ISBNewsLetter
S U B S K R Y P C J A

Zapisz się na bezpłatny ISBNewsLetter

Zachęcamy do subskrypcji naszego newslettera, w którym codziennie znajdą Państwo najważniejszą depeszę ISBnews, przegląd informacji dostępnych w naszym Portalu i kalendarium nadchodzących wydarzeń biznesowych i ekonomicznych. Subskrypcja jest bezpłatna.

* Dołączając do ISBNewsLetter'a wyrażasz zgodę na otrzymywanie informacji drogą elektroniczną (zgodnie z Ustawą z dnia 18 lipca 2002r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną, Dz.U. nr 144, poz. 1204). Twój adres e-mail będzie wykorzystany wyłącznie do przekazywania informacji na temat działań ISBNews i nie zostanie przekazane podmiotom trzecim. W kazdej chwili można wypisać się z listy subskrybentów klikając link na dole każdego ISBNewsLettera.

Najnowsze depesze: ISBnews Legislacja

  • 02.02, 08:55Prezes ING BSK: Banki potrzebują zachęt, by oferować kredyty hip. na stałą stopę 

    Warszawa, 02.02.2018 (ISBnews) - Zapowiedzi prezesa Narodowego Banku Polskiego (NBP) dotyczące braku podwyżki stóp procentowych w 2018 roku to dobry moment, by wrócić do tematu oferowania przez banki kredytów hipotecznych na stałą stopę procentową. Banki uczestniczące w rozmowach z Komisją Nadzoru Finansowego (KNF) na ten temat są gotowe, by taki produkt oferować, ale potrzebują zachęt, np. w postaci zwolnienia z niektórych obciążeń w zakresie wymogów kapitałowych, czy też z części lub całości podatku bankowego, poinformował ISBnews prezes ING Banku Śląskiego Brunon Bartkiewicz.

    "Najważniejsze jest zrozumienie, że obecny stan nie jest do końca bezpieczny dla sektora bankowego. Regulator to rozumie i rozmawia o stałej stopie z grupą banków hipotecznych Chodzi o zmianę formuły ekonomicznej. Trudno jest zakładać, że banki będą bardzo aktywnie oferowanie kredyty hipoteczne na stałą stopę przy obecnych  marżach" - powiedział Bartkiewicz w rozmowie z ISBnews. 

    Przypomniał, że jesienią 2016 r. Komitet Stabilności Finansowej uznał brak w ogóle oferty na stopę stałą na rynku jako główne ryzyko dla rozwoju systemu finansowego w Polsce. Z kolei w 2017 roku dyskusja na ten temat ucichła. 

    "W moim przekonaniu, obecnie jest bardzo dobry moment na wprowadzenie kredytów hipotecznych na stałą stopę, tylko sama wola banków tu nie wystarczy. My możemy podstawić oferty na rynek, ale obawiam się, że nikt z nich nie skorzysta. O tym rozmawialiśmy już dwa lata temu. Cała dyskusja ucichła w 2017 r." - podkreślił.

    W jego ocenie, kwestia stopy stałej kredytów hipotecznych to tak naprawdę pytanie: kto chce uporządkować rynek i sprawić, aby to się udało?

    "Nie mogą to być incydentalne akcje poszczególnych banków, szczególnie, że w obecnej sytuacji kredyt hipoteczny na stałą stopę w sensie nominalnej wartości oprocentowania jest i musi być droższy od kredytu na zmienną stopę. Jednak trudno będzie wytłumaczyć klientowi, że istotnie droższy kredyt będzie dla niego lepszy. W związku z tym należy wprowadzić produkt, który będzie maksymalnie zbliżony cenowo do obecnego kredytu na zmienną stopę procentową. Rozwiązaniem mogłoby być na przykład zwolnienie banków z niektórych obciążeń, np. w zakresie wymogów kapitałowych, czy obciążenia podatkiem bankowym. Wówczas banki dostosują się do tego i zbliżymy się do tej kwoty" - uważa prezes.

    W jego ocenie, zmniejszenie, czy zwolnienie na jakiś czas z podatku bankowego tego typu przedsięwzięć (to jest ok. 50 pkt bazowych) spowoduje, że pojawią się oferty, w których różnica pomiędzy stopą stałą, a stopą zmienną będzie wynosić 20 pkt bazowych.

    " Wtedy - przy dobrym nastawieniu regulatorów państwowych i przekonaniu mediów, że różnica w cenie nie jest aż tak istotna - wiele osób może się zdecydować na kredyt ze stałą stopą" - powiedział.

    Powstaje jednak pytanie, czy minister finansów byłby gotów zrezygnować z wpływu podatku bankowego (lub jego części) do budżetu i tym samym uszczuplić jego dochody.  

    Bartkiewicz wskazał, że wszystkie duże banki, które w grupie mają lub niebawem będą mieć bank hipoteczny: Pekao, mBank, PKO BP i ING BSK mówią jednoznacznie, że należy wprowadzić w Polsce model mieszany, czyli model, w którym istnieją kredyty na stałą stopę i zmienną stopę.

    "Produkt, który mógłby się w Polsce sprawdzić, to 5 lat na stopie stałej i kolejne 5 lat na stopie zmiennej. W moim przekonaniu, to dobre rozwiązanie, również z punktu widzenia klienta, już nie mówiąc o finansowaniu wzrostu budownictwa mieszkaniowego w Polsce. Obecnie jesteśmy jedynym systemem bankowym w Europie, w którym w 100% istnieją kredyty o stopie zmiennej. To nie jest dobre także docelowo. Patrząc na lukę mieszkaniową, to wyprowadzenie kredytów, które będą korzystne i stopniowo coraz więcej ludzi będzie na nie stać, może oznaczać, że rynek hipoteczny w Polsce będzie rósł bardzo długo i dynamicznie" - podkreślił.

    Zaznaczył, że obawia się jednak braku pieniędzy w Polsce na finansowanie tego przedsięwzięcia. 

    "Przy stopie stałej musimy uzyskać maksymalnie długi dostęp do fundowania. Banki polskie będą w celu uzyskiwania spójności polityki ryzyka sięgać po 5-letnie finansowanie. I tu najbardziej efektywną metodą są listy zastawne. Dzisiaj nikt nie ma obowiązku wychodzenia na rynek po finansowanie, jeśli ma wystarczająco silną bazę depozytową. Nasz bank dysponuje mocną bazę depozytową, ale mamy też potrzebę dostępu do różnych źródeł długoterminowego finansowania na dobrą stopę" - powiedział Bartkiewicz. 

    Podkreślił, że w normalnej procedurze funkcjonowania ustabilizowanego rynku szczególnie na stopę stałą - powinna być reguła, która mówi: oprócz stabilnych depozytów (patrz: depozyty w postaci rachunków oszczędnościowych) bank powinien mieć źródło długoterminowego finansowania. 

    "Obecnie jest to luka w systemie, którą w pewnym momencie trzeba będzie wypełnić - podsumował. 

    Na rynku działają obecnie mBank Hipoteczny, Pekao Bank Hipoteczny oraz PKO BP Bank Hipoteczny. W połowie stycznia zgodę na utworzenie ING Banku Hipotecznego uzyskał od KNF ING Bank Śląski. Z kolei Bank Zachodni WBK poinformował w tym tygodniu, że wkrótce złoży do nadzoru wniosek w  sprawie zgody na utworzenie własnego banku hipotecznego.

    Agnieszka Morawiecka

    (ISBnews)

     

  • 23.01, 17:45Program dla górnictwa węgla brunatnego wkrótce trafi do Komitetu Stałego RM 

    Warszawa, 23.01.2018 (ISBnews) - Program dla sektora górnictwa brunatnego powinien wkrótce być przedmiotem prac Komitetu Stałego Rady Ministrów, poinformował ISBnews wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski.

    "Program dla górnictwa węgla brunatnego jest przygotowany i w najbliższym czasie będzie przedstawiony Komitetowi Stałemu Rady Ministrów" – powiedział Tobiszowski w rozmowie z ISBnews.

    W dalszej kolejności program trafi pod obrady na posiedzeniu rządu.

    Program dla sektora górnictwa węgla brunatnego w Polsce znalazł się w wykazie prac legislacyjnych i programowych w grudniu 2017 r.

    Jak podano wówczas, istota rozwiązań ujętych w projekcie to:
    1. Zaspokojenie krajowego zapotrzebowania na węgiel brunatny i zagwarantowania niezbędnych dostaw węgla brunatnego na rynek krajowy.
    2. Poprawa warunków pracy górników w wyrobiskach.
    3. Wsparcie konkurencyjności krajowego rynku energetycznego a tym samym konkurencyjności gospodarki narodowej, poprzez dostęp do surowców po racjonalnych i konkurencyjnych kosztach.
    4. Nośnik energii akceptowalny z punktu widzenia ochrony środowiska oraz ochrony rolniczej przestrzeni produkcyjnej.

    Kamila Wajszczuk

    (ISBnews)

  • 23.01, 17:43ME chce stworzyć mapę zapotrzebowania na węgiel kamienny 

    Warszawa, 23.01.2018 (ISBnews) - Ministerstwo Energii chce, aby powstała mapa odbiorców indywidualnych i ciepłowni węglowych, która pomogłaby zarządzać dostawami węgla i działaniami antysmogowymi, poinformował ISBnews wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski.

    "Planujemy stworzyć mapę Polski, na której zaznaczymy odbiorców indywidualnych i ciepłownictwo, na której widoczne będzie, kto gdzie odbiera węgiel i z jakiego kierunku" – powiedział Tobiszowski w rozmowie z ISBnews.

    Informacje mogłyby pomóc zarządzać dostawami węgla, ale także przysłużyć się ochronie środowiska.

    "Dzięki temu moglibyśmy też budować projekcje walki z zanieczyszczeniem powietrza" – powiedział minister.

    Ministerstwo rozpocznie prace nad tym projektem w tym roku, ale nie precyzuje na razie terminu ich zakończenia.

    Kamila Wajszczuk

    (ISBnews)

  • 23.01, 17:38Tobiszowski z ME: Program dla górnictwa węgla kam. zapewni rentowność sektora 

    Warszawa, 23.01.2018 (ISBnews) - Przyjęty dziś przez rząd "Program dla sektora górnictwa węgla kamiennego" ma zapewnić rentowność sektora i zabezpieczyć potrzeby energetyczne, poinformował ISBnews wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski. W strukturze sektora nie są planowane zmiany.

    "Zbudowaliśmy program, który w swojej misji zakłada rentowność i efektywność funkcjonowania branży. To są ważne elementy ekonomiczne. Chcemy to osiągnąć poprzez inwestycje w innowacyjność, w zaawansowane technologie. Chcemy również budować tak zwane zasoby ludzkie – kadrę menedżerską i pracowniczą, która będzie przygotowana pod nowe założenia techniczne" – powiedział Tobiszowski w rozmowie z ISBnews.

    Program zakłada też, że sektor stanie się ważnym instrumentem niezależności polskiej energetyki i konkurencyjności polskiej gospodarki.

    "Wpisaliśmy do programu, co zostało wynegocjowane w Brukseli, że ten wolumen węgla energetycznego, który mamy dziś w Polsce – ok. 60 mln ton rocznie – zostanie utrzymany również w 2030 r." - wskazał wiceminister.

    Do programu wpisano także integrację pionową spółek węglowych i przedsiębiorstw energetycznych, która realizowana jest od 2015 r. i zaowocowała m.in. powstaniem Polskiej Grupy Górniczej oraz przejęciem Lubelskiego Węgla Bogdanka przez Eneę.

    "Jeśli chodzi o strukturę, to zbudowaliśmy to, co chcieliśmy. W strukturze organizacyjnej sektora nie planujemy zmian" – powiedział Tobiszowski.

    Wśród zadań zawartych w programie jest także budowa Sektorowego Funduszu Stabilizacyjnego. Zdaniem ministra, każda ze spółek węglowych powinna mieć środki, które pozwolą na stabilizację na wypadek pogorszenia się koniunktury na rynku – na wzór funduszu powołanego w JSW.

    Minister podkreślił rolę projektów innowacyjnych w programie. Kluczową rolę ma tu pełnić JSW, a wypracowane przez nią rozwiązania mogą być później wdrażane w kolejnych kopalniach. Nadzieje pokłada także w projekcie przedeksploatacyjnego pozyskania metanu ze złóż węgla.

    Program zakłada także udostępnienie nowych złóż węgla kamiennego. Nie wskazuje jednak podmiotu odpowiedzialnego za te prace.

    "Musimy stworzyć mapę dostępności złóż. Na pewno potrzebujemy albo nowego szybu, albo nowej kopalni, gdzie węgiel będzie wydobywany w sposób ekonomiczny. Dopiero potem będziemy się starali znaleźć operatora" – wyjaśnił wiceminister.

    "Chciałbym podkreślić, że ten program był wyjątkowo mocno konsultowany z zainteresowanymi środowiskami i to jest jego walorem" – powiedział także Tobiszowski.

    Rada Ministrów przyjęła dziś Program dla sektora górnictwa węgla kamiennego. Pod koniec czerwca 2017 r. zyskał on akceptację Zespołu Trójstronnego ds. bezpieczeństwa socjalnego górników. Następnie był przedmiotem uzgodnień społecznych i międzyresortowych.

    Kamila Wajszczuk

    (ISBnews)

  • 11.12, 15:25Kościński z MR: Chcemy przyciągać firmy innowacyjne z nowymi technologiami 

    Warszawa, 11.12.2017 (ISBnews) - Głównym celem zmiany ustawy o specjalnych strefach ekonomicznych (SSE) jest ściąganie na teren całej Polski nowych inwestycji, ale nie tylko o charakterze ilościowym, ale głównie jakościowym, poinformował Isbnews.tv wiceminister rozwoju Tadeusz Kościński. Jego zdaniem, głównym kryterium przy wydawaniu zezwoleń będzie innowacyjność i nowoczesność inwestycji, a czuwać nad tym będą m. in. zarządy istniejących obecnie 14 stref.

    "Plan polegający na utworzeniu jednej wielkiej specjalnej strefy ekonomicznej obejmującej teren całej Polski ma na celu ściągnięciu do Polski kolejnych inwestycji. Zależy nam jednak, by nie były to jak dotąd tylko fabryki czy montownie, ale firmy reprezentujące najnowsze technologie na świecie, nawiązujące współpracę z uniwersytetami w zakresie badań i rozwoju, ale również oferujących jakość pracy na najwyższym poziomie" - powiedział Kościński w rozmowie z ISBnews.tv.

    Według niego, Ministerstwo Rozwoju nie planuje likwidacji dotychczas istniejących stref ekonomicznych, wyznacza natomiast dla nich nowe zadania. SSE mają stać się bowiem punktem pierwszego kontaktu dla potencjalnego inwestora, który ma dodatkowo "pilotować" go przez cały okres pobytu w Polsce.

    "Zarządy stref będą pomagały inwestorowi w każdym miejscu cyklu inwestycji, przed podjęciem decyzji, podczas inwestycji i po inwestycji. Zamiana zakłada dodatkowo wypracowanie strategii inwestycji dla danego regionu, współpracę zarządów z lokalnymi samorządami, uniwersytetami i z lokalnym biznesem" - wyjaśnił Kościński.

    We wrześniu br. wicepremier Mateusz Morawiecki zaprezentował w Krynicy-Zdrój projekt ustawy, która tworzy nowy instrument wsparcia dla inwestorów. W nowej koncepcji zachęty podatkowe będą dostępne na całym terytorium Polski (bez ograniczeń terytorialnych), ale z zachowaniem zasad dotyczących przeznaczenia terenu. W efekcie proponowanych zmian skumulowana wartość nakładów inwestycyjnych wyniesie 117,2 mld zł do 2027 r., a skumulowana liczba nowych miejsc pracy w tym okresie to 158,3 tys.

    Według założeń, o nowy standard obsługi inwestora zadbają spółki zarządzające, które będą zarządzały nowym instrumentem zawartym w ustawie. Będą głównym punktem kontaktu w regionie w ramach systemu obsługi inwestora, a także regionalnym koordynatorem udzielania pomocy publicznej w obszarze instrumentu zwolnień podatkowych i dotacji rządowych.

    W Polsce działa obecnie 14 specjalnych stref ekonomicznych, które mogą działać do 31 grudnia 2026. Od początku ich działania czyli od 1995 r., wartość nakładów inwestycyjnych poniesionych przez firmy w SSE przekroczyła 112 mld zł, a zatrudnienie na terenie SSE na koniec 2016 r. znalazło 332 114 pracowników.

    (ISBnews)

     

  • 20.11, 10:53Borys z PFR: Jesteśmy otwarci na rozmowy z ubezpieczycielami na temat PPK 

    Londyn, 20.11.2017 (ISBnews) - Ze względu na niski limit opłat przewidziany w systemie pracowniczych planów kapitałowych (PPK) zakłady ubezpieczeń będą partycypować w fazie akumulacji środków przez PPK raczej za pośrednictwem swoich towarzystw funduszy inwestycyjnych (TFI), a nie bezpośrednio, uważa prezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) Paweł Borys. Podkreślił jednak, że strona rządowa jest otwarta na dyskusję z ubezpieczycielami i liczy w szczególności na ich "potężną rolę" na etapie rozłożonych na lata wypłat środków z PPK.

    "Mogę zadeklarować, że jesteśmy otwarci na dyskusję, te projekty dopiero trafią do konsultacji, więc jeżeli branża ubezpieczeniowa będzie miała jakieś swoje uwagi i propozycje, to będziemy rozmawiać" - powiedział Borys ISBnews w kuluarach konferencji Poland 2.0. Summit, współorganizowanej w Londynie przez polskie organizacje studenckie i Boston Consulting Group (BFG).

    "Będziemy promować podatkowo, żeby te środki nie były na raz wypłacane, tylko przez co najmniej 10 lat, w ratach, to będzie tutaj potężna rola ubezpieczycieli, żeby przyszli tutaj z ciekawymi produktami - jak po okresie akumulacji tych środków dostarczać ciekawe produkty" - dodał prezes Funduszu.

    Wcześniej prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU) Grzegorz Prądzyński powiedział w rozmowie z ISBnews w kuuarach Kongresu 590, że system PPK przysłuży się wspieraniu wzrostu oszczędności i inwestycji w Polsce, ale atrakcyjność i popularność nowych rozwiązań mogłaby znacząco wzrosnąć, jeśli rząd zgodzi się na udział w tym programie zakładów ubezpieczeń.

    Borys zwrócił uwagę w rozmowie z ISBnews, że proponowany w Polsce model PPK jest bardzo blisko modelu brytyjskiego, podobne programy są w Nowej Zelandii i USA, bazujące na automatycznym zapisie.

    "W Polsce jednocześnie mamy obecnie inną strukturę podatkową, bo jest podatek od instytucji finansowych - on jest pobierany od ubezpieczycieli i od banków, fundusze są tutaj wyłączone. Ubezpieczyciele nie do końca są wyłączeniu z tego programu, bo prawie wszyscy ubezpieczyciele mają swoje towarzystwa funduszy inwestycyjnych, więc mogą w tym programie uczestniczyć za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych. Natomiast jeżeli byśmy dopuścili ubezpieczyciela, to biorąc pod uwagę że wprowadzamy w systemie PPK limit kosztów na poziomie maksymalnie 0,6%, a podatek od instytucji finansowych to ponad 0,4%, to nie ma to sensu" - podsumował prezes PFR.

    System PPK jest przeznaczony dla 11,4 mln Polaków, którzy odprowadzają składki na ubezpieczenie społeczne. Jest on współfinansowany przez państwo - w formie 250 zł składki powitalnej i 240 zł corocznej dopłaty, a także w formie zwolnienia pracodawcy ze składek na ubezpieczenie społeczne od wpłat wnoszonych do PPK. Przy wpłacie 2% wynagrodzenia kolejne 1,5 dopłaca pracodawca, z możliwością zwiększenia wpłat do 4% po obu stronach.

    Tomasz Oljasz

    (ISBnews)

     

  • 20.11, 09:53Kurtyka: Rząd zajmie się ustawą o elektromobilności w najbliższym czasie 

    Londyn, 20.11.2017 (ISBnews) - Projekt ustawy o elektromobilności został już zaakceptowany przez Komitet Stały Rady Ministrów i w najbliższym czasie trafi pod obrady Rady Ministrów, poinformował ISBnews wiceminister energii Michał Kurtyka.

    "Jesteśmy na końcowym etapie prac rządowych. Mieliśmy okazję przejść przez Komitet Stały Rady Ministrów i w tym momencie ustawa czeka na to, żeby zostać skierowaną na Radę Ministrów. To kwestia krótsza niż kilka tygodni" - powiedział Kurtyka ISBnews w kuluarach konferencji Poland 2.0. Summit, współorganizowanej w Londynie przez polskie organizacje studenckie i Boston Consulting Group (BFG).

    Ministerstwo Energii skierowało projekt ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych do konsultacji pod koniec kwietnia br. Liczyło wówczas, że ustawa wejdzie w życie od 1 stycznia 2018 r. Projekt ustawy zakłada m.in. konkursy na budowę infrastruktury ładowania w 32 gminach, zwolnienia finansowe dla firm i ułatwienia dla kierowców poruszających się samochodami elektrycznymi.

    "My uważamy, że ten cel, który sobie wyznaczyliśmy, tzn. 1 mln pojazdów elektrycznych w 2025 r. jest realistyczny i ambitny, czyli taki, który wymaga już zmobilizowania dosyć sporej liczby instytucji publicznych, ale też finansowania, m.in. rozwoju infrastruktury. Na pewno bardzo dużo się będzie działo w najbliższych latach, jeżeli chodzi o technologię na całym świecie" - dodał Kurtyka w rozmowie z ISBnews.

    Wiceminister wskazał, że - w przeciwieństwie do niektórych krajów - Polska nie będzie wyznaczać terminu, po którym zaprzestałaby rejestracji pojazdów na benzynę i olej napędowy.

    "My nie jesteśmy w takiej konwencji, żebyśmy chcieli licytować się na anonse, natomiast na pewno zależy nam na tym, żeby zwiększać udział pojazdów elektrycznych, w szczególności w transporcie publicznym i ustawa o elektromobilności zakłada, że w 2028 r. 30% transportu autobusowego w miastach będzie realizowane autobusami elektrycznymi" - podsumował Kurtyka.

    Tomasz Oljasz

    (ISBnews)

     

  • 17.11, 13:12Prezes PIU: Ubezpieczyciele mogliby zwiększyć atrakcyjność PPK i ich popularność 

    Warszawa, 17.11.2017 (ISBnews) - Rządowy Program Budowy Kapitału, w tym przede wszystkim pracownicze plany kapitałowe (PPK) przysłużą się wspieraniu wzrostu oszczędności i inwestycji w Polsce, ale atrakcyjność i popularność PPK mogłaby znacząco wzrosnąć, jeśli rząd zgodzi się na udział w tym programie zakładów ubezpieczeń, poinformował ISBnews prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU) Grzegorz Prądzyński.

    "Aktualnie zaprezentowany program nie uwzględnia ubezpieczycieli w fazie akumulacji, tzn. obecnie projekt przewiduje, że pracownicze plany kapitałowe będą dystrybuowane wyłącznie przez TFI. My, jako ubezpieczyciele, oczywiście prowadzimy nadal rozmowy z rządem. Firmy ubezpieczeniowe mają i wiedzę, i doświadczenie w prowadzeniu tego typu projektów. Na poziomie kosztów, który jest przewidziany możemy zaproponować bardzo ciekawe dodatki do samego programu, a przez to zwiększyć ich atrakcyjność, a tym samym powszechność" - powiedział Prądzyński w rozmowie z ISBnews w kuluarach Kongresu 590.

    W opublikowanym podczas Kongresu 590 raporcie "Jak ubezpieczenia zmieniają Polskę i Polaków", PIU postuluje: "Polska potrzebuje więcej oszczędności i inwestycji, by przyspieszyć wzrost gospodarczy" i zauważa: "Średni niedobór oszczędności krajowych w ostatnich 25 latach wyniósł 3,6% PKB". Izba stwierdza też, że: "Wspieranie wzrostu oszczędności i inwestycji jest istotną częścią rządowej Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju (Kapitał dla Rozwoju) oraz ogłoszonego Programu Budowy Kapitału".

    Przedstawione w raporcie szacunki Deloitte - współautora raportu - wskazują, że "dzięki ubezpieczeniom polska gospodarka rosła przeciętnie o 0,4-0,9 mld zł rocznie więcej w ostatnich 20 latach. To oznacza, że każdego roku polska gospodarka rozwijała się szybciej o 0,1 pkt. proc. PKB".

    "Dzisiaj ubezpieczenia odpowiadają za 2% wytwarzanego PKB. Wraz ze wzrostem gospodarczym ubezpieczenia rozwijają się proporcjonalnie do gospodarki. Pamiętajmy, że dzisiaj firmy ubezpieczeniowe chronią majątek polskich przedsiębiorstw na kwotę 1 700 mld zł - tj. 60% całego majątku tych firm. Oznacza to, że kolejne 40%, stanowi potencjał do dalszego wzrostu" - skomentował Prądzyński w rozmowie z ISBnews.

    Wskazał także, że jeśli chodzi o inne ubezpieczenia, to PIU upatruje duże pole do wzrostu przede wszystkim w zakresie ubezpieczeń zdrowotnych. Potrzebne są jednak odpowiednie regulacje, by ubezpieczenia rozwinęły się w Polsce tak, jak w innych krajach europejskich.

    "W Polsce obecnie, mimo rosnącego zainteresowania dodatkowymi ubezpieczeniami zdrowotnymi, wciąż niewielu Polaków decyduje się na tego typy ochronę - tylko 2 mln osób ubezpieczonych w stosunku do 16,5 mln pracujących i członków ich rodzin. W krajach Europy funkcjonują w zasadzie 3 modele finansowania ochrony zdrowia: suplementarny, który występuje w Polsce i oznacza płacenie drugi raz za to samo, za co zapłaciliśmy już w składce publicznej. Jest on więc niekorzystny. Drugim najkorzystniejszym jest model ubezpieczeń komplementarnych, gdzie państwo ustala koszyk świadczeń i określa, jakie są główne obszary, w których zwraca pieniądze czy ewentualnie je finansuje, a ubezpieczyciele wchodzą w ten obszar, który nie jest objęty koszykiem. Przykładem mogą być w Polsce ubezpieczenia lekowe. Inny model ubezpieczeń społecznych to model holenderski, bardziej skomplikowany i wymagający konsensusu społecznego" - wskazał prezes Izby.

    Według raportu, ubezpieczyciele generują 225 tys. miejsc pracy w sektorze i innych branżach, w tym bezpośrednio w branży pracuje 27 tys. osób.

    (ISBnews)

     

  • 07.09, 09:17Szwed z MRPiPS: Ponad 20% uprawnionych do emerytury może pozostać na rynku pracy 

    Krynica-Zdrój, 07.09.2017 (ISBnews) - Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) liczy, że nawet ponad 20% osób, które uzyskają prawo do emerytury po obniżeniu wieku emerytalnego od 1 października br. pozostanie na rynku pracy, poinformował ISBnews wiceminister Stanisław Szwed.

    "Liczymy, że nie wszyscy skorzystają z uprawnienia przejścia na emeryturę od października br. , którym będzie przysługiwało to prawo. Część osób przełoży na późniejszy okres tę decyzję. Ok. 20% lub być może nawet więcej osób chce nabyć prawa do emerytury i dalej pozostać na rynku pracy. Wynika to z tego, że poziom emerytur jest niski i będzie chciało dopracować i podnieść poziom emerytur" - powiedział Szwed w rozmowie z ISBnews w kuluarach Forum Ekonomicznego w Krynicy.

    "Stąd ta ważna inicjatywa jak doradcy emerytalni, który przeliczają emerytury i pokazują poziom emerytur najlepszą ścieżkę dla ubezpieczonego jaka może sobie wybrać. Część osób będzie brało pod uwagę, w jaki moment odejść na emeryturę" - dodał wiceminister.

    Pod koniec sierpnia br. szefowa resortu Elżbieta Rafalska poinformowała, że według szacunków odejście 82% uprawnionych tuż po obniżeniu wieku emerytalnego oznaczałoby, że liczba emerytur wypłaconych na koniec grudnia 2017 r. wzrosłaby o ok. 331,3 tys. Jak wówczas podała minister, liczba wniosków od osób, które będą mogły przejść na emeryturę dzięki nowej ustawie będzie później spadać - w 2018 r. do 148 tys., a w 2019 r. - do 90 tys.

    "Szacunki mówią o łącznie 0,5 mln osób, które nabędą prawo do emerytury normalnym trybem i z racji przywrócenia wieku emerytalnego. ZUS jest przygotowany na przyjęcie takiej liczby osób. Środki w budżecie są przyszłoroczne w tegorocznym, a także w przyszłorocznym budżecie, więc nie ma tutaj zagrożeń" - podkreślił Szwed w rozmowie z ISBnews.

    Na początku kwietnia br. MRPiPS podało, że 17% Polaków decyduje o późniejszym skorzystaniu z prawa do emerytury niż w obowiązującym (podwyższonym) wieku emerytalnym.

    Podpisana przez prezydenta w grudniu ub.r. ustawa przewiduje obniżenie od 1 października 2017 r. wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.

    Renata Oljasz

    (ISBnews)

     

  • 26.05, 10:58Hennig-Kloska:Nowoczesna przedstawi ustawę alternatywną dla 500+ przed wakacjami 

    Warszawa, 26.05.2017 (ISBnews) - Projekt ustawy wprowadzający program "Aktywna rodzina" będzie gotowy przed tegorocznymi wakacjami sejmowymi, wynika z wypowiedzi poseł Nowoczesnej Pauliny Hennig-Kloski. Miałby on zastąpić socjalny program Rodzina 500+, realizowany przez PiS.

    "Wraz z zespołem parlamentarnym ds. programu 'Aktywna Rodzina', który właśnie powołaliśmy będziemy gotowi z projektem odpowiedniej ustawy jeszcze przed wakacjami. Chcemy przedstawić wtedy szczegółowe rozwiązania i wyliczenia" - powiedziała ISBnews Hennig-Kloska.

    Według założeń nowego programu, osoba pracująca otrzyma ulgę podatkową w kwocie 3 tys. zł rocznie na każde dziecko, rozpoczynając od dziecka pierwszego. Rodzina z jednym dzieckiem otrzyma 3 tys. zł, z dwójką dzieci 6 tys., z trójką dzieci 9 tys. zł. i tak dalej.

    "Obecnie z programu 500+ korzysta 3,9 mln dzieci, a my chcemy objąć naszym programem 6 mln dzieci. Z naszych szacunków wynika, że jeśli tę liczbę pomnożymy przez 3 tys. zł, to uzyskamy kwotę 18 mld zł, co wobec 25 mld zł wydawanych rocznie na program 500 plus przyniesie oszczędność w wysokości 7 mld zł. Dodatkowe 1 mld zł oszczędności powstanie w związku zmianą systemu rozliczenia" – uważa Hennig-Kloska.

    Dodała, że zamiast składania wniosków i wydawania decyzji administracyjnych nowy system zostanie włączony w rozliczenia podatkowe. Zaoszczędzona kwota, w sumie 8 mld zł, będzie mogła być wydana na różne inne formy wsparcia rodzin.

    Według założeń programu, mają w nim być uwzględnione wszystkie osoby pracujące, niezależnie od formy rozliczenia dochodów - zarówno osoby płacące podatek dochodowy PIT, jak i podatek rolny. Rodziny nie będą czekały na wypłatę środków przez 12 miesięcy, pieniądze będą wypłacane w oparciu o rozliczenie roku poprzedniego.

    "Wsparcie otrzymają rodziny, które mieszczą się w pierwszym progu podatkowym PIT - 18% (roczne dochody na podatnika do 85 000 zł, czyli 97% podatników). Nie będzie wsparcia dla najzamożniejszych z drugiego progu podatkowego, ale dla tych, którzy są blisko granicy progu, zastosujemy zasadę złotówka za złotówkę" - powiedziała posłanka.

    Według niej, ten program jest bardziej sprawiedliwy, gdyż wsparcie otrzymują także pierwsze dzieci i obejmuje on także matki samotnie wychowujące dzieci, a dodatkowo odcina wsparcie najbogatszych. "Istotne jest również to, że program ten aktywizuje do podjęcia pracy, gdyż jest on skierowany dla rodzin pracujących" - dodała.

    Hennig-Kloska zapowiada także przebudowę systemu pomocy społecznej, który według niecj dziś jest nieefektywny - tak by pomoc trafiała tam, gdzie jest potrzebna. "Pomoc społeczna powinna trafiać przede wszystkim do rodzin z osobami niepełnosprawnymi, rodzin niepełnych, a także osób które nie są w stanie pracować z uwagi na wiek czy chorobę" - wskazała.

    Zdaniem Janusza Szewczaka z klubu PiS, założenia do projektu zaproponowane przez Nowoczesną zawierają szereg błędów.

    "Nie uwzględnili m.in tego, że dzisiaj odpisy podatkowe na dzieci wynoszą około 7 mld zł rocznie i one istnieją. A jeśli chcą zwiększyć te odpisy, to znaczy zwiększyć koszty o kolejne 13 mld zł. Wcześniej Nowoczesna mówiła, że nie ma 20 czy 22 mld zł na 500+, a teraz chcą dać na pierwsze dziecko, gdzie będzie potrzebne dodatkowo około 20 mld zł?" - powiedział ISBnews Szewczak.

    Według niego, istnieją systemy ulg podatkowych na dzieci i rodzinę np. we Francji, na których można by się wzorować, ale trudno je przenieść, gdyż w przypadku Francji to są wydatki rzędu ok. 100 mld euro rocznie. "Nas nie stać takie wydatki. Oczywiście, należy myśleć nad tym, jak premiować podatkowo rodziny, bo to jest sensowne, ale pewne mechanizmy są i pozostają" - dodał Szewczak.

    Marek Knitter

    (ISBnews)

     

  • 25.05, 12:41Sasin: Komisja chce zakończyć prace nad ustawą o spreadach przez wakacjami 

    Warszawa, 25.05.2017 (ISBnews) - Sejmowa Komisja Finansów Publicznych liczy, że jeszcze przed wakacjami sejmowymi uda się zakończyć pracę nad projektem ustawy o spreadach, a także o regionalnych izbach obrachunkowych, wynika z wypowiedzi przewodniczącego Komisji Jacka Sasina.

    "Jako Komisja nie mamy większych zaległości w sensie takim, że pracujemy nad jakimiś wielkimi ustawami i chcemy je do wakacji zakończyć. Teraz głównie to są ustawy frankowe i pracujemy nad  nimi w podkomisji i chciałbym, żeby to wyszło przed wakacjami" - powiedział ISBnews Sasin.

    Dodał, że istotna jest również ustawa o zmianie ustawy o regionalnych izbach obrachunkowych, gdzie chodzi m.in. o wprowadzenie konkursów i kadencyjności przewodniczących. "Jest to moim zdaniem również ważna ustawa dla poprawienia jakości pracy regionalnych izb obrachunkowych" - wskazał.

    "Przede wszystkim myślę, że istotne są dla nas franki, gdyż też obiecałem i myślę, że wielu kredytobiorców czeka, żeby chociażby jakąś ulgę w postaci zwrotu części tych spreadów móc uzyskać. Myślę, że na pewno przed wakacjami pracę nad ustawę o spreadach, czyli prezydencką, zdążymy zakończyć" - podkreślił Sasin.

    Sejm przerwę wakacyjną rozpoczyna w sierpniu i potrwa ona do około połowy września.

    Sasin podkreślił, że Komisja nie otrzymała jeszcze wszystkich danych, o jakie poprosiła m.in. Komisję Nadzoru Finansowego i Narodowy Bank Polski podczas ostatniego posiedzenia.

    "Zobaczymy, jakie będą informacje, bo poprosiliśmy m.in. o dane o tym, jak przebiega proces przewalutowania, czyli coś, co miało się odbyć bez udziału ustawy. Czekamy na informacje od NBP, jak ten proces przebiega i na podstawie tego będziemy również podejmować decyzję co do pozostałych dwóch projektów ustaw, które dotyczą już stricte przewalutowania. Nie wykluczam, że będziemy obserwować cały ten proces, gdyż powiedziano wcześniej, że instytucje bankowe mają rok i że w tym czasie zobaczymy jakieś widoczne efekty i po wakacjach będzie trzeba zapewne decydować. Również pan Prezydent będzie musiał decydować" - dodał przewodniczący.

    Według niego, kwestia spreadów i przewalutowania kredytów frankowych to są dwie osobne sprawy.

    "Decyzje dotyczące podwyższenia wymogów kapitałowych dla banków podjął Komitet Stabilności Finansowej. Natomiast dzisiaj pytanie jest takie, czy one są wystarczające do tego, aby zachęcić banki do przewalutowania i tutaj są różne opinie. Być może one nie są na tyle uciążliwe dla banków, żeby skłonić banki do tego, aby proponować klientowi przewalutowanie po niższej nieco cenie niż dzisiejsza cena franka szwajcarskiego. Poza tym nie wiemy, czy w ogóle ten proces się rozpoczął i czy są jakieś przykłady takiego przewalutowania. To są ważne informacje dla nas jako Komisji i dlatego oczekujemy od NBP tych informacji" - powiedział Sasin.

    Dodał, że na te informacje również oczekuje Prezydent, gdyż złożył obietnice, że jeśli ten mechanizm nie zadziała w ciągu roku i nie będzie widocznych efektów, to zastanowi się również nad swoją ustawą o przewalutowaniu.

    "Być może, jeśli byłaby taka wola pana Prezydenta, to wtedy wrócilibyśmy do kwestii przewalutowania łącznie z ustawami, które już zostały złożone ze strony partii opozycyjnych" - dodał.

    Przewodniczący przedstawił też plany dotyczące prac Komisji po wakacyjnej przerwie.

    "Po wakacjach zaczniemy zapewne prace nad budżetem na kolejny rok. Do Komisji wrócą zapewne projekty ustaw przedstawione przez klub Kukiz15, jedna z nich ma kierunkową pozytywną opinię rządu i oczekuję, że podkomisja się nimi zajmie i zarekomenduje jakąś decyzję w tej sprawie" - powiedział Sasin.

    "Ustawy o zmianie ustawy ordynacja podatkowa jeszcze nie ma w Sejmie, więc trudno mi mówić o jakimś terminie, ale jeśli tylko się pojawi, to oczywiście jesteśmy gotowi, żeby nad nią szybko pracować" - podkreślił Sasin.

    Marek Knitter

    (ISBnews)

     

  • 24.05, 13:43Szewczak: Komisja może zająć się nowelą ordynacji podatkowej przed wakacjami 

    Warszawa, 24.05.2017 (ISBnews) - Sejmowa Komisja Finansów Publicznych może jeszcze przed wakacjami zająć się projektem nowelizacji Ordynacji podatkowej, która zobowiąże firmy do przesyłania dobowych wyciągów bankowych, poinformował ISBnews wiceprzewodniczący Komisji Janusz Szewczak.

    "Jest szansa, iż jeszcze przed wakacjami ten projekt ustawy może wejść pod obrady Komisji. Czasu jest jednak niewiele i mogę sobie wyobrazić, że będziemy ją rozpatrywać tuż po wakacjach" - powiedział Szewczak w rozmowie z ISBnews.

    Wczoraj Rządowe Centrum Legislacji (RCL) podało, że projekt nowelizacji ustawy Ordynacja podatkowa został przesłany do uzgodnienia międzyresortowych. Uwagi do projektu, przedstawionego przez resort finansów, można zgłaszać do 31 maja br.

    Projekt zobowiązuje firmy do przesyłania do Krajowej Administracji Skarbowej dobowe wyciągi z rachunków bankowych.

    "Jest to kolejna ustawa uszczelniająca system podatkowy. Myślę, że należy jeszcze zobaczyć, jak w praktyce będzie ona funkcjonowała, czy dla firm nie będzie to zbyt duże dodatkowe obciążenie. Z drugiej strony, dla wielu firm będzie to taki system bezpieczeństwa przed ewentualnym wciągnięciem jej w jakąś karuzelę VAT-owską" - powiedział ISBnews Szewczak.

    Według resortu finansów, przekazywanie dziennych wyciągów z rachunków bankowych umożliwiłoby szybką reakcję organów podatkowych na niekorzystne zachowania podatników, co uchroniłoby uczciwych podatników od nieuczciwych działań ich kontrahentów. Propozycja przekazywania codziennie wyciągów z rachunków bankowych oparta jest na koncepcji JPK_WB na żądanie.

    W projekcie ustawy zaproponowano, aby obowiązek przekazywania wyciągów z rachunków bankowych realizowany był:

    - za pośrednictwem banku lub spółdzielczej kasy oszczędnościowo-rozliczeniowej - w przypadku podatników posiadających rachunek bankowy w banku posiadającym adres siedziby lub oddziału na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej lub rachunek w spółdzielczej kasie oszczędnościowo-kredytowej;

    - bezpośrednio przez podatnika - w przypadku podatników posiadających rachunek bankowy w banku posiadającym adres siedziby lub oddziału poza obszarem Rzeczypospolitej Polskiej.

    Resort finansów szacuje, że kompleksowy system ('JPK ewidencja VAT' i 'JPK_WB') może w konsekwencji zwiększyć wpływy podatkowe z tytułu VAT o około 11,5 mld zł.

    W projekcie proponuje się, aby przepisy ustawy weszły w życie 1 września 2017 r.

    Marek Knitter

    (ISBnews)

     

  • 24.05, 13:06Szewczak: Za wcześnie na kwestię 5 tys. za rok opóźnienia przejścia na emeryturę 

    Warszawa, 24.05.2017 (ISBnews) - Pomysł zwiększania wartości konta emerytalnego o 5 tys. zł za każdy rok, w którym osoby w wieku emerytalnym kontynuują pracę, był rozważany, ale obecnie jest za wcześnie na wdrażanie tego typu rozwiązań, poinformował ISBnews wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych Janusz Szewczak. Według niego, najpierw trzeba sprawdzić skalę faktycznych odejść na emeryturę po obniżeniu wieku emerytalnego, należy także poznać opinię w tej sprawie minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej.

    "Rzeczywiście, mówiło się o takim rozwiązaniu, ale w mojej ocenie jest stanowczo za wcześnie na wprowadzanie takich pomysłów w życie. Przede wszystkim powinniśmy poczekać do października tego roku, aby zobaczyć, ile osób skorzysta z możliwości wcześniejszego przejścia na emeryturę, ewentualnie jak duża będzie skala tych odejść" - powiedział Szewczak w rozmowie z ISBnews.

    "Poza tym jesteśmy przed reformą OFE obligacyjnego czy zmianami w systemie oszczędzania. Najpierw należałoby przeanalizować, na ile są to korzystne rozwiązania dla przyszłego emeryta. Poza tym, w mojej ocenie, niezbędna jest debata z uwzględnieniem minister pracy Elżbiety Rafalskiej, której rola w tych rozwiązaniach jest istotna" - podkreślił wiceprzewodniczący.

    Dzisiejsza "Gazeta Wyborcza" napisała, że "w resorcie wicepremiera i ministra finansów Mateusza Morawieckiego powstał pomysł, aby osobom, które po obniżeniu wieku nie odejdą na emeryturę, tylko dalej będą pracować, wypłacać jednorazowo 10 tys. zł (za dwa lata dodatkowej pracy) lub 20 tys. (za wydłużenie aktywności o cztery lata) albo 30 tys. zł (za sześć lat)".

    W połowie kwietnia br. wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Marcin Zieleniecki informował, że resort nie przewiduje dodatkowych systemów wsparcia przyszłych emerytów na rzecz dłuższego pozostania na rynku pracy.

    Podkreślił, że - jak wyliczył resort - przejście na emeryturę rok po nabyciu praw emerytalnych podwyższa poziom świadczenia o 8%.

    Na początku kwietnia MRPiPS poinformowało, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) ma zabezpieczone środki na wypłaty wszystkich świadczeń emerytalnych. Założono, że w 2018 r. na emeryturę przejdzie dodatkowo 331 tys. osób.

    Jak podał wówczas resort, obecnie 17% Polaków decyduje o późniejszym skorzystaniu z prawa do emerytury niż w obowiązującym (podwyższonym) wieku emerytalnym.

    Wcześniej w kwietniu wiceminister finansów Leszek Skiba poinformował, że skutki obniżenia wieku emerytalnego dla budżetu państwa wyniosą ok. 10 mld zł w 2018 r.

    Podpisana przez prezydenta w grudniu ub.r. ustawa przewiduje obniżenie od 1 października 2017 r. wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.

    Marek Knitter

    (ISBnews)

  • 24.05, 11:55POHiD: Zakaz handlu w 2 niedziele w miesiącu równie groźny, co we wszystkie 

    Warszawa, 24.05.2017 (ISBnews) - Postulowane przez rząd objęcie zakazem handlu dwóch niedziel w miesiącu zamiast wszystkich - jak proponowano w projekcie "Solidarności" - grozi takimi samymi negatywnymi konsekwencjami dla pracowników, dostawców i klientów sklepów, poinformowała ISBnews prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (POHiD) Renata Juszkiewicz.

    "Wydaje mi się, że Polacy nie zdają sobie sprawy, że Ministerstwo Pracy proponuje zamknięcie sklepów w dwie niedziele w miesiącu. A te dwie niedziele są dokładnie tak samo niebezpiecznym rozwiązaniem, jak całkowity zakaz handlu w niedzielę. Dla nas to niczego nie zmienia" - powiedziała Juszkiewicz w rozmowie z ISBnews.

    Resort pracy od pewnego czasu przedstawia propozycje ograniczenia zakazu do dwóch niedziel w miesiącu jako kompromis.

    "Ale na ten kompromis nie chcą zgodzić się ani związki zawodowe, ani handel, ponieważ skutki ekonomiczne dwóch, czy jednej niedzieli czy wszystkich niedziel będą podobne. Mówimy tutaj o tych samych konsekwencjach dla pracowników, dostawców i klientów, dodając jeszcze, że takie przeorganizowanie sprzedaży w niedziele podwyższy koszty organizacyjne sieci, a dla klientów spowoduje jedne wielkie zamieszanie" - wskazała prezes organizacji.

    Argumentowała, że takie rozwiązanie doprowadzi m.in. do ograniczenia asortymentu.

    "To zawęzi asortyment - choćby dlatego, że wyłączenie z handlu dwóch niedziel w miesiącu spowoduje, że produkty o krótkim terminie do spożycia będą zamawiane w mniejszych ilościach, by ograniczyć straty i koszty sieci" - wyjaśniła.

    Jej zdaniem, "Zachód idzie w kierunku liberalizacji handlu w niedziele".

    "Tylko w trzech krajach tj. Austria, Szwajcaria i Niemcy, obowiązuje zakaz handlu, przy czym niektóre landy w Niemczech dopuszczają handel w niedziele. Jako Polska idziemy w odwrotnym kierunku. Polska jest krajem na dorobku i nie możemy tych krajów porównać do siebie. To nie jest tylko kwestia ograniczenia handlu dla wielkich podmiotów, bo przecież na zakazie ucierpi gros małych butików, sklepów w pasażach handlowych - dla nich niedziela jest dniem, kiedy generują najwyższe obroty" - powiedziała szefowa POHiD.

    Juszkiewicz sceptycznie odniosła się do stanowiska części analityków i przedstawicieli niektórych sieci handlowych, dotyczącego możliwości przeniesienia handlu z niedzieli na piątek i sobotę, czy nawet na poniedziałek (jak to miało miejsce np. w Niemczech po wprowadzeniu ograniczeń dotyczących handlu w niedziele).

    "Sytuacja jest różna w zależności od formatu. Nie możemy porównać ich obrotów i sytuacji finansowej. Badania potwierdzają, że na zakazie handlu w niedziele sklepy w centra handlowe stracą około 30% obrotów" - wskazała.

    Według niej, skutki zakazu uderzą również w gastronomię i branżę HoReCa.

    "Problemem są nie tylko zakupy spożywcze, ale również zakupy odzieżowe, buty, sprzęt AGD są to produkty kupowane głównie w niedziele w trakcie wspólnych rodzinnych zakupów. Jest też gros zakupów impulsywnych, których handlowcy nie będą w stanie zrekompensować w dni powszednie" - dodała.

    Prezes POHiD nie zgodziła się także z argumentem, według którego wprowadzenie kilkunastu dni świątecznych ustawowo wolnych od handlu (np. 3 maja, 11 listopada, Zielone Świątki) w 2008 r. nie skutkowało znaczącym obniżeniem obrotów, podobnie może być obecnie, przy dalszym ograniczaniu handlu.

    "Kondycja finansowa firm w chwili obecnej jest inna niż ta z 2008 r. W debacie pada często argument, że - gdy rząd wdrażał 13 świąt - wówczas gospodarka nie odczuła skutków. Dzisiaj mamy inny rozwój gospodarczy, niż wtedy, inną kondycję gospodarczą firm. Wtedy sieci handlowe generowały 4% rentowności, dzisiaj te największe wielkopowierzchniowo sklepy generują 0,5-0,8% rentowności. Nie możemy również zapominać o skutkach dla rynku pracy i twierdzić, że nie będzie zwolnień pracowniczych" - podsumowała Juszkiewicz.

    Członkami POHiD są: Auchan Polska, Carrefour Polska, Castorama Polska, Decathlon, Galec (E.Leclerc), Jeronimo Martins Polska (Biedronka), Kaufland Polska Markety, Lidl Polska, Media Saturn Holding, Pepco Polska, Schiever Polska, Transgourmet Polska (Selgros), Tesco Polska oraz Żabka Polska.

    Renata Oljasz

    (ISBnews)

     

  • 05.04, 15:19Sadowski z CAS: Nowe normy dla laboratoriów pomogą w ekspansji polskich firm 

    Warszawa, 05.04.2017 (ISBnews) - Nowa norma akredytacji laboratoriów kładzie nacisk na efekty i jakość badań. Odejście od dotychczasowego biurokratycznego podejścia pozwoli na uwolnienie korzyści płynące z rynkowej konkurencji i wesprze polskie firmy w międzynarodowej ekspansji, uważa prezydent Centrum Adama Smith'a Andrzej Sadowski.

    "Do tej pory obowiązywała norma, która kładła nacisk na kwestie formalne i biurokratyczne, czyli np. wymagała, aby w laboratorium była osoba, która pełni funkcje kierownika ds. jakości. Nowa norma, która wchodzi od września kładzie z kolei nacisk na efekty i jakość, a nie na to, czy ten kierownik będzie zatrudniony, czy też nie. Stąd mamy zmianę jakości norm, która będzie bardziej uwzględniała kwestie kompetencji niż samych formalnych procedur" - powiedział ISBnews.tv Sadowski podczas debaty eksperckiej zorganizowanej przez Polskie Centrum Akredytacji, Centrum Adama Smith'a i ISBnews nt. znowelizowanych wymagań normy ISO/IEC 17025 i ogólnych kompetencji laboratoriów badawczych i wzorcujących.

    Zaznaczył, że bardzo istotna jest rola Polskiego Centrum Akredytacji (PCA), które będzie miało prawo interpretowania tych norm.

    "Jak widać po niemieckim odpowiedniku naszej instytucji, tam następuje proces konsultacji, ustalania i interpretacji norm w bardzo silnym porozumieniu z uczestnikami rynku. To im ma ona służyć, a w naszym wypadku - polskim przedsiębiorcom. Im bardziej będzie dla nich korzystna, tym bardziej będą one mogły działać na europejskim rynku" - dodał prezydent CAS.

    W jego ocenie, odejście od wymogów formalnych w noweli normy, uruchomi konkurencję między laboratoriami.

    "W efekcie przedsiębiorcy, którzy dostarczają konsumentom swoje produkty, będą mieli wybór między laboratoriami badawczymi i wzorcującymi na podstawie ich oferty usług, jakości tych usług, oszacowania przez nie ryzyka rynkowego. Nowa norma jest bez wątpienia nastawiona na uwalnianie konkurencji i per saldo powinna przełożyć się na korzyści dla konsumenta" - podsumował Sadowski.

    Na polskim rynku działa ponad 1,4 tys. laboratoriów badawczych i wzorcujących. Przygotowania laboratoriów do wprowadzenia nowelizacji normy akredytacyjnej mają zacząć się od września bieżącego roku i potrwać przez kolejne trzy lata. Eksperci biorący udział w debacie podkreślali, że kluczową zmianą w nowelizacji jest konieczność posiadania kompetencji oceny ryzyka wyniku badania laboratoryjnego. Nowela wprowadzi również min. konieczność procesowego funkcjonowania laboratoriów i umożliwi korzystania z leasingu jako formy finansowania aktywów jak sprzęt, czy przestrzenie laboratoryjne. Laboratoria mają same wnioskować o akredytację do działania według znowelizowanych norm.   

    Tadeusz Matras, przedstawiciel Polskiego Centrum Akredytacji (PCA) - jednostki akredytującej i nadzorującej laboratoria w Polsce, podkreślał, że nadchodząca we wrześniu nowelizacja normy akredytacyjnej dla laboratoriów badawczych i wzorcujących ISO/IEC 17025 wprowadzi m.in. konieczność szacowania poziomu ryzyka przy przedstawianiu stwierdzeń zgodności wyników z wymaganiami lub normatywami. W jego ocenie, wzmocni to konkurencję na rynku laboratoriów w Polsce, ale też przyczyni się do zwiększenia rzetelności i przydatności do zamierzonego zastosowania wydawanych wyników przez laboratoria badawcze i wzorcujące dla firm, instytucji państwowych oraz społeczeństwa.

    (ISBnews)

  • 05.04, 14:56Gwiazdowski: Regulacje w branży farmaceutycznej uniemożliwiają firmom rozwój 

    Warszawa, 05.04.2017 (ISBnews) - Otoczenie regulacyjne polskiej branży farmaceutycznej tworzy niepewność rynkową i utrudnia firmom przygotowanie się do zmian. Wdrażanie strategii rozwoju jest w tym momencie niemal całkowicie niemożliwe, a ryzyko inwestycyjne - bardzo duże, uważa prof. Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha.

    "Sektor zmaga się z wieloma zagrożeniami. Chodzi między innymi o kwestie związane ze stale zmieniającymi się zasadami refundacji leków, czy o prognozowany wzrost kosztów działalności dla dystrybutorów za sprawą wymuszonej cyfryzacji systemu monitorowania dostaw i sprzedaży. Jednak najpoważniejsze niebezpieczeństwo stanowi – poselski projekt nowelizacji Prawa farmaceutycznego. Planowane przez resort regulacje mocno zaingerują w rynek. Nowe zasady doprowadzą do znacznego wzrostu kosztów prowadzenia działalności wszystkich, którzy uczestniczą w łańcuchu związanym z produkcją oraz dystrybucją tych artykułów" - powiedział ISBnews prof. Robert Gwiazdowski.

    Według niego, największe emocje uczestników rynku budzi w ostatnich miesiącach projekt nowelizacja Prawa farmaceutycznego, przygotowany przez zespół parlamentarny pod przewodnictwem posła Waldemara Budy (PiS). Nowelizacja ta wprowadza ograniczenia geograficzno-demograficzne dla podmiotu chcącego otworzyć aptekę oraz zakaz posiadania przez jeden podmiot lub podmioty powiązane większej liczby aptek niż 4.

    Z zestawienia przygotowanego przez eksperta wynika, że skutki tej nowelizacji będą następujące:

    1) Uniemożliwienie powstawania nowych aptek w miejscach atrakcyjnych rynkowo i jednocześnie dogodnych dla pacjentów: w okolicach szpitali i przychodni, w pobliżu węzłów komunikacyjnych, w centrach handlowych, w ścisłych centrach miast, na osiedlach mieszkaniowych.

    2) Fragmentaryzacja rynku aptecznego, co będzie miało wpływ na ceny leków nierefundowanych.

    3) Uniemożliwienie rozwoju wielu podmiotom prowadzącym apteki, ograniczenie możliwości przekształcania, co stoi w sprzeczności z założeniami Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju wicepremiera Mateusza Morawieckiego, a także z podstawowymi prawami obywateli do dysponowania własnym majątkiem oraz fundamentalnymi zasadami przedsiębiorczości.

    4) Spadek liczby wolnych miejsc pracy w sektorze farmaceutycznym.

    5) Uzależnienie rozdrobnionego rynku od polityki cenowej narzucanej przez koncerny i hurtownie.

    6) Uniemożliwienie przedsiębiorcom planowania i inwestowania.

    7) Zachwianie płynności finansowej wielu aptek.

    8) Wzrost cen leków i ograniczenie ich dostępności dla pacjentów.

    Gwiazdowski zwrócił też uwagę, że w Polsce mamy do czynienia z najniższymi w Europie marżami na leki refundowane. Jednocześnie zauważalna jest konsolidacja rynku aptecznego prowadząca do presji na marże w hurcie (co wyraźnie potwierdzają wyniki za 2016 rok zarówno Farmacolu, jak i Pelionu).

    "Problemem jest nadregulacja związana z ograniczaniem wywozu leków deficytowych oraz niejasne zasady narzuconej Dobrej Praktyki Dystrybucji - co wiąże się z dodatkowymi kosztami prowadzenia działalności, mnożeniem obowiązków raportowania, obniżeniem konkurencyjności sektora dystrybucyjnego. Znamienne jest, że zasady DPD są różnie interpretowane przez poszczególne Wojewódzkie Inspektoraty Farmaceutyczne, co uniemożliwia całościowe dostosowanie procedur" - wskazał ekspert.

    Działalność firm zapewniających kompleksowe usługi w branży dodatkowo obciążają pojawiające się postulaty dotyczące ograniczenia franczyzy, marek własnych oraz powiązań kapitałowych (hurt i detal w jednej grupie kapitałowej).

    Gwiazdowski przypomniał też, że nadal dozwolony jest obrót poza-apteczny leków OTC, który znacznie uszczupla przychody aptek. Leki OTC sprzedaje się obecnie w ponad 300 tysiącach punktów w Polsce.

    "Wszystkie te czynniki, ograniczają możliwość prognozowania, tworzą niepewność rynkową i utrudniają firmom przygotowanie się do zmian.  Wdrażanie strategii rozwoju jest w tym momencie niemal całkowicie niemożliwe, a ryzyko inwestycyjne - bardzo duże" - podsumował.

    (ISBnews)

     

  • 31.03, 10:32Prof. Bulska z UW: Nowela norm dla laboratoriów szansą na awans do czołówki UE 

    Warszawa, 31.03.2017 (ISBnews) - Nowelizacja normy akredytacyjnej działalności laboratoriów może być świetnym momentem do zwiększenia rynkowej konkurencyjności polskich laboratoriów i ich wejścia do czołówki europejskiej, uważa dyrektor Centrum Nauk Biologiczno-Chemicznych Uniwersytetu Warszawskiego prof. dr. Ewa Bulska.

    "Polskie laboratoria funkcjonują również na rynku międzynarodowym i są konkurencyjne. Jestem jednak przekonana, że wykorzystanie tego momentu, iż mamy zwiększyć swoje kompetencje będzie świetnym momentem pokazania się również na rynku międzynarodowym i zwiększenia konkurencji na rynku laboratoriów" - powiedziała w rozmowie z ISBnews.tv prof. Bulska podczas debaty eksperckiej zorganizowanej przez Polskie Centrum Akredytacji Centrum Adama Smith'a i ISBnews nt. znowelizowanych wymagań normy ISO/IEC 17025 i ogólnych kompetencji laboratoriów badawczych i wzorcujących.

    "Jeżeli będą w tej pierwszej czołówce wprowadzania zmian na bazie noweli normy - a wiem, że wiele laboratoriów jest w zaawansowanym etapie przygotowań - to mają szansę być pierwsze na rynku europejskim i być bardzo konkurencyjne wobec laboratoriów w krajach UE. Takie rzeczy już się dzieją" - dodał szefowa wydziału UW. 

    Na polskim rynku działa ponad 1,4 tys. laboratoriów badawczych i wzorcujących. Przygotowania laboratoriów do wprowadzenia nowelizacji normy akredytacyjnej mają zacząć się od września bieżącego roku i potrwać przez kolejne trzy lata. Eksperci biorący udział w debacie podkreślali, że kluczową zmianą w nowelizacji jest konieczność posiadania kompetencji oceny ryzyka wyniku badania laboratoryjnego. Nowela wprowadzi również m.in. konieczność procesowego funkcjonowania laboratoriów i umożliwi korzystania z leasingu jako formy finansowania takich aktywów, jak sprzęt czy przestrzenie laboratoryjne. Laboratoria mają wnioskować o akredytację do działania według znowelizowanych norm.

    Tadeusz Matras, przedstawiciel Polskiego Centrum Akredytacji (PCA) - jednostki akredytującej i nadzorującej laboratoria w Polsce, podkreślał, że nadchodząca we wrześniu nowelizacja normy akredytacyjnej dla laboratoriów badawczych i wzorcujących ISO/IEC 17025 wprowadzi m.in. konieczność szacowania poziomu ryzyka przy przedstawianiu stwierdzeń zgodności wyników z wymaganiami lub normatywami. W jego ocenie, wzmocni to konkurencję na rynku laboratoriów w Polsce, ale też przyczyni się do zwiększenia rzetelności i przydatności do zamierzonego zastosowania wydawanych wyników przez laboratoria badawcze i wzorcujące dla firm, instytucji państwowych oraz społeczeństwa.

    (ISBnews)

  • 30.03, 13:56Matras z PCA: Nowela normy akredytacji laboratoriów jest swoistą rewolucją  

    Warszawa, 30.03.2017 (ISBnews) - Nadchodząca nowelizacja normy akredytacyjnej dla laboratoriów badawczych i wzorcujących ISO/IEC 17025 szykuje istotne zmiany na tym rynku. Wprowadzi m.in. konieczność szacowania poziomu ryzyka przy przedstawianiu stwierdzeń zgodności wyników z wymaganiami lub normatywami. Wzmocni to konkurencję na rynku laboratoriów w Polsce, ale też przyczyni się do zwiększenia rzetelności i przydatności do zamierzonego zastosowania wydawanych wyników przez laboratoria badawcze i wzorcujące dla firm, instytucji państwowych oraz społeczeństwa, wskazał przedstawiciel Polskiego Centrum Akredytacji (PCA) - jednostki akredytującej i nadzorującej laboratoria w Polsce Tadeusz Matras. 
     
    "Istota normy akredytacyjnej dla laboratoriów pozostanie ta sama. Pojawi się nowe spojrzenie na kompetencje laboratorium, nie pod kątem udokumentowania jak pracuje się w laboratoriach, co pozwoli odejść od tzw. papierowej akredytacji, ale w kierunku akredytacji kompetencji. Ważne będzie to, czy osiągamy cele, które są dla poszczególnych elementów procesu w systemie założone" - powiedział Matras podczas debaty eksperckiej "Akredytacja w branży laboratoryjnej" PCA, Centrum Adama Smith'a oraz ISBnews. 
     
    Nowelizacja normy akredytacyjnej będzie dotyczyć ponad 1,4 tys. laboratoriów badawczych i wzorcujących działających w Polsce, na co dzień wydających wyniki dotyczące niemal wszystkich aspektów obrotu gospodarczego, ale również decyzji administracyjnych.
     
    "Wraz z nowelizacją rodzi się duża możliwość podejmowania bardziej trafnych decyzji i ocen zgodności niż dotychczas, ale pod warunkiem, że PCA jako jednostka akredytująca oceni i potwierdzi, które laboratoria są przygotowane do znowelizowanych i poszerzonych wyzwań. Nie jest to obowiązkowe, laboratorium będzie mogło nie wdrażać znowelizowanych wymagań, ale po okresie przejściowym utraci możliwość powoływania się na akredytację. Jednak spodziewam się, że wymagania znowelizowanej normy staną się standardem i w efekcie zwiększą konkurencję na rynku laboratoriów i wprowadzą element poprawy jakości i rzetelności, która daje konkurencyjność laboratorium nadążającymi za aktualnymi standardami. Takie laboratorium pokaże, jaki ma poziom ryzyka związany z jego działalnością, w tym z przedstawianymi stwierdzeniami zgodności lub niezgodności" - dodał przedstawiciel PCA. 
     
    Jak podkreślił, przygotowywana znowelizowana norma narzuca laboratoriom podejście procesowe - każde działanie w laboratorium będzie musiało być rozpatrywane jako proces lub jego element. 
     
    "Wynik tego procesu musi być adekwatny do zamierzonego zastosowania, a wynik elementu procesu - przydatny jako wejście kolejnego elementu procesu. Pod tym kątem laboratoria na nowo muszą spojrzeć na to, co oczekiwane jest według normy, na budowę swojego systemu. Warto szczególnie zwrócić uwagę na możliwość podejmowania decyzji odnośnie zgodności wyniku badania czy wzorcowania ze specyfikacjami czy normatywami. Wcześniej laboratorium miało możliwość przedstawienia stwierdzenia bez wskazania dodatkowych uwarunkowań. Natomiast teraz nadchodzi czas, że proces ten będzie musiał być opisany bardzo szczegółowo z uwzględnieniem postawionych przez normę wymagań, a ponadto będzie wymagał zaangażowania statystyki do oceny ryzyka związanego z przedstawianymi przez laboratorium stwierdzeniami o zgodności lub niezgodności - ustalenia prawdopodobieństwa wydania fałszywego lub prawdziwego stwierdzenia" - tłumaczył Matras.
     
    W jego ocenie, konsumenci tych wyników (firmy, administracja państwowa, czy nawet klienci końcowi) muszą się nauczyć je przyjmować w nowej formule. 
     
    "Dlatego, że badania i wzorcowania nie są realizowane w próżni, w oderwaniu od ich zastosowania. Akredytowane laboratoria nie realizują badań naukowych, to nie są działania służące do wypracowania teorii. To są działania, których wyniki są przeznaczone do podejmowania decyzji, często administracyjnych, i do stwierdzeń zgodności. To może dotyczyć 1 tys. ton jakiegoś produktu, to może dotyczyć wody w jeziorze czy basenie. Tego będzie się trzeba nauczyć. W efekcie na laboratoriach przedstawiających stwierdzenia zgodności będzie spoczywała bardzo duża odpowiedzialność. Będą musiały wdrożyć statystykę na poziomie jeszcze - w mojej ocenie - głębszym niż szacowanie niepewności pomiaru. Nie wiąże się to z inwestycjami w celu poszerzenia zasobów, lokalizacji, wyposażenia, ale w wiedzę i umiejętności, które muszą przełożyć się na kompetencje przy szacowaniu przez laboratorium ryzyka związanego ze stwierdzeniami zgodności" - zapowiedział Matras.
     
    Jako przykład podał, że promil zawartości określonego składnika w paliwach, czy powietrzu będzie musiał być w badaniu wyróżniony i opracowany statystycznie w celu ustalenia i zapewnienia oczekiwanego prawdopodobieństwa popełnienia lub nie błędu przy stwierdzenia zgodności lub niezgodności. 
     
    "Dotychczas w tym względzie było 'bardzo lekkie' podejście, nie mające ciężaru podjęcia decyzji i oceny ryzyka. Teraz będzie tu musiało istnieć i funkcjonować w działalności laboratorium. Jako jednostka akredytująca, czujemy ciężar tego wymagania i staramy się go naświetlić, tak aby laboratoria miały świadomość wagi zmian i potrafiły podejść do nich w sposób jak najbardziej rzeczowy. Jest to poszerzenie zakresu usług świadczonych przez laboratoria, które mogą być oferowane na różnym poziomie. Teraz jedno laboratorium będzie informowało, że np. przedstawione przez nie stwierdzenie zgodności zostało dokonane na poziomie ryzyka (błędnego stwierdzenia zgodności) mniejszego od 2,5%, a inne powie, że też uznaje zgodność wyniku z wymaganiem, ale przy poziomie ryzyka popełnienia błędu w przedstawionym stwierdzeniu na poziomie 3,5% (poziom potencjalnej pomyłki). Teraz klient będzie mógł wybrać dostawcę usługi badania i na ile chce być pewny" - wskazał przedstawiciel PCA.
     
    W jego ocenie, to jest "wspaniała rzecz" dla regulatorów, którzy ustalają w przepisach prawa pewne oczekiwania i wymagania, np. w kwestii poziomu zanieczyszczeń w powietrzu. 
     
    "Będą oni otrzymywać wynik badania z informacją, która pozwala podjąć decyzję przy uwzględnieniu określonego przez laboratorium prawdopodobieństwa popełnienia błędu. Zdajemy sobie sprawę, że państwowe urzędy nie dysponują specjalistami oceniającymi wiarygodność wyników i oczekują, żeby laboratoria dały nie tylko wiarygodny wynik, ale wraz z tym wynikiem informację, która będzie stanowić podstawę do podjęcia decyzji, czyli stwierdzenie zgodności wyniku badania z normatywem lub ze specyfikacją. Nowa sytuacja w branży laboratoriów umocni poziom kompetencji tych placówek i konkurencji między nimi z korzyścią dla wiarygodności oraz rzetelności badań i w końcowym efekcie dla całej gospodarki i jej innowacyjnosci" – podsumował Matras.

    (ISBnews)

     

  • 05.12, 12:34Steinhoff za ujednoliceniem systemu opłat na drogach dla wszystkich rodzajów aut 

    Warszawa, 05.12.2016 (ISBnews) - Korzystając z okazji, jaką będzie nowy przetarg na system opłat drogowych, warto rozszerzyć system elektronicznego poboru opłat dla pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej przekraczającej 3,5 tony tak, by objąć nim także auta osobowe (o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony), uważa były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff. Według niego, nie należy wdrażać w Polsce systemu e-myta, który nie został jeszcze sprawdzony.

    "Koniecznie należy rozszerzać system elektronicznego poboru opłat na samochody osobowe i zunifikować. Tak, aby kierowcy na wszystkich autostradach bez względu na to kto jest koncesjonariuszem na danym odcinku mogli szybko uiścić płatność. Jeżeli obecnie mam sytuację, w której na wjazd na autostradę trzeba czekać godzinę w korku i dlatego kierowcy wolą jechać objazdami niż tą trasą, to znaczy, że nasza infrastruktura drogowa jest cały czas zła. Płynność ruchu na drogach jest bardzo ważna dla naszej gospodarki. Jeżeli zapewnimy odpowiednią infrastrukturę drogową, stajemy się atrakcyjni zarówno dla ruchu tranzytowego, ale też dla turystów" - powiedział ISBnews Steinhoff.

    Odnosząc się do planowanego przetargu nowy system poboru opłat drogowych, który resort infrastruktury ma ogłosić już wkrótce, Steinhoff wskazał, że decyzję o ewentualnej zmianie systemu elektronicznego poboru opłat należy poprzedzić bardzo głęboką analizą techniczną i ekonomiczną.

    "Przede wszystkim nie wdrażajmy w Polsce systemu, który nie jest sprawdzony, nie bądźmy królikiem doświadczalnym. Bo to my poniesiemy koszty tego eksperymentu" - podkreślił były wicepremier.

    Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa (MIB) zapowiadało, że przetarg będzie miał charakter dwuetapowy, a decyzja co do wyboru technologii zostanie podjęta w toku postępowania. Według wcześniejszych zapowiedzi, umowa może zostać zawarta na okres 10 lat, ale nie jest wykluczone, że może to być też okres dłuższy lub krótszy - w tej sprawie nie zapadły jeszcze decyzje.

    W listopadzie 2018 roku zakończy się umowa z obecnym operatorem e-myta, którym jest austriacki Kapsch. Ewentualna nowa firma musi zdążyć przetestować system (na co powinna mieć rok), aby ewentualna zmiana odbyła się płynnie.

    Obecnie stosowany ViaTOLL to system elektronicznego poboru opłat obowiązujący na wybranych odcinkach polskich dróg. Od 1 lipca 2011 roku każdy kierowca, poruszający się po wskazanej sieci dróg płatnych pojazdem samochodowym lub zespołem pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 tony oraz autobusem niezależnie od dopuszczalnej masy całkowitej jest zobowiązany do korzystania z systemu viaTOLL.

    (ISBnews)

  • 30.11, 13:54Abramowicz: Zespół parlamentarny nie pracuje już nad podatkiem od handlu detal. 

    Warszawa, 30.11.2016 (ISBnews) - Prace nad nowym projektem dotyczącym podatku od handlu zostały wstrzymane, a rząd czeka na efekt przesłanego odwołania od decyzji Komisji Europejskiej, wstrzymującej wdrożenie wcześniejszej ustawy, wynika z wypowiedzi Adama Abramowicza z Prawa i Sprawiedliwości.

    "Nie pracujemy już nad podatkiem od handlu. To, co wcześniej zaproponowaliśmy, czyli opodatkowanie liniowe na poziomie 1,2% od obrotu miało rozpocząć dyskusję nad nowym projektem. Innej propozycji nie było, a to, co pojawiło się w mediach jest jakimś nieporozumieniem" - powiedział ISBnews Abramowicz - przewodniczący parlamentarnego zespołu na rzecz wspierania przedsiębiorczości i patriotyzmu ekonomicznego.

    Dodał, że rząd wysłał odwołanie od decyzji KE ws. podatku od handlu i oczekuje obecnie na odpowiedź.

    Na początku tygodnia media podały, że pojawiła się nowa propozycja opodatkowania handlu na poziomie 0,65% od obrotu.

    We wrześniu Komisja Europejska wszczęła szczegółowe postępowanie wyjaśniające w sprawie polskiego podatku od sprzedaży detalicznej. Jak informowała, jej obawy wzbudzają progresywne stawki oparte na wielkości przychodów, co przedsiębiorstwom o niskich przychodach da selektywną przewagę nad ich konkurentami, z naruszeniem unijnych zasad pomocy państwa. Rząd zawiesił stosowanie tego podatku.

    Premier Beata Szydło zapowiedziała później, że rząd zaskarży decyzję Komisji Europejskiej dotyczącą wszczęcia szczegółowego postępowania wyjaśniającego w sprawie polskiego podatku od sprzedaży detalicznej, ale też przygotuje nowy projekt ustawy w tej sprawie.

    Marek Knitter

    (ISBnews)