Warszawa, 03.07.2019 (ISBnews) - Dzisiaj Sejm powróci do głosowania nad nowelizacją tzw. matrycy VAT - w bloku głosowań rozpoczynającym się o 18:30. Jest to zgodne z wypowiedziami przedstawicieli rządu, którzy zapowiadali powrót do prac w wakacyjne posiedzenia Sejmu. W marcu parlament wstrzymał się z głosowaniem nad nowelizacją, ale od tej pory nie podjęto żadnej publicznej dyskusji nad projektem, który wzbudza liczne kontrowersje. Zmiany są odbierane jako szkodliwe dla polskich sadowników.
Również dzisiaj Instytut Jagielloński wydał stanowisko, w którym krytykuje nowelizację matrycy VAT. Uznaje ją jako zmianę technokratyczną, która nie przystaje do aktualnej rzeczywistości gospodarczej.
"Dodatkowo, uproszczenie systemu podatkowego odbywa się w sposób technokratyczny, bez uwzględnienia rzeczywistości gospodarczej. W założeniach ministerstwa nowa matryca ma być neutralna zarówno dla budżetu państwa, jak i dla ceny koszyków dóbr większości konsumentów. W praktyce oznacza to, że obniżkom niektórych stawek towarzyszą wyrównujące podwyżki na inne dobra. Dla przykładu, niższym 5-proc. VAT objęte będą chipsy i słone przekąski, produkowane przez zagraniczne koncerny, a podwyżką do 23% napoje owocowe o wysokiej zawartości soku, które w większości produkowane są z polskich surowców przez polskie firmy" - czytamy w stanowisku Instytutu.
Już przed marcowym posiedzeniem Sejmu, które wstrzymało prace nad matrycą, posłowie wszystkich partii krytykowali pomysł podniesienia stawki VAT na napoje owocowe z wysoką zawartością soku. Według wyliczeń podanych Krajowej Unii Producentów Soków (KUPS), konsekwencją takiego posunięcia byłby wzrost cen napojów o 1,3 zł na litrze, a także zmniejszenie zawartości naturalnego wkładu z owoców w tych produktach. To w efekcie doprowadziłoby do utraty rynku zbytu dla 150 tys. ton polskich owoców rocznie. Pogorszyłoby również i tak już trudną, sytuację gospodarstw sadowniczych, które nie mogą znaleźć rynku zbytu na swoje produkty zarówno w kraju, jak i za granicą.
"Podwyżka VAT na napoje owocowe z wysoką zawartością soku byłaby odczuwalna także przez konsumentów. Obecnie obowiązująca stawka VAT umożliwiła stworzenie w Polsce unikalnej struktury konsumpcji oraz produktów wyróżniających się swoim składem na tle rynku państw UE. Dzięki bodźcowi fiskalnemu napoje owocowe w Polsce zawierają w składzie nawet 60% soku, podczas gdy średnia europejska to ok. 10%. Podwyżka spowodowałaby zatem drastyczne zmniejszenie zawartości soku w napojach, a także wspomniany wzrost cen na te produkty. MF twierdzi, że przy takiej podwyżce Polacy zdecydują się na zakup soków 100%. Ta argumentacja mija się jednak z rzeczywistością. Jak pokazują analizy przeprowadzone na innych rynkach, po wzroście cen napojów owocowych z sokiem, konsumenci zastępują je napojami gazowanymi lub sztucznymi, a nie sokami 100%. Wysokie koszty produkcji soków naturalnych powodują, że są i pozostaną one najdroższą opcją dla klientów. Nawet gdyby taka sytuacja miała miejsce, to i tak najpopularniejszym smakiem na rynku polskim w tej kategorii jest sok pomarańczowy (ok. 30% rynku), którego zwiększona sprzedaż nie przyniesie korzyści rodzimym sadownikom" - czytamy w stanowisku Instytutu Jagiellońskiego.
Inne organizacje gospodarcze również wyrażają zaniepokojenie przyśpieszeniem prac nad szkodliwą matrycą VAT. Prezes Krajowej Izby Gospodarczej (KIG) Andrzej Arendarski odradza pośpiech przy pracach legislacyjnych.
"Wiele ośrodków i środowisk wskazywało na negatywne konsekwencje podwyżki VAT na napoje owocowe z wysoką zawartością soku. Ta decyzja wywołałaby poważne problemy dla polskich producentów i sadowników. Wskazywano również na absurd związany z uproszczeniem VAT na chipsy, poprzez obniżkę podatków na te produkty - to z kolei ulga dla zagranicznych koncernów. Sejm słusznie wstrzymał prace nad nową matrycą VAT w takim kształcie. Niepokojące jest to, że teraz rząd zapowiada prace nad stawkami VAT w tempie przyśpieszonym, bez szerokich konsultacji i publicznej dyskusji. Urzędnicy nie są w stanie przewidzieć każdego skutku nowej legislacji, we wszystkich branżach. Dlatego nie należy się śpieszyć, a przedstawić swoje propozycje szerokiemu gronu ekspertów. Gospodarka jest zbyt skomplikowana i wielopoziomowa, by sprawa uproszczenia VAT została załatwiona ekspresowo" - skomentował Arendarski dla ISBnews.
Głosowanie nad nowelizacją ustawy o podatku od towarów i usług oraz ustawy - Ordynacja podatkowa zaplanowane jest w Sejmie na dzisiaj, jako pierwszy punkt w bloku głosowań rozpoczynających się o godz. 18.30.
(ISBnews)
Warszawa, 02.07.2019 (ISBnews) - Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zmianie ustawy o organizacji niektórych rynków rolnych oraz ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi i spożywczymi, przedłożony przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Projekt przewiduje wzmocnienie pozycji producenta rolnego w łańcuchu produkcji żywności, podało Centrum Informacyjne Rządu (CIR).
Najważniejsze rozwiązania zawarte w projekcie:
- rozszerzenie wymogu zawierania umów na dostarczanie produktów rolnych na pośredników, tj. podmioty, które nie zbywają produktów rolnych bezpośrednio konsumentom końcowym lecz kolejnym podmiotom w łańcuchu dostaw żywności, np. przetwórcom czy dystrybutorom żywności;
- rozszerzenie katalogu produktów rolnych - objętych obowiązkiem zawierania umów na dostarczanie produktów rolnych - o ziemniaki, rzepak i rzepik; - wprowadzenie możliwości określenia przez ministra rolnictwa w rozporządzeniu, w stosunku do wybranych produktów rolnych: minimalnego okresu obowiązywania umowy lub minimalnego okresu od zawarcia umowy do realizacji dostawy lub terminu zawarcia umowy;
- wprowadzenie możliwości wyrażenia sprzeciwu przez producenta rolnego wobec stosowania minimalnego okresu od zawarcia umowy do realizacji dostawy produktów rolnych lub terminu zawarcia umowy - pod warunkiem, że producent złoży taki sprzeciw na piśmie;
- podwyższenie obecnego poziomu kar pieniężnych oraz nałożenie kar pieniężnych na producentów rolnych i nabywców pośredniczących w łańcuchu dostaw produktów rolnych, m.in. za brak zawartej umowy, czy niedotrzymanie minimalnego terminu obowiązywania umowy;
- rozszerzenie zakresu nieuczciwego wykorzystywania przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi - o praktykę polegającą na nabywaniu produktu rolnego lub spożywczego po cenie niższej niż ustalona cena referencyjna przez nabywcę, gdy nabywa on taki produkt bezpośrednio od dostawcy, który go wytworzył lub m.in. od spółdzielni zrzeszającej producentów tego produktu, grupy producentów rolnych lub uznanych organizacji producentów rolnych" - czytamy w komunikacie.
Zaproponowane rozwiązania stanowią odpowiedź na postulaty organizacji producentów rolnych, w tym producentów owoców. Wprowadzenie kar pieniężnych na obie strony umowy (producentów rolnych i nabywców ich towarów) będzie miało charakter prewencyjny i odstraszający. Takie rozwiązanie ograniczy zawieranie umów na dostarczanie produktów rolnych tuż przed ich dostawą, podano także.
"Dodatkowo rozszerzenie zakresu nieuczciwego wykorzystywania przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi o praktykę polegającą na nabywaniu produktu rolnego poniżej jego ceny referencyjnej, przyczyni się do sprawiedliwego podziału marż w łańcuchu dostaw żywności, co pozwoli pokryć koszty wytworzenia produktu rolnego. Nabywanie produktów rolnych poniżej cen referencyjnych będzie karane. Organem nakładającym kary będzie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Nowe rozwiązania przyczynią się do stabilizacji rynków rolnych oraz ułatwią planowanie produkcji rolnej z większym wyprzedzeniem" - czytamy także w komunikacie.
Zmiany w przepisach zaczną obowiązywać po 14 dniach od daty ich ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. W związku z tym, że regulacje zawarte w tych przepisach mogą być uznane za przepisy techniczne, projekt będzie notyfikowany Komisji Europejskiej.
(ISBnews)
Warszawa, 27.06.2019 (ISBnews) - Instytut Staszica z niepokojem przyjmuje doniesienia o planach szybkiego uchwalenia zmian w tzw. matrycy VAT - politycy obozu rządzącego wskazywali w ostatnich dniach, że może to nastąpić jeszcze przed wakacjami, podał Instytut.
"O ile sama idea uporządkowania chaotycznego systemu stawek VAT jest ze wszech miar słuszna, to kontrowersje, które wzbudził pierwotny projekt nowelizacji ustawy, wymagają poważnej dyskusji społecznej. Plany szybkiego procedowania rzekomo zmienionego projektu - co ważne, na razie nie znamy szczegółów tych zmian - taką dyskusję uniemożliwią. Chęć szybkiego wprowadzenia - budzi niepokój" - czytamy w stanowisku Instytutu.
"Oficjalnym celem zmian w prawie jest uporządkowanie stawek VAT, ale ukrytym - zwiększenie przychodów budżetu państwa. Zamiast forsować kontrowersyjne zmiany, rząd powinien skupić się na obszarze, który również wymaga uporządkowania i który może dać budżetowi wielomiliardowe zyski. Chodzi mianowicie o akcyzę od napojów alkoholowych" - uważa Instytut.
Na początku bieżącego roku Instytut Staszica ogłosił analizę dotyczącą wpływu planowanej ustawy o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług na sektor owocowo-warzywny. Według niej, podniesienie stawki VAT na napoje z wysoką zawartością soku z 5% do 23% odbije się negatywnie na polskich sadownikach, polskich firmach i konsumentach. Taka podwyżka nie spełni też jednego z celów ustawodawcy, a mianowicie zwiększenia konsumpcji 100-procentowych soków. Finalnie może się okazać, że kilkusetmilionowe dodatkowe wpływy do budżetu pozostaną na papierze, a realne będzie tylko niemal półmiliardowe obciążenie dla konsumentów i polskich producentów, przypomina Instytut.
"Decyzja o zaniechaniu prac parlamentarnych nad projektem, podjęta w marcu, została przyjęta z ulgą przez wiele środowisk, zwłaszcza rolników i sadowników. Niespodziewanie przedstawiciele rządu zadeklarowali powrót do prac nad projektem, zapewniając, że kontrowersyjne zapisy zostały zmienione" - wskazano w materiale.
"Niestety, nie wiadomo, jakie to zmiany - po marcowym zawieszeniu prac nad nowelizacją przepisów o VAT nie prowadzono w tej sprawie rozmów z przedstawicielami branży i sadowników, nie mówiąc o szerszych konsultacjach. Uzasadniona jest obawa, że rząd będzie chciał w ekspresowym tempie przeforsować przepisy, które nadal będą dalekie od racjonalności i nie będą służyły polskim rolnikom, producentom i konsumentom" - napisano w stanowisku.
W ocenie analityków Instytutu Staszica, planowane zmiany w pierwotnym projekcie powinny być przedstawione do publicznej dyskusji, a zainteresowane środowiska muszą zyskać możliwość zgłoszenia swoich uwag i przedstawienia argumentów. Taka dyskusja, pomijając fakt, że jest niezbędnym elementem procesu stanowienia prawa w demokratycznym państwie, może przynieść rozwiązania, które jednocześnie będą dobre dla polskiej gospodarki i pozwolą na wprowadzenie korzystnych dla budżetu rozwiązań, stwierdzono.
"Instytut Staszica stoi na stanowisku, że tzw. matryca VAT powinna jedynie porządkować system stawek podatkowych, a nie wprowadzać kolejne obciążenia. Szczególnie, że podwyżki podatków dotyczą polskich producentów napojów i sadowników. Równocześnie nowa matryca VAT obniża stawkę do 5% na chipsy i słone przekąski. Te produkty wytwarzane są w znaczącej części przez zagraniczne koncerny spożywcze. Zmniejszenie obciążeń dla tych podmiotów odbywa się, więc kosztem krajowych przedsiębiorców" napisano w dokumencie.
Według Instytutu, zyski z wzrostu obciążeń fiskalnych będą niewspółmierne do zagrożeń dla polskiej gospodarki. Jeśli rząd chce szukać poważnych i stałych wpływów, powinien skupić się na zmianie sposobu naliczania akcyzy dla wyrobów alkoholowych - konkretnie wprowadzić zasadę równego traktowanie wszystkich alkoholi, wskazał IS.
"W marcu br. podczas konferencji w Sejmie Instytut Staszica przedstawił raport na temat polityki państwa wobec alkoholu. Kluczowym postulatem, wynikającym z raportu, było równe traktowanie wszystkich rodzajów alkoholu - niezależnie, czy mamy do czynienia z piwem, winem, czy z wódką. Przestarzała ustawa o wychowaniu w trzeźwości z 1982 r. jest fundamentem systemu, w którym jedne napoje alkoholowe traktowane są jako stwarzające potencjalnie mniejsze zagrożenie społeczne, zaś inne - większe. Przy obecnym modelu konsumpcji, diametralnie innym niż w stanie wojennym, takie podejście jest nieuzasadnione i szkodliwe" - napisano także.
Według IS, jednym ze skutków przyjęcia przez regulatora takiej błędnej filozofii jest preferencyjne traktowanie piwa. O ile podatek akcyzowy w przypadku wyrobów spirytusowych liczony jest proporcjonalnie od zawartości czystego alkoholu, to w przypadku piwa liczy się go od stopnia zawartości ekstraktu. W rezultacie średnia stawka akcyzy na piwo jest obecnie prawie trzykrotnie niższa niż na wódkę. W cenie półlitrowej butelki wódki ponad połowę stanowi akcyza, podczas gdy w cenie półlitrowej butelki piwa - najwyżej jedną szóstą, wskazano w materiale.
"Różnice widać także w liczbach bezwzględnych. Branża spirytusowa rocznie odprowadza do budżetu 7,5 mld zł podatku akcyzowego, a branża piwna - 3,5 mld zł. Chociaż niemal 58% spożywanego w Polsce alkoholu stanowi piwo, to zapewnia ono tylko 30% wpływów z akcyzy. Te dysproporcje mogłyby się zmniejszyć po wprowadzenie jednakowo liczonego podatku akcyzowego dla wszystkich rodzajów alkoholu w zależności od zawartości czystego etanolu" - podkreślił Instytut.
W ogłoszonych niedawno wyliczeniach Związek Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy oszacował, że dzięki zrównaniu stawek akcyzy na różne rodzaje alkoholu budżet zyskałby w latach 2020-2023 nawet 12 mld zł (skumulowany efekt wzrostu wpływów z akcyzy i VAT), przypomniano w materiale.
"Przeprowadzenie tej zmiany przyniosłoby korzyści w kilku obszarach. Po pierwsze - dałoby budżetowi państwa pokaźny i stały wzrost wpływów. Po drugie - byłoby ogromnym krokiem do likwidacji szkodliwego społecznie podziału na 'bardziej' i 'mniej' potencjalnie szkodliwe napoje alkoholowe. Po trzecie zaś dałoby rządowi komfort zaniechania kontrowersyjnych i finalnie mało zyskownych dla budżetu zmian w innych ustawach podatkowych" - ocenia IS.
"Oczywiście, zmiana zasad naliczania podatku akcyzowego musi być poprzedzona szerokimi konsultacjami i publiczną dyskusją. Nie trzeba dodawać, że winna być realizowana w sposób transparentny. Na pewno stanowi korzystną i rozsądną alternatywę dla forsowania nowych, ukrytych obciążeń podatkowych dla wrażliwych branż" - podsumowano w stanowisku.
Instytut Staszica to niezależny think-tank, zajmujący się kwestiami społecznymi w kontekście zrównoważonego rozwoju. W gronie współpracowników IS znajdują się publicyści, wykładowcy akademiccy, eksperci. Prezesem Instytutu jest dr Marek Palczewski.
(ISBnews)
Warszawa, 03.04.2019 (ISBnews) - Gdyby Wielka Brytania przyjęła swoją taryfę celną, średnia ważona stawka celna w przywozie polskich towarów do tego kraju wyniosłaby 2,1%, w tym 6,5% w grupie produktów rolno-spożywczych, wyliczył Polski Instytut Ekonomiczny (PIE). Według PIE, przyjęcie takich stawek oznaczałoby, że polski eksport do Wielkiej Brytanii mógłby zmniejszyć się o ok. 3,2% (przyjmując 2018 r. jako bazowy).
"Z wyliczeń Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że gdyby Wielka Brytania przyjęła swoją taryfę celną, to przy zachowaniu obecnej struktury towarowej średnia ważona stawka celna w przywozie polskich towarów do tego kraju wyniosłaby 2,1%, w tym 6,5% w grupie produktów rolno-spożywczych. Dla porównania przyjęcie taryfy unijnej oznaczałoby wzrost ceł do 8,5%, a w przywozie produktów rolno-spożywczych z Polski do Wielkiej Brytanii nawet do 28%. Z tytułu przywrócenia ceł, zgodnie z opublikowaną niedawno taryfą brytyjską, polski eksport do Wielkiej Brytanii mógłby zmniejszyć się o 1 846 mln zł, tj. o niespełna 3,2% (przyjmując 2018 r. jako bazowy)" - czytamy w raporcie tygodniowym Instytutu.
Z wcześniejszych szacunków PIE wynikało, że gdyby Wielka Brytania przyjęła unijną taryfę jako swoją, spadek eksportu z tego tytułu mógłby przekroczyć 7 mld zł. Negatywne skutki twardego Brexitu odczułyby w zasadzie dwie branże: mięsna (spadek eksportu mięsa i przetworów mięsnych o 1 107 mln zł) oraz motoryzacyjna (spadek o 620 mln zł).
"W dotychczasowych analizach Polskiego Instytutu Ekonomicznego zakładano, że w sytuacji twardego Brexitu Wielka Brytania przyjmie taryfę unijną jako swoją. Opublikowana w marcu taryfa celna Wielkiej Brytanii rzuca nowe światło na kształtowanie się polskiego eksportu na rynek brytyjski, gdyż w sytuacji wyjścia z UE bez umowy Wielka Brytania przyjmie swoją taryfę celną. Przewidziany w tej taryfie poziom ochrony celnej rynku brytyjskiego będzie wyraźnie niższy niż gdyby Wielka Brytania przyjęła jako swoją taryfę celną UE. Cło w przywozie do Wielkiej Brytanii przewidziano dla zaledwie 469 linii taryfowych - około 5% pozycji w taryfie (dla porównania w taryfie UE jest to około 70%). Cłem zostałby objęty m.in. przywóz autobusów (cło w wysokości 10-16%), samochodów osobowych (10 proc.), dostawczych i ciężarowych (10-22%) oraz motocykli (3-8%), a także odzieży (zazwyczaj 12%), mięsa i przetworów z mięsa (nawet powyżej 50% na niektóre produkty), nawozów azotowych i wieloskładnikowych (6,5%), ceramicznych naczyń kuchennych, bioetanolu, ryżu i masła. Zwraca uwagę fakt, że przywóz części i akcesoriów motoryzacyjnych do Wielkiej Brytanii nadal byłby bezcłowy" - czytamy dalej.
Skalę spadku eksportu pogłębiłoby wprowadzenie dodatkowych barier pozataryfowych (np. kontroli celnych, sanitarnych i fitosanitarnych). Z wyjątkiem ww. grup produktów, w sytuacji zerowych ceł w przywozie z Polski do Wielkiej Brytanii, bariery pozataryfowe byłyby jedyną przeszkodą w dostępie do rynku brytyjskiego po twardym Brexicie, podkreślił Instytut.
"Oszacowane skutki twardego Brexitu dla branży motoryzacyjnej związane ze zmniejszeniem bezpośrednio (jako eksportowany pojazd bądź części i akcesoria motoryzacyjne), lecz także jako element pojazdów produkowanych i eksportowanych przez inne kraje UE. W szczególności twardy Brexit mógłby przynieść spadek polskiego eksportu części i komponentów motoryzacyjnych do Niemiec, gdyż wiele polskich firm włączonych w globalne łańcuchy wartości dostarcza wsad dla niemieckich zakładów produkujących na rynek brytyjski" - napisano dalej w analizie.
"Przyjęcie przez Wielką Brytanie własnej taryfy celnej oznaczałoby, że spadek popytu na importowane towary byłby niższy niż w sytuacji przyjęcia za swoją taryfy unijnej. To stwarza także potrzebę rewizji wcześniejszych szacunków dotyczących zmian zatrudnienia w polskiej gospodarce w następstwie twardego Brexitu. Przyjmując założenie, że w następstwie twardego Brexitu brytyjski popyt na produkty pochodzące z UE (w tym Polski) zmniejszyłby się o 10%, można szacować, że w Polsce liczba osób pracujących dzięki eksportowi do Wielkiej Brytanii zmalałaby o 18,6 tys., tj. 0,1% ogółu pracujących w gospodarce" - podsumowano w raporcie.
(ISBnews)
Warszawa, 03.04.2019 (ISBnews) - Prezydent Andrzej Duda podpisał znowelizowaną ustawę o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych dotyczącą m.in. zasad wydawania niepowtarzalnego identyfikatora produktom tytoniowym i wprowadzającą przepisy w zakresie podmiotu uprawnionego do generowania i wydawania niepowtarzalnego identyfikatora, podała Kancelaria Prezydenta.
"Calem ustawy o zmianie ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych jest dostosowanie dotychczasowych przepisów do rozwiązań przyjętych w decyzji wykonawczej Komisji (UE) 2015/2183 z dnia 24 listopada 2015 r. ustanawiającej wspólny format zgłaszania papierosów elektronicznych i pojemników zapasowych oraz decyzji wykonawczej Komisji (UE) 2015/2186 z dnia 25 listopada 2015 r. ustanawiającej format przekazywania i udostępniania informacji o wyrobach tytoniowych, oraz odwołanie się do zalecenia Komisji 2003/361/WE z dnia 6 maja 2003 r. dotyczącego definicji przedsiębiorstw mikro, małych i średnich" - czytamy w komunikacie.
Ponadto ustawa ma na celu doprecyzowanie obowiązujących przepisów w związku z wątpliwościami interpretacyjnymi, które pojawiały się podczas stosowania ustawy implementującej do krajowego porządku prawnego dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/40/UE z dnia 3 kwietnia 2014 r. w sprawie zbliżenia przepisów ustawowych, wykonawczych i administracyjnych państw członkowskich w sprawie produkcji, prezentowania i sprzedaży wyrobów tytoniowych i powiązanych wyrobów oraz uchylającej dyrektywę 2001/37/WE. Ustawa doprecyzowuje również obecnie istniejące przepisy w związku z pojawiającymi się wątpliwościami interpretacyjnymi przy realizacji zadań Inspektora do Spraw Substancji Chemicznych.
"W ustawie uregulowano m.in.:
- obowiązki producentów lub importerów papierosów w zakresie przekazywania próbek papierosów organom Państwowej Inspekcji Sanitarnej,
- sankcje za udostępnianie po raz pierwszy w celu dalszej sprzedaży albo udostępnianie po raz pierwszy w celu wprowadzenia do obrotu wyrobów tytoniowych, papierosów elektronicznych lub pojemników zapasowych, w stosunku do których wydano decyzję na podstawie art. 8a ust. 5b i art. 11b ust. 11,
- sankcje za udostępnianie po raz pierwszy w celu dalszej sprzedaży albo udostępnianie po raz pierwszy w celu wprowadzenia do obrotu wyrobów tytoniowych, wyrobów ziołowych do palenia, bez dopełnienia obowiązku przekazania jednorazowej informacji, o której mowa w art. 8a ust. 1, odnośnie ich rodzaju lub marki czy wykazu składników, o którym mowa w art. 11h ust. 1, odnośnie ich rodzaju lub marki,
- katalog danych, które nie są uznawane za tajemnicę handlową, np. informacje dotyczące użycia i ilości dodatków innych niż środki aromatyzujące oraz badań i danych dotyczących toksyczności i właściwości uzależniających,
- zasady wydawania niepowtarzalnego identyfikatora (producent lub importer wyrobów tytoniowych przeznaczonych na rynek Unii Europejskiej jest obowiązany do zapewnienia oznaczenia opakowania jednostkowego wyrobów tytoniowych niepowtarzalnym identyfikatorem drukowanym lub umieszczanym w sposób nieusuwalny i trwały),
- przepisy w zakresie podmiotu uprawnionego do generowania i wydawania niepowtarzalnego identyfikatora (wymaganego przepisami UE),
- maksymalną opłatę za wygenerowanie i wydanie jednego niepowtarzalnego identyfikatora oraz obowiązek producentów lub importerów wyrobów tytoniowych przeznaczonych na rynek krajowy do występowania o niepowtarzalny identyfikator do podmiotu wydającego identyfikator, zgodnie z przepisami rozporządzenia wykonawczego Komisji (UE) 2018/574,
- podstawę prawną do wydawania decyzji administracyjnej na podstawie, której nowatorskie wyroby tytoniowe mogą być udostępniane po raz pierwszy w celu dalszej sprzedaży albo udostępniane po raz pierwszy w celu wprowadzenia do obrotu" - czytamy w dalej. .
W ustawie zawarto przepisy przejściowe, regulujące sprawy, które zostały wszczęte i niezakończone przed dniem wejścia w życie ustawy.
"Ponadto, biorąc pod uwagę konieczność uwzględnienia odpowiednich okresów przejściowych dla poszczególnych kategorii wyrobów tytoniowych, przepisy ustawy dotyczące stosowania niepowtarzalnego identyfikatora oraz odpowiedniego zabezpieczenia wchodzą w życie dla papierosów i tytoniu do samodzielnego skręcania od dnia 20 maja 2019 r., natomiast dla pozostałych wyrobów tytoniowych od dnia 20 maja 2024 r." - czytamy także.
Ustawa wchodzi w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia, z wyjątkiem części przepisów, które wchodzą w życie z dniem następującym po dniu ogłoszenia.
(ISBnews)
Warszawa, 28.03.2019 (ISBnews) - Polacy w ciągu roku od ograniczenia handlu w niedziele zmienili swoje przyzwyczajenia i nawyki zakupowe, wynika z badania firmy Selectivv. Od marca 2018 z oferty dyskontów korzystało regularnie 78% badanej grupy osób, czyli o 15 pkt. proc. więcej niż w analogicznym okresie przed zakazem handlu. Znaczny wzrost stałych klientów w badanej grupie odnotowały również drogerie - Rossmann, Hebe i SuperPharm - 22 pkt proc. więcej regularnie kupujących niż w ubiegłym roku.
Może to oznaczać, że Polacy zamiast hipermarketów - w których dokonywali większych zakupów wszelkich niezbędnych produktów - wybierają obecnie szybsze zakupy w łatwiej dostępnych dyskontach spożywczych, a następnie odwiedzają drogerie, które posiadają szerszy wybór asortymentu z zakresu chemii domowej czy kosmetyków, podano.
"Wygląda na to, że - mimo zmian w ustawodawstwie - weekend nadal pozostał czasem, który Polacy poświęcają na zakupy. Analizując dane z dni poprzedzających niedziele bez handlu, widać, że i w tym przypadku większymi beneficjentami są dyskonty. W piątki poprzedzające niedziele niehandlowe galerie handlowe odwiedzało 12% badanych osób, co dało wzrost w tym dniu tygodnia na poziomie 7 pkt proc. r/r. Natomiast na zakupy w sobotę poprzedzającą dzień niehandlowy decydowało się 21% użytkowników, co przełożyło się na roczny wzrost na poziomie 12 pkt proc. W przypadku danych o użytkownikach odwiedzających w tych dniach dyskonty - było to analogicznie 14% oraz 31% analizowanych użytkowników. Wzrost w piątki o 4 pkt proc., a w soboty aż o 18 pkt proc." - czytamy w komunikacie.
Na zakazie handlu w niedziele korzystają również stacje benzynowe. W analizowanym okresie w niedziele handlowe ten typ lokalizacji odwiedzało jedynie 9% osób. Natomiast podczas gdy większość sklepów była zamknięta, na stacje benzynowe udawało się 31% badanych. Nasuwa się wniosek, że wprowadzony zakaz przyśpiesza transformację stacji paliw w punkty sprzedażowo-usługowe, posiadające coraz bogatszy asortyment produktów spożywczych takich jak pieczywo, owoce czy większą ofertę gastronomiczną, wskazano również.
Coraz częściej robimy także zakupy przez internet. Z tej formy korzysta regularnie już 36% osób ujętych w badaniu, czyli o 7 pkt proc. więcej niż przed wejściem przepisów ograniczających handlowe niedziele.
"Zebrane dane pozwoliły również na sprawdzenie, jak Polacy spędzali czas wolny od zakupów w ciągu minionego roku. W niedziele wolne od handlu na rekreację na świeżym powietrzu decydowało się 35% badanych, podczas gdy w niedziele handlowe relaks w parkach, na placach zabaw czy na terenach spacerowych wybierało o 14 pkt. proc. mniej osób. W niedziele wolne od handlu 2% z badanej grupy osób odwiedza galerie handlowe, głównie by skorzystać z oferty zlokalizowanych tam kin. Można zatem wysnuć wniosek, że zakaz handlu zadziałał na kina pozytywnie, o czym świadczy zwiększona frekwencja w tych miejscach. W dużym stopniu mógł się do tego przyczynić brak konkurencji ze sklepami, które dotychczas wybierali rodzice z dziećmi lub młodzież w niedzielne popołudnia" - podsumowano.
(ISBnews)
Warszawa, 22.03.2019 (ISBnews) - Zakaz handlu w niedzielę źle wpłynął na wyniki Grycana, dlatego firma będzie zamykać punkty w centrach handlowych i szuka innych kanałów dystrybucji w sieciach handlowych, z którymi wcześniej nie współpracowała, poinformował ISBnews.tv Zbigniew Grycan, założyciel marki Grycan Lody od Pokoleń.
"Ograniczenie handlu w niedzielę źle wpłynęło na nasze wyniki. Mamy dużo mniejsze obroty i musimy bronić się, żeby wystarczyło na czynsz" - powiedział Grycan w rozmowie z ISBnews.tv.
"Walczymy w firmie o to, żeby nie zwalniać ludzi i nie robić restrukturyzacji, bo mamy doskonałych pracowników. Staramy się dać im inne stanowiska pracy. W niedziele zatrudnialiśmy wielu studentów. Niestety, teraz już nie przyjmujemy ich do pracy" - podkreślił.
Większość lokali Grycana zlokalizowana jest w centrach handlowych, więc zakaz handlu szczególnie dotknął właśnie te punkty.
"Generalnie poradziliśmy sobie lepiej niż konkurencyjna branża gastronomiczna, chociaż zanotowaliśmy spadki 1-3 proc. w porównaniu do roku ubiegłego. Oczywiście, są lokale, które radzą sobie lepiej, ale i takie, w których niedziela była podstawowym dniem sprzedaży" - powiedział ISBnews.tv dyrektor generalny firmy Grycan Marcin Snopkowski.
Nie zmienia to faktu, że "wiele punktów nie wyrabia satysfakcjonujących nas obrotów, które pokrywałyby wszystkie opłaty", zaznaczył Zbigniew Grycan.
"Jesteśmy zobligowani umowami, ale gdy ich terminy będą się kończyć, będziemy zamykać punkty w centrach handlowych. Już zostały zamknięte dwa" - wyjaśnił.
"Teraz szukamy innych kanałów dystrybucji w sieciach handlowych, z którymi wcześniej nie współpracowaliśmy" – dodał.
Snopkowski podkreślił, że jedynie 1/3 lokali w centrach handlowych generuje takie obroty, że mogą być otwarte w niedzielę. "Przyglądamy się wszystkim lokalizacjom. Zamknęliśmy te, które stały się mocno nierentowne. Zastanawiamy się też, co się wydarzy, gdy zakaz handlu objąłby wszystkie niedziele. Mamy przygotowane modele biznesowe i przeliczamy, w których lokalach będziemy mieli problem w rentownością" - podkreślił.
Marka Grycan - Lody od pokoleń jest obecna na polskim rynku od 2004 r. W ciągu 15 lat istnienia firma Grycan rozwinęła największą rodzinną sieć lodziarnio-kawiarni firmowych nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Obecnie liczy już ponad 150 lokali.
(ISBnews)
Warszawa, 12.03.2019 (ISBnews) - Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zmianie ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego oraz niektórych innych ustaw, przedłożony przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi, podało Centrum Informacyjne Rządu (CIR). Projekt ustawy zakłada złagodzenie ograniczeń w obrocie nieruchomościami rolnymi - po zmianach więcej podmiotów będzie mogło nabyć grunty rolne.
"Rozszerzono katalog przypadków, w których nie będą stosowane przepisy ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego. Chodzi o nieruchomości rolne:
- położone w granicach administracyjnych miast,
- w których grunty oznaczone w ewidencji gruntów i budynków, jako tereny pod stawami rybnymi, stanowią co najmniej 70% powierzchni nieruchomości,
- nabyte z Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa (ZWRSP), jako tzw. 'ogródki przydomowe'" - czytamy w komunikacie.
Dzięki nowym rozwiązaniom - nie mając statusu rolnika indywidualnego - można będzie nabyć nieruchomość rolną m.in.:
- o powierzchni mniejszej niż 1 ha,
- w postępowaniu egzekucyjnym i upadłościowym,
- w wyniku zniesienia współwłasności, podziału majątku wspólnego po ustaniu małżeństwa oraz działu spadku,
- w wyniku podziału, przekształcenia bądź łączenia spółek prawa handlowego.
W tych przypadkach nie będzie już potrzebna zgoda dyrektora Generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR) na nabycie nieruchomości rolnej, podano także.
"Istotna zmiana dotyczy skrócenia z 10 do 5 lat okresu przez który:
- nabywca nieruchomości rolnej musi prowadzić gospodarstwo rolne, w skład którego weszła nabywana nieruchomość,
- nabyta nieruchomość nie może być sprzedana, ani oddana w posiadanie innym podmiotom" - czytamy także.
Zgodnie z projektem, zgoda na sprzedaż lub oddanie w posiadanie nabytej nieruchomości rolnej przed upływem 5 lat od jej nabycia będzie wydawana przez Dyrektora Generalnego KOWR w formie decyzji administracyjnej, a nie - jak do tej pory - przez sąd. W założeniu ma to spowodować, że uzyskanie zgody będzie prostsze i tańsze, podano dalej.
Zgodnie z oczekiwaniami rolników, rozszerzono katalog osób bliskich - w rozumieniu ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego - o rodzeństwo rodziców oraz pasierbów.
Umożliwiono nabywanie nieruchomości rolnych za zgodą Dyrektora Generalnego KOWR przez uczelnie na cele dydaktyczne oraz państwowe lub samorządowe osoby prawne na cele publiczne.
W projekcie określono wymagania, jakie powinien spełniać wniosek o wyrażenie zgody przez dyrektora generalnego KOWR na nabycie nieruchomości rolnej. Wskazano także dokumenty, jakie należy dołączyć do wniosku.
"Zgodnie z projektem, dowodem potwierdzającym osobiste prowadzenie gospodarstwa rolnego będzie pisemne oświadczenie prowadzącego to gospodarstwo (zrezygnowano z wymogu poświadczenia przez wójta, burmistrza, czy prezydenta miasta)" - podkreślono w materiale.
Nowe rozwiązania wejdą w życie po 14 dniach od daty ich ogłoszenia w Dzienniku Ustaw, z wyjątkiem jednego artykułu, który zacznie obowiązywać po 12 miesiącach od ogłoszenia.
(ISBnews)
Warszawa, 12.03.2019 (ISBnews) - Właściciele ponad 500 małych sklepów chcą wycofania zakazu handlu w niedzielę i złożyli w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów petycję w sprawie zniesienia ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i niektóre święta, a także wprowadzenia zmian w Kodeksie pracy, gwarantujących każdemu pracownikowi dwie wolne niedziele w miesiącu, poinformował Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP). Petycję podpisał również prezes ZPP Cezary Kaźmierczak, prezes Ogólnopolskiej Federacji Stowarzyszeń Kupców i Producentów Jerzy Romański.
"Niejednokrotnie, po tym, jak prezentowaliśmy twarde dane statystyczne, jasno pokazujące że zakaz handlu w niedziele przynosi dla małych sklepów fatalne skutki, spotykaliśmy się w odpowiedzi z 'argumentacją' na zasadzie dowodu anegdotycznego" - powiedział prezes ZPP Cezary Kaźmierczak, cytowany w komunikacie.
"Przywoływano szwagrów, kuzynów i sąsiadów, którzy rzekomo prowadzą małe sklepy i chwalą zakaz handlu - to miał być kontrargument wobec miażdżących tę regulację statystyk. Skoro zatem powszechnie dostępne dane wciąż niektórych nie przekonują, postanowiliśmy zebrać podpisy pod petycją do pana premiera, w której apelujemy o uchylenie tej szkodliwej ustawy. Jest ich ponad pięćset - a więc solidna, reprezentatywna grupa właścicieli najmniejszych sklepów, a nie pojedyncze anonimy, jasno twierdzi, że zakaz im szkodzi i prosi, by się z niego wycofano" - dodał Kaźmierczak.
W petycji zwraca się uwagę zarówno na ekspresowy tryb uchwalenia ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i brak rzetelnej oceny skutków regulacji, jak i na negatywne skutki wprowadzonych regulacji.
"W ciągu pierwszego roku jej obowiązywania zamkniętych zostało aż 16 tysięcy małych rodzinnych sklepów, którym nowe przepisy miały przecież pomóc. Dodatkowo, coraz gorszy jest społeczny odbiór wprowadzonych regulacji - wraz ze stopniowym zmniejszaniem liczby handlowych niedziel w miesiącu, zwiększa się odsetek przeciwników zakazu handlu w niedziele" - czytamy w komunikacie.
(ISBnews)
Warszawa, 11.03.2019 (ISBnews) - Polska Izba Handlu (PIH) i Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) apelują do marszałka Senatu o maksymalne przyspieszenie prac nad projektem ustawy, która ma wdrożyć system śledzenia ruchu i pochodzenia wyrobów tytoniowych (Track&Trace), poinformowali przedstawiciele organizacji. W systemie musi być zarejestrowanych ponad 100 tys. hurtowni i sklepów, a powinien on zacząć działać już od 20 maja br.
"Mamy znaczące opóźnienia w procedowaniu nowelizacji ustawy tytoniowej, które powodują, że dostosowanie się do wyznaczonego przez Unię Europejską terminu do nowych regulacji będzie niewykonalne. Jeżeli nadal w tym tempie będziemy procedować - a już mamy 10 miesięcy opóźnienia - to od maja wyroby tytoniowe mogą zniknąć z półek sklepowych. Jeżeli dojdzie do czarnego scenariusza to dojdzie m.in. do spadku dochodów podatkowych i gwałtownego wzrostu szarej strefy" - powiedział dyrektor PIH Maciej Ptaszyński podczas konferencji prasowej.
Dodał, że potrzebna jest nowelizacja ustawy, nad którą trwają teraz prace w Senacie.
"I najważniejsze jest przede wszystkim wydanie trzech rozporządzeń, w tym wyznaczenie podmiotu wydającego identyfikatory. W systemie musi być zarejestrowanych ponad 100 tys. hurtowni i sklepów" - dodał dyrektor.
Według niego, emitentem tych kodów w Polsce ma być Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych.
Ptaszyński zwrócił uwagę, że jeżeli do 6 maja br. minister finansów nie wyznaczy operatora systemu to ster przejmie Komisja Europejska, która za nas zdecyduje kto będzie rejestrował przedsiębiorców i sprzedawał unikalne kody. Tym samym zyski z działania systemu - zamiast trafiać do krajowej spółki - trafią do drukarni innego kraju członkowskiego.
"Już 10 miesięcy temu resort finansów zwracał uwagę, że te przepisy powinny wejść na początku 2019 r. Tymczasem mamy już marzec. Według naszych informacji, pojutrze może zająć się projektem senacka komisja zdrowia i potem Senat i jeżeli przesłana zostanie do prezydenta to liczmy, że będzie podpisany do końca marca. Wyznaczenie emitenta kodów musi maksymalnie nastąpić do 15 kwietnia" - powiedział Ptaszyński.
Podkreślił, że dopóki nie ma ustawy, Ministerstwo Finansów nie może wydać rozporządzeń i wyznaczyć emitenta tych kodów.
"Dopiero potem może zacząć działać system, który trzeba będzie przetestować, a jeszcze potrzebny jest czas na rejestrację hurtowni i sklepów. Skala jest ogromna i będą pojawiać się błędy. Dlatego apelujemy także o odstąpienie od kar, które w projekcie wynoszą aż 200 tys. zł, które mogą być nałożone na podmioty popełniające jakieś błędy. Jeżeli zbyt późno trafią kody do producentów, to nastąpi zatrzymanie produkcji na rynek krajowy i zagraniczny. Jeżeli nie będzie kodów, to zostaną zatrzymane dostawy, nastąpi utrata rynków zbytu. Dla detalistów oznacza to, że jak wyprzedadzą zapasy to nie będą mieli co sprzedawać" - podkreślił Ptaszyński.
Podczas konferencji przedstawiciele hurtowni zwracali uwagę, że nie będą w stanie zatowarować się z wyprzedzeniem na okres dłuższy niż kilkanaście dni ze względów finansowych, a brak na czas odpowiednich przepisów spowoduje utratę płynności finansowej przez mniejsze podmioty, co grozi ich upadkiem.
Jak podał PIH, do 19 maja muszą być zarejestrowane zakłady, maszyny, produkty, a detaliści muszą zakupić skanery i cały system musi sprawnie działać. W całej branży zarówno po stronie produkcji jak i handlu zatrudnionych jest około 500 tys. osób w Polsce.
Wyroby tytoniowe w około 80% sklepów stanowią 15-40% obrotu. Opóźnienie we wdrażaniu systemu Track&Trace w Polsce może doprowadzić do destabilizacji legalnego rynku wyrobów tytoniowych. Ewentualne zaburzenia spowodują nie tylko straty dla handlu, ale także dla budżetu, do którego wpływa każdego roku ponad 25 mld zł tytułu podatków od wyrobów tytoniowych, podał także PIH.
Według PIH i ZPP, projekt ustawy pojawił się na stronach Rządowego Centrum Legislacji w kwietniu 2018 r., a Sejm rozpatrzył go dopiero w lutym 2019 r. Obecnie czeka on na akceptację Senatu. Przedsiębiorcy czekają przede wszystkim na rozporządzenia wykonawcze MF wyznaczające PWPW jako operatora systemu i emitenta kodów. Dopiero wtedy możliwe będzie rozpoczęcie rejestracji ponad 100 tys. przedsiębiorców (hurtowych i detalistów). Zgodnie z dyrektywą UE ten skomplikowany pod względem technicznym i logistycznym system musi działać od 20 maja 2019 r.
(ISBnews)
Warszawa, 05.03.2019 (ISBnews) - NSZZ "Solidarność", Forum Związków Zawodowych, Business Centre Club, Konfederacja Lewiatan, Pracodawcy RP, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Związek Rzemiosła Polskiego, organizacje wchodzące w skład Rady Dialogu Społecznego, apelują o niepodnoszenie stawki podatku VAT na napoje owocowe, z co najmniej 20% zawartością soku owocowego, z 5% do 23%, podała Konfederacja Lewiatan.
W liście do premiera Mateusza Morawieckiego napisali, że w konsultacjach społecznych znajduje się projekt, z 8 listopada 2018 r., ustawy o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług oraz ustawy - Ordynacja podatkowa, który zakłada wprowadzenie nowej matrycy stawek VAT. Istotą propozycji jest ograniczenie ilości towarów i usług objętych obniżonymi stawkami VAT. Zgodnie z uzasadnieniem do projektu oraz oceną skutków regulacji zmiany mają być neutralne dla przedsiębiorców, konsumentów i budżetu. Dzisiaj projektem ustawy ma zająć się rząd.
"W rzeczywistości planowane jest, aby koszty reformy systemu stawek VAT sfinansować z podniesienia stawki VAT na napoje owocowe, z co najmniej 20% zawartością soku owocowego. Protestujemy, aby kosztami reformy obciążyć wyłączenie przedsiębiorców z branży przetwórstwa owocowo-warzywnego, rolników, sadowników i ogrodników. Jest to propozycja nieakceptowalna i dalece niesprawiedliwa" - napisali związkowcy i pracodawcy.
Znacząca podwyżka stawki VAT na napoje owocowe z zawartością, co najmniej 20% soku owocowego z 5% do 23% oznaczać będzie:
1) zwiększenie ceny detalicznej napojów o ok. 18% i w konsekwencji zmniejszenie sprzedaży napojów owocowych o nawet 50%, na rzecz gorszej jakości słodzonych napojów gazowanych niezawierających składników odżywczych występujących w owocach i warzywach.
2) zmniejszenie produkcji napojów owocowych, co spowoduje redukcję zatrudnienia w zakładach przetwórczych; przy zmniejszeniu produkcji napojów o ok. 50%, spodziewać się można zmniejszenia zatrudnienia w branży o ok 25%.
3) zmniejszenie zapotrzebowania przemysłu na owoce o nawet 150 tys. ton rocznie, z czego 120 tys. ton jabłek; z uwagi na uwarunkowania na rynku krajowym oraz międzynarodowym producenci rolni wytwarzający owoce i warzywa nie będą mieli możliwości sprzedaży takich ilości owoców wytwarzanych dotąd na potrzeby przetwórstwa innym odbiorcom w Polsce lub za granicą; ostatnie deklaracje Ministerstwa Finansów dotyczące modyfikacji propozycji, polegającej na rozszerzeniu kategorii produktów objętych 5% stawką o nektary owocowe i napoje warzywne zawierające, co najmniej 50% soku owocowego lub warzywnego, jest propozycją „sztuczną i pustą", ponieważ nektary stanowią niewielką część sprzedaży (ok 12%), a napojów warzywnych na rynku nie ma, podano w materiale.
"Limit zawartości soku owocowego w napoju wynoszący 20% nie ma charakteru uznaniowego. Jest odzwierciedleniem kilkudziesięcioletnich preferencji konsumentów i nie powinien być zmieniany. Jest uzasadniony technologicznie i znajduje oparcie w polskich normach. Napoje owocowe służą gaszeniu pragnienia i orzeźwieniu, gęste soki, nektary owocowe i warzywne spożywane są głównie w celu uzupełniania witamin. Soki owocowe i warzywne nie są dla konsumentów substytutem wobec napojów owocowych i warzywnych" - czytamy w komunikacie.
"Apelujemy do Pana Premiera o wstrzymanie prac nad propozycją drastycznej podwyżki stawki VAT na napoje owocowe, która będzie mieć bardzo niekorzystny wpływ na przedsiębiorców z branży przetwórstwa owoców i warzyw, rolników oraz sadowników" - napisali związkowcy i pracodawcy.
(ISBnews)
Warszawa, 20.02.2019 (ISBnews) - Zaproponowanych przez Ministerstwo Finansów (MF) w toku konsultacji społecznych modyfikacji planowanych zmian w zakresie podatku od towarów i usług (VAT) na napoje i nektary nie można uznać za propozycje kompromisowe, uznały Krajowa Unia Producentów Soków (KUPS) i Krajowy Związek Grup Producentów Owoców i Warzyw (KZGPOiW).
"Ministerstwo Finansów w trakcie konsultacji społecznych, pod wpływem argumentów branży, przystało na pozostawienie preferencyjnej 5 - proc. stawki VAT na nektary. Rozwiązanie to nie jest traktowane przez sadowników i producentów soków jako propozycja kompromisowa. Problem nie został rozwiązany, ponieważ napoje owocowe mają być obłożone maksymalną, 23-proc. stawką VAT" - napisały organizacje we wspólnym stanowisku po wtorkowym posiedzeniu sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
"Zwracamy uwagę, że napoje owocowe mają kluczowy, bo aż 50-proc. udział w strukturze spożycia. Nektary zaś, opodatkowane na poziomie 5%, to zaledwie 12% rynku. Negatywnie oceniamy także ostatnią propozycję resortu finansów, która zakłada 5-proc. stawkę VAT także na napoje warzywne, w których udział masowy soku warzywnego wynosi co najmniej 50% składu surowcowego. Zwracamy uwagę, że po pierwsze, aktualnie na rynku w ofercie nie ma takich napojów (zawierających min. 50% przecieru z warzyw) stąd taka opcja pozostaje bezcelowa, z drugiej strony, nadal nierozwiązane pozostają problemy sadowników zajmujących się uprawą owoców. W interesie polskiego budżetu, gospodarki i krajowych producentów napojów byłoby utrzymanie dotychczasowej, 5-proc. stawki VAT zarówno na nektary, jak i napoje owocowe i warzywne zawierające min. 20% soku lub przecieru. W przeciwnym razie, stracą polscy producenci i rolnicy, a zyskają zagraniczni producenci" - czytamy dalej.
Branża zwraca uwagę także na istotną kwestię związaną z porządkowaniem stawek VAT, która w zamyśle ustawodawcy, miała zakładać ten sam podatek na produkty podobne.
"Napoje owocowe i warzywne oraz nektary są wyrobami bardzo zbliżonymi do siebie pod względem charakteru, technologii produkcji, wartości odżywczej i oczekiwań konsumentów. Nektary oraz napoje owocowe i warzywne należą do jednej grupy nomenklatury scalonej (2202) i ich podatkowe rozdzielenie zrodzi interpretacyjne trudności i jest wbrew deklaracji Ministerstwa Finansów o uproszczeniu klasyfikacji" - napisano także w stanowisku.
Organizacje wskazują, że wprowadzanie dwóch różnych stawek VAT na mocy arbitralnej decyzji ministerialnej będzie rodziło trudności interpretacyjne.
"Dotychczasowe rozwiązanie opierało się na prostym i łatwym w odbiorze kryterium minimalnej zawartości soku lub przecieru owocowego i warzywnego. Postulujemy utrzymanie podatku VAT na nektary oraz napoje owocowe i warzywne z min. 20-proc. zawartością soku lub przecieru, na dotychczasowym, 5-proc. poziomie" - podsumowały KUPS i KZGPOiW.
(ISBnews)
Warszawa, 14.02.2019 (ISBnews) - Warsaw Enterprise Institute (WEI) apeluje do rządu o jak najszybsze wycofanie się z zakazu handlu w niedzielę, oceniając, że koszt dla gospodarki niedzielnych zakazów handlu będzie większy niż początkowo sądzono, a ponadto wysoka może być cena, jaką partia rządząca zapłaci w kolejnych wyborach parlamentarnych. WEI rekomenduje jednocześnie wpisanie na stałe do Kodeksu Pracy gwarancji dwóch wolnych niedziel w miesiącu dla wszystkich pracowników etatowych.
"Ustawa zakazująca handlu w niedziele ma znacznie więcej przeciwników niż zwolenników. Projekt pomyślany jako ukłon w stronę pracowników wielkich sieci, nie zadawala ani pracodawców, ani klientów, ani nawet samych 'obdarowanych'. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami WEI, najbardziej na zakazie cierpią właściciele małych sklepów. Zamiast rosnąć w siłę, bankrutują. Dalsze zaostrzanie zakazów będzie ewidentnym działaniem na szkodę gospodarki całego państwa, a co za tym idzie musi się odbić na notowaniach rządu" - czytamy w komunikacie.
Instytut zwraca uwagę, że zakaz handlu w niedzielę, "który miał być wybawieniem dla małych, rodzinnych sklepów", nie zatrzymał postępującego procesu ich likwidacji. W ostatnim roku z rynku zniknęło 11 tys. placówek. Szczególnie dramatycznie wygląda sytuacja finansowa osiedlowych sklepów warzywnych, podobnie ma się sytuacja księgarni czy sklepów obuwniczych, podkreślono.
"W ostatnim roku zbankrutowały aż 234 firmy handlowe, o 7% więcej niż przed rokiem. W tym aż 148 hurtowni, czyli o 6% niż w 2017 roku. Nawet jeżeli jutro rząd wycofałby się z felernej ustawy, to straty - głównie te związane z bankructwami przedsiębiorców, zaskoczonych nowymi regulacjami, będą trudne do odrobienia przez kilkanaście lat" - ostrzega WEI.
Jak wynika z danych Polskiej Izby Handlu, cytowanych w materiale, w listopadzie 2018 r. całkowita wartość sprzedaży w sklepach małoformatowych do 300 m2 była o 9,2% niższa niż w październiku 2018 r. Liczba transakcji w listopadzie br. była aż o 13% niższa niż miesiąc wcześniej i o około 2% niższa niż w listopadzie 2017 r.
"Podobne obostrzenia w Unii Europejskiej ma 10 z 28 państw. Przy czym większość ogranicza się do zakazów handlu w święta narodowe. Nawet w krajach, gdzie ograniczenia należą do najbardziej restrykcyjnych jak Niemcy czy Austria, stopniowo się od nich odchodzi, rozluźniając dotychczasowe regulacje" - wskazano w komunikacie.
W związku z tym WEI rekomenduje:
1. Zniesienie zakazu handlu w niedzielę ze skutkiem natychmiastowym, czyli wyrzucenie do kosza ustawy z dnia 10 stycznia 2018 r. o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni (Dz.U. 2018 poz. 305).
2. Napisanie nowej ustawy, przywracającej handel w niedzielę.
3. Podjęcie natychmiastowych rozmów z przedstawicielami branży handlowej, przy szczególnym uwzględnieniu środowiska MŚP, co do innych barier i przeszkód administracyjno-podatkowych w handlu.
4. Powołanie stałego forum do dyskusji nad bieżącymi problemami dotyczącymi sektora MŚP. Ze szczególnym uwzględnieniem branży handlowej, która to wypracowuje 20% polskiego PKB.
5. WEI rekomenduje również wpisanie na stałe do Kodeksu Pracy gwarancji dwóch wolnych niedziele w miesiącu dla wszystkich pracowników etatowych. Takie rozwiązanie byłoby kompromisowe i nie powodowałoby strat dla przedsiębiorców i frustracji u klientów, podano w materiale.
(ISBnews)
Warszawa, 05.02.2019 (ISBnews) - Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o oznakowaniu produktów wytworzonych bez wykorzystania organizmów genetycznie zmodyfikowanych (GMO) jako wolnych od tych organizmów, przedłożony przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi, podało Centrum Informacyjne Rządu (CIR). Nowe przepisy mają wejść w życie 1 stycznia 2020 r.
Projekt reguluje zasady znakowania żywności i pasz jako wytworzonych bez wykorzystania organizmów genetycznie zmodyfikowanych (GMO). Zaproponowane rozwiązania służą realizacji rządowego "Planu dla Wsi", podano.
"Nowe przepisy zakładają, że konsumenci będą mieć dostęp do informacji o sposobie wytwarzania żywności i pasz, jeśli chodzi o wykorzystanie GMO. Dzięki temu będą mogli dokonywać bardziej świadomego wyboru podczas zakupów. [...] Dzięki przyjętym rozwiązaniom wzmocniona zostanie konkurencyjność polskich produktów, tj. artykułów rolno-spożywczych, w tym produktów pochodzenia zwierzęcego, które są wytwarzane bez udziału GMO (tj. takich, których produkcja opiera się o pasze produkowane z rodzimych źródeł białka roślinnego, a nie z importowanej, genetycznie zmodyfikowanej śruty sojowej). Krajowe źródła białka są bowiem wolne od GMO, a przy tym równie cenne żywieniowo dla zwierząt (drób, trzoda chlewna), jak pasze oparte na genetycznie zmodyfikowanej śrucie sojowej" - czytamy w komunikacie.
W tej sytuacji dobrowolny system znakowania produktów pochodzących od zwierząt lub ze zwierząt karmionych paszami bez GMO, jako produktów "wolnych od GMO", może być dodatkową zachętą do stosowania krajowych pasz wyprodukowanych bez udziału genetycznie zmodyfikowanej soi. Uzupełni to pozostałe działania rządu, skierowane na zwiększenie wykorzystania upraw rodzimych roślin białkowych na cele paszowe, wskazano także.
Zgodnie z projektem nadzór nad stosowaniem znakowania "wolne od GMO" powierzony zostanie Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, Inspekcji Weterynaryjnej oraz Inspekcji Handlowej.
(ISBnews)
Warszawa, 22.01.2019 (ISBnews) - Wyłączenie ze znacznego podwyższenia stawki VAT tylko nektarów (8% zamiast 23%) nie zmniejszy negatywnych skutków zwiększenia z 5% do 23% stawki VAT na napoje owocowe niegazowane, w których udział soku owocowego, warzywnego lub owocowo-warzywnego wynosi nie mniej niż 20%, nektary stanowią bowiem najmniejszą cześć w strukturze produkcji (12%), podała Konfederacja Lewiatan. Zdaniem Konfederacji, wprowadzenie wyższej stawki VAT na napoje jest niekorzystne dla producentów oraz polskiego sadownictwa, które stanowi zaplecze przemysłu spożywczego.
W konsultacjach społecznych znajduje się projekt ustawy, który zakłada wprowadzenie nowej matrycy stawek VAT. Istotą propozycji jest ograniczenie ilości towarów i usług objętych obniżonymi stawkami VAT. Co do zasady zmiany mają być neutralne dla przedsiębiorców i budżetu. Istotna część stawek zostanie obniżona, część jednak drastycznie wzrośnie, przypomniano.
Po krytyce, z jaką spotkała się propozycja zwiększenia stawki VAT z 5% do 23% na napoje z dodatkiem soku owocowego, Ministerstwo Finansów zaproponowało zastosowanie stawki VAT 8% dla nektarów i 23% dla napojów, wskazano także.
"W ocenie Konfederacji, stoi to w sprzeczności z ideą planowanych zmian, które zakładają obłożenie taką samą stawką podobnych towarów. Napoje owocowe, warzywne czy owocowo-warzywne i nektary są wyrobami bardzo zbliżonymi do siebie pod względem charakteru, wartości odżywczej i oczekiwań konsumentów, a różnice między nimi są znacznie mniejsze niż pomiędzy napojami owocowymi/warzywnymi i napojami bezalkoholowymi bez dodatku soku czy przecieru" - czytamy dalej.
Wyłączenie z podwyższenia stawki VAT tylko nektarów nie zmniejszy negatywnych skutków całej operacji, ponieważ nektary stanowią najmniejszą (12%) cześć w strukturze produkcji, wskazano także.
Zdaniem Konfederacji Lewiatan, wprowadzenie wyższej stawki VAT na napoje owocowe spowoduje:
- znaczący wzrost cen napojów owocowych i warzywnych,
- obniżenie zawartości soku/przecieru w napojach,
- spadek produkcji napojów owocowych i warzywnych,
- duże ograniczenie popytu na owoce i warzywa produkowane przez nasze rolnictwo,
- pogorszenie sytuacji na rynku pracy,
- nie wpłynie na podniesienie spożycia soków w Polsce, podano również.
"Konfederacja Lewiatan wyraża nadzieję, że celem tak drastycznej podwyżki VAT na napoje z dodatkiem soku owocowego nie jest pokrycie ubytku wpływów z tego podatku w budżecie państwa, spowodowanego redukcją stawek VAT dla innych produktów. Nie ma powodów, aby wyłącznie przedsiębiorcy z branży przetwórstwa owoców i warzyw, rolnicy, sadownicy i ogrodnicy mieli sfinansować koszt wprowadzanych zmian" - podsumowano.
(ISBnews)
Warszawa, 17.01.2019 (ISBnews) - Planowane przez Ministerstwo Finansów zmiany dotyczące stawek podatku od towarów i usług (VAT) będą miały także niefiskalne skutki, których nie należy bagatelizować - w tym zmianę struktury konsumpcji, uważa prezes Krajowej Unii Producentów Soków (KUPS) Julian Pawlak.
"Ministerstwo Finansów pracując nad nową matrycą VAT postanowiło zamienić jedną stawkę 5% na soki, nektary i napoje owocowe lub warzywne o zawartości soku min. 20% na trzy stawki (5% dla soków, 8% dla nektarów i 23% dla napojów). Oprócz efektów fiskalnych planowana podwyżka będzie miała tzw. niefiskalne skutki opodatkowania, w tym zmianę struktury konsumpcji. Ta zmiana wpłynie na zapotrzebowanie producentów na owoce i warzywa i nie można jej bagatelizować" - napisał Pawlak w przesłanym do agencji ISBnews komentarzu w sprawie wypowiedzi dyrektora oddziału terenowego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR) w Bydgoszczy Wojciecha Kędzi.
Kędzia napisał w komunikacie przesłanym ISBnews, że proponowane przez Ministerstwo Finansów uproszczenie i uporządkowanie systemu stawek VAT, którego jednym z elementów jest zróżnicowanie stawek podatku w zależności od zawartości owoców w napojach, nie będzie miało decydującego wpływu na zapotrzebowanie na owoce.
Pawlak wskazał natomiast, że z wyliczeń do wstępnej propozycji resortu finansów wynika, że mówimy o spadku o 190 tys. ton surowca potrzebnego do produkcji nektarów i napojów. Jest to spadek o 75% w porównaniu z obecną sytuacją.
"Należy tu zaznaczyć, że nigdy KUPS nie twierdził, że o 3/4 spadnie zapotrzebowanie na surowiec rolniczy do produkcji soków, czy dla całej kategorii soki, nektary, napoje. Wyliczenia spadku o 75% odnoszą się do rynku objętego planowanymi podwyżkami VAT - czyli nektarów i napojów owocowych. Ilość 190 tys. ton została wyliczona na podstawie zawartości soku w nektarach i napojach owocowych, obliczenia spadku sprzedaży tych kategorii na podstawie badań elastyczności cenowej oraz prognozie zmniejszenia zawartości soku w napojach" - czytamy dalej w komentarzu.
Szczegółowa analiza została przekazana do Ministerstwa Finansów i Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Resort rolnictwa po zapoznaniu się z danymi popiera pozostawienie stawki 5% na całą kategorię soków, nektarów i napojów owocowych, poinformował szef KUPS.
"Błędne jest również przekonanie, że spadek konsumpcji napojów i nektarów wpłynie pozytywnie na sprzedaż soków. Analizując rynek europejski (dane Canadean 2017r) należy odnotować, że mimo większej zamożności społeczeństwa spożycie soku na osobę jest porównywalne do rynku polskiego (Polska 15,5 l, UK 13,3 l, Francja 18 l). Spożycie nektarów jest 2 razy mniejsze, a spożycie napojów owocowych również odbiega znacząco od Polski (Polska 14,2 l, UK 8,2 l, Francja 9,8 l). Dane jednoznacznie wskazują, że mniejsze spożycie napojów nie przekłada się na większą konsumpcję soków" - napisał także Pawlak.
"Przypominamy, że rynek, który wskutek tak drastycznego zwiększenia podatku VAT ucierpi - to 800 mln litrów nektarów i napojów owocowych. Chcemy podkreślić, jak duża ilość jabłek i innych owoców do produkcji tych wyrobów jest potrzebna. Podwyżki podatków zawsze mają konsekwencje i lekkomyślne jest bagatelizowanie utraty 190 tys. ton rynku zbytu dla rolników, już borykających się z problemem nadpodaży" - podsumował prezes KUPS.
Kędzia napisał, że "jako bardzo niewiarygodną" odebrał przedstawioną przez KUPS prognozę spadku zapotrzebowania na surowce, w szczególności jabłka do produkcji soków, o 75% w związku z proponowanymi zmianami regulacji ustawowych.
Według niego, przedstawione w prezentacji KUPS-u zestawienie, z którego wynika 62-procentowy udział napojów i nektarów w rynku soków, napojów i nektarów to porównywanie danych nieporównywalnych. Na podstawie tego udziału KUPS wnioskuje - wskazywał - o ewentualnym znaczącym spadku zapotrzebowania na owoce do produkcji soków. Kędzia podkreślał, że w owym 62-procentowym wolumenie ilościowym blisko 80% masy stanowi woda oraz inne surowce i dodatki - w tym bardzo często niezdrowy syrop glukozowo-fruktozowy.
(ISBnews)
Warszawa, 16.01.2019 (ISBnews) - Podwyżka stawek podatku od towarów i usług (VAT) na nektary i napoje owocowe negatywnie wpłynie na polskie przetwórstwo owocowo-warzywne oraz skomplikuje system podatkowy, ostrzega Warsaw Enterprise Institute (WEI).
Nowa matryca podatkowa zmienia stawki na soki, napoje i nektary owocowe i warzywne. Z dotychczasowej 5% stawki podatku skorzystać będą mogły jedynie 100-proc. soki. Wzrośnie opodatkowanie nektarów (zgodnie z nową propozycją Ministerstwa Finansów o 3 pkt proc) oraz napojów (aż o 18 pkt proc.), przypomniało WEI.
"Celem zmian w matrycy miało być uproszczenie systemu, czemu WEI od początku kibicował. Niestety, tam gdzie system był już prosty, rząd zdecydował się go skomplikować" - powiedział prezes WEI Tomasz Wróblewski, cytowany w komunikacie.
"Rząd zapewnia, że zmiana doprowadzi do zwiększenia konsumpcji naturalnych soków o największych walorach odżywczych. W praktyce jednak alternatywą dla napojów owocowych są zazwyczaj napoje gazowane, często zawierające dużą ilość cukru i to przede wszystkim ich sprzedaż wzrośnie po planowanej podwyżce. Obawiamy się również, że producenci napojów, żeby złagodzić nagłą podwyżkę, mogą oszczędzać na składnikach produkowanych przez siebie towarów, co może negatywnie odbić się może na ich jakości" - czytamy w komunikacie WEI poświęconym raportowi na temat podwyżki podatku VAT na nektary i napoje owocowe lub warzywne.
Według WEI, regulacja szczególnie groźna jest dla rolników. Jesteśmy jednym z europejskich liderów, jeśli chodzi o przetwórstwo owoców i warzyw, w wielu jak np. w przypadku jabłek czy wiśni jesteśmy europejskim liderem. Ewentualny spadek zapotrzebowania na ich wyroby może skończyć się jednak - według analityków - dużym kryzysem w rolnictwie.
"Już dziś mamy do czynienia ze sporą nadpodażą owoców na rynku. Co będzie, gdy ze względu na spadki w sprzedaży napojów zmniejszy się liczba zamówień dla polskich przetwórców, przez co wielu z nich może mieć problem z utrzymaniem płynności finansowej, koniecznej do prowadzenia działalności gospodarczej" - wskazał Kamil Rybikowski, współautor raportu.
"Postulujemy utrzymanie jednolitej 5% stawki podatku VAT na sok, nektary i napoje owocowe. Jak wskazuje nasza analiza podwyżka nie niesie ze sobą żadnych pozytywnych skutków a rodzi bardzo dużo potencjalnych niebezpieczeństw na kilku płaszczyznach. WEI z zadowoleniem przyjął zapowiedź Ministerstwa Finansów o wprowadzeniu niższej niż pierwotnie zakładano stawki na nektary, co pokazuje, że rząd dostrzega negatywne skutki proponowanych rozwiązań. Tym bardziej apelujemy o ponowne konsultacje z branżą producentów napojów i rolnikami i wycofanie się z obecnego projektu podwyżki stawek VAT" - napisał instytut.
Nowa matryca podatkowa ma zacząć funkcjonować od 1 stycznia 2020.
(ISBnews)
Warszawa, 15.01.2019 (ISBnews) - Podatek akcyzowy nakładany na wszystkie napoje alkoholowe w Polsce mocno przekracza minimum unijne, co jest zjawiskiem niekorzystnym, uważa Warsaw Enterprise Institute (WEI). WEI rekomenduje, by polskie prawo akcyzowe ograniczało się do pułapów i stawek nieprzekraczających minimum unijnego.
"Rozumiejąc potrzebę walki z nieodpowiedzialnym spożyciem alkoholu, Warsaw Enterprise Institute postuluje stosowanie i egzekwowanie czytelnych zasad polityki podatkowej, które nie będą stanowiły dodatkowej bariery w konkurencji polskich firm spirytusowych w świecie. Tam, gdzie przepisy unijne na to pozwalają, WEI rekomenduje, by polskie prawo akcyzowe ograniczało się do pułapów i stawek nieprzekraczających minimum unijnego" - czytamy w komunikacie poświęconym raportowi nt. przemysłu spirytusowego w Polsce.
WEI podkreśla, że z akcyzy regularnie od kilku lat trafia do budżetu ponad 7 mld zł (w 2016 roku było to przeszło 7,6 mld zł). Wysokie zyski płyną też z innych podatków. Z VAT-u to 4,4 mld zł, a wpływy z tytułu PIT, CIT, opłat pracy (podatki, ZUS) oraz zezwoleń na obrót hurtowy i detaliczny sięgają około 1,3 mld zł. Łącznie daje to ponad 13 mld zł, wyliczyła organizacja. Dodatkowo około 100 tys. miejsc pracy związanych jest pośrednio z przemysłem spirytusowym mającym duże znaczenie m.in. dla rynku zbóż, sektora maszyn rolniczych i nawozowego. Firmy kooperujące z przemysłem spirytusowym tworzą miejsca pracy poza głównymi ośrodkami miejskimi, często w regionach narażonych na duże bezrobocie, wskazała także.
Branża spirytusowa ma ogromne znaczenie dla promocji Polski za granicą. Polska wódka jest jedyną polską marką globalną, rozpoznawaną na każdym z kontynentów, przypomniało także WEI.
"Niestety, eksport naszych wyrobów spirytusowych napotyka na rosnące utrudnienia i bariery protekcjonistyczne w świecie. Obserwujemy to nie tylko na odległych rynkach w Azji czy Ameryce, ale nawet na wspólnym rynku w Unii Europejskiej, czyli u głównego odbiorcy polskich wódek. Na politykę poszczególnych państw nakłada się restrykcyjna polityka samej UE ściśle regulująca obrót napojami alkoholowymi. Jedyny element dowolności, który państwa posiadają, to polityka podatkowa, a dokładniej, możliwość podnoszenia podatku ponad minimum przyjęte w Unii. Stawki podatku akcyzowego dla alkoholu są obliczane w odrębny sposób dla każdego rodzaju napoju. Tylko dla wyrobów spirytusowych nalicza się go proporcjonalnie do zawartości w nich czystego alkoholu. W przypadku pozostałych produktów kryteria są bardziej złożone tj. litr objętości gotowego wyrobu lub zawartość ekstraktu. Ogólnie rzecz biorąc podatek akcyzowy nakładany na wszystkie napoje alkoholowe w Polsce mocno przekracza minimum unijne" - wskazano w materiale.
W każdym z napojów alkoholowych znajduje się ta sama substancja psychoaktywna, a nieodpowiedzialne spożywanie każdego z rodzajów alkoholu, może nieść negatywne skutki zarówno dla zdrowia, jak i społeczne, zaznaczyli eksperci instytutu.
"Z nie wiadomo jakich przyczyn w sposób szczególnie restrykcyjny traktowane są wyroby spirytusowe, choć odpowiadają one tylko za jedną trzecią konsumpcji w naszym kraju. Wyrazem tego był wzrost podatku wyłącznie dla tej grupy produktów od 1 stycznia 2014 r. aż o 15%. Doprowadziło to do ograniczenia inwestycji w branży, a także spowodowało radykalny spadek dochodów budżetu z tytułu podatku akcyzowego za wyroby spirytusowe. Nowe obciążenia podatkowe sprawiły, że branża dopiero w 2016 r. wróciła do poziomu sprzed 2014 r." - podkreślono w komunikacie.
WEI wskazuje ponadto, że w związku z wprowadzeniem administracyjnych ograniczeń w handlu alkoholem niezbędne będzie przyjęcie korekty w polityce podatkowej miasta (podatek od nieruchomości) wobec kupców.
"Wchodzi tutaj w grę m.in. obniżenie stawek za wynajem lokali. To bowiem właściciele małych sklepów częściowo tracą możliwość zarobkowania w wyniku wejścia w życie nowych przepisów, a z kolei miasta dzięki udzielaniu pozwoleń na handel alkoholem zyskują dodatkowe dochody. W 2017 r. Warszawa zarobiła 52 mln zł, a Kraków 22,5 mln zł. Z kolei udział wyrobów alkoholowych w 2016 r. w sprzedaży sklepów sięgnął 11%" - czytamy w komunikacie.
WEI zwraca także uwagę, że nowe przepisy ograniczające możliwości sprzedaży alkoholu mogą zwiększyć podaż alkoholu z nielegalnych źródeł, co dodatkowo może ograniczyć wpływy budżetowe, a co jeszcze ważniejsze, stanowi bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi.
(ISBnews)
Warszawa, 10.01.2019 (ISBnews) - Nowa propozycja Ministerstwa Finansów dotycząca stawek podatku od towarów i usług (VAT) na soki, nektary i napoje to zmiana kosmetyczna, a nie rozwiązanie problemu, uważa prezes Krajowej Unii Producentów Soków (KUPS) Julian Pawlak.
"Nowa propozycja Ministerstwa Finansów w żadnym wypadku nie załatwia sprawy, to kosmetyka, a nie rozwiązanie problemu" - napisał Pawlak w "komentarzu do informacji o projekcie podniesienia stawki VAT dla nektarów na 8%, a napojów z min. 20% zawartości soku/przecieru na 23%".
"Po pierwsze - nektary stanowią najmniejszą część w strukturze spożycia (12%), a napoje z dodatkiem soku owocowego aż 50%, więc propozycja 8% VAT dla nektarów i 23% VAT dla napojów w żaden sposób nie niweluje negatywnych skutków zmian, czyli m.in. spadku zapotrzebowania polskiego przemysłu napojowego na owoce i warzywa (co odbije się negatywnie na polskich sadownikach), czy obciążenia konsumentów, którzy za wysokiej jakości napoje owocowe będą musieli zapłacić znacznie więcej" - wskazał prezes KUPS.
Po drugie - celem Ministerstwa Finansów miało być uproszczenie stawek - a obecnie zamiast jednej stawki VAT, która obowiązywała dla soków, nektarów i napojów owocowych w wysokości 5% - wprowadza się trzy stawki – 5% (soki), 8% (nektary), 23% (napoje), dodał.
"Myślę, że celem wprowadzenia tak drastycznie wysokiej stawki VAT na napoje z dodatkiem soku owocowego, jest nic innego, jak pokrycie niedoboru w budżecie z powodu obniżenia stawki VAT dla wielu innych kategorii produktów. Przecież ktoś za to musi zapłacić? Pytanie dlaczego mają to zrobić polscy rolnicy, sadownicy i polskie firmy. Dlaczego ta, tak ściśle związana z polską gospodarką branża, ma sfinansować ulgi dla innych? Mam nadzieję, że ta propozycja zostanie przemyślana i zweryfikowana, ponieważ mocno uderza w interesy polskiego sadownictwa, polskich producentów i konsumentów" - podsumował Pawlak.
Minister finansów Teresa Czerwińska zapowiedziała wczoraj, że rozwiązanie kwestii VAT może polegać na tym, że stawką 5% objęty byłby "czysty sok", 8% - nektary, a 23% - napoje.
(ISBnews)
Warszawa, 20.12.2018 (ISBnews) - Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o zmianie ustawy o podatku akcyzowym dotyczącą odroczenia poboru akcyzy od płynu do e-papierosów, podała Kancelaria Prezydenta.
"Ustawa przewiduje korzystną dla podatników zmianę ustawy z dnia 12 grudnia 2017 r. o zmianie ustawy o podatku akcyzowym (Dz. U. z 2018 r. poz. 137), polegającą na przedłużeniu okresu obowiązywania zerowej stawki akcyzy na płyn do papierosów elektronicznych oraz wyroby nowatorskie do dnia 30 czerwca 2020 r. Pierwotnie termin zakończenia okresu obowiązywania zerowej stawki wyznaczony był na dzień 31 grudnia 2018 r. Zmiana terminu zapewnić ma adresatom dodatkowy czas na dostosowanie się do nowej regulacji, np. na uzyskanie zezwolenia na prowadzenie składu podatkowego oraz przygotowanie się do oznaczania wyrobów znakami akcyzy" - czytamy w informacji.
Dotychczas wyroby wskazane w ustawie opodatkowane są zerową stawką akcyzy i (podobnie jak wszystkie wyroby akcyzowe opodatkowane taką stawką) nie podlegają obowiązkowi oznaczania znakami akcyzy, ewidencjonowania, produkcji w składzie podatkowym oraz składania zabezpieczenia.
"Zmiana dotyczy opodatkowania akcyzą dwóch nowych kategorii wyrobów akcyzowych, tj. płynu do papierosów elektronicznych oraz wyrobów nowatorskich i uwzględnia postulaty branży, wskazujące na potrzebę wydłużenia okresu na przygotowanie się do nowych obciążeń fiskalnych i administracyjnych (np. uzyskanie zezwolenia na prowadzenie składu podatkowego, złożenie zabezpieczenia akcyzowego i oznaczanie znakami akcyzy)" - czytamy dalej.
Ustawa z 22 listopada 2018 r. przedłuża również termin spełnienia obowiązku oznaczania legalizacyjnymi znakami akcyzy płynu do papierosów elektronicznych oraz wyrobów nowatorskich, wyprodukowanych na terytorium kraju, nabywanych wewnątrz wspólnotowo lub importowanych, przed dniem wejścia w życie ustawy wprowadzającej opodatkowanie tych wyrobów - do dnia 30 czerwca 2020 r., podano także.
"W związku z przedłużeniem okresu obowiązywania stawki zerowej, ustawa modyfikuje terminy składania zapotrzebowania na legalizacyjne znaki akcyzy przez posiadaczy płynu do papierosów elektronicznych lub wyrobów nowatorskich" - podsumowano w materiale.
Ustawa wejdzie w życie z dniem 31 grudnia 2018 r.
(ISBnews)