Warszawa, 11.04.2025 (ISBnews) - Europejski Bank Centralny (EBC) monitoruje wpływ ceł handlowych nałożonych przez administrację USA - tych obowiązujących i potencjalnych - i gotowy jest do użycia instrumentów, które ma w dyspozycji, by zapewnić stabilność cen i stabilność finansową, poinformowała prezes EBC Christine Lagarde.
"Powiem wprost - Europejski Bank Centralny monitoruje i jest zawsze gotowy do użycia instrumentów, które ma do dyspozycji i w przeszłości wymyślił odpowiednie instrumenty i narzędzia, które były niezbędne do zapewnienia stabilności cen i oczywiście stabilności finansowej, ponieważ jedno nie może obejść się bez drugiego" - powiedziała Lagarde podczas konferencji prasowej po spotkaniu Eurogroupy w ramach nieformalnego spotkania ministrów UE ds. gospodarczych i finansowych oraz prezesów banków centralnych (ECOFIN), odbywającego się w Warszawie.
Podkreśliła, że EBC musi wziąć pod uwagę potencjalny lub już skuteczny wpływ ceł na handel.
"Zacznę od efektywnych amerykańskich taryf celnych, które miały zastosowanie do strefy euro jeszcze kilka tygodni temu, które wynosiły 3,5%, a które wzrosły do 3,8% w ramach obecnie obowiązujących i wkrótce obowiązujących środków. Obejmuje to 10% w całym sektorze, w tym 25% w sektorze motoryzacyjnym oraz przemyśle naftowym i stalowym. Trzecią liczbą, o której wspomnę, jest 30%, czyli liczba, która faktycznie stanowiłaby efektywne taryfy w przypadku egzekwowania tych zasad, które zostały wstrzymane" - powiedziała szefowa EBC.
Lagarde zastrzegła, że obowiązuje blackout przed posiedzeniem EBC 17 kwietnia br., "ale, oczywiście, musimy wziąć pod uwagę potencjalny lub już skuteczny wpływ ceł na handel".
(ISBnews)
Warszawa, 10.04.2025 (ISBnews) - Unia Europejska chce dać szansę negocjacjom z USA, ale jednocześnie kontynuuje prace przygotowawcze nad dalszymi środkami zaradczymi; jeśli negocjacje nie będą satysfakcjonujące, środki zaradcze wejdą w życie, zapowiedziała szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
"Przyjęliśmy do wiadomości oświadczenie prezydenta Trumpa. Chcemy dać szansę negocjacjom. Finalizując przyjęcie unijnych środków zaradczych, które spotkały się z silnym poparciem naszych państw członkowskich, wstrzymamy je na 90 dni. Jeśli negocjacje nie będą satysfakcjonujące, nasze środki zaradcze wejdą w życie. Prace przygotowawcze nad dalszymi środkami zaradczymi są kontynuowane. Jak powiedziałem wcześniej, wszystkie opcje pozostają na stole" - napisała von der Leyen na swoim profilu na platformie X.
Kilka godzin wcześniej napisała, że z zadowoleniem przyjmuje zapowiedź prezydenta USA Donalda Trumpa o wstrzymaniu wzajemnych ceł. Jak podkreśliła, to ważny krok w kierunku stabilizacji globalnej gospodarki, a jasne, przewidywalne warunki są niezbędne dla funkcjonowania handlu i łańcuchów dostaw.
Wskazywała też, że Unia Europejska pozostaje zaangażowana w konstruktywne negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi, których celem jest osiągnięcie płynnego i wzajemnie korzystnego handlu. Jednocześnie Europa nadal koncentruje się na dywersyfikacji swoich partnerstw handlowych, współpracując z krajami, które odpowiadają za 87% światowego handlu i podzielają nasze zaangażowanie w swobodną i otwartą wymianę towarów, usług i pomysłów.
(ISBnews)
Warszawa, 10.04.2025 (ISBnews) - Stany Zjednoczone zakończyły niejako erę globalizacji, jaką znaliśmy dotychczas, co będzie miało długoterminowe skutki, oceniła w rozmowie z ISBnews główna ekonomistka Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI) Debora Revoltella. Poinformowała też, że według wstępnych szacunków EBI, wprowadzenie przez USA ceł na towary z UE może odjąć od 0,6% do 1% z nominalnej wartości unijnego PKB.
W rozmowie przeprowadzonej przed środową decyzją o częściowym zawieszeniu niektórych nowych ceł przez USA, Revoltella podkreśliła przede wszystkim negatywny wpływ wysokiej niepewności na handel i rynki.
"Jesteśmy w sytuacji ogromnej niepewności. Po ogłoszeniu rundy ceł przez prezydenta Donalda Trumpa wszyscy zastanawiają się, co dalej. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zadeklarowała chęć wprowadzenia zerowych ceł, czekamy na negocjacje. Niemniej jednak, wprowadzając cła na poszczególne kraje, Stany Zjednoczone zakończyły niejako erę globalizacji, jaką znaliśmy dotychczas - a to będzie miało długoterminowe skutki" - powiedziała Revoltella w rozmowie z ISBnews.
Dodała, że większość ekonomistów zgadza się, iż bezpośrednimi skutkami tych działań będą wyższa inflacja w USA oraz osłabienie wzrostu gospodarczego, z rosnącymi obawami o recesję.
"Biorąc pod uwagę ten ogromny poziom niepewności, przygotowaliśmy bardzo, bardzo wstępne szacunki skutków taryf dla europejskiej gospodarki. Według różnych założeń i w oparciu o dane na dzień dzisiejszy, będą one oznaczały obniżenie poziomu unijnego PKB w skali od 0,6% do 1%" - dodała główna ekonomistka we wtorkowej rozmowie.
Zwróciła też uwagę na pozytywne aspekty, które mogą złagodzić skutki polityki amerykańskiej administracji dla UE.
"Pozytywnym elementem jest niemiecki plan inwestycji w infrastrukturę i obronność, który przełoży się na wyższy wzrost PKB w tym kraju. To silny bodziec dla Niemiec, istotny też na poziomie całej UE, ponieważ część osłabienia wzrostu Unii w ub.r. miała swoje źródła w Niemczech" - wskazała Revoltella.
W jej ocenie, ważna jest także skoordynowana i spójna reakcja krajów UE reagują na ogłoszone cła. Podkreśliła, że daje to szansę na skuteczne podjęcie działań - także w sferze regulacji - celem pełniejszego wykorzystania potencjału wspólnego rynku.
"To jest dobry moment dla Europy, by przyjrzeć się temu, jak można zbilansować relacje wewnętrzne i zewnętrzne, poprawiając te pierwsze i szukając nowych bliskich partnerstw w tych drugich. Wspólny rynek UE jest ogromnym atutem Wspólnoty, przez co jego poprawa funkcjonowania może być bardzo owocna dla wszystkich krajów" - podkreśliła główna ekonomistka.
"Z naszych badań wynika, że choć na wewnętrznym rynku nie ma ceł, firmy doświadczają wielu barier, które ograniczają ich działalność. Na poziomie UE 60%, a w Polsce - ok. 80% deklaruje, że w eksporcie do innych krajów Unii przeszkodami są dla nich np. standardy ochrony konsumenta. Kolejna bariera to logistyka. Te bariery pozacelne istnieją i naprawdę ograniczają handel wewnątrz UE i sprawiają, że handel w UE tak naprawdę nie jest w pełni swobodny" - wymieniła Revoltella.
Zauważyła, że z podobnym wzmocnieniem wewnętrznego rynku UE - z korzyścią w postaci zwiększenia konkurencyjności europejskich firm - mieliśmy do czynienia w czasie pandemii.
"Firmy zareagowały, inwestując w digitalizację, w tym cyfrowy sposób śledzenia swoich transportów (digital tracking). To pomagało im zachować łańcuchy dostaw. A jednocześnie starały się one dywersyfikować rynki zbytu, choć jednocześnie z żadnego się nie wycofywać" - powiedziała główna ekonomistka.
Zwróciła uwagę, że z badań EBI wynika, iż polscy importerzy również dywersyfikują swoich dostawców, aby wzmocnić odporność łańcucha dostaw.
"Są oni bardziej skłonni do poszukiwania źródeł zaopatrzenia z większej liczby krajów niż firmy z UE - robi tak 31% w porównaniu do 19% średnio w Unii. Co istotne, firmy niekoniecznie wycofują się z jakiegoś rynku. Ich strategia polega na tym, żeby mieć więcej krajów, z których mogą importować, na wypadek, gdyby dostawy z jednego kraju nie były realizowane. Zwykle były to Chiny plus jeden kraj" - stwierdziła.
Tomasz Oljasz
(ISBnews)
Warszawa, 09.04.2025 (ISBnews) - Państwa członkowskie UE zagłosowały dziś za przyjęciem wniosku Komisji Europejskiej w sprawie wprowadzenia środków zaradczych w handlu ze Stanami Zjednoczonymi. Wniosek Komisji został złożony w odpowiedzi na marcową decyzję USA o nałożeniu ceł na import stali i aluminium z UE, podała Komisja. Cła zaczną być pobierane od 15 kwietnia.
"UE uważa, że amerykańskie cła są nieuzasadnione i szkodliwe, powodując szkody gospodarcze dla obu stron, a także dla gospodarki światowej. UE wyraźnie opowiedziała się za negocjacjami z USA, które byłyby wyważone i korzystne dla obu stron. Dzisiejsze głosowanie nad zatwierdzeniem przez państwa członkowskie oznacza, że - po zakończeniu wewnętrznych procedur Komisji i opublikowaniu aktu wykonawczego - środki zaradcze wejdą w życie. Cła zaczną być pobierane od 15 kwietnia" - czytamy w komunikacie.
"Te środki zaradcze mogą zostać zawieszone w dowolnym momencie, jeśli USA zgodzą się na sprawiedliwy i zrównoważony wynik negocjacji" - podkreśliła Komisja.
Jak podał portal Euroactiv.pl, za nałożeniem ceł "równoważących" w wysokości 10-25% na szereg amerykańskich produktów, w tym tytoń, motocykle, drób, stal i aluminium, głosowało 26 z 27 państw członkowskich UE, a przeciwko były Węgry.
(ISBnews)
Warszawa, 09.04.2025 (ISBnews) - Komisja Europejska ogłosiła skoordynowany Plan Działania dla Kontynentu AI (ang. AI Continent Action Plan), w którym wyznaczyła pięć filarów: inwestycje w infrastrukturę, wykorzystanie danych, wdrożenia sektorowe, rozwój kompetencji i uproszczenie regulacji, podało Ministerstwo Cyfryzacji. Celem jest m.in. przyspieszenia adaptacji AI w strategicznych sektorach: od przemysłu po administrację.
"Priorytetem polskiej prezydencji w Unii Europejskiej jest przyspieszenie inwestycji i wzmocnienie rozwoju sztucznej inteligencji. Bardzo się cieszę, że Komisja Europejska wspólnie z nami wypracowała Plan, który jest kolejnym etapem w budowaniu Kontynentu AI. Pracujemy dalej, wspólnie z przedsiębiorcami, organizacjami pozarządowymi i nauką" - powiedział wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski, cytowany w komunikacie.
"Komisja zapowiada nowe inwestycje w infrastrukturę obliczeniową - m.in. w ramach sieci fabryk AI i planowanych gigafabryk, które łączą potężne moce obliczeniowe z niskoemisyjnymi centrami danych. Nowe superkomputery powstaną, a sektor prywatny otrzyma zachęty do inwestowania w chmurę i infrastrukturę brzegową. Cel zakłada umożliwienie firmom oraz naukowcom swobodnego korzystania z zasobów niezbędnych do trenowania i wdrażania modeli AI" - czytamy w komunikacie.
W drugiej połowie roku Komisja przedstawi nową Strategię Unii Danych, która stawia za cel ułatwienie dostępu do wysokiej jakości danych - interoperacyjnych, uporządkowanych, dostępnych transgranicznie. Laboratoria Danych, utworzone przy Fabrykach AI, połączą potrzeby twórców AI z zasobami sektorowymi, a wspólne oprogramowanie chmurowe ma ułatwić zarządzanie przestrzeniami danych, zapowiedziano też w informacji.
"Planowana Strategia Wdrażania AI (ang. Apply AI Strategy) przyśpieszy adaptację AI w strategicznych sektorach: od przemysłu po administrację. Europejskie Centra Innowacji Cyfrowych zostaną przekształcone w Centra Doświadczeń AI, oferując wsparcie we wdrażaniu rozwiązań dostosowanych do konkretnych branż. Inicjatywy tj. GenAI4EU i RAISE będą wspierać generatywne modele i przełomowe zastosowania w nauce" - czytamy dalej.
W ramach Unii Umiejętności, KE inwestuje w rozwój talentów: powstaje Akademia Umiejętności AI, uruchamiane zostaną stypendia, programy studiów i staży z zakresu sztucznej inteligencji. Priorytetem jest także ułatwienie migracji wysoko wykwalifikowanych specjalistów oraz powroty europejskich talentów. Centra Innowacji będą oferować kursy dla pracowników małych i średnich przedsiębiorstw oraz startupów, podkreślono też w materiale.
Po wejściu w życie AI Act zaplanowane jest powstanie szeregu narzędzi wspierających jego wdrażanie: punkt kontaktowy, krajowe piaskownice regulacyjne, inicjatywa AI Pact oraz wytyczne postępowania. Celem jest zapewnienie przewidywalnego oraz uproszczonego otoczenia regulacyjnego, przy zachowaniu przestrzeni dla innowacji, zapowiedział też resort.
(ISBnews)
Warszawa, 09.04.2025 (ISBnews) - Zaktualizowana przez Komitet Sterujący Narodowej Grupy Roboczej ds. reformy wskaźników referencyjnych (KS NGR) mapa drogowa zastąpienia wskaźników referencyjnych WIBOR i WIBID zakłada pierwszą emisję obligacji skarbowych w oparciu o nowy wskaźnik POLSTR w grudniu br., podała Komisja Nadzoru Finansowego (KNF). Rozpoczęcie wprowadzania do oferty wszystkich typów produktów finansowych, w których stosowany będzie POLSTR, przewidywane jest w I poł. 2026 r.
Przyjęcie zaktualizowanej mapy drogowej jest konsekwencją sfinalizowanego w grudniu 2024 roku przeglądu i analizy wskaźników alternatywnych typu Risk Free Rate (RFR) dla WIBOR. Proces ten zakończył się decyzją o wyborze propozycji indeksu o nazwie POLSTR (Polish Short Term Rate), bazującego na niezabezpieczonych depozytach składanych na termin O/N przez instytucje kredytowe i instytucje finansowe, jako docelowego wskaźnika referencyjnego stopy procentowej, który miałby zastąpić wskaźniki referencyjne WIBOR i WIBID, wskazano.
"Zaktualizowana Mapa Drogowa zapewnia zgodność procesu zastąpienia wskaźników referencyjnych z przepisami Rozporządzenia BMR. Celem procesu reformy wskaźników referencyjnych w Polsce jest bezpieczne i sprawne przejście do stosowania nowego typu wskaźnika referencyjnego od końca grudnia 2027 roku" - czytamy w komunikacie.
Do kluczowych kamieni milowych przypadających na rok 2025 zalicza się formalne przyjęcie całości dokumentacji wymaganej przepisami Rozporządzenia BMR w odniesieniu do propozycji indeksu POLSTR oraz rozpoczęcie jego publikacji.
"Osiągnięcie tego kamienia milowego, zaplanowane na drugi kwartał 2025 roku przez GPW Benchmark SA, pozwoli na rozpoczęcie stosowania propozycji indeksu POLSTR na polskim rynku finansowym. Równolegle prowadzone będą prace dotyczące aktualizacji dokumentów analitycznych oraz rekomendacji opracowanych dotychczas przez Narodową Grupę Roboczą ds. reformy wskaźników referencyjnych (NGR). Określą one standardy stosowania propozycji indeksu POLSTR w produktach bankowych, instrumentach dłużnych oraz instrumentach pochodnych, wliczając w to zalecany katalog konwencji odsetkowych dla instrumentów finansowych oraz umów finansowych (w tym już zawartych)" - napisano też w komunikacie.
Po stronie instytucji finansowych najważniejsze działania będą obejmować dostosowanie systemów informatycznych, procedur operacyjnych oraz rozwiązań prawnych związanych z stosowaniem docelowego wskaźnika POLSTR, wskazano dalej.
"Z perspektywy popularyzacji propozycji indeksu POLSTR kluczowym momentem będzie pierwsza emisja obligacji skarbowych, zaplanowana na grudzień 2025 roku. Zdarzenie to będzie impulsem dla uczestników rynku finansowego do rozpoczęcia wprowadzania do oferty wszystkich typów produktów finansowych, w których stosowany będzie POLSTR, w pierwszym półroczu 2026 roku. W szczególności banki rozpoczną sprzedaż kredytów hipotecznych oraz pozostałych produktów kredytowych dla klientów indywidualnych, korporacyjnych i instytucjonalnych oprocentowanych według stopy składanej na podstawie docelowego wskaźnika referencyjnego POLSTR, przy jednoczesnym dalszym rozwoju segmentu kredytów mieszkaniowych, w których stosowana będzie stała lub okresowo stała stopa procentowa" - zapowiedziano w informacji.
KS NGR ocenił, że dotychczasowy termin zakończenia reformy nadal zapewnia odpowiedni czas na zbudowanie warunków do popularyzacji i rozpowszechnienia stosowania wskaźników referencyjnych typu RFR w umowach i instrumentach finansowych, z uwzględnieniem kwestii operacyjnych, technicznych, komunikacyjnych oraz prawnych, co będzie podstawą do rozwoju krajowego rynku finansowego oraz zwiększenia jego odporności, podano też w materiale.
W grudniu ub. roku KS NGR dokonał wyboru propozycji indeksu z grupy WIRF: indeksu o technicznej nazwie WIRF- jako docelowego wskaźnika referencyjnego stopy procentowej, który miałby zastąpić wskaźnik referencyjny WIBOR. W styczniu br. dla indeksu wybrano nazwę nazwy POLSTR (Polish Short Term Rate).
Wcześniej w styczniu br. wiceminister finansów Jurand Drop informował, że resort finansów ma nadzieję wyemitować obligacje w oparciu o nowy wskaźnik referencyjny pod koniec br.
(ISBnews)
Warszawa, 09.04.2025 (ISBnews) - Udział szarej strefy w tworzeniu tegorocznego PKB wyniesie 18,1% (łącznie 784 mld zł) wobec 18,5% (748 mld zł) w 2024 r., prognozuje Instytut Prognoz i Analiz Gospodarczych (IPAG).
"Prognozujemy, że w tym roku będziemy mieli po raz kolejny spadek udziału szarej strefy, który wyniesie 18,1%. Będzie to już kolejny rok, kiedy mamy do czynienia ze spadkiem tego udziału. Historycznie taki punkt zwrotny mieliśmy w roku 2020, kiedy został przerwany trend spadkowy udziału szarej strefy po tym, gdy doszło do wybuchu pandemii. Później wojna, różne niekorzystne regulacje podatkowe dla przedsiębiorców spowodowały, że szara strefa weszła w trend wzrostowy" - powiedział wiceprezes IPAG Krzysztof Łapiński podczas konferencji prasowej.
"W ostatnich latach nastąpił zwrot. Uważamy, że w roku bieżącym będzie sprzyjała temu dobra koniunktura gospodarcza, przede wszystkim szybsze tempo wzrostu gospodarczego, bezrobocie pozostanie pod kontrolą. I mimo że inflacja będzie trochę wyższa - na co wskazują bieżące prognozy - niż w zeszłym roku, to jednak to i tak nie będzie taki poziom, jaki obserwowaliśmy jeszcze przy wcześniejszych latach, gdzie było nawet kilkanaście procent" - dodał.
Sprzyjać będzie także korzystniejsze otoczenie regulacyjne w roku bieżącym: prowadzenie kasowego PIT dla jednoosobowej działalności gospodarczej, ostatnio przegłosowane w Sejmie korzystne rozwiązania dla przedsiębiorców, jeśli chodzi o sposób naliczania składki zdrowotnej, a także wyłączenie z podstawy oskładkowania sprzedaży środków trwałych, wymienił również wiceprezes.
"Szara strefa jest nieprawdopodobnie rozproszona po całej gospodarce. My tylko widzimy jej fragmenty, można powiedzieć - czubki gór lodowych. Dlatego też zajmujemy się tą sprawą. Naszym punktem wyjścia są szacunki GUS-u, które my rozszerzamy właśnie o to wszystko, co - naszym zdaniem - GUS pomija w swoich szacunkach. Statystycy muszą mieć twarde podkładki pod swoje informacje, podczas gdy my nie mamy tego typu ograniczeń i staramy się - wykorzystując wszelkie profesjonalne narzędzia, będąc odpowiedzialnymi badaczami - szacować te straty budżetu czy też te niedostrzeżone dochody w szarej strefie" - skomentował także prezes IPAG Bohdan Wyżnikiewicz.
Jak podano w prezentacji Instytutu, na gospodarkę nieobserwowaną (tak w publikacjach GUS nazywana jest szara strefa) składają się dwa podstawowe elementy:
• szara gospodarka, która obejmuje legalną działalność gospodarczą ukrywaną przed władzami publicznymi:
- działalność ukryta, prowadzona przez zarejestrowane przedsiębiorstwa (ukrywanie lub zaniżanie rzeczywistych obrotów),
- działalność nieformalna, nierejestrowane świadczenie pracy przez osoby fizyczne na rzecz innych osób lub przedsiębiorstw.
• działalność nielegalna, obejmująca produkcję wyrobów i usług, których sprzedaż, rozprowadzanie lub posiadanie jest zabronione przez prawo (produkcja i handel narkotykami); nielegalna produkcja i sprzedaż alkoholu; przemyt; nielegalna produkcja i handel papierosami; działalność sutenerska).
Według szacunków IPAG gospodarka nieobserwowana w ub.r. miała wartość 326 mld zł, zaś doszacowanie Instytutu odnośnie do szarej strefy - 422 mld zł; w tym roku wartości te szacowane są odpowiednio na: 351 mld zł i 433 mld zł.
Wartość PKB (bez szarej strefy) wyniosła 3 292 mld zł w 2024 r. i sięgnie 3 549 mld zł w br., podano też w prezentacji.
(ISBnews)
Warszawa, 08.04.2025 (ISBnews) - Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji strategicznych oraz kluczowych inwestycji w zakresie potrzeb obronności państwa i bezpieczeństwa publicznego oraz ustanawiania stref ochronnych dla niektórych terenów zamkniętych, podało Centrum Informacyjne Rządu (CIR).
"Rząd upraszcza zasady przygotowania i realizacji strategicznych inwestycji obronnych państwa, w tym inwestycji kluczowych. Radykalnie skróci się w tym zakresie proces inwestycyjno-budowlany. Chodzi także o wprowadzenie możliwości ustanawiania stref ochronnych terenów zamkniętych, na etapie przygotowania i realizacji strategicznych inwestycji, jak również dla obiektów już istniejących" - czytamy w komunikacie.
"Nowe przepisy są związane z sytuacją geopolityczną i potrzebą przyspieszenia procesu inwestycyjnego dotyczącego obronności państwa. Rozwiązania wynikają także ze zwiększania liczebności Sił Zbrojnych RP, pozyskiwania nowego sprzętu wojskowego oraz zapewnienia przemysłowego potencjału obronnego państwa" - czytamy dalej.
Nowe przepisy przewidują uproszczenie i usprawnienie procesu inwestycyjno-budowlanego, jeśli chodzi o przygotowanie oraz realizację strategicznych inwestycji dotyczących obronności państwa. Czas przygotowania i realizacji inwestycji skróci się średnio z 6 do 3 lat.
Uproszczenia będą dotyczyły:
* wymaganej dokumentacji;
* sposobu, trybu i terminów związanych z uzyskaniem decyzji o zezwoleniu na realizację strategicznej inwestycji;
* realizacji samej inwestycji.
Wprowadzona zostaje tzw. inwestycja kluczowa, która będzie realizowana na terenach zamkniętych. Jej realizacja będzie maksymalnie odformalizowana. Do inwestycji kluczowych zaliczone zostają przedsięwzięcia budowlane, które wynikają z Narodowego Programu Odstraszania i Obrony - Tarcza Wschód oraz produkcja amunicji, podano także.
"Możliwe będzie ustanawianie - już na etapie przygotowania i realizacji strategicznych inwestycji - stref ochronnych dla terenów zamkniętych. Chodzi o obszar, wyznaczony poza terenem zamkniętym, na którym ze względu na potrzeby obronności i bezpieczeństwa państwa, obowiązywać będą zakazy i ograniczenia w zagospodarowaniu lub korzystaniu z terenów. Rozwiązanie pozwoli na zabezpieczenie prawidłowego funkcjonowania terenów zamkniętych, na których znajdowałyby się np. strzelnice czy urządzenia wojskowe, takie jak radary" - napisano też w komunikacie.
Przyjęte przepisy będą dotyczyć m.in. budowy:
* obiektów na potrzeby systemu kierowania obroną państwa oraz systemu dowodzenia (inwestycje, którym nadano klauzule niejawności: poufne, tajne i ściśle tajne);
* systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej;
* obiektów na potrzeby systemów rozpoznania i walki elektronicznej;
* obiektów logistycznych, w tym przeznaczonych do przechowywania środków bojowych oraz materiałów palnych;
* infrastruktury lotnisk i portów wojennych;
* infrastruktury dla nowych związków taktycznych oraz wprowadzanej na wyposażenie armii nowej techniki wojskowej;
* rozbudowy obiektów szkoleniowych dla sił polskich i wojsk sojuszniczych;
* infrastruktury ochronnej - schrony i ukrycia;
* obiektów fortyfikacyjnych, w tym szczególnie w ramach przygotowań do działań obronnych.
Nowe przepisy mają wejść w życie po 30 dniach od ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.
(ISBnews)
Warszawa, 08.04.2025 (ISBnews) - Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych, który zakłada wprowadzenie uproszczeń procedur w procesie zamówień publicznych, podało Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT).
"Jeden certyfikat zamiast wielu dokumentów wystarczy, aby ubiegać się o zamówienie publiczne - to zakłada opracowany przez MRiT projekt ustawy o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych. Nowe przepisy to dla wykonawców oszczędność czasu i obniżenie kosztów udziału w postępowaniu o zamówienie, a dla zamawiającego usprawnienie procedur i wzmocnienie weryfikacji wykonawców. Projekt został dziś przyjęty przez Radę Ministrów" - czytamy w komunikacie.
Zmiany mają uprościć proces weryfikowania i potwierdzania sytuacji przedsiębiorców ubiegających się o wykonanie zamówienia publicznego. W praktyce oznacza to zastąpienie szeregu dokumentów (np.: zaświadczenia z Urzędu Skarbowego lub ZUS czy KRK) wymaganych na etapie weryfikacji wykonawców, jednym - certyfikatem. Nowe regulacje ograniczą obowiązki formalne zarówno wykonawców, jak i zamawiających, wskazano w materiale.
"Nowe przepisy to nowy standard w procesie zamówień publicznych i kolejny krok w ich profesjonalizacji. Upraszczamy procedury, dając wykonawcom możliwość uzyskania certyfikatu, dzięki któremu udział w przetargach publicznych będzie bardziej przyjazny. Powinno to zachęcić przedsiębiorców do szerszego zaangażowania się w rynek zamówień publicznych. Łatwiejszy dostęp do rynku zamówień publicznych odczują nie tylko przedsiębiorcy, ale również sektor publiczny" - powiedział minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk, cytowany w komunikacie.
Wykonawca będzie się mógł ubiegać o dwa rodzaje certyfikatów: potwierdzający brak podstaw do wykluczenia go z postępowania o udzielenie zamówienia, potwierdzający zdolność do należytego wykonania zamówienia publicznego (np. doświadczenie, zasoby techniczne i organizacyjne).
Zdobycie certyfikatu nie będzie obowiązkiem. Wykonawca sam zdecyduje, czy i w jakim zakresie w procedurze przetargowej będzie korzystał z certyfikatu, czy też złoży dokumenty w tradycyjnej formule. Certyfikacja będzie wszczynana na wniosek przedsiębiorcy. Certyfikaty będą ważne od roku do trzech lat. O ich okresie ważności również zdecyduje wykonawca, wskazano też w informacji.
"Przedsiębiorca będzie mógł składać ten sam certyfikat w wielu postępowaniach o udzielenie zamówienia. Wykluczy to konieczności gromadzenia i składania za każdym razem dokumentów wymaganych przez zamawiającego i przechodzenia szczegółowej weryfikacji. Certyfikat potwierdzający brak podstaw do wykluczenia z postępowania o udzielenie zamówienia będzie mógł uzyskać każdy przedsiębiorca" - czytamy dalej.
W przypadku certyfikacji zdolności należytego wykonania zamówienia, w pierwszej kolejności będą się mogły o nią ubiegać firmy przede wszystkim z sektora robót budowlanych. W obszarze tego rodzaju zamówień określone zostaną poziomy zdolności wykonawców, do których będą odwoływać się wykonawcy na etapie certyfikacji.
(ISBnews)
Warszawa, 04.04.2025 (ISBnews) - Po pierwszym czytaniu, Sejm skierował projekt nowelizacji ustawy wiatrakowej do dalszych prac w Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz Komisji Infrastruktury.
W czwartek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu nowelizacji ustawy wiatrakowej, a dziś - głosowanie. Zmiana przepisów pozwoli na budowę nawet 10 GW nowych mocy do 2030 r., podkreśliło Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ).
Wnioski opozycji o odrzucenie projektu nie uzyskały większości sejmowej, wobec czego projekt nowelizacji został skierowany do dalszych prac w komisjach.
"Naszym celem jest zwiększanie suwerenności i niezależności polskiego systemu elektroenergetycznego. Jeżeli chcemy mieć niższe rachunki za energię elektryczną w Polsce i poprawić konkurencyjność polskiej gospodarki, to ta ustawa jest nam potrzebna" - powiedziała szefowa resortu Paulina Hennig-Kloska podczas sejmowej debaty.
Dzięki zlikwidowaniu zasady 10H, potencjalna powierzchnia pod inwestycje wzrośnie o 26%. Minimalna odległość od zabudowy mieszkaniowej zmieni się z 700 na 500 m, przypomniał resort.
"Nowe przepisy utrzymają jednak zakaz budowy elektrowni wiatrowych na terenach parków narodowych, rezerwatów przyrody, parków krajobrazowych i obszarów Natura 2000 oraz w ich pobliżu. Elektrownie wiatrowe nie powstaną bliżej niż 1500 m w przypadku parków narodowych (dotychczas było to 10H), 500 m w przypadku rezerwatów przyrody oraz 500 m dla obszarów Natura 2000 ustanowionych w celu ochrony ptaków i nietoperzy" - czytamy w komunikacie.
(ISBnews)
Warszawa, 03.04.2025 (ISBnews) - Ogłoszenie przez prezydenta USA Donalda Trumpa nie powinno doprowadzić do wojny handlowej, natomiast odpowiedź Unii Europejskiej - która obecnie przygotowuje się do "twardych" negocjacji powinna być spójna i jednolita, ocenia minister finansów Andrzej Domański.
"Unia Europejska to potężny rynek, ponad 450 mln konsumentów, a cła nałożone przez administrację Trumpa będą miały oczywiście negatywny wpływ na gospodarkę, na wzrost gospodarczy, na inflację - w największym stopniu, oczywiście, w Stanach Zjednoczonych. Powiedzmy sobie to otwarcie, to Stany Zjednoczone poniosą największe koszty związane z tą decyzją. Natomiast równocześnie trzeba powiedzieć, że na wojnie handlowej potencjalnie nikt nie skorzysta" - powiedział Domański w TVN24.
Zapytany, czy ogłoszenie ceł - w tym m.in. 20-proc. na towary z Unii Europejskiej - oznacza, że zaczęła się wojna handlowa, minister odpowiedział: "Mam nadzieję, że nie, dlatego że my jako kraj, ale również jako Unia Europejska - bo przypomnę, że za politykę handlową odpowiada Komisja Europejska - zawsze stawiamy przede wszystkim na współpracę, dialog".
"W tej chwili rozpoczną się negocjacje i mam nadzieję, że te negocjacje będą owocne, korzystne i uda się tutaj uzyskać z naszym - powiedzmy to sobie również - kluczowym partnerem gospodarczym i kluczowym partnerem, jeżeli chodzi o nasze bezpieczeństwo, ze Stanami Zjednoczonymi, że uda nam się uzyskać porozumienie. Jednocześnie Unia Europejska jest gotowa do odpowiedzi, jeżeli będzie to niezbędne" - stwierdził Domański.
Dodał, że "nie możemy dać się rozegrać jako Unia Europejska" i dlatego dołącza się do tej grupy ekonomistów, która zaleca "spokojne, ale twarde" negocjacje.
"To, co musi być naszym absolutnym priorytetem, to zachowanie spójności i jedności w odpowiedzi na nową amerykańską politykę handlową. Nie możemy dać się 'rozegrać', mówiąc trochę kolokwialnie, i dopuścić do tego, aby każde państwo członkowskie stosowało swoją własną politykę handlową, swoje własne narzędzia. Naprawdę w jedności jest nasza europejska siła" - podkreślił minister.
Przypomniał, że w przyszłym tygodniu w Warszawie spotykają się ministrowie finansów wszystkich państw członkowskich Unii Europejskiej na tzw. nieformalnym posiedzeniu EcoFin.
"Będziemy dyskutować między innymi o relacjach Europy ze Stanami Zjednoczonymi. Już w poniedziałek zbiera się rada - odpowiedzialna de facto za politykę handlową w Brukseli - ministrów, więc te prace naprawdę obecnie są bardzo, bardzo intensywne. To nie Polska, nie Europa rozpoczęła ten konflikt handlowy, ale jesteśmy gotowi, przygotowani, będziemy negocjować, będziemy bronić naszego gospodarczego interesu" - zadeklarował Domański.
Podtrzymał, że według wstępnych szacunków wpływ amerykańskich ceł na polską gospodarkę przełoży się na osłabienie wzrostu PKB o ok. 0,4%.
Wskazał, że efekty negatywne dla polskiej gospodarki to niższa sprzedaż do USA, ale także do Niemiec, Francji czy Włoch, które eksportują do Stanów Zjednoczonych więcej niż Polska.
"Z drugiej strony, jeżeli na gospodarkę chińską nakładane są jeszcze wyższe cła, więc te produkty, które są produkowane w Chinach, staną się na rynku amerykańskim znacznie, znacznie droższe, to jest rzeczą naturalną, że tamtejsi producenci będą będą szukali nowych rynków. […] To z kolei może mieć wręcz sprawiać, że inflacja na niektórych rynkach będzie mniejsza niż w przypadku, gdyby takie cła nie zostały wprowadzone. Tym niemniej w takim ujęciu globalnym, niestety, efekty są z całą pewnością negatywne" - podsumował minister.
(ISBnews)
Warszawa, 03.04.2025 (ISBnews) - Prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) i przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Adam Glapiński zadeklarował, że chciałby obniżenia stóp procentowych dwa razy po 50 pb i ewentualnych kolejnych decyzji, po przerwie, jeszcze w tym roku. Liczy on, że w przyszłym roku główna stopa referencyjna spadnie do ok. 3,5% (z 5,75% obecnie).
"Chciałbym, żeby było możliwe dwa razy po 0,5 pkt proc. Potem chwila oddechu i jeszcze jakieś decyzje w tym roku. Nam zależy, żeby gospodarce ulżyć i ulżyć polskiemu rządowi w obsłudze zadłużenia" - powiedział Glapiński podczas konferencji prasowej.
"Natomiast docelowo w przyszłym roku [...] stopy znajdą się pewnie w przedziale gdzieś 3,5%. Daj Bóg, żeby tak było, no, ale się nie zdziwię, jak będzie inaczej. Ja lubię zawsze przewidywać trochę scenariusz taki konserwatywny" - dodał.
Wcześniej podczas konferencji prezes NBP powiedział, że obniżka stóp procentowych może nastąpić nawet w maju lub czerwcu, w zależności od nowych danych. Nie wykluczył, że sam mógłby złożyć wniosek w tej sprawie.
Glapiński poinformował dziś także, że RPP poprosiła go o przekazanie, że w najbliższym czasie może pojawić się przestrzeń do obniżek stóp procentowych. Wskazał, że nastąpił dopływ pozytywnych danych, ale obecnie nie wystarczył on Radzie do podjęcia decyzji o zmianie stóp.
Powiedział też, że choć RPP zdecydowała wczoraj o utrzymaniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie, zasadniczo zmieniło się jej nastawienie na "bardziej gołębie". Wyjaśnił, że główną przyczyną było to, że Główny Urząd Statystyczny (GUS) zmienił koszyk inflacyjny na br. i z racji tej zmiany inflacja spadła o 0,4 pkt proc.
W komunikacie po wczorajszym posiedzeniu RPP napisano, że napływające informacje, w tym niższe od oczekiwań dane GUS o inflacji w pierwszych miesiącach br., sygnalizują, że inflacja w kolejnych kwartałach może być niższa niż wcześniej oczekiwano.
RPP utrzymuje stopy procentowe na niezmienionym poziomie (z główną stopą referencyjną w wysokości 5,75%) po tym, jak we wrześniu i październiku 2023 r. obniżyła je o łącznie 100 pb.
(ISBnews)
Warszawa, 03.04.2025 (ISBnews) - Obniżka stóp procentowych może nastąpić nawet w maju lub czerwcu, w zależności od nowych danych, ocenia prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) i przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Adam Glapiński. Podkreślił, że w jego opinii powinno to być dostosowanie poziomu stóp, a nie początek cyklu.
"To może nastąpić zarówno w maju, jak i w każdym następnym miesiącu. Lipiec się pojawił w państwa relacjach dlatego, że w lipcu jest nasza kolejna projekcja i my zwykle do tych projekcji się odwołujemy. Ale jak są dane wcześniej - jak najbardziej może nastąpić w maju, może nastąpić w czerwcu" - powiedział Glapiński podczas konferencji prasowej.
"Zarówno jeśli chodzi o moment, jak i skalę - to będzie wynikać z danych" - dodał.
Wskazał też, że w jego opinii, powinno to być dostosowanie, a nie początek cyklu.
"Mój osobisty pogląd byłby taki, że to nie powinien być cykl. […] Na cykl trochę za wcześnie, to by było takie dostosowanie do tego niższego poziomu [inflacji]. Ale ponieważ jeszcze relatywnie daleko będzie od celu, to nie powinien być cykl. Ale jeśli rada zdecyduje inaczej, to tu przyjdę i będę przedstawiał argumenty na rzecz tego, że to jest cykl" - powiedział Glapiński.
Nie wykluczył, że sam mógłby złożyć wniosek o obniżkę.
Wcześniej podczas konferencji prezes NBP poinformował, że RPP prosiła o przekazanie, że w najbliższym czasie może pojawić się przestrzeń do obniżek stóp procentowych.
Wskazał, że nastąpił dopływ pozytywnych danych, ale obecnie nie wystarczył on Radzie do podjęcia decyzji o zmianie stóp.
Wcześniej powiedział, że choć RPP zdecydowała wczoraj o utrzymaniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie, zasadniczo zmieniło się jej nastawienie na "bardziej gołębie". Wyjaśnił, że główną przyczyną było to, że Główny Urząd Statystyczny (GUS) zmienił koszyk inflacyjny na br. i z racji tej zmiany inflacja spadła o 0,4 pkt proc.
W komunikacie po wczorajszym posiedzeniu RPP napisano, że napływające informacje, w tym niższe od oczekiwań dane GUS o inflacji w pierwszych miesiącach br., sygnalizują, że inflacja w kolejnych kwartałach może być niższa niż wcześniej oczekiwano.
RPP utrzymuje stopy procentowe na niezmienionym poziomie (z główną stopą referencyjną w wysokości 5,75%) po tym, jak we wrześniu i październiku 2023 r. obniżyła je o łącznie 100 pb.
(ISBnews)
Warszawa, 03.04.2025 (ISBnews) - Rada Polityki Pieniężnej (RPP) prosiła o przekazanie, że w najbliższym czasie może pojawić się przestrzeń do obniżek stóp procentowych, poinformował prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) i przewodniczący RPP Adam Glapiński. Podkreślił, że trudno obecnie stwierdzić, czy byłoby to rozpoczęcie cyklu obniżek, czy że jednorazowe dostosowanie poziomu stóp.
"W tej chwili powiem zdanie, które jest clou dzisiejszej konferencji. Biorąc pod uwagę te dane, można oceniać, że w najbliższym czasie - jestem upoważniony przez Radę do takiego stwierdzenia - może pojawić się przestrzeń do dostosowania polityki pieniężnej. Przekładając to na ludzki język: do obniżenia stóp procentowych" - powiedział Glapiński podczas konferencji prasowej.
"To określenie nie oznacza deklaracji, że rozpocznie się cykl obniżek, czy że nastąpi jednorazowe dostosowanie - to zależy od danych, które będą napływać" - dodał.
Wskazał, że nastąpił dopływ pozytywnych danych, ale nie wystarcza on Radzie do podjęcia decyzji o zmianie stóp.
"Rada jest nastawiona na to, żeby obniżać stopy, ale musi być potwierdzenie przez następne dane, że ten trend trwa, że to nie była jednorazowa informacja, a następna znów będzie inna: płace wyskoczą, bazowa się podniesie itd." - powiedział prezes.
Dodał, że Rada prosi, żeby podkreślić, iż pozostaje zdeterminowana do trwałego obniżenia inflacji do celu NBP w średnim okresie i temu będzie podporządkowana polityka pieniężna.
Wcześniej podczas konferencji Glapiński powiedział, że choć RPP zdecydowała wczoraj o utrzymaniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie, zasadniczo zmieniło się jej nastawienie na "bardziej gołębie".
Wyjaśnił, że główną przyczyną było to, że Główny Urząd Statystyczny (GUS) zmienił koszyk inflacyjny na br. i z racji tej zmiany inflacja spadła o 0,4 pkt proc.
W komunikacie po wczorajszym posiedzeniu RPP napisano, że napływające informacje, w tym niższe od oczekiwań dane GUS o inflacji w pierwszych miesiącach br., sygnalizują, że inflacja w kolejnych kwartałach może być niższa niż wcześniej oczekiwano.
RPP utrzymuje stopy procentowe na niezmienionym poziomie (z główną stopą referencyjną w wysokości 5,75%) po tym, jak we wrześniu i październiku 2023 r. obniżyła je o łącznie 100 pb.
(ISBnews)
Warszawa, 03.04.2025 (ISBnews) - Wyższy od oczekiwań deficyt sektora rządowego i samorządowego za ub.r. i związane z nim narastanie długu publicznego to czynnik, który może silnie wypływać na poziom inflacji, ale z drugiej strony - rząd zapowiada podjęcie działań celem zmniejszenia tego deficytu, ocenia prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) i przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Adam Glapiński.
"W ubiegłym roku nastąpiło silniejsze od wszystkich prognoz poluzowanie fiskalne. Ten deficyt sektora finansów publicznych to pokazuje. W efekcie tego narasta bardzo szybko dług publiczny i obciążenie związane z obsługą długu publicznego. Tu się pojawia ważny temat stóp procentowych. Ale to nie jest wyznacznik naszych decyzji. Tak więc polityka fiskalna nie sprzyja ograniczeniu inflacji - to jest ten czynnik niepokojący" - powiedział Glapiński podczas konferencji prasowej.
"Ale też zapowiedzi ze strony przedstawicieli rządu są takie, że będą dążyć i że uzyskają zmniejszenie tego deficytu. Tam jest bardzo ważnym elementem pozycja 'wydatki na obronę'. To trudno się liczy, jest trudne do przewidzenia. […] To jest taki silny element, który może wpływać na inflację" - dodał szef banku centralnego.
Główny Urząd Statystyczny (GUS) podał kilka dni temu, że deficyt sektora rządowego i samorządowego (tzw. general government) wyniósł 6,6% PKB na koniec 2024 roku (wobec 5,3% rok wcześniej po rewizji). Minister finansów Andrzej Domański wyjaśniał, że przyczyną wyższego deficytu sektora rządowego i samorządowego (tzw. general government) w ub.r. były m.in. wydatki na obronę i niższe wpływy z VAT.
(ISBnews)
Warszawa, 03.04.2025 (ISBnews) - Według wstępnej oceny nowe amerykańskie cła mogą zmniejszyć polski PKB o 0,4%, poinformował premier Donald Tusk.
"Według wstępnej oceny nowe amerykańskie cła mogą zmniejszyć polski PKB o 0,4%, czyli w ostrożnym uproszczeniu straty przekroczą 10 mld zł. Cios dotkliwy i przykry, bo od najbliższego sojusznika, ale go przetrzymamy. Nasza przyjaźńteż musi przetrwać tę próbę" - napisał Tusk na swoim profilu na platformie X.
Wcześniej przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała, że ogłoszenie przez prezydenta USA Donalda Trumpa powszechnych ceł na cały świat, w tym UE, jest poważnym ciosem dla światowej gospodarki. Wskazała, że światowa gospodarka znacznie ucierpi, a niepewność nakręci spiralę i spowoduje wzrost dalszego protekcjonizmu.
(ISBnews)
Warszawa, 03.04.2025 (ISBnews) - Reakcja giełd i rynków długu na ogłoszone przez prezydenta USA Donalda Trumpa cła po otwarciu w Europie pokaże, że obawy o spowolnienie gospodarcze w 2025 wzrosły, oceniają ekonomiści ING Banku Śląskiego.
"Pierwsze wrażenia ws decyzji Trumpa dot ceł:
-podstawowa stawka 10% jest niska
-ale cła odwetowe nałożone na kraje z którymi USA ma deficyt handlowy (34% Chiny, 20% UE, 46% Vietnam, 24% Japonia, 25% Korea, 10% UK) są wyższe od oczekiwań
-pierwsze szacunki (do wyjaśnienia Kanada i Meksyk) mowią, że średnioważona stawka skoczyła z ok 6-7% na 18-24%, oczekiwano 15-20%
-dużą niewiadomą są dalsze kroki
-tak wysokie cła mogą być propozycją wyjściową do dalszych negocjacji, Trump zachęcał partnerów handlowych do obniżenia swoich stawek celnych, zmniejszania innych barier, inwestycji w USA etc
-inna hipoteza zakłada, że cła zostaną na dłużej, bo Trump potrzebuje zgromadzić dochody budżetowe, aby przekonać Republikanów, że można przedłużyć wygasające pod koniec 2025 ciecia podatków, bez bolesnych cięć wydatków i eksplozji deficytu, w takim scenariuszu wysokie cła mogłyby pozostać np. do końca roku, aby zgromadzić potrzebne 600 mld US dochodów budżetowych
-rynki finansowe patrzą na politykę celną Trumpa jako głównie zagrożenie dla wzrostu w USA, dane z I kw. 2025, miękkie, a ostatnio twarde wskaźniki, pokazują spowolnienie w USA
-tak wysokie cła oznaczają dalsze problemy ze wzrostem w 2025 roku, bo bieżące dane pokazują, że niepewność jaką niesie polityka celna podkopuje wydatki konsumentów i plany biznesowe, jakiekolwiek pozytywne efekty przenoszenia produkcji do USA są odległe w czasie i niepewne (dzisiaj koszt pracownika przemysłowego w USA jest nawet wyższy niż w Niemczech)
-reakcja giełd i rynków długu po otwarciu w Europie pokaże, że obawy o spowolnienie gospodarcze w 2025 wzrosły" - napisali ekonomiści na swoim profilu na platformie X.
(ISBnews)
Warszawa, 02.04.2025 (ISBnews) - Siódma tura pomysłów propozycji regulacyjnych opublikowana na stronach www.sprawdzamy.com obejmuje m.in.: udostępnienie obywatelom w aplikacji mObywatel informacji o środkach zgromadzonych w programach emerytalnych, skrócenie okresu przechowywania dokumentacji pracowniczej do 5 lat, kolejny pakiet ułatwień energetycznych, podała SprawdzaMy - Inicjatywa Przedsiębiorcy dla Polski.
"SprawdzaMY - Inicjatywa Przedsiębiorcy dla Polski zaprezentowała siódmą turę pomysłów została już opublikowane na stronach www.sprawdzamy.com. Obejmuje ona 33 propozycje, z których najważniejsze to:
Zespoły pracujące w ramach Inicjatywy SprawdzaMY przygotowały i opublikowały dotychczas 205 rozwiązań deregulacyjnych z różnych obszarów - można je przeanalizować, a także oddać głos na dowolną liczbę inicjatyw. Inicjatywa SprawdzaMY planuje przygotowanie około 300 propozycji w ciągu 100 dni i ma nadzieję na wdrożenie około 30% z nich.
SprawdzaMy - Inicjatywa Przedsiębiorcy dla Polski to oddolna akcja, która działa w celu przygotowania i zaproponowania politykom pakietu rozwiązań w zakresie deregulacji, uproszczeń i ułatwień obrotu gospodarczego.
(ISBnews)
Warszawa, 01.04.2025 (ISBnews) - Komisja Europejska zaproponowała ukierunkowaną zmianę rozporządzenia ustanawiającego normy emisji CO2 dla nowych samochodów osobowych i dostawczych. Poprawka wprowadza środek elastyczności wraz z docelowymi poziomami emisji CO2 w latach 2025-2027, podała Komisja.
"Nasz wysoce innowacyjny przemysł motoryzacyjny obniża emisyjność, aby przyczynić się do walki ze zmianą klimatu, ale także do utrzymania przewagi konkurencyjnej na rynkach światowych. Dzięki dzisiejszej inicjatywie zapewniamy większą elastyczność temu kluczowemu sektorowi, a jednocześnie trzymamy się naszych celów klimatycznych. Wspólnie chcemy udowodnić, że dekarbonizacja i konkurencyjność mogą iść ze sobą w parze" - powiedziała przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen, cytowana w komunikacie.
Proponowany środek elastyczności umożliwia ocenę zgodności producentów z docelowymi poziomami emisji CO2 na lata 2025, 2026 i 2027 w całym trzyletnim okresie z uśrednieniem ich wyników, a nie rocznie. Podejście to umożliwia producentom zrównoważenie wszelkich nadmiernych rocznych emisji poprzez przekroczenie wartości docelowej w pozostałym roku (pozostałych latach).
"Ta dodatkowa elastyczność pomoże zabezpieczyć zdolność przemysłu do inwestowania w czystą transformację, przy jednoczesnym utrzymaniu celu na 2025 r. i utrzymaniu przemysłu na dobrej drodze do kolejnej rundy redukcji emisji. Ogólnounijne cele mają na celu uczynienie unijnego systemu transportowego bardziej zrównoważonym i wprowadzenie transportu drogowego na solidną ścieżkę prowadzącą do mobilności bezemisyjnej w 2050 r." - czytamy w komunikacie.
Komisja wezwała współprawodawców do niezwłocznego osiągnięcia porozumienia w sprawie tej zmiany, aby zapewnić przemysłowi motoryzacyjnemu i inwestorom przewidywalność i pewność.
(ISBnews)
Warszawa, 01.04.2025 (ISBnews) - Ścieżka Coal-to-Nuclear (C2N), czyli zastępowania elektrowni węglowych źródłami jądrowymi najnowszej generacji, może pomóc w wypełnieniu części luki wytwórczej prognozowanej przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) na 18 GW w latach 2030-2040 r. - potencjał ścieżki C2N w Polsce wynosi ok. 17 GW, wynika z raportu Instytutu Sobieskiego.
"Polska potrzebuje stabilnych źródeł energii, które będą mogły zasilać jej dynamiczny rozwój gospodarczy. Przed nami szereg wyzwań takich jak modernizacja sieci kolejowej, Centralny Port Komunikacyjny, modernizacja portów morskich, rozbudowa centrów danych zasilających sztuczną inteligencję, itp. Jednocześnie trwa proces transformacji sektora energetycznego. Średnia wieku eksploatacji funkcjonujących elektrowni węglowych w Polsce wynosi ponad 40 lat, a wiele z nich pomimo licznych modernizacji zbliża się do końca swojej żywotności" - napisał Instytut Sobieskiego w analizie przesłanej ISBnews.
Zgodnie z prognozami PSE, luka wytwórcza w 2031 roku w Polsce wyniesie ponad 6 GW, a w 2040 r. osiągnie 18 GW, przypomniano.
"Potencjalny blackout to nie tylko niedogodność dla użytkowników energii, to też realne straty szacowane w skali kraju na ok. 4 mld zł za każde 12h (dane Polskiego Instytutu Ekonomii). Rozwój odnawialnych źródeł energii, choć niezbędny, nie odpowiada na wszystkie potrzeby. Konieczne jest zapewnienie stabilnego źródła energii, które będzie w stanie pracować niezależnie od warunków pogodowych. Jeśli chcemy uniknąć tzw. 'pułapki gazowej', czyli trwałego uzależnienia od dostaw gazu, musimy rozwijać energetykę jądrową. Polska jest jedynym krajem z grupy V4 (Polska, Słowacja, Czechy, Węgry), który nie ma elektrowni jądrowych" - wskazał autor raportu Rafał Libera.
Podkreślił, że świat właśnie wkracza w erę nuklearnego renesansu. Według Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA) do 2050 r. moce jądrowe mogą ulec podwojeniu. Rządy wielu krajów, m.in. Francji, Wielkiej Brytanii, USA, Kanady i Chin, intensywnie wspierają badania, rozwój oraz inwestycje w tym sektorze.
"Jednocześnie wyraźną zmianę widać też w nastawieniu społeczeństw do energetyki jądrowej. Rośnie poparcie dla niej w Stanach Zjednoczonych i Unii Europejskiej, nawet w krajach tradycyjnie antyatomowych, takich jak Niemcy czy Austria. Kryzys energetyczny i wzrost cen surowców uwidoczniły zagrożenia wynikające z uzależnienia od importu paliw kopalnych, skłaniając rządy do poszukiwania stabilnych źródeł energii. W wielu miejscach odpowiedzią jest właśnie energia jądrowa" - zauważyła autorka raportu "Diagnoza Społeczna. Coal-to-Nuclear dla Polski" Urszula Kuczyńska.
"Ścieżka Coal-to-Nuclear, czyli zastępowania elektrowni węglowych źródłami jądrowymi generacji III+/IV, może pomóc w wypełnieniu części luki wytwórczej prognozowanej przez PSE. Potencjał ścieżki C2N w Polsce wynosi około 17 GW. Planowane przez rząd inwestycje w energetykę jądrową (6-9 GW) tylko częściowo zredukują lukę wytwórczą po 2035 roku. Dlatego konieczne jest rozważenie pogłębienia udziału energetyki jądrowej w podstawie polskiego systemu elektroenergetycznego. Podejście Coal-to-Nuclear to potencjalnie bardzo korzystna strategia zwiększenia udziału energetyki jądrowej w polskim systemie. Zakłada wykorzystanie istniejącej infrastruktury energetycznej i ogranicza koszty społeczne poprzez maksymalne wykorzystanie potencjału regionów węglowych" - wskazała ekspertka Instytutu Sobieskiego i współautorka raportu Anna Przybyszewska.
Zwróciła też uwagę, że koncepcja C2N może pomóc zdobyć przychylność polskiej opinii publicznej dla technologii jądrowych - 93% Polaków chce rozwoju energetyki jądrowej w kraju. Konieczne jest jednak systematyczne i uważne monitorowanie nastrojów społeczności lokalnych z terenów bliskich potencjalnym inwestycjom.
"Wielu Polaków wciąż postrzega energetykę jądrową przez pryzmat katastrofy w Czarnobylu i ma do niej emocjonalny stosunek. Naturalna skłonność do przeceniania prawdopodobieństwa zagrożeń, dodatkowo wzmacnia ich niechęć. Prowadzenie dialogu w takich warunkach wymaga przygotowania. Zdecydowanie warto częściej eksponować pozytywne aspekty energetyki jądrowej, takie jak jej stabilność, niska emisyjność i możliwość obniżenia cen energii" - uważa Kuczyńska.
Chociaż wiele osób popiera rozwój energetyki jądrowej, nie chcą one elektrowni w swojej okolicy. To zjawisko, znane jako "Not In My Backyard" (NIMBY), dotyczy większości dużych projektów infrastrukturalnych, wskazała także Kuczyńska.
"Wątpliwości mieszkańców budzi przede wszystkim brak jakiegokolwiek zaangażowania okolicznej ludności w planowanie inwestycji oraz brak wiary w to, że decyzje w tego rodzaju sprawach zapadają na podstawie racjonalnych przesłanek. Niektórzy mówią wprost, że elektrownia powstanie tam, gdzie mieszkańcy będą najmniej skłonni protestować. Protest społeczny jest więc postrzegany jako najbardziej skuteczna forma poinformowania decydentów o swoim sprzeciwie. Tym samym decyzja o lokalizacji w Polsce inwestycji o strategicznym znaczeniu dla funkcjonowania systemu energetycznego i szerzej, całej gospodarki, jest zakładnikiem walki o dominację między stroną społeczną a stroną publiczną, która wynika z głębokiej nieufności. Należy zauważyć, że sytuacja ta sprzyja pojawianiu się dezinformacji i utracie kontroli nad procesem inwestycyjnym" - napisała również Przybyszewska.
W ich ocenie, rozwiązaniami są budowa wzajemnego zaufania poprzez angażowanie strony społecznej oraz władz lokalnych, które cieszą się większym zaufaniem niż strona rządowa oraz przedstawianie inwestycji w kategoriach konkretnych korzyści i benefitów, jakie uzyska społeczność lokalna.
"Transparentność i otwarty dialog z lokalnymi liderami mogą ograniczyć ryzyko protestów i dezinformacji. Eksperci podkreślają też, że skuteczna komunikacja na temat energetyki jądrowej wymaga odpolitycznienia debaty. Istnieje potrzeba stworzenia niezależnej platformy informacyjnej, takiej jak DEsire, która rzetelnie przekazywałaby informacje o energetyce jądrowej i kanalizowała wątpliwości mieszkańców. Dodatkowo należy skoordynować działania informacyjne na poziomie krajowym i wesprzeć rozwój lokalnego przemysłu oraz edukację kadr" - stwierdziła Kuczyńska.
"Podsumowując, rosnące poparcie dla energetyki jądrowej w Polsce i na świecie to pozytywny sygnał dla transformacji energetycznej. Jednak jej skuteczna realizacja wymaga aktywnego zaangażowania społeczności lokalnych, rzetelnej edukacji oraz skutecznej komunikacji. Konsultacje społeczne nie mogą być pustym rytuałem realizowanym w przypadkowy sposób. Po pierwsze dlatego, że mieszkańcom należy się pełna informacja o skutkach nowej inwestycji. Przede wszystkim jednak dlatego, że żyjemy w czasach, w których informacja i dezinformacja stały się bronią i nie da się już bagatelizować ich znaczenia. Z ich powodu nawet najbardziej obiecujące projekty mogą napotkać poważne przeszkody" - zakończyła Przybyszewska.
(ISBnews)