Warszawa, 08.09.2023 (ISBnews) - Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych, jednak zawarte w niej przepisy zmieniające prawo farmaceutyczne skieruje do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej, poinformowała ISBnews sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Małgorzata Paprocka.
"Pan prezydent, z uwagi na materię ustawy w części dotyczącej ubezpieczeń, wagi dla kontraktów dla polskich przedsiębiorców na Ukrainie zdecydował się na podpisanie tej ustawy" - powiedziała Paprocka w rozmowie z ISBnews.
Przypomniała, że nowelizacja wprowadza także zmiany w prawie farmaceutycznym, które zostały wprowadzone do ustawy podczas drugiego czytania w Sejmie.
"Pan prezydent, mając na uwadze, jak te regulacje zostały przyjęte, mając na uwadze pewne wątpliwości, które pojawiły się w toku prac legislacyjnych do ustawy, zdecydował o skierowaniu do Trybunału Konstytucyjnego przepisów prawa farmaceutycznego w trybie kontroli następczej" - podkreśliła minister.
Wskazała, że do Kancelarii Prezydenta wpłynęła "ogromna ilość korespondencji", zarówno od podmiotów deklarujących poparcie dla proponowanych zmian, jak i tych, którzy mieli zastrzeżenia.
Wniosek do TK ma zostać skierowany w najbliższym terminie.
Przepisy nowelizacji prawa farmaceutycznego wprowadzają zakaz przejmowanie kontroli nad podmiotem prowadzącym aptekę przez osoby inne niż farmaceuci lub spółki z ich udziałem. Jeden podmiot będzie mógł prowadzić - w sposób bezpośredni lub pośrednio - co najwyżej 4 apteki ogólnodostępne.
Elżbieta Dominik
(ISBnews)
Warszawa, 16.03.2023 (ISBnews) - Związek Banków Polskich (ZBP) opowiada się za znowelizowaniem ustawy o Komitecie Stabilności Finansowej (KSF), by wzmocnić jego umocowanie i sprawić, by głos Komitetu i instytucji wchodzących w jego skład był wiążący w sferze ekonomicznej, ocenił w rozmowie z ISBnews prezes ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz.
"Uważam, że głos Komitetu Stabilności Finansowej, czy instytucji, które są profesjonalnie do tego powołane i biorą odpowiedzialność za stabilność państwa, w tej ekonomicznej części i pewnej praktyki gospodarczej, powinien być głosem niezmiernie ważnym i wiążącym" - powiedział Pietraszkiewicz w rozmowie z ISBnews.
Jego zdaniem, obecne przepisy nie zapewniają Komitetowi wystarczającego znaczenia, czego efektem jest chaos kompetencyjny.
"Z moich obserwacji i naszych doświadczeń sektora bankowego w ostatnich latach wynika, że te ustawowo powołane instytucje, czyli Komitet Stabilności Finansowej - zarówno makroekonomiczny, jak i tzw. kryzysowy - w pewnych sytuacjach mają ograniczony głos, lub ich głos jest kompletnie przez inne resorty nie wysłuchiwany. W związku z tym powstaje sytuacja, w której podmioty nadzorowane, takie jak banki, w pewnym momencie nie do końca rozumieją i wiedzą, jak mają postępować" - dodał.
Podkreślił, że wskazania instytucji wchodzących w skład KNF, takich jak Ministerstwo Finansów czy Narodowy Bank Polski, są rozbieżne ze stanowiskami takich instytucji, jak Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta czy rzecznika finansowego.
"Jestem przekonany, że tak fundamentalnych rozbieżności nie powinno być, bo one wprowadzają zakłopotanie nie tylko podmioty nadzorowane, ale także klientów. Dla przykładu: jeśli te rozbieżności dotyczą wynagrodzenia za kapitał - to fundamentalna sprawa, bo rzutuje na to, w jaki sposób klienci reagują na propozycje ugód przy kredytach walutowych. Bo jeśli przedstawiciele KSF - NBP, KNF czy BFG - mówią, że jakieś wynagrodzenie za kapitał się należy nawet przy unieważnionej umowie, a jednocześnie UOKiK czy rzecznik finansowy mówią co innego, to wiadomo, że szansa na osiągnięcie porozumienia w drodze ugody jest mała" - powiedział prezes ZBP.
"To jest kwestia umocowania KSF i prawa do swoistej wykładni, inaczej mamy do czynienia z nieciągłością, nieporozumieniami i napięciami" - dodał.
Jego zdaniem, nowelizacja ustawy powinna określać również stosunki instytucji finansowych z pozafinansowymi instytucjami nadzorującymi.
"W tych regulacjach powinny znaleźć się zapisy dotyczące form komunikowania się instytucji nadzorujących z rynkiem. Nie ma powodu, by miesiącami czy kwartałami nie było w ogóle komunikacji między instytucją taką, jak UOKiK i uczestnikami rynku. W efekcie takiej sytuacji powstają tylko błędy i nieporozumienia" - stwierdził Pietraszkiewicz.
Komitet Stabilności Finansowej został pierwotnie utworzony w 2008 r. jako platforma współpracy i koordynacji działań na rzecz wspierania i utrzymania stabilności krajowego systemu finansowego. Ustawa o nadzorze makroostrożnościowym nad systemem finansowym i zarządzaniu kryzysowym w systemie finansowym rozszerzyła mandat KSF o nadzór makroostrożnościowy. W konsekwencji, KSF ma dwudzielną formułę funkcjonowania. Jest on odpowiedzialny za kształtowanie polityki makroostrożnościowej oraz koordynację działań w ramach zarządzania kryzysowego.
W Komitecie Stabilności Finansowej reprezentowane są cztery główne instytucje sieci bezpieczeństwa finansowego, tj. Narodowy Bank Polski, Komisja Nadzoru Finansowego, Ministerstwo Finansów oraz Bankowy Fundusz Gwarancyjny.
Adam Sofuł
(ISBnews)
Warszawa, 16.02.2023 (ISBnews) - Stanowisko rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) nie przesądza sposobu wzajemnych rozliczeń między bankiem a klientem w sprawie unieważnionych umów kredytów frankowych, w obu przypadkach pozostawiając to sądom krajowym, ocenił w rozmowie z ISBnews wiceprezes Związku Banków Polskich (ZBP) Tadeusz Białek.
"Opinia rzecznika generalnego TSUE nie jest tak jednoznaczna jak wynika z komunikatu i relacji prasowych" - powiedział Białek w rozmowie z ISBnews.
Jego zdaniem, można mówić o pewnej sprzeczności w stanowisku rzecznika - w komunikacie jest bowiem zapis, że banki nie mogą dochodzić względem konsumenta roszczeń wykraczających poza zwrot przekazanego kapitału kredytu i zapłatę odsetek ustawowych za opóźnienie od chwili wezwania do zapłaty, w samej opinii Rzecznik twierdzi, że sprawę tę powinno rozstrzygać sądownictwo krajowe.
"Chcę zwrócić uwagę na motyw 57, w którym rzecznik napisał, że to do sądu krajowego należy ustalenie, czy bank w następstwie uznania umowy kredytu hipotecznego za nieważną z powodu zawarcia w niej nieuczciwych warunków, może dochodzić od konsumenta roszczeń [wykraczających poza zwrot przekazanego kapitału kredytu i zapłatę odsetek ustawowych za opóźnienie od chwili wezwania do zapłaty]. Jest zatem pewna sprzeczność z bardziej kategorycznymi w tej kwestii sformułowaniami z komunikatu" - dodał.
Podkreślił również, że dzisiejsze stanowiska rzecznika jest sprzeczne z kilkoma wcześniejszymi orzeczeniami TSUE, a ostateczny wyrok Trybunału nie zawsze jest zgodny z opinią rzecznika.
"Na pewno uniknęlibyśmy obecnej sytuacji, gdyby wcześniej udało się uregulować tę sprawę ustawowo, tak jak to się stało w innych krajach europejskich. Takie regulacje jednak musiałyby być efektem kompromisu, a projekty które były dyskutowane kilka lat temu takiego warunku nie spełniały. Szły za daleko" - powiedział Białek.
"Dużym błędem było to, że wszystko pozostawiono w rękach sądów" - dodał.
Jego zdaniem, doprowadziło to do sytuacji masowego unieważniania umów.
"Kredyty frankowe były udzielane w innych krajach europejskich, w Austrii nawet na większą skalę niż u nas, a tylko w Polsce umowy są masowo unieważniane ze względu na klauzule abuzywne w umowach, nad czym też można dyskutować. Bo nikt nie kwestionował tych klauzul, dopóki kredyty frankowe były bardziej opłacalne niż złotowe" - stwierdził wiceprezes ZBP.
"Tymczasem z kilku poprzednich orzeczeń TSUE wynika, że nie jest celem dyrektywy unieważnienie umów, ale podtrzymanie po usunięciu z nich nieprawidłowych zapisów" - podkreślił Białek.
W jego ocenie, gdyby zapadł wyrok zbliżony do opinii rzecznika generalnego, groziłoby to destabilizacją systemu finansowego.
"Robiliśmy jako sektor bankowy szacunki kosztów takiego wyroku i wyszło nam nawet trochę więcej niż szacował KNF [przewodniczący KNF w swoim stanowisku na rozprawę przed TSUE w październiku ub.r. szacował koszty na 100 mld zł], to były kwoty przekraczające 100 mld zł" - wskazał.
"Dyrektywa 93/13, na którą powołuje się rzecznik mówi, że sankcja powinna być proporcjonalna" - dodał wiceprezes.
Rzecznik generalny TSUE Anthony Michael Collins orzekł dziś, że po uznaniu umowy kredytu hipotecznego za nieważną ze względu na nieuczciwe warunki konsumenci mogą dochodzić względem banków roszczeń wykraczających poza zwrot świadczeń pieniężnych; banki nie mają tego prawa.
Stwierdził również, że to do sądów krajowych należy ustalenie, w oparciu o prawo krajowe, czy konsumenci mają prawo dochodzić tego rodzaju roszczeń oraz, jeżeli tak jest, rozstrzygnięcie o ich zasadności.
Wyrok TSUE, który jest spodziewany za ok. 6 miesięcy będzie się odnosił do sprawy, której dotyczyło pytanie prejudycalne, ale będzie też wskazówką dla sądów rozpatrujących podobne sprawy i będzie miał wpływ na linię orzecznictwa.
Adam Sofuł
(ISBnews)
Warszawa, 23.11.2022 (ISBnews) - Wprowadzeniu podatku od hurtowego zakupu mieszkań, powinny towarzyszyć działania na rzecz branży deweloperskiej, m.in. "uwolnienie" nieruchomości w miastach, ocenia w rozmowie z ISBnews prezes Związku Pracodawców Business Centre Club (BCC) i przewodniczący Rady Dialogu Społecznego (RDS) Łukasz Bernatowicz.
"Trzeba to brać pod uwagę, że jednocześnie z wprowadzeniem takiego ewentualnego podatku, trzeba ułatwić funkcjonowanie branży budowlanej, mieszkaniowej, zwłaszcza uwolnić nieruchomości w miastach, których jest bardzo dużo, a których uwolnienie wpłynęłoby na spadek cen nieruchomości" - powiedział Bernatowicz w rozmowie z ISBnews.
Wskazał także na konieczność działań na rzecz deweloperów, ze względu na utrudnioną dostępność kredytów hipotecznych i zamrożenie wielu inwestycji.
"Przy tej sytuacji w branży deweloperskiej, którą mamy - mam tu na myśli fatalną dostępność do kredytów hipotecznych a co za tym idzie zamrożenie 70% inwestycji deweloperskich w tym roku, to oczywiście będzie skutkować problemami finansowymi firm budowlanych wykończeniowych, meblarskich, etc. To są dziesiątki tysięcy miejsc pracy, to będzie duży problem" - podkreślił.
Z tego też względu - jak powiedział - można by ewentualnie myśleć o wsparciu tej branży.
"Materiały budowlane drożeją nieruchomości drożeją, praca na budowie drożeje, więc nie ma absolutnie żadnych powodów, żeby mieszkania taniały, a z drugiej strony mamy katastrofę na rynku kredytów hipotecznych, więc nie ma komu tych mieszkań kupować" - wskazał Bernatowicz.
"Więc działania te powinny iść równolegle, podatek tak, ale jednocześnie działania na rzecz branży deweloperskiej" - podsumował.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział w ub. miesiącu, że w Ministerstwie Rozwoju i Technologii są prowadzone prace nad podatkiem, który obciążałby fundusze inwestycyjne kupujące hurtowo mieszkania w Polsce.
Jednocześnie resort przygotowuje projekt nowelizacji ustawy o gospodarce nieruchomościami, który zakłada, że organy publiczne nie będą już mogły odmówić sprzedaży gruntu na rzecz przedsiębiorcy, który złoży wniosek w tej sprawie.
Elżbieta Dominik
(ISBnews)
Warszawa, 22.11.2022 (ISBnews) - Podnoszenie danin publicznych w poszukiwaniu środków budżetowych nie jest dobrym rozwiązaniem, raczej warto szukać oszczędności w "nierealistycznych inwestycjach", na które kierowane są ogromne środki, jak chociażby budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK), "Izery" - która okazuje się chińskim projektem, czy też uważniej "przyjrzeć się transferom socjalnym" i rozważyć np. wprowadzenie kryteriów dochodowych dla 500+ czy dodatkowe emerytury, ocenił w rozmowie z ISBnews prezes Związku Pracodawców Business Centre Club (BCC) i przewodniczący Rady Dialogu Społecznego (RDS) Łukasz Bernatowicz.
"Podnoszenie danin publicznych w jakiejkolwiek formie nie jest dobrym rozwiązaniem, zwłaszcza, że one były w ostatnim czasie bardzo mocno zmienione tzw. Polskim Ładem, który wprowadził dodatkowe podatki i dodatkowy bałagan w systemie. Myślę, że można znaleźć całkiem sporo oszczędności w nieracjonalnych wydatkach budżetowych, które należy ograniczyć i znajdą się naprawdę duże oszczędności" - powiedział Bernatowicz w rozmowie z ISBnews.
"Należy je wstrzymać do czasu, aż gospodarka będzie w lepszej kondycji i do czasu aż będzie nas stać na tego typu inwestycje, a obecnie po prostu trzeba ciąć wydatki budżetowe, bo budżet państwa nie jest w najlepszej kondycji" - dodał.
Jego zdaniem, "trzeba byłoby się też przyjrzeć" na ile jest zasadne przekazywanie dotacji różnym fundacjom i stowarzyszeniom, które korzystają ze środków budżetowych.
"Niestety, trzeba się też przyjrzeć transferom socjalnym, które są rozbudowane ponad miarę i raz - że drenują budżet, a dwa - że mocno wzmacniają inflację" - podkreślił.
Doprecyzował, że możliwe byłoby wprowadzenie np. kryteriów dochodowych.
"Jeśli chodzi o wydatki socjalne, to można wprowadzić kryteria dochodowe na 500+ czy emerytury. Natomiast ewidentnie skończyły się czasy, w których można było rozdawać pieniądze bez skutków dla kondycji budżetowej i inflacji" - podsumował.
Elżbieta Dominik
(ISBnews)
Warszawa, 23.11.2022 (ISBnews) - Podwyżka płacy minimalnej pociąga za sobą również podwyżkę szeregu innych świadczeń pracowniczych, obliczanych na jej podstawie; jest elementem systemu naczyń połączonych i wywołuje efekt domina, co z kolei wpływa na inflację, dlatego płaca minimalna powinna "podążać za inflacją w odpowiedniej proporcji" i z uwzględnieniem sytuacji gospodarczej, ocenia w rozmowie z ISBnews prezes Związku Pracodawców Business Centre Club (BCC) i przewodniczący Rady Dialogu Społecznego (RDS) Łukasz Bernatowicz.
W jego ocenie, proponowana przez rząd przyszłoroczna waloryzacja płacy minimalnej jest zbyt wysoka.
"Nikt nie twierdzi, że jej nie trzeba podwyższać, bo oczywiście, przy takiej inflacji, ta płaca musi podążać w ślad za nią w odpowiedniej proporcji, ale w tym roku rzeczywiście rozbito bank, ta podwyżka jest zbyt wysoka, biorąc pod uwagę sytuację gospodarczą" - powiedział Bernatowicz w rozmowie z ISBnews.
Rozporządzenie w sprawie wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz wysokości minimalnej stawki godzinowej w 2023 r., przyjęte we wrześniu przez rząd zakłada wzrost pensji minimalnej do 3,49 tys. zł brutto od 1 stycznia 2023 r. i do 3,6 tys. zł brutto od 1 lipca 2023r., Stawka godzinowa ma wynieść odpowiednio 22,8 zł brutto i 23,5 zł brutto.
"My apelowaliśmy o to, by dopasować tę waloryzację płacy minimalnej czy ustanowienie płacy minimalnej na takim poziomie, na jaki nas mówiąc wprost stać. Natomiast jest ona bardziej dopasowana do kalendarza wyborczego niż do realiów gospodarczych" - podkreślił Bernatowicz.
Zwrócił też uwagę, że płaca minimalna ciągnie za sobą również podwyżkę świadczeń, opartych o pensję minimalną.
"Jest to naczyń połączonych i osiąga się w ten sposób efekt domina, co oczywiście wpływa na inflację. A walka z nią jest o tyle nieskuteczna, o ile się w sposób nieuzasadniony podwyższa tę płacę minimalną" - podsumował.
W oparciu o płacę minimalną ustalany jest m.in. dodatek za pracę w godzinach nocnych – (20% stawki godzinowej wynikającej z minimalnej płacy), wynagrodzenie za przestój i czas gotowości do pracy, minimalna podstawa zasiłku chorobowego, płaca dla stażysty i praktykanta, odprawa z tytułu zwolnień grupowych.
Elżbieta Dominik
(ISBnews)
Wrocław, 23.09.2022 (ISBnews) - Stabilne przepisy i jednolita ich interpretacja to klucze do stabilnego funkcjonowania i rozwoju rynku aptecznego w Polsce, uważają uczestnicy konferencji "Reglamentacja działalności gospodarczej na rynku aptecznym. Uwarunkowania konstytucyjno-prawne", zorganizowanej przez Uniwersytet Wrocławski oraz Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców.
"Trybunał Konstytucyjny potwierdzał niejednokrotnie, że tu, gdzie brak jest regulacji, z punktu widzenia jednostki wszystko działa lepiej. Tymczasem w przypadku ustawy Prawo farmaceutyczne od 2001 r. mamy ponad 280 rozporządzeń i 8 tekstów jednolitych. Reżim prawny dotyczący funkcjonowania aptek charakteryzuje się stałym procesem konkretyzacji i modyfikacji wcześniej istniejących regulacji, które ograniczają tę strefę funkcjonowania gospodarki. Wpływa więc na identyfikację treści i granic gwarantowanych konstytucyjnie wolności i praw jednostki" - powiedział Kierownik Katedry Prawa Konstytucyjnego WPAiE UWr. prof. dr hab. Mariusz Jabłoński.
Profesor zauważył także, że prawo nie ma służyć tylko instrumentalnemu traktowaniu jednego bądź drugiego podmiotu. Prawo jest po to, żeby wyważyć interesy, potrzeby oraz wolności poszczególnych jednostek. Należy wziąć pod uwagę również zakres i charakter regulacji - powinna uwzględniać istotę wolności i wkraczać w tę wolność wtedy, kiedy jest to niezbędne.
"Regulacja nie może realizować interesów tylko jednej grupy, ale służyć całościowo dobru wspólnemu. Z perspektywy poszanowania tego, co jest standardem wypracowanym na gruncie orzecznictwa międzynarodowego, jak i na gruncie orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, Konstytucja tworzy nam pewne gwarancje. Dopiero wtedy, kiedy prawo jest pewne, mamy możliwość funkcjonowania w normalnych warunkach, w takich których każdy podmiot wie w jakiej sytuacji się znajduje i w jaki sposób realizować przyznane mu kompetencje. Nadużywanie z jednej strony wolności bądź z drugiej kompetencji zawsze prowadzi do tego, że prawo nie spełnia swojej roli, a poczucie bezpieczeństwa w państwie podupada albo w ogóle przestaje istnieć" - podkreślił.
Pozostali uczestnicy dyskusji wskazywali bardzo konkretne i wyraźne przykłady niekonsekwencji przepisów, ich sprzeczności, a także nadmiernego pola do uznaniowości. Dotyczy to zarówno Prawa farmaceutycznego, jak również rozporządzeń czy codziennych spraw dotyczących funkcjonowania aptek.
"Problematyka prawa farmaceutycznego stanowi około 20% spraw, które wpływają do biura Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców. Przeważnie dotyczą one zezwoleń na prowadzenie apteki, ich przenoszenia, a także problematyki związanej z szeroko pojętą reklamą. Główne problemy dotyczą kwestii formalnych dotyczących tego, jakie warunki należałoby spełnić, by uzyskać zezwolenie na prowadzenie apteki. Wśród wielu wymogów można wskazać chociażby obowiązek posiadania rękojmi zarówno przez podmiot prowadzący aptekę, jak i jej kierownika" - wskazał dyrektor Wydziału Interwencyjno-Procesowego Biura Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców Paweł Chrupek.
Kolejnymi zagadnieniami poruszanymi przez uczestników konferencji były kwestie związane z prawem pacjenta do informacji o usługach w kontekście ustawowego zakazu reklamy aptek oraz konfliktem niektórych przepisów z prawem unijnym.
"Niezwykle istotne jest to, aby konsumentom zapewnić prawa informacyjne, które mają ogromne znaczenie także na rynku aptecznym. Mamy oczekiwania, że zostaniemy poinformowani o działaniu leku, o tańszych zamiennikach, o usługach dostępnych w aptece, a także o tym, kto jest administratorem danych osobowych i jakie mamy w związku z tym prawa. Na szczególną uwagę zasługują tutaj te informacje, które są przekazywane przy zawieraniu umów na odległość. Tam, gdzie mamy do czynienia z wysłaniem określonego środka medycznego do konkretnej osoby" - powiedziała partner w kancelarii radców prawnych Sakowska-Baryła Czaplińska, Marlena Sakowska-Baryła.
"W Polsce obowiązuje praktycznie absolutny zakaz reklamy działalności aptecznej. Nie obejmuje on jedynie bardzo wąskich kategorii informacji: o lokalizacji apteki oraz godzinach otwarcia. Regulacja ta jest bardzo rygorystycznie egzekwowana, co utrudnia komunikację apteki z pacjentami. Apteki zasadniczo nie mogą informować pacjentów nie tylko o lekach czy o cenach, ale również o nowych o usługach czy opiece farmaceutycznej, które mogłyby pacjentom zaoferować" - dodał adwokat Filip Gołba.
W jego ocenie, jest to szczególnie problematyczne w obecnej sytuacji, gdy apteki stają się bardziej samodzielnymi podmiotami w systemie ochrony zdrowia. Przestają być wyłącznie sklepami z lekami, ale chcą zajmować się również opieką farmaceutyczną, szczepieniami oraz innymi usługami farmaceutycznymi. Muszą więc móc o tym pacjentów poinformować, a zakaz reklamy bardzo to utrudnia lub wręcz uniemożliwia.
"W jakimś sensie godzi to w prawa pacjenta do informacji o tym, jakie świadczenia na gruncie polskich regulacji mu przysługują. W tle tego wszystkiego jest fakt, że Komisja Europejska stwierdziła niezgodność polskiego zakazu reklamy z regulacjami europejskimi, wydając w tej sprawie tak zwaną uzasadnioną opinię. Postępowanie wciąż trwa, więc nie znamy jeszcze szczegółów" - poinformował Gołba.
Podsumowując dyskusję, prof. Mariusz Jabłoński podkreślił, że wszyscy muszą zdać sobie sprawę, że rynek apteczny regulowany jest przez wiele przepisów, które nie do końca są spójne z sobą nawzajem, a w zależności od tego, kogo i w jakim zakresie dotyczą, są interpretowane w odmienny sposób.
Jego zdaniem, nawet wówczas, gdy stosowane w prawie pojęcia są jasne i czytelne, to sposób interpretacji przez organy regulacyjne prowadzi do batalii sądowej, która dopiero po 5-6 latach pozwala na ustalenie często od początku oczywistych spraw.
"Dopiero kiedy praktyka i interpretacja będą klarowna i zgodna ze standardami konstytucyjnymi i międzynarodowymi, a przedsiębiorca będzie wiedział, jak ma postępować, będziemy mieli do czynienia z sytuacją czytelną, która zapewni stabilne funkcjonowanie rynku aptecznego" - podsumował wystąpienia konferencyjne prof. Jabłoński.
(ISBnews)
Warszawa, 12.05.2022 (ISBnews/ ISBzdrowie) - Komisja Europejska (KE) opublikowała akt delegowany do Dyrektywy Tytoniowej. Dokument ma wprowadzić zakaz sprzedaży wariantów mentolowych i smakowych wkładów do podgrzewaczy tytoniu w całej UE. Akt delegowany wprowadza jednak tylnymi drzwiami nowe pojęcia i definicje prawne, których nie ma w głównej Dyrektywie Tytoniowej, ocenił dr hab. Piotr Zapadka, prodziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (UKSW), w rozmowie z ISBzdrowie. Według niego KE przekracza w ten sposób przyznane jej kompetencje.
W Dyrektywie Tytoniowej z 2014 r., której skutkiem był zakaz sprzedaży papierosów mentolowych, KE zarezerwowała sobie możliwość wycofania ze sprzedaży tzw. nowatorskich wyrobów tytoniowych o aromacie charakterystycznym innym niż tytoniowy, jeśli ich udziały rynkowe w UE przekroczą 2,5% sprzedaży. Teraz KE opublikowała treść aktu delegowanego (w polskim prawodawstwie jego odpowiednikiem jest rozporządzenie wykonawcze), który budzi kontrowersje prawne.
"Zasadniczo prawo do uchwalania przez Komisję Europejską dyrektyw delegowanych, jakkolwiek nie budzące wątpliwości, nie może jednocześnie dawać dodatkowych praw Komisji Europejskiej których nie przewiduje tzw. 'delegowanie'. Uprawniona do wydania dyrektywy delegowanej Komisja Europejska ani nie może wykraczać poza zakres 'delegacji', ani też nie może zmieniać dyrektywy 'głównej' - w tym wypadku Dyrektywy Tytoniowej - w sposób nie dający się z nią pogodzić lub też naruszający sens dyrektywy 'głównej'" - powiedział Zapadka w rozmowie z ISBzdrowie.
Tymczasem akt delegowany do Dyrektywy Tytoniowej wprowadza nową definicję prawną tytoniu podgrzewanego. W Dyrektywie Tytoniowej jej nie ma. Akt delegowany zakazuje również sprzedaży wkładów tytoniowych do podgrzewania, choć Dyrektywa mówi o szerszej kategorii produktów, które taki zakaz miałby objąć, czyli o "nowatorskich wyrobach tytoniowych". Wkłady tytoniowe do podgrzewania są zaledwie jedną z podkategorii, podkreślił.
Sam termin wejścia w życie unijnego zakazu nie jest jeszcze znany. W przypadku papierosów mentolowych polski rząd wywalczył w procesie negocjacji z KE jego odroczenie o 4 lata. Zaskarżył również przepis do TSUE, powołując się m.in. na jego nieproporcjonalnie wysokie skutki dla polskiej gospodarki. Udział papierosów mentolowych w rodzimym rynku tytoniowym był jednym z najwyższych w UE.
Podobna sytuacja ma dzisiaj miejsce na rynku tytoniu podgrzewanego. Według szacunków rynkowych, wkłady tytoniowe do podgrzewania kupuje około 1 mln polskich konsumentów. Warianty smakowe, w tym mentolowe, których zakazać chce Komisja Europejska, wybiera 6 na 10 osób. Według szacunków, zakaz sprzedaży takich wkładów tylko w Polsce może przynieść potencjalne straty dla budżetu, sięgające ponad 0,5 mld zł rocznie.
"Komisja Europejska nie może korzystać z prawa do wydania dyrektywy delegowanej w sprawie zakazu stosowania aromatów w taki sposób, iż wprowadza dość zasadniczą zmianę do dyrektywy 'głównej'. Takiego mechanizmu nie obejmuje bowiem zakres 'oddelegowania'. W szczególności, dyrektywa delegowana nie powinna wprowadzać nowych definicji legalnych, które stały albo w sprzeczności z istotą (ratio legis) dyrektywy 'głównej' albo wykraczałyby poza swoistą 'legitymację' wynikającą z Dyrektywy Tytoniowej" - dodał Zapadka w rozmowie z ISBnews.
Podobne naruszenie praworządności przez Komisję Europejską miało miejsce w przeszłości. Trybunał Sprawiedliwości UE w wyroku z 17 marca 2016 roku (C-286/14), upomniał KE za przekroczenie przyznanych jej kompetencji. Orzekł wówczas, że KE nadużywa uprawnień, usiłując doprowadzić do istotnych zmian w aktach prawa pierwotnego UE (aktach wyższego rzędu) za pomocą aktów prawa niższego rzędu (aktów delegowanych).
Sprzeciw wobec aktu delegowanego KE do Dyrektywy Tytoniowej wyraziły już m.in. państwa Grupy Wyszehradzkiej, publikując swoje krytyczne stanowiska na piśmie. Pisemne stanowisko polskiego Ministerstwa Zdrowia w tej sprawie nie jest na razie publicznie dostępne.
Negatywne stanowiska dotyczące zawłaszczania przez Komisję Europejską kompetencji państw członkowskich, w tym Polski, przesłały do Premiera Mateusza Morawieckiego, Ministra ds. UE Konrada Szymańskiego oraz Ministra Zdrowia Adama Niedzielskiego organizacje zrzeszające przedsiębiorców. Wskazują w nich na podwójne standardy Komisji Europejskiej, która z jednej strony oskarża Polskę o naruszenie zasad praworządności, a z drugiej sama narusza Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
Jak podkreśla ekspert, brak reakcji polskiego rządu może stworzyć niebezpieczny precedens w przyszłości także w innych dziedzinach gospodarki. W polskim systemie kontroli wydawanych przez KE aktów delegowanych istnieje luka prawna. Przyjęcie aktu delegowanego przez KE, który będzie wywoływał bezpośrednie skutki prawne, nie wymaga uzyskania zgody Rady Ministrów, ani Parlamentu.
(ISBnews/ ISBzdrowie)
Warszawa, 21.04.2022 (ISBnews) - Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) przygotuje aktualizację Polityki Energetycznej Polski (PEP) do 2040 r. po wstępnej rewizji potencjału morskiej energetyki wiatrowej na Bałtyku i przeprowadzeniu nowelizacji ustawy odległościowej dla energetyki lądowej, by móc prawidłowo oszacować docelowe moce w tych technologiach, poinformowała ISBnews minister Anna Moskwa.
"Trochę jesteśmy uzależnieni od kwestii lądowej i morskiej energetyki wiatrowej. Chcemy to zgrać, żeby móc zadeklarować moce" - powiedziała Moskwa w rozmowie z ISBnews w kuluarach Szczytu Klimatycznego Togetair.
Wskazała, że Ministerstwo Infrastruktury już dokonuje przeglądu planowania morskiego, w ramach którego wyznaczane są lokalizacje pod morskie farmy wiatrowe.
"Zwiększenie możliwości będzie pewnie w kierunku nowych lokalizacji niż poszerzania tych, co do których trwają postępowania. Wierzymy, że ten potencjał Bałtyku jest większy [niż wcześniej założyliśmy]" - dodała.
Podkreśliła, że chodzi o wstępną ocenę potencjału.
W związku z tym procesem, a także niedawnym przejęciem przez resort kwestii nowelizacji ustawy odległościowej, minister nie wskazała, w jakim terminie można spodziewać się aktualizacji PEP.
"Dopiero to podamy, ale szybko. Planujemy szybką ścieżkę, szczególnie, że jest to aktualizacja, a nie wielka rewolucja" - podsumowała.
Na początku kwietnia wiceminister klimatu i środowiska Ireneusz Zyska mówił, że aktualizacja Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. może przyspieszyć w stosunku do zakładanego wcześniej terminu w 2023 r., a jej kształt może być bardziej ambitny w związku z sytuacją agresji rosyjskiej na Ukrainę.
Pod koniec marca Rada Ministrów przyjęła założenia do aktualizacji Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. (PEP2040) w związku z sytuacją geopolityczną. Z dokumentu wynika, że wykorzystanie krajowych złóż węgla kamiennego może ulegać okresowemu zwiększaniu w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego państwa. Tempo ograniczania wydobycia i wykorzystania węgla może ulec niewielkiemu spadkowi w stosunku do dotychczasowych scenariuszy.
Kamila Wajszczuk
(ISBnews)
Warszawa, 21.04.2022 (ISBnews) - Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) liczy na szybką ścieżkę legislacyjną dla projektu nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych - tzw. ustawy odległościowej 10h, poinformowała ISBnews minister Anna Moskwa. Obecnie resort chce się skupić na przeanalizowaniu wyników przeprowadzonych konsultacji.
"Przed nami szybka ścieżka legislacyjna" - powiedziała Moskwa w rozmowie z ISBnews w kuluarach Szczytu Klimatycznego Togetair.
Jej zdaniem, kluczową kwestią, którą ten projekt nowelizacji naprawia, jest niewystarczający dotąd udział bezpośrednich interesariuszy.
"Nad odległością 500 m się zastanawiamy. Odpowiedzi, że to będzie na pewno 500, nie mamy. Dlatego też bardzo interesują nas wyniki konsultacji. To się wydaje rozsądne, ale chcemy zobaczyć, co wyszło w konsultacjach projektu. Najważniejsza jest jednak rozmowa nie na temat 'czy' tylko: jak zapewnić, żeby to zdemokratyzowanie podejmowania decyzji nie wydłużyło procesu, żeby lokalne konsultacje nie trwały w nieskończoność" - wyjaśniła minister.
Resort nie podaje jednak na razie szczegółowego harmonogramu prac nad nowelizacją.
"O terminie powiemy, jak dostaniemy segregator z wynikami konsultacji. Podchodzimy do tego z dużą otwartością. Mam jednak nadzieję, że to nie będzie już wymagało kolejnych pogłębionych rund" - podsumowała.
MKiŚ podało dziś, że projekt nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych - tzw. ustawy odległościowej 10h - został do niego przekazany z Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Po zmianie gospodarza projektu trwają prace i analizy zmierzające do szybkiego przekazania projektu do rozpatrzenia przez Stały Komitet Rady Ministrów. Projekt nowelizacji zakłada m.in. rezygnację z tzw. zasady odległościowej, zakładającej minimalną odległość elektrowni od budynku równą dziesięciokrotności wysokości elektrowni wiatrowej (10h) i wprowadza bezwzględną odległość minimalną (500 metrów).
Kamila Wajszczuk
(ISBnews)
Warszawa, 30.03.2022 (ISBnews/ISBtech) - Najnowsza wersja projektu nowelizacji ustawy krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC) powinna być poddana pod konsultacje publiczne, ocenił w rozmowie z ISBtech radca prawny prof. dr hab. Maciej Rogalski. Zwraca uwagę, że w nowej wersji nastąpiło m.in. znaczące poszerzenie obowiązków przedsiębiorców telekomunikacyjnych w zakresie bezpieczeństwa. Jako krok w dobrą stronę uznał dopuszczenie operatorów telekomunikacyjnych do postępowania w zakresie oceny dostawców sprzętu. Jednak dopuszczenie przewidziane jest jedynie dla największych podmiotów, co może zostać za naruszające zasadę równości wobec prawa i niedyskryminacji mniejszych firm.
"Zdecydowanie powinny się odbyć ponowne konsultacje publiczne. Uważam, że trafna jest konkluzja podsumowania licznych uwag przedstawionych w stanowisku Rządowego Centrum Legislacji (RCL) w piśmie z dnia 25 marca 2022 r. W piśmie tym RCL wskazuje na potrzebę skierowania przedmiotowego projektu do dodatkowych uzgodnień 'ze względu na znacznie zwiększoną objętość przedstawionego do zaopiniowania projektu ustawy (ponad dwukrotnie), względem wersji skierowanej pod obrady Stałego Komitetu Rady Ministrów w marcu 2021 r., biorąc pod uwagę skalę przedstawionych uwag i wątpliwości'" - powiedział ISBtech prof. Rogalski.
W marcowym projekcie wpisano, że to KSC będzie określać zadania i obowiązki przedsiębiorców komunikacji elektronicznej w zakresie wymogów dotyczących bezpieczeństwa i zgłaszania incydentów.
"To odwrócenie dotychczasowej zasady, że do przedsiębiorców telekomunikacyjnych, poza pewnymi wyjątkami, nie stosuje się KSC. W konsekwencji dodany został nowy rozdział pt. 'Obowiązki przedsiębiorców komunikacji elektronicznej'" - wskazał radca prawny.
Zgodnie z tymi przepisami, przedsiębiorcy komunikacji elektronicznej będą zobowiązani m.in. do szacowania wystąpienia ryzyka wystąpienia sytuacji szczególnego zagrożenia i podejmowania działań minimalizujących. Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) będzie mógł dokonywać oceny podjętych środków przez przedsiębiorców komunikacji elektronicznej w celu minimalizacji konsekwencji zaistnienia sytuacji szczególnego zagrożenia, na przedsiębiorcę komunikacji elektronicznej został nałożony obowiązek obsługi incydentu i poważne incydentu telekomunikacyjnego; przedsiębiorca komunikacji elektronicznej będzie musiał informować o zagrożeniach związanych z bezpieczeństwem korzystania z usług telekomunikacyjnych.
"Nastąpiło więc znaczące poszerzenie dotychczasowych obowiązków przedsiębiorców telekomunikacyjnych. Projekt przewiduje ponadto, że do postępowania [w zakresie oceny dostawcy sprzętu telekomunikacyjnego w zakresie uznania go jako dostawcę wysokiego ryzyka] dopuszczono operatorów telekomunikacyjnych. Rozwiązanie to należy ocenić co do zasady pozytywnie. Niestety, projektodawcy zatrzymali się w pół kroku. Dopuścili bowiem do postępowania tylko największych przedsiębiorców telekomunikacyjnych. Rozwiązanie to budzi poważne wątpliwości co do zgodności z przepisami prawa, w tym konstytucji i ukształtowanym orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego. Uznane może zostać za naruszające zasadę równości wobec prawa i niedyskryminacji. Wyklucza bowiem z udziału w tym postępowaniu podmioty, które nawet jeżeli są mniejsze z uwagi na przychody, to mogą posiadać interes prawny w udziale w postępowaniu (np. specyfika zakupów sprzętu telekomunikacyjnego przez różne podmioty) lub z uwagi na społeczny charakter działalności" - podsumował prof. Rogalski.
Sebastian Gawłowski
(ISBnews/ISBtech)
Warszawa, 10.11.2021 (ISBnews/ISBtech) - W projekcie nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC) pojawiły się dość kontrowersyjne zapisy, jak choćby arbitralne uprawnienia nadane tzw. kolegium, które może decyzją administracyjną bez jakiejkolwiek możliwości odwołania zmienić dostawców sprzętu i oprogramowania. Pozostaje jednak pytanie, czy ta formuła będzie wykorzystywana również w innych celach, które nie są związane z bezpieczeństwem cyfrowym Polski, ocenił w rozmowie z ISBtech prezydent Krajowej Izby Gospodarczej (KIG) Andrzej Arendarski. Według niego, szerokość konsultacji noweli jest bezwzględnie pożądana, podobnie jak maksymalnie długie vacatio legis.
"Bezpieczeństwo cyfrowe w sposób nierozerwalny łączy ze sobą działania na polu państwa, biznesu i obywatela. Przechodzenie do formuły powszechności komunikacji cyfrowej nie jest już przywilejem czy planem, jest rzeczywistością, za którą stoją niestety ogromne ryzyka. Technologia zawsze wyprzedza regulacje prawne, stąd ich wdrażanie musi charakteryzować się przyszłą wizją. Na szczeblu krajowym kwestie związane z funkcjonowaniem systemu bezpieczeństwa cyfrowego określa ustawa KSC, która jest bezpośrednią implementacją wspólnotowej dyrektywy NIS" - powiedział ISBtech Arendarski.
Zaznaczył, że technologie cyfrowe charakteryzują się ciągłą rotacją, mają to w zasadzie wpisane w swoje DNA, stąd inicjatywy rządu związane z nowelizacją ustawy KSC są i będą wymogiem dostosowującym prawo do otoczenia.
"Byłoby to absolutnie zrozumiałe, gdyby nowelizacje ustawy miały charakter konsekwentnej unifikacji prawa. Poprzednie próby nowelizacji wprowadzały bardzo potrzebne wsparcie dla działań Zespołów Reagowania na Incydenty (CSIRT), Centra Wymiany Analiz i Informacji (ISAC) czy też wsparcie budowy Centrów Operacji (SOC). W nowelizacjach pojawiały się również dość kontrowersyjne zapisy, jak choćby arbitralne uprawnienia nadane Kolegium, które może decyzją administracyjną bez jakiejkolwiek możliwości odwołania zmienić dostawców sprzętu i oprogramowania" - wskazał prezydent KIG.
Ocenił, że patrząc się na bezpieczeństwo cyfrowe na świecie - region, w którym my żyjemy może być i jest szczególnie narażony na ataki, inwigilacje i dezinformacje z obszaru świata, gdzie "wschód słońca jest wcześniej niż w Europie".
"Podtekst polityczny jest zrozumiały i nie jest to tylko problem w naszym kraju. Pozostaje jednak pytanie, czy ta formuła będzie wykorzystywana również w innych celach, które nie są związane z bezpieczeństwem cyfrowym Polski? Obecna nowelizacja, której tryb i zasady są odmienne do dotychczas stosowanych konsultacji społecznych nie może dać spokoju przedsiębiorcom z branży, ale również - jak nie przede wszystkim - podmiotom i osobom korzystających z ich usług. Stąd szerokość konsultacji jest bezwzględnie pożądana podobnie jak maksymalnie długie vacatio legis. Długi okres obowiązywania ustawy bierze się z faktu ogromnej ilości skutków, które ponosić będą dostawcy usług cyfrowych jak również ich odbiorcy" - podkreślił Arendarski.
W jego ocenie, szybkie wprowadzenie nowego prawa prawdopodobnie spowoduje chaos organizacyjny i prawny ponieważ obecnie zaprezentowana nowelizacja zakłada również wcześniej nie sygnalizowane zmiany, jak choćby powołanie Operatora Strategicznej Sieci Bezpieczeństwa (OSSB), która to ma powołać spółkę (Polskie 5G), a wszystko to ma być finansowane głównie ze środków publicznych.
"Należy w tym miejscu przypomnieć, że idea powołania wyżej wymienionego podmiotu jest znana na rynku od 2019 r., jednak do tej pory interesariusze, bez których działanie to nie jest możliwe - nie porozumieli się" - przypomniał prezydent KIG.
W ramach działań w kierunku cyberbezpieczeństwa MSWiA powołało Centralne Biuro do zwalczania przestęp cyberbezpieczeństwa, MON we wrześniu b.r. powołał Departament Cyberbezpieczeństwa. Prawdopodobnie w 2022 r. zostanie powołany nowy rodzaj Sił Zbrojnych RP bazujący na Narodowym Centrum Bezpieczeństwa Cyberprzestrzeni.
"Działania te służą uszczelnieniu naszego państwa, jak i obywateli przed coraz liczniejszymi incydentami. Stąd zmiany prawa w formule ad hoc na pewno nie są oczekiwane przez przedsiębiorców, dla których stabilność prawa jest fundamentem prowadzenia biznesu. Należy również zadać sobie pytanie: czy obecna nowelizacja, a istniejące prawo jest zgodna z prawem polskim i wspólnotowym. Jak ma się do tego in spe Prawo Komunikacji Elektronicznej czy choćby Europejski Kodeks Łączności Elektronicznej?" - podsumował Arendarski.
Sebastian Gawłowski
(ISBnews/ISBtech)
Warszawa, 28.10.2021 (ISBnews/ ISBnews.TV) - Brak ogłoszenia wezwania w przypadku przejmowania spółki przez Skarb Państwa, zmiany proponowanego progu przejęcia spółek giełdowych z 50% na 33% oraz wprowadzenie do spółki kuratora ds. informacyjnych - to najbardziej kontrowersyjne przepisy w projekcie nowelizacji ustawy dotyczącej zapewnienia rozwoju rynku finansowego oraz ochrony inwestorów, ocenił w rozmowie z ISBnews.TV prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych (SEG) Mirosław Kachniewski.
"Pierwsza z kontrowersyjnych zmian dotyczy tzw. obowiązkowych wezwań, czyli zachowań wiodących akcjonariuszy w przypadku przejmowania spółek. I tutaj chciałabym zwrócić uwagę na dwa aspekty, które obniżają poziom ochrony inwestorów. Pierwszy: zamiast obecnego 33% progu, powyżej którego jest obowiązek ogłoszenia wezwania ma zostać prowadzony próg 50%, oznaczałoby to, że aż do osiągnięcia tego poziomu nie będzie obowiązku ogłoszenie wezwania, czyli de facto można będzie przejąć spółkę bez dania inwestorom możliwości wyjścia z niej, jeśli nie chcieliby zgodzić się z ideą prowadzenia spółki przez nowego właściciela" - powiedział Kachniewski w rozmowie z ISBnews.TV w kuluarach IX Kongres CFO Spółek Giełdowych SEG. Agencja ISBnews jest patronem medialnym wydarzenia.
Zdaniem Kachniewskiego, drugi, jeszcze bardziej kontrowersyjny pomysł, który pojawił się w projekcie to brak obowiązku ogłoszenia wezwania w przypadku przejmowania spółki przez Skarb Państwa. "To wydaje się być sprzeczne nie tylko ze zdrowym rozsądkiem, ale też regulacjami unijnymi. Mam nadzieję, że będziemy w stanie jakoś wpłynąć na zmiany tych przepisów" - powiedział.
Trzecim ważnym elementem - według Kachniewskiego - który znalazł się w projekcie i SEG ma nadzieję na jego wykreślenie jest dalsze zwiększanie nadzoru nad rynkiem poprzez możliwość wprowadzenia do spółki kuratora ds. obowiązków informacyjnych.
"De facto organ nadzoru, swoją decyzją ze skutkiem natychmiastowym, mógłby narzucić spółce kuratora, który miałby praktycznie nieograniczone możliwości zarządzania spółką. Co do zasady, byłaby to olbrzymia władza w spółce" - wskazał.
"To są najważniejsze trzy kwestie, które będą szkodzić inwestorom i są niejako wbrew nazwie proponowanych zmian, jako że one mają na celu poprawę bezpieczeństwa rynku i ochronę inwestorów" - dodał.
Projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z zapewnieniem rozwoju rynku finansowego i ochrony inwestorów był omawiany podczas konsultacji społecznych w Ministerstwie Finansów w połowie października br.
Projekt został opublikowany i skierowany do konsultacji przez resort finansów 20 lipca 2021 r. Z uzasadnienia projektu ustawy wynika, że ma on na celu uporządkowanie i usprawnienie funkcjonowania instytucji rynku finansowego, w szczególności w zakresie eliminacji barier dostępu do rynku finansowego, usprawnienia nadzoru nad rynkiem finansowym, ochrony klientów instytucji finansowych, ochrony akcjonariuszy mniejszościowych i spółkach publicznych oraz zwiększenia poziomu cyfryzacji w realizacji przez KNF obowiązków nadzorczych.
Jak wynika z uzasadnienia, zmiany w tym zakresie wynikają z obserwacji zdarzeń zachodzących na rynku finansowym oraz zasadności odbudowy zaufania inwestorów, zwłaszcza detalicznych do tego rynku oraz prowadzą do wniosku, że niezbędna jest przekrojowa i kompleksowa nowelizacja ustaw regulujących różne obszary rynku finansowego.
Zawarte w projekcie ustawy nowelizacje przepisów regulujących prawno-instytucjonalne otoczenie rynku finansowego znajdują uzasadnienie w konieczności ich dostosowania do różnych zachodzących na nim zdarzeń, a także podyktowane są potrzebą spełnienia niektórych postulatów zawartych w Strategii Rozwoju Rynku Finansowego. Projekt ustawy zakłada nowelizację 19 ustaw – czytamy w uzasadnieniu rządowego projektu.
Katarzyna Walterska
(ISBnews/ ISBnews.TV)
Warszawa, 26.10.2021 (ISBnews) - Nowy projekt o zmianie ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC) wymaga dłuższych konsultacji społecznych ze względu na rozwiązania, których wcześniej nie było, a dotyczą one strategicznych dla rynku telekomunikacyjnego kwestii, uważa ekspert grupy roboczej ds. kontaktów z administracją publiczną w Krajowej Izbie Komunikacji Ethernetowej (KIKE), radca prawny z Kancelarii itB Legal Łukasz Bazański.
Zdaniem Bazańskiego, rozwiązania dotyczące cyberbezpieczeństwa są potrzebne i KIKE tego nigdy nie negowała.
"Obawy Izby rodzi jednak potencjalna arbitralność przy podejmowania decyzji, który producent (a nie produkt) jest dostawcą/usługodawcą wysokiego ryzyka, co finalnie może doprowadzić do konieczności wymiany sprzętu przez ISP, a to z kolei wiąże się z nieprzewidzianymi i wysokimi wydatkami" - powiedział Bazański w rozmowie z ISBnews.
Według niego, skoro uwagi KIKE nie zostały uwzględnione poprzednio, to najwyraźniej dodatkowe i dłuższe niż 7 dni konsultacje są potrzebne.
"Abstrahuję od tego, że nowa odsłona zawiera też rozwiązania nowe, których wcześniej nie było, a dotyczą tak strategicznych dla rynku telko kwestii, jak plan powołania operatora strategicznej sieci bezpieczeństwa, utworzenia spółki Polskie 5G czy plan utworzenia Funduszu Cyberbezpieczeństwa i zasilenie go m.in. środkami z Funduszu Szerokopasmowego" - dodał Bazański.
Ekpert podkreślił, że KIKE uczestniczy w pracach i konsultacjach nad ustawą od początku, kiedy to wśród swoich członków zidentyfikowała ryzyko, jakie niesie dla nich projekt.
"Mowa oczywiście o ryzyku wycofania z rynku sprzętu chińskich producentów, z których - z uwagi na konkurencyjność cenową, jakościową i 'obsługową' - korzysta większość członków Izby. Zresztą swego czasu Izba publikowała raport, pokazujący skalę wykorzystania elementów sieciowych z państw zza Wielkiego Muru. W tym zakresie kolejna odsłona projektu niczego nie zmienia, ryzyka, które dla ISP istniały, istnieją nadal. Pomimo 'uśpienia' projektu przez niemal 8 miesięcym w tym zakresie projektodawcy niczego nie zmienili" - podsumował Bazański.
Kolejna wersja projektu noweli ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa - projekt z 12 października 2021 r. o zmianie ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa oraz niektórych innych ustaw został opublikowany na stronie Biuletynu Informacji Publicznej Ministerstwa Cyfryzacji 13 października br.
Marek Knitter
(ISBnews)
Warszawa, 20.10.2021 (ISBnews/ ISBzdrowie) - Szara strefa rynku papierosów jest w Polsce rekordowo niska, przy czym ubiegłoroczna - pierwsza od lat - podwyżka akcyzy na papierosy nie spowodowała wzrostu przemytu papierosów do Polski. Dlatego obecnie czas na wyższą minimalną stawkę akcyzy od papierosów, ocenia dyrektor Instytutu Ekonomii w Społecznej Akademii Nauk (IE SAN) prof. Konrad Raczkowski, były wiceminister finansów.
"Przy każdej dyskusji o podwyżce akcyzy na papierosy koncerny tytoniowe wyciągają argument szarej strefy, jak królika z kapelusza. Tymczasem ubiegłoroczna, pierwsza zresztą od lat podwyżka akcyzy na papierosy, nie spowodowała wzrostu przemytu papierosów do Polski. Przeciwnie, w zeszłym i bieżącym roku widzimy trend spadkowy, który lepiej obrazuje też efektywność działania Krajowej Administracji Skarbowej. Szara strefa na papierosy jest u nas rekordowo niska. W międzyczasie legalna sprzedaż papierosów w kraju kwitnie, a ich przystępność cenowa rośnie. Rosną więc słupki sprzedaży papierosów i to jest chyba właściwy moment, żeby zreformować i podnieść stawki akcyzy na papierosy. Ministerstwo też uznało, że to najwyższa pora, proponując 5% podwyżkę minimalnej stawki akcyzy na papierosy: z obecnych 100% do 105%. To jednak korekta o niepełny wskaźnik inflacji. Gdyby stawkę minimalną podnieść do 110%, przyniosłoby to dodatkowo 1,1 mld zł do budżetu. Uszczupliłoby to zysk międzynarodowych koncernów, ale byłoby właściwym ruchem w kontekście finansowania założeń Polskiego Ładu" - powiedział Raczkowski w rozmowie z ISBzdrowie.
Jak podał Instytut Doradztwa i Badań Rynku Almares, badający to zjawisko na zlecenie wszystkich czterech międzynarodowych koncernów działających w Polsce, szara strefa handlu papierosami w Polsce jest najniższa w historii badań prowadzonych w Polsce. W II kw. 2021 r. jej udział wynosił 5,5% krajowego rynku tytoniowego - oznacza to spadek z 18,3% w 2015 r.
Zmniejszenie szarej strefy o 1 pkt proc. to około 250 mln zł wpływów dla budżetu więcej, podkreślił były wiceminister finansów.
Jak podkreśla, kluczowe dla poprawy sytuacji w ostatnim czasie było uszczelnienie granicy z Białorusią i Ukrainą. Przez ostatnie lata to właśnie z tych dwóch państwa pochodziła większość przemycanych do Polski papierosów. Papierosy z Białorusi stanowiły nawet 2 pkt proc. szarej strefy, a papierosy z Ukrainy - 0,6 pkt proc. Dzięki uszczelnieniu granic i skoordynowanym działaniom służb przemyt z tych kierunków udało się bardzo mocno ograniczyć. Granica z Białorusią, w związku z kryzysem migracyjnym, jest szczególnie chroniona i należy spodziewać się dalszych spadków przemytu z tego kierunku, wskazał Raczkowski.
Rekordowo niski jest także rynkowy udział tzw. "podróbek", czyli nielegalnie produkowanych na terenie kraju, podrabianych wyrobów tytoniowych. W II kwartale br. stanowiły zaledwie 1% rynku, podał Instytut Almares.
(ISBnews/ ISBzdrowie)
Łódź, 08.10.2021 (ISBnews/ ISBnews.TV) - Negocjacje na pakietem klimatycznym, zakładającym redukcję emisji o 55% do roku 2030 (w stosunku do roku 1990) potrwają na poziomie Unii Europejskiej od kilkunastu miesięcy do ponad dwóch lat, ocenił minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka w rozmowie z ISBnews.TV. Jego zdaniem, Polska jest gotowa do adaptacji nowych, proekologicznych technologii, ale muszą to być technologie "dojrzałe".
Zastrzegł, że wdrożenie pakietu powinno być rozłożone w czasie, a proces wdrażania nowych rozwiązań powinien przebiegać stopniowo.
"To jest pakiet, który jeszcze w tej chwili jest przedmiotem analizy. To jest 4,5 tys. stron, trzynaście aktów prawnych, będzie ten proces trwał jeszcze myślę dobrych kilkanaście miesięcy, o ile nie ponad dwa lata. Więc wtedy będziemy w stanie - biorąc pod uwagę stanowiska wyjście państw członkowskich, biorąc pod uwagę to, co my obecnie mówimy, budować koalicję, rozmawiać z Parlamentem Europejskim, rozmawiać z Komisją Europejską i wówczas będzie czas na to, aby zastanawiać się jakie będą te kolejne kroki" - powiedział Kurtyka w rozmowie z ISBnews.TV podczas Kongresu Nowej Mobilności w Łodzi. Agencja ISBnews jest patronem medialnym tego wydarzenia.
"Kluczem jest czas […] Jeżeli chcemy sztucznie przyśpieszać pewne procesy ryzykujemy mocno w całej Europie" - dodał.
Jego zdaniem, coraz wyraźniej widać, że państwa europejskie, takie jak Hiszpania, Francja, Portugalia czy Włochy, coraz wyraźniej zabiegają o to, by rozłożyć w czasie obciążenia, związane z wdrożeniem pakietu Fit for 55 i w tym czasie nie narzucać nowych. Podkreślił, że Polska np. sceptycznie odnosi się do rozszerzenia systemu ETS o kwestie dotyczące transportu czy budynków.
Odnosząc się do pytania o sektor lotniczy, minister zaznaczył, że "szczególnie w kontekście postpandemicznym musimy ze szczególną ostrożnością podchodzić do tych sektorów, które były praktycznie zatrzymane przez lockdowny".
"Natomiast jesteśmy gotowi do rozmów, jesteśmy gotowi do dyskusji, tak samo, jak z systemem transportu morskiego, ale tutaj pragmatyzm musi być najważniejszy" - podkreślił.
Według ministra, dążenie do osiągania celów klimatycznych powinno odbywać się w sposób maksymalnie elastyczny.
"Jeżeli jesteśmy w stanie znaleźć sposób, taki który będzie respektował specyfikę poszczególnych państw tworzyć ścieżki, dokładać środki, tworzyć ramy prawne, które są elastyczne to wtedy mamy szansę" - wskazał Kurtyka.
Przypomniał, że polityka energetyczna Polski jest rozpisana na dwie dekady.
"Zarówno efekt ekologiczny, ten pożądany pakietem 'Fit for 55', czyli zwiększenie jakości życia, podniesienie jakości powietrza, ograniczenie emisji gazów cieplarnianych - to wszystko leży nam bardzo mocno na sercu i to są zobowiązania, które podjęliśmy i będziemy się ich trzymać, ale musimy doprowadzić do tego w taki sposób, aby technologie, które się będą rodziły były na miarę kieszeni Polaków, były na miarę tych Europejczyków, których nie stać zapłacić dziesięć razy więcej" - powiedział minister.
Pytany czy uda dotrzymać celu redukcyjnego, wyznaczonego na 2030 rok, Kurtyka podkreślił, że jest to kwestia celu, który został wyznaczony na poziomie Unii Europejskiej, który zależy od wysiłków wszystkich państw członkowskich. Przypomniał, że nie ma rozpisanych celów narodowych, bo różna jest specyfika państw.
"Jeżeli chcemy, aby pewne rzeczy się udały, musimy mieć również partnerów po stronie bogatszych gospodarek, tych, które wezmą na siebie proporcjonalny ciężar, wykażą, że są w stanie ten cel uwiarygodnić" - wskazał.
W lipcu br. Komisja Europejska przyjęła pakiet wniosków, aby dostosować politykę UE w dziedzinie klimatu, energii, użytkowania gruntów, transportu i opodatkowania w taki sposób, aby obniżyć emisje gazów cieplarnianych netto o co najmniej 55% do 2030 r. - w porównaniu z poziomami z 1990 r. Jak wskazywano, takie obniżenie poziomu emisji w najbliższej dekadzie to zasadniczy warunek, który może sprawić, by Europa stała się pierwszym na świecie kontynentem neutralnym dla klimatu do 2050 r. i wprowadziła w życie Europejski Zielony Ład.
Katarzyna Walterska
(ISBnews/ ISBnews.TV)
Warszawa, 22.07.2021 (ISBnews) - Przygotowywany przez Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPiT) projekt drugiej tarczy prawnej ma dotyczyć m.in. ułatwień w realizacji inwestycji, poinformowała ISBnews wiceminister rozwoju, pracy i technologii Anna Kornecka.
Tarcza prawna została podzielona na kilka odsłon - projektów kolejnych ustaw.
"Jeżeli chodzi o pierwszą odsłonę, którą przygotowaliśmy w pierwszym kwartale tego roku, złożyliśmy już wniosek o wpis do wykazu prac legislacyjnych i programowych rządu. Liczymy, że zostanie on pozytywnie rozpatrzony w najbliższych dniach. Natomiast odnośnie kolejnego projektu, prace są już na ukończeniu i będziemy zabiegali o jak najszybsze uzyskanie wpisu. Chciałabym, żeby na początku sierpnia obie regulacje ujrzały światło dzienne i trafiły do oficjalnych konsultacji i uzgodnień" - powiedziała Kornecka w rozmowie z ISBnews.
Wiceminister dodała, że międzyresortowy zespół, który zajmuje się przygotowaniem kolejnych projektów w ramach tarczy prawnej, pracuje zgodnie z zakreślonym harmonogramem. Wyjaśniła także, że opóźnienie we wpisie do wykazu pierwszego projektu wynika z faktu, że w międzyczasie niektóre rozwiązania tam zawarte zostały wpisane do innych aktów prawnych, co wymagało odpowiedniej modyfikacji treści przepisów.
"W opracowywanej obecnie kolejnej odsłonie tarczy ma znaleźć się bardzo dużo usprawnień z zakresu prawa budowlanego, wiele pozwoleń przesuwamy do kategorii zgłoszeń albo milczącego załatwienia sprawy. Będą też rozwiązania związane z obowiązywaniem decyzji o warunkach zabudowy, ale nie tych, które już zostały wydane, tylko które będą wydawane w przyszłości" - powiedziała Kornecka.
"Chcielibyśmy, żeby decyzje o warunkach zabudowy były w określonym czasie przewidywalne, gdyż obecnie często tracą aktualność, a to powoduje rozmaite problemy z zakresu urbanistycznego" - dodała.
Według założeń Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii, oba projekty mają trafić do Sejmu we wrześniu. Wiceminister wyraziła przekonanie, że do końca roku zostaną uchwalone. Resort natomiast będzie w międzyczasie pracował nad kolejnymi odsłonami tarczy prawnej.
Elżbieta Dominik
(ISBnews)
Warszawa, 06.07.2021 (ISBnews) - Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPiT) analizuje obecnie możliwość przedłużenia terminu obowiązywania bonu turystycznego, jednak decydujące dla podjęcia takiej decyzji będą dane dotyczące wykorzystania bonu podczas tegorocznych wakacji, poinformowała ISBnews wiceminister Anna Kornecka. Obecnie bon obowiązuje do 31 marca 2022 r.
"Analizujemy sytuację, zobaczymy jak będzie wyglądało wykorzystanie bonu np. we wrześniu tego roku i na tej podstawie podejmiemy ostateczną decyzję o jego ewentualnym przedłużeniu" - powiedziała Kornecka w rozmowie z ISBnews.
"Widzimy teraz bardzo dużą aktywność ze względu na otwarcie sezonu turystycznego. Otworzyły się hotele i liczymy na znaczne wykorzystanie bonu w sezonie wakacyjnym" - dodała.
Na Platformie Usług Elektronicznych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) Polacy aktywowali dotychczas ponad 2 mln bonów turystycznych o wartości blisko 1,8 mld zł. Bonami dokonano przeszło 1 mln płatności na kwotę 657 mln zł.
Do skorzystania z bonu w wysokości 500 zł uprawnionych jest około 6,5 mln beneficjentów świadczenia 500+, dzieci rodziców pobierających świadczenia opiekuńcze za granicą oraz wszyscy, którzy nabędą takie prawo do 31 grudnia 2021 roku. Na dzieci z niepełnosprawnością przysługuje świadczenie dodatkowe w wysokości 500 zł.
Na Platformie Usług Elektronicznych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (PUE ZUS) mogą ciągle rejestrować się przedsiębiorcy turystyczni, którzy będą przyjmować płatności bonem. Chodzi o firmy lub organizacje pożytku publicznego, które realizują usługi hotelarskie lub organizują imprezy turystyczne na terytorium Polski.
Aby zapłacić bonem za usługę turystyczną, trzeba podać osobie przyjmującej płatność za usługę hotelarską lub imprezę turystyczną specjalny numer przypisany do bonu, a następnie jednorazowy kod autoryzacyjny. Zgodnie z obecnymi przepisami bonem można płacić do 31 marca 2022 r., ale z usługi będzie można korzystać także po tej dacie.
Elżbieta Dominik
(ISBnews)
Warszawa, 02.07.2021 (ISBnews) - Wchodząca w życie 3 lipca tzw. dyrektywa plastikowa (SUPD), zakazująca używania niektórych wyrobów z plastiku, oznacza, że otwiera się droga do stosowania znacznie bardziej ekologicznych zamienników opartych na tzw. polimerach biodegradowalnych, ocenia założyciel Green Tree Group - firmy będącej pionierem na rynku tworzyw roślinnych - Adam Uptas. Wskazuje on, że obecnie recykling organiczny stanowi w Polsce 0,03% całości rynku recyklingu wobec 6-8% w innych krajach UE.
Nowe przepisy otwierają drogę do stosowania znacznie bardziej ekologicznych zamienników opartych na tzw. polimerach biodegradowalnych, wskazuje portal ecoekonomia.pl.
"Raporty krajów Unii Europejskiej pokazują, że recykling organiczny jest na poziomie 6-8%. Stanowi zatem bardzo dużą część recyklingu ogółem. W Polsce jest to zaledwie 0,03%. To oznacza, że musimy nauczyć się wdrażać produkty, które będzie można poddawać kompostowaniu, czyli recyklingowi organicznemu. Opakowania będą musiały być projektowane w sposób umożliwiający działanie Gospodarki Obiegu Zamkniętego i odzysku poprzez recykling mechaniczny i organiczny. Czeka nas duża zmiana" - powiedział Uptas w rozmowie z portalem ecoekonomia.pl.
"To widać także w zamówieniach w naszej firmie. Zaczynaliśmy od reklamówek na zakupy, worków na śmieci oraz woreczków na psie odchody. Obecnie mamy w asortymencie kilkadziesiąt różnych produktów od kubków do kawy, przez różnego rodzaju worki na śmieci, aż do opakowań kosmetycznych, rękawic jednorazowych, produktów dla cateringu czy zbiorczych opakowań na papier toaletowy" - dodał.
Wskazał, że do tego, by torby biokompostowalne rozpowszechniły się w Polsce tak, jak np. we Włoszech, trzeba usunąć bariery prawne.
"Przede wszystkim należałoby zwolnić tego typu torby z opłaty recyklingowej. Generalnie jej pobieranie w przypadku produktów mających certyfikaty kompostowalności jest całkowicie nieuzasadnione. Wykonane z nich produkty w naturalnych warunkach, po ok. 45 dniach, przestają istnieć - zmieniając się (podobnie jak reszta bioodpadów) w kompost" - wyjaśnił Uptas.
Drugą i znacznie poważniejszą jest kwestia definicji zapisanych w ustawie. Obecnie za plastik uznaje się każdy materiał wyprodukowany z użyciem polimerów, tymczasem chodzi o uwypuklenie, że odpad, jaki powstaje po kompostowaniu, nie jest absolutnie szkodliwy dla roślin i dlatego powinien stanowić osobną kategorię.
Podkreślił, że zarówno konsumenci, jak i coraz większa liczba producentów rozumieją potrzebę ograniczania plastiku.
"Pandemia pokazała, jak wiele opakowań jednorazowych używanych jest w gospodarstwach domowych. I ewidentnie wzbudziła chęć na zmiany w tej materii. Chcemy być bardziej eko, wymuszając na producentach stosowanie rozwiązań wspierających ochronę środowiska. Ale musimy powiedzieć jedną rzecz jasno: bez zmiany definicji w ustawie i wydzielenia biopolimerów z definicji tworzywa sztucznego nie da się skutecznie wprowadzać alternatywnych opakowań i eliminować plastiku" - podsumował założyciel Green Tree Group.
Uptas zwrócił też uwagę, że upowszechnienie się polimerów biodegradowalnych bardzo pozytywnie wpłynie na rynek odpadów.
"Będzie mniej opakowań wielomateriałowych, których nie można poddać recyklingowi mechanicznemu. Ale to zdecydowanie nie wszystko. Spójrzmy na obecny strumień odpadów. Plastikowe tacki i sztućce - lądują we frakcji 'plastik' lub jeżeli są zabrudzone tłuszczem zwierzęcym - wrzucamy je do odpadów zmieszanych. Podobnie będzie z papierem. Ze względu na zabrudzenia zwierzęce nie będzie on traktowany jako materiał dla recyklingu. Natomiast tego typu zabrudzenia w przypadku materiałów kompostowalnych są bardzo cenne, bo przyśpieszają proces kompostowania. Zastosowanie ich może w znaczącym stopniu zmienić strukturę produkowanych przez nas odpadów. Zamiast niezwykle problematycznych 'zmieszanych' możemy mieć np. całkiem pożyteczny w rolnictwie kompost" - tłumaczył ekspert.
Jak zaznaczył, zastosowanie toreb kompostowalnych jako opakowań na śmieci mogłoby obniżyć cenę odbioru frakcji bio nawet o ok. 100 zł na tonie - obecnie jest to ok. 300 zł za tonę.
(ISBnews)
Toruń, 23.06.2021 (ISBnews) - Ujednolicenie stawek akcyzowych na alkohol powinny zostać przyjęte przez parlament jeszcze w tym roku, aby od przyszłego roku fiskalnego zmiany mogły wejść w życie, powiedział ISBnews prezes Stowarzyszenia Polska Wódka (PVA) Andrzej Szumowski.
"Wszelkie argumenty leżą już na stole i w tym temacie nic mądrzejszego nie da się wymyślić. A zatem czas najwyższy, żeby z jednej strony rząd, przedstawiciele właściwych resortów, a z drugiej strony - komisje sejmowe, senackie usiadły, przeanalizowały i podjęły decyzję w taki sposób, aby od przyszłego roku fiskalnego zmiany przepisów dotyczące wyrównania poziomu podatku akcyzowego weszły w życie" - powiedział ISBnews Szumowski w kuluarach XXVIII edycji Welconomy Forum in Toruń. Agencja ISBnews była patronem medialnym tego wydarzenia.
W jego ocenie, istnieje "gordyjski węzeł niemocy" w tej sprawie i należy zrobić wszystko, aby to przeciąć.
"Rynek zweryfikuje, po prostu sprawdzi w praktyce jak to funkcjonuje. Mamy bowiem gotowe rozwiązania i trzeba tylko nas wysłuchać i posłuchać. Nam przede wszystkim zależy na ujednoliceniu opodatkowania, aby było ono bardziej sprawiedliwe dla całej branży" - dodał Szumowski.
Podczas panelu na XXVIII edycji Welconomy Forum in Toruń pt. "Sprawiedliwa akcyza na alkohol gwarantem wzrostu wpływów do budżetu państwa" poseł Tadeusz Cymański zadeklarował pomoc w rozwiązaniu obecnej sytuacji związanej z akcyzą na alkohol.
"Ze swojej strony mogę zadeklarować, że złożę propozycję połączenia prac Komisji Finansów Publicznych z Komisją Rolnictwa i Rozwoju Wsi, aby wspólnie mogły przepracować ten problem. Myślę, że dobrym pomysłem byłoby przygotowania także pisma do wszystkich klubów parlamentarnych odpowiednio uzasadniający i wtedy widzę w tym jakąś szansę" - powiedział Cymański.
Według niego, są różne opcje naliczania akcyzy dla alkoholi w różnych krajach i stąd potrzeba przeprowadzenia odpowiedniej dyskusji na ten temat.
Uczestnicy panelu zwrócili także uwagę na to, że pomimo zapowiedzi pomocy wsparcia dla cydru i pewnych ulg, obecnie producenci borykają się z dużymi problemami.
"Przykład cydru w Polsce pokazał, że obecnie nie mamy alternatywy dla tak dużej produkcji jabłek w Polsce. Nie ma alternatywy, jeżeli część tych jabłek nie przeznaczymy na produkcję cydru, ale również szlachetnego calvadosa" - dodał były minister rolnictwa (2018-2020), a obecnie doradca Prezydenta Jan Ardanowski.
Polska obecnie jest pierwszym producentem jabłek w Europie i trzecim na świecie.
Zdaniem panelistów, obecnie jest to najlepszy czas na wprowadzenie zmian w przepisach, aby uniknąć w przyszłym roku okresu przedwyborczego.
"Myślę, że potrzeby budżetowe państwa mogą o pewnych rozwiązaniach przesądzić. Należy jednocześnie mówić też o zdrowiu Polaków, a szczególnie o tych alkoholach, które teraz są w sprzedaży, a które alkoholami właściwie nie są np. tanie wzmocnione piwa czy wina. Po zmianach one mogłyby zniknąć z półek" - powiedział Ardanowski.
Dodał, że w tym przypadku oprócz prac w komisjach sejmowych istotne może okazać się także wspólne oddziaływanie na Ministerstwo Finansów.
Marek Knitter
(ISBnews)