Krynica-Zdrój, 10.09.2015 (ISBnews) - Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji (MAC) podtrzymuje plan zmiany rozporządzenia w sprawie przetargu, aukcji oraz konkursu na rezerwację częstotliwości lub zasobów orbitalnych, poinformował ISBnews szef resortu Andrzej Halicki.
"Ministerstwo nie planuje wycofać się z propozycji zmian, natomiast ostateczne decyzje co do ich kształtu zapadną po konsultacjach, w przyszłym tygodniu" - powiedział ISBnews Halicki w kuluarach Forum Ekonomicznego w Krynicy.
"Rzeczywiście, proponowane zmiany mogą mieć zastosowanie do trwającej aukcji, natomiast ministerstwo nie ma przecież uprawnień, żeby tę aukcję anulować - prowadzi ją UKE" - dodał minister.
Wczoraj Polkomtel (sieć Plus) i P4 (sieć Play) skrytykowali zmiany zasad przetargów i aukcji na rezerwację częstotliwości wprowadzanych w planowanym rozporządzeniu MAC i opowiedzieli się przeciwko stosowaniu nowych zasad w trwającej aukcji na rezerwację częstotliwości radiowych z zakresu 800 MHz i 2,6 GHz (służących do usług LTE).
W połowie lutego Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) rozpoczął aukcję na 19 rezerwacji częstotliwości z pasma 800 MHz i 2,6 MHz. Według informacji UKE z 4 września, najwyższe zadeklarowane kwoty w aukcji mieściły się w zakresie 36,85-1 263,26 mln zł za jedno pasmo.
W połowie grudnia UKE zakwalifikował wszystkich, którzy złożyli wstępne oferty - czyli Orange Polska, P4 (operatora Play), Hubb Investments, T-Mobile Polska, Polkomtela (operatora Plus) i NetNet - do II etapu aukcji na 19 rezerwacji częstotliwości z pasma 800 MHz i 2,6 MHz.
Sześć firm złożyło oferty wstępne w ramach ogłoszonej w dniu 10 października. Według serwisu Telko.in, za wehikułem Hubb Investments "stoi Emitel", zaś "według danych dostępnych w KRS właścicielem spółki NetNet jest natomiast Szymon Ruta, syn Heronima Ruty, partnera biznesowego Zygmunta Solorza-Żaka". Szymon Ruta pełnił rozmaite funkcje w spółkach kontrolowanych przez Solorza-Żaka, m.in. w Polkomtelu. NetNet zostało zarejestrowane w lutym bieżącego roku" - czytamy w serwisie.
Każda rezerwacja częstotliwości przeznaczona jest do świadczenia usług telekomunikacyjnych w służbie radiokomunikacyjnej ruchomej lub stałej na obszarze całego kraju. Każda rezerwacja będzie uprawniała do wykorzystywania częstotliwości przez okres 15 lat od dnia doręczenia decyzji w sprawie rezerwacji częstotliwości.
Tomasz Oljasz
(ISBnews)
Warszawa, 09.09.2015 (ISBnews) - Polkomtel (sieć Plus) i P4 (sieć Play) skrytykowali zmiany zasad przetargów i aukcji na rezerwację częstotliwości wprowadzanych w planowanym rozporządzeniu Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji (MAC) i opowiedzieli się przeciwko stosowaniu nowych zasad w trwającej aukcji na rezerwację częstotliwości radiowych z zakresu 800 MHz i 2,6 GHz (służących do usług LTE).
1 września MAC rozpoczęło konsultacje zmiany rozporządzenia w sprawie przetargu, aukcji oraz konkursu na rezerwację częstotliwości lub zasobów orbitalnych.
Według Polkomtela, projekt ten "jest sprzeczny" z zawartymi w ustawie z dnia 16 lipca 2014 r. Prawo telekomunikacyjne przepisami dotyczącymi zasad organizowania takich aukcji.
"Spółka jako uczestnik aukcji na rezerwację częstotliwości radiowych z zakresu 800 MHz i 2,6 GHz, ogłoszonej w dniu 10 października 2014 r., oponuje jednak przede wszystkim przeciwko propozycji objęcia trwającej aukcji zmianami przedstawionymi przez MAC" - czytamy w komunikacie operatora.
Spółka postuluje też "wycofanie projektu rozporządzenia z dalszych prac legislacyjnych". Argumentuje też m.in., że "nowelizacja rozporządzenia doprowadzi do 'przekształcenia' aukcji w przetarg".
"W propozycji nowelizacji rozporządzenia wskazuje się zaś, że po 115 dniu aukcyjnym odbywa się tylko jedna, rozstrzygająca runda aukcji (ewentualnie rundy dodatkowe, jeśli zdarzy się więcej niż jedna taka sama oferta w ostatniej rundzie)" - napisano w materiale.
Z koleik P4 ocenia, że "proponowana nowelizacja rozporządzenia aukcyjnego stanowi kolejną próbę niewłaściwej, nieuprawnionej oraz bezprecedensowej w skali europejskiej ingerencji organów łączności w procedurę selekcyjną w toku - podjętą bez poszanowania obowiązujących przepisów prawa", jak podała spółka w komunikacie.
"Propozycja tej nowelizacji jest zaskakująca zwłaszcza w świetle publicznych wypowiedzi prezes UKE, a także pana ministra (jeszcze w dniu 25 sierpnia 2015 r.), że aukcja nie zostanie zakończona 'tak długo, jak uczestnicy licytują i są gotowi zamrozić znaczący kapitał w postaci depozytów'" - czytamy dalej w stanowisku spółki.
"Wnosimy o odstąpienie przez pana ministra od koncepcji diametralnej zmiany warunków aukcji w trakcie jej trwania i zakończenia procedury selekcyjnej rozporządzeniem oraz o wycofanie proponowanego projektu nowelizacji" - napisało P4.
Według operatora Play, rozporządzenie nie jest w stanie naprawić "niedostatków legislacyjnych" na poziomie ustawy Prawo telekomunikacyjne, ani poprawić "źle przygotowanej procedury aukcyjnej".
"Sposób zakończenia aukcji zaproponowany w rozporządzeniu narusza mechanizmy i uprawnienia uczestników aukcji przewidziane w dokumentacji aukcyjnej, co doprowadzi do uzyskania niesprawiedliwych wyroków, sprzecznych z prawem i z podstawowymi założeniami aukcji SMRA" - czytamy dalej.
W połowie lutego Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) rozpoczął aukcję na 19 rezerwacji częstotliwości z pasma 800 MHz i 2,6 MHz. Według informacji UKE z 4 września, najwyższe zadeklarowane kwoty w aukcji mieściły się w zakresie 36,85-1 263,26 mln zł za jedno pasmo.
W połowie grudnia UKE zakwalifikował wszystkich, którzy złożyli wstępne oferty - czyli Orange Polska, P4 (operatora Play), Hubb Investments, T-Mobile Polska, Polkomtela (operatora Plus) i NetNet - do II etapu aukcji na 19 rezerwacji częstotliwości z pasma 800 MHz i 2,6 MHz.
Sześć firm złożyło oferty wstępne w ramach ogłoszonej w dniu 10 października. Według serwisu Telko.in, za wehikułem Hubb Investments "stoi Emitel", zaś "według danych dostępnych w KRS właścicielem spółki NetNet jest natomiast Szymon Ruta, syn Heronima Ruty, partnera biznesowego Zygmunta Solorza-Żaka". Szymon Ruta pełnił rozmaite funkcje w spółkach kontrolowanych przez Solorza-Żaka, m.in. w Polkomtelu. NetNet zostało zarejestrowane w lutym bieżącego roku" - czytamy w serwisie.
Każda rezerwacja częstotliwości przeznaczona jest do świadczenia usług telekomunikacyjnych w służbie radiokomunikacyjnej ruchomej lub stałej na obszarze całego kraju. Każda rezerwacja będzie uprawniała do wykorzystywania częstotliwości przez okres 15 lat od dnia doręczenia decyzji w sprawie rezerwacji częstotliwości.
(ISBnews)
Warszawa, 07.07.2015 (ISBnews) – Złożenie przez PMPG wniosku do premier Ewy Kopacz o wyznaczenie bezstronnego organu odwoławczego w sprawie kary na 500 tys. zł nałożonej na spółkę oraz zarzuty w stosunku do Ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym to "próba zrzucenia odpowiedzialności za własne postępowanie na KNF, np. jako usprawiedliwienie się przed akcjonariuszami i kontrahentami", wynika z oświadczenia przesłanego ISBnews przez Komisję Nadzoru Finansowego (KNF). Według Komisji spółka giełdowa ma prawny obowiązek publikować rzetelne sprawozdania finansowe i inne istotne informacje, żeby inwestorzy i analitycy mogli prawidłowo ocenić jej sytuację finansową, perspektywy i ryzyko.
"Trudno spodziewać się po podmiocie ukaranym przez KNF za naruszenie przepisów, że będzie się z tego cieszyć. Nie każdy potrafi się przyznać do błędów i wyciągnąć z nich wnioski, kusząca może się wydawać próba zrzucenia odpowiedzialności za własne postępowanie na KNF, np. jako usprawiedliwienie się przed akcjonariuszami i kontrahentami. Prezes PMPG nie jest w takim podejściu pierwszy i na pewno nie będzie ostatni" - czytamy w oświadczeniu Komisji.
W 2014 r. KNF nałożyła na spółkę M.Lisieckiego karę 0,5 mln zł za naruszenie obowiązków informacyjnych spółki giełdowej. Sprawozdania finansowe spółki za lata 2009 i 2010 zostały sporządzone z naruszeniem międzynarodowych standardów rachunkowości. PMPG pokazał około 3 mln zł straty za 2009 r., a powinien wykazać około 18 mln zł straty. W raportach trzykrotnie nie uwzględniono spółki zależnej. To spowodowało, że w sprawozdaniu finansowym wydawcy "Wprost" wyniki były zawyżone. W ocenie KNF, taki sposób raportowania podważa zaufanie do całego rynku kapitałowego, a w szczególności do spółek giełdowych, więc musi się spotykać z odpowiednią reakcją nadzoru. Ani decyzja KNF o nałożeniu kary, ani jej wysokość nie były wyjątkowe. Spółka M.Lisieckiego dostała już w 2010 r. karę KNF w wysokości 100 tys. zł za nierzetelne sporządzenie jednego z raportów bieżących, a skargi spółki zostały odrzucone zarówno przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (WSA), jak i Naczelny Sąd Administracyjny (NSA), przypomina KNF.
"Tryb odwoływania się od decyzji KNF również nie pojawia się w debacie publicznej po raz pierwszy. W KNF obowiązuje dwuinstancyjność, tj. strona niezadowolona z decyzji może wystąpić do KNF z wnioskiem o ponowne rozpatrzenie sprawy. Jest to dodatkowe uprawnienie strony, a o tym, że tak wcale być nie musi świadczy przykład decyzji Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), w przypadku których nie ma dwuinstancyjności. W UKNF postępowania administracyjne w drugiej instancji są prowadzone przez inne zespoły pracowników urzędu, co zapewnia świeże spojrzenie na materiał dowodowy i uwzględnienie wszystkich, w tym również nowych, okoliczności sprawy. Rozstrzygnięcia KNF są poddane weryfikacji sądów administracyjnych, a częstymi gośćmi w nadzorze finansowym są kontrolerzy NIK. Z istoty wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy wynika natomiast, że decyzja jest podejmowana przez ten sam organ administracji w tym samym składzie" - czytamy dalej w oświadczeniu.
Komisja przypomina, że zgodnie z ustawą, w skład KNF wchodzi 7 członków, a kworum niezbędne do podjęcia decyzji przez Komisję to 4 członków.
"Nie jest więc matematycznie możliwe wyodrębnienie z 7-osobowej Komisji dwóch 4-osobowych składów. Na marginesie, zarzuty M.Lisieckiego do ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym z 2006 r. są faktycznie pretensjami pod adresem ówczesnej koalicji rządzącej, która przeprowadziła przez parlament ustawę o KNF" - czytamy także.
Według KNF oskarżenia M. Lisieckiego dotyczące rzekomego nadużycia przez KNF uprawnień oraz wadliwych decyzji w sprawie Abris Capital Partners "to z kolei czysta insynuacja". Decyzje KNF w sprawie Abrisu wynikają wprost z przepisów prawa bankowego i unijnej dyrektywy. W postępowaniu administracyjnym stwierdzono niewypełnianie przez Abris jako większościowego akcjonariusza banku zobowiązań inwestorskich złożonych wobec KNF. Nie jest to sprawa błaha, bo m.in. od realizacji i egzekwowania tego rodzaju zobowiązań zależy bezpieczeństwo polskiego systemu bankowego, podsumowała Komisja.
Prezes PMPG Polskie Media Michał Lisiecki powiedział wczoraj ISBnews, że jego zdaniem ustawa o nadzorze nad rynkiem finansowym stanowi naruszenie fundamentalnych zasad demokratycznego państwa prawnego, dwuinstancyjności postępowania administracyjnego czy bezstronności. Poinformował także, że spółka wniosła do premier Ewy Kopacz wniosek o wyznaczenie organu administracji publicznej do przeprowadzenia postępowania odwoławczego od decyzji Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) i zapowiada inicjatywę na rzecz zmiany ustawy o nadzorze.
Lisiecki mówił m.in., że "nadzór z ustawy jest odpowiedzialny za kontrolę, ale i jednocześnie za rozwój rynku. Brak rzeczywistej możliwości odwołania się od orzeczenia KNF sprawia, że Komisji bliżej do sądu kapturowego niż instytucji sprawiedliwej i wyważonej".
W związku z wątpliwościami spółka złożyła wniosek do premier Ewy Kopacz o wyznaczenie bezstronnego organu odwoławczego. Sprawa dotyczy decyzji KNF, która w lipcu 2014 r., tuż po wybuchu afery taśmowej, nieoczekiwanie zakończyła trwające przez 3 lata postępowanie i nałożyła na wydawcę "Wprost" karę w wysokości 500 tys. zł.
Wśród zarzutów Lisieckiego znalazła się też uwaga, że "uprawnienia nadzoru mogą być nadużywane, jak m.in. w sprawie Abris Capital, który obecnie żąda 2 mld zł odszkodowania od Skarbu Państwa, czyli de facto od podatników, za wadliwe decyzje urzędników".
PMPG Polskie Media jest grupą kapitałową funkcjonującą w szeroko pojętym obszarze mediów i komunikacji marketingowej. Jest m.in. wydawcą tygodników "Wprost" i "Do Rzeczy" oraz miesięcznika "Historia do Rzeczy", a także serwisów internetowych.
(ISBnews)
Warszawa, 06.07.2015 (ISBnews) - Ustawa o nadzorze nad rynkiem finansowym stanowi naruszenie fundamentalnych zasad demokratycznego państwa prawnego, dwuinstancyjności postępowania administracyjnego czy bezstronności, powiedział ISBnews prezes PMPG Polskie Media, Michał Lisiecki. Spółka wniosła do premier Ewy Kopacz wniosek o wyznaczenie organu administracji publicznej do przeprowadzenia postępowania odwoławczego od decyzji Komisji Nadzorru Finansowego (KNF) i zapowiada inicjatywę na rzecz zmiany ustawy o nadzorze.
"Nadzór z ustawy jest odpowiedzialny za kontrolę, ale i jednocześnie za rozwój rynku. Brak rzeczywistej możliwości odwołania się od orzeczenia KNF sprawia, że Komisji bliżej do sądu kapturowego niż instytucji sprawiedliwej i wyważonej" – napisał Lisiecki w oświadczeniu przesłanym ISBnews.
W jego ocenie od nadzoru można a nawet trzeba oczekiwać właściwego wykonywania swoich obowiązków w zakresie rozwoju rynku kapitałowego i nieprzekraczania uprawnień.
"W tym aspekcie mamy do czynienia z zależnością dwustronną. Firmy nadzorowane również powinny mieć prawo oceniać działanie nadzoru, który obecnie pozostaje poza jakąkolwiek kontrolą" – podkreślił Lisiecki.
Zgodnie z ustawą, jedynym organem odwoławczym w przypadku kar nakładanych przez KNF jest sam KNF. O prawidłowości decyzji orzeka nie tylko ten sam organ, ale de facto również osoby, które podpisały się pod decyzją. W sytuacji, w której bezstronność organu budzi uzasadnioną wątpliwość, powinien być on wyłączony z toczącego się postępowania.
"Nadzorca nie może być pozbawiony kontroli. Nadzór powinien podlegać audytowi, a Najwyższa Izba Kontroli powinna mieć możliwość skutecznego wykonywania swoich uprawnień kontrolnych w tym zakresie. W przeciwnym razie uprawnienia nadzoru mogą być nadużywane, jak m.in. w sprawie Abris Capital, który obecnie żąda 2 mld zł odszkodowania od Skarbu Państwa, czyli de facto od podatników, za wadliwe decyzje urzędników" - wskazał wydawca "Wprost".
W związku z powyższymi wątpliwościami spółka złożyła wniosek do premier Ewy Kopacz o wyznaczenie bezstronnego organu odwoławczego. Sprawa dotyczy decyzji KNF, która w lipcu 2014 r., tuż po wybuchu afery taśmowej, nieoczekiwanie zakończyła trwające przez 3 lata postępowanie i nałożyła na wydawcę "Wprost" karę w wysokości 500 tys. zł.
"Nie ma znaczenia, czy nadzór jest łagodny, czy surowy, powinien być natomiast bezwzględnie sprawiedliwy, tak, by nie można mu było zarzucać stronniczości. A sprawiedliwość w tym przypadku to również stosowanie w decyzjach środków adekwatnych do danej firmy. W naszym przypadku trudno mówić o adekwatności" – zaznaczył Lisiecki.
Prezes PMPG zwraca uwagę, że w przypadku odwołania PMPG, Komisja sama ma ocenić prawidłowość własnej decyzji sprzed kilkunastu miesięcy. Trudno zakładać, że ją podważy. Tym bardziej, że przewodniczący Komisji przy okazji spotkania z Lisieckim przed sejmową Komisją Finansów Publicznych zaznaczał, że w tej sprawie nie zamierza zmienić zdania.
"'Nie sądzi pan, że pokłócę się sam ze swoim zdaniem' – mówił Andrzej Jakubiak, który jednocześnie deklarował, że jest zwolennikiem zmiany w zakresie odwoływania się od decyzji KNF, ale podjął żadnych kroków w tym kierunku. Tymczasem dotychczasowe zmiany w ustawie zmierzały dokładnie w przeciwnym, dając coraz większe uprawnienia nadzorowi" - czytamy w oświadczeniu PMPG.
Spółka przypomina, że pod decyzją o ukaraniu PMPG podpisało się 6 z 7 członków KNF, a zgodnie z prawem komisja podejmuje uchwały zwykłą większością głosów w obecności co najmniej 4 osób wchodzących w jej skład, w tym przewodniczącego Komisji lub jego zastępcy.
"Na skutek wyłączenia sześciu z siedmiorga członków Komisji Nadzoru Finansowego od udziału w sprawie nie jest możliwe, aby sprawa PMPG została rozstrzygnięta przez ten organ" - czytamy dalej.
Lisiecki zapowiedział, że do rozmowy o nowych regulacjach chce zaprosić banki, instytucje ubezpieczeniowe, spółki publiczne, przedstawicieli GPW i stowarzyszeń jak SEG, SII, a także samą KNF i Ministerstwo Finansów – któremu problem wadliwej ustawy jest znany. Będzie aktywnie działał na rzecz wprowadzenia ustawowej kontroli nad działalnością KNF i urealnienia środków odwoławczych. Już wkrótce planuje pierwsze robocze spotkanie przedstawicieli podmiotów działających na rynku podlegającym nadzorowi. Przedmiotem spotkania mają być propozycje zmian w ustawie o nadzorze finansowym.
PMPG Polskie Media jest grupą kapitałową funkcjonującą w szeroko pojętym obszarze mediów i komunikacji marketingowej. Jest m.in. wydawcą tygodników "Wprost" i "Do Rzeczy" oraz miesięcznika "Historia do Rzeczy", a także serwisów internetowych.
(ISBnews)
Warszawa, 02.07.2015 (ISBnews) - Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) systematycznie, przy współpracy operatorów, przygotowuje zmiany w Prawie pocztowym i, gdy zapadnie decyzja polityczna o jego nowelizacji, przedstawi gotowe rozwiązania, powiedział w rozmowie z ISBnews.tv zastępca prezesa Urzędu Karol Krzywicki. Jego zdaniem, jedną z ważnych zmian może być powrót do administracyjnego sterowania dostępem do infrastruktury.
"UKE w swojej praktyce podczas swoich prac nad postępowaniami administracyjnymi, kontrolnymi czy wydawaniem decyzji zawsze zwraca uwagę na to, czy przepisy są spójne, dają możliwość skutecznego działania. I jeśli wydaje nam się, że przepisy są niedopracowane, wewnętrznie niespójne lub jest wręcz ich brak, wówczas pracownicy przygotowują odpowiednie notatki, a następnie prowadzimy prace nad przygotowaniem poprawek" - powiedział w rozmowie z ISBnews.tv Krzywicki podczas XIII Debaty Eksperckiej ISBnews.Zastępca prezesa UKE zapewnił, że gdy zapadnie decyzja o zmianie Prawa pocztowego, Urząd będzie gotowy do przedstawienia swoich rozwiązań. Jest także, oczywiście, gotowy do współpracy w tym względzie ze wszystkimi podmiotami działającymi na rynku.
"To oni jako praktycy najlepiej widzą bariery, jakie są na rynku, więc musimy ich wysłuchać. Kolejną rzeczą, która pomaga w ulepszaniu prawa jest doroczny raport z działalności tych operatorów, bo mamy także informacje, jak to wszystko odbija się także na liczbach" - wyliczył Krzywicki.Przypomniał, że to dopiero drugi taki raport i wydawać się może, iż to za krótki okres na wyciąganie wiążących wniosków, ale można zauważyć pewne trendy i prawidłowości. Jednym z nich są trudności z dogadaniem się samych operatorów.
"Operatorzy nie potrafią się dogadać w sprawie dostępu do sieci i nie mówię tutaj o kwestiach regulowanych, czyli dostępie do infrastruktury operatora wyznaczonego, bo tam mamy jasność. Problemy są natomiast w przypadku sortowni czy 'ostatniej mili', które są nieregulowane" - wskazał.Krzywicki wyjaśnił, że na etapie prac legislacyjnych wydawało się, iż najlepszym rozwiązaniem będzie pełna liberalizacja i wolność pozwalająca podmiotom działającym na rynku na indywidualne kontraktowanie. Niestety, to się nie sprawdziło.
"Dziś jednak widzimy, że strony mają kłopoty w porozumieniu się, a rozmowy, póki co, nie mają dającego się przewidzieć w przyszłości zakończenia. Być może więc w tym przypadku trzeba będzie powrócić do rozwiązań administracyjnych - takich, jakie są chociażby w telekomunikacji" - podsumował Krzywicki.W XIII Debacie Eksperckiej ISBnews pt. "Liberalizacja rynku pocztowego - czy po ponad 2 latach rzeczywiście nastąpiła?" uczestniczyli zastępca prezesa UKE Karol Krzywicki, członek zarządu InPost Krystian Szostak, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Niepublicznych Operatorów Pocztowych Rafał Zgorzelski, prezydent Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski oraz partner zarządzający w Kancelarii Radców Prawnych Mikulski & Partnerzy Robert Mikulski. Wszyscy zgodzili się, że w ciągu ostatnich dwóch lat nastąpił szereg pozytywnych zmian na rynku, ale w dużej mierze była to zasługa oddolnych inicjatyw podmiotów tego rynku, a nie legislacji, która wciąż sprzyja dawnemu monopoliście. Pełne uwolnienie rynku wymaga więc kolejnej nowelizacji ustawy Prawo Pocztowe. Aktywny udział w ulepszaniu prawa we współpracy z operatorami zadeklarował UKE.
Lesław Kretowicz
(ISBnews)
Warszawa, 02.07.2015 (ISBnews) - Najważniejszym krokiem na drodze do liberalizacji rynku usług pocztowych jest likwidacja faktycznego monopolu Poczty Polskiej, powiedział w rozmowie z ISBnews.tv prezydent Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski. Jego zdaniem, uwolnienie musi prędzej czy później nastąpić, ponieważ wymusi to w końcu prawo europejskie.
"Na początek zwracam uwagę na kwestie psychologicznego podejścia do rynku pocztowego. Jedna z laureatek literackiej nagrody Nobla zauważyła, że często dokonuje się manipulacji językiem, aby pod treści powszechnie zrozumiałe podkładać zupełnie inne znaczenie. I tak jest właśnie w Polsce, gdy wobec podmiotów działających na publicznym rynku mówi się 'operator niepubliczny' lub 'alternatywny'. To próba stygmatyzacji i dyskredytacji już na poziomie języka, by chronić istniejący monopol" - powiedział Sadowski w rozmowie z ISBnews.tv podczas XIII Debaty Eksperckiej ISBnews.Ekspert Centrum podkreśla, że istniejący de facto monopol Poczty Polskiej należy jak najszybciej zlikwidować, liberalizując rynek podobnie jak kilka lat temu zrobiono w przypadku usług telekomunikacyjnych. Dzięki temu dziś praktycznie każdy Polak ma telefon komórkowy, stać go na prowadzenie rozmów i nie traktuje tego jak dobra luksusowego.
"Po liberalizacji rynku usług pocztowych będzie podobnie, a rynek ten bez wątpienia wzrośnie. Natomiast w dziś obowiązującym prawie są zarówno bariery hamujące jego rozwój w postaci przywilejów dla wyznaczonego operatora, jak i próby zmanipulowania przekazu, języka, gdy sugeruje się, iż operator zwany niepublicznym jest z założenia mniej godny zaufania" - podkreślił.Sadowski przypomniał, że monopole wynikają zawsze z przywilejów, jakie nadają politycy. Trzeba pamiętać, że w Polsce wiele zmian w przepisach, w tym likwidujące monopole, wymusiła Komisja Europejska. Często wbrew stanowisku polskich rządów.
"Mam nadzieję, że tak się stanie także w przypadku rynku usług pocztowych i stanie się on w pełni konkurencyjny" - podsumował Sadowski.W XIII Debacie Eksperckiej ISBnews pt. "Liberalizacja rynku pocztowego - czy po ponad 2 latach rzeczywiście nastąpiła?" uczestniczyli zastępca prezesa UKE Karol Krzywicki, członek zarządu InPost Krystian Szostak, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Niepublicznych Operatorów Pocztowych Rafał Zgorzelski, prezydent Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski oraz partner zarządzający w Kancelarii Radców Prawnych Mikulski & Partnerzy Robert Mikulski. Wszyscy zgodzili się, że w ciągu ostatnich dwóch lat nastąpił szereg pozytywnych zmian na rynku, ale w dużej mierze była to zasługa oddolnych inicjatyw podmiotów tego rynku, a nie legislacji, która wciąż sprzyja dawnemu monopoliście. Pełne uwolnienie rynku wymaga więc kolejnej nowelizacji ustawy Prawo Pocztowe. Aktywny udział w ulepszaniu prawa we współpracy z operatorami zadeklarował UKE.
Lesław Kretowicz
(ISBnews)
Warszawa, 01.07.2015 (ISBnews) - Nowelizacja ustawy o grach hazardowych pozwala na zapewnienie przez spółki z sektora gier ciągłości prowadzenia działalności, czego nie gwarantowały dotychczasowe rozwiązania prawne. Tym razem wymogi stawiane przez prawo UE nie komplikują, a wręcz pomagają krajowym przedsiębiorcom, poinformował prawnik Fortuna zakłady bukmacherskie Konrad Labudek.
"Nowelizacja ustawy przeszła przez komisję senacką i po przegłosowaniu w Senacie pójdzie do podpisu prezydenta. Najważniejsze modyfikacje ustawy zmierzają w kierunku ułatwienia prowadzenia w Polsce (w formie usług transgranicznych) działalności w zakresie gier hazardowych podmiotom zagranicznym posiadającym siedzibę na terytorium innych państw członkowskich Unii Europejskiej lub Europejskiego Obszaru Gospodarczego" - powiedział Labudek, cytowany w komunikacie.
"Jest to przejaw dostosowywania polskich przepisów do wymogów stawianych przez UE. W nowelizacji znalazły się jednak także przepisy, które znacznie ułatwiają prowadzenie działalności krajowym spółkom z sektora hazardowego. Należy zwrócić uwagę przede wszystkim na dwie nowe regulacje, które zastępują dotychczasowe, mocno krytykowane przez doktrynę przepisy prawa hazardowego" - dodał prawnik spółki.
Jak zaznaczył, nowelizacja przewiduje, że każda zmiana w składzie zarządu, rady nadzorczej lub komisji rewizyjnej spółek prowadzących działalność w zakresie gier urządzanych w ośrodkach gier lub działalność w zakresie zakładów wzajemnych wymaga zawiadomienia ministra finansów w terminie 7 dni od dnia zarejestrowania tych zmian w Krajowym Rejestrze Sądowym.
"Dzięki temu nie będzie już obowiązku uzyskiwania uprzedniej zgody ministra właściwego do spraw finansów publicznych przez spółkę prowadzącą działalność w obszarze gier hazardowych, która zamierza dokonać zmian w składzie osobowym swoich organów. Wprowadzane do ustawy o grach hazardowych zmiany, chociaż wynikają poniekąd z wymogów narzuconych krajowemu regulatorowi przez Komisję Europejską, dotyczyć będą także spółek posiadających siedzibę na terytorium Polski" - podkreślił prawnik Fortuny.
(ISBnews)
Warszawa, 01.07.2015 (ISBnews) - Prawo pocztowe wymaga natychmiastowych zmian, a pierwszym miejscu powinno znaleźć się rozdzielenie pełnienia funkcji właścicielskich i regulacyjnych przez resort cyfryzacji, powiedział w rozmowie z ISBnews.tv prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Niepublicznych Operatorów Pocztowych Rafał Zgorzelski. Związek postuluje także uproszczenie części przepisów, których możliwość interpretacji daje pole do manipulacji.
"Rynek usług pocztowych w Polsce niewątpliwie dynamicznie się rozwija, a dodatkowo jest pełen pozytywnych perspektyw na przyszłość. Dzieje się tak dzięki działaniom oddolnym operatorów, które skutkują tym, że oferta operatorów jest coraz bardziej konkurencyjna. I, co najciekawsze, rynek ten rozwija się wbrew nienajlepszym przepisom prawa" - powiedział w rozmowie z ISBnews.tv Zgorzelski podczas XIII Debaty Eksperckiej ISBnews.Przewodniczący OZPNOP wyjaśnił, że niestety wiele tych pozytywnych rzeczy dzieje się na drodze administracyjnej - przed sądami lub Krajową Izbą Odwoławczą. Konieczność takich działań pokazuje więc, że w stosunkach regulator - operatorzy pozostaje jeszcze wiele do zrobienia.
"Dziś już wszyscy mamy świadomość, że niektóre przepisy zawarte w ustawie Prawo pocztowe się nie sprawdziło. Cieszy mnie natomiast to, że widać zrozumienie tego faktu także wśród przedstawicieli państwa, takich jak Ministerstwo Cyfryzacji i Administracji czy Urząd Komunikacji Elektronicznej" - dodał.Zgorzelski podkreślił, że tych sytuacji można było uniknąć, ponieważ Związek oraz operatorzy niezależni już dawno zwracali na ten fakt uwagę. Pozostaje jednak optymistą i z nadzieją oczekuje na poprawę wadliwych przepisów.
"Po pierwsze, na pewno należy rozdzielić funkcję nadzoru właścicielskiego nad operatorem wyznaczonym, czyli Pocztą Polską, od funkcji regulacyjnej. Obecnie bowiem ten sam organ, czyli MAC, sprawuje nadzór właścicielki nad jednym z podmiotów, a z drugiej strony - projektuje akty prawne regulujące ten rynek. Mało tego, sprawuje także nadzór nad regulatorem, czyli UKE. To sytuacja niedopuszczalna" - wskazał Zgorzelski.Kolejne problemy to dostęp do infrastruktury, monopol na przekazy pocztowe itp. Prezes OZPNOP zwraca dodatkowo uwagę na tzw. przepisy specjalne, które regulują zasady doręczania korespondencji urzędowej.
"Dzisiaj mamy 5-7 różnych rodzajów przesyłek i każda jest doręczana w różnych trybach. I tu trzeba postawić się w sytuacji listonosza, który musi nad tym zapanować. To chora sytuacja, stanowiąca ograniczenie nie tylko dla operatorów, w tym Poczty Polskiej, ale także dla organów państwa, które muszą potem rozpatrywać różnego rodzaju skargi, np. na sposób pozostawienia awizo" - powiedział.Zgorzelski apeluje więc o szybką zmianę tych przepisów, także z tego powodu, że ich wysoki poziom komplikacji daje pole do manipulacji.
"Złe prawo, dające pole do interpretacji, może powodować nieporozumienia, ale i świadome nim manipulowanie" - podsumował prezes OZPNOP.W XIII Debatcie Eksperckiej ISBnews pt. "Liberalizacja rynku pocztowego – czy po ponad 2 latach rzeczywiście nastąpiła?" uczestniczyli zastępca prezesa UKE Karol Krzywicki, członek zarządu InPost Krystian Szostak, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Niepublicznych Operatorów Pocztowych Rafał Zgorzelski, prezydent Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski oraz partner zarządzający w Kancelarii Radców Prawnych Mikulski & Partnerzy Robert Mikulski. Wszyscy zgodzili się, że w ciągu ostatnich dwóch lat nastąpił szereg pozytywnych zmian na rynku, ale w dużej mierze była to zasługa oddolnych inicjatyw podmiotów tego rynku, a nie legislacji, która wciąż sprzyja dawnemu monopoliście. Pełne uwolnienie rynku wymaga więc kolejnej nowelizacji ustawy Prawo Pocztowe. Aktywny udział w ulepszaniu prawa we współpracy z operatorami zadeklarował UKE.
Lesław Kretowicz
(ISBnews)
Warszawa, 30.06.2015 (ISBnews) - Na horyzoncie nie widać propozycji zmian przepisów prawa, które regulują rynek internetowych zakładów bukmacherskich. Choć można zauważyć pewien wzrost wpływów z podatku od gier do budżetu, to ogromnych rozmiarów szara strefa oddziałuje negatywnie nie tylko na kondycję Skarbu Państwa, graczy, czy przedsiębiorców, ale również bezpośrednio na polski sport. Należy podjąć wszelkie działania, aby zapewnić warunki uczciwej konkurencji na polskim rynku zakładów wzajemnych oraz nakłonić operatorów offshore do legalizacji swojej działalności w Polsce, ocenia specjalista ds. podatkowych w organizacji Pracodawcy RP Mariusz Korzeb.
"Kwota podatku zapłaconego przez zarejestrowane na polskim rynku serwisy bukmacherskie w I kwartale 2015 r. co prawda przewyższa wyniki z I kwartału 2014 r., jednakże analizując skalę problemu oczywiste jest, że w celu uzdrowienia sytuacji niezbędne są zdecydowane kroki legislacyjne. Nie można zapomnieć, iż ok. 90% udziału w branży zakładów bukmacherskich należy do nielegalnie funkcjonujących serwisów zagranicznych, tzw. offshore. Powoduje to szereg problemów, których źródłem są przede wszystkim zbyt wysokie opodatkowanie usług zakładów wzajemnych oraz źle skonstruowane i restrykcyjne przepisy ustawy hazardowej" - wskazuje Korzeb, cytowany w komunikacie.
Jego zdaniem, obecne rozwiązania nie pozwalają legalnie działającym na rynku podmiotom na nawiązanie realnej konkurencji z operatorami offshore. Dużo większe obciążenie podatkowe i restrykcje dotyczące reklamowania swoich usług powodują, że serwisy te nie mogą zaoferować swoim klientom tak korzystnych stawek, jakie oferują podmioty zagraniczne, uważa specjalista z Pracodawców RP.
"Z tego powodu oraz z uwagi na brak systemu, który przestrzegałby graczy przed korzystaniem ze stron operatorów offshore częściej wybierane są właśnie strony zagraniczne. Dodatkowo działalność zagranicznych serwisów wielu osobom wydaje się być wiarygodna i zgodna z literą prawa. Gracze często nie mają świadomości naruszania przepisów, a wpływa na to m. in. wszechobecna reklama czy to w sieci internet, czy podczas widowisk sportowych, gdzie logotypy niezarejestrowanych w Polsce serwisów widoczne są na banerach reklamowych czy koszulkach zawodników" - wskazuje Korzeb.
Brak efektywnych działań administracji w stosunku do operatorów offshore oraz wysokie opodatkowanie powodują, że te podmioty nie planują legalizacji swojej działalności w Polsce, podkreśla ekspert Pracodawców RP.
"Oczywiście, należy mieć na uwadze, że wypracowanie optymalnych rozwiązań dla branży zakładów wzajemnych nie jest zadaniem prostym. Jednakże już teraz powinna zostać przeprowadzona kampania informacyjna, z pomocą której będzie możliwe uświadomienie graczy, że korzystając ze stron operatorów offshore po pierwsze ryzykują odpowiedzialnością karną, a po drugie nie wspierają polskiego sportu i zasilają w ten sposób budżety innych państw. Dziś gracze, którzy wybierają ofertę niezarejestrowanych serwisów bardzo często nie mają wiedzy, iż narażają się na poważne konsekwencje, w tym również nawet na karę pozbawienia wolności" - podkreśla ekspert.
"W związku z tym, że zwalczanie szarej strefy i dobro polskiego sportu są w interesie ogółu, to obniżenie opodatkowania działalności zakładów wzajemnych oraz zmiana uregulowań ustawy hazardowej powinna być jednym z priorytetów Ministerstwa Finansów. Choć przedstawiciele resortu dostrzegają problem, to jednak ciężko jest zauważyć poważne działania, które faktycznie mogą zmienić obecną niekorzystną sytuację branży. Należy w tym zakresie podjąć wszelkie działania, aby zapewnić warunki uczciwej konkurencji na polskim rynku oraz nakłonić operatorów offshore do legalizacji swojej działalności w Polsce" - podsumował Korzeb.
(ISBnews)
Warszawa, 29.06.2015 (ISBnews) - W zakresie liberalizacji rynku pocztowego w ostatnich 2 latach nastąpił szereg pozytywnych zmian, była to jednak w dużej mierze zasługa oddolnych inicjatyw podmiotów tego rynku, a nie legislacji, która wciąż sprzyja dawnemu monopoliście. Pełne uwolnienie rynku wymaga więc kolejnej nowelizacji ustawy Prawo pocztowe, uważają uczestnicy XIII debaty eksperckiej agencji ISBnews pt. "Liberalizacja rynku pocztowego - czy po ponad 2 latach rzeczywiście nastąpiła?". Aktywny udział w ulepszaniu prawa we współpracy z operatorami zadeklarował Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE).
RYNEK POCZTOWY REGULUJE SIĘ SAM, A PRAWO STOI W MIEJSCU
"Od częściowego otwarcia rynku minęło już trochę czasu i można robić pewne podsumowania. Przez 2 lata funkcjonowania ustawy wydarzyło się wiele dobrego, ale to nie efekt legislacji, lecz aktywności operatorów, którzy chcą czynić rynek lepszym. O ile liberalizacja oddolnie idzie 'do przodu', to martwi mnie, że kolejne postępy demonopolizacji dokonują się w Krajowej Izbie Odwoławczej i sądach. Z praktyki widać, że potrzeba nowelizacji prawa pocztowego i powiązanych ustaw. Przepisy nie są doskonałe, pełne wątpliwości i niejasności" - powiedział prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Niepublicznych Operatorów Pocztowych Rafał Zgorzelski.
W jego ocenie, rynek nie będzie liberalny, dopóki usługa publiczna będzie regulowana.
"Ja nie chcę, by to był rynek państwa, tylko konsumenta. Temu nie sprzyja sytuacja, w której istnieją przywileje dla jednego operatora. Jeśli ofertę może złożyć tylko jeden podmiot, nie ma mowy o korzyściach dla klienta, np. oszczędnościach" - podkreślił Zgorzelski.
Z jego stanowiskiem zgodził się członek zarządu ds. prawnych i regulacyjnych InPost Krystian Szostak.
"Prawo od 2 lat się nie zmieniło, jest dalekie od doskonałości. Jednak sporo zmieniło się na rynku. Nie jest to, niestety, efektem działań państwa, ale dokonało się poza nim. Nastąpiły zmiany w świadomości odbiorców, zwłaszcza publicznych. Zrozumieli oni, że konkurencja jest dobra, sprzyja jakości i niższym cenom. To, że ceny spadły ponad dwukrotnie i oczekiwania rosną - jak np. w przetargu dla sądów - to efekt konkurencji" - wskazał.
Szostak nawiązał do dobrego - w jego opinii - przykładu, jakim była liberalizacja w obszarze telekomunikacji.
"Jeśli chodzi o to, co w przyszłości powinno nastąpić - przykład jest blisko - to świat telekomunikacyjny. To powinien być wzór. Do tego dąży InPost, pokazując, że jest realną konkurencją dla Poczty Polskiej. Ale bez interwencji państwa, UKE, to trudna droga, prowadząca przez sądy i KIO. Rynek wymaga interwencji" - zaznaczył członek zarządu InPost.
LIBERALIZACJA PRAWA TELEKOMUNIKACYJNEGO WZOREM DO NAŚLADOWANIA
Natomiast według prezydenta Centrum im. Adama Smitha Andrzeja Sadowskiego, konkurencja przyniosła pozytywne efekty w działalności samej Poczty Polskiej.
"Konkurencja sprawiła, że Poczta Polska musiała zacząć działać inaczej, widać ozdrowieńcze efekty. Dba o wizerunek, dodaje usługi, stara się uzyskiwać przewagę technologiczną, zwiększa dostępność czasową i przestrzenną usług" - wyliczył.
Sadowski także odwołał się do przykładu rynku telekomunikacyjnego, widząc w tym przypadku wzór do naśladowania.
"Monopol w telekomie niszczył rynek, rząd interweniował i nastąpiła poprawa, np. w dostępie do internetu. Tamten rynek wydał się niektórym nie do uwolnienia, a udało się. Także w usługach pocztowych należy doprowadzić do całkowitego uwolnienia i pełnego wolnego wyboru" - kontynuował Sadowski.
Poczynił również spostrzeżenie, że nie powinno mówić się o "operatorach alternatywnych", gdyż wszyscy są "publiczni". Według niego, "zadaniem dla przyszłego parlamentu jest likwidacja zakotwiczeń monopolu".
Na niedoskonałości legislacyjne zwrócił uwagę także radca prawny, partner zarządzający w Kancelarii Radców Prawnych Mikulski & Partnerzy Robert Mikulski.
"Nie poprawił się poziom zaimplementowania regulacji UE. Bariery do pełnej liberalizacji pozostały. Operator nie może 'dowieźć' usługi ze względu na przepisy, nawet jeśli ma możliwości technologiczne. Regulacje pozwalają wykonywać niektóre usługi włącznie Poczcie Polskiej. Ale mamy doświadczenie w liberalizacji energetyki, gazu, infrastruktury drogowej i kolejowej. Krok po kroku łamiemy bariery, także pod naciskiem niektórych graczy rynkowych" - powiedział Mikulski.
UKE: WIDZIMY PROBLEMY, PRACUJEMY NAD DALSZĄ STRATEGIĄ ZMIAN
Nie ze wszystkimi uwagami w kierunku regulatora i władzy ustawodawczej zgodził się zastępca prezesa UKE Karol Krzywicki, choć podkreślił, że ma świadomość potrzeby zmian w prawie.
"Zgadzam się z kierunkiem liberalizacji, ale ważne jest, by rynek przez ten proces przeprowadzić bez wstrząsów. Rozumiemy, że każda ustawa powinna być monitorowana po wejściu i nowelizowana. Pracujemy nad dalszą strategią i chcemy rozmawiać ze wszystkimi operatorami. Chcemy dążyć do zmiany prawa, słuchać operatorów i ich uwag w sprawach małych i dużych. Konkurencja jest najlepszym regulatorem, powinniśmy się starać, by jak najszybciej zaistniała" - powiedział Krzywicki.
Podkreślił jednak, że urząd musi działaś w granicach prawa i dbać przede wszystkim o konsumenta. Według niego, zewnętrznym impulsem do zmian może być kolejny "raport implementacyjny" UE, spodziewany w najbliższych miesiącach.
"Polskie prawo i tak jest stosunkowo liberalne na tle unijnego" - podsumował swoją wypowiedź Krzywicki.
Odnosząc się do słów zastępcy prezesa UKE, Rafał Zgorzelski potwierdził dobrą współpracę Urzędu z rynkiem, ale wskazał kluczowy - jego zdaniem - problem.
"Ma miejsce sytuacja niedopuszczalna, w której funkcje regulacyjne pełni minister odpowiadający za łączność, który jednocześnie sprawuje nadzór właścicielski nad jednym z operatorów. Podlega mu też prezes UKE, to jest to model z punktu widzenia logiki i prawa niedopuszczalny" - powiedział Zgorzelski.
Wtórował mu Szostak, podkreślając, że konflikt interesów polega na tym, że rozporządzenia wydaje właściciel Poczty Polskiej.
"Operatorzy nie potrzebują zmuszać do współpracy Pocztę Polską, bo sobie dadzą radę sami. Ale niezbędna jest likwidacja przywilejów operatora wyznaczonego. Dochodzi do paradoksów, w których np. InPost nie może skorzystać z własnych usług w prowadzeniu korespondencji pocztowej z sądem" - powiedział także Szostak.
Analizując scenariusze na przyszłość, wszyscy uczestnicy XIII Debaty Eksperckiej ISBnews zgodzili się, że powinny one opierać się na strategii, podobnie jak było w przypadku liberalizacji telekomunikacji.
"Wówczas strategię dał premier, ale w ślad za nią pracował parlament. Kolejność była następująca: strategia - zmiana ustawy - działania. Prace nad prawem pocztowym też trwały kilka lat. Teraz ponownie będziemy nad nim pracować, może raport implementacyjny UE będzie dodatkowym impulsem, może po wyborach będą kolejne bodźce. Trzeba rozmawiać, odseparowując emocje" - podsumował zastępca prezesa UKE.
Lesław Kretowicz, Tomasz Chaberko
(ISBnews)
Warszawa, 25.06.2015 (ISBnews) - Przyjęte niedawno nowe kryteria wyboru projektów edukacyjnych w ramach Programu Operacyjnego "Polska Cyfrowa" mogą skutkować rozproszeniem środków na inicjatywy, które będą miały niewielki wpływ na rozwiązanie problemu wykluczenia cyfrowe blisko 10 mln Polaków w wieku powyżej 50 lat, uważa Instytut Biznesu. Organizacja zaapelowała o rewizję przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju przyjętych kryteriów.
Instytut Biznesu zwraca uwagę w opublikowanym właśnie stanowisku, że przyjęte przez Komitet Monitorujący PO PC nowe kryteria, które zadecydują o wyborze programów na rzecz edukacji cyfrowej społeczeństwa, faworyzują realizację projektów maksymalnie średniej skali (do 300 gmin), których wpływ w żaden sposób nie gwarantuje spójności działań w skali Polski oraz odpowiedniego impetu strategicznego, niezbędnego do pokonania znaczącej bariery w rozwoju e-gospodarki w Polsce.
Na projekty dotyczące działań szkoleniowych na rzecz rozwoju kompetencji cyfrowych (działanie 3.1 PO PC), wyłonione w trakcie pierwszego konkursu, planuje się przeznaczyć ok. 180 mln zł.
Instytut Biznesu krytykuje także założony wskaźnik przeszkolenia do 2023 roku zaledwie 400 tysięcy osób w ramach projektów edukacji cyfrowej. "To w żaden sposób nie odpowiada skali potrzeb ani wyzwaniu, jakie w tej mierze stoi przed Polską" - czytamy w stanowisku.
Nowe kryteria preferują projekty, które zapewnią wysoki wkład własny wnioskodawców, przy jednoczesnym ograniczaniu możliwości udziału gmin, których dochody per capita są wyższe niż średnia krajowa. Zdaniem Instytutu Biznesu, takie wymagania są niespójne i niedostosowane do realizacji strategicznego celu Programu "Polska Cyfrowa". Ponadto skutkować będą zmarnotrawieniem dorobku dużych projektów edukacyjnych, prowadzonych w ostatnich latach przez wiodące organizacje pozarządowe, a także Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji.
(ISBnews)
Warszawa, 17.04.2015 (ISBnews) - Poczta Polska jako operator wyznaczony zapewni możliwość głosowania w wyborach prezydenckich, podała spółka. Do 27 kwietnia można zgłosić chęć głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich, które odbędą się 10 maja.
"Wszyscy obywatele Polski mający czynne prawo wyborcze mogą zagłosować korespondencyjnie w najbliższych wyborach prezydenckich. Do tej pory z tego rozwiązania mogły korzystać jedynie osoby niepełnosprawne oraz przebywające w czasie wyborów za granicą. Poczta Polska jako operator wyznaczony zapewni każdemu pomoc w takim głosowaniu" – czytamy w komunikacie.
Chętni do takiej formy czynnego udziału w wyborach powinni zgłosić ustnie, pisemnie, telefaksem lub elektronicznie swój zamiar do właściwego Urzędu Gminy. Wniosek nie ma jednolitej formy. Takie zgłoszenie powinno zawierać nazwisko i imię wnioskującego, imię ojca, datę urodzenia, numer PESEL, informację, że chodzi o wybory prezydenckie i podać adres, na który upoważniony pracownik Urzędu Gminy albo Poczty Polskiej dostarczy pakiet wyborczy. Wyborca otrzyma pakiet wyborczy z kartą do głosowania nie później niż 7 dni przed dniem wyborów, podano w informacji.
"Głosowanie korespondencyjne wymaga przestrzegania określonych zasad korzystania z pakietu wyborczego. W jego skład wchodzą: koperta zwrotna, karta do głosowania, koperta na kartę do głosowania, instrukcja głosowania korespondencyjnego, nakładka na kartę do głosowania sporządzona w alfabecie Braille'a – jeżeli wyborca zażądał ich przesłania oraz oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu na karcie do głosowania" – czytamy dalej.
Jak podano, wyborca po wypełnieniu "karty do głosowania" wkłada ją do "koperty na kartę do głosowania" i zakleja. Następnie zaklejoną "kopertę z kartą do głosowania" umieszcza w "kopercie zwrotnej" i dołącza do niej podpisane "oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu na karcie do głosowania". Obywatele biorący udział w głosowaniu, zaklejoną przesyłkę zawierającą wypełnioną "kartę do głosowania", składają do 6 maja w dowolnej placówce pocztowej w kraju lub do 7 maja w placówce pocztowej w tej gminie, w której są wpisania do rejestru wyborców.
"Natomiast jeśli chodzi o osoby niepełnosprawne to najpóźniej 7 maja listonosze Poczty Polskiej odbiorą osobiście od nich przesyłki z wypełnioną 'kartą do głosowania', jeśli zgłoszą wcześniej potrzebę odbioru 'koperty zwrotnej' pod wskazanym adresem" – zaznaczono w informacji.
Głosowanie korespondencyjne dla wszystkich obywateli jest bezpłatne. Głosy oddane za pośrednictwem Poczty Polskiej trafią do właściwej obwodowej komisji wyborczej do zakończenia głosowania.
"Udział w głosowaniu bez konieczności przyjścia do lokalu wyborczego to ułatwienie nie tylko dla osób niepełnosprawnych. Sejm RP zgodził się na umożliwienie głosowania korespondencyjnego wszystkim obywatelom w połowie zeszłego roku. Zmiana obejmie wszystkie wybory powszechne, prócz samorządowych. Pierwsze takie wybory, w których będzie można wziąć udział korespondencyjnie, odbędą się 10 maja" – podsumowano w informacji.
(ISBnews)
Warszawa, 06.11.2014 (ISBnews) - Nowa ustawa konsumencka oznacza jedno - wzrost liczby zamówień w internecie. Wchodzące na przełomie roku przepisy wpłyną pozytywnie na rynek e-commerce, uważa wiceprezes Comarch, dyrektor sektora ERP Zbigniew Rymarczyk.
"Właściciele sklepów są coraz bardziej świadomi, iż muszą dbać o klientów i stwarzać im komfortowe warunki handlowe. Nowe przepisy zwiększają poczucie bezpieczeństwa zakupów online dla internautów, którzy otrzymają nowe przywileje. Rezultat może być tylko jeden - wzrost ilość zamówień w internecie" – powiedział Rymarczyk, cytowany w komunikacie.
25 grudnia 2014 r. wchodzą w życie najważniejsze od lat zmiany w prawie konsumenckim. Nowa ustawa o prawach konsumenta, to nie tylko wydłużenie terminu na odstąpienie od umowy do 14 dni, ale przede wszystkim szereg zmian wymaganych na stronach internetowych platform handlowych i e-sklepów, nowe obowiązki informacyjne, zmiany w procedurze reklamacyjnej oraz zmiany w sposobie zawierania umów przez telefon.
Dzięki ustawie klient dokonujący zakupów online będzie jeszcze bardziej chroniony i tym samym czuł się bezpieczniej kupując w sieci (także robiąc zakupy w innym państwie członkowskim). Ustawa koryguje również wszelkie luki prawne, które są często wykorzystywane przez nieuczciwych sprzedawców.
"Lista podstawowych obowiązków informacyjnych została wydłużona z obecnych 9 do 21. Wśród ciekawszych nowych wymogów można wskazać przykładowo konieczność poinformowania konsumenta o możliwości skorzystania z pozasądowych sposobów rozpatrywania reklamacji i dochodzenia roszczeń oraz zasadach dostępu do tych procedur" - ocenił Maciej Chwaliński, specjalista z serwisu Prokonsumencki.pl, cytowany w komunikacie.
"Aspekt wejścia nowej ustawy o prawach konsumenta jest przez nas obserwowany już od dłuższego czasu. W zasadzie jesteśmy już na nią gotowi. Nasze oprogramowanie jest zawsze zgodne z obowiązującymi przepisami, zarówno rozwiązania z zakresu e-commerce: platforma handlowa wszystko.pl oraz oprogramowanie sklepu internetowego, jak i pozostałe produkty Comarch" – podsumował product manager Comarch ERP e-Commerce Tomasz Bernacki, cytowany w komunikacie.
Comarch S.A. specjalizuje się w projektowaniu, wdrażaniu oraz integracji zaawansowanych systemów informatycznych, narzędzi programistycznych, narzędzi i infrastruktur sieciowych.
(ISBnews)
Warszawa, 30.10.2014 (ISBnews) - Aukcja na częstotliwości 800 MHz i 2600 MHz może się nie odbyć, uważa ekspert rynku medialnego i była prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) Anna Streżyńska.
"Wygląda na to, że ogłoszona przez prezesa UKE aukcja na częstotliwości 800 MHz i 2600 MHz może się nie odbyć. W zasadzie można to ogłosić (...), ponieważ prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, licząc termin na złożenie ofert (24 listopada 2014 r.), zapomniał o zasadach tych wyliczeń. Przepisy nakazują nieuwzględnienie w obliczeniach dnia zdarzenia, od którego liczy się termin - w tym przypadku ogłoszenia aukcji, co nastąpiło 10 października - oraz przesądzają, że termin mija z upływem ostatniego dnia terminu, czyli 24 listopada 2014 o godzinie 24:00. Tymczasem prezes UKE ustalił termin składania dokumentów do 24 listopada 2014 do godziny 15:00 i już nie może tego zmienić" - napisała Streżyńska, cytowana przez telko.in.
"W podjętej na przełomie ubiegłego i bieżącego roku próbie uruchomienia aukcji, w odpowiedzi na pytania uczestników o sposób liczenia terminu, prezes UKE przedstawił zgodne z prawem zasady liczenia terminów. Według mnie, obecnie ich nie zastosował" - dodała.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) ocenia, że "zakres i zasady ogłoszonej przez prezesa UKE selekcji dystrybucji widma z zakresu 800 MHz i 2600 MHz w niedostateczny sposób chronią stan konkurencji i interesy konsumentów na tym rynku", poinformowała wiceprezes UOKiK Bernadeta Kasztelan-Świetlik.
Na początku października Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) ogłosił aukcję na 19 rezerwacji częstotliwości z pasma 800 MHz i 2,6 MHz, podał Urząd. Oferty wstępne składa się w formie określonej w dokumentacji aukcyjnej w terminie do dnia 24 listopada 2014.
(ISBnews)
Warszawa, 29.10.2014 (ISBnews) - Wejście w życie 25 grudnia br. nowelizacji przepisów o rękojmi zwiększy bezpieczeństwo kupujących mieszkania na rynku pierwotnym, dając dwa dodatkowe lata na wykrycie ewentualnych usterek budynku. Według dyrektora ds. marketingu i komunikacji w Skanska Residential Development Poland Jakub Zagórskiego nowe przepisy przyczynią się do podniesienia standardów wykonawczych.
"Wejście w życie nowelizacji przepisów o rękojmi zwiększy bezpieczeństwo kupujących. Nie zmienia to wiele w przypadku sprawdzonych deweloperów, którzy oferują budynki dobrej jakości. Nowe przepisy podniosą poprzeczkę wszystkim firmom mieszkaniowym, tak by w całym kraju zwiększyć standardy wykonawcze. Nie chodzi tylko o drobne usterki, które mogą się zdarzyć i w takim wypadku naturalną rzeczą jest ich naprawa przez dewelopera, ale o konstrukcję budynku i ukryte wady, które mogą wpłynąć na komfort życia czy nawet bezpieczeństwo" - skomentował Zagórski, cytowany w komunikacie.
25 grudnia wchodzi w życie ustawa o prawach konsumenta (Ustawa z dnia 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta), która wprowadza m.in. pięcioletni okres rękojmi za wady. Oznacza to, że osoby kupujące mieszkanie na rynku pierwotnym będą miały 2 lata więcej na wykrycie ewentualnych usterek budynku. W przypadku stwierdzenia, że wady te powstały z winy firmy deweloperskiej przed przekazaniem nabywcy kluczy do mieszkania, deweloper będzie zobowiązany do ich usunięcia. Dodatkowo, do końca października Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów prowadzi konsultacje dotyczące wprowadzenia do ustawy deweloperskiej dodatkowych zapisów chroniących nabywcę nieruchomości mieszkaniowych.
"Dziś uprawnienia z tytułu rękojmi za wady fizyczne nowego mieszkania wygasają po upływie 3 lat. W przypadku stwierdzenia i zgłoszenia nieprawidłowości przez nabywcę w terminie 30 dni od ich zauważenia, co do zasady deweloper ma obowiązek usunąć je na własny koszt, chyba że nie powstały one z powodów istniejących w lokalu już przed sprzedażą. Przedłużenie okresu objętego uprawnieniami z tytułu rękojmi o 2 lata ma dodatkowo chronić konsumentów" - czytamy dalej.
Na przepisy dotyczące rękojmi klient może powołać się w kilku sytuacjach. Po pierwsze wtedy, gdy zaobserwuje wady przyczyniające się do zmniejszenia wartości i użyteczności domu (np. nierówne podłogi, uszkodzone instalacje, nieszczelne okna, zardzewiałe obróbki blacharskie). Deweloperowi można również zgłosić problemy związane np. z niekompletnością lokalu (brak drzwi, okien, instalacji uzgodnionych w umowie) czy brakiem określonych właściwości (w tym niezgodny z umową rozkład bądź powierzchnia pomieszczeń, użycie innych materiałów niż określone w umowie itp.).
„Przepisy chronią również dewelopera doprecyzowując, że chodzi tylko o wady, które zaistniały w chwili wydania lub zawarcia umowy sprzedaży" - dodał Zagórski.
Deweloper nie jest więc odpowiedzialny za błędy powstałe później, np. z winy firmy wykończeniowej. Przywileje z tytułu rękojmi dotyczą też części wspólnej nieruchomości. Mieszkańcy będą mieli 5 lat na zgłoszenie ewentualnych usterek, licząc od podpisania pierwszej umowy przenoszącej własność lokalu w danym obiekcie, czyli od dnia zawiązania wspólnoty mieszkaniowej.
Z nowych przepisów będą mogły skorzystać tylko te osoby, które podpiszą umowę deweloperską lub przedwstępną już po 25 grudnia 2014 r. a także po tej dacie odbiorą mieszkanie od sprzedającego, podsumowano w komunikacie.
(ISBnews)
Warszawa, 21.10.2014 (ISBnews) - Rozporządzenie w sprawie pomocy publicznej udzielanej przedsiębiorcom działającym w specjalnych strefach ekonomicznych (SSE) trafi pod obrady rządu za tydzień, poinformował wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński.
"Jesteśmy na etapie domykania rozporządzenia, jeśli chodzi o mechanizmy i skalę pomocy, mamy uzgodnienie z ministrem [finansów Mateuszem] Szczurkiem, tu jest pełne porozumienie, myślę, że to przedłożenie stanie na najbliższej Radzie Ministrów" - powiedział Piechociński podczas konferencji prasowej.
Wiceminister gospodarki Ilona Antoniszyn-Klik dodała, że rozporządzenie przeszło przez Komitet Stały Rady Ministrów, a postulaty Ministerstwa Gospodarki zostały uwzględnione. Zgodnie z jej słowami, zrezygnowano z pierwotnego postulatu ograniczenia pomocy po 2016 r.
"W założeniu postulat ten miał na celu ograniczenie pomocy po roku 2016, żeby namówić inwestorów, aby wchodzili teraz, w latach 2014-2015. Ministerstwo Gospodarki zwróciło jednak uwagę, że wpisywanie ograniczeń na tym etapie zahamuje przede wszystkim reinwestycje tych, którzy są już teraz w strefach. Na tym etapie i przy tej koniunkturze światowej nie ma pola, by dodatkowo ograniczać warunki funkcjonowania stref" - powiedziała.
Wyjaśniła, że po uzgodnieniu dokonanym przez wicepremiera Piechocińskiego i premier Ewę Kopacz "rozporządzenie wchodzi jeszcze raz w tym tygodniu na Komitet Stały Rady Ministrów bez dodatkowego punktu o zmianach i będzie w przyszłym tygodniu na Radzie Ministrów".
Wcześniej Piechociński przypomniał, że w pierwszym półroczu 2014 r. wydano 438 zezwoleń na prowadzenie działalności gospodarczej w SSE. Przedsiębiorcy zadeklarowali w nich prawie 22 mld zł na nakładów inwestycyjnych oraz utworzenie przeszło 20 tys. miejsc pracy. Poinformował, że procedowane są obecnie kolejne rozszerzenia SSE w Polsce: mieleckiej, pomorskiej, słupskiej, starachowickiej, tarnobrzeskiej, kostrzyńsko-słubickiej i spodziewa się "dobrego bilansu inwestycji w SSE w przyszłym roku".
(ISBnews)
Warszawa, 20.10.2014 (ISBnews) - Środowiska związane z rynkiem książki - autorzy, wydawcy i księgarze - przygotowały projekt ustawy o jednolitej cenie książki. Projekt nakłada na wydawców i importerów książek obowiązek ustalenia jednolitej ceny książki przed wprowadzeniem jej do obrotu, poinformował prezes Polskiej Izby Książki (PIK) Włodzimierz Albin.
"Jednolita cena książek jest stosowana w wielu krajach UE. Pierwszą ustawą tego typu była francuska ustawa Langa przyjęta w roku 1981. Do dzisiaj podobne rozwiązania wprowadzili Niemcy, Hiszpanie, Holendrzy czy Włosi. Rozwiązanie to wspiera interesy wszystkich podmiotów związanych z rynkiem książki – autorów, księgarzy, bibliotekarzy i wydawców. Ale głównym beneficjentem są czytelnicy, którzy dzięki niemu mają dostęp do większej i lepszej jakościowo oferty wydawniczej" - powiedział Albin podczas konferencji prasowej.
Projekt uwzględnia m.in., że cena nowości musi być stosowana przez okres 12 miesięcy przez wszystkie podmioty prowadzące sprzedaż książki nabywcy końcowemu, tj. podmiotowi kupującemu książkę w celu innym niż jej dalsza odsprzedaż, w szczególności w ramach prowadzonej przez siebie działalności gospodarczej.
Jak podano na konferencji, polski rynek książki stanowi niespełna 3% wartości rynku europejskiego - 637 mln euro wobec 22,5 mld euro w 2012 roku, podczas gdy liczba ludności Polski stanowi 7,5% całej ludności Unii Europejskiej. Biblioteka Narodowa odnotowała na koniec 2013 roku rekordową liczbę ponad 38,3 tys. wydawców, z których jednak niespełna 300 uzyskuje łącznie 98% przychodów ze sprzedaży książek. Ponadto w naszym kraju wzrasta liczba wydawanych tytułów, natomiast maleje łączny oraz średni nakład książek.
Jak wskazano, w kraju działa 1850 księgarń, jednak w ciągu ostatnich pięciu lat ich liczba zmniejszyła się o blisko 700 placówek, czyli o ok. 30%. Statystyki te obejmują placówki sieciowe oraz księgarnie niezależne, głównie zlokalizowane w mniejszych miejscowościach.
Szef Polskiej Izby Książki podkreślił, że w dwóch krajach (Wielka Brytania i Szwecja) przeprowadzono deregulację rynku książki. Bogatą Szwecję stać na różne formy dotowania rynku książki, więc negatywne procesy, takie jak spadek czytelnictwa, likwidacja sieci księgarni, spadek jakości wydawnictw, są spowolnione.
"Odmiennym przykładem jest Wielka Brytania. Po pierwszych 10 latach po deregulacji (1996) nastąpiły zmiany w strukturze dystrybucji - wzrosły udziały dużych sklepów sieciowych, internetu, hipermarketów oraz sprzedaży pocztowej i klubowej - natomiast znacznie spadły udziały niezależnych sprzedawców. W latach 2010-2012 sprzedaż internetowa książek (realizowana w ponad 80% przez firmę Amazon) osiągnęła prawie 38-proc. udział i nadal ma trend wzrostowy. Zmalały udziały wszystkich pozostałych uczestników rynku książki, w tym nastąpiła marginalizacja niezależnych księgarni (tylko 3,4% sprzedaży w 2012 r.)" - wskazał Albin.
Dodał, że podobne zmiany mają dzisiaj miejsce w Polsce. Dzisiaj księgarnie sprzedają ok. 40% wszystkich książek. Internet sprzedaje 25%. Sklepy wielkopowierzchniowe odpowiadają za sprzedaż 16%.
(ISBnews)
Warszawa, 15.10.2014 (ISBnews) – Ministerstwo Gospodarki (MG) przekazało Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego (KiDN) uwagi dotyczące propozycji rozszerzenia listy przedmiotów objętych opłatą reprograficzną. W opinii MG ujęcie w znowelizowanym rozporządzeniu także smartfonów i tabletów byłoby nadmiernym doregulowaniem przepisów prawa, podało ministerstwo.
„W opinii MG wprowadzenie proponowanych zmian wymagałoby m.in. dokonania zmian Ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Resort gospodarki stoi na stanowisku, że charakter proponowanej zmiany wymaga przeprowadzenia transparentnego procesu zmian legislacyjnych, w sposób uwzględniający racje wszystkich zainteresowanych stron" – czytamy w komunikacie.
Zdaniem MG należy również zwrócić uwagę na wpływ proponowanych zmian na obrót gospodarczy w Polsce.
"W opinii resortu gospodarki wprowadzenie ewentualnych zmian w tym zakresie wymaga szczegółowego uzasadnienia ekonomicznego i oszacowania wpływu na inne gałęzi gospodarki w ramach oceny skutków regulacji" - czytamy dalej.
Projekt nowelizacji ustawy zakłada rozszerzenie listy urządzeń objętych opłatą reprograficzną o smartfony i tablety.
(ISBnews)
Warszawa, 07.10.2014 (ISBnews) – Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) zdecydował o uwolnieniu rynku szerokopasmowego dostępu do Internetu w 76 gminach, podał Urząd.
„Nowe regulacje spowodują korzystne zmiany zarówno dla konsumentów, jak i operatorów: wzrost inwestycji i zwiększenie konkurencyjności. Decyzja Prezesa Urzędu to przełomowy krok na drodze do liberalizacji tego rynku i zwiększenia inwestycji. Skutkuje brakiem obciążeń regulacyjnych dla rynku hurtowego dostępu szerokopasmowego na obszarach skutecznie konkurencyjnych. Tym samym powinna ona również pozytywnie wpłynąć na rozwój nowoczesnej infrastruktury telekomunikacyjnej w Polsce, co jest niezwykle istotne w związku z koniecznością realizacji postanowień Europejskiej Agendy Cyfrowej oraz Narodowego Planu Szerokopasmowego" - czytamy w komunikacie.
Brak regulacji na obszarach konkurencyjnych będzie stanowił dodatkowy bodziec do zwiększenia inwestycji w nową infrastrukturę zarówno dla Orange Polska, jak i dla operatorów alternatywnych. Z kolei regulacja na obszarach niekonkurencyjnych pozwoli na dalszą konkurencję usługową, bazującą na infrastrukturze Orange w celu zagwarantowania użytkownikom osiągania maksymalnych korzyści w zakresie różnorodności, ceny i jakości usług telekomunikacyjnych, podkreślono w informacji.
„W kontekście wciąż niezadowalającej penetracji szerokopasmowego Internetu w naszym kraju, zarówno operator o znaczącej pozycji, jak i operatorzy alternatywni powinni działać w kierunku szybkiej rozbudowy infrastruktury telekomunikacyjnej. Oczywiście decyzje biznesowe, a za takie należy uznać rozbudowę posiadanej infrastruktury telekomunikacyjnej, zawsze leżą w gestii przedsiębiorców i są ich suwerennymi decyzjami, jednakże jedynie zwiększenie inwestycji infrastrukturalnych pozwoli świadczyć pełne spektrum usług dla szerszego grona odbiorców, a co za tym idzie, zwiększać i poprawiać dostęp konsumentów do nowoczesnego, szerokopasmowego Internetu" - powiedziała prezes UKE Magdalena Gaj, cytowana w komunikacie.
W opinii prezesa UKE, nienakładanie na tzw. operatora zasiedziałego obowiązków regulacyjnych, którymi nie powinien on być obciążany na skutecznie konkurencyjnych obszarach, powinno pozytywnie wpłynąć na jego skłonność do podejmowania działań inwestycyjnych, a pośrednio także na możliwości konkurencyjne wobec innych operatorów. Wprowadzenie nowej regulacji, która w sposób kompleksowy i spójny reguluje tak ważny segment, jakim jest rynek szerokopasmowego dostępu do Internetu było konieczne, aby zapewnić przejrzystość i przewidywalność zobowiązań, istotną dla wszystkich uczestników rynku telekomunikacyjnego.
„Stworzenie realnej konkurencji na kilkudziesięciu lokalnych rynkach, na których działają i konkurują ze sobą różni operatorzy, pozwoli zwiększyć nie tylko konkurencję usługową, lecz także infrastrukturalną pomiędzy wszystkimi graczami, przede wszystkim w oparciu o infrastrukturę nowej generacji. Dlatego prowadziłam intensywne działania na rzecz liberalizacji tego rynku, gdyż to właśnie zachęci przedsiębiorców - w tym Orange - do kolejnych inwestycji" – dodała Gaj.
W informacji podkreślono, że decyzja po raz pierwszy od 2007 roku kompleksowo reguluje rynek hurtowego dostępu do szybkiego Internetu, kończąc tym samym wieloletni okres niestabilności i niepewności regulacyjnej, kiedy rynek ten był objęty różnymi, niekoniecznie adekwatnymi zobowiązaniami. Stabilność i pewność otoczenia regulacyjnego także sprzyja decyzjom inwestycyjnym ze strony operatorów, minimalizując ryzyko.
Zgodnie z ogłoszoną regulacją, opartą na analizie sytuacji konkurencyjnej, w każdym z ponad 3000 obszarów gminnych w Polsce, dany obszar może być uznany za konkurencyjny jeśli łącznie spełni następujące kryteria:
- na danym obszarze gminnym Orange Polska nie posiada 40% i więcej udziałów pod względem liczby klientów na detalicznym rynku dostępu szerokopasmowego;
- na danym obszarze gminnym działa przynajmniej trzech operatorów, świadczących, detaliczną usługę szerokopasmowego dostępu do Internetu;
- przynajmniej 65% lokali na danym obszarze gminnym posiada dostęp do infrastruktury przynajmniej trzech operatorów;
- nie więcej niż 10% lokali na danym obszarze gminnym nie posiada dostępu do Internetu.
(ISBnews)
Warszawa, 22.07.2014 (ISBnews) - Rada Ministrów zaktualizowała "Program wspierania inwestycji o istotnym znaczeniu dla gospodarki polskiej na lata 2011-2020". Do najważniejszych zmian należy m.in. dodanie sektora rolno-spożywczego i biotechnologii zielonej do listy sektorów priorytetowych, podało Centrum Informacyjne Rządu.
"Zmieniona uchwała aktualizuje program (...) oraz wprowadza elementy zwiększające jego atrakcyjność w obszarze wsparcia napływu inwestycji do Polski. Najważniejsze zmiany dotyczą m.in. dodania do listy sektorów priorytetowych: sektora rolno-spożywczego i biotechnologii zielonej jako trzeciej gałęzi biotechnologii kwalifikującej się do wsparcia" - czytamy w komunikacie.
Dalsze zmiany dotyczą wprowadzenia szczegółowych kryteriów wyliczania wsparcia z tytułu kosztów kwalifikowanych dla projektów badawczo-rozwojowych. Wprowadzono ponadto jednoznaczny zapis, który wyklucza udzielenie wsparcia z tytułu kosztów kwalifikowanych dla nowej inwestycji inwestycjom realizowanym w sektorze nowoczesnych usług. Ponadto wyłączono możliwość zaliczania kosztów najmu do kosztów inwestycji w sektorze badawczo-rozwojowym i obniżenie z 1,5 do 1,0 mln zł minimalnego poziomu kosztów inwestycji wymaganego dla projektów badawczo-rozwojowych, ubiegających się o wsparcie z tytułu tworzenia nowych miejsc pracy.
CIR podało również, że umowy zawierane z przedsiębiorcami w ramach programu podlegają corocznym kontrolom realizowanym przez przedstawicieli ministra gospodarki. Wyniki tych kontroli (w postaci rocznych sprawozdań) są przedstawiane Radzie Ministrów nie później niż do 31 sierpnia roku następującego po okresie sprawozdawczym.
(ISBnews)