologiczną.
Czwarty pakiet - ostatni - jest dedykowany polskim przedsiębiorstwom, które będą tworzyły ekosystem wokół wielkich inwestycji zagranicznych.
"Chcemy ułatwić polskim firmom, dostęp do kapitału. Stąd np. ulga na IPO [Initial Public Offering - pierwsza oferta publiczna], czyli na wejście na giełdę. Ma to być ulga również dedykowana potencjalnym inwestorom tak, aby z większą chęcią inwestowali w giełdowych debiutantów. Będą też inne rozwiązania podatkowe, które będziemy chcieli zaproponować firmom poszukującym inwestorów np. korzystających z funduszy venture capital" - podsumował wiceminister finansów.
Katarzyna Walterska
(ISBnews/ ISBnews.TV)
Warszawa, 15.05.2021 (ISBnews/ ISBnews.TV) - Podniesienie kwoty wolnej od podatku dochodowego do 30 tys. zł, ujednolicenie składki zdrowotnej dla wszystkich podatników niezależnie od tego, czy są zatrudnieniu na umowę o pracy, czy umowę cywilno-prawną oraz podniesienie kwoty drugiego progu podatkowego (32%) do 120 tys. zł z obecnych 85,5 tys. zł - to pakiet zmian podatkowych przygotowany przez Ministerstwo Finansów, poinformował ISBnews.TV wiceminister finansów Jan Sarnowski. Łącznie te trzy elementy prezentowanego dziś "Polskiego Ładu" będą miały negatywny wpływ na budżet państwa w wysokości 7,5 mld zł, dodał.
"Polska jest ewenementem w skali europejskiej, ponieważ jest krajem, w którym zatrudnienie na umowę o pracę wciąż jest opodatkowana wyżej niż umowy cywilno-prawne umowy" - powiedział Sarnowski w rozmowie z ISBnews.TV
Wyjaśnił, że na podniesieniu kwoty wolnej od podatku skorzystają pracownicy, ponieważ zapłacą niższy podatek.
"To także niższy klin podatkowo-składkowy, niższe koszty zatrudnienia, czyli niższy koszt pracownika dla pracodawcy. Oznacza to wzrost atrakcyjności Polski jako miejsca do inwestowania właśnie dzięki niższym kosztom zatrudniania Polaków w biznesach" - dodał.
Sarnowski przypomniał, że kwota wolna od podatku rośnie od kilku lat i teraz będzie realizowany ostatni etap tego procesu.
"Jeszcze 5-6 lat temu kwota wolna od podatku wynosiła niewiele ponad 3 tys. zł rocznie. W roku 2016 podnieśliśmy ją dla najmniej zarabiających do 6,6 tys. zł. Następnie w 2018 roku podwyższyliśmy ją do 8 tys. zł. Następnym krokiem było wprowadzenie PIT 0% dla osób do 26. roku życia oraz obniżyliśmy o 1 pkt proc. pierwszy próg skali podatkowej do 17 z 18%. Teraz jest ostatni etap tego procesu, który będzie polegał na tym, że wysokość kwoty wolnej od podatku zostanie ustalona na poziomie 10-krotnie wyższym niż 5 lat temu, a mianowicie 30 tys. zł. Oznaczać to będzie, że nie będzie podatku PIT od płacy minimalnej i aż 2/3 emerytów w ogóle nie zapłaci podatku" - wyjaśnił wiceminister.
"Drugi krok to podniesienie drugiego progu podatkowego. Podatnicy zapłacą 32% podatku dopiero od kwoty powyżej 10 tys. zł miesięcznie, czyli [roczny próg wzrośnie] z 85 tys. zł do 120 tys. zł rocznie" - dodał.
Sarnowski podkreślił, że jest jeszcze trzeci element zmian, który dotyczy ujednolicenia zasad rozliczania składki zdrowotnej.
"Nadal będzie ona wynosiła 9%, ale od tej samej podstawy oskładkowania dla wszystkich podatników, bez względu na to, czy prowadzą działalność gospodarczą, czy mają umowę o pracę" - wyjaśnił.
Jego zdaniem, na zmianach rozliczenia składki zdrowotnej nie będą traciły osoby należące do klasy średniej.
"Największymi beneficjantami będą osoby zarabiające do 1,5 płacy minimalnej, czyli do ok. 6 600 zł. Poprzez odpowiednie zmoderowanie zmian, wyższego podatku nie zapłaci żaden pracownik, który osiąga dochody na poziomie do 11 tys. zł miesięcznie" - podkreślił Sarnowski.
Wiceminister jest przekonany, że dzięki pakietowi zmian podatkowych zmniejszy się opłacalność zatrudniania na umowy cywilno-prawne tzw. "śmieciowe".
"W wyniku zmian niższe podatki zapłaci aż 60% pracowników oraz 40% osób na działalności gospodarczej" - powiedział.
Zaznaczył, że wszystkie trzy elementy pakietu, czyli podniesienie kwoty wolnej od podatku, zmiany dotyczące drugiego progu progresji oraz zamiany dotyczące składki zdrowotnej będą miały negatywny wpływ na budżet państwa w wysokości 7,5 mld zł.
"Są to dodatkowe środki, które trzeba będzie do całej tej reformy dopłacić, natomiast są to również te środki, które pojawią się w budżecie państwa właśnie dzięki dobrej koniunkturze gospodarczej oraz pozytywnym zmianom na rynku, których oczekujemy w przyszłym roku" - wyjaśnił.
Katarzyna Walterska
(ISBnews/ ISBnews.TV)
Warszawa, 16.04.2021 (ISBnews) - Ministerstwo Rozwoju Pracy i Technologii (MRPiT) prowadzi konsultacje w sprawie wypracowania ostatecznego kształtu projektu fundacji rodzinnej i dąży do tego, by była to instytucja jak najbardziej neutralna podatkowo, zapowiedział w rozmowie z ISBnews wiceminister rozwoju, pracy i technologii Marek Niedużak. Konsultacje i uzgodnienia projektu ustawy o Fundacji Rodzinnej potrwają do 22 kwietnia.
Projekt został skierowany do 440 podmiotów branżowych ogólnokrajowych, a także stowarzyszeń firm rodzinnych. W trakcie trwających konsultacji pojawił się szereg postulatów, dotyczących zmian w projektowanych przepisach. Dotyczą one m.in. opodatkowania fundacji, nazwy, możliwości prowadzenia przez fundację działalności gospodarczej czy swobody kształtowania struktury fundacji przez fundatora.
"Fundacja rodzinna jest osobą prawną, będzie zarządzać majątkiem i osiągać dochody. W związku z tym dochody, tak jak innych osób, powinny być opodatkowane. Otwartą kwestią zostaje jaki model opodatkowania przyjąć, gdy w grę wchodzą trzy kategorie podatników: spółki, w których fundacja rodzinna ma udziały, sama fundacja rodzinna i jej beneficjenci. Fundacja rodzinna nie powinna być traktowana jako wehikuł do unikania opodatkowania, do optymalizacji podatkowej"- powiedział Niedużak w rozmowie z ISBnews.
"W tym kontekście wydaje się, że część padających w dyskusji postulatów podatkowych może wynikać z niepełnego zrozumienia celu i istoty nowej instytucji. Natomiast jeżeli w toku konsultacji pada porównanie opodatkowania fundacji np. do opodatkowania holdingu spółek, ze wskazaniem, że holding może być w pewnych sytuacjach bardziej korzystny podatkowo, to tutaj jesteśmy otwarci na propozycje, bo naszym celem jest zbliżanie się - na tyle na, ile to możliwe - do neutralności podatkowej" - podkreślił wiceminister.
Zapewnił, że Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii współpracuje z Ministerstwem Finansów nad wypracowaniem korzystnego rozwiązania podatkowego.
"Przestrzeń do ustępstw wynika z tego, że chcemy, aby było to rozwiązanie neutralne podatkowo, czyli zbliżone do opodatkowania grupy spółek, czyli holdingu" - zaznaczył.
W trakcie dyskusji środowisko organizacji pozarządowych zgłosiło zastrzeżenia co do nazwy fundacja rodzinna, argumentując, że w Polsce fundacje kojarzą się z działalnością NGO-sów. Z kolei środowiska firm rodzinnych popierają tę nazwę, przeniesioną z innych systemów prawa europejskiego, w których te instytucje funkcjonują.
"Rozmowa na temat nazwy musi toczyć się w trilogu, tzn. z jednej strony oczywiście firmy rodzinne, dla których i z którymi projekt ten jest przygotowywany, z drugiej strony organizacje pozarządowe ze swoimi obawami i z trzeciej strony - strona rządowa" - powiedział Niedużak.
W trakcie konsultacji zgłaszane są też postulaty, dotyczące przyznania większej swobody fundatorowi do kształtu fundacji rodzinnej, zrezygnowania z ustawowych wymogów co do składu jej organów i pozostawienia tych kwestii do rozstrzygnięcia w gronie rodziny.
Pytany o stanowisko MRPiT w tej sprawie, wiceminister powiedział: "Jesteśmy gotowi wsłuchać się w ten postulat i wyjść naprzeciw stronie firm rodzinnych". Zastrzegł jednak, że konsultacje nadal trwają i na tym etapie nie chciałby przesądzać rozstrzygnięć w tej sprawie.
Niedużak jest natomiast sceptyczny co do możliwości wprowadzenia zapisu, umożliwiającego Fundacji Rodzinnej prowadzenie działalności gospodarczej.
"Wzorem innych ustawodawstw unijnych na tę chwilę takiej możliwości nie ma. [...] Wydaje mi się, że prowadzenie działalności gospodarczej zawsze oznacza otwarcie tej fundacji na pewne ryzyka związane z taką działalnością, również na ryzyka uszczerbku dla majątku rodziny. A istotą fundacji jest jednak to, że to nie jest wehikuł korporacyjny do przeprowadzenia jakichś inwestycji, czy do prowadzenia bieżącej działalności, ale raczej taka instytucja, która ma być bezpiecznym schronieniem dla dorobku rodzinnego i to na pokolenia" - powiedział.
Zaznaczył jednak, że w tej kwestii "nic nie jest przesądzone", ale - jak powiedział - on sam do takich postulatów odnosi się raczej sceptycznie.
Rząd planuje przyjęcie w II kw. projektu ustawy o fundacji rodzinnej, zakładającego powołanie nowej instytucji - fundacji rodzinnej, której celem będzie przede wszystkim zarządzanie majątkiem, zgodnie z wolą fundatora, w tym zapewnienie środków dla grupy wskazanych przez niego beneficjentów.
Jak informował wcześniej resort, projekt ustawy o fundacji rodzinnej zakłada, że wniesienie mienia do fundacji rodzinnej przez fundatora nie będzie się wiązało z obciążeniami podatkowymi. Ponadto, dochody fundatora oraz beneficjenta z tzw. grupy zerowej otrzymane z fundacji rodzinnej, nie będą podlegały opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych.
Działalność operacyjna fundacji rodzinnej ma być opodatkowana na zasadach ogólnych, fundacja rodzinna nie będzie uprawniona do korzystania z tzw. małego CIT-u. Wartość aktywów fundacji rodzinnej nie powinna być niższa niż 100 tys. zł. Jeśli w trakcie działalności fundacji wartość jej majątku spadnie poniżej tej kwoty, w pierwszej kolejności osiągnięte w przyszłości zyski powinny uzupełnić fundusz operatywny do kwoty 100 tys. zł.
Z szacunków środowiska firm rodzinnych wynika, że w Polsce blisko 830 tys. firm to firmy rodzinne, które generują przychód o łącznej wartości 322 mld zł w skali roku, a tym samym ich wkład w budowę PKB kształtuje się na poziomie ok. 18%. Z danych Instytutu Biznesu Rodzinnego wynika, że w przeciągu najbliższych pięciu lat sukcesję planuje ok. 57% firm rodzinnych, przy czym tylko 8,1% następców przedsiębiorców deklaruje chęć poprowadzenia firmy stworzonej przez rodziców.
Kilka dni temu minister finansów, funduszy i polityki regionalnej Tadeusz Kościński poinformował, że Ministerstwo Finansów nie ma intencji wprowadzenia wielokrotnego opodatkowania w ramach korzystania z fundacji rodzinnych i liczy na sygnały z rynku dotyczące konsultowanego obecnie projektu ustawy w tej sprawie.
Wcześniej "Puls Biznesu" napisał, powołując się na ekspertów podatkowych, że beneficjentom fundacji rodzinnych grozi np. podwójne opodatkowanie CIT-em. Jak powiedział gazecie partner zarządzający kancelarią Ożóg Tomczykowski Paweł Tomczykowski, może dochodzić do sytuacji, w których najpierw spółka rodzinna zapłaci 19% CIT, potem fundacja 19% CIT od otrzymanej dywidendy, a na koniec beneficjent 19% podatku od spadków i darowizn. Efektywna stawka opodatkowania wyniesie tym samym niemal 50%.
Elżbieta Dominik
(ISBnews)
Warszawa, 15.04.2021 (ISBnews) - Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPiT) zamierza wkrótce przedstawić do konsultacji strategię produktywności, która ma być "planem głównym" rządu dotyczącym gospodarki, natomiast we wrześniu do konsultacji ma trafić projekt polityki eksportowej, zapowiedział wicepremier i szef resortu Jarosław Gowin.
"Pracujemy nad czymś, co nazwałbym planem głównym polskiego państwa, jeśli chodzi o gospodarkę, czyli nad strategią produktywności, którą wkrótce poddamy szerokim konsultacjom. A we wrześniu konsultacjom poddamy projekt polityki eksportowej, w której też przygotowujemy nowe rozwiązania" - powiedział Gowin podczas 10. edycji konferencji LSE Polish Economic Forum organizowanej przez polskich studentów London School of Economics and Political Science. Agencja ISBnews jest patronem medialnym wydarzenia.
"Znacznie wcześniej przedstawimy plan restartu turystyki. Oczywiście, nie wiemy jeszcze dokładnie, kiedy będzie można uruchomić tę branżę i to nie tylko w Polsce, ale w skali światowej. Mogę powiedzieć tylko tyle, że sam jestem zdeklarowanym zwolennikiem czegoś w rodzaju certyfikatów, które upoważniałyby osoby zaszczepione do korzystania z usług gastronomicznych i turystycznych. Liczę po pierwsze na poparcie ponadpartyjne dla tego rozwiązania, a po drugie - na silne wsparcie ze strony przedsiębiorców" - dodał wicepremier.
Gowin zwrócił też uwagę, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy mieliśmy wiele konkretnych przykładów atrakcyjności inwestycyjnej Polski - inwestycji w tych obszarach, na których rządowi zależy najbardziej, tj. w obszarach nowoczesnych technologii, w obszarze przemysłu 4.0.
"W najbliższych tygodniach, miesiącach będę miał wiele kolejnych dobrych informacji, jeżeli chodzi o zwiększanie się w Polsce poziomu inwestycji zagranicznych. Dużo większym problemem jest […] stworzenie instrumentów zachęcających polskich przedsiębiorców do inwestowania, a to jest bezapelacyjnie najważniejsze. Nie będę przeczył, że pod tym względem nasz rząd nie ma - mówiąc oględnie - spektakularnych sukcesów" - podsumował wicepremier.
W lutym wiceminister rozwoju, pracy i technologii Robert Tomanek zapowiadał, że strategia produktywności, której celem ma być poprawa produktywności polskich przedsiębiorstw ma zostać w kwietniu przedstawiona Radzie Ministrów.
Obecnie na forum Unii Europejskiej trwają prace nad tzw. zielonym certyfikatem, który umożliwiałby swobodne podróżowanie po państwach UE osób zaszczepionych, posiadających negatywny wynik testu na COVID-19 oraz ozdrowieńcom.
(ISBnews)
Warszawa, 09.04.2021 (ISBnews) - Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPiT) zakłada, że w ramach porozumień między Krajowym Zasobem Nieruchomości (KZN) a gminami może powstać w najbliższych latach ok. 18 tys. mieszkań na 570 ha, poinformowała ISBnews wiceminister rozwoju, pracy i technologii Anna Kornecka. KZN zawarł już porozumienia w tej sprawie z gminami woj. łódzkiego czy podkarpackiego, w przygotowaniu są inicjatywy w woj. warmińsko-mazurskim oraz wielkopolskim.
"Program mieszkaniowy nabrał rozpędu. Krajowy Zasób Nieruchomości współpracuje z gminami ze wszystkich województw i pracuje nad powołaniem SIM-ów, czyli społecznych inicjatyw mieszkaniowych, w różnych regionach Polski. Wstępnie zakładamy, że na 570 hektarach może powstać ok. 18 tys. mieszkań. W zasadzie już dzisiaj można powiedzieć, że nowe SIM-y powstaną w każdym województwie, w większości przypadków będą to SIM-y tworzone przez KZN i kilka lub kilkanaście gmin" - powiedziała Kornecka w rozmowie z ISBnews.
Dotychczas KZN zawarł porozumienie w ramach SIM Południe z pięcioma gminami województwa podkarpackiego oraz w SIM zachodniej Małopolski, który zostanie powołany przez KZN i 13 gmin na pograniczu województwa małopolskiego i podkarpackiego. W przygotowaniu jest SIM warmińsko-mazurski, SIM w woj. kujawsko- pomorskim, a także SIM Zachód, tworzony przez kilkanaście gmin woj. wielkopolskiego i lubuskiego. Resort pracuje także nad powołaniem SIM w woj. śląskim oraz świętokrzyskim. Docelowo SIM-y powstaną w każdym województwie, w niektórych nawet po kilka z uwagi na zakres inwestycji.
Jak podkreśliła wiceminister, w polityce mieszkaniowej rządu ważne jest, by także mniejsze gminy, dla których realizacja samodzielnych inwestycji stanowiłaby zbyt duże obciążenie finansowe, mogły skorzystać z szans na zwiększenie zasobu mieszkaniowego we współpracy w ramach SIM. Możliwość tworzenia SIM-ów z udziałem gmin, przystępowanie do już istniejących SIM-ów lub towarzystw budownictwa społecznego (TBS-ów) wprowadziła ubiegłoroczna nowelizacja ustaw wspierających rozwój mieszkalnictwa.
Przystępując do spółki, KZN może wnieść posiadaną w swoim zasobie nieruchomość. Obejmuje w imieniu Skarbu Państwa udziały odpowiadające wartości wnoszonego gruntu i dzięki temu uczestniczy też w całym tym procesie prowadzenia inwestycji.
"Możliwość przystąpienia do SIM cieszy się ogromną popularnością wśród samorządów, które bardzo często mają przygotowane inwestycje, ale zabrakło im na to finansowania. Przy budownictwie społecznym otrzymują 45% dofinansowania inwestycji i jest to dofinansowanie bezzwrotne. Reszta tych środków uiszczana jest przez przyszłych lokatorów i ostatnia część około 30% będzie finansowana z bardzo preferencyjnego kredytu udzielonego przez Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK)" - wyjaśniła wiceminister.
Wskazała, że taki montaż finansowy jest bardzo pozytywnie oceniany przez samorządy, którym bardzo często po prostu brakowało środków na inwestycje.
Kornecka przypomniała, że ubiegłoroczna nowelizacja zmieniła także zasady wsparcia dla budownictwa komunalnego.
"Teraz dofinansowanie wynosi 80% bezzwrotnej dotacji i obecnie mamy w zasadzie osiągnięty poziom wniosków w tym zakresie, który był zrealizowany w całym roku 2020, więc tutaj też widzimy bardzo duży potencjał inwestycyjny". – powiedziała.
Doprecyzowała, że przez cały rok 2020 złożono ok. 1,8 tys. wniosków na dofinansowanie budownictwa komunalnego, które w roku ub. otrzymało środki finansowe na niższym niż obecnie poziomie.
"W tym roku poziom ubiegłoroczny, czyli 1,8 tys. mieszkań, w ramach budownictwa komunalnego mamy już osiągnięty na koniec lutego, początek marca. I spodziewamy się dużo lepszych efektów niż w roku ubiegłym" - dodała.
Elżbieta Dominik
(ISBnews)
Warszawa, 09.04.2021 (ISBnews) - Inwestycje w ramach programu "lokal za grunt" powinny ruszyć w przyszłym roku, a pierwsze mieszkania powinny pojawić się po około 2 latach od rozpoczęcia budowy, poinformowała ISBnews wiceminister rozwoju, pracy i technologii Anna Kornecka. Jak wynika z założeń resortu, od 2025 roku może powstawać około 3 tys. mieszkań rocznie.
Program "lokal za grunt" jest elementem pakietu mieszkaniowego, w ramach jego rynkowej części, zawierającej proinwestycyjne rozwiązania mieszkaniowe. Jego zasady określa ustawa o rozliczaniu ceny lokali lub budynków w cenie nieruchomości zbywanych z gminnego zasobu nieruchomości, która weszła w życie 1 kwietnia.
"Ze względu na konieczność wcześniejszego przygotowania gruntu, przygotowania uchwały, dotyczącej jego sprzedaży, przeprowadzenia przetargu oraz zdobycia wszystkich niezbędnych pozwoleń zakładamy, że inwestycje realnie ruszą około 2022 roku, zaś mieszkania w ramach tego programu pojawią się po około 2 latach od rozpoczęcia budowy" - powiedziała Kornecka w rozmowie z ISBnews.
"Jest to, oczywiście, uzależnione od aktywności samorządów gminnych, wyboru przez nich instrumentów wprowadzanych w pakiecie mieszkaniowym. Program 'lokal za grunt' jest odpowiedzią na wyzwanie, jakim jest ograniczona dostępność na rynku gruntów odpowiednich pod zabudowę mieszkaniową. Program pozwoli uwolnić grunty należące do gmin. Inwestorzy będą mogli nabywać te grunty z częściowym rozliczeniem mieszkaniami lub innymi lokalami, które będą mogły być następnie przeznaczane przez gminy zgodnie z potrzebami lokalnej społeczności. Stworzyliśmy rozwiązanie, które będzie się opierać na współpracy między inwestorami a gminami" - zastrzegła wiceminister.
Podkreśliła, że wszystkie rozwiązania prawne dotyczące rynkowej części pakietu mieszkaniowego powstają w ścisłym dialogu z samorządami i inwestorami.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), w 2019 r. w zasobie gmin znajdowało się ok. 28 tys. ha gruntów pod budownictwo mieszkaniowe, z czego ok. 45,3% powierzchni była uzbrojona.
Elżbieta Dominik
(ISBnews)
Warszawa, 09.04.2021 (ISBnews) - Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPIT) planuje zakończenie cyfryzacji głównych procedur budowlanych z końcem 2023 r., natomiast najprawdopodobniej jeszcze w II poł. br. w portalu e-budownictwo będzie funkcjonowała ustrukturyzowana baza danych z nowym Rejestrem Wniosków, Decyzji i Zgłoszeń, poinformowała ISBnews wiceminister Anna Kornecka.
Podkreśliła, że cyfryzacja procedur budowlanych jest procesem ciągłym - niemalże co miesiąc na stronie e-budownictwo.gunb.gov.pl będą pojawiać się nowe funkcjonalności.
"Zgodnie z przyjętą mapą drogową cyfryzacji, planujemy zakończenie cyfryzacji głównych procesów w budownictwie z końcem 2023 r. To jest proces ciągły, rozłożony na trzy lata, ale najtrudniejsze zadania, związane z usuwaniem ograniczeń, także po stronie administracji już wykonaliśmy" - powiedziała Kornecka w rozmowie z ISBnews.
Od lutego br. można składać w formie elektronicznej 13 elektronicznych formularzy, w tym m.in. to wniosek o zmianę sposobu użytkowania obiektu budowlanego czy jego części, czy też zawiadomienie organu nadzoru budowlanego o zamierzonym terminie rozpoczęcia robót budowlanych. Kolejny etap procesu cyfryzacji procesu budowlanego planowany jest na lipiec 2021 r.
"Najprawdopodobniej w II poł. tego roku będzie można korzystać ze wszystkich niemal procedur elektronicznych za pośrednictwem portalu e-budownictwo, a do końca 2021 roku zostaną także podjęte kroki w celu ustrukturyzowania bazy danych z wniosków spływających elektronicznie do nowej formy Rejestru Wniosków Decyzji i Zgłoszeń dostępnego dla wszystkich stron postępowania" - podkreśliła Kornecka.
Resort chce, by już od lipca 2021 r. wnioski o pozwolenie na budowę wraz z projektem mogły być składane w formie elektronicznej. Pracuje też nad opracowaniem elektronicznego dziennika budowy.
"On też jeszcze w tym roku powinien pojawić się zarówno w wersji elektronicznej, webowej, jak i aplikacji mobilnej, tak by kierownik budowy mógł wypełniać dziennik także przez komórkę" - wyjaśniła wiceminister.
Jak wynika z planów MRPiT, portal e-budownictwo ma stać się platformą komunikacji między różnymi stronami postępowania inwestycyjnego, a wszelkie dokumenty regulujące proces budowlany mają być wysyłane do urzędów bezpośrednio z poziomu strony e-budownictwo, a urzędy mają udzielać odpowiedzi za pośrednictwem tej platformy. Obecnie do tego celu wykorzystywany jest e-PUAP.
Koszt cyfryzacji procesu budowlanego na tym etapie jest trudny do oszacowania. Więcej na ten temat będzie można powiedzieć w trakcie uruchamiania poszczególnych zamówień. W tym celu planowane jest pozyskanie środków finansowych pochodzących z UE, w tym w ramach wsparcia z Krajowego Planu Odbudowy.
Elżbieta Dominik
(ISBnews)
Warszawa, 02.04.2021 (ISBnews) - Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPiT) wraz z międzyresortowym zespołem pracuje nad przygotowaniem pierwszej odsłony tarczy prawnej, obejmującej kilkadziesiąt ułatwień dla przedsiębiorców i obywateli z różnych dziedzin życia gospodarczego. Resort chce, by pierwsza z czterech planowanych odsłon tarczy trafiła do Sejmu już latem, poinformowała ISBnews wiceminister Anna Kornecka.
"W ramach prac, które prowadzimy nad tarczą prawną w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii, ale także głównie w ramach Międzyresortowego Zespołu poddajemy analizie ponad 150 zgłoszonych do tej pory propozycji, mających ułatwić życie obywatelom i przedsiębiorcom" - powiedziała Kornecka w rozmowie z ISBnews.
Dodała, że ustawa ma charakter pakietowy i obejmie kilkadziesiąt zmian w różnych dziedzin życia gospodarczego. Priorytetem dla ministerstwa było dokończenie reformy kodeksu postępowania administracyjnego (KPA) z 2017 roku.
"Wówczas do systemu prawnego zostały wprowadzone takie instytucje, jak milczący tryb załatwiania sprawy czy postępowanie uproszczone. Zastosowanie w praktyce tych korzystnych dla obywateli procedur zostało jednak uzależnione od zmian w poszczególnych ustawach i właśnie teraz wykonujemy ten kolejny krok, który ma za zadanie dopełnić tę reformę KPA" - zaznaczyła.
Według założeń resortu, zmiana regulacji ma dokonywać się ewolucyjnie, etapami. Tarcza prawna została podzielona na cztery odsłony.
"Do końca marca przygotujemy gotowy projekt ustawy, stanowiący pierwszą odsłonę tarczy prawnej. Projekt będzie nosił tytuł: Ustawa o likwidowaniu barier administracyjnych i prawnych mających wpływ na funkcjonowanie obywateli i przedsiębiorców. Złoży się na niego pięć grup zagadnień: wprowadzenie postępowania uproszczonego oraz milczącego trybu załatwiania sprawy, wprowadzenie jednoinstancyjności w niektórych postępowaniach administracyjnych, cyfryzacja i elektronizacja procedur, inne formy uproszczeń postępowań i tzw. przepisy COVID-owe, czyli przepisy pandemiczne, sprowadzające się np. do przesunięcia w czasie pewnych obowiązków regulacyjnych" - zapowiedziała Kornecka.
W projekcie mają znaleźć się m.in. przepisy zakładające, że w trybie milczącym będą mogły być zatwierdzane takie sprawy, jak zatwierdzenie biegłego rewidenta przez prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego, czy uzyskanie uprawnień przewodnika górskiego. W postępowaniu uproszczonym z kolei możliwe będzie uzyskanie np. książeczki żeglarskiej, czy zezwolenia na hurtową sprzedaż alkoholu.
Rozmaite formy cyfryzacji procedur mają objąć np. postępowania o przyznanie stypendium studenckich, postępowania scaleniowe, czy dotyczące funduszy inwestycyjnych. Planowane są także zmiany dotyczące procedur budowlanych, w tym m.in. wprowadzenie kar za nieterminowe wydanie decyzji o warunkach zabudowy. W projekcie mają znaleźć się także zapisy, wedle których część inwestycji budowlanych dotychczas objętych zgłoszeniem realizować będzie można bez żadnej procedury, a część inwestycji realizowanych na podstawie pozwolenia na budowę przejdzie w tryb zgłoszenia.
Jak podkreśliła wiceminister, część propozycji wymaga dodatkowych uzgodnień i konsultacji. Z tego też względu przesuwane są one do kolejnych odsłon tarczy prawnej.
"Cały czas te propozycje do nas wpływają. Prace nad tarczą prawną mają charakter ciągły, propozycje nieobjęte pierwszym projektem w dalszym ciągu mają szanse na realizację w ramach kolejnego pakietu. Działamy odważnie, ale z wyczuciem, uzgadniając rozwiązania z partnerami rządowymi oraz społecznymi. Mamy już sporo propozycji wytypowanych do kolejnych odsłon tarczy prawnej, będziemy pracować nad nimi w kolejnych miesiącach" - powiedziała.
MRPiT szacuje, że w II poł. kwietnia projekt powinien trafić do konsultacji.
"Chcielibyśmy, aby ustawa weszła do parlamentu już latem 2021 r." - podsumowała wiceminister.
Kolejne odsłony tarczy prawnej planowane są w cyklach kwartalnych. Łącznie ma być ich cztery, ale jeżeli okaże się, że potrzeba upraszczania regulacji będzie nadal aktualna, prace w tym zakresie będą kontynuowane, zapewniła wiceminister.
Przygotowywaniem zmian zajmuje się Międzyresortowy Zespół ds. likwidowania barier administracyjnych i prawnych. Tryb pracy Zespołu został określony w zarządzeniu prezesa Rady Ministrów; zgodnie z nim zespół raz na 3 miesiące ma przedstawić rządowi konkretne propozycje legislacyjne, ułatwiające funkcjonowanie przedsiębiorców.
Elżbieta Dominik
(ISBnews)
Warszawa, 02.04.2021 (ISBnews) - Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPiT) chce, aby przyszła reforma planowania przestrzennego, zakładająca pokrycie całego kraju planami ogólnymi i planami zabudowy została przyjęta przez parlament w I połowie 2022 roku, poinformowała ISBNews wiceminister Anna Kornecka. Według szacunków, cała reforma miałaby kosztować ok. 5 mld zł, przy czym ok. 1 mld zł miałoby pochodzić z Krajowego Planu Odbudowy (KPO).
"Naszym zadaniem jest przygotowanie reformy systemu planowania przestrzennego. Głównym celem reformy jest uproszczenie i uregulowanie systemu planowania przestrzennego w Polsce i dostosowanie planowania przestrzennego do zmieniającego się otoczenia, tak żeby odpowiadało ono na problemy dzisiejszego społeczeństwa" - powiedziała Kornecka w rozmowie z ISBnews.
Obecnie trwają prekonsultacje w zakresie założeń rozwiązań, dotyczących standardów urbanistycznych. Zostały one wcześniej poddane ocenie Głównej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej (organ doradczy ministra rozwoju, pracy i technologii). W następnych etapach resort planuje poddawać prekonsultacjom kolejne etapy reformy planowania przestrzennego.
"Akcent zostanie położony na kwestie związane z dostępnością przestrzeni, w tym uwolnieniem atrakcyjnych gruntów do uzupełnienia istniejącej zabudowy, adaptacją do zmian klimatu. Jednym z istotnych czynników branych pod uwagę będzie też bezpieczeństwo. Reforma ma być odpowiedzią na problemy, z jakimi mierzą się współczesne miasta: suburbanizacja, rozlewanie zabudowy czy powstawanie miejskich wysp ciepła - zjawisko, które związane jest właśnie z deficytem terenów zielonych, błękitno-zielonej infrastruktury oraz z tzw. betonozą miast" - podkreśliła wiceminister.
Zaznaczyła, że "mądre, zrównoważone i nowoczesne planowanie przestrzenne" zakłada uzupełnianie istniejącej zabudowy, czyli nietworzenie tzw. luk - pustych przestrzeni miejskich, przewidzianych pod zabudowę np. w studium zagospodarowania przestrzennego.
W ramach reformy planowania przestrzennego miałby powstać system dwuetapowy, oparty na dwóch podstawowych dokumentach planistycznych, planie ogólnym i planie zabudowy. Plan ogólny (odpowiadający studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego) miałby określać podstawowe zasady, dotyczące planowanej przestrzeni, regulować gdzie ta zabudowa może powstawać, wskazywać, w których miejscach istnieje odpowiednia struktura funkcjonalno-przestrzenna gminy, gdzie powinna zostać uzupełniona, a które obszary w ogóle nie są przeznaczone na zabudowę.
"Oba te akty będą miały inny zakres i inną materię, nie będą się pokrywały ich treści, a dzięki temu oba będą mogły być aktami prawa miejscowego. Dzisiaj brakuje nam takiego rozwiązania, bo obowiązujące studium nie jest aktem prawa miejscowego i stąd mamy cały szereg problemów z wydawaniem decyzji o warunkach zabudowy, które czasami nie pokrywają się z żadnym dokumentem planistycznym, sporządzonym przez gminę" - wyjaśniła wiceminister.
Dokumenty te umożliwiałyby uzyskania pozwolenia na budowę i byłyby uzupełniane tzw. standardy urbanistyczne, czyli wytyczne, określające minimalne wyposażenie terenów inwestycyjnych w niezbędną infrastrukturę społeczną techniczną, czyli np. drogę, szkołę, przedszkole, przystanek komunikacji miejskiej tereny zielone tereny rekreacyjne.
Kornecka zapowiedziała, że przygotowanie reformy planowania przestrzennego zajmie, co najmniej kilka miesięcy.
"Zatem według naszych planów prace nad ustawą powinny zostać zakończone w III kw. 2021 r. Ostatni kwartał tego roku zostawiamy sobie na niezbędne uzgodnienia i chcielibyśmy, żeby w przyszłym roku projekt ustawy trafił pod obrady parlamentu. Reforma będzie miała też odpowiednie vacatio legis, które pozwoli płynnie przejść z jednego systemu na drugi. Będzie to proces czasochłonny, ale jest konieczny w przypadku tak głębokiej reformy. Chcielibyśmy, by ustawa została uchwalona do końca I poł. 2022 r." - podkreśliła Kornecka.
Zaznaczyła, że założenia reformy zostały wpisane do Krajowego Planu Odbudowy (KPO), a ze środków Funduszu Odbudowy i Rozwoju na ten cel ma zostać przeznaczonych ok. 1 mld zł.
"To jest mniej więcej jedna piąta środków, których potrzebujemy na ten cel. Potrzebujemy ich w dłuższej perspektywie, więc będziemy bardzo intensywnie pracować nad pozyskiwaniem kolejnych funduszy, ponieważ cały sukces przeprowadzania reformy właśnie zależy od jej wdrożenia" - wskazała wiceminister.
Elżbieta Dominik
(ISBnews)
Warszawa, 02.04.2021 (ISBnews) - Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPiT) chce, by nowelizacja tzw. ustawy odległościowej, zakładająca możliwość odstąpienia przez gminy od zasady 10H na potrzeby lokalizacji nowych elektrowni wiatrowych, przy zachowaniu minimalnej wymaganej odległości 500 metrów, trafiła do Sejmu jeszcze w I poł. 2021 roku, poinformowała ISBnews wiceminister Anna Kornecka.
"Chcielibyśmy, żeby ustawa została przyjęta jeszcze w 2021 r. […], należy się spodziewać, że ustawa wejdzie w życie nie później niż od początku 2022 r." - powiedziała Kornecka w rozmowie z ISBnews.
Kilka tygodni temu wicepremier Jarosław Gowin zapowiedział, że MRPiT złożył wniosek o wpis nowelizacji do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów (RM).
"Otrzymaliśmy już pozytywną opinię Centrum Analiz Strategicznych z uwagami, które zostały uwzględnione i niebawem spodziewamy się wpisu do wykazu. Ustawa najprawdopodobniej trafi na najbliższe posiedzenie Zespołu Programowania Prac Rządu i mam nadzieję zostanie wpisana w przyszłym tygodniu do wykazu prac Rady Ministrów" - wskazała wiceminister.
Po wpisaniu do wykazu możliwe będzie dalsze określenie terminów kolejnych etapów procesu legislacyjnego.
Głównym założeniem nowelizacji jest przeniesienie procesu decyzyjnego w sprawie warunków lokalizacji nowych elektrowni wiatrowych na poziom samorządów i przyjmowanych przez nie miejscowych planów, w których można byłoby dokonywać odstąpienia od generalnej zasady 10H (według której minimalna odległość wiatraka od zabudowań wynosi 10-krotność jego wysokości). Zasada 10H powoduje ograniczenia w zagospodarowaniu terenów znajdujących się w jej otoczeniu (również w odległości 10H). Gminy, w których już zostały zlokalizowane elektrownie wiatrowe, będą mogły, po nowelizacji przepisów, lokalizować zabudowę z poszanowaniem minimalnej odległości.
"Mając świadomość, że indywidualne przypadki są bardzo różnorodne, różne są uwarunkowania środowiskowe, różne są regionalne uwarunkowania terytorialne, odmienne w zależności od części naszego kraju, MRPiT uznało, że wskazana jest każdorazowa analiza sytuacji lokalnej, a właściwym decydentem powinien być tutaj samorząd w porozumieniu z mieszkańcami" - powiedziała Kornecka.
Zaznaczyła, że projekt nowelizacji zakłada, że zasada 10H generalnie zostałaby utrzymana, natomiast lokalny samorząd, czyli gmina mogłaby uchwalić miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, zakładający lokalizację elektrowni wiatrowych w odległości mniejszej niż wynikająca z zasady 10H, ale z poszanowaniem minimalnej ustawowej odległości, która została zaproponowana na poziomie na 500 metrów.
Nowelizacja wprowadzałaby także mechanizmy zwiększające transparentność procesu lokalizowania elektrowni wiatrowych, czyli m.in. poszerzony system konsultacji społecznych, współdecydowania o lokalizacji elektrowni wiatrowej przez mieszkańców, zmiany dot. terminów, dwukrotne wyłożenie dokumentów dot. lokalizacji elektrowni do wglądu mieszkańców.
"Najistotniejsze w tych konsultacjach jest to, by prowadzić je w momencie przystępowania do prac nad projektem, a nie dopiero wówczas, gdy projekt planu już jest udostępniony do wglądu mieszkańców" - podkreśliła wiceminister.
Zgodnie z obowiązującą od czerwca 2016 r. ustawą o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, elektrownię wiatrową o mocy większej niż 40 kW można postawić w odległości nie mniejszej niż 10-krotność jej wysokości wraz z wirnikiem i łopatami (10H) od zabudowań mieszkalnych i mieszanych, w skład której wchodzi funkcja mieszkaniowa oraz form ochrony przyrody, w tym obszarów szczególnie cennych z przyrodniczego punktu widzenia (np. parków narodowych czy krajobrazowych i rezerwatów).
Elżbieta Dominik
(ISBnews)
Warszawa, 23.03.2021 (ISBnews) - Projekt ustawy o fundacji rodzinnej zakłada, że wniesienie mienia do fundacji rodzinnej przez fundatora nie będzie się więc wiązało z obciążeniami podatkowymi, poinformował ISBnews wiceminister finansów Jan Sarnowski. Ponadto, dochody fundatora oraz beneficjenta z tzw. grupy zerowej otrzymane z fundacji rodzinnej, nie będą podlegały opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych (PIT).
"Celem projektu jest rozwiązanie problemu sukcesji firm rodzinnych. Mamy świadomość, że kwestie podatkowe są istotnym czynnikiem przy podejmowaniu biznesowych decyzji. Dlatego zależy nam na tym, żeby z założeniem fundacji rodzinnej nie wiązały się dla przedsiębiorcy żadne negatywne konsekwencje podatkowe. Przeciwnie, zakładamy, że opodatkowanie wypłacanych przez fundację środków będzie korzystało z pewnych udogodnień" - powiedział Sarnowski w komentarzu przesłanym agencji ISBnews.
"Majątek wniesiony do fundacji przez fundatora, przeznaczony na realizację jej celów, nie będzie przychodem w rozumieniu ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych (CIT). Wniesienie mienia do fundacji rodzinnej przez fundatora nie będzie się więc wiązało z obciążeniami podatkowymi. Działalność operacyjna fundacji rodzinnej będzie opodatkowana na zasadach ogólnych. Co istotne, dochody fundatora oraz beneficjenta z tzw. grupy zerowej otrzymane z fundacji rodzinnej, nie będą podlegały opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych (PIT)" - dodał wiceminister.
Wskazał, że podobnie sytuacja będzie wyglądać w przypadku likwidacji fundacji. Nabyte w jej efekcie świadczenia czy mienie będą podlegać opodatkowaniu podatkiem od spadków i darowizn.
"Oczywiście osoby najbliższe fundatorowi (małżonek, zstępni, wstępni, pasierb, rodzeństwo, ojczym i macocha), będą zwolnieni z podatku, jeżeli przedmiotem świadczenia będzie mienie wniesione do fundacji przez fundatora. Pozostali nabywcy świadczeń zapłacą podatek w wysokości 19% podstawy opodatkowania. Dla porównania, obecnie taki przychód (np. przychody z innych źródeł, o których mowa w art. 10 ust. 1 pkt 9 ustawy PIT) mógłby być opodatkowany nawet stawką 32%, nie licząc 4% daniny solidarnościowej" - wskazał Sarnowski.
Ministerstwo Finansów chce przede wszystkim zapewnić bezpieczeństwo stosowania tego rozwiązania, tak by z jednej strony uniknąć wykorzystywania fundacji przez nieuczciwych podatników, a zarazem by nie komplikować systemu podatkowego regulacjami antyabuzywnymi, podkreślił.
"Niemniej jesteśmy świadomi, że polska regulacja fundacji rodzinnej będzie musiała konkurować ze swymi odpowiednikami w innych krajach. Dla zapewnienia fundacji efektywności, konieczne jest jej ukształtowanie w sposób, który nie będzie odbiegał od europejskiego wzorców, biorąc jednocześnie pod uwagę uwarunkowania charakterystyczne dla Polski. Dotyczy to również zasad opodatkowania fundacji rodzinnej" - stwierdził wiceminister.
"Dlatego szczególnie zależy nam na udziale w procesie konsultacji projektu, jak najszerszego grona firm rodzinnych i zrzeszających je organizacji. Chcemy wspólnie z rynkiem wypracować takie rozwiązanie, które umożliwi ochronę biznesowego dorobku firmy rodzinnej i skutecznie zabezpieczy go dla dobra przyszłych pokoleń" - dodał.
Ministerstwo Finansów razem z Ministerstwem Rozwoju Pracy i Technologii rozpoczynają konsultacje zewnętrzne.
"Zapraszamy do przesyłania uwag wszystkich zainteresowanych, przedstawicieli przedsiębiorców i branży doradczej. Zależy nam na tym, aby regulacja fundacji rodzinnej jak najszybciej pojawiła się w polskim systemie prawnym, dlatego będziemy robić wszystko, by prace parlamentarne nad tym rozwiązaniem skończyły się jeszcze w tym roku" - powiedział Sarnowski.
"Fundacja rodzinna z jednej strony umożliwi zachowanie biznesu w majątku rodzinnym, a z drugiej uchroni go przed wstrząsem związanym ze zmianą właściciela i ułatwi powierzenie zarządzania nim profesjonalistom. Osobom, które mają do tego najlepsze predyspozycje, które wybierze właściciel firmy, czyli fundator" - podsumował wiceminister.
Jak podano w ocenie skutków regulacji (OSR) projektu ustawy, zadaniem fundacji rodzinnych byłaby realizacja celów określonych przez fundatora, w oparciu o posiadany majątek, który można zabezpieczyć przed jego utratą. Fundator miałby dużą swobodę w określeniu zarówno zasad zarządzania fundacją, jej funkcjonowania, jak i celu, dla którego zostaje ona powołana.
Organem zarządzającym dla fundacji rodzinnej będzie zarząd. Będzie on odpowiadał za realizację celów fundacji rodzinnej oraz gospodarowanie majątkiem fundacji rodzinnej. Proponowane rozwiązanie nie wyklucza, aby zarząd był organem jednoosobowym - dzięki temu fundacją rodzinną będzie mógł zarządzać jeden menadżer.
Krąg beneficjentów fundacji rodzinnej oraz zakres ich uprawnień powinien być ustalany przez fundatora. Beneficjentem będą mogły być dwie kategorie podmiotów: osoba fizyczna lub organizacja pożytku publicznego. Beneficjentem będzie mógł być także fundator.
"Fundacja będzie mogła zostać wyposażona w szeroko rozumiany majątek, w rozumieniu Kodeksu cywilnego, np. w pieniądze, papiery wartościowe, rzeczy ruchome i nieruchomości, udziały czy akcje" - wyjaśnił wiceminister.
"W Polsce, blisko 830 tys. firm deklaruje się jako firmy rodzinne. Te firmy generują przychód o łącznej wartości 322 mld zł w skali roku, a tym samym ich wkład w budowę PKB kształtuje się na poziomie ok. 18%. Zatem prawie co piąta wypracowana w Polsce złotówka jest wynikiem działalności firmy rodzinnej" - wskazał także Sarnowski.
Jak podano w OSR, z danych Instytutu Biznesu Rodzinnego wynika, że w przeciągu najbliższych 5 lat sukcesję planuje ok. 57% firm rodzinnych. Przy czym tylko 8,1% następców przedsiębiorców deklaruje chęć poprowadzenia firmy stworzonej przez rodziców.
"Niestety, w przypadku braku sukcesora albo braku porozumienia pomiędzy członkami rodziny, właściciele przedsiębiorstw często decydują się na sprzedaż firmy. Coraz częściej obserwujemy, że w takich sytuacjach polskie firmy rodzinne są wykupywane przez międzynarodowe koncerny albo zagraniczną konkurencję. To proces, który bardzo utrudnia stworzenie w Polsce własnych globalnych marek" - zauważył wiceminister.
Wskazał, że obecnie właściciele decydują się np. darować lub przekazać firmę wybranej osobie lub osobom. To - według niego - tylko półśrodek, ponieważ wprawdzie zapewnia sukcesję w drugim pokoleniu, ale nie rozwiązuje problemu dziedziczenia firmy raz na zawsze.
"Co więcej, założyciel firmy nie ma wpływu na dalsze losy przedsiębiorstwa i zgromadzonego majątku. Ponadto, w spółkach osobowych zmiana wspólnika jest możliwa tylko wtedy, gdy przewiduje to umowa spółki i wspólnicy wyrażą zgodę na nowego wspólnika. To może utrudnić sukcesję. Innym rozwiązaniem są struktury holdingowe, ale ich budowa jest skomplikowana, a utrzymanie kosztowne, przez co są one niedostępne dla większości zainteresowanych" - ocenił Sarnowski.
(ISBnews)
Kraków, 05.03.2021 (ISBnews) - W ramach Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPiT) trwają przygotowania założeń do ustawy dotyczącej uregulowania pracy zdalnej w kodeksie pracy, poinformowała wiceminister rozwoju, pracy i technologii Olga Semeniuk
"W ramach naszego ministerstwa pracujemy nad unormowaniem spraw związanych z pracą zdalną"- powiedziała Semeniuk na konferencji prasowej w Krakowie.
Jak powiedziała ISBnews, "w ramach Rady Dialogu Społecznego rozmawiamy nad tym, jak uregulować te sprawy. Prace nad tym projektem trwają".
Trwa przygotowywanie założeń do tej ustawy i dopiero po usystematyzowaniu wszystkich spraw przedstawiciele związków zawodowych i pracodawcy będą mogli zgłaszać swoje uwagi. Już teraz wiadomo, że w wielu przypadkach praca zdalna będzie, także po zakończeniu pandemii, jednym z obowiązujących standardów. Obowiązujące zapisy kodeksu pracy nie uwzględniają takich rozwiązań, nie ma także procedur dotyczących np. odszkodowań z tytułu wypadku przy pracy, a także ponoszenia dodatkowych kosztów przez pracowników z tytułu świadczenia pracy w systemie zdalnym.
W lutym wiceminister rozwoju, pracy i technologii Robert Tomanek zapowiadał, że po ustąpieniu epidemii konieczne będzie podjęcie dyskusji nad nowymi standardami pracy zdalnej. Jak tłumaczył, po wyjściu z COVID-19 przestaną działać tzw. regulacje covidowe i do rozwiązania będzie kwestia pracy zdalnej.
Wcześniej w lutym Rada Przedsiębiorczości zaapelowała o wprowadzenie regulacji, umożliwiającej elastyczne i efektywne stosowanie pracy zdalnej. Postulowała m.in. rezygnację z obowiązku określania konkretnego miejsca wykonywania pracy zdalnej, ograniczenie dokumentacji pracowniczej do dokumentacji elektronicznej oraz pozostawienie firmom szczegółowych rozstrzygnięć w sprawie wyposażenia pracowników w niezbędny sprzęt.
Wojciech Żurawski
(ISBnews)
Warszawa, 02.03.2021 (ISBnews) - Program 500+ w sytuacji, gdy negatywny przyrost naturalny przekroczył 120 tys. w 2020 roku, mógłby wymagać modyfikacji - celem zwiększenia współczynnika dzietności można rozważyć, by obecne rozwiązanie sprzężyć z rynkiem pracy, ocenia w rozmowie z ISBnews Stanisław Kluza, dyrektor Instytutu Debaty Eksperckiej i Analiz "Quant Tank", były minister finansów i szef Komisji Nadzoru Finansowego (KNF).
"Jeżeli chcemy szukać rozwiązań, które miałyby albo zmodyfikować, albo rozwinąć program 500+ tak, by nie przyświecały mu tylko cele socjalne, społeczne czy sprawiedliwościowe, trzeba w szczególności szukać dwóch wymiarów: wymiaru polegającego na sprzężeniu zwrotnym pomiędzy dzietnością i rynkiem pracy oraz poczuciem bezpieczeństwa przez panie, które na rynku pracy muszą trochę inaczej funkcjonować. I takie rozwiązania w pierwszym programie 'Innowacyjna Nysa' z 2014 r. w dużej mierze zostały zaproponowane, ale na poziomie i miasta, jak i później całego państwa nie zostały wdrożone w życie" - powiedział ISBnews Kluza.
Przypomniał, że prekursorem obecnego programu 500+ był program "Innowacyjna Nysa" opracowany głównie w czteroosobowym składzie, gdzie liderem był Mariusz Nasiborski (lokalny przedsiębiorca i inicjator projektu), z udziałem Kluzy oraz uczestnictwem prof. Jadwigi Staniszkis i prof. Krzysztofa Rybińskiego.
"W 'Innowacyjnej Nysie' zawarto m.in. propozycję, która nie została wdrożona, choć lokalnie została poddana debacie, by pracodawca miał konkretne korzyści z tego, iż musi zaakceptować większą elastyczność kobiet, które są albo mogą być matkami i w zamian za tę swoją 'wyrozumiałość' musi dostać 'nagrodę'. Jeśli ta nagroda będzie miała wymiar ekonomiczny, to pracodawca nie będzie się wahał nad zatrudnianiem kobiet. Przedstawiliśmy właśnie takie mechanizmy w programie 'Innowacyjna Nysa'" - wyjaśnił Kluza.
Oceniając dane demograficzne w Polsce w 2020 roku, podkreślił, że dzietność ma trwale w XXI w. dosyć niski współczynnik, wahający się w przedziale między 1,2 a 1,4, ze średnią nieco ponad 1,3.
"Negatywny przyrost naturalny po raz pierwszy sięgnął tak wysokiego poziomu - 120 tys., ma co miała oczywisty wpływ pandemia. Wraz z wygaszaniem się pandemii zgony zapewne powrócą do wcześniejszych poziomów, natomiast dzietność niestety ma trwale dosyć niski współczynnik, wahający się w przedziale między 1,2 a 1,4, ze średnią nieco ponad 1,3. W okresie pandemii nie należy się spodziewać nadmiernych wzrostów dzietności, ponieważ ludzie patrzą przez pryzmat bezpieczeństwa, nie tylko dodatkowych pieniędzy. Patrząc na 500+, był to program akcentujący wymiar socjalny, sprawiedliwościowy, redystrybucyjny. W zasadzie nie miał w sobie elementów zachęcających do podniesienia dzietności" - powiedział Kluza.
Komentując obecną sytuację, która przyczyniła się do rekordowego spadku przyrostu naturalnego w Polsce wskazał, że pandemia COVID-19 nie będzie impulsem w kierunku dzietności, a w niektórych przypadkach może być nawet impulsem w kierunku spadku dzietności.
"Bez względu na to, czy pandemia skończy się wcześniej czy później, nie samo pojawienie się i samo zaniknięcie pandemii zadecyduje o dzietności, tylko będą o tym decydowały procesy, z którymi już się borykamy. Z jednej strony, to są po części procesy wynikające z przemian społecznych i cywilizacyjnych w Polsce, gdzie dzietność w naturalny sposób jest niższa. Ale z drugiej strony, państwo ma albo może mieć wpływ na pewnego rodzaju oddziaływanie na większą lub mniejszą skłonność do świadomego decydowania się na rodzicielstwo. W jaki sposób? Po pierwsze trzeba rozstrzygnąć, czy polityka rodzinna jest nastawiona na wzrost dzietności, czy jedynie na poprawę warunków życia rodzin z dziećmi. W pierwszym przypadku wybiera się rozwiązania z wkomponowanym mechanizmem rozwojowym, o charakterze inwestycji w kapitał ludzki. Zaś drugi przypadek miał miejsce w Polsce i też miał sens. Patrząc na statystyki ubóstwa i sytuacji materialnej rodzin z dziećmi, istotne było pytanie o sprawiedliwą redystrybucję. Ale wymiar socjalny nie załatwia wszystkiego" - powiedział Kluza.
"Chociaż program 500+ osiągnął też jeden z bardzo ważnych celów w Polsce, o czym nie należy zapominać i za co należy go pochwalić. To jest kwestia ubóstwa wśród rodzin z dziećmi. Wiadomo, że całe ubóstwo nigdy nie zostanie zlikwidowane, ale granica została bardzo przesunięta. Program 500+ wymaga refleksji, czy ma pozostać programem socjalnym, czy chcielibyśmy, żeby również za pomocą tego programu osiągać cel wzrostu dzietności. Potrzebne byłyby komponenty dotyczące m.in. poczucia bezpieczeństwa kobiet, gdzie szczególnym elementem jest zależność pomiędzy dzietnością i elastycznością rynku pracy" - stwierdził.
Zdaniem Kluzy, by zahamować negatywne trendy demograficzne, które bezpośrednio przełożą się na pojawienie się nierównowag makroekonomicznych i problemy podażowe na rynku pracy, należy skoordynować politykę nakierowaną na wzrost dzietności, ale również wypracować politykę migracyjną.
"W długim okresie Polska będzie miała duży uszczerbek liczby osób aktywnych zawodowo, co może mieć negatywne konsekwencje dla stabilności makroekonomicznej. Co prawda, mamy do czynienia z rozwojem technologicznym, wzrostem automatyki produkcji, ale uważam, że dzięki temu rozwojowi można pokryć najwyżej kilkanaście procent niedoboru demograficznego. Ale jeżeli w Polsce brakuje 30%, czyli pokolenie dzieci jest o 1/3 mniej liczne niż pokolenie ich rodziców, to dzietność musiałaby wzrosnąć o 50%, żeby mogła być zapewniona prosta zastępowalność pokoleń. Moim zdaniem, z samej produktywności i rozwoju technologicznego tyle nie uzyskamy" - wskazał były minister.
Według niego, to oznacza konieczność koordynacji dwóch innych polityk: jednej nakierowanej na wzrost dzietności, a drugiej - polityki migracyjnej, którą Polska będzie musiała wypracować, ponieważ będzie coraz częściej postrzegana jako kraj coraz bardziej zamożny i tym samym atrakcyjny do migracji.
"I ostatnia rzecz - istnieje też potrzeba stworzenia polityki senioralnej, bo jeżeli mamy dzisiaj jedną z najniższych stóp zastąpienia (w systemie emerytalnym), to znaczy, że coraz częściej osobom starszym może nie wystarczać na pokrycie kosztów życia na emeryturze, więc te osoby będą poszukiwały dodatkowych źródeł dochodu. Tu potrzebne będą istotne zmiany" - zakończył Kluza.
Według Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), w 2020 r. liczba urodzeń była o ok. 122 tys. niższa niż liczba zgonów.
W 2020 r. zarejestrowano 355 tys. urodzeń żywych, tj. o ok. 20 tys. mniej niż w poprzednim roku; współczynnik urodzeń spadł o 0,6 pkt do 9,2%.
Według GUS od ok. 30 lat utrzymuje się zjawisko depresji urodzeniowej - niska liczba urodzeń nie zapewnia prostej zastępowalności pokoleń. W 2019 r. współczynnik dzietności wyniósł 1,42, co oznacza, że na 100 kobiet w wieku rozrodczym (15-49 lat) przypadało 142 urodzonych dzieci (odpowiednio w miastach - 141, na wsi - 143). Optymalna wielkość tego współczynnika, określana jako korzystna dla stabilnego rozwoju demograficznego, to 2,1-2,15 (tj. gdy w danym roku na 100 kobiet w wieku 15–49 lat przypada średnio co najmniej 210-215 urodzonych dzieci).
Jak podała pod koniec lutego "Gazeta Wyborcza", rząd przygotowuje nowy program demograficzny - powstanie nowy urząd, a 500+ będzie waloryzowane lub podwyższane.
Renata Oljasz
(ISBnews)
Warszawa, 25.02.2021 (ISBnews) - Echo Investment ocenia, że przepisy związane z powstaniem Deweloperskiego Funduszu Gwarancyjnego (DFG) poprawią poczucie bezpieczeństwa klienta, co jest korzystne dla rynku. Z drugiej strony, mogą przełożyć się na dodatkowe koszty po stronie deweloperów i klientów, dlatego nad projektem powinna jeszcze raz zostać przeprowadzona dyskusja, poinformował ISBnews dyrektor sprzedaży mieszkań Dawid Wrona.
"Każda inicjatywa, która zwiększa poczucie bezpieczeństwa klienta jest w naszej ocenie dobra. Jednak musimy pamiętać, że Deweloperski Fundusz Gwarancyjny może przełożyć się na dodatkowe koszty, które pokryją zarówno deweloperzy, jak i klienci. W ujęciu całego rynku ta zmiana, przy obecnie proponowanym maksymalnym poziomie wpłat, może oznaczać wzrost cen nowych mieszkań nawet o kilka procent" - powiedział Wrona w komentarzu dla ISBnews.
"W dodatku w projekcie ustawy pojawiają się zapisy, dotyczące np. procedury odbioru lokalu czy skutków odstąpienia od umowy przez nabywcę, które wymagają szerszych konsultacji. Dlatego warto jeszcze raz pochylić się nad proponowanymi rozwiązaniami, wysłuchać głosu każdej ze stron i wypracować kompromis" - dodał dyrektor.
W połowie lutego Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego oraz o Deweloperskim Funduszu Gwarancyjnym, przedłożony przez prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). Rząd podał, że dzięki regulacji powstanie Deweloperski Fundusz Gwarancyjny, który zwiększy ochronę osób kupujących nowe mieszkanie w przypadku upadku firmy deweloperskiej. Chodzi m.in. o eliminację ryzyka utraty przez nabywców środków finansowych dokonywanych na mieszkaniowe rachunki powiernicze.
Najważniejsze rozwiązania są następujące:
Deweloperski Fundusz Gwarancyjny będą zasilały składki płacone przez deweloperów:
- w przypadku otwartego rachunku powierniczego maksymalna składka wyniesie 2%;
- w przypadku zamkniętego rachunku powierniczego maksymalna składka wyniesie 0,2%;
- faktyczna wysokość stawki będzie określana w rozporządzeniu, co zapewni elastyczność oraz możliwość odpowiedniego reagowania na zmieniające się warunki rynkowe;
- składka na Fundusz odprowadzana będzie przez dewelopera od wpłat dokonywanych przez nabywcę na Mieszkaniowy Rachunek Powierniczy (MRP).
Nabywca nowego mieszkania będzie mógł odmówić dokonania odbioru ze względu na istotne wady lokalu:
- Doprecyzowano procedurę odbioru mieszkania wraz z określeniem konsekwencji nieusunięcia wady w wyznaczonym przez konsumenta terminie.
Deweloper będzie miał obowiązek przekazać prospekt informacyjny osobie kupującej mieszkanie:
- Dotychczas prospekt był wydawany na żądanie osoby zainteresowanej zawarciem umowy deweloperskiej.
Określono prawa i obowiązki stron umowy deweloperskiej w przypadku ogłoszenia upadłości banku prowadzącego MRP.
Doprecyzowano:
- zasady dokonywania przez nabywcę wpłat na MRP;
- przepisy dotyczące zasad uprawnień kontrolnych banku oraz zasad dokonywania wypłat z MRP na rzecz dewelopera.
Roczna suma wpłat na Deweloperski Fundusz Gwarancyjny (DFG) powinna wynieść co najmniej 141,3 mln zł rocznie, co przy składkach na poziomie 1% od wpłat na otwarte mieszkaniowe rachunki powiernicze (OMRP) oraz 0,1% od wpłat na zamknięte mieszkaniowe rachunki powiernicze (ZMRP) pozwoli na pozyskanie rocznych składek w wysokości około 141,9 mln zł, jak podano w ocenie skutków regulacji (OSR).
Echo Investment jest polskim deweloperem, który realizuje inwestycje w trzech sektorach rynku nieruchomości: mieszkaniowym, handlowym oraz biurowym. Od 1996 roku spółka notowana jest na GPW. W 2019 r. miała 880,13 mln zł skonsolidowanych przychodów.
Tomasz Chaberko
(ISBnews)
Warszawa, 24.02.2021 (ISBnews/ ISBnews.TV) - Ministerstwo Finansów (MF) liczy, że pakiet 15 uproszczeń w podatku od towarów i usług, tworzący SLIM VAT2 wejdzie w życie (w odniesieniu do niemal wszystkich rozwiązań) w październiku tego roku. Jeszcze w tym roku resort chce zaprezentować propozycje na kolejną rundę uproszczeń, zapowiedział wiceminister Jan Sarnowski w rozmowie z ISBnews.TV.
"Mamy teraz do czynienia z informatyzacją bardzo wielu danin. Szczególnie w przypadku podatku VAT, który jest podatkiem najbardziej wrażliwym, doświadczyliśmy znaczącego skoku technologicznego. Wciąż wdrażamy kolejne rozwiązania uszczelniające" - powiedział Sarnowski w rozmowie z ISBnews.TV.
Dzięki wykorzystywaniu przez administrację podatkową nowych rozwiązań legislacyjnych i technologicznych możliwe stało się stopniowe znoszenie czasochłonnych obowiązków związanych z rozliczaniem podatku i dalsze upraszczanie oraz unowocześnianie procedur podatkowych, podkreślił.
"Przygotowujemy już listę uproszczeń na następną rundę i mamy nadzieję, że zaprezentujemy ją jeszcze w tym roku" - zapowiedział wiceminister.
Jak wskazał, większość rozwiązań tworzących SLIM VAT2 pochodzi z rozpoczętego w ub.r. cyklu cotygodniowych spotkań przedstawicieli resortu w przedsiębiorcami pod nazwą "Dialog z biznesem".
"To jest taki 'hyde park' - raz na tydzień spotykamy się z grupą od kilkunastu do kilkudziesięciu przedsiębiorców, którzy mogą zadawać pytania kierownictwu resortu. Często są to pytania dotyczące bieżącej polityki podatkowej, ulg, ale również dotyczące uproszczeń w prawie podatkowym - tego, co przedsiębiorców najbardziej boli, co zajmuje im najwięcej czasu. I właśnie ogromna większość z tych rozwiązań, o której dziś rozmawiamy pochodzi z 'Dialogu z biznesem'. Bardzo dobrym przykładem jest kwestia faktur, którymi mogą stać się bilety - było to zgłaszane w trakcie naszego spotkania z branżą transportową" - powiedział Sarnowski.
Wiceminister wskazał, że zgłaszanym przez przedsiębiorców problemem był kłopot z fakturami za przejazdy krótsze niż 50 km. Obecnie za fakturę VAT-owską uznaje się tylko bilety za przejazdy, jeśli dystans pokonywany na ich podstawie jest dłuższy niż 50 km. A uzyskiwanie faktur przy zakupie biletu w kiosku, w biletomacie albo kupując bilet od kierowcy jest w praktyce bardzo trudne lub nawet całkowicie niemożliwe.
"Konsekwencją jest to, że nie ma szans na odliczenie tego rodzaju wydatku, a jest to przecież wydatek służbowy. Stąd nasza propozycja: likwidujemy limit 50 km, każdy bilet bez względu na odległość, jaką przy jego pomocy pokonujemy, będzie uznawany za fakturę VAT. Co więcej - zależy nam na tym, żeby nie był on oddzielnie rejestrowany w trakcie comiesięcznego raportowania, bo tych przejazdów może być przecież bardzo dużo. Proponujemy, aby to działało tak, jak z paragonami fiskalnymi - czyli po prostu jeden raport podsumowujący dla wszystkich biletów" - tłumaczył Sarnowski.
Pakiet SLIM VAT 2 mierzy się także z problemem faktur zbiorczych. Proponowane ułatwienie polega na zniesieniu ograniczeń w wystawianiu zbiorczych faktur korygujących. Po wejściu w życie SLIM VAT 2 możliwe będzie stosowanie ich np., gdy przedsiębiorca udzieli rabatu dla poszczególnych dostaw lub usług. W efekcie zmiana ułatwi, przyspieszy i uelastyczni zbiorcze korekty, a to oszczędzi czasu przedsiębiorcom.
"Kluczowe znaczenie ma dla nas znoszenie formalności. Takim najprostszym i najłatwiejszym do wykorzystania rozwiązaniem jest np. usunięcie obowiązku oznaczania faktur przy ponownym ich wystawieniu lub odpowiednio przy ich zmianie, słowami 'duplikat' czy 'korekta'. Dzięki temu, że w ostatnim kwartale zeszłego roku wdrożyliśmy nową schemę raportowania, nie ma już praktycznie szans, że podatnik dwa razy odliczy podatek na podstawie tej samej faktury. Więc mnożenie dodatkowych obowiązków, wpisywanie niektórych danych na fakturach nie ma już racji bytu. I to jest jeden z obowiązków, które znosimy" - wskazał też wiceminister.
Kolejne uproszczenie ma na celu łatwiejszy wybór opcji opodatkowania w obrocie nieruchomościami.
"W przypadku prowadzenia działalności gospodarczej, szczególnie, gdy nabywamy nieruchomość po to, żeby korzystać z niej w biznesie, który prowadzimy, często opłaca się nam zapłacić VAT, ponieważ możemy później dokonać jego odliczenia. Niestety, skorzystanie z wyboru opodatkowania nieruchomości wymaga złożenia przez dostawcę i nabywcę przed dokonaniem transakcji oświadczenia do urzędu skarbowego. To jest oczywiście kłopotliwe, szczególnie teraz, w sytuacji covidowej, dlatego postanowiliśmy wprowadzić pewne uproszczenie" - powiedział Sarnowski.
"Na czym ono będzie polegać? Tutaj znów pomaga nam informatyzacja, ponieważ zaproponowaliśmy, żeby odpowiednia adnotacja, dotycząca 'owatowania' transakcji sprzedaży nieruchomości mogła zostać zawarta w samej treści aktu notarialnego, a właśnie dzięki wdrażanym elektronizacjom procedur, informacja o opodatkowaniu transakcji trafi od notariusza do urzędu skarbowego, całkowicie bez angażowania przedsiębiorcy" - kontynuował wiceminister.
Uproszczenia ujęte w SLIM VAT 2 obejmują ponadto m.in.:
* ułatwienie odliczenia VAT na samochody wykorzystywane do działalności gospodarczej,
* pełniejszą neutralność w opodatkowaniu importu usług,
* uregulowanie sposobu dokonywania korekty in-minus w przypadku importu usług oraz WNT,
* wydłużenie czasu na skorzystanie z ulgi na złe długi z 2 do 3 lat.
"Do 1 marca trwają prekonsultacje tych rozwiązań - czekamy na informacje z rynku dotyczące tego, czy zmiany, które zaproponowaliśmy, nie powinny być zmodyfikowane, tak żeby jeszcze lepiej odpowiadały na potrzeby przedsiębiorców. Później rozpocznie się rządowy i parlamentarny etap zmian legislacyjnych. Chcemy, żeby te zmiany weszły w życie od 1 października tego roku. Możliwość płacenia z rachunku VAT-owskiego składek na KRUS wejdzie w życie w stycznia 2022 r., co jest po prostu związane z koniecznością dostosowania systemów informatycznych Kasy" - podsumował Sarnowski.
Tomasz Oljasz
(ISBnews/ ISBnews.TV)
Warszawa, 22.02.2021 (ISBnews/ ISBnews.TV) - Luka podatkowa w podatku od towarów i usług (VAT) może odnotować "drobny" wzrost za lata 2020 i 2021, to jednak cel obniżenia tego wskaźnika do 5% z ok. 9% obecnie pozostaje aktualny, poinformował ISBnews.TV wiceminister finansów Jan Sarnowski. Choć sytuacja pandemiczna może sprzyjać przenoszeniu części działalności do szarej strefy, to lockdown utrudnił nielegalny obrót towarami akcyzowymi, który jest szczególnie wrażliwy fiskalnie i może skutkować dużymi stratami dla budżetu państwa.
"O ile trudno wykluczyć drobny wzrost luki VAT-owskiej w roku 2020 czy 2021, Polska ma potencjał do tego, aby zmniejszyć lukę podatkową z aktualnego poziomu mniej więcej 9% nawet o połowę, do poziomu 5%, który ma teraz Francja. W jaki sposób możemy to zrealizować? Przede wszystkim w dalszym ciągu wdrażając nowoczesne rozwiązania technologiczne" - powiedział Sarnowski w rozmowie z ISBnews.TV.
"Rzeczywiście, pierwsze prognozy CASE mówią, że luka VAT-owska może w pewien sposób wzrosnąć w latach epidemicznych, w roku 2020 i może również w roku 2021, ale ewentualny wzrost nie będzie duży. Z czego to wynika? Krajowa Administracja Skarbowa w coraz większym stopniu i coraz efektywniej korzysta z nowoczesnych narzędzi analitycznych" - dodał.
Chodzi nie tylko o analizę plików JPK, ale również STIR, czyli system analizujący przepływy bankowe pod kątem cech charakterystycznych dla karuzel VAT-owskich. Z kolei wdrażanie kolejnych elementów dotyczących monitorowania obrotu również w transakcjach B2C, czyli pomiędzy biznesem a konsumentem, sprawia, że pranie brudnych pieniędzy, np. deklarowanie, że pochodzą one z rzeczywiście prowadzonej działalności, a nie z działalności przestępczej, staje się coraz trudniejsze wskazał wiceminister.
"Pamiętajmy również, że elementem szarej strefy i w ten sposób również luki VAT-owskiej jest szara strefa w obrocie towarami akcyzowymi. W sytuacji zamykania granic, zamknięcia np. bazarów, nielegalny obrót towarami akcyzowymi w naturalny sposób po prostu się zmniejszył" - podkreślił Sarnowski.
Wiceminister wskazał, że mimo trudnej sytuacji epidemicznej i realizacji wielu projektów wymuszonych przez epidemię, Ministerstwo Finansów wdraża kolejne regulacje, mające na celu ograniczenie wielkości luki VAT.
"W tym roku wdrożyliśmy nową schemę JPK, która ułatwi nam analizę danych prowadzoną automatycznie, pozwalającą na szybsze identyfikowanie przestępców podatkowych. Wdrożyliśmy również rozwiązania, które utrudniają pranie brudnych pieniędzy, np. kasy online, które od stycznia tego roku stosowane są obowiązkowo również w sektorze gastronomicznym i hotelarskim. W tym roku pierwszy raz pojawiły się również na rynku kasy przyjmujące postać oprogramowania" - wyliczył Sarnowski.
Przypomniał, że kilka tygodni temu resort rozpoczął konsultacje przepisów dotyczących e-faktury.
"Polska będzie czwartym krajem w UE wdrażającym to nowoczesne rozwiązanie. Już w październiku tego roku e-faktura, na razie w formie dobrowolnej, zostanie udostępniona podatnikom. Planujemy, aby od roku 2023 e-faktura była już stosowana obowiązkowo przez wszystkich podatników VAT w Polsce. Jaki będzie tego efekt? Dzięki e-fakturze obrót pomiędzy przedsiębiorcami badany będzie przez Krajową Administrację Skarbową nie w amplitudzie dwóch miesięcy, a praktycznie na bieżąco. Faktury wystawiane pomiędzy przedsiębiorcami trafiać będą do administracji nie po kilkudziesięciu dniach, a natychmiast, od razu w momencie ich wystawienia. Dla KAS będzie to tak, jak przesiadka z roweru na bardzo szybki motor" - podsumował Sarnowski.
We wrześniu ub.r. CASE - Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych podało, że według szacunków Centrum przygotowanych dla Komisji Europejskiej, w wyniku recesji spowodowanej pandemią COVID-19, luka w VAT w Polsce w 2020 r. może wzrosnąć o około 5 pkt proc. w stosunku do 2019 r., czyli z 9.7 do ok. 14,5% wartości teoretycznych zobowiązań. Jednocześnie średnia unijna luka Vat w 2019 r. wyniosła 10,9%.
Tomasz Oljasz
(ISBnews/ ISBnews.TV)
Warszawa, 22.02.2021 (ISBnews) - Z perspektywy prawnej, szeroko podnoszona niezgodność projektowanych regulacji ustawy o zmianie ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC) oraz ustawy Prawo telekomunikacyjne z przepisami prawa UE i międzynarodowego może doprowadzić do sporu przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Niekorzystny wyrok dla Polski może w efekcie oznaczać konieczność uchylenia decyzji po kilku latach ich obowiązywania i skutkować roszczeniami odszkodowawczymi względem Skarbu Państwa, poinformowała ISBnews adwokat, associate partner, lider Zespołu Prawa Własności Intelektualnej, Technologii i Danych Osobowych EY Law Justyna Wilczyńska-Baraniak.
"Styczniowy projekt ustawy o zmianie ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa oraz ustawy Prawo telekomunikacyjne (UKSC) wywołuje liczne krytyczne komentarze. Są on kierowane nie tylko w odniesieniu do proponowanych nietechnicznych kryteriów, wykluczających dostawców sprzętu i oprogramowania, ale także w odniesieniu do samego przebiegu procesu konsultacji projektowanej ustawy. Jest to zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę, że zmiany w UKSC będą miały ogromny wpływ na ukształtowanie rynku telekomunikacyjnego. Z perspektywy prawnej, szeroko podnoszona niezgodność projektowanych regulacji z przepisami prawa UE i międzynarodowego może doprowadzić do sporu przed Trybunałem Sprawiedliwości. Niekorzystny wyrok dla Polski może w efekcie oznaczać konieczność uchylenia decyzji po kilku latach ich obowiązywania i skutkować roszczeniami odszkodowawczymi względem Skarbu Państwa" - powiedziała ISBnews Wilczyńska-Baraniak.
Wskazała, że projekt ze stycznia 2021 roku nadal zakłada kryteria nietechniczne oceny dostawcy, jak np. analizę prawdopodobieństwa, że dostawca "znajduje się pod kontrolą państwa" spoza Unii Europejskiej lub NATO. Niektórzy dostawcy wciąż mogą więc zostać na tej podstawie uznani za dostawców wysokiego ryzyka i tym samym wykluczeni z wdrażania sieci 5G w Polsce.
"Wprowadzenie kryteriów nietechnicznych do oceny dostawcy budzi wątpliwość w zakresie zgodności z regulacjami międzynarodowymi i może prowadzić do wydania zakazów dla podmiotów prowadzących działalność gospodarczą, które poważnie ograniczą prawo własności i swobodę przedsiębiorczości, zagwarantowane nie tylko w polskiej Konstytucji, ale i w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej" - dodała Associate Partner EY Law.
Dodała, że decyzje nie mogą naruszać również podstawowych zasad prawa Unii Europejskiej, między innymi swobodnego przepływu towarów i swobody prowadzenia działalności gospodarczej (art. 34 i 49 TFUE), a nadto powinny być zgodne z postanowieniami Dyrektywy Europejskiego Kodeksu Łączności Elektronicznej (EKŁE) w zakresie publicznych sieci łączności. Artykuł 34 TFUE zawiera w sobie zasadę swobodnego przepływu towarów i zakazuje państwom członkowskim UE nakładania ograniczeń ilościowych lub równoważnych środków na towary będące przedmiotem wymiany handlowej na rynku wewnętrznym. Artykuł 36 TFUE zawiera odstępstwa od zakazu wynikającego z art. 34 TFUE. Jedno z nich dotyczy bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa wewnętrznego, które w mojej ocenie będzie bardzo trudno udowodnić, przyjmując za podstawę wykluczenia okoliczności wskazane w art. 66a ust. 6 pkt 2 a-d projektowanej UKSC.
"Kraje członkowskie powinny także konsultować się z Komisją Europejską, kiedy tworzone przez nie regulacje wpływają na handel między krajami Unii. Faktyczne wyłączenie sprzętu jednego z dostawców jest czynnikiem wpływającym na handel unijny i może stanowić kryterium dyskryminujące w przypadku powoływania się na aspekt bezpieczeństwa, bez przeprowadzenia niezależnych badań. Wskazać także należy, że Polska jest stroną Układu Ogólnego w sprawie Taryf Celnych i Handlu (General Agreement on Tariffs and Trade, GATT), którego podstawową zasadą jest obowiązek niedyskryminacji i równego traktowania w stosunkach handlowych, bez przejawów dyskryminacji czy pozbawienia przywilejów udzielonych innym partnerom zagranicznym" - wymieniła Wilczyńska-Baraniak.
Wskazała także, że w uzasadnieniu odmowy zmiany projektowanych zapisów powołano się na ocenę dostawcy zaproponowaną w tzw. Toolbox 5G. Toolbox jest jednak dokumentem technicznym i organizacyjnym, zawierającym rekomendacje w zakresie budowy i zakupu sprzętu przeznaczonego do infrastruktury 5G, w szczególności przedstawia, w jaki sposób minimalizować zidentyfikowane wcześniej ryzyka.
"Wprowadzenie do projektu nowelizacji UKSC kryterium dostawcy wysokiego ryzyka i powiązanie go z koniecznością dokonania analizy stopnia i rodzaju powiązań pomiędzy dostawcą sprzętu lub oprogramowania, a państwem jego pochodzenia, może skutkować uznaniem, że inne usługi i produkty pochodzące z państwa pochodzenia dostawcy także stanowią produkty i usługi wysokiego ryzyka. Dopóki konkretnemu dostawcy nie zostanie udowodnione, że stwarza bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego, to wykluczanie go z rynku, zarówno z punktu widzenia prawa unijnego, jak i międzynarodowego, będzie budzić poważne wątpliwości" - stwierdziła associate partner EY Law.
W świetle przepisów EKŁE, zapewnienie bezpieczeństwa publicznych sieci łączności powinno opierać się na właściwych i proporcjonalnych środkach technicznych i organizacyjnych. Przyjęte środki muszą zapewniać poziom bezpieczeństwa proporcjonalny do istniejącego ryzyka, z uwzględnieniem aktualnego stanu wiedzy i technologii. Chodzi tu jednak o ocenę stanu faktycznego, z którego płyną informacje o możliwych negatywnych skutkach korzystania z danego sprzętu lub usług. Prawodawca unijny nie zdecydował się na włączenie tutaj czynników politycznych czy też prawnych, które nie dotyczą wprost bezpieczeństwa łączności, a innych dziedzin funkcjonowania państwa, zaznaczyła ekspert.
"Polska w projektowanej nowelizacji UKSC zapewnia znaczną prerogatywę władzy. Zgodnie z art. 66a8 UKSC, to minister właściwy do spraw informatyzacji uznaje - w drodze decyzji - dostawcę sprzętu lub oprogramowania za dostawcę wysokiego ryzyka. W przypadku wszczęcia postępowania w sprawie uznania za dostawcę wysokiego ryzyka z urzędu, minister właściwy do spraw informatyzacji, przed rozstrzygnięciem sprawy zasięga opinii Kolegium, która powinna uwzględniać m.in. wyżej przywołane kryteria nietechniczne. Dla porównania, regulacja niemiecka nie dopuszcza ingerencji organów publicznych, kształtując regulacje rynku poprzez odwołanie się wyłącznie do kryteriów technicznych. Warto zwrócić uwagę także na projektowany art. 66a ust. 10, na mocy którego minister właściwy do spraw informatyzacji może odstąpić od sporządzenia uzasadnienia decyzji o uznaniu dostawcy sprzętu lub oprogramowania za dostawcę wysokiego ryzyka, w części dotyczącej uzasadnienia faktycznego, a także na art. 66 d ust. 2 i 3 UKSC, który ogranicza zakres doręczanego uzasadnienia wyroku sądu administracyjnego oraz wyłącza możliwość wstrzymania natychmiastowej wykonalności decyzji o uznaniu dostawcy usług za podmiot wysokiego ryzyka. Rządowe Centrum Legislacji zwraca uwagę, że przepisy wymagają ponownej analizy w zakresie spójności z regulacjami ustawy - Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi i ustawą o ochronie informacji niejawnych. Z uwagi na prawo do rzetelnego postępowania, strona nie powinna być ograniczona w samym dostępie do uzasadnienia rozstrzygnięcia podejmowanego przez sąd, aby mieć możliwość ich zaskarżenia. Pozostawienie regulacji w obecnym kształcie może doprowadzić do sporu przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości ze względu na sprzeczność takiej regulacji z prawem UE (np. art. 41 ust. 1 - 2 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej). Na koniec warto wskazać, że zmiany wprowadzone w projekcie UKSC ze stycznia 2021 roku w dużej mierze nie uwzględniają uwag, które zgłoszone zostały w odniesieniu do projektu UKSC z września 2020 roku. W konsekwencji Rządowe Centrum Legislacji w piśmie z dnia 27 stycznia 2021 roku wskazuje, że w związku ze zmianą zakresu projektu UKSC ze stycznia 2021 powinien on podlegać ponownie procesowi uzgodnień, konsultacji i opiniowania" - podsumowała Wilczyńska-Baraniak.
(ISBnews)
Warszawa, 16.02.2021 (ISBnews/ISBtech) - W projekcie ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC) nie zostały określone zasady rozdysponowania określonych w przedmiotowym przepisie zasobów częstotliwości. Wobec niejasności w tej kwestii, nie jest możliwa jednoznaczna ocena przepisu pod kątem potencjalnych zagrożeń dla stanu konkurencji na wskazanym rynku, a dyskusja nad tym zagadnieniem wydaje się warta podjęcia, poinformował ISBnews department komunikacji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).
"UOKiK w październiku 2020 zgłosił uwagi do projektu ustawy o zmianie ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa oraz ustawy - Prawo zamówień publicznych (UD68). Nasze postulaty zostały zrealizowane poprzez zmianę brzmienia przepisów art. 66a-66d ustawy o KSC. Również w styczniu 2021 roku zgłaszaliśmy uwagi do projektu ustawy o zmianie ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa oraz ustawy - Prawo telekomunikacyjne. M.in. w szczególności w świetle nowego art. 115(4) ustawy Prawo telekomunikacyjne nie jest jasne, czy na podstawie tego przepisu organ regulacyjny będzie dokonywał rezerwacji częstotliwości, czy jedynie przygotowywał się do późniejszego ich rozdysponowania" - napisał UOKiK w informacji przesłanej ISBnews.
W projektowanych przepisach nie zostały określone zasady rozdysponowania określonych w przedmiotowym przepisie zasobów częstotliwości. Wobec niejasności w tej kwestii, nie jest możliwa jednoznaczna ocena przepisu pod kątem potencjalnych zagrożeń dla stanu konkurencji na wskazanym rynku, a dyskusja nad tym zagadnieniem wydaje się warta podjęcia, podkreślił również Urząd.
"Odnośnie pytania o powołanie w ramach nowelizacji operatora sieci komunikacji strategicznej - na obecnym etapie nie można przesądzić w jaki sposób wpłynie to na konkurencję. Aktualnie nie są znane kryteria powoływania oraz zasady funkcjonowania takiego podmiotu. W swoich zastrzeżeniach prezes UOKiK zwrócił również uwagę na nieścisłość wynikającą z interpretacji nowego art. 59ze ustawy o KSC w kontekście rezerwacji zasobów częstotliwości na rzecz operatora sieci komunikacji strategicznej, która również wymaga uszczegółowienia. Niemniej prace nad projektem trwają i mamy nadzieję, że wszystkie wątpliwości zostaną wyjaśnione" - podsumował Urząd.
(ISBnews/ISBtech)
Warszawa, 10.02.2021 (ISBnews/ ISBtech) - Obowiązek udzielania dostępu do zasobów innego podmiotu, który przewiduje projekt ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC) stanowi istotną ingerencję w swobodę prowadzenia działalności gospodarczej, oceniła Aleksandra Musielak z Departamentu Prawa Gospodarczego Konfederacji Lewiatan.
"Brak konsultacji i uzgodnień nowej wersji projektu ustawy jest tym bardziej szkodliwy, że nowe, niekonsultowane przepisy dotyczą tak istotnych kwestii, jak krajowy system certyfikacji bezpieczeństwa czy przepisy powołujące całkowicie nowy podmiot, którym ma być operator sieci komunikacji strategicznej, na rzecz którego zmieniane są - również bez konsultacji - przepisy ustawy Prawo telekomunikacyjne, poprzez wprowadzenie nietransparentnej i uznaniowej 'procedury' przydziału częstotliwości. Decyzję projektodawcy o dalszym procedowaniu Projektu bez konsultacji publicznych, należy ocenić krytycznie" - powiedziała ISBtech Musielak.
Dodała, że projekt wprowadza zupełnie nowy obowiązek ustawowy ciążący na wszystkich "operatorach telekomunikacyjnych" związany z udzielaniem dostępu na rzecz operatora sieci komunikacji strategicznej do elementów sieci telekomunikacyjnej na potrzeby komunikacji strategicznej realizowanej przez ten podmiot.
"Tak dalece idący obowiązek udzielania dostępu do zasobów innego podmiotu niewątpliwie stanowi istotną ingerencję w swobodę prowadzenia działalności gospodarczej. Projekt przewiduje dodanie do ustawy Prawo telekomunikacyjne, nieznanego wcześniej w porządku prawnym, zupełnie nowego 'specjalnego' trybu przydziału częstotliwości poprzez ich 'zapewnienie' przez prezesa UKE w celu oferowania przez wskazanego przez organ administracji rządowej (prezesa Rady Ministrów) w specjalnym trybie przedsiębiorcę telekomunikacyjnego na zasadach niedyskryminacyjnych usług na warunkach hurtowych w celu ich dalszej sprzedaży przez innego przedsiębiorcę telekomunikacyjnego. Ponadto wskazujemy, iż proponowany w Projekcie przepis posługuje się bardzo ogólnym i pojemnym określeniem 'odpowiednich częstotliwości', co oznacza, że brak jest doprecyzowania jaki zakres częstotliwości projektodawca uważa za 'odpowiedni'" - zaznaczyła ekspert Lewiatana.
Zaznaczyła, że przewidziane w Projekcie środki oraz związany z nim mechanizm oceny dostawców sprzętu i oprogramowania (tzw. "ryzykownych") nie jest w pełni zgodny z wymaganiami określonymi w dokumencie Cybersecurity of 5G networks. Mechanizm oceny powinien więc dotyczyć „key assets" – kluczowych aktywów (zdefiniowanych w Toolbox), a nie dostawców, którzy dostarczają wspomniane „key assets". Kryterium powinno mieć zatem charakter przedmiotowy i odnosić się do konkretnie zdefiniowanych rodzajów zasobów.
"Kryteria oceny dostawcy przez Kolegium ds. Cyberbezpieczeństwa są całkowicie niemierzalne, nie poddające się obiektywnemu zbadaniu. Takimi kryteriami jest np. stopień i rodzaj powiązań pomiędzy dostawcą sprzętu lub oprogramowania i danym państwem, czy zdolność ingerencji państwa, w którym ma siedzibę dostawca, w swobodę działalności gospodarczej dostawcy sprzętu lub oprogramowania.
"Ponadto - wbrew komentarzom projektodawców do uwag z konsultacji publicznych - kryteria oceny o charakterze technicznym są niezwykle ograniczone i takiego rodzaju, że nie będą w praktyce odgrywać decydującej roli. Stwarza to ciągle niebezpieczeństwo uznaniowości oceny, zwłaszcza przy równoczesnym utajnieniu prac i dostępu do ich wyników oraz ograniczeniu możliwości wnoszenia środków zaskarżenia" - podsumowała Musielak.
(ISBnews/ ISBtech)
Warszawa, 03.02.2021 (ISBnews) - Opracowane przez Audytel szacunki kosztów rzędu 44 mld zł do 2030 r., jakie niosłoby potencjalne wykluczenie określonych dostawców sprzętu 5G i opóźnienie wdrożenia tej technologii dla operatorów, użytkowników i gospodarki na bazie projektu ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC), są nadal konserwatywne, ocenił w rozmowie z ISBtech analityk Audytel Emil Konarzewski.
"Nasze szacunki są konserwatywne. Istnieją dużo gorsze scenariusze na bazie odsunięcia w czasie aukcji 3,5GHz i w efekcie opóźnienia całego procesu inwestycyjnego. To by oznaczało stan zawieszenia dla operatorów i brak przychodów, które mogliby zrealizować, a koszty będą do poniesienia. To byłby czarny scenariusz, gdy koszty operatorów mogłyby wzrosnąć o połowę" - powiedział ISBtech Konarzewski.
Wcześniej firma konsultingowa Audytel i kancelaria Dentons opublikowały raport "Prawne i ekonomiczne skutki ograniczenia konkurencji wśród dostawców sprzętu sieciowego 5G w Polsce", w którym wskazują na wzrost cen na rynku telekomunikacyjnym, opóźnienia, spadek innowacyjności oraz możliwe spory prawne jako skutki potencjalnego wykluczenia Huawei z budowy 5G w Polsce. Łączna szacowana strata dla polskiej branży telekomunikacyjnej wyniesie niemal 15 mld zł w ciągu 5 lat. Dla całej polskiej gospodarki będą to szacowane szkody sięgające ok. 44 mld zł w okresie 2021-2030, oszacował Audytel.
"Pierwszym skutkiem wdrożenia projektu ustawy o KSC w proponowanej obecnie treści i ewentualnie uznanie chińskich dostawców za niespełniających kryteriów byłoby to, że operatorzy działający w Polsce byliby zmuszeni przez to prawo usunąć część działającego sprzętu, który obecnie jest wbudowany w ich sieci. Dostaliby na to od 5 do 7 lat. Nie wiadomo jeszcze do końca czy dotyczyłoby to całego sprzętu w ich sieciach, czy pojawi się bardziej okrojona interpretacja. Aktualnie wygląda na to, że cały kluczowy sprzęt za wyjątkiem zapewne tylko części abonenckiej musiałby być przez operatorów zezłomowany. Ponadto okres 5 lat nie jest okresem porównywalnym z technicznym 10-letnim okresem amortyzacji tego sprzętu. W naszym raporcie zrobiliśmy przymiarki do oszacowania wartości sprzętu do wymiany, znając stopień nasycenia większych sieci sprzętem dostawców chińskich. Operatorzy również robili swoje własne estymacje. Mówimy łącznie o wielu miliardach złotych" - dodał analityk Audytel.
Jak zaznaczył, jedynie operatorzy skupieni w izbie PIKE doliczyli się 9 mld zł kosztów z tego tytułu. Uwzględnienie wszystkich operatorów, zwłaszcza komórkowych, znacznie podwyższy ta kwotę.
"Drugi twardy skutek zapisów projektu ustawy to powstanie na rynku luki po potencjalnym wypadnięciu jednego z największych dostawców sprzętu przede wszystkim radiowego i rozwiązań end-to-end dla sieci 5G. W efekcie względna rynkowa siła pozostałych dwóch dużych graczy bardzo wzrośnie i wywoła wzrost cen sprzętu. Z modeli, które przeanalizowaliśmy wynika, że przy wyeliminowaniu Huawei ceny mogłyby wzrosnąć o ok. 19%. Dla operatorów rollout 5G to rynkowe być albo nie być, a mają oni swoje założenia biznesowe w kwestii budowy sieci z obecnymi cenami. Jeśli one wzrosną, to operatorzy zaczną robić inwestycje oszczędniej w tym sensie, że będą je przenosić w przyszłość. To nasze założenie, dyskutowane z przedstawicielami operatorów komórkowych. W danym roku kwoty pozostaną, jak wcześniej zaplanowane. W efekcie, jeżeli mieli inwestycje rozłożone na 5 lat, to będą musieli je rozłożyć, na dłuższy okres z zachowaniem wcześniejszych rocznych budżetów" - wskazał analityk Audytela.
Dodał, że na to nakłada się niepewność co do sposobu rozdystrybuowania częstotliwości. Z punktu widzenia ogłoszenia samych warunków aukcji mogą być tam zaszyte pewne wymagania techniczne, które mogą być związane znowu z tym, który dostawca je spełni.
"Będzie więc rozrost budżetów inwestycyjnych i ich rozciągnięcie w czasie. Skoro będzie wolniejszy roll out sieci to siłą rzeczy będzie mniejsza dostępność usługi 5G, mniejsza liczba potencjalnych użytkowników, brak potencjału budowania nowych biznesów oraz usług i w efekcie utratę przychodów o szacowanej skali miliardów złotych. Ogólnie na całej operacji dla operatorów mobilnych pod względem powiększonych kosztów i utraconych przychodów w ciągu najbliższych 10 lat utraciliby szacunkowo ok. 14 mld zł" - wskazał Konarzewski.
Ponadto opóźnienie nowych usług i biznesów opartych na 5G będzie miało dalsze negatywne skutki. W konserwatywnym scenariuszu Polska gospodarka straci ok. 21,5 mld zł przez wolniejszy wzrost nowych źródeł biznesów, jak IoT, czy autonomiczne samochody, zaznaczył Konarzewski.
"Zdajemy sobie sprawę, że są różne racje, związane chociażby z bezpieczeństwem sieci. Informacja ewentualnie przeciekająca z takich sieci ma wartość ekonomiczną. Pytanie czy ma wartość porównywalną z szacowanymi przez nas stratami. Jeśli mówimy o bezpieczeństwie, to możemy zapytać, ile kosztowały wszystkie F-16 dla Polski. Są to porównywalne rzędy wielkości do naszych szacunków i znów pozostaje pytanie czy chcemy ryzykować takie koszty, aby ktoś poczuł się 'bezpieczniej', bo w sieciach nie będzie określonych dostawców" - podsumował analityk Audytel.
(ISBnews/ ISBtech)