Warszawa, 02.03.2021 (ISBnews) - Program 500+ w sytuacji, gdy negatywny przyrost naturalny przekroczył 120 tys. w 2020 roku, mógłby wymagać modyfikacji - celem zwiększenia współczynnika dzietności można rozważyć, by obecne rozwiązanie sprzężyć z rynkiem pracy, ocenia w rozmowie z ISBnews Stanisław Kluza, dyrektor Instytutu Debaty Eksperckiej i Analiz "Quant Tank", były minister finansów i szef Komisji Nadzoru Finansowego (KNF).
"Jeżeli chcemy szukać rozwiązań, które miałyby albo zmodyfikować, albo rozwinąć program 500+ tak, by nie przyświecały mu tylko cele socjalne, społeczne czy sprawiedliwościowe, trzeba w szczególności szukać dwóch wymiarów: wymiaru polegającego na sprzężeniu zwrotnym pomiędzy dzietnością i rynkiem pracy oraz poczuciem bezpieczeństwa przez panie, które na rynku pracy muszą trochę inaczej funkcjonować. I takie rozwiązania w pierwszym programie 'Innowacyjna Nysa' z 2014 r. w dużej mierze zostały zaproponowane, ale na poziomie i miasta, jak i później całego państwa nie zostały wdrożone w życie" - powiedział ISBnews Kluza.
Przypomniał, że prekursorem obecnego programu 500+ był program "Innowacyjna Nysa" opracowany głównie w czteroosobowym składzie, gdzie liderem był Mariusz Nasiborski (lokalny przedsiębiorca i inicjator projektu), z udziałem Kluzy oraz uczestnictwem prof. Jadwigi Staniszkis i prof. Krzysztofa Rybińskiego.
"W 'Innowacyjnej Nysie' zawarto m.in. propozycję, która nie została wdrożona, choć lokalnie została poddana debacie, by pracodawca miał konkretne korzyści z tego, iż musi zaakceptować większą elastyczność kobiet, które są albo mogą być matkami i w zamian za tę swoją 'wyrozumiałość' musi dostać 'nagrodę'. Jeśli ta nagroda będzie miała wymiar ekonomiczny, to pracodawca nie będzie się wahał nad zatrudnianiem kobiet. Przedstawiliśmy właśnie takie mechanizmy w programie 'Innowacyjna Nysa'" - wyjaśnił Kluza.
Oceniając dane demograficzne w Polsce w 2020 roku, podkreślił, że dzietność ma trwale w XXI w. dosyć niski współczynnik, wahający się w przedziale między 1,2 a 1,4, ze średnią nieco ponad 1,3.
"Negatywny przyrost naturalny po raz pierwszy sięgnął tak wysokiego poziomu - 120 tys., ma co miała oczywisty wpływ pandemia. Wraz z wygaszaniem się pandemii zgony zapewne powrócą do wcześniejszych poziomów, natomiast dzietność niestety ma trwale dosyć niski współczynnik, wahający się w przedziale między 1,2 a 1,4, ze średnią nieco ponad 1,3. W okresie pandemii nie należy się spodziewać nadmiernych wzrostów dzietności, ponieważ ludzie patrzą przez pryzmat bezpieczeństwa, nie tylko dodatkowych pieniędzy. Patrząc na 500+, był to program akcentujący wymiar socjalny, sprawiedliwościowy, redystrybucyjny. W zasadzie nie miał w sobie elementów zachęcających do podniesienia dzietności" - powiedział Kluza.
Komentując obecną sytuację, która przyczyniła się do rekordowego spadku przyrostu naturalnego w Polsce wskazał, że pandemia COVID-19 nie będzie impulsem w kierunku dzietności, a w niektórych przypadkach może być nawet impulsem w kierunku spadku dzietności.
"Bez względu na to, czy pandemia skończy się wcześniej czy później, nie samo pojawienie się i samo zaniknięcie pandemii zadecyduje o dzietności, tylko będą o tym decydowały procesy, z którymi już się borykamy. Z jednej strony, to są po części procesy wynikające z przemian społecznych i cywilizacyjnych w Polsce, gdzie dzietność w naturalny sposób jest niższa. Ale z drugiej strony, państwo ma albo może mieć wpływ na pewnego rodzaju oddziaływanie na większą lub mniejszą skłonność do świadomego decydowania się na rodzicielstwo. W jaki sposób? Po pierwsze trzeba rozstrzygnąć, czy polityka rodzinna jest nastawiona na wzrost dzietności, czy jedynie na poprawę warunków życia rodzin z dziećmi. W pierwszym przypadku wybiera się rozwiązania z wkomponowanym mechanizmem rozwojowym, o charakterze inwestycji w kapitał ludzki. Zaś drugi przypadek miał miejsce w Polsce i też miał sens. Patrząc na statystyki ubóstwa i sytuacji materialnej rodzin z dziećmi, istotne było pytanie o sprawiedliwą redystrybucję. Ale wymiar socjalny nie załatwia wszystkiego" - powiedział Kluza.
"Chociaż program 500+ osiągnął też jeden z bardzo ważnych celów w Polsce, o czym nie należy zapominać i za co należy go pochwalić. To jest kwestia ubóstwa wśród rodzin z dziećmi. Wiadomo, że całe ubóstwo nigdy nie zostanie zlikwidowane, ale granica została bardzo przesunięta. Program 500+ wymaga refleksji, czy ma pozostać programem socjalnym, czy chcielibyśmy, żeby również za pomocą tego programu osiągać cel wzrostu dzietności. Potrzebne byłyby komponenty dotyczące m.in. poczucia bezpieczeństwa kobiet, gdzie szczególnym elementem jest zależność pomiędzy dzietnością i elastycznością rynku pracy" - stwierdził.
Zdaniem Kluzy, by zahamować negatywne trendy demograficzne, które bezpośrednio przełożą się na pojawienie się nierównowag makroekonomicznych i problemy podażowe na rynku pracy, należy skoordynować politykę nakierowaną na wzrost dzietności, ale również wypracować politykę migracyjną.
"W długim okresie Polska będzie miała duży uszczerbek liczby osób aktywnych zawodowo, co może mieć negatywne konsekwencje dla stabilności makroekonomicznej. Co prawda, mamy do czynienia z rozwojem technologicznym, wzrostem automatyki produkcji, ale uważam, że dzięki temu rozwojowi można pokryć najwyżej kilkanaście procent niedoboru demograficznego. Ale jeżeli w Polsce brakuje 30%, czyli pokolenie dzieci jest o 1/3 mniej liczne niż pokolenie ich rodziców, to dzietność musiałaby wzrosnąć o 50%, żeby mogła być zapewniona prosta zastępowalność pokoleń. Moim zdaniem, z samej produktywności i rozwoju technologicznego tyle nie uzyskamy" - wskazał były minister.
Według niego, to oznacza konieczność koordynacji dwóch innych polityk: jednej nakierowanej na wzrost dzietności, a drugiej - polityki migracyjnej, którą Polska będzie musiała wypracować, ponieważ będzie coraz częściej postrzegana jako kraj coraz bardziej zamożny i tym samym atrakcyjny do migracji.
"I ostatnia rzecz - istnieje też potrzeba stworzenia polityki senioralnej, bo jeżeli mamy dzisiaj jedną z najniższych stóp zastąpienia (w systemie emerytalnym), to znaczy, że coraz częściej osobom starszym może nie wystarczać na pokrycie kosztów życia na emeryturze, więc te osoby będą poszukiwały dodatkowych źródeł dochodu. Tu potrzebne będą istotne zmiany" - zakończył Kluza.
Według Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), w 2020 r. liczba urodzeń była o ok. 122 tys. niższa niż liczba zgonów.
W 2020 r. zarejestrowano 355 tys. urodzeń żywych, tj. o ok. 20 tys. mniej niż w poprzednim roku; współczynnik urodzeń spadł o 0,6 pkt do 9,2%.
Według GUS od ok. 30 lat utrzymuje się zjawisko depresji urodzeniowej - niska liczba urodzeń nie zapewnia prostej zastępowalności pokoleń. W 2019 r. współczynnik dzietności wyniósł 1,42, co oznacza, że na 100 kobiet w wieku rozrodczym (15-49 lat) przypadało 142 urodzonych dzieci (odpowiednio w miastach - 141, na wsi - 143). Optymalna wielkość tego współczynnika, określana jako korzystna dla stabilnego rozwoju demograficznego, to 2,1-2,15 (tj. gdy w danym roku na 100 kobiet w wieku 15–49 lat przypada średnio co najmniej 210-215 urodzonych dzieci).
Jak podała pod koniec lutego "Gazeta Wyborcza", rząd przygotowuje nowy program demograficzny - powstanie nowy urząd, a 500+ będzie waloryzowane lub podwyższane.
Renata Oljasz
(ISBnews)
Warszawa, 25.02.2021 (ISBnews) - Echo Investment ocenia, że przepisy związane z powstaniem Deweloperskiego Funduszu Gwarancyjnego (DFG) poprawią poczucie bezpieczeństwa klienta, co jest korzystne dla rynku. Z drugiej strony, mogą przełożyć się na dodatkowe koszty po stronie deweloperów i klientów, dlatego nad projektem powinna jeszcze raz zostać przeprowadzona dyskusja, poinformował ISBnews dyrektor sprzedaży mieszkań Dawid Wrona.
"Każda inicjatywa, która zwiększa poczucie bezpieczeństwa klienta jest w naszej ocenie dobra. Jednak musimy pamiętać, że Deweloperski Fundusz Gwarancyjny może przełożyć się na dodatkowe koszty, które pokryją zarówno deweloperzy, jak i klienci. W ujęciu całego rynku ta zmiana, przy obecnie proponowanym maksymalnym poziomie wpłat, może oznaczać wzrost cen nowych mieszkań nawet o kilka procent" - powiedział Wrona w komentarzu dla ISBnews.
"W dodatku w projekcie ustawy pojawiają się zapisy, dotyczące np. procedury odbioru lokalu czy skutków odstąpienia od umowy przez nabywcę, które wymagają szerszych konsultacji. Dlatego warto jeszcze raz pochylić się nad proponowanymi rozwiązaniami, wysłuchać głosu każdej ze stron i wypracować kompromis" - dodał dyrektor.
W połowie lutego Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego oraz o Deweloperskim Funduszu Gwarancyjnym, przedłożony przez prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). Rząd podał, że dzięki regulacji powstanie Deweloperski Fundusz Gwarancyjny, który zwiększy ochronę osób kupujących nowe mieszkanie w przypadku upadku firmy deweloperskiej. Chodzi m.in. o eliminację ryzyka utraty przez nabywców środków finansowych dokonywanych na mieszkaniowe rachunki powiernicze.
Najważniejsze rozwiązania są następujące:
Deweloperski Fundusz Gwarancyjny będą zasilały składki płacone przez deweloperów:
- w przypadku otwartego rachunku powierniczego maksymalna składka wyniesie 2%;
- w przypadku zamkniętego rachunku powierniczego maksymalna składka wyniesie 0,2%;
- faktyczna wysokość stawki będzie określana w rozporządzeniu, co zapewni elastyczność oraz możliwość odpowiedniego reagowania na zmieniające się warunki rynkowe;
- składka na Fundusz odprowadzana będzie przez dewelopera od wpłat dokonywanych przez nabywcę na Mieszkaniowy Rachunek Powierniczy (MRP).
Nabywca nowego mieszkania będzie mógł odmówić dokonania odbioru ze względu na istotne wady lokalu:
- Doprecyzowano procedurę odbioru mieszkania wraz z określeniem konsekwencji nieusunięcia wady w wyznaczonym przez konsumenta terminie.
Deweloper będzie miał obowiązek przekazać prospekt informacyjny osobie kupującej mieszkanie:
- Dotychczas prospekt był wydawany na żądanie osoby zainteresowanej zawarciem umowy deweloperskiej.
Określono prawa i obowiązki stron umowy deweloperskiej w przypadku ogłoszenia upadłości banku prowadzącego MRP.
Doprecyzowano:
- zasady dokonywania przez nabywcę wpłat na MRP;
- przepisy dotyczące zasad uprawnień kontrolnych banku oraz zasad dokonywania wypłat z MRP na rzecz dewelopera.
Roczna suma wpłat na Deweloperski Fundusz Gwarancyjny (DFG) powinna wynieść co najmniej 141,3 mln zł rocznie, co przy składkach na poziomie 1% od wpłat na otwarte mieszkaniowe rachunki powiernicze (OMRP) oraz 0,1% od wpłat na zamknięte mieszkaniowe rachunki powiernicze (ZMRP) pozwoli na pozyskanie rocznych składek w wysokości około 141,9 mln zł, jak podano w ocenie skutków regulacji (OSR).
Echo Investment jest polskim deweloperem, który realizuje inwestycje w trzech sektorach rynku nieruchomości: mieszkaniowym, handlowym oraz biurowym. Od 1996 roku spółka notowana jest na GPW. W 2019 r. miała 880,13 mln zł skonsolidowanych przychodów.
Tomasz Chaberko
(ISBnews)
Warszawa, 24.02.2021 (ISBnews/ ISBnews.TV) - Ministerstwo Finansów (MF) liczy, że pakiet 15 uproszczeń w podatku od towarów i usług, tworzący SLIM VAT2 wejdzie w życie (w odniesieniu do niemal wszystkich rozwiązań) w październiku tego roku. Jeszcze w tym roku resort chce zaprezentować propozycje na kolejną rundę uproszczeń, zapowiedział wiceminister Jan Sarnowski w rozmowie z ISBnews.TV.
"Mamy teraz do czynienia z informatyzacją bardzo wielu danin. Szczególnie w przypadku podatku VAT, który jest podatkiem najbardziej wrażliwym, doświadczyliśmy znaczącego skoku technologicznego. Wciąż wdrażamy kolejne rozwiązania uszczelniające" - powiedział Sarnowski w rozmowie z ISBnews.TV.
Dzięki wykorzystywaniu przez administrację podatkową nowych rozwiązań legislacyjnych i technologicznych możliwe stało się stopniowe znoszenie czasochłonnych obowiązków związanych z rozliczaniem podatku i dalsze upraszczanie oraz unowocześnianie procedur podatkowych, podkreślił.
"Przygotowujemy już listę uproszczeń na następną rundę i mamy nadzieję, że zaprezentujemy ją jeszcze w tym roku" - zapowiedział wiceminister.
Jak wskazał, większość rozwiązań tworzących SLIM VAT2 pochodzi z rozpoczętego w ub.r. cyklu cotygodniowych spotkań przedstawicieli resortu w przedsiębiorcami pod nazwą "Dialog z biznesem".
"To jest taki 'hyde park' - raz na tydzień spotykamy się z grupą od kilkunastu do kilkudziesięciu przedsiębiorców, którzy mogą zadawać pytania kierownictwu resortu. Często są to pytania dotyczące bieżącej polityki podatkowej, ulg, ale również dotyczące uproszczeń w prawie podatkowym - tego, co przedsiębiorców najbardziej boli, co zajmuje im najwięcej czasu. I właśnie ogromna większość z tych rozwiązań, o której dziś rozmawiamy pochodzi z 'Dialogu z biznesem'. Bardzo dobrym przykładem jest kwestia faktur, którymi mogą stać się bilety - było to zgłaszane w trakcie naszego spotkania z branżą transportową" - powiedział Sarnowski.
Wiceminister wskazał, że zgłaszanym przez przedsiębiorców problemem był kłopot z fakturami za przejazdy krótsze niż 50 km. Obecnie za fakturę VAT-owską uznaje się tylko bilety za przejazdy, jeśli dystans pokonywany na ich podstawie jest dłuższy niż 50 km. A uzyskiwanie faktur przy zakupie biletu w kiosku, w biletomacie albo kupując bilet od kierowcy jest w praktyce bardzo trudne lub nawet całkowicie niemożliwe.
"Konsekwencją jest to, że nie ma szans na odliczenie tego rodzaju wydatku, a jest to przecież wydatek służbowy. Stąd nasza propozycja: likwidujemy limit 50 km, każdy bilet bez względu na odległość, jaką przy jego pomocy pokonujemy, będzie uznawany za fakturę VAT. Co więcej - zależy nam na tym, żeby nie był on oddzielnie rejestrowany w trakcie comiesięcznego raportowania, bo tych przejazdów może być przecież bardzo dużo. Proponujemy, aby to działało tak, jak z paragonami fiskalnymi - czyli po prostu jeden raport podsumowujący dla wszystkich biletów" - tłumaczył Sarnowski.
Pakiet SLIM VAT 2 mierzy się także z problemem faktur zbiorczych. Proponowane ułatwienie polega na zniesieniu ograniczeń w wystawianiu zbiorczych faktur korygujących. Po wejściu w życie SLIM VAT 2 możliwe będzie stosowanie ich np., gdy przedsiębiorca udzieli rabatu dla poszczególnych dostaw lub usług. W efekcie zmiana ułatwi, przyspieszy i uelastyczni zbiorcze korekty, a to oszczędzi czasu przedsiębiorcom.
"Kluczowe znaczenie ma dla nas znoszenie formalności. Takim najprostszym i najłatwiejszym do wykorzystania rozwiązaniem jest np. usunięcie obowiązku oznaczania faktur przy ponownym ich wystawieniu lub odpowiednio przy ich zmianie, słowami 'duplikat' czy 'korekta'. Dzięki temu, że w ostatnim kwartale zeszłego roku wdrożyliśmy nową schemę raportowania, nie ma już praktycznie szans, że podatnik dwa razy odliczy podatek na podstawie tej samej faktury. Więc mnożenie dodatkowych obowiązków, wpisywanie niektórych danych na fakturach nie ma już racji bytu. I to jest jeden z obowiązków, które znosimy" - wskazał też wiceminister.
Kolejne uproszczenie ma na celu łatwiejszy wybór opcji opodatkowania w obrocie nieruchomościami.
"W przypadku prowadzenia działalności gospodarczej, szczególnie, gdy nabywamy nieruchomość po to, żeby korzystać z niej w biznesie, który prowadzimy, często opłaca się nam zapłacić VAT, ponieważ możemy później dokonać jego odliczenia. Niestety, skorzystanie z wyboru opodatkowania nieruchomości wymaga złożenia przez dostawcę i nabywcę przed dokonaniem transakcji oświadczenia do urzędu skarbowego. To jest oczywiście kłopotliwe, szczególnie teraz, w sytuacji covidowej, dlatego postanowiliśmy wprowadzić pewne uproszczenie" - powiedział Sarnowski.
"Na czym ono będzie polegać? Tutaj znów pomaga nam informatyzacja, ponieważ zaproponowaliśmy, żeby odpowiednia adnotacja, dotycząca 'owatowania' transakcji sprzedaży nieruchomości mogła zostać zawarta w samej treści aktu notarialnego, a właśnie dzięki wdrażanym elektronizacjom procedur, informacja o opodatkowaniu transakcji trafi od notariusza do urzędu skarbowego, całkowicie bez angażowania przedsiębiorcy" - kontynuował wiceminister.
Uproszczenia ujęte w SLIM VAT 2 obejmują ponadto m.in.:
* ułatwienie odliczenia VAT na samochody wykorzystywane do działalności gospodarczej,
* pełniejszą neutralność w opodatkowaniu importu usług,
* uregulowanie sposobu dokonywania korekty in-minus w przypadku importu usług oraz WNT,
* wydłużenie czasu na skorzystanie z ulgi na złe długi z 2 do 3 lat.
"Do 1 marca trwają prekonsultacje tych rozwiązań - czekamy na informacje z rynku dotyczące tego, czy zmiany, które zaproponowaliśmy, nie powinny być zmodyfikowane, tak żeby jeszcze lepiej odpowiadały na potrzeby przedsiębiorców. Później rozpocznie się rządowy i parlamentarny etap zmian legislacyjnych. Chcemy, żeby te zmiany weszły w życie od 1 października tego roku. Możliwość płacenia z rachunku VAT-owskiego składek na KRUS wejdzie w życie w stycznia 2022 r., co jest po prostu związane z koniecznością dostosowania systemów informatycznych Kasy" - podsumował Sarnowski.
Tomasz Oljasz
(ISBnews/ ISBnews.TV)
Warszawa, 22.02.2021 (ISBnews/ ISBnews.TV) - Luka podatkowa w podatku od towarów i usług (VAT) może odnotować "drobny" wzrost za lata 2020 i 2021, to jednak cel obniżenia tego wskaźnika do 5% z ok. 9% obecnie pozostaje aktualny, poinformował ISBnews.TV wiceminister finansów Jan Sarnowski. Choć sytuacja pandemiczna może sprzyjać przenoszeniu części działalności do szarej strefy, to lockdown utrudnił nielegalny obrót towarami akcyzowymi, który jest szczególnie wrażliwy fiskalnie i może skutkować dużymi stratami dla budżetu państwa.
"O ile trudno wykluczyć drobny wzrost luki VAT-owskiej w roku 2020 czy 2021, Polska ma potencjał do tego, aby zmniejszyć lukę podatkową z aktualnego poziomu mniej więcej 9% nawet o połowę, do poziomu 5%, który ma teraz Francja. W jaki sposób możemy to zrealizować? Przede wszystkim w dalszym ciągu wdrażając nowoczesne rozwiązania technologiczne" - powiedział Sarnowski w rozmowie z ISBnews.TV.
"Rzeczywiście, pierwsze prognozy CASE mówią, że luka VAT-owska może w pewien sposób wzrosnąć w latach epidemicznych, w roku 2020 i może również w roku 2021, ale ewentualny wzrost nie będzie duży. Z czego to wynika? Krajowa Administracja Skarbowa w coraz większym stopniu i coraz efektywniej korzysta z nowoczesnych narzędzi analitycznych" - dodał.
Chodzi nie tylko o analizę plików JPK, ale również STIR, czyli system analizujący przepływy bankowe pod kątem cech charakterystycznych dla karuzel VAT-owskich. Z kolei wdrażanie kolejnych elementów dotyczących monitorowania obrotu również w transakcjach B2C, czyli pomiędzy biznesem a konsumentem, sprawia, że pranie brudnych pieniędzy, np. deklarowanie, że pochodzą one z rzeczywiście prowadzonej działalności, a nie z działalności przestępczej, staje się coraz trudniejsze wskazał wiceminister.
"Pamiętajmy również, że elementem szarej strefy i w ten sposób również luki VAT-owskiej jest szara strefa w obrocie towarami akcyzowymi. W sytuacji zamykania granic, zamknięcia np. bazarów, nielegalny obrót towarami akcyzowymi w naturalny sposób po prostu się zmniejszył" - podkreślił Sarnowski.
Wiceminister wskazał, że mimo trudnej sytuacji epidemicznej i realizacji wielu projektów wymuszonych przez epidemię, Ministerstwo Finansów wdraża kolejne regulacje, mające na celu ograniczenie wielkości luki VAT.
"W tym roku wdrożyliśmy nową schemę JPK, która ułatwi nam analizę danych prowadzoną automatycznie, pozwalającą na szybsze identyfikowanie przestępców podatkowych. Wdrożyliśmy również rozwiązania, które utrudniają pranie brudnych pieniędzy, np. kasy online, które od stycznia tego roku stosowane są obowiązkowo również w sektorze gastronomicznym i hotelarskim. W tym roku pierwszy raz pojawiły się również na rynku kasy przyjmujące postać oprogramowania" - wyliczył Sarnowski.
Przypomniał, że kilka tygodni temu resort rozpoczął konsultacje przepisów dotyczących e-faktury.
"Polska będzie czwartym krajem w UE wdrażającym to nowoczesne rozwiązanie. Już w październiku tego roku e-faktura, na razie w formie dobrowolnej, zostanie udostępniona podatnikom. Planujemy, aby od roku 2023 e-faktura była już stosowana obowiązkowo przez wszystkich podatników VAT w Polsce. Jaki będzie tego efekt? Dzięki e-fakturze obrót pomiędzy przedsiębiorcami badany będzie przez Krajową Administrację Skarbową nie w amplitudzie dwóch miesięcy, a praktycznie na bieżąco. Faktury wystawiane pomiędzy przedsiębiorcami trafiać będą do administracji nie po kilkudziesięciu dniach, a natychmiast, od razu w momencie ich wystawienia. Dla KAS będzie to tak, jak przesiadka z roweru na bardzo szybki motor" - podsumował Sarnowski.
We wrześniu ub.r. CASE - Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych podało, że według szacunków Centrum przygotowanych dla Komisji Europejskiej, w wyniku recesji spowodowanej pandemią COVID-19, luka w VAT w Polsce w 2020 r. może wzrosnąć o około 5 pkt proc. w stosunku do 2019 r., czyli z 9.7 do ok. 14,5% wartości teoretycznych zobowiązań. Jednocześnie średnia unijna luka Vat w 2019 r. wyniosła 10,9%.
Tomasz Oljasz
(ISBnews/ ISBnews.TV)
Warszawa, 22.02.2021 (ISBnews) - Z perspektywy prawnej, szeroko podnoszona niezgodność projektowanych regulacji ustawy o zmianie ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC) oraz ustawy Prawo telekomunikacyjne z przepisami prawa UE i międzynarodowego może doprowadzić do sporu przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Niekorzystny wyrok dla Polski może w efekcie oznaczać konieczność uchylenia decyzji po kilku latach ich obowiązywania i skutkować roszczeniami odszkodowawczymi względem Skarbu Państwa, poinformowała ISBnews adwokat, associate partner, lider Zespołu Prawa Własności Intelektualnej, Technologii i Danych Osobowych EY Law Justyna Wilczyńska-Baraniak.
"Styczniowy projekt ustawy o zmianie ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa oraz ustawy Prawo telekomunikacyjne (UKSC) wywołuje liczne krytyczne komentarze. Są on kierowane nie tylko w odniesieniu do proponowanych nietechnicznych kryteriów, wykluczających dostawców sprzętu i oprogramowania, ale także w odniesieniu do samego przebiegu procesu konsultacji projektowanej ustawy. Jest to zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę, że zmiany w UKSC będą miały ogromny wpływ na ukształtowanie rynku telekomunikacyjnego. Z perspektywy prawnej, szeroko podnoszona niezgodność projektowanych regulacji z przepisami prawa UE i międzynarodowego może doprowadzić do sporu przed Trybunałem Sprawiedliwości. Niekorzystny wyrok dla Polski może w efekcie oznaczać konieczność uchylenia decyzji po kilku latach ich obowiązywania i skutkować roszczeniami odszkodowawczymi względem Skarbu Państwa" - powiedziała ISBnews Wilczyńska-Baraniak.
Wskazała, że projekt ze stycznia 2021 roku nadal zakłada kryteria nietechniczne oceny dostawcy, jak np. analizę prawdopodobieństwa, że dostawca "znajduje się pod kontrolą państwa" spoza Unii Europejskiej lub NATO. Niektórzy dostawcy wciąż mogą więc zostać na tej podstawie uznani za dostawców wysokiego ryzyka i tym samym wykluczeni z wdrażania sieci 5G w Polsce.
"Wprowadzenie kryteriów nietechnicznych do oceny dostawcy budzi wątpliwość w zakresie zgodności z regulacjami międzynarodowymi i może prowadzić do wydania zakazów dla podmiotów prowadzących działalność gospodarczą, które poważnie ograniczą prawo własności i swobodę przedsiębiorczości, zagwarantowane nie tylko w polskiej Konstytucji, ale i w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej" - dodała Associate Partner EY Law.
Dodała, że decyzje nie mogą naruszać również podstawowych zasad prawa Unii Europejskiej, między innymi swobodnego przepływu towarów i swobody prowadzenia działalności gospodarczej (art. 34 i 49 TFUE), a nadto powinny być zgodne z postanowieniami Dyrektywy Europejskiego Kodeksu Łączności Elektronicznej (EKŁE) w zakresie publicznych sieci łączności. Artykuł 34 TFUE zawiera w sobie zasadę swobodnego przepływu towarów i zakazuje państwom członkowskim UE nakładania ograniczeń ilościowych lub równoważnych środków na towary będące przedmiotem wymiany handlowej na rynku wewnętrznym. Artykuł 36 TFUE zawiera odstępstwa od zakazu wynikającego z art. 34 TFUE. Jedno z nich dotyczy bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa wewnętrznego, które w mojej ocenie będzie bardzo trudno udowodnić, przyjmując za podstawę wykluczenia okoliczności wskazane w art. 66a ust. 6 pkt 2 a-d projektowanej UKSC.
"Kraje członkowskie powinny także konsultować się z Komisją Europejską, kiedy tworzone przez nie regulacje wpływają na handel między krajami Unii. Faktyczne wyłączenie sprzętu jednego z dostawców jest czynnikiem wpływającym na handel unijny i może stanowić kryterium dyskryminujące w przypadku powoływania się na aspekt bezpieczeństwa, bez przeprowadzenia niezależnych badań. Wskazać także należy, że Polska jest stroną Układu Ogólnego w sprawie Taryf Celnych i Handlu (General Agreement on Tariffs and Trade, GATT), którego podstawową zasadą jest obowiązek niedyskryminacji i równego traktowania w stosunkach handlowych, bez przejawów dyskryminacji czy pozbawienia przywilejów udzielonych innym partnerom zagranicznym" - wymieniła Wilczyńska-Baraniak.
Wskazała także, że w uzasadnieniu odmowy zmiany projektowanych zapisów powołano się na ocenę dostawcy zaproponowaną w tzw. Toolbox 5G. Toolbox jest jednak dokumentem technicznym i organizacyjnym, zawierającym rekomendacje w zakresie budowy i zakupu sprzętu przeznaczonego do infrastruktury 5G, w szczególności przedstawia, w jaki sposób minimalizować zidentyfikowane wcześniej ryzyka.
"Wprowadzenie do projektu nowelizacji UKSC kryterium dostawcy wysokiego ryzyka i powiązanie go z koniecznością dokonania analizy stopnia i rodzaju powiązań pomiędzy dostawcą sprzętu lub oprogramowania, a państwem jego pochodzenia, może skutkować uznaniem, że inne usługi i produkty pochodzące z państwa pochodzenia dostawcy także stanowią produkty i usługi wysokiego ryzyka. Dopóki konkretnemu dostawcy nie zostanie udowodnione, że stwarza bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego, to wykluczanie go z rynku, zarówno z punktu widzenia prawa unijnego, jak i międzynarodowego, będzie budzić poważne wątpliwości" - stwierdziła associate partner EY Law.
W świetle przepisów EKŁE, zapewnienie bezpieczeństwa publicznych sieci łączności powinno opierać się na właściwych i proporcjonalnych środkach technicznych i organizacyjnych. Przyjęte środki muszą zapewniać poziom bezpieczeństwa proporcjonalny do istniejącego ryzyka, z uwzględnieniem aktualnego stanu wiedzy i technologii. Chodzi tu jednak o ocenę stanu faktycznego, z którego płyną informacje o możliwych negatywnych skutkach korzystania z danego sprzętu lub usług. Prawodawca unijny nie zdecydował się na włączenie tutaj czynników politycznych czy też prawnych, które nie dotyczą wprost bezpieczeństwa łączności, a innych dziedzin funkcjonowania państwa, zaznaczyła ekspert.
"Polska w projektowanej nowelizacji UKSC zapewnia znaczną prerogatywę władzy. Zgodnie z art. 66a8 UKSC, to minister właściwy do spraw informatyzacji uznaje - w drodze decyzji - dostawcę sprzętu lub oprogramowania za dostawcę wysokiego ryzyka. W przypadku wszczęcia postępowania w sprawie uznania za dostawcę wysokiego ryzyka z urzędu, minister właściwy do spraw informatyzacji, przed rozstrzygnięciem sprawy zasięga opinii Kolegium, która powinna uwzględniać m.in. wyżej przywołane kryteria nietechniczne. Dla porównania, regulacja niemiecka nie dopuszcza ingerencji organów publicznych, kształtując regulacje rynku poprzez odwołanie się wyłącznie do kryteriów technicznych. Warto zwrócić uwagę także na projektowany art. 66a ust. 10, na mocy którego minister właściwy do spraw informatyzacji może odstąpić od sporządzenia uzasadnienia decyzji o uznaniu dostawcy sprzętu lub oprogramowania za dostawcę wysokiego ryzyka, w części dotyczącej uzasadnienia faktycznego, a także na art. 66 d ust. 2 i 3 UKSC, który ogranicza zakres doręczanego uzasadnienia wyroku sądu administracyjnego oraz wyłącza możliwość wstrzymania natychmiastowej wykonalności decyzji o uznaniu dostawcy usług za podmiot wysokiego ryzyka. Rządowe Centrum Legislacji zwraca uwagę, że przepisy wymagają ponownej analizy w zakresie spójności z regulacjami ustawy - Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi i ustawą o ochronie informacji niejawnych. Z uwagi na prawo do rzetelnego postępowania, strona nie powinna być ograniczona w samym dostępie do uzasadnienia rozstrzygnięcia podejmowanego przez sąd, aby mieć możliwość ich zaskarżenia. Pozostawienie regulacji w obecnym kształcie może doprowadzić do sporu przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości ze względu na sprzeczność takiej regulacji z prawem UE (np. art. 41 ust. 1 - 2 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej). Na koniec warto wskazać, że zmiany wprowadzone w projekcie UKSC ze stycznia 2021 roku w dużej mierze nie uwzględniają uwag, które zgłoszone zostały w odniesieniu do projektu UKSC z września 2020 roku. W konsekwencji Rządowe Centrum Legislacji w piśmie z dnia 27 stycznia 2021 roku wskazuje, że w związku ze zmianą zakresu projektu UKSC ze stycznia 2021 powinien on podlegać ponownie procesowi uzgodnień, konsultacji i opiniowania" - podsumowała Wilczyńska-Baraniak.
(ISBnews)
Warszawa, 16.02.2021 (ISBnews/ISBtech) - W projekcie ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC) nie zostały określone zasady rozdysponowania określonych w przedmiotowym przepisie zasobów częstotliwości. Wobec niejasności w tej kwestii, nie jest możliwa jednoznaczna ocena przepisu pod kątem potencjalnych zagrożeń dla stanu konkurencji na wskazanym rynku, a dyskusja nad tym zagadnieniem wydaje się warta podjęcia, poinformował ISBnews department komunikacji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).
"UOKiK w październiku 2020 zgłosił uwagi do projektu ustawy o zmianie ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa oraz ustawy - Prawo zamówień publicznych (UD68). Nasze postulaty zostały zrealizowane poprzez zmianę brzmienia przepisów art. 66a-66d ustawy o KSC. Również w styczniu 2021 roku zgłaszaliśmy uwagi do projektu ustawy o zmianie ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa oraz ustawy - Prawo telekomunikacyjne. M.in. w szczególności w świetle nowego art. 115(4) ustawy Prawo telekomunikacyjne nie jest jasne, czy na podstawie tego przepisu organ regulacyjny będzie dokonywał rezerwacji częstotliwości, czy jedynie przygotowywał się do późniejszego ich rozdysponowania" - napisał UOKiK w informacji przesłanej ISBnews.
W projektowanych przepisach nie zostały określone zasady rozdysponowania określonych w przedmiotowym przepisie zasobów częstotliwości. Wobec niejasności w tej kwestii, nie jest możliwa jednoznaczna ocena przepisu pod kątem potencjalnych zagrożeń dla stanu konkurencji na wskazanym rynku, a dyskusja nad tym zagadnieniem wydaje się warta podjęcia, podkreślił również Urząd.
"Odnośnie pytania o powołanie w ramach nowelizacji operatora sieci komunikacji strategicznej - na obecnym etapie nie można przesądzić w jaki sposób wpłynie to na konkurencję. Aktualnie nie są znane kryteria powoływania oraz zasady funkcjonowania takiego podmiotu. W swoich zastrzeżeniach prezes UOKiK zwrócił również uwagę na nieścisłość wynikającą z interpretacji nowego art. 59ze ustawy o KSC w kontekście rezerwacji zasobów częstotliwości na rzecz operatora sieci komunikacji strategicznej, która również wymaga uszczegółowienia. Niemniej prace nad projektem trwają i mamy nadzieję, że wszystkie wątpliwości zostaną wyjaśnione" - podsumował Urząd.
(ISBnews/ISBtech)
Warszawa, 10.02.2021 (ISBnews/ ISBtech) - Obowiązek udzielania dostępu do zasobów innego podmiotu, który przewiduje projekt ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC) stanowi istotną ingerencję w swobodę prowadzenia działalności gospodarczej, oceniła Aleksandra Musielak z Departamentu Prawa Gospodarczego Konfederacji Lewiatan.
"Brak konsultacji i uzgodnień nowej wersji projektu ustawy jest tym bardziej szkodliwy, że nowe, niekonsultowane przepisy dotyczą tak istotnych kwestii, jak krajowy system certyfikacji bezpieczeństwa czy przepisy powołujące całkowicie nowy podmiot, którym ma być operator sieci komunikacji strategicznej, na rzecz którego zmieniane są - również bez konsultacji - przepisy ustawy Prawo telekomunikacyjne, poprzez wprowadzenie nietransparentnej i uznaniowej 'procedury' przydziału częstotliwości. Decyzję projektodawcy o dalszym procedowaniu Projektu bez konsultacji publicznych, należy ocenić krytycznie" - powiedziała ISBtech Musielak.
Dodała, że projekt wprowadza zupełnie nowy obowiązek ustawowy ciążący na wszystkich "operatorach telekomunikacyjnych" związany z udzielaniem dostępu na rzecz operatora sieci komunikacji strategicznej do elementów sieci telekomunikacyjnej na potrzeby komunikacji strategicznej realizowanej przez ten podmiot.
"Tak dalece idący obowiązek udzielania dostępu do zasobów innego podmiotu niewątpliwie stanowi istotną ingerencję w swobodę prowadzenia działalności gospodarczej. Projekt przewiduje dodanie do ustawy Prawo telekomunikacyjne, nieznanego wcześniej w porządku prawnym, zupełnie nowego 'specjalnego' trybu przydziału częstotliwości poprzez ich 'zapewnienie' przez prezesa UKE w celu oferowania przez wskazanego przez organ administracji rządowej (prezesa Rady Ministrów) w specjalnym trybie przedsiębiorcę telekomunikacyjnego na zasadach niedyskryminacyjnych usług na warunkach hurtowych w celu ich dalszej sprzedaży przez innego przedsiębiorcę telekomunikacyjnego. Ponadto wskazujemy, iż proponowany w Projekcie przepis posługuje się bardzo ogólnym i pojemnym określeniem 'odpowiednich częstotliwości', co oznacza, że brak jest doprecyzowania jaki zakres częstotliwości projektodawca uważa za 'odpowiedni'" - zaznaczyła ekspert Lewiatana.
Zaznaczyła, że przewidziane w Projekcie środki oraz związany z nim mechanizm oceny dostawców sprzętu i oprogramowania (tzw. "ryzykownych") nie jest w pełni zgodny z wymaganiami określonymi w dokumencie Cybersecurity of 5G networks. Mechanizm oceny powinien więc dotyczyć „key assets" – kluczowych aktywów (zdefiniowanych w Toolbox), a nie dostawców, którzy dostarczają wspomniane „key assets". Kryterium powinno mieć zatem charakter przedmiotowy i odnosić się do konkretnie zdefiniowanych rodzajów zasobów.
"Kryteria oceny dostawcy przez Kolegium ds. Cyberbezpieczeństwa są całkowicie niemierzalne, nie poddające się obiektywnemu zbadaniu. Takimi kryteriami jest np. stopień i rodzaj powiązań pomiędzy dostawcą sprzętu lub oprogramowania i danym państwem, czy zdolność ingerencji państwa, w którym ma siedzibę dostawca, w swobodę działalności gospodarczej dostawcy sprzętu lub oprogramowania.
"Ponadto - wbrew komentarzom projektodawców do uwag z konsultacji publicznych - kryteria oceny o charakterze technicznym są niezwykle ograniczone i takiego rodzaju, że nie będą w praktyce odgrywać decydującej roli. Stwarza to ciągle niebezpieczeństwo uznaniowości oceny, zwłaszcza przy równoczesnym utajnieniu prac i dostępu do ich wyników oraz ograniczeniu możliwości wnoszenia środków zaskarżenia" - podsumowała Musielak.
(ISBnews/ ISBtech)
Warszawa, 03.02.2021 (ISBnews) - Opracowane przez Audytel szacunki kosztów rzędu 44 mld zł do 2030 r., jakie niosłoby potencjalne wykluczenie określonych dostawców sprzętu 5G i opóźnienie wdrożenia tej technologii dla operatorów, użytkowników i gospodarki na bazie projektu ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC), są nadal konserwatywne, ocenił w rozmowie z ISBtech analityk Audytel Emil Konarzewski.
"Nasze szacunki są konserwatywne. Istnieją dużo gorsze scenariusze na bazie odsunięcia w czasie aukcji 3,5GHz i w efekcie opóźnienia całego procesu inwestycyjnego. To by oznaczało stan zawieszenia dla operatorów i brak przychodów, które mogliby zrealizować, a koszty będą do poniesienia. To byłby czarny scenariusz, gdy koszty operatorów mogłyby wzrosnąć o połowę" - powiedział ISBtech Konarzewski.
Wcześniej firma konsultingowa Audytel i kancelaria Dentons opublikowały raport "Prawne i ekonomiczne skutki ograniczenia konkurencji wśród dostawców sprzętu sieciowego 5G w Polsce", w którym wskazują na wzrost cen na rynku telekomunikacyjnym, opóźnienia, spadek innowacyjności oraz możliwe spory prawne jako skutki potencjalnego wykluczenia Huawei z budowy 5G w Polsce. Łączna szacowana strata dla polskiej branży telekomunikacyjnej wyniesie niemal 15 mld zł w ciągu 5 lat. Dla całej polskiej gospodarki będą to szacowane szkody sięgające ok. 44 mld zł w okresie 2021-2030, oszacował Audytel.
"Pierwszym skutkiem wdrożenia projektu ustawy o KSC w proponowanej obecnie treści i ewentualnie uznanie chińskich dostawców za niespełniających kryteriów byłoby to, że operatorzy działający w Polsce byliby zmuszeni przez to prawo usunąć część działającego sprzętu, który obecnie jest wbudowany w ich sieci. Dostaliby na to od 5 do 7 lat. Nie wiadomo jeszcze do końca czy dotyczyłoby to całego sprzętu w ich sieciach, czy pojawi się bardziej okrojona interpretacja. Aktualnie wygląda na to, że cały kluczowy sprzęt za wyjątkiem zapewne tylko części abonenckiej musiałby być przez operatorów zezłomowany. Ponadto okres 5 lat nie jest okresem porównywalnym z technicznym 10-letnim okresem amortyzacji tego sprzętu. W naszym raporcie zrobiliśmy przymiarki do oszacowania wartości sprzętu do wymiany, znając stopień nasycenia większych sieci sprzętem dostawców chińskich. Operatorzy również robili swoje własne estymacje. Mówimy łącznie o wielu miliardach złotych" - dodał analityk Audytel.
Jak zaznaczył, jedynie operatorzy skupieni w izbie PIKE doliczyli się 9 mld zł kosztów z tego tytułu. Uwzględnienie wszystkich operatorów, zwłaszcza komórkowych, znacznie podwyższy ta kwotę.
"Drugi twardy skutek zapisów projektu ustawy to powstanie na rynku luki po potencjalnym wypadnięciu jednego z największych dostawców sprzętu przede wszystkim radiowego i rozwiązań end-to-end dla sieci 5G. W efekcie względna rynkowa siła pozostałych dwóch dużych graczy bardzo wzrośnie i wywoła wzrost cen sprzętu. Z modeli, które przeanalizowaliśmy wynika, że przy wyeliminowaniu Huawei ceny mogłyby wzrosnąć o ok. 19%. Dla operatorów rollout 5G to rynkowe być albo nie być, a mają oni swoje założenia biznesowe w kwestii budowy sieci z obecnymi cenami. Jeśli one wzrosną, to operatorzy zaczną robić inwestycje oszczędniej w tym sensie, że będą je przenosić w przyszłość. To nasze założenie, dyskutowane z przedstawicielami operatorów komórkowych. W danym roku kwoty pozostaną, jak wcześniej zaplanowane. W efekcie, jeżeli mieli inwestycje rozłożone na 5 lat, to będą musieli je rozłożyć, na dłuższy okres z zachowaniem wcześniejszych rocznych budżetów" - wskazał analityk Audytela.
Dodał, że na to nakłada się niepewność co do sposobu rozdystrybuowania częstotliwości. Z punktu widzenia ogłoszenia samych warunków aukcji mogą być tam zaszyte pewne wymagania techniczne, które mogą być związane znowu z tym, który dostawca je spełni.
"Będzie więc rozrost budżetów inwestycyjnych i ich rozciągnięcie w czasie. Skoro będzie wolniejszy roll out sieci to siłą rzeczy będzie mniejsza dostępność usługi 5G, mniejsza liczba potencjalnych użytkowników, brak potencjału budowania nowych biznesów oraz usług i w efekcie utratę przychodów o szacowanej skali miliardów złotych. Ogólnie na całej operacji dla operatorów mobilnych pod względem powiększonych kosztów i utraconych przychodów w ciągu najbliższych 10 lat utraciliby szacunkowo ok. 14 mld zł" - wskazał Konarzewski.
Ponadto opóźnienie nowych usług i biznesów opartych na 5G będzie miało dalsze negatywne skutki. W konserwatywnym scenariuszu Polska gospodarka straci ok. 21,5 mld zł przez wolniejszy wzrost nowych źródeł biznesów, jak IoT, czy autonomiczne samochody, zaznaczył Konarzewski.
"Zdajemy sobie sprawę, że są różne racje, związane chociażby z bezpieczeństwem sieci. Informacja ewentualnie przeciekająca z takich sieci ma wartość ekonomiczną. Pytanie czy ma wartość porównywalną z szacowanymi przez nas stratami. Jeśli mówimy o bezpieczeństwie, to możemy zapytać, ile kosztowały wszystkie F-16 dla Polski. Są to porównywalne rzędy wielkości do naszych szacunków i znów pozostaje pytanie czy chcemy ryzykować takie koszty, aby ktoś poczuł się 'bezpieczniej', bo w sieciach nie będzie określonych dostawców" - podsumował analityk Audytel.
(ISBnews/ ISBtech)
Warszawa, 02.02.2021 (ISBnews/ ISBtech) - Rozsądna dyskusja o prawidłowości projektu ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC) musi stawiać na szali wszystkie czynniki - bezpieczeństwo, interesy narodowe, ale też kwestie ekonomiczno-społeczne. Tymczasem w projekcie ustawy nie policzono rzetelnie jej potencjalnych kosztów rynkowych, szacowanych przez Audytel na niemal 44 mld zł, ocenił w rozmowie z ISBtech partner kancelarii Dentons Wojciech Kozłowski.
"Dyskutujemy o drugiej odsłonie projektu ustawy o KSC. Poprzednia i obecna wersja różnią się metodą dojścia, ale nie skutkiem. Tzn. pierwszy pomysł był taki, że podejmujemy decyzję o wykluczeniu z rynku danego dostawcę sprzętu 5G i strona dowiaduje się o tym po fakcie. Teraz, po słusznych zastrzeżeniach do pierwszego pomysłu, mamy sytuację, że rzeczywiście nie może być tak, że będziemy podejmowali decyzję w nietransparentnej procedurze, więc podejmiemy decyzję w transparentnej procedurze, ale jej transparentność będzie polegała na tym, że nie ujawnimy, dlaczego wyrzucimy dostawcę z rynku" - powiedział ISBtech Kozłowski.
Ocenił, że brak ujawnienia przyczyn decyzji o ewentualnym wyrzuceniu z rynku sprawiają, że prawa do odwołania stają się czysto iluzoryczne, gdyż nie można odwoływać się od czegoś, czego się nie zna.
"Zgodnie z tym projektem, sąd nie ma prawa ujawnić przyczyn, które kogoś eliminowały z rynku. Nie ma więc realnej szansy weryfikacji prawdziwości twierdzeń dotyczących istnienia ryzyka z tego prostego powodu, że sądowi takie podważające stanowisko mogłaby dostarczyć tylko strona. Jednak jak strona nie wie, dlaczego ją wykluczyli, więc nie może dyskutować z tymi powodami. Efektywnie mamy do czynienia z 'kwadraturą koła' z bardzo realnymi konsekwencjami. Jeżeli zapadnie decyzja o charakterze efektywnie politycznym, że określonych dostawców sprzętu się z rynku eliminuje, to ona zapada po pierwsze - natychmiast. Po drugie - jeśli decyzja miałaby być po latach zmieniona, to nie zmieni tych skutków, które zajdą na rynku w międzyczasie" - wymienił partner kancelarii Dentons.
Stwierdził, że jedynym racjonalnym zachowaniem, jest przyjęcie pewnych założeń, co się stanie, gdyby wyrzucono z rynku w szczególności chińskich dostawców sprzętu 5G.
"W szczególności to o nich chodzi, choć teoretycznie można by sobie wyobrażać bardzo różnych dostawców, gdyż kryteria są bardzo ogólne. W tym celu została zrobiona analiza ekonomiczna Audytela. Wszystkie szacunki potencjalnych skutków zostały w efekcie niezależnie obliczone. A jeżeli dało się to obliczyć po stronie prywatnej, to pojawia się pytanie: dlaczego nie tylko nikt nie pokusił się o policzenie tego po stronie publicznej, ale w uzasadnieniu ustawy całe kategorie szkód i strat, które są podnoszone przez operatorów, Huawei, konsumentów, w ogóle nie są ujęte czy wyliczone. Są ogólne stwierdzenia, że przepisy wpłyną na ok. 100 operatorów, co i tak jest zaniżone, ale tu nie chodzi ,na ilu wpłyną, ale jak" - zaznaczył Kozłowski.
W jego ocenie, można tu mówić o "fundamentalnym zaniechaniu rzetelnego obliczenia kosztów społecznych i ekonomicznych tych przepisów".
"Żeby rozsądnie rozmawiać, czy takie przepisy są prawidłowe, czy nie, to od razu trzeba stawiać na szali wszystkie czynniki - bezpieczeństwo, interesy narodowe, ale też kwestie ekonomiczno-społeczne. Można dyskutować, jak ten bilans wychodzi w momencie, jak się go rzetelnie policzy. W efekcie nasz przekaz główny jest taki, że pozornie zmieniono wiele, aby wszystko zostało po staremu. Nie policzono rzetelnie kosztów i wręcz usiłowano je ukryć. W analizie Audytela te koszty to niemal 44 mld zł. Przypomina się 'dziura Bauca', tą nazwałbym 'dziurą Zagórskiego' - to jest to, co zostało ukryte w projekcie ustawy, nie opisując jej skutków. Ich skala jest tak wielka, że trzeba dokonać świadomej decyzji, aby to ukryć. Dodatkowo pojawia się ryzyko roszczeń odszkodowawczych ze strony potencjalnych wyrzuconych z rynku, co tworzy dodatkowe ryzyko prawno-ekonomiczne na bazie chociażby polsko-chińskiej umowie o ochronie inwestycji" - podsumował partner kancelarii Dentons.
Wcześniej firma konsultingowa Audytel i kancelaria Dentons opublikowały raport "Prawne i ekonomiczne skutki ograniczenia konkurencji wśród dostawców sprzętu sieciowego 5G w Polsce", w którym wskazują na wzrost cen na rynku telekomunikacyjnym, opóźnienia, spadek innowacyjności oraz możliwe spory prawne jako skutki potencjalnego wykluczenia Huawei z budowy 5G w Polsce. Łączna szacowana strata dla polskiej branży telekomunikacyjnej wyniesie niemal 15 mld zł w ciągu 5 lat. Dla całej polskiej gospodarki będą to szacowane szkody sięgające ok. 44 mld zł w okresie 2021-2030, oszacował Audytel.
(ISBnews/ ISBtech)
Warszawa, 28.01.2021 (ISBnews/ ISBtech) - W najnowszej wersji projektu zmian do ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC) nadal istnieją wątpliwości i zastrzeżenia co do zgodności proponowanych w projekcie rozwiązań z aktami prawa UE i regulacjami międzynarodowymi, ocenił prof. dr hab. Maciej Rogalski z Uczelni Łazarskiego i kancelarii prawnej Rogalski i Wspólnicy.
"W najnowszej wersji projektu zmian do k.s.c., w ocenie skutków regulacji, ale także ustosunkowując się do uwag zgłaszanych do projektu w wersji z 7 września 2020 r., nie odniesiono się merytorycznie do szeregu uwag zgłaszanych w zakresie zgodności proponowanych zmian z regulacjami unijnymi. Poprzestano na przywołaniu ogólnych regulacji obowiązujących w zakresie cyberbezpieczeństwa w UE oraz ogólnych informacji o regulacjach w tym zakresie w poszczególnych krajach UE. Nadal więc istnieją wątpliwości i zastrzeżenia co do zgodności proponowanych w projekcie rozwiązań z aktami prawa UE i regulacjami międzynarodowymi" - powiedział ISBtech prof. Rogalski.
Jak wskazał ekspert, wątpliwości dotyczą przede wszystkim zgodności tych rozwiązań z ważnym dokumentem UE w zakresie omawianej problematyki zwanym "5G Toolbox". Przykładowo w Projekcie dodano załącznik do ustawy, który zawiera kategorie funkcji krytycznych dla bezpieczeństwa sieci i usług. Treść tego załącznika odbiega od wytycznych zawartych 5G Toolbox. Inny jest także sposób tworzenia takiej listy w poszczególnych krajach członkowskich, przykładowo w Niemczech, to regulator ustala jej treść w porozumieniu z podmiotami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo, a następnie przedsiębiorcy telekomunikacyjni wyrażają swoje stanowisko. Lista jest publikowana na stronie internetowej i podlega modyfikacjom.
"Powinna być także przeprowadzona rzetelna, merytoryczna analiza w proponowanych w projekcie rozwiązań w zakresie możliwości wykluczenia z polskiego rynku niektórych dostawców produktów i usług ICT, w stosunku do zobowiązań Polski wynikających z przepisów prawa międzynarodowego, w szczególności Porozumienia o Wolnym Handlu GATT, a także bilateralnych porozumień inwestycyjnych (BIT). Na kwestie te także zwracano uwagę już na etapie konsultacji publicznych" - dodał Rogalski.
Jak wskazał, w projekcie, zgodnie z postulatami zgłaszanymi w toku konsultacji publicznych, wprawdzie wprowadzono odesłanie do kodeksu postępowania administracyjnego (k.p.a.) w zakresie przeprowadzania oceny dostawcy ICT, ale jednocześnie wprowadzono szereg wyjątków od zasad postępowania określonych w k.p.a. oraz postępowania przed sądami administracyjnymi, co znowu może nas narażać na uznanie tych rozwiązań jako sprzecznych z regulacjami unijnymi.
"Chodzi w szczególności o możliwość odstąpienia od uzasadnienia decyzji, wprowadzenia niejawnego postępowania, braku możliwości wstrzymania wykonania wyroku przez sąd czy utajnienia uzasadnienia wyroku sądu dla strony. Tego rodzaju rozwiązania mogą być uznane za sprzeczne z Europejską Konwencją Praw Człowieka czy Kartą Praw Podstawowych, które gwarantują każdemu rzetelne postępowanie, charakteryzujące się jawnością oraz dostępem do materiałów sprawy, a przede wszystkim zapewniają możliwość efektywnego zaskarżenia decyzji do sądu" - zaznaczył ekspert.
"Zakładam także, że dopełniony zostanie obowiązek notyfikacji tego Projektu do Komisji Europejskiej. Obowiązek ten wynika z Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 23 grudnia 2002 r. w sprawie sposobu funkcjonowania krajowego systemu notyfikacji norm i aktów prawnych. Zgodnie z tym rozporządzeniem, projekty aktów prawnych, które zawierają przepisy techniczne powinny zostać notyfikowane Komisji Europejskiej, w celu zgłoszenia do nich ewentualnych uwag i zmian. Nie ulega wątpliwości, że Projekt zawiera przepisy techniczne i w związku z tym podlegają notyfikacji" - podsumował prof. Rogalski.
(ISBnews/ ISBtech)
Warszawa, 27.01.2021 (ISBnews/ ISBnews.TV) - Proces likwidacji kopalń powinien odbywać się na podstawie aktu prawnego w randze ustawy, która obejmowałaby sprawy transformacji zarówno w górnictwie węgla kamiennego, jak i w firmach okołogórniczych, ocenia prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (GIPH) Janusz Olszowski w rozmowie z ISBnews.TV. Według niego, można uniknąć wzrostu bezrobocia i lawiny upadłości firm, jeśli ten proces będzie odpowiednio rozciągnięty w czasie i znajdą się środki na sfinansowanie transformacji.
"Porozumienie dotyczące transformacji górnictwa zawiera bardzo szeroki pakiet socjalny dla górników, którzy stracą pracę w wyniku zamykania kopalń. Niestety, w tym dokumencie nie znalazły się zapisy dotyczące wsparcia dla firm okołogórniczych, które tak samo są narażone na skutki tej rozłożonej czasie, ale jednak likwidacji górnictwa węglowego w Polsce" - powiedział Olszowski w rozmowie z ISBnews.TV.
Izba od dłuższego czasu apeluje do rządu, żeby takim samym pakietem objąć cały sektor.
"Będziemy nadal o to walczyć. Uważamy, że powinien powstać akt prawny w randze ustawy, który by regulował sprawy transformacji, zarówno w górnictwie węgla kamiennego, jak i w firmach otoczenia górnictwa a do tej pory tego nie było" - podkreślił Olszowski.
Prezes Izby uważa, że pakietami socjalnymi powinni zostać objęci również pracownicy firm okołogórniczych. Chodzi o wcześniejsze emerytury, dofinansowanie szkoleń na przekwalifikowanie się, instrumenty umożliwiające założenie własnej działalności gospodarczej przez pracowników zwalnianych z firm z otoczenia górnictwa.
Jego zdaniem, firmy okołogórnicze już teraz są zmuszone do dywersyfikacji działalność.
"Niestety, praktycznie wszystkie instytucje finansowe odmawiają finansowania jakichkolwiek projektów związanych z węglem, czy to też z górnictwem. I firmy otoczenia górnictwa są pozbawione finansowania zarówno na inwestycje, jak i na zmiany, na dywersyfikację swojej działalności, czy na zmianę profilu działalności" - wskazał Olszowski.
Zwrócił uwagę, że te firmy, które świadczą usługi tylko na rzecz górnictwa będą miały największy problem. Są również takie, które dość szybko mogą przekierować swoje usługi na inne gałęzie przemysłu np. motoryzacyjnego, ochrony środowiska, przemysłu 4.0, realizować projekty z zakresu robotyzacji, internetu rzeczy.
Olszowski podkreślił, że największe obawy budzi wzrost bezrobocia i lawina upadłości, jednak wszystko zależy od perspektywy czasowej i środków finansowych przeznaczonych transformację górnictwa. Wygaszanie kopalń w Polsce zaplanowano do 2049 roku.
"Jeżeli ten proces będzie odpowiednio rozciągnięty w czasie i znajdą się środki na sfinansowanie transformacji, wówczas nie przewiduje lawiny upadłości firm. Jeżeli natomiast polityka UE będzie w dalszym ciągu polegała na zwiększaniu norm emisyjności czy przyspieszaniu celu uzyskania neutralności klimatycznej, spowoduje to bardzo gwałtowne wyparcie węgla z rynku, przyspieszy likwidację kopalń i wówczas, obawiam się, że połowa firm okołogórniczych może po prostu upaść" - dodał prezes Izby.
Zwrócił uwagę, że kopalnie w Polsce będą likwidowane w tempem wręcz ekspresowym w porównaniu z innymi krajami UE, tym bardziej, że według wielu prognoz zużycie węgla będzie rosło. "Firmy okołogórnicze nie będą miały czasu, żeby albo całkowicie zmienić profil swojej działalności, albo nastawić się na działalność eksportową" - wskazał Olszowski.
Poza tym - jak dodał - firmy okołogórnicze nie funkcjonują tylko na Śląsku. W Izbie zrzeszonych jest 60 podmiotów, które mają swoje siedziby w takich województwach jak:łódzkie, pomorskie, mazowieckie, podkarpackie, lubelskie. „Górnictwo to nie jest problem tylko Śląska, ale całej gospodarki polskiej" - podkreślił.
Zdaniem Olszowskiego, polityka energetyczna UE "to science fiction". Ustalenia na konferencjach klimatycznych - począwszy od lat 90-tych XX wieku - nie zostały zrealizowane.
"Wyznaczane są cele a zobowiązania dotyczące redukcji emisji gazów cieplarnianych i zwiększania efektywności energetycznej nie są realizowane. Komisja Europejska przykręca śrubę, narzuca kolejne. […] Dla mnie to kompletny absurd. Idą za tym tak ogromne koszty, że kraje, w których udział węgla w miksie energetycznym może nie jest aż tak duży, jak w Polsce, ale jest istotnym segmentem, nie mają szans na spełnienie tych wymogów" - powiedział Olszowski.
"To jest samobójcza polityka Unii. W skali globalnej nie ma to żadnego znaczenia, bo zużycie węgla i innych paliw kopalnych będzie rosło. UE to ułamek procenta globalnych emisji. I my będziemy wydawać miliardy euro na osiągnięcie celów, które będą bardzo trudne do osiągnięcia, ale w skali globalnej one nie mają żadnego znaczenia" - dodał.
"Jestem zwolennikiem walki o czyste powietrze. Byłem, jestem i będę. Tylko zatrute powietrze mamy nie przez spalanie węgla w energetyce. Świat ma czyste technologie węglowe. Powinniśmy walczyć przede wszystkim z niską emisją, polegającą nie na spalaniu dobrego węgla w dobrych urządzeniach, tylko spalaniu byle czego, w byle jakim urządzeniu" - zaznaczył Olszowski.
Przypomniał, że górnictwo ma ogromny wpływ na gospodarkę, a cały sektor generuje kilkanaście procent PKB. „Jeżeli w krótkim czasie, nierozważnie zlikwidujemy segment wydobywczy, to skutki mogą być opłakane dla całej gospodarki" - podsumował.
(ISBnews/ ISBnews.TV)
Warszawa, 27.01.2021 (ISBnews/ ISBtech) - Zmiany wprowadzone w projekcie nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC) wciąż nie czynią jej narzędziem tworzenia ekosystemu cyberbezpieczeństwa, ocenił w rozmowie z ISBtech ekspert Contemporary China Studies Institute Leszek Ślazyk. W jego ocenie, nowela wciąż zawiera zapisy uznaniowe i wchodzi w sprzeczność z działaniem w innych obszarach strategicznych, jak np. regulacja rynku paliw.
"Ustawa o cyberbezpieczeństwie została poddana generalnie zmianom kosmetycznym i wciąż zawiera zapisy uznaniowe. To zarówno sprzeczna z działaniem w innym obszarze dla państwa strategicznym, czyli regulacji rynku paliw (tu nabywamy paliwa bez względu na ich pochodzenie, ale na walory, czyli jakość i cenę), jak i świadcząca o niezwykle niepokojącym oderwaniu grona nowelizującego zapisy ustawy od wydarzeń międzynarodowych bezpośrednio dotyczących Polski" - powiedział ISBtech Ślazyk.
Zaznaczył, że projekt ustawy opublikowano 20 stycznia br., a 31 grudnia ub.r. Unia Europejska podpisała umowę inwestycyjna z Chinami.
"Oczywistym jest, że relatywizm zapisów umowy w jej pierwotnym kształcie, jak i w wersji znowelizowanej skierowany jest przeciwko dostawcom z Chin. A to wydaje się nie tylko sprzeczne z postanowieniami wspomnianej umowy, ale również zdradza niewielką orientację w istotnych zmianach na arenie międzynarodowej" - dodał ekspert.
Jak podkreśla Ślazyk, niedawna rozmowa szefa polskiego MSZ z ministrem sprawa zagranicznych ChRL może świadczyć o próbie nawiązania z Chinami relacji, być może naprawienia tego, co zostało zepsute w ostatnich 5 latach.
Kosmetyczne zmiany źle skonstruowanej ustawy, której wynikiem będzie powołanie kolejnej spółki Skarbu Państwa "Operator sieci komunikacji strategicznej", a która nie sprawia, że podstawą oceny i certyfikacji dostawcy będą kryteria techniczne (jakość, poziom zaawansowania technologicznego) z pewnością nie czynią jej narzędziem tworzenia ekosystemu cyberbezpieczeństwa, stwierdził Ślazyk.
"Dokument ten jest natomiast potencjalnym źródłem różnego rodzaju turbulencji, które skutkować będą finansowymi i pozafinansowymi stratami ponoszonymi przez państwo, czyli przez podatników. Budowa sieci 5G ma dziś znaczenie fundamentalne. Biorąc pod uwagę nadchodzące zmiany dotyczące nowych metod wytwarzania, istoty gospodarki cyfrowej w gospodarkach państw, kraje pozbawione sieci 5G siłą rzeczy wykluczane będą przez inwestorów" - podsumował ekspert.
(ISBnews/ ISBtech)
Warszawa, 22.01.2021 (ISBnews) - Nowy projekt noweli ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC) jest "kosmetycznie lepszy" od poprzedniego, ale nadal nie uwzględnia najważniejszych zgłoszonych w toku konsultacji uwag, ocenił w rozmowie z ISBnews Regional Cyber Security Officer CEE & Nordics, Huawei Rafał Jaczyński.
"Właśnie został przedstawiony został długo wyczekiwany, kolejny projekt noweli ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa. W chwili obecnej jest kosmetycznie lepiej, niż kiedy pierwszy projekt zmian ujrzał światło dzienne, ale daleko mu jeszcze do akceptowalnego kompromisu, przede wszystkim dlatego, że nie uwzględnił najważniejszych zgłoszonych w toku konsultacji uwag" - powiedział ISBnews Jaczyński.
W jego ocenie, projekt nadal zawiera liczne rozwiązania, które wywołują poważne zastrzeżenia z punktu widzenia podstawowych zasad prawa.
"Wbrew komentarzom projektodawców do uwag z konsultacji publicznych, kryteria oceny nie opierają się na kryteriach technicznych, w szczególności na modelu certyfikacji produktów. Obecny projekt wśród kryteriów oceny nadal przewiduje kryteria całkowicie subiektywne, np. stopień i rodzaj powiązań pomiędzy dostawcą sprzętu lub oprogramowania i z danym państwem, czy zdolności ingerencji tego państwa w swobodę działalności gospodarczej dostawcy sprzętu lub oprogramowania. W dalszym ciągu z oceny zostały wyłączone państwa NATO nie będące członkami Unii Europejskiej - co wprowadza dodatkową nierówność w traktowaniu podmiotów gospodarczych" - dodał przedstawiciel Huawei.
W jego ocenie, warto przypomnieć, że dostawca rozwiązań zarządzania infrastrukturą informatyczną, za pomocą których naruszone zostało bezpieczeństwo newralgicznych systemów rządowych i komercyjnych na całym świecie nie zostałby na podstawie przewidzianych w projekcie kryteriów uznany za dostawcę wysokiego ryzyka.
"Poważne wątpliwości budzi ponadto fakt, że w sposób uznaniowy, bez odpowiedniej weryfikacji technicznej i rynkowej, została przygotowana lista kategorii funkcji krytycznych dla bezpieczeństwa sieci i usług. Skutki takiego podejścia mogą być paradoksalne - według zaproponowanej klasyfikacji, urządzeniem krytycznym dla bezpieczeństwa państwa może być np. hotspot Wi-Fi. Bieżący projekt jako jeden z krytycznych dla bezpieczeństwa elementów infrastruktury klasyfikuje też stacje bazowe komórkowych sieci radiowej. Jest to podejście wyjątkowo restrykcyjne i bardzo asekuracyjne, nie znajdujące potwierdzenia ani w przygotowanej w ramach EU analizie ryzyka, ani w 5G Toolbox - jest to tak naprawdę ewenement w skali globalnej. A operatorzy na wymianę krytycznego sprzętu wciąż mają 5 lat, mimo licznych apeli z rynku o wydłużenie tego terminu" - wymienił Jaczyński.
Zaznaczył, że w działających przejrzyście państwach tego rodzaju lista jest tworzona nie poprzez ogłoszenie w ustawie, ale - jak pokazuje praktyka w innych krajach, np. Niemczech lub Finlandii - jest przygotowywana przez regulatora rynku telekomunikacyjnego, we współpracy z organami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo.
"Następnie lista ta jest poddawana konsultacjom rynkowym, przedsiębiorcy telekomunikacyjni mogą zgłaszać do niej uwagi. Lista podlega modyfikacjom, jest ciągle aktualizowana i dostępna na stronie internetowej organu regulacyjnego. Nie rozumiem, dlaczego nasze ministerstwo obawia się merytorycznej rozmowy z uczestnikami rynku. Przygotowanie ustawy w ten sposób pozwala na zadanie pytania o rzeczywisty cel przeprowadzania takiej oceny dostawców, zwłaszcza przy utajnieniu prac i dostępu do ich wyników oraz ograniczeniu skutecznych możliwości odwołania się od nich. Żeby nie być gołosłownym - według projektu, skarżącemu doręcza się tylko odpis wyroku z tą częścią uzasadnienia, która nie wymaga utajnienia ze względu na ochronę informacji niejawnych. Podmiot nie ma więc dostępu do pełnej dokumentacji w swojej własnej sprawie. Wyłączono także sądową możliwość wstrzymania na czas postępowania wykonalności decyzji w sprawie dostawcy określonego mianem wysokiego ryzyka - decyzja ta zawsze podlega rygorowi natychmiastowej wykonalności. Zupełnie nieakceptowalne jest też wyłączenie dostawcy z uczestnictwa w analizie" - wymienił przedstawiciel Huawei.
Podkreślił jednocześnie, żeby przeanalizować bezpieczeństwo produktów lub oprogramowania, trzeba przede wszystkim je mieć.
"Niestety, bez współpracy z dostawcą można je co najwyżej ukraść, bo analiza może dotyczyć rozwiązań, którymi nie dysponuje jeszcze żaden z klientów. Analogicznie wygląda kwestia dostępu do informacji, niezależnie od faktu, że dostawca posiada najbardziej szczegółowe informacje na temat swoich produktów i powinien mieć możliwość ich dostarczenia, próba uzyskiwania informacji z innych źródeł może oznaczać naruszanie praw własności intelektualnej. Czy do tego zostało powołane Kolegium ds. Cyberbezpieczeństwa? Podsumowując, choć przedstawiony niedawno projekt i jest nieco lepszy niż ten sprzed pół roku. Szkoda jednak, że większości merytorycznych uwag nie uwzględniono" - podsumował Jaczyński.
Chiński koncern Huawei to czołowy podmiot w dostarczaniu najnowszych technologii informacyjno-komunikacyjnych (ICT) na świecie.
(ISBnews)
Warszawa, 24.12.2020 (ISBnews) - Przedsiębiorcy prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, których przychód za 2020 r. nie przekroczy 120 tys. zł, mogą przez cały styczeń 2021 r. składać wnioski o skorzystanie z Małego ZUS-u Plus, przypomniał w rozmowie z ISBnews wiceminister rozwoju, pracy i technologii Marek Niedużak. Zasady objęcia firm obniżoną składką na ubezpieczenia emerytalno-rentowe w przyszłym roku nie ulegną zmianie w stosunku do tych z 2020 r.
"Mamy za sobą pierwszy rok funkcjonowania Małego ZUS-u Plus, czyli uprawnienia do niższego, proporcjonalnego ZUS dla mniejszych firm. W tym roku z tego rozwiązania korzystało ponad 280 tys. firm. Spodziewamy się, że w przyszłym roku liczba ta utrzyma się na zbliżonym poziomie - preferencja obejmie zapewne od 280 do ponad 300 tys. firm" - powiedział Niedużak w rozmowie z ISBnews.
Przypomniał, że możliwość skorzystania z Małego ZUS-u Plus jest opcją, a wybór niższej składki na ubezpieczenia społeczne przekłada się na niższe uposażenie emerytalne w przyszłości.
"Tak więc każdy przedsiębiorca powinien indywidualnie podjąć decyzję, czy teraz płacić mniej i te zaoszczędzone pieniądze zagospodarować w ramach firmy, czy też płacić więcej z myślą o swojej emeryturze" - podkreślił wiceminister.
Co do zasady, terminem na podjęcie decyzji jest styczeń. Ponieważ ostatni dzień tego miesiąca przypada w niedzielę, możliwość złożenia deklaracji do ZUS, w 2021 r. zostaje przedłużona do 1 lutego.
"Nie planujemy w tym momencie zmian w zakresie wymogów do korzystania z Małego ZUS-u Plus. Rozwiązanie w tej formie funkcjonuje dopiero rok. Najpierw należy dokładnie przyjrzeć się jego efektom i skuteczności" - podkreślił wiceminister.
Dzięki Małemu ZUS-owi Plus przedsiębiorcy będą mogli zaoszczędzić w przyszłym roku ponad 1 mld zł. Takiej wielkości koszt został przewidziany po stronie budżetu państwa.
Z Małego ZUS-u Plus mogą skorzystać przedsiębiorcy, którzy w 2020 r. nie przekroczyli limitu przychodów w wysokości 120 tys. zł i którzy prowadzili działalność przez co najmniej 60 dni w roku (w przypadku gdy działalność nie była prowadzona przez cały rok, limit przychodów określa się proporcjonalnie do czasu jej prowadzenia).
Z niższych składek nie mogą korzystać przedsiębiorcy, którzy rozliczali się w 2020 r. w formie karty podatkowej i jednocześnie korzystali ze zwolnienia sprzedaży z podatku VAT.
Obniżona składka może być opłacana maksymalnie przez 36 miesięcy (3 lata) w ciągu kolejnych 60 miesięcy (5 lat) prowadzenia działalności. Z rozwiązania nie mogą skorzystać przedsiębiorcy, którzy wykonują działalność na rzecz swoich byłych pracodawców. Celem jest to, aby zapobiegać zjawisku przechodzenia pracowników z etatu na samozatrudnienie.
Nie zmienia się też kolejność korzystania z udogodnień w opłacaniu składek na ubezpieczenia społeczne: przedsiębiorcy najpierw przysługuje "ulga na start", potem 24 miesiące preferencyjnych składek, a następnie Mały ZUS Plus.
Podstawa wymiaru składek na Mały ZUS Plus nie może przekroczyć 60% prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego na dany rok i nie może być niższa niż 30% kwoty minimalnego wynagrodzenia obowiązującego w danym roku.
Elżbieta Dominik
(ISBnews)
Warszawa, 24.12.2020 (ISBnews) - Podatkowe grupy kapitałowe, bez względu na wysokość osiągniętych przychodów oraz najwięksi podatnicy CIT, których wartość przychodów w roku podatkowym przekroczyła 50 mln euro, mają od 1 stycznia 2021 r. obowiązek złożenia sprawozdania w sprawie stosowanych przez nich praktyk płatniczych za 2020 rok, poinformował ISBnews wiceminister rozwoju, pracy i technologii Marek Niedużak.
Sprawozdanie takie należy złożyć do 1 lutego 2021 r.
"Sprawozdania składają najwięksi CIT-owcy w Polsce; mamy ponad 2 tys. takich podmiotów. Chodzi o to, żeby wprowadzić jawność w zakresie stosowanych przez nich praktyk płatniczych. Zdarzają się bowiem sytuacje, że duża firma wykorzystuje swoją przewagę ekonomiczną i wymusza na swoich kontrahentach wydłużone okresy płatności. I narzędziem, które może pomóc nam w radzeniu sobie z tym problemem jest jawność tych praktyk" - powiedział Niedużak w rozmowie z ISBnews.
W jego ocenie, jawność informacji o stosowanych przez firmy praktykach w zakresie płatności i fakt, że każdy potencjalny kontrahent czy konsument będzie miał do tych informacji dostęp, może sprawić, że część firm zdecyduje się pochwalić, że traktuje swoje najbliższe otoczenie biznesowe uczciwie. Tym samym zyska kolejny instrument CSR do budowania pozytywnego wizerunku firmy i sposobu, w jakim ona funkcjonuje w swoim otoczeniu: będzie mieć możliwość pokazania, że kontrahenci są traktowani przez nią fair, że terminy płatności nie są nadmiernie wydłużone.
Przypomniał, że podobna zasada obowiązuje przy ujawnieniu CIT-u przy największych płatnikach. "I to być może pozwala kształtować świadome postawy konsumenckie. Chcielibyśmy, aby tu zadziałał podobny mechanizm" - zaznaczył wiceminister.
Jeżeli okazałoby się, że firma przekracza terminy płatności - nie będzie się to wiązało bezpośrednio z sankcją. Wymagałoby to bowiem dokładnego przeanalizowania przyczyn zatorów płatniczych, wiele z nich może mieć charakter obiektywny, związany z sytuacją gospodarczą.
Jak podkreślił Niedużak, zdarza się, że firmy nadużywają swojej pozycji ekonomicznej i wymuszają na swoich słabszych ekonomicznie kontrahentach bardzo długie terminy. Do ministerstwa napływały sygnały, że są to np. terminy trzymiesięczne, a nawet dłuższe. Celem Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPiT) jest zaś przede wszystkim to, aby każdy mógł sprawdzić, jak taka duża firma reguluje swoje płatności.
"Oczywiście, jeżeli z tych sprawozdań będzie wynikało, że ktoś notorycznie stosuje bardzo wydłużone terminy, mamy prawo dać znać prezesowi Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta (UOKiK), a z kolei prezes UOKiK ma kompetencje zbadania tej sprawy. Może prowadzić postępowanie, może wymierzać kary. Ale nie ma tu żadnego automatyzmu"- podkreślił Niedużak.
Sprawozdanie należy złożyć w formie elektronicznej, za pomocą formularza, który jest dostępny na portalu biznes.gov.pl.
"Są one łatwe do wypełnienia i dotyczą tylko tych największych firm" - podkreślił Niedużak.
Dane, wykazywane w sprawozdaniu mają obejmować wartość świadczeń otrzymanych oraz spełnionych w roku poprzednim; w terminach do 30 dni, od 31 do 60 dni, od 61 do 120 dni, przekraczającym 120 dni, a także wartość świadczeń nieotrzymanych i niespełnionych w poprzednim roku kalendarzowym.
Termin na złożenie pierwszego tego typu sprawozdania upływa 1 lutego 2021 r. Sprawozdanie będą publiczne. Za niezłożenie sprawozdania grozi kara grzywny przewidziana w kodeksie wykroczeń.
Przepisy ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia zatorów płatniczych weszły w życie 1 stycznia 2020 r. Od tego czasu termin zapłaty w transakcjach asymetrycznych, w których dłużnikiem jest duży przedsiębiorca, a wierzycielem, mikro, mały lub średni przedsiębiorca nie może przekraczać 60 dni od dnia doręczenia dłużnikowi faktury, lub rachunku (postanowienie umowne określające dłuższy termin jest nieważne). Jeżeli termin płatności w sposób nieuzasadniony przekracza 120 dni, wierzyciel ma prawo do wypowiedzenia lub odstąpienia od umowy.
Elżbieta Niedużak
(ISBnews)
Warszawa, 24.12.2020 (ISBnews) - Przedsiębiorca zarejestrowany w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG) będzie mógł w przypadku umów niezawodowych, zawartych począwszy od 1 stycznia 2021 r. być traktowany jak konsument z prawem do rękojmi, odstąpienia od umowy zawartej na odległość. Będzie też mógł powoływać się na zakaz stosowania klauzul niedozwolonych, poinformował ISBnews wiceminister rozwoju, pracy i technologii Marek Niedużak.
"Obecnie pewne instrumenty ochrony konsumenckiej znajdują zastosowanie pomiędzy przedsiębiorcami w wielu krajach unijnych, np. we Francji czy w Niemczech. Zainspirowani tymi rozwiązaniami, zaproponowaliśmy podobne również w polskim prawie dla przedsiębiorców, prowadzących działalność na podstawie wpisów w CEIDG" - powiedział Niedużak w rozmowie z ISBnews.
Dzięki tym rozwiązaniom, w przypadku umów niezawodowych, przedsiębiorcy będą mogli reklamować towary na podstawie rękojmi za ukryte wady (przedsiębiorcy zyskają prawo do domniemania istnienia wady fizycznej w momencie wydania rzeczy - w przypadku stwierdzenia wady w ciągu roku od wydania rzeczy), będą mogli odstąpić od umowy zawartej na odległość (co najmniej 14 dni, a gdy sprzedawca ich o tym nie poinformuje - 12 miesięcy) czy też będą mogli powoływać się na zakaz stosowania wobec nich niedozwolonych postanowień umownych (tzw. klauzul abuzywnych).
Przepisy te będą się odnosić do umów, które zostaną zawarte po 1 stycznia 2021 r.
"Jeżeli - na przykład - ktoś zakłada działalność gospodarczą i świadczy usługi doradcze, a do swojego biura kupuje choćby czajnik, drukarkę czy telefon, a przecież nie zajmuje się profesjonalnie parzeniem herbaty czy drukowaniem - to nie jest istota jego działalności gospodarczej. Chodzi nam o to, aby w obszarach niezwiązanych z jego działalnością, przedsiębiorca z CEIDG mógł się powoływać na uprawnienia konsumenckie" - tłumaczył Niedużak.
Uprawnienia wynikające z ustawy będą realizowane na drodze cywilnej w sporach między stronami, w tym wypadku np. między sprzedawcą drukarek a firmą, która tę drukarkę nabyła. "Liczymy na to, że te zmiany będą cywilizować rynek i podniosą standardy ochrony klienta na rynku nie tylko dla konsumentów, ale i dla firm" - podkreślił Niedużak.
Przyznał, że czasem ta granica dotycząca zakupu zawodowego czy niezawodowego może być płynna i być może będzie trudno o wytyczenie jednoznacznych zasad. Jednak - jak podkreślił - poszerzenie zakazu stosowania klauzul abuzywnych albo poszerzenie prawa do odstąpienia od umowy zawartej na odległość "są generalnie dobrymi tendencjami", służącymi temu, aby ten rynek czynić bardziej przyjaznym dla klienta.
Zmiany te były przygotowywane przez ówczesne resort rozwoju w porozumieniu z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). Przedsiębiorcy nie będą objęci ochroną UOKiK oraz rzeczników powiatowych.
Zdaniem Niedużaka, proponowane zmiany dotyczące traktowania przedsiębiorców jak konsumentów "są zmianami w dobrym kierunku".
"Byliśmy w ostatnich miesiącach w kontakcie z przedstawicielami - na przykład - branży leasingowej i wiemy, że ta branża dużo zrobiła, żeby przejrzeć swoje umowy pod kątem ewentualnych klauzul niedozwolonych, aby przygotować się do tego rozwiązania" - powiedział wiceminister.
Podkreślił też, że liczy na to, że pewne zachowania, jak chociażby możliwość zwrotu zakupionego na odległość towaru będą stawały się coraz bardziej standardem.
Zmiany Kodeksu cywilnego, dotyczące ochrony przedsiębiorcy jak konsumenta w przypadku umów niezawodowych miały wejść w życie 1 czerwca 2020 r. i stosować się do umów zawieranych po tej dacie. Sytuacja epidemiczna związana z COVID-19 spowodowała jednak przesunięcie wejścia przepisów w życie - zgodnie z ustawą z 31 marca 2020 r. o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych, oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw.
Elżbieta Dominik
(ISBnews)
Warszawa, 07.12.2020 (ISBnews) - Celem wprowadzenia tzw. estońskiego CIT jest maksymalne wsparcie rynku inwestycji. Istotą estońskiego CIT jest to, że dopóki zyski są reinwestowane lub zatrzymane w spółce, dopóty nie trzeba płacić podatku, wskazał dyrektor Departamentu Podatków Dochodowych Ministerstwa Finansów Aleksander Łożykowski w rozmowie z ISBnews.
"Rozwiązanie jest bardzo proste. Zasadniczo, jeśli wypłaca się zysk na rzecz wspólników, płaci się podatek dochodowy, jeśli nie - to podatku się nie płaci. Od tej zasady istnieje jeden bardzo korzystny wyjątek - wypłata wspólnikom pensji do maksymalnej wysokości 5-krotności przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw miesięcznie nie będzie wiązała się z koniecznością zapłaty CIT przez spółkę. Oczywiście, wspólnik z tytułu osiąganych dochodów z zatrudnienia w spółce będzie płacił PIT. Ale np. jeśli wspólnik nie ukończył 26 roku życia, to tego podatku nie zapłaci, bo skorzysta z wprowadzonego w zeszłym roku PIT-0 dla młodych. Jeśli skorzysta z ulgi na dzieci, czy ulgi termomodernizacyjnej, to efektywnie zapłacony podatek może być bardzo niski, lub w ogóle nie wystąpi" - powiedział ISBnews Łożykowski.
Przedsiębiorca, który wejdzie w system estoński w roku 2021 w pierwszym dwuletnim okresie nie będzie musiał wykazywać wymaganych ustawą nakładów inwestycyjnych. Jest to zachęta, żeby już teraz skorzystać z tego rozwiązania.
"Zaproponowaliśmy takie rozwiązanie, żeby ukrócić kwestie sporne czy dana wypłata dla wspólnika miałaby być traktowana jako tzw. ukryty zysk czy nie i zaproponowaliśmy w ustawie, że praktycznie wszystkie wypłaty na rzecz wspólników będą traktowane jako tzw. ukryta wypłata zysków. Dlatego też opłaca się po prostu wypłata dywidendy i w konsekwencji - obciążenie na poziomie 25% w przypadku małego podatnika i 30% w przypadku dużego podatnika, czyli niższe niż obecnie - powiedział dyrektor.
"Chcieliśmy zaproponować taki rodzaj umowy z przedsiębiorcą: jeżeli jest na ryczałcie, tak jak w Estonii, to może podatku wcale nie płacić, tak długo jak pozostawia zyski w spółce: zwiększa jej płynność i inwestuje. Jeżeli wpłaca kapitał, to poprzez zasilenie kapitałów własnych spółki, a jeśli wypłaca to w formie dywidendy lub wynagrodzenia za pracę w spółce, a nie przeróżnych innych tytułów - np. odsetek, czynszu najmu" - wyjaśnił Łożykowski.
Dyrektor ocenił, że system estoński jest rozwiązaniem "przełomowym" dla osób do 26. roku życia, które zdecydują się założyć startup. Wówczas w przypadku zatrudnienia w spółce i wypłaty wynagrodzenia nie będą musiały przez okres pozostawania na ryczałcie od spółek kapitałowych płacić ani PIT, ani CIT.
"Jest to rozwiązanie prorozwojowe i ukłon w stronę przedsiębiorców, szczególnie tych młodych" - stwierdził.
Poza tym, aby zachęcić do wchodzenia w system, założono, że przedsiębiorca, decydujący się na przejście na rozliczenie ryczałtem od dochodów spółek kapitałowych w roku 2021 w pierwszym dwuletnim okresie nie będzie musiał wykazywać wymaganych ustawą nakładów inwestycyjnych.
"Zaproponowaliśmy zachętę dla tych podatników, którzy już w 2021 r. przejdą na system ryczałtu od dochodów spółek kapitałowych. Polega ona na tym, że w pierwszym dwuletnim okresie nie będą musieli wykazywać nakładów inwestycyjnych, wymaganych ustawą" - powiedział dyrektor.
Co do zasady, po tym dwuletnim okresie można wybrać jeden z dwóch sposobów weryfikacji poniesionych minimalnych nakładów inwestycyjnych.
"Pierwsza ścieżka to spojrzenie na wartość środków trwałych w firmie, tutaj mówimy o środkach trwałych bez nieruchomości z wyłączeniem np. samochodów osobowych czy innych środków służących głównie celom osobistym udziałowców albo akcjonariuszy lub członków ich rodzin. Mamy w tym kręgu wszelkie pozostałe środki trwałe, np. urządzenia i maszyny. Mówimy o odniesieniu się do wartości wyjściowej, chodzi o odpowiedni procent przyrostu tych nakładów poniesionych w stosunku do stanu na początku badanego okresu" - podkreślił Łożykowski.
"Jeżeli mamy niskie wykorzystanie środków trwałych, to także wymagane nakłady inwestycyjne będą niskie. I nie ma żadnego specyficznego katalogu tych środków trwałych" - dodał.
Przyrost nakładów inwestycyjnych powinien wynosić 15% w okresie dwuletnim (nie mniej niż 20 tys. zł) lub 33% w okresie czteroletnim (nie mniej niż 50 tys. zł) i dotyczyć środków trwałych zaliczanych do grupy 3-8 Klasyfikacji (m.in. maszyny, urządzenia techniczne, środki transportu czy narzędzia), oprócz samochodów osobowych do użytku prywatnego.
Łożykowski zaznaczył, że z badań prowadzonych przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) wynika, iż w mniejszych przedsiębiorstwach wartość nakładów inwestycyjnych jest zazwyczaj wyższa niż projektowana w ustawie.
Poinformował, że nowelizacja dopuszcza także możliwość rozliczania nakładów inwestycyjnych poprzez zwiększenie pensji pracowników.
"Jest też możliwość skorzystania z alternatywnego rozliczenia tych nakładów inwestycyjnych, zwłaszcza dla firm bardziej usługowych lub działających na wartościach niematerialnych i prawnych. Za wartość wyjściową przyjmujemy wtedy poziom wynagrodzeń dla pracowników i zleceniobiorców spółki, jeżeli ten poziom wzrośnie o odpowiednią wartość, to te nakłady będą uznane za spełnione" - podkreślił dyrektor.
Dotyczy to sytuacji, w której przedsiębiorca poniesie wydatki na wynagrodzenia dla pracowników (z wyjątkiem udziałowców albo akcjonariuszy) większe o co najmniej 20%, jednak o nie mniej niż 30 tys. zł, w stosunku do kwoty wydatków poniesionych w roku podatkowym poprzedzającym dwuletni okres opodatkowania ryczałtem.
W trakcie prac nad projektem wątpliwości budził także brak możliwości zaliczenia nieruchomości do środków trwałych. Jednak w ocenie Ministerstwa Finansów, ponoszenie nakładów na nieruchomości oznaczałoby, że musiałyby one zostać uwzględnione w wartości początkowej i dla wielu przedsiębiorców spełnienie kryterium wzrostu inwestycji mogłoby być niewykonalne. Dlatego zdecydowano o wyłączeniu nieruchomości z tej podstawy.
Nowelizacja ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych zakłada, że w Polsce z estońskiego CIT od stycznia 2021 r. będą mogli skorzystać przedsiębiorcy, których roczny limit przychodów będzie wynosił 100 mln zł i przeznaczali zysk na reinwestycje.
Z rozwiązania będą mogły skorzystać spółki: nie posiadające udziałów w innych podmiotach, zatrudniające co najmniej 3 pracowników oprócz udziałowców, których przychody pasywne nie przewyższają przychodów z działalności operacyjnej i które wykazują nakłady inwestycyjne. Wszystkie te kryteria muszą być spełnione jednocześnie.
Z estońskiego CIT będzie można skorzystać w dwóch wariantach. Pierwsza to "pełny" model, polegający na opodatkowaniu wyłącznie dystrybuowanych przez spółkę dochodów. W ramach drugiej ścieżki podatnik będzie mógł zaliczać odpisy na specjalny fundusz (rachunek inwestycyjny) do kosztów uzyskania przychodów. Rachunek inwestycyjny działa w ramach klasycznych rozliczeń CIT. Jet to rodzaj superamortyzacji – można nie płacić podatku już wtedy, kiedy planuje się zakup fabrycznie nowych środków trwałych do swojej firmy. Wtedy firma ma więcej środków na zakup np. nowej maszyny, ponieważ nie zapłaciła podatku.
Podatnik będzie mógł wybrać estoński CIT na okres 4 lat i przedłużyć go na kolejne 4- letnie okresy. Przedłużenie będzie możliwe, jeśli w czwartym roku korzystania z rozwiązania, przedsiębiorca będzie spełniał kryteria. Te 4 lata to okres sprawdzenia, czy firma poczyniła jakieś inwestycje i czy wciąż spełnia warunki brzegowe. W konsekwencji dla wielu firm, dopóki nie osiągną one przychodów wyższych niż 100 mln złotych, funkcjonowanie w estońskim CIT może trwać bardzo długo, nawet 20 czy 40 lat.
Elżbieta Dominik
(ISBnews)
Warszawa, 07.12.2020 (ISBnews) - Ministerstwo Finansów traktuje tzw. estoński CIT jako pilotaż, zapowiada monitorowanie i analizowanie sytuacji na rynku oraz nie wyklucza rozszerzenia zasięgu tego rozwiązania na wszystkich podatników CIT, poinformował ISBnews wiceminister finansów Jan Sarnowski.
Obecnie MF przygotowuje objaśnienia podatkowe, które miałyby zostać wydane jeszcze przed wejściem w życie nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych wprowadzającej estoński CIT, które jest planowane na 1 stycznia 2021 r.
"System estoński w jego obecnej formie traktujemy jako pilotaż, chcemy stale monitorować, jak przedsiębiorstwa z niego korzystają, jakie zgłaszają uwagi. Chcemy na bieżąco na nie reagować i jeżeli okaże się, że pojawią się jakieś wątpliwości, będziemy je na bieżąco rozwiewać" - powiedział Sarnowski w rozmowie z ISBnews.
Przypomniał, że początkowo rozwiązaniem tym miały zostać objęte jedynie mikroprzedsiębiorstwa. To zostało zmienione i z rozwiązania mogą skorzystać także firmy małe i średnie (do 100 mln zł przychodu rocznie brutto). Podniesienie progu przychodowego było możliwe m. in. dlatego, że krąg podatników został skalibrowany dodatkowymi warunkami, np. prostą strukturą kapitałowo-właścicielską. Zadeklarował, że resort nie wyklucza rozszerzenia zasięgu tego rozwiązania.
"Patrząc na doświadczenia Estonii, wszystkie znane nam badania jednoznacznie wskazują, że w zależności od wielkości firmy, system estoński przyniósł różne skutki. W mniejszych przedsiębiorstwach inwestycje wyraźnie poszły w górę, natomiast jeżeli spojrzymy na te same paramenty w dużych spółkach, które często mają duże zasoby kapitałowe, zauważymy znacznie niższe wyniki" - wyjaśnił Sarnowski.
W badaniach tych uwzględniano m.in. wysokość nakładów inwestycyjnych, produktywność, poziom zysków zatrzymanych, poziom zadłużenia. Sarnowski ocenił, że Polska może skorzystać z doświadczeń Estonii i zacząć budowę podobnego rozwiązania od tych podatników, u których nowy sposób rozliczenia CIT przyniesie największe efekty.
Poinformował, że zmiana kręgu przedsiębiorstw uprawnionych do rozliczania się estońskim CIT-em mogłaby się odbywać poprzez rozluźnianie warunków wejścia w ten system.
"W przypadku sukcesu estońskiego CIT w Polsce, może być wskazane podniesienie limitu przychodowego albo modyfikacja pozostałych warunków związanych np. ze strukturą udziałową, [...] aby więcej podmiotów mogło z tego korzystać. Zakreślony obecnie krąg korzystających estońskiego CIT nie tylko sprawia, że docieramy do najbardziej potrzebujących tego rozwiązania przedsiębiorstw, ale także zapewniamy maksymalne bezpieczeństwo systemu podatkowego bez nadmiernych komplikacji wywołanych np. koniecznością przygotowania specjalnych regulacji uszczelniających" - podkreślił Sarnowski.
W jego ocenie, aby rozszerzać estoński CIT w sposób jak najbardziej przemyślany, należy włączyć w ten proces "stronę rynkową, mającą pierwsze doświadczenia z funkcjonowania estońskiego CIT w Polsce, aby wiedzieć, jakie jest zainteresowanie tym rozwiązaniem, jak ono wpisuje się w polski system podatkowy i jakie stwarza wyzwania".
"Możliwości jest wiele. Chcemy, aby warunków wejścia było jak najmniej, aby zakres zastosowania estońskiego CIT był jak najszerszy. Planujemy stopniowe poszerzanie liczby firm które będą mogły skorzystać z tego rozwiązania. Zależy nam na tym, aby już od 2022 r. z estońskiego CIT skorzystać mogły np. spółdzielnie. Jeżeli to rozwiązanie spotka się z dużym zainteresowaniem przedsiębiorców to nie wykluczamy, że w którymś momencie możliwe będzie rozszerzenie jego zastosowania nawet na wszystkich podatników CIT, podobnie, jak ma to miejsce w Estonii" - podsumował.
Ministerstwo Finansów zakłada, że z estońskiego CIT, czy to ryczałtu od dochodów spółek kapitałowych czy to z rezerwy inwestycyjnej, skorzysta docelowo nawet 200 tys. firm. Przygotowuje też objaśnienia podatkowe dotyczące tego podatku. Resort chce, aby zostały one wydane jeszcze przed wejściem w życie nowelizacji. Planuje też, że będą one rozszerzane "na bieżąco". Niewykluczone, że wstępny projekt objaśnień podatkowych zostanie poddany konsultacjom wśród potencjalnych podatników estońskiego CIT.
"Chociaż sama zasada i konstrukcja podatku ryczałtowego od dochodów spółek kapitałowych jest bardzo prosta, to jest to rozwiązanie nowe, nie znane jeszcze w praktyce polskim podatnikom. Dlatego planujemy wydać objaśnienia podatkowe - dokument, który będzie miał moc ochronną, ale także charakter przewodnika po zmianach, aby spółki wiedziały, jak krok po kroku mogą z ryczałtu skorzystać" - powiedział Sarnowski.
Estoński CIT stosowany jest także obecnie na Łotwie i w Gruzji. W Polsce z opodatkowania na nowych zasadach będą mogły skorzystać spółki kapitałowe - z o.o. lub akcyjne, w których udziałowcami są wyłączenie osoby fizyczne.
"Jeżeli chodzi o wdrażanie tego projektu, robiliśmy stress testy, zastanawialiśmy się które rozwiązania mogą budzić wątpliwości. Przedsiębiorcy, księgowi i doradcy podatkowi przysłali nam wiele uwag i przemyśleń dotyczących projektu oraz praktycznego zastosowania poszczególnych przepisów. Teraz tworząc objaśnienia podatkowe szeroko z nich korzystamy. Dzięki temu będą one bardzo praktyczne i użyteczne dla przedsiębiorców. Jestem pewien, że wyjaśnią większość wątpliwości, jakie mogą się pojawić" - wskazał wiceminister.
"Chcemy zachęcać podatników, żeby na estoński CIT decydowali się już od początku 2021 roku, dlatego zależy nam na tym, żeby jak najszybciej mogli się zapoznać z dotyczącymi go objaśnieniami. Zawiadomienie o wyborze estońskiego CIT trzeba złożyć do końca pierwszego miesiąca pierwszego roku podatkowego, w którym ryczałt ma być stosowany, więc najczęściej do końca stycznia 2021 r. Firmy mają więc jeszcze 2 miesiące na decyzję, jeśli chcą zachować swój dotychczasowy rok podatkowy. Nie ma jednak przeszkód, żeby decyzję o przejściu na ryczałt od dochodów spółek kapitałowych podjąć w każdym innym momencie. Jednak jeśli przejście na ryczałt miałoby nastąpić w trakcie trwania roku podatkowego, to konieczne będzie jego 'skrócenie'" - podkreślił Sarnowski.
"Dla pionierów przygotowane zostały specjalne zachęty ' np. w pierwszym dwuletnim okresie w ogóle nie trzeba wykazywać poniesienia nakładów inwestycyjnych. Ma być to czas nazapoznanie się z funkcjonowaniem w ryczałcie. Wchodząc w estoński CIT stratę rozlicza się wstecz. Jeśli ktoś np. w 2020 r. poniósł stratę podatkową, a w 2019 wykazał dochód do opodatkowania, to wchodząc w estoński CIT w 2021 r., można rozliczyć taką stratę i uzyskać zwrot podatku. Oznacza to zastrzyk gotówki dla firmy, szczególnie ważny w czasie spowolnienia gospodarczego. Widać więc, że wejście w estoński CIT już w 2021 r. to bardzo korzystna oferta dla wielu firm. Jeszcze prościej sytuacja wygląda w przypadku drugiej ścieżki, czyli rachunku inwestycyjnego. Z tego rozwiązania można skorzystać zasadniczo w każdej chwili, jeśli warunki ustawowe są spełnione" - dodał.
Nowelizacja ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych zakłada, ze w Polsce z estońskiego CIT od stycznia 2021 r. będą mogli skorzystać przedsiębiorcy, których roczny limit przychodów będzie wynosił 100 mln zł. Z rozwiązania będą mogły skorzystać spółki: nie posiadające udziałów w innych podmiotach, zatrudniające co najmniej 3 pracowników oprócz udziałowców, których przychody pasywne nie przewyższają przychodów z działalności operacyjnej i które planują inwestycje w ciągu najbliższych 4 lat. Wszystkie te kryteria muszą być spełnione jednocześnie. Wspólnikiem spółki na estońskim CIT mogą być tylko osoby fizyczne, ale nie ma żadnych przeszkód, żeby jedna osoba miała udziały w kilku spółkach, zarówno takich które korzystają z estońskiego CIT, jak i takich, które rozliczają się na zwykłych zasadach. Jednoosobowe działalności gospodarcze czy spółki osobowe, które przekształcą się w spółki kapitałowe, także będą mogły od razu skorzystać z estońskiego CIT.
Jak informuje Ministerstwo Finansów, zmiana formy prawnej nie skutkuje utratą pomocy z Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR), więc nie stoi ona na przeszkodzie skorzystaniu z estońskiego CIT.
Z estońskiego CIT będzie można skorzystać w dwóch wariantach. Pierwsza to "pełny" model, polegający na opodatkowaniu wyłącznie dystrybuowanych przez spółkę dochodów. W ramach drugiej ścieżki podatnik będzie mógł zaliczać odpisy dokonane na specjalny fundusz (rachunek inwestycyjny) do kosztów uzyskania przychodów.
Rachunek inwestycyjny działa w ramach klasycznych rozliczeń CIT. Jest to rodzaj superamortyzacji – można nie płacić podatku już wtedy, kiedy dopiero planuje się zakup fabrycznie nowych środków trwałych dla swojej firmy. Wówczas firma ma więcej środków na zakup np. nowej maszyny, ponieważ nie zapłaciła podatku.
Podatnik będzie mógł wybrać estoński CIT na okres 4 lat i przedłużać jego stosowanie na kolejne 4-letnie okresy. Przedłużenie jest możliwe, jeśli w ostatnim, czwartym roku korzystania z rozwiązania, przedsiębiorca wciąż spełnia kryteria. Okres 4 lat to tylko pewien okres sprawdzenia, czy firma poczyniła minimalne inwestycje i czy wciąż spełnia warunki brzegowe. W konsekwencji dla wielu firm, dopóki nie osiągną one przychodów wyższych niż 100 mln złotych, funkcjonowanie w estońskim CIT może trwać bardzo długo, nawet 20 czy 40 lat.
Elżbieta Dominik
(ISBnews)
Warszawa, 02.12.2020 (ISBnews/ ISBnews.TV) - Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) analizuje przepisy dotyczące pokazów handlowych. Nowe przepisy mają być opublikowane za 2-3 miesięcy, poinformował ISBnews.TV prezes Tomasz Chróstny.
"Gruntownie analizujemy przepisy dotyczące pokazów handlowych. […] Pewne działania wcześniej weryfikowaliśmy. To trzeba zrobić mądrze, dlatego chcemy projekt skonsultować również z branżą. Zależy nam na tym, żeby działać w interesie uczciwych przedsiębiorców. A zatem, żeby mechanizmy nie były uciążliwe dla uczciwych przedsiębiorców, a jednocześnie, żeby ograniczały możliwość negatywnego oddziaływania na konsumentów - po stronie tych, którzy z tego typu oszustw zrobili sobie sposób na wygodne życie" - powiedział Chróstny w rozmowie z ISBnews.TV.
Podkreślił, że w czasie lockdownu było wiele praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów a przygotowanie nowych przepisów czekało. Nieuczciwe praktyki związane z pokazami handlowymi dotykają seniorów, osoby słabsze, chore, które często w tego typu produktach, poprzez nieuczciwe techniki sprzedażowe, poszukują możliwości, czy to zmniejszenia bólu, czy jakiegokolwiek cierpienia.
"Poza tym chcemy być gotowi na poluźnienie restrykcji w związku pandemią COVID-19, tak aby nieuczciwi przedsiębiorcy nie próbowali rekompensować sobie [strat] negatywnymi praktykami wobec konsumentów" - dodał.
Prezes UOKiK zwrócił uwagę, że działania nieuczciwych przedsiębiorców wpływają negatywnie na renomę całej branży.
"I niestety przez te czarne owce na rynku, cierpią uczciwi przedsiębiorcy, którzy niejednokrotnie od lat prowadzą działalność i ze swoją uczciwą działalnością nie są w stanie przebić się na rynku, ze względu właśnie na te oszukańcze praktyki" - podsumował.
(ISBnews/ ISBnews.TV)
Warszawa, 02.12.2020 (ISBnews/ ISBnews.TV) - Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) dopracowuje autopoprawki do noweli ustawy o UOKiK, dostosowujące przepisy do unijnego rozporządzenia CPC dotyczącego m.in. zakupu kontrolowanego. Przepisy mają być gotowe jeszcze w grudniu, poinformował ISBnews.TV prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
"Rozporządzenie CPC obejmuje również rozszerzenie możliwości dokonania zakupu kontrolnego. Obecnie możemy podejmować czynności zmierzające do zakupu. I tego typu czynności realizujemy, również za zgodą właściwego sądu. Pracujemy nad nowymi przepisami. I wówczas zakupy będą mogły być finalizowane. To niezwykle ważne z punktu widzenia jakości zebranego materiału dowodowego, ale też praktyk ze strony nieuczciwych przedsiębiorców" - powiedział Chróstny w rozmowie z ISBnews.TV.
"Chciałbym to bardzo mocno podkreślić - nieuczciwych przedsiębiorców" - dodał.
Prezes UOKiK wyjaśnił, że co do zasady urząd stosuje tzw. "wystąpienia miękkie" po to, aby przedsiębiorca usunął nieuczciwą praktykę ze swojej działalności, bez wszczynania postępowania, bez dotkliwych sankcji.
"Natomiast niejednokrotnie negatywne aspekty związane z naruszeniem zbiorowych interesów konsumentów dokonywane są w momencie zawierania umowy. Dobrym przykładem są pokazy handlowe - w których najistotniejszy jest sam moment finalizacji umowy z dodatkowymi aneksami, i dokumentami. Dotyczy to np. usług finansowych oferowanych seniorom, zachęcanie ich do podpisania umów a poprzez techniki psychologiczne nakłanianie do np. zaciągnięcia pożyczki" - powiedział Chróstny.
"A zatem, wiemy, że tutaj koszt dla konsumenta jest większy. Dlatego przejście przez całą transakcję jest niezwykle istotne, z punktu widzenia materiału dowodowego i usunięcia praktyk, które dotykają konsumentów i naruszają ich prawa" - wyjaśnił.
Rozporządzenie CPC zakłada również możliwości blokowania przez prezesa UOKiK stron internetowych w przypadku, gdy zamieszczane tam informacje naruszałyby prawa konsumentów. Uprawnia np. do przyjęcia środków tymczasowych obejmujących usuwanie lub zmianę treści z interfejsu internetowego lub nakazanie umieszczenia wyraźnego ostrzeżenia dla konsumentów korzystających z interfejsu internetowego. Te przepisy budzą wiele wątpliwości wśród przedsiębiorców.
"Rozporządzenie jest po to, żeby wzmocnić ochronę konsumentów. Mamy świadomość tego, że usługi cyfrowe, generalnie gospodarka cyfrowa pozwala na to, żeby prowadzić działalność czy dostarczać usługi z każdego miejsca na świecie. Przykładem są systemy promocyjne, piramidy, alternatywne inwestycje finansowe. Widzimy, że firmy z Polski przeniosły się poza teren Unii Europejskiej. Jeśli przedsiębiorca z terenu UE naruszałby prawa polskich konsumentów możemy - w ramach Unii - podjąć współpracę po to, żeby usunąć tego typu praktyki. Jeżeli firma działa poza Unią - ostatnio modne są Zjednoczone Emiraty Arabskie, ale nie tylko - gdzie i z tamtą oferuje produkty polskiemu konsumentowi narażając na negatywne konsekwencje. […] Obecnie możemy zwrócić się do takiego przedsiębiorcy z prośbą o zamieszczenie informacji, że określone elementy mogą wprowadzać w błąd" - powiedział Chróstny.
Podkreślił, że decyzje dotyczące blokowania mogą być tymczasowe i wiązać się z "mocnym kalibrem sprawy".
"W publicznym rejestrze będzie widoczne jakich domen dotyczy blokowanie. To będzie domena zablokowana dla polskich konsumentów a przedsiębiorca nadal będzie mógł prowadzić działalność. Dla nas i naszych odpowiedników w UE blokowanie to jest absolutna ostateczność, tam, gdzie inne narzędzia nie mogą być wykorzystane" - wyjaśnił.
Do znaczącej liczby naruszeń praw konsumentów dochodzi w obszarze handlu elektronicznego. Szybko rośnie również liczba nieprawidłowości w przypadku oferowania usług finansowych za pośrednictwem Internetu w tym takich o charakterze oszustwa. Strony internetowe oferujące niebywale zyskowne instrumenty finansowe (np. w rynek Forex, kryptowaluty, obligacje korporacyjne, crowfounding, itp.) powstają ciągle i ich liczba rośnie.
29 września 2020 r. do uzgodnień międzyresortowych został skierowany Projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów. Celem zmian jest wdrożenie do polskiego porządku prawnego rozporządzenia nr 2017/2394 Parlamentu Europejskiego i Rady z 2 grudnia 2017 r. w sprawie współpracy między organami krajowymi odpowiedzialnymi za egzekwowanie przepisów prawa w zakresie ochrony konsumentów (tzw. rozporządzenia CPC).
(ISBnews/ ISBnews.TV)