ISBNewsLetter
S U B S K R Y P C J A

Zapisz się na bezpłatny ISBNewsLetter

Zachęcamy do subskrypcji naszego newslettera, w którym codziennie znajdą Państwo najważniejszą depeszę ISBnews, przegląd informacji dostępnych w naszym Portalu i kalendarium nadchodzących wydarzeń biznesowych i ekonomicznych. Subskrypcja jest bezpłatna.

* Dołączając do ISBNewsLetter'a wyrażasz zgodę na otrzymywanie informacji drogą elektroniczną (zgodnie z Ustawą z dnia 18 lipca 2002r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną, Dz.U. nr 144, poz. 1204). Twój adres e-mail będzie wykorzystany wyłącznie do przekazywania informacji na temat działań ISBNews i nie zostanie przekazane podmiotom trzecim. W kazdej chwili można wypisać się z listy subskrybentów klikając link na dole każdego ISBNewsLettera.

Najnowsze depesze: ISBnews Legislacja

  • 02.06, 16:39Prezes ZBP: Transakcja PZU-Pekao zwiększy możliwości finansowania dużych projektów -wywiad 

    Sopot, 02.06.2025 (ISBnews) - Realizacja ogłoszonego dziś memorandum ws. przekształcenia Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń (PZU) w holding i połączenia go z Bankiem Pekao to ruch w dobrym kierunku ze względu na uporządkowania struktury kapitałowej grupy oraz ze względu na zwiększenie możliwości finansowania dużych projektów np. infrastrukturalnych czy energetycznych, ocenił w rozmowie z ISBnews prezes Związku Banków Polskich (ZBP) Tadeusz Białek.

    "To ruch w dobrym kierunku z kilku względów. Po pierwsze, sytuacja, w której ubezpieczyciel dominuje w grupie nad bankiem - drugim największym w kraju - jest atypowa i niespotykana w Unii Europejskiej. Raczej jest odwrotnie - w grupie podmiotem dominującym jest bank, a działają w niej ubezpieczyciele" - powiedział Białek w rozmowie z ISBnews w kuluarach Europejskiego Kongresu Finansowego (EKF) w Sopocie. Agencja ISBnews jest patronem medialnym Kongresu.

    "Po drugie, taka transakcja uczyni naprawdę ogromnie silny podmiot w całej strukturze Europy Środkowo-Wschodniej z możliwością wygenerowania dodatkowych kapitałów na finansowanie gospodarki; bezpieczny, stabilny" - dodał.

    Prezes wyjaśnił, że dzięki wykorzystaniu tzw. kompromisu duńskiego w tej transakcji pojawia się możliwość - przy zaproponowanej strukturze kapitałowej (gdzie po połączeniu obu podmiotów bank będzie podmiotem dominującym, a z PZU zostanie wyodrębniony na działalność operacyjną i autonomiczne prowadzenie ubezpieczeń) - wygenerowania większego o ok. 200 mld zł potencjału kredytowania gospodarki.

    "To niezwykle potrzebny ruch, bo aktywa naszego sektora bankowego do PKB są jedne z najmniejszych w Europie. W tej chwili mają one poziom 93% PKB, co daje nam trzecie miejsce od końca w całej Unii Europejskiej. Oznacza to - jak niedawno wyliczaliśmy w Zespole Badań i Analiz - że jako cały sektor bankowy w ramach konsorcjum nie jesteśmy w stanie sfinansować przedsięwzięcia większego niż 53 mld zł" - wskazał Białek.

    Oznaczałoby to np. kilkanaście procent środków, które muszą być wydane na transformację energetyczną lub ok. 20% nakładów planowanych na Centralny Port Komunikacyjny (CPK).

    "Tak więc połączenie tych instytucji da dodatkowe możliwości dotyczące m.in. finansowania takich dużych projektów infrastrukturalnych czy energetycznych" - podsumował prezes.

    Bank Pekao oraz Powszechny Zakład Ubezpieczeń (PZU) poinformowały dziś, że podpisały memorandum o współpracy przewidujące powołanie wspólnego projektu służącego przygotowaniu, przy założeniu odpowiednich zmian legislacyjnych, transakcji polegającej na: (i) przeprowadzeniu podziału PZU prowadzącego do wyodrębnienia działalności operacyjnej do spółki w 100% zależnej od PZU (do 30 czerwca 2026 r.), w wyniku czego PZU stanie się spółką holdingową, a następnie (ii) połączeniu PZU, jako spółki przejmowanej, z bankiem jako spółką przejmującą.

    Strony przewidują, że ewentualna realizacja potencjalnej transakcji może doprowadzić do uwolnienia znaczących nadwyżek kapitałowych grupy, szacowanych na od ok. 15 do ok. 20 mld zł. Podmiot powstały z połączenia największego ubezpieczyciela i drugiego co do wielkości banku w Polsce będzie dysponował m.in. większym o ok. 200 mld zł potencjałem kredytowania w porównaniu do obecnego modelu grupy, podkreśliły PZU i Pekao.

    Jak wyjaśniono, obie marki zachowają tożsamość, odrębność i autonomię działania w swoich obszarach biznesowych, podobnie jak od wielu lat funkcjonują w ramach Grupy PZU, ale na czele nowej grupy będzie stał bank, a nie ubezpieczyciel. By to osiągnąć, najpierw konieczny będzie podział PZU SA poprzez wyodrębnienie spółki holdingowej oraz w 100 proc. zależnej od niej spółki prowadzącej działalność operacyjną w zakresie ubezpieczeń majątkowych i pozostałych osobowych. Następnie spółka holdingowa PZU SA zostanie połączona z Bankiem Pekao SA jako podmiotem przejmującym. Docelowo na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie notowana będzie jedna spółka o znacznie wyższej kapitalizacji i większej płynność akcji niż obecne dwie, przez co wzrośnie atrakcyjność takiego podmiotu z punktu widzenia inwestorów i całego rynku kapitałowego.

    Grupa PZU jest największą instytucją finansową w Europie Środkowo-Wschodniej. Spółka jest notowana na GPW od 2010 r.; wchodzi w skład indeksu WIG20.

    Bank Pekao jest częścią grupy PZU. Od 1998 roku bank obecny jest na GPW; wchodzi w skład indeksu WIG20. Aktywa razem banku wyniosły 334,24 mld zł na koniec 2024 r.

    Tomasz Oljasz

    (ISBnews)

  • 02.06, 14:13Prezes IDM: Zapowiedź MF dot. equity culture ważna dla finansowania innowacji - wywiad 

    Sopot, 02.06.2025 (ISBnews) - Deklaracja ministra finansów o chęci wytworzenia w Polsce "prawdziwej equity culture", jest "szalenie cenna", ponieważ niezbędne polskiej gospodarce innowacje są finansowane głównie przez kapitał wyższego ryzyka, w tym przez rynek kapitałowy, ocenił prezes Izby Domów Maklerskich (IDM) Waldemar Markiewicz w rozmowie z ISBnews.TV.

    Minister finansów Andrzej Domański powiedział podczas uroczystości otwarcia Europejskiego Kongresu Finansowego (EKF) w Sopocie, że rząd chce wytworzyć w Polsce "prawdziwą equity culture", bo potrzebne jest zdecydowanie więcej inwestycji, w szczególności tych o podwyższonym ryzyku. Zadeklarował, że inwestycje prywatne muszą stanowić rdzeń strategii inwestycyjnej państwa.

    "To jest szalenie ważne. To jest podstawa do zwiększenia produktywności polskiego społeczeństwa i do realizacji tego nadrzędnego celu, jakim jest nadrobienie zaległości rozwojowych do społeczeństw wyżej rozwiniętych. A warunkiem nadrobienia tych zaległości jest unowocześnienie przemysłu" - powiedział Markiewicz w rozmowie z ISBnews.TV w kuluarach EKF. Agencja ISBnews jest patronem medialnym Kongresu.

    "Co to znaczy unowocześnienie przemysłu? Warunkiem unowocześnienia są innowacje, które są głównym źródłem zwiększenia produktywności. A innowacje finansowane są głównie przez kapitał wyższego ryzyka, bo są obciążone wyższym ryzykiem i do tego potrzeba rynku kapitałowego, inwestycji prywatnych. Szczególnie to jest ważne w sytuacji Polski, biorąc pod uwagę jakie wyzwania stoją przed polską gospodarką, a mianowicie właśnie zwiększenie produktywności gospodarczej, która dzisiaj jest relatywnie nadal niska w stosunku do wyżej rozwiniętych krajów europejskich" - dodał prezes IDM.

    Przypomniał, że według European Innovation Scoreboard, publikowanego przez Komisję Europejską, Polska jest na czwartym miejscu od końca.

    Lesław Kretowicz

    (ISBnews)

  • 27.05, 08:00S&P: Deficyt general gov't Polski to 6,1% PKB w 2025, 3,9% PKB w 2028 r. - wywiad 

    Warszawa, 27.05.2025 (ISBnews) - S&P Global Ratings prognozuje, że deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych (tzw. general government) w Polsce zmniejszy się do 6,1% w 2025 r., 5,1% PKB w 2026 r., 4,5% w 2027 r. i dalej do 3,9% do 2028 r., poinformował ISBnews associate director agencji Ludwig Heinz.

    "Prognozujemy, że deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych w Polsce zmniejszy się do 6,1% w 2025 r., 5,1% PKB w 2026 r., 4,5% w 2027 r. i dalej do 3,9% do 2028 roku. Oczekujemy, że aktywacja krajowej klauzuli wyjścia da Polsce dodatkowy czas na ścieżkę konsolidacji. Jednak nasza prognoza deficytu jest już wyższa niż rządowa na lata 2026-2028, ponieważ uważamy, że konieczne będzie zdefiniowanie istotnych środków, aby osiągnąć średnioterminowe cele" - powiedział ISBnews Heinz.

    Agencja prognozuje wzrost PKB Polski na 3,1% w tym i 2,9% w przyszłym roku. Dyrektor wskazał, że S&P nadal uważa, iż perspektywy wzrostu gospodarczego Polski w ciągu najbliższych dwóch do trzech lat nie ulegną zmianie.

    "Uważamy, że globalne napięcia handlowe będą miały mniejszy wpływ na Polskę poprzez bezpośrednie kanały, ponieważ udział eksportu do USA jest ograniczony. Jednak pośredni wpływ poprzez niższy eksport na rynki, na których Polska jest zintegrowana z łańcuchem dostaw oraz poprzez słabszy popyt w strefie euro, będzie miał wpływ na wzrost gospodarczy w 2025 roku. Na przykład niepewność może wpłynąć na decyzje dotyczące wydatków konsumenckich i perspektywy inwestycyjne, co z kolei może osłabić wzrost. Kluczowy pozytywny wpływ na wzrost wynika z perspektyw inwestycyjnych, w szczególności jeśli projekty finansowane przez UE pobudzą również inwestycje prywatne, oraz z możliwych skutków ubocznych wyższych niemieckich wydatków fiskalnych w nadchodzących latach" - wymienił Heinz.

    Według agencji, bliskość wojny w Ukrainie nie będzie miała istotnego wpływu na perspektywy bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce lub wzrostu gospodarczego, o ile nie dojdzie do eskalacji wojny na terytorium NATO, co nie jest jej scenariuszem bazowym.

    "Jednak zwiększona niepewność geopolityczna w miarę rozwoju sytuacji może osłabić nastroje rynkowe i kurs złotego, na przykład decyzje polityczne dotyczące odstraszania i postawy NATO w regionie" - podsumował dyrektor.

    Tomasz Oljasz

    (ISBnews)

  • 06.05, 10:57Graj Legalnie: Demonopolizacja kasyna online sposobem ograniczenia szarej strefy 

    Katowice, 06.05.2025 (ISBnews) - Stowarzyszenie Graj Legalnie wskazuje, że demonopolizacja kasyna online jest najskuteczniejszym sposobem znaczącego ograniczenia szarej strefy gier hazardowych, poinformował ISBnews prezes Stowarzyszenia Graj Legalnie Zdzisław Kostrubała. 

    "Szara strefa to podmioty, które świadczą usługi w sposób nielegalny, a więc bez licencji udzielanej przez Polskie Ministerstwo Finansów. Jeśli chodzi o ich identyfikację i miejsce pochodzenia konkretnie, to najczęściej są to podmioty zarejestrowane w rajach podatkowych (Curacao, Malta, Gibraltar).  Pomysły na rozwiązanie tego problemu podsuwają nam benchmarki zagraniczne. Jednym z takich pomysłów i chyba najbardziej skutecznym jest demonopolizacja kasyna online, które jest w tej chwili w rękach Totalizatora Sportowego, spółki Skarbu Państwa. Innymi słowy, chodzi o stworzenie systemu licencyjnego versus obecny monopol" - powiedział ISBnews Kostrubała podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego (EKG). Agencja ISBnews była partnerem medialnym Kongresu.

    Demonopolizacja kasyna online w państwach, takich jak Szwecja, Dania, Holandia, Belgia sprawiła, że szara strefa uległa istotnemu ograniczeniu, podkreślił. 

    "Tym państwom udało się ograniczyć szarą strefę gier online do kilku procent, dlatego traktujemy je jako benchmarki" - zaznaczył prezes.

    Jak dodał, w Polsce, zgodnie z danymi EY, największej firmy doradczej, która wyspecjalizowała się w badaniu szarej strefy, szara strefa jest szacowana na kwotę 35 mld zł w 2023 roku. 

    "Natomiast według naszych wyliczeń w 2024 była to już kwota 47 mld zł. Jej skuteczne  zniwelowanie zależy od skuteczności działań legislacyjnych i dostrzeżenia w końcu tego problemu. Od wejścia w życie obowiązujących obecnie przepisów ustawy o grach hazardowych minęło 8 lat. Ten czas na rynku, czy też w rozwoju technologicznym to lata świetlne. W 2016 roku, kiedy była tworzona ta obecna ustawa, nikt nie mówił np. o AI. W tej chwili to narzędzie, które z łatwością wykorzystują podmioty szarej strefy do wzmacniania swojej pozycji na rynku polskim i wypierania legalnych podmiotów" - stwierdził Kostrubała.

    (ISBnews)

  • 10.04, 07:31EBI: USA zakończyły erę globalizacji, jaką znaliśmy, skutki będą długoterminowe - wywiad 

    Warszawa, 10.04.2025 (ISBnews) - Stany Zjednoczone zakończyły niejako erę globalizacji, jaką znaliśmy dotychczas, co będzie miało długoterminowe skutki, oceniła w rozmowie z ISBnews główna ekonomistka Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI) Debora Revoltella. Poinformowała też, że według wstępnych szacunków EBI, wprowadzenie przez USA ceł na towary z UE może odjąć od 0,6% do 1% z nominalnej wartości unijnego PKB. 

    W rozmowie przeprowadzonej przed środową decyzją o częściowym zawieszeniu niektórych nowych ceł przez USA, Revoltella podkreśliła przede wszystkim negatywny wpływ wysokiej niepewności na handel i rynki. 

    "Jesteśmy w sytuacji ogromnej niepewności. Po ogłoszeniu rundy ceł przez prezydenta Donalda Trumpa wszyscy zastanawiają się, co dalej. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zadeklarowała chęć wprowadzenia zerowych ceł, czekamy na negocjacje. Niemniej jednak, wprowadzając cła na poszczególne kraje, Stany Zjednoczone zakończyły niejako erę globalizacji, jaką znaliśmy dotychczas - a to będzie miało długoterminowe skutki" - powiedziała Revoltella w rozmowie z ISBnews.

    Dodała, że większość ekonomistów zgadza się, iż bezpośrednimi skutkami tych działań będą wyższa inflacja w USA oraz osłabienie wzrostu gospodarczego, z rosnącymi obawami o recesję.

    "Biorąc pod uwagę ten ogromny poziom niepewności, przygotowaliśmy bardzo, bardzo wstępne szacunki skutków taryf dla europejskiej gospodarki. Według różnych założeń i w oparciu o dane na dzień dzisiejszy, będą one oznaczały obniżenie poziomu unijnego PKB w skali od 0,6% do 1%" - dodała główna ekonomistka we wtorkowej rozmowie. 

    Zwróciła też uwagę na pozytywne aspekty, które mogą złagodzić skutki polityki amerykańskiej administracji dla UE.

    "Pozytywnym elementem jest niemiecki plan inwestycji w infrastrukturę i obronność, który przełoży się na wyższy wzrost PKB w tym kraju. To silny bodziec dla Niemiec, istotny też na poziomie całej UE, ponieważ część osłabienia wzrostu Unii w ub.r. miała swoje źródła w Niemczech" - wskazała Revoltella.

    W jej ocenie, ważna jest także skoordynowana i spójna reakcja krajów UE reagują na ogłoszone cła. Podkreśliła, że daje to szansę na skuteczne podjęcie działań - także w sferze regulacji - celem pełniejszego wykorzystania potencjału wspólnego rynku.

    "To jest dobry moment dla Europy, by przyjrzeć się temu, jak można zbilansować relacje wewnętrzne i zewnętrzne, poprawiając te pierwsze i szukając nowych bliskich partnerstw w tych drugich. Wspólny rynek UE jest ogromnym atutem Wspólnoty, przez co jego poprawa funkcjonowania może być bardzo owocna dla wszystkich krajów" - podkreśliła główna ekonomistka.

    "Z naszych badań wynika, że choć na wewnętrznym rynku nie ma ceł, firmy doświadczają wielu barier, które ograniczają ich działalność. Na poziomie UE 60%, a w Polsce - ok. 80% deklaruje, że w eksporcie do innych krajów Unii przeszkodami są dla nich np. standardy ochrony konsumenta. Kolejna bariera to logistyka. Te bariery pozacelne istnieją i naprawdę ograniczają handel wewnątrz UE i sprawiają, że handel w UE tak naprawdę nie jest w pełni swobodny" - wymieniła Revoltella.

    Zauważyła, że z podobnym wzmocnieniem wewnętrznego rynku UE - z korzyścią w postaci zwiększenia konkurencyjności europejskich firm - mieliśmy do czynienia w czasie pandemii.

    "Firmy zareagowały, inwestując w digitalizację, w tym cyfrowy sposób śledzenia swoich transportów (digital tracking). To pomagało im zachować łańcuchy dostaw. A jednocześnie starały się one dywersyfikować rynki zbytu, choć jednocześnie z żadnego się nie wycofywać" - powiedziała główna ekonomistka.

    Zwróciła uwagę, że z badań EBI wynika, iż polscy importerzy również dywersyfikują swoich dostawców, aby wzmocnić odporność łańcucha dostaw.

    "Są oni bardziej skłonni do poszukiwania źródeł zaopatrzenia z większej liczby krajów niż firmy z UE - robi tak 31% w porównaniu do 19% średnio w Unii. Co istotne, firmy niekoniecznie wycofują się z jakiegoś rynku. Ich strategia polega na tym, żeby mieć więcej krajów, z których mogą importować, na wypadek, gdyby dostawy z jednego kraju nie były realizowane. Zwykle były to Chiny plus jeden kraj" - stwierdziła.

    Tomasz Oljasz

    (ISBnews)

  • 13.02, 08:40Barańska z Osborne Clarke: Nowy, fiskalny model ROP może być niezgodny z prawem UE 

    Warszawa, 13.02.2025 (ISBnews) - Przygotowywane przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) zmiany dotyczące modelu Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta (ROP) mogą okazać się niezgodne z prawem UE i stać się podstawą do ich zaskarżenia przez przedsiębiorców - jeśli potwierdzą się doniesienia medialne, ocenia partner, szef Zespołu Dekarbonizacji w kancelarii Osborne Clarke Katarzyna Barańska.

    "Jeżeli rzeczywiście to, co słyszymy z doniesień medialnych, jest prawdą, to decydenci idą w kierunku zupełnie odwrotnym niż dyrektywa odpadowa czy opublikowane już rozporządzenie PPWR. Wielomiesięczne rozmowy o samej koncepcji ROP nie były zatem potrzebne, bo ta dyskusja o propozycji czysto fiskalnej odbyła się już kilka lat temu i nie była kontynuowana. To kierunek nie tylko niezgodny z prawem UE, ale także polską Konstytucją, co mnie jako prawnika bardzo, bardzo niepokoi. Może się okazać, że w takim wypadku producenci zechcą po prostu powoływać się bezpośrednio na przepisy unijne, które będą miały pierwszeństwo stosowania. Mają do tego prawo" - powiedziała Barańska w podcaście ecoekonomia.pl.

    W połowie stycznia ukazała się pełna część unijnego rozporządzenia w sprawie opakowań i odpadów opakowaniowych (PPWR), które także w znacznym stopniu będzie wpływało na to, jak będzie wyglądała przyszła gospodarka odpadami - jak będą wyglądały role producentów w staraniach to, żeby zmniejszyć ilość odpadów, wskazano w podcaście.

    W nowych przepisach kluczowym pojęciem będzie koszt netto - jest to zasada, według której "zanieczyszczający płaci", czyli producent, a w Polsce - zgodnie z polskimi definicjami - nasz polski "wprowadzający do obrotu płaci", ale płaci koszty niezbędne do prawidłowego zagospodarowania danego odpadu, czyli tylko tyle, wyjaśniła prawniczka.

    "Jeżeli ten odpad można przetworzyć, pozyskać jakieś dochody związane z tym przetworzeniem, on może sobie te koszty odjąć. I to jest transparentne, przejrzyste i to jest też w pewnym sensie uczciwe względem wprowadzających, że mają ponosić koszt netto. Można to dosyć jasno zobaczyć sobie na wdrażanym teraz w Polsce systemie kaucyjnym, gdzie decydenci zadecydowali iż: 'wprowadzający produkty stanowiące napoje do obrotu mają ponosić koszty utworzenia, zorganizowania i działania systemu kaucyjnego poprzez m.in. zapłatę tzw. opłat producenckich , ale te opłaty powinny być skalkulowane, wziąwszy pod uwagę chociażby sprzedaż odpadów opakowaniowych'. To jest właśnie ten koszt netto. Ja płacę, ale odejmuję i płacę dokładnie tyle, ile potrzeba na zagospodarowanie odpadu. To jest też koszt, który w podobnym mechanizmie mamy także w art. 8 dyrektywy SUP" - dodała Barańska.

    Podkreśliła, że to obowiązek w stosunku do bardzo konkretnego rodzaju opakowań jednorazowego użytku z tworzyw sztucznych obecnie już znajduje się w polskich przepisach i dotyczy tzw. opłaty za zaśmiecanie.

    "W tym roku mamy pierwsze raportowanie pod SUP-em i tam ten tzw. mały ROP już będzie. W związku z tym to nie jest rozwiązanie bardzo skomplikowane albo niejasne. Ono jest bardzo klarowne, bardzo jasne, obliguje państwa do transparentnych ram prawnych. Jeśli rzeczywiście to, co słyszymy z doniesień medialnych, to jest prawda, to my idziemy w zupełnie odwrotnym kierunku niż dyrektywa odpadowa tj. minimalne wymagania dla ROP zawarte w art. 8a i niż PPWR, który dokłada jeszcze dodatkowe obowiązki i mówi, że producenci mają być finansowo i organizacyjnie odpowiedzialni. " - oceniła przedstawicielka Osborne Clarke.

    "Jeżeli rzeczywiście zostałyby przyjęte w Polsce przepisy, które są niezgodne z rozporządzeniem unijnym, to to się nadaje naprawdę na skargę do Komisji Europejskiej związaną z tym, że w państwie członkowskim przyjmowane są przepisy niezgodne z przepisami unijnymi. Rozporządzenia unijne, i takim rozporządzeniem jest właśnie PPWR, oddziałują na systemy prawne państw członkowskich bezpośrednio, czyli nie trzeba ich implementować. One bezpośrednio wpinają się w systemy państw członkowskich i nie wymagają dodatkowych wdrożeń do prawa krajowego. Nie chciałabym takiej sytuacji, w której w Polsce przyjęliśmy przepisy niezgodne z nadchodzącym rozporządzeniem unijnym, które obecnie wchodzi w życie, a będzie stosowane w połowie 2026 roku PPWR to tylko element europejskiego horyzontu regulacyjnego od którego się będziemy szybko i znacząco oddalać. To zły kierunek" - wyjaśniła.

    Według niej, powrót do koncepcji fiskalnej w nowym modelu ROP byłby de facto sięgnięciem ponownie do koncepcji rozważanej w poprzedniej kadencji Sejmu.

    "Ten projekt parapodatkowy, bo ten projekt ROP-u zaproponowany w projekcie UC81 to był system czysto podatkowy, czyli system fiskalny, w którym producenci nie mieli wpływu na to, w jaki sposób środki są gospodarowane, czyli nie mieli możliwości zweryfikowania, czy ponoszą koszt netto, w jaki sposób te środki są wydawane, na co, jaka jest luka inwestycyjna i w jaki sposób ta luka inwestycyjna w obszarze np. recyklingu jest wypełniana, luka infrastrukturalna. Nie ma infrastruktury do recyklingu, a musimy uzyskiwać coraz wyższe poziomy. W związku z tym ten projekt był zasadniczo oprotestowany. Był niezgodny nie tylko z przepisami europejskimi, ale też z polską Konstytucją. Ponad 1200 uwag w ramach konsultacji zostało złożone i ten projekt po prostu nie był kontynuowany" - stwierdziła Barańska.

    W grudniu 2024 r. wiceminister klimatu i środowiska Anita Sowińska informowała, że resort klimatu prowadzi prace wewnętrzne nad stworzeniem nowego modelu ROP oraz założeniami ustawy, podał resort. Z rozpoczęciem procesu legislacyjnego Ministerstwo czeka na przyjęcie unijnego rozporządzenia PPWR, które wejdzie w życie po 18-miesięcznym vacatio legis.

    (ISBnews)

     

  • 28.01, 12:49Graj Legalnie: Z Polski do nielegalnych operatorów będzie wypływać nawet 40 mld zł rocznie 

    Warszawa, 28.01.2025 (ISBnews) - Stowarzyszenie na Rzecz Walki z Szarą Strefą Gier i Zakładów Wzajemnych "Graj Legalnie" wskazuje, że niedługo rocznie z Polski do nielegalnych operatorów może wypływać nawet 40 mld zł i liczy, że nowa ustawa przyczyniająca się do ograniczenia szarej strefy igamingu pojawi się niezwłocznie, nie później niż na początku 2026 roku, poinformował ISBnews prezes Stowarzyszenia Zdzisław Kostrubała.

    "Minęło już wiele lat od ostatniej nowelizacji ustawy, która nie przystaje do aktualnych możliwości technologicznych i nie ogranicza szarej strefy. W ostatnim czasie Polska otrzymała oficjalne stanowisko z Międzynarodowego Funduszu Walutowego zwracające uwagę na bardzo duży poziom szarej strefy, nie tylko w branży gier hazardowych, ale w całej gospodarce w Polsce. Mówimy o poziomie blisko 50% polskiego rynku igamingowego, który jest kontrolowany przez szarą strefę. Ministerstwo Finansów na razie stwierdziło, że powoła grupę w tej sprawie. Temat powinien być niezwłocznie podjęty z uwagi na fakt, zgodnie z wyliczeniami EY tylko w 2023 roku do szarej strefy gier hazardowych online wypłynęło 35 mld zł i to bez uwzględnienia kryptowalut. Skarb Państwa traci na tym ponad 1 mld zł rok rocznie z tytułu samego podatku od gier, ale mówimy też o problemie społecznym. Gry odbywające się poza kontrolą polskiego państwa narażają konsumentów na poważne problemy - kary wynikające z kodeksu karno-skarbowego, ryzyko utraty środków deponowanych na serwerach w egzotycznych lokacjach, a także kwestie uzależnień" - powiedział ISBnews Kostrubała.

    Jak podał, na łączną kwotę 35 mld zł opanowaną przez szarą strefę igamingu składa się ok. 26 mld zł, które wypływają z Polski do nielegalnych kasyn online i 9,5 mld zł w szarej strefie rynku zakładów wzajemnych online.

    "Jako stowarzyszenie, w 2025 roku, będziemy jeszcze mocniej wskazywać na problem szarej strefy igamingu i na konieczność podjęcia starań zmierzających do jej ograniczenia poprzez chociażby zaproponowanie rozwiązań analogicznych do państw, gdzie poziom szarej strefy jest dużo niższy. W naszej ocenie polskie państwo ma przestarzałe przepisy i to jest główny powód, dla którego szara strefa się wzmacnia. Mówimy w tej chwili o 35 mld za 2023 rok bez uwzględnienia kryptowalut. Zgodnie z wyliczeniami EY tendencja jest wzrostowa, a więc zaraz rocznie wypływać z Polski będzie nawet 40 mld zł do szarej strefy igamingu" - zaznaczył prezes Stowarzyszenia.

    Obecnie w państwowym Rejestrze Domen Służących do Oferowania Gier Hazardowych Niezgodnie z Ustawa znajduje się ponad blisko 50 tys. rekordów.

    "Wiele podmiotów prowadzących te witryny prowadzi działania uwiarygadniające - mają swoich afiliantów w Polsce, działalność reklamową, robią różnego rodzaju zabiegi, aby wzmocnić swoją pozycję na polskim rynku. Dostęp do nich jest łatwy. Dlatego też istnienie monopolu Totalizatora Sportowego i jego Total Casino, jest fikcją w sytuacji, kiedy prawie 50% rynku kontroluje szara strefa. W zakładach wzajemnych szara strefa jest mniejsza, dlatego że ten rynek jest otwarty. Obecnie mamy 19 podmiotów, które posiadają licencje. Warto zaznaczyć, że Total Casino i firmy bukmacherskie jak STS, czy Fortuna odprowadzają jeden z największych w Europie podatków branżowych. W efekcie działalność nielegalnych podmiotów to nieuczciwa konkurencja. Co gorsza, brak aktywnych inicjatyw państwa w ograniczaniu szarej strefy tworzy wrażenie akceptowania przez regulatora rynku takiego stanu rzeczy. Na ten moment resort nie podaje, żeby prowadził jakiekolwiek prace zmierzające do zmiany przepisów ustawy. Doszliśmy jednak do momentu w którym zmianę prawa trzeba naprawdę bardzo pilnie przeprowadzić i ze strony Stowarzyszenia, jak i całej branży, jest znaczący nacisk, żeby zmiany prowadzące do ograniczenia szarej strefy zostały jak najszybciej wprowadzone. Proces legislacyjny to są miesiące i będziemy robić wszystko, żeby zmiany ujrzały światło dzienne niezwłocznie, nie później niż na początku 2026 roku" - podsumował prezes Stowarzyszenia Graj Legalnie.

    Zaznaczył, że Stowarzyszenie chce występować jako ciało eksperckie i postulować propozycje zmierzające do zmian ograniczających szarą strefę. Natomiast oczekuje inicjatywy ustawodawczej i projektu nowej ustawy ze strony regulatora lub Sejmu.

    (ISBnews)

  • 21.01, 14:10Fitch: Presja na rating Polski w dół i w górę równoważne, najważniejszy dług i PKB -wywiad 

    Warszawa, 21.01.2025 (ISBnews) - Obecna stabilna perspektywa ratingu Polski odzwierciedla fakt, że presja na ratingi w górę i w dół jest zrównoważona, a dla dalszej oceny przez Fitch Ratings kluczowe są finanse publiczne, trajektoria zadłużenia i wszystkie czynniki, od których ona zależy - przede wszystkim pierwotny deficyt fiskalny sektora instytucji rządowych i samorządowych oraz wzrost PKB, poinformował ISBnews associate director Fitch Ratings Milan Trajkovic.

    "Obecna stabilna perspektywa ratingu Polski odzwierciedla fakt, że presja na ratingi w górę i w dół jest zrównoważona. Jak widać po wrażliwości ratingu, to na co naprawdę zwracamy uwagę, nie tylko w przypadku Polski, ale także większości innych państw Europy Środkowo-Wschodniej, to finanse publiczne, trajektoria zadłużenia i wszystkie czynniki, od których zależy trajektoria zadłużenia - przede wszystkim pierwotny deficyt fiskalny sektora instytucji rządowych i samorządowych oraz wzrost PKB. Co więcej, w przypadku Polski pozabudżetowe wydatki fiskalne, przy stosunkowo ograniczonej widoczności w zakresie planowania, finansowania i wdrażania, stanowiły około 10% PKB w 2023 r., a prognozy przewidują, że do 2026 r. wzrosną do 13% PKB, wywierając tym samym presję na wzrost trajektorii zadłużenia rządu" - powiedział Trajkovic w rozmowie z ISBnews.

    Zwrócił uwagę, że Polska doświadczyła trzyletniego pogorszenia sytuacji fiskalnej i ocenił, że - podobnie jak niektóre inne państwa Europy Środkowo-Wschodniej - wyczerpała swoją przestrzeń fiskalną do reagowania na potencjalne przyszłe wstrząsy - na tym poziomie ratingu.

    "Od tego momentu głównym czynnikiem, który mógłby prowadzić do zwiększenia presji na rating państwa, byłby brak konsolidacji finansów publicznych. Dlatego ważne jest, abyśmy mieli pewność, że rządowi uda się ustabilizować poziom długu/ PKB i ustabilizować go na poziomie, który nie jest zbyt odległy od rówieśników Polski, a dokładniej rówieśników z ratingiem A" - dodał Trajkovic.

    Fitch ocenia, że w przypadku Polski słabe wyniki wzrostu gospodarczego i wydarzenia polityczne stanowią ryzyko dla obecnego scenariusza bazowego agencji, podkreślił.

    "Oprócz podwyższonej niepewności co do wzrostu gospodarczego u kluczowych partnerów handlowych, dodatkowego poślizgu fiskalnego (w tym wynikającego z obietnic z kampanii wyborczej z 2023 r.) oraz zbliżającego się cyklu wyborczego z wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi odpowiednio w 2025 i 2027 r., sukces polskiego średniookresowego planu fiskalnego będzie silnie zależał od wzrostu PKB" - powiedział associate director.

    W grudniu ub.r. Fitch dokonał korekt w dół prognoz wzrostu dla większości państw Europy Środkowo-Wschodniej. Zrewidował prognozę wzrostu PKB Polski na 2025 r. do 3,4% (z 3,6%), a na 2026 r. do 3,2% (z 3,4%). Ta korekta w dół wynika częściowo z utrzymującej się słabości niemieckiej gospodarki.

    "Prognozujemy przyspieszenie wzrostu PKB w nadchodzących dwóch latach, ale nadal dynamika wzrostu będzie bardziej stonowana w porównaniu z latami sprzed pandemii i może okazać się wolniejsza niż prognozowano ze względu na słabe otoczenie zewnętrzne oraz kilka średnioterminowych ograniczeń wzrostu, z którymi boryka się Polska, a także inne państwa Europy Środkowo-Wschodniej. Jest to słaby popyt z Niemiec i ogólnie słaby popyt zewnętrzny, ryzyko geopolityczne i stosunkowo słabe zaufanie przedsiębiorców i konsumentów, wzrost kosztów wynagrodzeń i pogorszenie konkurencyjności kosztowej, trwale wyższe ceny energii, a także niedobory siły roboczej" - skomentował przedstawiciel agencji.

    "Pozytywnym aspektem jest to, że planowane wydatki pozabudżetowe i gwarancje państwowe są ogólnie wysokie, a na przykład wydaje się, że w tym roku nie są one realizowane, jeśli chodzi o gwarancje. Ponieważ są one częścią długu sektora instytucji rządowych i samorządowych, niższe wykonanie gwarancji państwowych może skutkować niższym długiem sektora instytucji rządowych i samorządowych. Ponadto Polska planuje zwiększyć wydatki na wojsko do blisko 5% PKB. W przypadku zmniejszenia się ryzyka geopolitycznego liczba ta może być niższa" - podsumował Trajkovic.

    W listopadzie ub.r. Fitch Ratings podtrzymał długoterminowy rating podmiotu (IDR) dla długu Polski w walutach obcych na poziomie A-. Jednocześnie podtrzymał perspektywę ratingu na poziomie stabilnym.

    Renata Oljasz

    (ISBnews)

  • 12.12, 10:30S&P: Brak wyjścia Polski z EDP do 2028 nie musiałby spowodować obniżenia ratingu - wywiad 

    Warszawa, 12.12.2024 (ISBnews) - S&P Global Ratings spodziewa się, że po przyszłorocznych wyborach prezydenckich polski rząd będzie w stanie podjąć bardziej zdecydowane działania na rzecz konsolidacji fiskalnej, ale nawet jeśli okaże się, że nie będzie w stanie wywiązać się ze swojego zobowiązania do zakończenia procedury nadmiernego deficytu (ang. excessive deficit procedure, EDP) do 2028 r., nie musi to oznaczać obniżenia jego ratingu, ocenił w rozmowie z ISBnews główny analityk CEE & CIS Sovereign Ratings Karen Vartapetov.

    Agencja ratingowa prognozuje deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych (tzw. general government) w Polsce na poziomie 5,7% PKB w 2024 r., 5,5% PKB w 2025 r. i 4,7% PKB w 2026 r.

    "Myślę, że nasze prognozy w tym zakresie są nieco konserwatywne. Istnieje oczywiście ryzyko, że Polska osiągnie cel deficytu, który został ustalony na cztery lata. Można argumentować, że istnieją pewne zagrożenia dla wzrostu, jeśli na przykład polski rząd będzie w stanie przeprowadzić pewne reformy, wypłaty z UE będą większe, a następnie wzrost będzie silniejszy. A to mogłoby wspomóc wysiłek fiskalny podejmowany przez rząd" - powiedział Vartapetov w rozmowie z ISBnews.

    "Ponadto, po wyborach prezydenckich w przyszłym roku, w niektórych scenariuszach może się okazać, że rząd będzie w stanie podjąć większe wysiłki w zakresie konsolidacji fiskalnej. Chodzi o to, że przed wyborami w wielu przypadkach, także w innych krajach, trudno jest przedstawić ambitne cele konsolidacyjne. Jednak po zakończeniu wyborów rządy mają zwykle okazję do przeforsowania pewnych środków, które np. szybciej zmniejszyłyby deficyty. Więc nawet jeśli nasz punkt odniesienia jest nieco gorszy, powiedziałbym, że nadal istnieje pewne ryzyko w górę" - dodał.

    Analityk wskazał, że rating państwa jest kombinacją różnych czynników, a ryzyko fiskalne i finansów publicznych jest tylko jednym z nich; czynniki te obejmują również perspektywy wzrostu, jakość instytucji, bilans płatniczy oraz wiarygodność i skuteczność monetarną.

    "I w zakresie wielu z tych czynników Polska wypada stosunkowo dobrze, np. jeśli chodzi o wzrost gospodarczy, bilans płatniczy. Niektóre czynniki kredytowe, na które patrzymy, przeważają nad słabościami, co w pewnym sensie łagodzi ryzyko, w tym ryzyko fiskalne. We wszystkich naszych raportach jasno stwierdzamy, że ścieżka fiskalna dla Polski jest stosunkowo słaba. Podsumowując, nawet jeśli rząd nie jest w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań w ramach procedury nadmiernego deficytu, nie musi to oznaczać, że będziemy musieli obniżyć ratingi - tylko dlatego, że mogą istnieć inne czynniki i mocne strony ratingu" - stwierdził Vartapetov.

    Analityk powiedział także ISBnews, że nawet jeśli polski rząd przekroczy próg 25% całkowitego zadłużenia denominowanego w walutach obcych, nie będzie to krytyczne dla ratingu suwerennego, zwłaszcza jeśli istnieje popyt na polski dług za granicą.

    "Finansowanie na ten rok zostało już zakończone, a rząd wstępnie sfinansował część potrzeb finansowych brutto na przyszły rok. Myślę więc, że część pracy została już wykonana. Ale jeśli mówimy o scenariuszu, w którym rząd musi zaspokoić te podwyższone potrzeby pożyczkowe przez kilka lat na poziomie, jaki widzimy w tym i przyszłym roku, to oczywiście mogą wystąpić zagrożenia dla spełnienia tego poziomu wymagań finansowych. W tej chwili nasze założenia sugerują, że deficyty fiskalne będą się zmniejszać, a potrzeby finansowe rządu również" - powiedział Vartapetov.

    Wskazał na głębokość krajowego systemu finansowego - zarówno w sektorze bankowym, jak i poza nim - oraz jego zdolność do absorpcji długu publicznego, nawet jeśli jego podaż jest stosunkowo wysoka.

    "Inną kwestią jest oczywiście pożyczanie za granicą. Polski próg 25% zadłużenia w walucie obcej nie jest szczególnie wysoki - na przykład nasze kryteria wyznaczają próg na znacznie, znacznie wyższym poziomie. Więc nawet jeśli rząd przekroczy 25% długu w walutach obcych w całkowitym zadłużeniu, nie będzie to krytyczne dla ratingu. Zwłaszcza jeśli za granicą jest popyt na polski dług" - zauważył analityk.

    "Mamy także nierezydentów, którzy mogą wspierać krajowe emisje w lokalnej walucie. Oczywiście nastroje nierezydentów są bardzo wrażliwe na szersze zmiany makroekonomiczne, które będą miały miejsce w krajach rozwiniętych, w Stanach Zjednoczonych, a zatem są to zmienne przepływy. To źródło będzie więc istniało. W połączeniu może to pozwolić rządowi zaspokoić potrzeby pożyczkowe w przyszłym roku. Ale ponownie, jeśli poziom potrzeb pożyczkowych utrzyma się na wysokim poziomie przez kilka lat, można argumentować, że może to stanowić ryzyko. Ale nie mówimy o tym w naszym scenariuszu bazowym" - podsumował Vartapetov.

    W opublikowanym w czwartek raporcie "Central And Eastern Europe Sovereign Rating Outlook 2025" S&P Global Ratings stwierdził, że względy wyborcze mogą zwiększyć presję na wysokie wydatki i wykoleić rządowe plany konsolidacji fiskalnej. Średni deficyt fiskalny w Europie Środkowo-Wschodniej pozostanie wysoki ze względu na niższy wzrost PKB, podwyżki płac i emerytur w związku z trwającymi cyklami wyborczymi, wysokie rachunki odsetkowe, ale także wyższe wydatki na obronę.

    W październiku rząd przyjął 4-letnią (miał również do wyboru 7-letnią) ścieżkę wyjścia z procedury nadmiernego deficytu budżetowego (zgodnie z definicją UE) w "Średniookresowym planie budżetowym i strukturalnym na lata 2025-2028". Pod koniec listopada Komisja Europejska pozytywnie oceniła polską ścieżkę wydatków na lata 2025-2028 i zaproponowała jej przyjęcie Radzie UE. W swoich zaleceniach Komisja napisała, że Polska powinna wyjść z procedury nadmiernego deficytu do 2028 r. i przedstawić pierwsze wyniki procedury nadmiernego deficytu do 30 kwietnia 2025 r.

    Tomasz Oljasz

    (ISBnews)

  • 21.10, 08:06Przesunięcie systemu kaucyjnego o pół roku cieszy, ale powinno być na 1 I 2026 (aktual.) 

    Przesyłamy ponownie piątkową depeszę, usuwając z tytułu pierwszego akapitu - na prośbę Polskiej Izby Handlu - skrót jej nazwy.

    Poniżej zaktualizowana wersja depeszy:

    Warszawa, 21.10.2024 (ISBnews) - Przesunięcie systemu kaucyjnego o pół roku - zamiast wdrożenia go od 1 stycznia 2025 roku - cieszy branżę handlową, ale jest niewystarczające i lepiej, żeby zmiany zostały wprowadzone od 1 stycznia 2026 roku, ocenił w rozmowie z ISBnews prezes Polskiej Izby Handlu Maciej Ptaszyński.

    "Deklaracja przesunięcia o pół roku jest krokiem we właściwym kierunku, ale niewystarczającym i jako Polska Izba Handlu oceniamy, że powinno to być przesunięte o minimum rok, czyli na 1 stycznia 2026 roku, przy jednoczesnym przyjęciu nowelizacji, która obecnie jest w rządzie. Nasze stanowisko jest takie: 'tak, cieszymy się, że ministerstwo dostrzega konieczność przesunięcia, ale uważamy, że o minimum rok'. W żadnym kraju nie było tak krótkiego czasu na implementację. A dla handlu, a nawet dla konsumentów, będzie lepiej jak to wejdzie od 1 stycznia 2026 r." - powiedział ISBnews Ptaszyński.

    Wcześniej dziś wiceminister klimatu i środowiska Anita Sowińska poinformowała, że resort złożył autopoprawkę w sprawie przesunięcia systemu kaucyjnego o sześć miesięcy.

    Wcześniej w tym tygodniu minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska zapowiadała, że jej resort rozważa przesunięcie wejścia w życie systemu kaucyjnego o około pół roku. Ministerstwo Klimatu i Środowiska informowało zaś do tej pory, że nie planuje żadnych zmian w założeniach systemu kaucyjnego w Polsce, w tym terminu jego uruchomienia, planowanego na 1 stycznia 2025 r. System dotyczy placówek handlowych powyżej 200 m2.

    Systemem kaucyjnym mają zostać objęte: puszki aluminiowe do 1 l, butelki szklane wielorazowego użytku do 1,5 l oraz butelki z tworzywa sztucznego, czyli butelki PET do 3 l. Opakowania po mleku i produktach mlecznych zostaną wyłączone z systemu kaucyjnego. Przy zakupie napoju w opakowaniu z logotypem od klienta pobierana będzie kaucja, która zostanie doliczona do ceny napojów dopiero przy kasie. Kaucję będzie można odebrać przy zwrocie opakowani, przy czym w celu odzyskania kaucji nie będzie wymagane okazanie paragonu.

    Barbara Woźniak

    (ISBnews)

  • 26.09, 08:37Citi: Po wyborach w USA zmiany dot. BIZ i polityki obronnej nie będą duże - wywiad 

    Warszawa, 26.09.2024 (ISBnews) - Obecnie trudno jest jednoznacznie wskazać potencjalnego zwycięzcę w listopadowych wyborach prezydenckich w USA, ale niezależnie od ich wyniku, zmiany w zakresie amerykańskich inwestycji za granicą oraz polityki w zakresie przemysłu zbrojeniowego nie będą zasadnicze: będzie to raczej kwestia stylu i stopniowych modyfikacji, ocenia globalna szefowa Goverment Affairs w Citi Candi Wolff w rozmowie z ISBnews.

    "Nie mamy w Citi bazowego scenariusza, jeśli chodzi o wyniki wyborów prezydenckich w USA, ponieważ różnice w poparciu dla obojga kandydatów są zbyt małe, by pozwolić sobie na tego rodzaju spekulacje. Siedem stanów określi drogę do zwycięstwa. Donald Trump ma obecnie niewielką przewagę w kilku z tych stanów i Kamala Harris - w kilku. We wszystkich przypadkach ta przewaga mieści się w marginesie błędu. Nie ma więc wyraźnego zwycięzcy. Tak naprawdę wszystko zależy od Pensylwanii. Ktokolwiek wygra Pensylwanię, będzie następnym prezydentem Stanów Zjednoczonych" - powiedziała Candi Wolff w rozmowie z ISBnews.

    Wyjaśniła, że w kluczowych siedmiu stanach Trump potrzebuje poparcia Arizony, Karoliny Północnej, Georgii i Pensylwanii, co dałoby mu 281 głosów elektorskich (wobec wymaganych 270). Natomiast Harris potrzebuje Wisconsin, Nevady, Michigan i Pensylwanii, co dałoby jej 276.

    "Tak więc wszystkie drogi prowadzą do Pensylwanii, a poparcie obecnie mieści się w granicach błędu. Więc trudno to przewidzieć. A my jako bank współpracujemy z z każdym rządem" - dodała.

    Zwróciła jednocześnie uwagę, że oprócz samych wyborów prezydenckich dla kształtu przyszłej amerykańskiej polityki społeczno-gospodarczej bardzo ważny jest skład przyszłego Kongresu.

    "A w trzech z czterech scenariuszy, niezależnie od tego, kto będzie prezydentem, będziemy mieli podzielony Kongres. Zwykle oznacza to, że istnieją pewne mechanizmy kontroli i równowagi wokół niektórych polityk - niektóre polityki fiskalne, podatkowe i te dotyczące taryf handlowych będą musiały zostać złagodzone w odniesieniu do propozycji administracji przyszłego prezydenta, ponieważ administracja prezydenta będzie musiała współpracować albo z Izbą Reprezentantów z większością Demokratów, albo z Izbą z większością Republikanów i Senatem Republikanów. I tylko w jednym scenariuszu mamy możliwość, że Trump wygra wybory i będzie miał zjednoczoną Izbę i Senat, co oznacza, że będzie republikańska Izba i republikański Senat. W takiej sytuacji wiemy, że łatwiej jest uchwalić ustawę - nie jest to łatwe, ale łatwiejsze, jeśli kontrolę sprawuje jedna partia" - wyjaśniła Wolff.

    "Myślę, że wiele będzie zależało także od tego, jacy urzędnicy zostaną wybrani do administracji prezydenckiej, w szczególności kto zostanie sekretarzem stanu i sekretarzem skarbu, ponieważ te osoby będą miały duży wpływ na sposób realizacji polityki i jej przełożenie na amerykańską gospodarkę" - dodała.

    Niezależnie jednak od tego, kto zostanie 47. prezydentem USA, zmiany w zakresie poszczególnych polityk dotyczących większości spraw gospodarczych nie będą zasadnicze.

    "Polska inwestuje więcej w obronność i pozyskuje wiele produktów obronnych m.in. ze Stanów Zjednoczonych i będzie to kontynuowane, niezależnie od tego, kto zostanie prezydentem. W Kongresie znajdzie się dwupartyjne poparcie dla dalszego wspierania amerykańskiej bazy przemysłowej, bez względu na to, który kandydat wygra. To jest tylko kwestia ewentualnej zmiany skali i rozłożenia akcentów" - stwierdziła szefowa Government Affairs w Citi.

    Jednocześnie w określaniu kształtu poszczególnych programów i wielkości przeznaczonego na nie finansowania znaczącą rolę będą odgrywały obecnie ograniczenia budżetowe w USA, dodała.

    "Mamy do czynienia z pewnymi trudnościami fiskalnymi związanymi z wielkością deficytu i budżetu. Sądzę więc, że wydatki na obronę będą rosły, pytanie brzmi: w jakim tempie - czy będzie to 1%, czy 2%? A może pozostaną na niezmienionym poziomie? Myślę, że Trump nadal będzie miał dość solidny budżet obronny, ale w Kongresie są ludzie, którzy są Republikanami i naciskają na wprowadzenie pewnych oszczędności. Natomiast Demokraci historycznie mieli wolniejsze tempo wzrostu budżetu obronnego i wyższe tempo wzrostu innych programów niezwiązanych z obronnością. Republikanie mieli odwrotnie: wyższe tempo wzrostu na obronę, mniejsze na programy nieobronne. Ale będzie to również zależeć od składu Kongresu. Sądzę więc, że przynajmniej budżet obronny pozostanie na obecnym poziomie i odnotuje w przyszłości pewien stopniowy wzrost. Czy będzie to duży wzrost? Nie jestem pewna, ponieważ istnieje presja na obniżenie ogólnych wydatków" - zaznaczyła Wolff.

    Podobnej sytuacji - bez gwałtownych zmian - oczekuje w zakresie poparcia dla Ukrainy oraz wsparcia jej wysiłków obronnych.

    "Harris zadeklarowała, że popiera wszystkie wysiłki dotyczące Ukrainy, kontynuuje politykę administracji Bidena i myślę, że będzie naciskać zarówno na wydatki wojskowe, jak i niewojskowe. Z kolei Republikanie mają tendencję do wspierania większych wydatków wojskowych niż wydatków niemilitarnych. Ale trudno to przewidzieć. Nie oczekuję gwałtownej zmiany, ale myślę, że w potencjalnych scenariuszach można dostrzec pewne zmiany. Gwałtowna zmiana sugerowałaby przejście od miliardów wydatków do zera, a nie sądzę, by tak się stało" - wyjaśniła.

    Według niej, dokładna skala ograniczeń będzie przedmiotem negocjacji i będzie stanowić część budżetu, który przedstawi nowy prezydent.

    "Myślę, że jest to kwestia percepcji, a następnie kwestia tego, jaka będzie rzeczywistość i jak duże jest prawdopodobieństwo, że nie będzie finansowania lub że będą negocjacje w sprawie finansowania? W Kongresie są republikanie, którzy będą wspierać Ukrainę" - podkreśliła Wolff.

    Jeśli chodzi o amerykańskie inwestycje zagraniczne oraz politykę wspierania przemysłu USA - nowa administracja raczej utrzyma obecny kurs, z pewnymi, jednak nie rewolucyjnymi zmianami.

    "Czy uważam, że w wyniku wyborów pojawi się chęć ograniczania amerykańskich bezpośrednich inwestycji zagranicznych? Między Polską a Stanami Zjednoczonymi istniały silne relacje i wysoki poziom inwestycji. Pamiętajmy jednocześnie, że za czasów pierwszej administracji Trumpa widzieliśmy duże inwestycje i wsparcie dla amerykańskich firm próbujących prowadzić interesy w Polsce. Myślę, że nadal widać chęć do inwestowania" - powiedziała Wolff.

    Podobnie, jej zdaniem, rzecz się będzie miała - w jej opinii - z relacjami gospodarczymi między USA a Chinami: polityka będzie modyfikowana, być może pojawią się nowe rozwiązania, ale bez gwałtownych zmian.

    "Jeśli chodzi o technologię, myślę, że oboje kandydaci stawiają na rozwój i produkcję w USA. Preferują programy, które wspierają amerykańską politykę przemysłową i rozwój oraz programy, które mogłyby utrudnić eksport technologii i know-how do Chin. Czy jest między nimi jakaś różnica? Może w stylu i w kilku kwestiach dotyczących podejścia, ale ogólna filozofia jest zasadniczo taka sama" - podsumowała Wolff.

    Tomasz Oljasz

    (ISBnews)

  • 04.07, 16:48ZP PRW: Wina to wyroby 'spoza zakresu dyskusji' o potrzebie dalszych podwyżek akcyzy 

    Warszawa, 04.07.2024 (ISBnews) - Wina należy uznać za wyroby "spoza zakresu dyskusji" o - sugerowanej - zbyt niskiej akcyzie na napoje alkoholowe i używki, ocenia prezes Związku Pracodawców Polska Rada Winiarstwa (ZP PRW) Magdalena Zielińska.

    "Należy z całą mocą podkreślić, że wina są wyrobami spoza zakresu dyskusji o - sugerowanej - zbyt niskiej akcyzie na napoje alkoholowe i używki" - napisała Zielińska w komentarzu przesłanym ISBnews.

    Minister zdrowia Izabela Leszczyna powiedziała dziś, że według niej, Minister finansów powinien podwyższyć akcyzę na alkohol i papierosy. Dodała, że rozmawiała już tej sprawie w ministrem finansów Andrzejem Domańskim.

    "Cena wina w Polsce wcale nie jest niska w porównaniu z wieloma krajami Unii, co związane jest właśnie z obciążeniem podatkiem akcyzowym. W piętnastu krajach unijnych akcyza na wina spokojne jest zerowa, co oznacza, że w ogóle nie jest pobierana. W Polsce natomiast stawka rośnie rok do roku o 5%. Kolejne podwyżki już są zaplanowane aż do roku 2027. W tej chwili wynosi 211 zł od hl gotowego wyrobu, a w 2027 r. będzie to 245 zł" - napisała dalej Zielińska.

    "Konsumpcja jest u nas natomiast wielokrotnie niższa. Przeciętny Polak spożywa rocznie 6,7 l wszystkich wyrobów winiarskich, natomiast średnie unijne spożycie samego wina gronowego to ponad 22 l na rok" - dodała prezes.

    Minister zdrowia wskazywała w dzisiejszej rozmowie w TVN 24, że są dwa sposoby na obniżanie spożycia tych używek: ograniczenie dostępności ekonomicznej oraz ograniczenie dostępności miejscowej. Podkreśliła, że ta druga kwestia leży w kompetencji ministra zdrowia.

    Leszczyna poinformowała też, że w ramach ograniczania dostępności alkoholu, w Ministerstwie Zdrowia na ukończeniu jest projekt wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych w godzinach od 22.00 do 6.00 rano.

    (ISBnews)

  • 13.05, 07:30Kotecki z RPP: Koniec luźnej polityki fiskalnej w 2025 to lepsze warunki dla RPP - wywiad 

    Warszawa, 13.05.2024 (ISBnews) - Spodziewane wyjście z luźnej polityki fiskalnej w 2025 r. stworzy lepsze warunki dla prowadzenia polityki monetarnej, ocenia w rozmowie z ISBnews członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Ludwik Kotecki. Według niego, uruchomienie procedury nadmiernego deficytu wobec Polski w warunkach, gdy polska gospodarka będzie przyspieszać w tym i przyszłym roku nie przełoży się znacząco negatywnie na procesy w sferze realnej.

    "Na szczęście, procedura jest uruchamiana w sytuacji, kiedy gospodarka jednak będzie już rosła na poziomie 3% w br., a w przyszłym roku może będzie trochę więcej. To jest poziom wzrostu gospodarczego spójny z potencjalnym PKB Polski i nie jest tu potrzebne wspieranie gospodarki przez politykę budżetową - fiskalną. Ona była potrzebna szczególnie w zeszłym roku, gdyż gospodarka bez stymulacji fiskalnej pewnie znalazłaby się w recesji. To się jednak skończyło nadmiernym deficytem. Teraz może będzie trochę wysiłku kosztować nas wyjście z procedury nadmiernego deficytu, jednakże nowe reguły UE w zakresie wychodzenia z nadmiernego deficytu są bardziej elastyczne niż te, które mieliśmy wcześniej przed wybuchem pandemii COVID-19, szczególnie dla kraju z długiem publicznym poniżej 60% PKB" - powiedział Kotecki w rozmowie z ISBnews.

    Członek RPP spodziewa się, że Polska będzie miała cztery lata na korektę nadmiernego deficytu.

    "A być może więcej, jeśli w negocjacjach rząd przekona Komisję Europejską do wydatków militarnych i reform strukturalnych czy inwestycji, które uzasadniałyby dłuższą korektę i jeśli KE to zaakceptuje, to może być nawet więcej niż te cztery lata. Więc nie spodziewam się gwałtownych obniżek deficytu z roku na rok" - ocenił Kotecki.

    Wskazał, że sytuacja geopolityczna pozostaje pewnym ryzykiem dla wychodzenia z nadmiernego deficytu, "ale bez eskalacji konfliktu za granicą wschodnią powinno to być dosyć łagodne schodzenie z deficytem w następnych kilku latach".

    "Nie powinno to mieć jakiegoś dużego znaczenia dla gospodarki, a taka sytuacja dla Rady Polityki Pieniężnej oznacza pozytywną sytuację, w której luźna polityka fiskalna skończy się od przyszłego roku. To powinno pomagać w walce z inflacją" - podsumował członek Rady.

    Na początku kwietnia Ministerstwo Finansów poinformowało ISBnews, że zakłada, iż procedura nadmiernego deficytu zostanie otwarta wobec Polski, gdyż Komisja Europejska będzie do tego zobowiązana. Dlatego Ministerstwo Finansów jest już w roboczym dialogu z Komisją Europejską, którego celem jest wyjaśnienie przyczyn przekroczenia przez Polskę progu 3% deficytu w relacji do PKB w 2023 r. Formalny dialog będzie miał miejsce na etapie wiosennej prognozy KE.

    Resort zwrócił też uwagę, że obecnie w Unii Europejskiej trwa dyskusja dotycząca praktyki stosowania nowych reguł fiskalnych w tym roku, zgodnie z którymi w przypadku krajów z długiem publicznym (wg ESA) poniżej 60% PKB okres korekty nadmiernego deficytu będzie wydłużony z obecnego 1,5 roku do 4 lat. Dodatkowo, zgodnie z postulatem Polski popieranym przez inne kraje członkowskie, zwiększone wydatki obronne będą stanowiły czynnik łagodzący w procedurze nadmiernego deficytu, a także uwzględniane w pakiecie inwestycji pozwalających wydłużyć ścieżkę korekty nadmiernego deficytu z 4 do 7 lat.

    Komisja Europejska zapowiedziała publikację 19 czerwca br. raportów otwierających procedurę nadmiernego deficytu wobec państw członkowskich w oparciu o dane o deficycie w 2023 r.

    Renata Oljasz

    (ISBnews)

  • 12.04, 13:18Prezes ZBP: Oprócz WIRON-u, są minimum 2 inne wskaźniki możliwe zamiast WIBOR-u - wywiad 

    Warszawa, 12.04.2024 (ISBnews) - WIBOR może być potencjalnie zastąpiony innym wskaźnikiem niż WIRON, analizie pod tym kątem zostaną poddane co najmniej dwa inne wskaźniki, ale żadne decyzje nie są przesądzone, poinformował ISBnews prezes Związku Banków Polskich (ZBP) Tadeusz Białek, pełniący także funkcje przewodniczącego Komitetu Sterującego Narodowej Grupy Roboczej ds. reformy wskaźników referencyjnych. Komitet rozpoczął właśnie przegląd wskaźników, którego efekty mogą być znane na przełomie maja i czerwca br.

    "Komitet Sterujący Narodowej Grupy Roboczej ds. reformy wskaźników referencyjnych rozpoczął proces przeglądu alternatywnych wskaźników, które mogą zastąpić WIBOR. Nie ma mowy o tym, że reforma zostaje zatrzymana, ma się ona zakończyć w rozszerzonym jesienią terminie (tj. do końca 2027 r.) i WIBOR będzie zastąpiony nowym wskaźnikiem typu RFR (risk free rate). Podstawowe, kluczowe założenia reformy nie ulegają zmianie" - powiedział Białek w rozmowie ISBnews.

    Dodał, że procedurę przeglądu zainicjowano na wniosek Ministerstwa Finansów.

    "WIRON także podlega przeglądowi, ale oprócz WIRON-a będą jeszcze - jak zakładam - co najmniej dwa inne wskaźniki które mogą być podane przeglądowi. Dziś nie można jednak antycypować jaka będzie ostateczna decyzja Komitetu" - powiedział.

    Według prezesa, jednym z czynników, który zdecydowały o przeglądzie wskaźników jest szerszy zakres informacji rynkowych niż w momencie podejmowania decyzji latem 2022 r. i konieczność upewnienia się, który wskaźnik będzie najbardziej optymalny do zastosowania dla setek tysięcy umów i instrumentów finansowych. Jak podkreślił, to będzie powiem decyzja obowiązująca przez wiele lat.

    "W procesie przeglądu będą przeprowadzone szerokie konsultacje, a cały przegląd miałby się zakończyć na przełomie maja i czerwca" - dodał Białek.

    W końcu marca br. Komitet Sterujący Narodowej Grupy Roboczej ds. reformy wskaźników referencyjnych (Komitet Sterujący NGR) jednogłośnie podjął decyzję o rozpoczęciu procesu przeglądu i analizy wskaźników alternatywnych dla WIBOR typu Risk Free Rate (RFR). Przegląd będzie obejmował zarówno WIRON, jak i inne możliwe indeksy lub wskaźniki. Wniosek w tej sprawie złożyło Ministerstwo Finansów.

    W 2022 r. Komitet Sterujący NGR zaproponował zamianę w przyszłości wskaźnika WIBOR na wskaźnik WIRON: stopę referencyjną wolną od ryzyka opartą o depozyty rynku finansowego i przedsiębiorstw. Następnie prowadzono prace przygotowawcze, w tym prace analityczne nad zachowaniem się tego wskaźnika w różnych warunkach ekonomicznych, w szczególności na podstawie danych z poprzednich lat.

    W październiku 2023 r. Komitet Sterujący KS NGR ds. reformy wskaźników referencyjnych zdecydował o przesunięciu finalnego momentu konwersji WIBOR na WIRON na koniec 2027 r. Poprzednia wersja mapy drogowej przewidywała koniec konwersji na 2025 r.

    Odchodzenie od wskaźników typu IBOR i zastępowanie ich wskaźnikami wolnymi od ryzyka wynika z zaleceń organizacji międzynarodowych, w szczególności Międzynarodowej Organizacji Komisji Papierów Wartościowych (International Organization of Securities Commissions) oraz Rady Stabilności Finansowej (Financial Stability Board). Podążając śladem dojrzałych rynków, również Polska przeprowadza proces wdrożenia nowego wskaźnika referencyjnego typu RFR.

    Adam Sofuł

    (ISBnews)

  • 06.02, 15:54Fitch: Dalszy szybki wzrost długu publicznego byłby ryzykiem dla ratingu - wywiad 

    Warszawa, 06.02.2024 (ISBnews) - Jeśli dług publiczny Polski będzie nadal rósł szybko, będzie to ryzyko dla ratingu suwerennego, ocenił w rozmowie z ISBnews senior director, head of Emerging Europe, Sovereign Ratings, Fitch Ratings Paul Gamble. Agencja spodziewa się, że Polska - jako jeden z wielu krajów - zostanie w br. objęta procedurą nadmiernego deficytu, ale dla oceny konsekwencji tego wydarzenia będzie potrzebowała dalszych informacji zarówno ze strony Polski, jak i Komisji Europejskiej.

    "Największym ryzykiem dla perspektywy ratingu Polski są obecnie zdecydowanie finanse publiczne, wielkość deficytu i to, co oznacza to dla trajektorii zadłużenia. Jeśli więc dług publiczny będzie nadal rósł, będzie to ryzyko dla ratingu" - powiedział Gamble w rozmowie z ISBnews w kuluarach konferencji "Credit Outlook Warsaw 2024".

    Dyrektor podkreślił, że obecne spory polityczne w Polsce mogę potencjalnie utrudnić "radzenie sobie z deficytem budżetowym", a także skomplikować wdrażanie zmian legislacyjnych, które są niezbędne do uzyskania dostępu do funduszy UE.

    "Tak więc, nawet jeśli jest to tylko coś stosunkowo krótkoterminowego, coś, co potrwa być może do wyborów prezydenckich, pozycja w budżecie jest ważna, dostęp do funduszy UE jest ważny. Jeśli więc dojdzie do opóźnienia, będzie to miało negatywny wpływ na gospodarkę, a wtedy istnieje ryzyko, że inwestorzy zagraniczni spojrzą i pomyślą: tak naprawdę nie rozumiemy, co się tutaj dzieje. Istnieje pewien stopień tolerancji, ale być może problemy są większe niż myśleliśmy. Biorąc pod uwagę szczególnie duże potrzeby finansowe Polski, może to mieć wpływ w szczególności na koszty finansowania dla Polski" - wskazał Gamble.

    Dodał, że ze względu na planowane znaczne potrzeby pożyczkowe Polski w tym roku, dla naszego kraju, jak również dla innych gospodarek rozwijających się, szczególnie istotne będą decyzje Fedu odnośnie poziomu stóp procentowych oraz możliwość utrzymania wyższych stóp procentowych przez dłuższy czas.

    "Nasza prognoza zakłada, że Fed obniży stopy trzy razy w tym roku. Myślę, że rynek nadal oczekuje około czterech obniżek. Jeśli jednak Fed utrzyma stopy na niezmienionym poziomie, będzie to niewątpliwie duży negatywny szok dla postrzegania rynku, który przełoży się na koszty finansowania, w zasadzie dla każdego państwa. Ale naszym zdaniem będą to trzy obniżki, a Fed nadal obawia się o rynek pracy, więc pierwszą obniżkę stóp zobaczymy prawdopodobnie dopiero w połowie roku, a nie w marcu" - powiedział dyrektor.

    "To ważne dla Polski, ponieważ ma ona szczególnie duże zapotrzebowanie na finansowanie. Uważamy, że banki mają dość duże możliwości, by zaabsorbować to lokalnie. Gdyby jednak okazało się, że Fed jest znacznie bardziej ostrożny, uczestnicy rynku musieliby się do tego dostosować i myślę, że sprawiłoby to, że wszędzie byliby znacznie bardziej ostrożni w kwestii kosztów finansowania" - podkreślił.

    Wcześniej podczas konferencji "Credit Outlook Warsaw 2024"associate director, EMEA Sovereign Ratings, Fitch Ratings Małgorzata Krzywicka poinformowała, że agencja oczekuje, iż Polska zostanie w tym roku objęta procedurą nadmiernego deficytu, zaś jej deficyt w sektorze rządowym i samorządowym (tzw. general government) mógłby wzrosnąć do 5,5-6% PKB (wobec 4,6% PKB oczekiwanego w trakcie ostatniego przeglądu ratingu w listopadzie 2023) z 5,3% PKB oczekiwanych za ub.r.

    "Obecnie jest sporo krajów, które mogą zostać objęte procedurą nadmiernego deficytu. Tak więc prawdopodobnie stanie się tak w przypadku Polski, ale stanie się tak w przypadku wielu krajów. Problem polega na tym, że nadal istnieje pewna niepewność co do tego, jakie będą rzeczywiste wymagania, gdy wejdzie się w procedurę nadmiernego deficytu, a także co do jej wdrożenia. W przeszłości wiele krajów po prostu nie stosowało się do zaleceń. Bycie objętym procedurą nadmiernego deficytu wiąże się z pewnego rodzaju piętnem, więc w przeszłości wiele krajów starało się tego uniknąć. Myślę jednak, że obecnie tak wiele krajów będzie objętych procedurą nadmiernego deficytu, że będzie to miało mniejszy wpływ" - skomentował Gamble.

    W listopadzie ub.r., podtrzymując ratingi Polski, Fitch podał, że prognozuje, iż Polska odnotuje deficyt general government w wysokości 5,3% PKB w 2023 r. oraz 4,6% PKB w 2024 r. Agencja nie spodziewała się znaczącej konsolidacji w 2024 r.

    W styczniu minister finansów Andrzej Domański zadeklarował, że polski rząd będzie kontynuował w najbliższych tygodniach rozmowy na rzecz tego, aby Polska nie została objęta procedurą nadmiernego deficytu.

    Tegoroczna ustawa budżetowa zakłada, że deficyt sektora finansów publicznych (według metodologii UE) w roku 2024 wyniesie 5,1% PKB w 2024 r. Zapisano w nim także, że w 2023 r. deficyt sektora może być niższy od poziomu 5,6% PKB ujętego na etapie opracowywania jesiennej notyfikacji fiskalnej.

    W opublikowanych w jesiennych prognozach Komisja Europejska napisała, że Polska odnotuje deficyt general government w wysokości 5,8% PKB w 2023 r., 4,6% PKB w 2024 r. i 3,9% PKB w 2025 r. (wobec -3,7% PKB w 2022 r.).

    Renata Oljasz

    (ISBnews)

  • 07.12, 12:18Prezes ZBP: Wyrok TSUE pozytywny dla stabilności polskiego sektora finansowego - wywiad 

    Warszawa, 07.12.2023 (ISBnews) - Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) nie wnosi niczego nowego, nie powoduje konieczności tworzenia nowych rezerw i jest pozytywny dla stabilności polskiego sektora finansowego, ocenia w rozmowie z ISBnews prezes Związku Banków Polskich (ZBP) Tadeusz Białek.

    "Wyrok jest pozytywny w kwestii stabilności sektora finansowego w Polsce. Nie powoduje żadnych konsekwencji finansowych dla banków, konieczności tworzenia nowych rezerw i z tego punktu widzenia jest neutralny" - powiedział Białek w rozmowie z ISBnews.

    Jego zdaniem, wyrok TSUE niewiele wnosi, jeśli chodzi o sytuację prawną kredytobiorców i nie spełnia ich oczekiwań.

    "Kredytobiorcy i pełnomocnicy frankowi wiązali z nim nadzieję na rozstrzygnięcie w sprawie określenia terminu przedawnienia. Orzeczenie nie tyko, że nie idzie zgodnie z oczekiwaniami kredytobiorców, którzy liczyli, że roszczenia banków o zwrot kapitału będą przedawnione, ale w zasadzie Trybunał nie odpowiedział na to pytanie i pozostawił w tym zakresie sprawę polskiemu orzecznictwu; natomiast polskie orzecznictwo nie uznawało przedawnienia roszczeń banku, jeśli chodzi o zwrot kapitału" - stwierdził.

    Prezes Związku podkreślił, że orzeczenie TSUE niewiele zmienia również, jeśli chodzi o składanie orzeczeń przez kredytobiorcę.

    TSUE uznał w czwartek, że "skutek w postaci braku związania konsumenta nieuczciwym postanowieniem umowy nie może być zawieszony albo uzależniony od spełnienia dodatkowych przesłanek przewidzianych w prawie krajowym lub orzecznictwie". Trybunał przypomniał, że sądy krajowe mają obowiązek zbadać z urzędu, czy postanowienia umowy mają nieuczciwy charakter i wyłączyć stosowanie nieuczciwych warunków umownych tak, aby nie wywierały one skutków wobec konsumenta.

    "Skutek w postaci braku związania konsumenta nieuczciwym postanowieniem umowy nie może być zawieszony albo uzależniony od spełnienia dodatkowych przesłanek przewidzianych w prawie krajowym lub orzecznictwie. W konsekwencji, w celu skorzystania z ochrony przewidzianej w dyrektywie 93/136/EWG, konsument nie musi złożyć sformalizowanego oświadczenia przed sądem. Z ochrony tej korzysta bowiem od razu. Może się jej ewentualnie zrzec, wyrażając dobrowolną i świadomą zgodę na dany warunek umowy" - czytamy w komunikacie TSUE.

    Zdaniem Trybunału, zobowiązanie konsumenta do składnia osobnego oświadczenia w celu dochodzenia jego roszczeń mogłoby podważyć odstraszający skutek dyrektywy 93/13/EWG, zachęcając banki do odrzucania przedsądowych żądań konsumentów dotyczących stwierdzenia nieuczciwego charakteru klauzul umowy.

    "Jeśli chodzi o składanie oświadczeń przed sądem, też nie ma niczego odkrywczego [w orzeczeniu TSUE]. Nie zmienia ono ustaleń uchwały Sądu Najwyższego z maja 2021 roku. Tam Sąd Najwyższy wcale nie uzależniał skuteczności złożenia oświadczenia przez klienta od tego, żeby było złożone przed sądem. Niczego takiego w uchwale nie było, było jedynie, że termin liczenia przedawnienia należy liczyć od złożenia przez klienta oświadczenia, ono mogło być również złożone przed skierowaniem ustawy do sądu" - wyjaśnił Białek.

    Jego zdaniem, orzeczenie TSUE nie zniechęci klientów do zawierania ugód.

    "Droga sądowa pozostaje niezmieniona po tym orzeczeniu, trwa średnio 5-6 lat. Nie dziwi mnie, że takie tezy publikują kancelarie prawne. Nie są one obiektywne. W interesie kancelarii prawnych nie jest zawierania ugód" - stwierdził prezes ZBP.

    "Dzisiejszy wyrok w żaden sposób nie zmienia sytuacji banków ani kredytobiorców. Z tego względu banki nadal stoją na stanowisku, że najlepszym sposobem rozwiązywania sporów pozostaje zawarcie ugody" - podkreślił.

    Adam Sofuł

    (ISBnews)

  • 11.10, 10:05Skarbiec TFI: Centralna Ewidencja Emerytalna będzie cennym wsparciem inwestora - wywiad 

    Warszawa, 11.10.2023 (ISBnews) - Obowiązująca od 5 października br. Ustawa o Centralnej Ewidencji Emerytalnej (CIE) przewiduje utworzenie w ciągu najbliższych 1-2 lat bazy wszystkich produktów przeznaczonych do inwestycji na cele emerytalne, która w pierwszym etapie pomoże osobom już inwestującym długoterminowo lepiej wykorzystywać ustawowe limity wpłat i wybierać produkty inwestycyjne, ocenia członek zarządu Skarbiec TFI Krzysztof Fabrykiewicz w rozmowie z ISBnews.

    Najważniejszą usługą elektroniczną świadczoną w ramach CIE będzie zapewnienie dostępu do informacji emerytalnej, w tym do informacji o posiadanych produktach emerytalnych, aktualnym stanie zgromadzonych środków oraz ich szacowanym wpływie na wysokość przyszłych świadczeń emerytalnych, czyli emerytur z systemów publicznych (ZUS, w tym OFE i KRUS), i świadczenia wypłacanego przez instytucje finansowe i inne podmioty prywatne (IKE, IKZE, PPE, PPK), jak podała Kancelaria Prezydenta, informując o podpisaniu ustawy.

    "Największą korzyścią w pierwszym etapie z punktu widzenia użytkowników będzie to, że będą oni wiedzieli, na czym stoją - jakie mają limity wpłat, które jeszcze mogą wykorzystać, jakie produkty, a z punktu widzenia instytucji finansowych to będzie chyba głównie cross selling dla tych, którzy już są zaangażowani w jakieś produkty emerytalne" - powiedział Fabrykiewicz w rozmowie z ISBnews.

    Podkreślił jednocześnie, że lepiej, zwłaszcza w odniesieniu do osób młodych i dopiero wkraczających na rynek pracy, jest mówić o inwestowaniu na przyszłość niż o odkładaniu na emeryturę - chodzi o programy długoterminowe, które należy postrzegać właśnie jako inwestycje.

    "Ci, którzy już zainteresowali się takimi produktami mogą zobaczyć dokładniej, co posiadają, co mogą zrobić jeszcze. Ale druga grupa to są ci, którzy mają tylko konto w ZUS. Jeśli informacja o tej ewidencji stanie się powszechna, to takie osoby być może będą chciały zobaczyć, co tak naprawdę ma dla nich ZUS na dziś i na przyszłość albo też sprawdzić, czy pracodawca płaci za nich składki czy nie. I jeśli ktoś już pofatyguje się, żeby tam zajrzeć, a atrakcyjna i przejrzysta strona wizualna pomoże 'przytrzymać' takie osoby, to część z nich będzie skłonna wejść do świata długoterminowych inwestycji. Niemniej jednak tego rodzaju efekty będą zapewne odłożone w czasie" - wskazał członek zarządu.

    Warunkiem dostępu do usług świadczonych w ramach CIE będzie założenie profilu CIE. Założenie profilu i korzystanie z usług będzie nieodpłatne i dobrowolne. Jak podkreślił Fabrykiewicz, w CIE znajdą się kalkulatory pozwalające na proste symulacje - pokazujące, że np. przy określonym poziomie wpłaty miesięcznej i określonym poziomie stopy zwrotu możesz liczyć na tego typu wypłatę w określonym okresie.

    "Bardzo ważne jest, jak koniec końców ta ewidencja będzie wyglądała - czy będzie to tylko stricte techniczne wypełnienie obowiązków wynikających z ustawy, czy jednak przejrzysty, atrakcyjny serwis, w którym bardzo istotną rolę będzie odgrywać user experience. Szczegóły tego rozwiązania mogą być różne i mogą decydować o jego atrakcyjności" - zaznaczył członek zarządu.

    Podmiotem odpowiedzialnym za zapewnienie funkcjonowania CIE, w tym budowę, utrzymanie i rozwój systemu CIE będzie Polski Fundusz Rozwoju Portal (PFR Portal).

    "Na razie ciężar pracy jest po stronie Portalu PFR - on tak naprawdę musi przygotować narzędzia, a każda z instytucji finansowych potem dostarczy dane. Warto podkreślić, że PPK ogłosił wstępne konsultacje rynkowe dotyczące właśnie technologii, wykonawców itd. Widać, że PFR jest otwarty na dyskusję z rynkiem. Jest to trochę efektem PPK - ten program sprawił, że zniesione zostały pewne granice mentalne dotyczące konsultowania się z rynkiem a propos takich trochę biznesowych aspektów. W przypadku PPK upublicznianych jest dużo danych, wyniki inwestycyjne są pokazywane i porównywane. Dlatego spodziewam się, że PFR Portal będzie rozmawiał z nami o tym, w jaki sposób można byłoby te informacje prezentować" - ocenił Fabrykiewicz.

    W ustawie określono daty graniczne. PFR Portal będzie obowiązany osiągnąć gotowość techniczną systemu CIE do odebrania danych od podmiotów obowiązanych i z ewidencji PPK, a ZUS i KRUS zgłosić gotowość techniczną do podłączenia do systemu CIE w terminie nie krótszym niż 12 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy i nie dłuższym niż 24 miesiące od dnia wejścia w życie ustawy. Z kolei podmioty obowiązane funkcjonujące przed dniem ogłoszenia komunikatu ministra będą zobowiązane do zgłoszenia gotowości technicznej do przekazania danych do CIE po upływie 10 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy, ale przed 24 miesiącami od dnia wejścia w życie ustawy. Natomiast udostępnienie usług elektronicznych powinno nastąpić w terminie nie dłuższym niż 24 miesiące od dnia wejścia w życie ustawy, przypomniała Kancelaria Prezydenta.

    Skarbiec Holding jest grupą, której przedmiotem działalności jest zarządzanie funduszami inwestycyjnymi (fundusze inwestycyjne otwarte, specjalistyczne fundusze inwestycyjne otwarte, fundusze inwestycyjne zamknięte) oraz usługi zarządzania portfelami instrumentów finansowych na zlecenie. Skarbiec Holding S.A. jest jedynym akcjonariuszem Skarbiec TFI S.A., które powstało w 1997 roku jako piąte towarzystwo funduszy inwestycyjnych w Polsce i jest jednym z największych towarzystw niezależnych od jakiejkolwiek grupy bankowo-finansowej w Polsce.

    (ISBnews)

  • 08.09, 15:27Paprocka z KP: Prezydent skieruje nowelę prawa farmac. do TK w trybie kontroli następczej 

    Warszawa, 08.09.2023 (ISBnews) - Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych, jednak zawarte w niej przepisy zmieniające prawo farmaceutyczne skieruje do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej, poinformowała ISBnews sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Małgorzata Paprocka.

    "Pan prezydent, z uwagi na materię ustawy w części dotyczącej ubezpieczeń, wagi dla kontraktów dla polskich przedsiębiorców na Ukrainie zdecydował się na podpisanie tej ustawy" - powiedziała Paprocka w rozmowie z ISBnews.

    Przypomniała, że nowelizacja wprowadza także zmiany w prawie farmaceutycznym, które zostały wprowadzone do ustawy podczas drugiego czytania w Sejmie.

    "Pan prezydent, mając na uwadze, jak te regulacje zostały przyjęte, mając na uwadze pewne wątpliwości, które pojawiły się w toku prac legislacyjnych do ustawy, zdecydował o skierowaniu do Trybunału Konstytucyjnego przepisów prawa farmaceutycznego w trybie kontroli następczej" - podkreśliła minister.

    Wskazała, że do Kancelarii Prezydenta wpłynęła "ogromna ilość korespondencji", zarówno od podmiotów deklarujących poparcie dla proponowanych zmian, jak i tych, którzy mieli zastrzeżenia.

    Wniosek do TK ma zostać skierowany w najbliższym terminie.

    Przepisy nowelizacji prawa farmaceutycznego wprowadzają zakaz przejmowanie kontroli nad podmiotem prowadzącym aptekę przez osoby inne niż farmaceuci lub spółki z ich udziałem. Jeden podmiot będzie mógł prowadzić - w sposób bezpośredni lub pośrednio - co najwyżej 4 apteki ogólnodostępne.

    Elżbieta Dominik

    (ISBnews)

  • 16.03, 07:57Prezes ZBP: Trzeba znowelizować ustawę o KSF, wzmocnić jego umocowanie - wywiad 

    Warszawa, 16.03.2023 (ISBnews) - Związek Banków Polskich (ZBP) opowiada się za znowelizowaniem ustawy o Komitecie Stabilności Finansowej (KSF), by wzmocnić jego umocowanie i sprawić, by głos Komitetu i instytucji wchodzących w jego skład był wiążący w sferze ekonomicznej, ocenił w rozmowie z ISBnews prezes ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz.

    "Uważam, że głos Komitetu Stabilności Finansowej, czy instytucji, które są profesjonalnie do tego powołane i biorą odpowiedzialność za stabilność państwa, w tej ekonomicznej części i pewnej praktyki gospodarczej, powinien być głosem niezmiernie ważnym i wiążącym" - powiedział Pietraszkiewicz w rozmowie z ISBnews.

    Jego zdaniem, obecne przepisy nie zapewniają Komitetowi wystarczającego znaczenia, czego efektem jest chaos kompetencyjny.

    "Z moich obserwacji i naszych doświadczeń sektora bankowego w ostatnich latach wynika, że te ustawowo powołane instytucje, czyli Komitet Stabilności Finansowej - zarówno makroekonomiczny, jak i tzw. kryzysowy - w pewnych sytuacjach mają ograniczony głos, lub ich głos jest kompletnie przez inne resorty nie wysłuchiwany. W związku z tym powstaje sytuacja, w której podmioty nadzorowane, takie jak banki, w pewnym momencie nie do końca rozumieją i wiedzą, jak mają postępować" - dodał.

    Podkreślił, że wskazania instytucji wchodzących w skład KNF, takich jak Ministerstwo Finansów czy Narodowy Bank Polski, są rozbieżne ze stanowiskami takich instytucji, jak Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta czy rzecznika finansowego.

    "Jestem przekonany, że tak fundamentalnych rozbieżności nie powinno być, bo one wprowadzają zakłopotanie nie tylko podmioty nadzorowane, ale także klientów. Dla przykładu: jeśli te rozbieżności dotyczą wynagrodzenia za kapitał - to fundamentalna sprawa, bo rzutuje na to, w jaki sposób klienci reagują na propozycje ugód przy kredytach walutowych. Bo jeśli przedstawiciele KSF - NBP, KNF czy BFG - mówią, że jakieś wynagrodzenie za kapitał się należy nawet przy unieważnionej umowie, a jednocześnie UOKiK czy rzecznik finansowy mówią co innego, to wiadomo, że szansa na osiągnięcie porozumienia w drodze ugody jest mała" - powiedział prezes ZBP.

    "To jest kwestia umocowania KSF i prawa do swoistej wykładni, inaczej mamy do czynienia z nieciągłością, nieporozumieniami i napięciami" - dodał.

    Jego zdaniem, nowelizacja ustawy powinna określać również stosunki instytucji finansowych z pozafinansowymi instytucjami nadzorującymi.

    "W tych regulacjach powinny znaleźć się zapisy dotyczące form komunikowania się instytucji nadzorujących z rynkiem. Nie ma powodu, by miesiącami czy kwartałami nie było w ogóle komunikacji między instytucją taką, jak UOKiK i uczestnikami rynku. W efekcie takiej sytuacji powstają tylko błędy i nieporozumienia" - stwierdził Pietraszkiewicz.

    Komitet Stabilności Finansowej został pierwotnie utworzony w 2008 r. jako platforma współpracy i koordynacji działań na rzecz wspierania i utrzymania stabilności krajowego systemu finansowego. Ustawa o nadzorze makroostrożnościowym nad systemem finansowym i zarządzaniu kryzysowym w systemie finansowym rozszerzyła mandat KSF o nadzór makroostrożnościowy. W konsekwencji, KSF ma dwudzielną formułę funkcjonowania. Jest on odpowiedzialny za kształtowanie polityki makroostrożnościowej oraz koordynację działań w ramach zarządzania kryzysowego.

    W Komitecie Stabilności Finansowej reprezentowane są cztery główne instytucje sieci bezpieczeństwa finansowego, tj. Narodowy Bank Polski, Komisja Nadzoru Finansowego, Ministerstwo Finansów oraz Bankowy Fundusz Gwarancyjny.

    Adam Sofuł

    (ISBnews)

  • 16.02, 15:59Wiceprezes ZBP: Stanowisko rzecznika generalnego TSUE nie jest przesądzające - wywiad 

    Warszawa, 16.02.2023 (ISBnews) - Stanowisko rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) nie przesądza sposobu wzajemnych rozliczeń między bankiem a klientem w sprawie unieważnionych umów kredytów frankowych, w obu przypadkach pozostawiając to sądom krajowym, ocenił w rozmowie z ISBnews wiceprezes Związku Banków Polskich (ZBP) Tadeusz Białek.

    "Opinia rzecznika generalnego TSUE nie jest tak jednoznaczna jak wynika z komunikatu i relacji prasowych" - powiedział Białek w rozmowie z ISBnews.

    Jego zdaniem, można mówić o pewnej sprzeczności w stanowisku rzecznika - w komunikacie jest bowiem zapis, że banki nie mogą dochodzić względem konsumenta roszczeń wykraczających poza zwrot przekazanego kapitału kredytu i zapłatę odsetek ustawowych za opóźnienie od chwili wezwania do zapłaty, w samej opinii Rzecznik twierdzi, że sprawę tę powinno rozstrzygać sądownictwo krajowe.

    "Chcę zwrócić uwagę na motyw 57, w którym rzecznik napisał, że to do sądu krajowego należy ustalenie, czy bank w następstwie uznania umowy kredytu hipotecznego za nieważną z powodu zawarcia w niej nieuczciwych warunków, może dochodzić od konsumenta roszczeń [wykraczających poza zwrot przekazanego kapitału kredytu i zapłatę odsetek ustawowych za opóźnienie od chwili wezwania do zapłaty]. Jest zatem pewna sprzeczność z bardziej kategorycznymi w tej kwestii sformułowaniami z komunikatu" - dodał.

    Podkreślił również, że dzisiejsze stanowiska rzecznika jest sprzeczne z kilkoma wcześniejszymi orzeczeniami TSUE, a ostateczny wyrok Trybunału nie zawsze jest zgodny z opinią rzecznika.

    "Na pewno uniknęlibyśmy obecnej sytuacji, gdyby wcześniej udało się uregulować tę sprawę ustawowo, tak jak to się stało w innych krajach europejskich. Takie regulacje jednak musiałyby być efektem kompromisu, a projekty które były dyskutowane kilka lat temu takiego warunku nie spełniały. Szły za daleko" - powiedział Białek.

    "Dużym błędem było to, że wszystko pozostawiono w rękach sądów" - dodał.

    Jego zdaniem, doprowadziło to do sytuacji masowego unieważniania umów.

    "Kredyty frankowe były udzielane w innych krajach europejskich, w Austrii nawet na większą skalę niż u nas, a tylko w Polsce umowy są masowo unieważniane ze względu na klauzule abuzywne w umowach, nad czym też można dyskutować. Bo nikt nie kwestionował tych klauzul, dopóki kredyty frankowe były bardziej opłacalne niż złotowe" - stwierdził wiceprezes ZBP.

    "Tymczasem z kilku poprzednich orzeczeń TSUE wynika, że nie jest celem dyrektywy unieważnienie umów, ale podtrzymanie po usunięciu z nich nieprawidłowych zapisów" - podkreślił Białek.

    W jego ocenie, gdyby zapadł wyrok zbliżony do opinii rzecznika generalnego, groziłoby to destabilizacją systemu finansowego.

    "Robiliśmy jako sektor bankowy szacunki kosztów takiego wyroku i wyszło nam nawet trochę więcej niż szacował KNF [przewodniczący KNF w swoim stanowisku na rozprawę przed TSUE w październiku ub.r. szacował koszty na 100 mld zł], to były kwoty przekraczające 100 mld zł" - wskazał.

    "Dyrektywa 93/13, na którą powołuje się rzecznik mówi, że sankcja powinna być proporcjonalna" - dodał wiceprezes.

    Rzecznik generalny TSUE Anthony Michael Collins orzekł dziś, że po uznaniu umowy kredytu hipotecznego za nieważną ze względu na nieuczciwe warunki konsumenci mogą dochodzić względem banków roszczeń wykraczających poza zwrot świadczeń pieniężnych; banki nie mają tego prawa.

    Stwierdził również, że to do sądów krajowych należy ustalenie, w oparciu o prawo krajowe, czy konsumenci mają prawo dochodzić tego rodzaju roszczeń oraz, jeżeli tak jest, rozstrzygnięcie o ich zasadności.

    Wyrok TSUE, który jest spodziewany za ok. 6 miesięcy będzie się odnosił do sprawy, której dotyczyło pytanie prejudycalne, ale będzie też wskazówką dla sądów rozpatrujących podobne sprawy i będzie miał wpływ na linię orzecznictwa.

    Adam Sofuł

    (ISBnews)