Znaleziono wyników: 1164
Warszawa, 28.08.2025 (ISBnews) - Deficyt w projekcie budżetu na 2026 r. będzie wysoki, "za wysoki, by być szczęśliwym", ale obejmuje on m.in. 200 mld zł wydatków na obronność, poinformował premier Donald Tusk.
"My dobrze wiemy i przecież tego nikt z nas nie ukrywał, że wydajemy dużo pieniędzy. Proszę państwa, nikogo nie będzie interesowało to, że mamy deficyt wysoki, za wysoki, żebym był szczęśliwy. [...] My niskim deficytem nie obronimy polskiej granicy. My polską granicę obronimy nowoczesną, wielką armią. Jeśli w tym budżecie zakładamy, że wydamy na bezpieczeństwo Polski, na obronę 200 mld zł, to to musi kosztować" - powiedział Tusk przed posiedzeniem Rady Ministrów poświęconym projektowi przyszłorocznego budżetu.
"My wiemy, dlaczego to robimy. Ponurym komentarzem do naszych decyzji była choćby ostatnia noc w Ukrainie. Wojna nabiera tam niestety rozpędu. Wszystkie iluzje wielu przywódców światowych, że wystarczy pięć spotkań i wojna się skończy, świadczą tylko o tym, że nie znają Rosji, nie znają Putina. Wojna się toczy i będzie się toczyła" - dodał.
W połowie czerwca Rada Ministrów przyjęła założenia projektu budżetu państwa na rok 2026, zakładające wzrost PKB na poziomie 3,5% oraz średnioroczną inflację w wysokości 3%. Zgodnie z propozycją, płace w "budżetówce" mają wzrosnąć w 2026 roku o 3%, zaś stopa bezrobocia rejestrowanego (na koniec roku) - 4,9%.
(ISBnews)
Warszawa, 27.08.2025 (ISBnews) - Rząd przygotował rozporządzenie, które pozwoli zwiększyć moc wiatraków lądowych po zawetowaniu ustawy w tej sprawie przez prezydenta, poinformował premier Donald Tusk.
"Jest weto prezydenckie, przygotowaliśmy już rozporządzenie i bez ustawy, niezależnie od weta prezydenckiego, zwiększymy moc wiatraków lądowych, przede wszystkim przez tak zwany repowering, czyli te lokalizacje, które już są - tam będziemy wymieniali wiatraki, to będą dużo wydajniejsze turbiny. Tam, gdzie te uproszczone radykalnie przepisy środowiskowe pozwolą, będą wyższe maszty, więc ten prąd tak czy inaczej popłynie z wiatraków" - powiedział Tusk podczas briefingu.
Dodał, że jeszcze dziś resorty klimatu i środowiska oraz energii przedstawią szczegóły w tej sprawie.
"Cała gospodarka, nasze bezpieczeństwo zależy od niskich cen energii. Ja też nie przepadam za krajobrazem, gdzie jest pełno wiatraków, ale akurat lądowe wiatraki dają możliwość najszybszego uzupełnienia tego bilansu i ten prąd dzisiaj z wiatraków lądowych jest najtańszy" - podsumował premier.
W ub. tygodniu prezydent Karol Nawrocki zdecydował się zawetować ustawę wiatrakową, zawierającą także przepisy dotyczące mrożenia cen energii elektrycznej.
Zawetowany projekt zakładał m.in. zniesienie zasady 10H i ustalenie minimalnej odległości wiatraków od zabudowań na 500 m, co - w ocenie autorów projektu - powinno przyczynić się do wzrostu zainstalowanej mocy w nowych projektach wiatrowych na lądzie, nawet o 60-70%. Nowe przepisy wprowadzały też zachęty dla inwestorów, aby w miejsce starych turbin instalowali nowe.
(ISBnews)
Warszawa, 22.08.2025 (ISBnews) - Rząd planuje przyjęcie w IV kw. projektu nowelizacji Prawa farmaceutycznego, którego celem jest uchylenie całkowitego zakazu reklamy aptek ogólnodostępnych i punktów aptecznych (obowiązującego od 2012 r.), podano w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów.
W 2013 r. do Komisji Europejskiej została wniesiona skarga dotycząca przepisu o całkowitym zakazie reklamy. Komisja uznała skargę za zasadną i skierowała sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). 19 czerwca 2025 r. TSUE w wyroku w sprawie C-200/2024 orzekł, że całkowity zakaz jest środkiem nadmiernie restrykcyjnym i nieproporcjonalnym w stosunku do celu ochrony zdrowia publicznego, przypomniano.
"Projekt ma na celu wdrożenie powyższego wyroku TSUE i dostosowanie przepisów prawa do prawa Unii Europejskiej, podkreślono.
"Istotą planowanych zmian jest uchylenie całkowitego zakazu reklamy aptek ogólnodostępnych i punktów aptecznych zawartego w art. 94a ustawy z dnia 6 września 2001 r. – Prawo farmaceutyczne" - czytamy w wykazie.
Ponadto w związku z tym, że zostanie uchylony zakaz reklamy aptek ogólnodostępnych i punktów aptecznych, konieczne jest określenie zasad prowadzenia reklamy apteki ogólnodostępnej lub punktu aptecznego.
"Założeniem jest wprowadzenie ograniczeń w treści reklamy, które będą miał na celu zabezpieczenie pacjentów przed zachęcaniem do nabywania leków lub innego asortymentu apteki oraz korzystania z usług apteki w sposób nieracjonalny i w oderwaniu od potrzeb zdrowotnych pacjenta. Wprowadzane przepisy uniemożliwią prowadzenie reklamy wykraczającej poza ustanowiony standard obiektywizmu i neutralności przekazu reklamowego" - czytamy dalej.
Ponadto projektowane przepisy, zgodnie z wytycznymi zawartymi w wyroku TSUE, mają umożliwić prowadzenie reklamy usług świadczonych przez farmaceutów w sposób zapewniający poszanowanie zasad wykonywania zawodu farmaceuty oraz zgodnie z zasadami etyki, wskazano także.
"Proponuje się ponadto trzykrotnie podwyższyć maksymalną wysokość kary pieniężnej za naruszenie zakazu reklamy aptek ogólnodostępnych, punktów aptecznych oraz ich działalności" - napisano też w informacji.
Organ odpowiedzialny za opracowanie projektu to Ministerstwo Zdrowia; planowany termin przyjęcia projektu przez Radę Ministrów: IV kwartał 2025 r., podsumowano.
(ISBnews)
Warszawa, 13.08.2025 (ISBnews) - Podatek od usług cyfrowych w Polsce zapłaciłyby tylko firmy o przychodach powyżej 750 mln euro globalnie, podało Ministerstwo Cyfryzacji (MC). Stawka podatku może wynieść 3%, 4,5% lub 6%, przy czym resort opowiada się za jej najniższym poziomem.
W Ministerstwie Cyfryzacji odbyło się spotkanie z szeroką reprezentacją organizacji branżowych i pozarządowych poświęcone omówieniu modelu podatku od działalności cyfrowej, podano.
"Proponowane rozwiązania wprowadzałyby bezpośredni podatek od skonsolidowanych przychodów największych podmiotów operujących na rynku cyfrowym. Jego zadaniem jest wyrównywanie szans pomiędzy globalnymi graczami, a europejskimi i polskimi przedsiębiorcami. Z tego względu podatek zapłaciłyby tylko firmy o przychodach powyżej 750 mln euro globalnie" - czytamy w komunikacie.
Model podatku od usług cyfrowych (DST) wzorowany jest na regulacjach stosowanych w szeregu innych krajów, w tym Francji, Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii, podkreślono.
Jak podano w prezentacji, możliwa stawka podatku w Polsce to 3%, 4,5% lub 6%, przy braku progu dla przychodu brutto z usług cyfrowych w Polsce.
"Kluczowe jest dla nas to, by wymusić uczciwe płacenie podatków przez międzynarodowe korporacje, nie uderzając jednocześnie w uczciwe, dokładające się do budżetu firmy. Z naszej perspektywy taki zamiar najlepiej zrealizujemy, stawiając na niską, trzyprocentową stawkę podatku cyfrowego, i wprowadzając mechanizmy chroniące firmy płacące faktycznie należny CIT w Polsce" - powiedział wicepremier Krzysztof Gawkowski, cytowany w komunikacie.
"Te pieniądze powinny trafić na rozwój polskiego sektora technologicznego i wsparcie tworzenia jakościowych mediów, osłabionych przejęciem rynku reklamowego przez big techy" - dodał.
Opodatkowaniu mają podlegać:
1. Usługi interfejsu cyfrowego - odnoszą się do udostępniania wielostronnego cyfrowego oprogramowania (np. w postaci platformy, aplikacji), które umożliwiają interakcję między użytkownikami.
2. Usługi cyfrowej reklamy ukierunkowanej (profilowanie) - usługi polegające na umieszczaniu, za pośrednictwem interfejsu cyfrowego, konkretnych reklam skierowanych do określonych użytkowników.
3. Usługi przekazywania danych - usługi oparte na sprzedaży bądź licencjonowaniu danych, które zostały zgromadzone na temat użytkowników oraz ich działań na platformach, wymieniono w materiale.
"Zakładamy wprowadzenie szeregu wyłączeń, wśród których znajdą się:
1. Usługi pośrednictwa cyfrowego, gdy głównym celem jest dostarczanie użytkownikom treści cyfrowych (np. programów komputerowych, gier, aplikacji) lub świadczenie im usług komunikacyjnych lub płatniczych (czyli interfejsy cyfrowe, w przypadku których to nie użytkownicy odgrywają kluczową rolę w tworzeniu wartości dla podmiotu udostępniającego interfejs)
2. Regulowane usługi finansowe świadczone przez regulowane podmioty finansowe (np. aplikacje bankowości);
3. Sprzedaż towarów lub usług online za pośrednictwem strony internetowej ich dostawcy, w której dostawca nie działa jako pośrednik (np. handel elektroniczny związany z działalnością detaliczną)" - napisał też resort.
Kolejnym etapem prac nad wprowadzeniem w Polsce podatku cyfrowego będzie przygotowanie projektu ustawy z uwzględnieniem zgłaszanych opinii i ocen, który następnie poddany zostanie szerokim konsultacjom, zapowiedziano także.
(ISBnews)
Warszawa, 12.08.2025 (ISBnews) - BNP Paribas Bank Polski nie obawia się odpływu środków klientów z banku po wprowadzeniu zapowiadanego przez Ministerstwo Finansów na połowę przyszłego roku nowego produktu inwestycyjnego - osobistego konta inwestycyjnego (OKI), poinformował prezes Przemek Gdański.
"Jest za wcześnie, żeby precyzyjnie się do tego pytania odnosić. To jest pewien projekt, którego szczegóły nie są znane rynkowi. Natomiast na bazie wiedzy, którą dziś posiadamy, nie mamy obaw, jeśli chodzi o odpływ środków z naszego banku" - powiedział Gdański podczas konferencji prasowej, zapytany, czy bank spodziewa się odpływu środków klientów indywidualnych z depozytów i rachunków bieżących w związku z planowanym wprowadzeniem OKI.
W ub. tygodniu Ministerstwo Finansów poinformowało, że dzięki wprowadzeniu OKI będzie można inwestować do 100 000 zł bez podatku, w tym w części oszczędnościowej do 25 000 zł. Dla środków powyżej limitu 100 000 zł obowiązywać będzie niski podatek od aktywów w wysokości 0,8-0,9% wartości inwestycji. Szef resortu Andrzej Domański mówił, że spodziewa się, iż w ciągu pierwszych 3 lat do OKI może wpłynąć ok. 100 mld zł. Realnym terminem wprowadzenia konta jest połowa 2026 r.
(ISBnews)
Warszawa, 24.07.2025 (ISBnews) - Prezydent Andrzej Duda dokonał zmian w składzie Rady Ministrów na wniosek premiera Donalda Tuska, podała Kancelaria Prezydenta.
"Prezydent RP Andrzej Duda postanowieniami z dnia 24 lipca 2025 r. na wniosek Prezesa Rady Ministrów z dniem 24 lipca 2025 r.:
- odwołał Macieja Berka - z urzędu ministra - członka Rady Ministrów,
- odwołał Adama Bodnara - z urzędu ministra sprawiedliwości,
- odwołał Marzenę Czarnecką - z urzędu ministra przemysłu,
- odwołał Andrzeja Domańskiego - z urzędu ministra finansów,
- odwołał Jana Grabca - z urzędu ministra - członka Rady Ministrów,
- odwołał Jakuba Krzysztofa Jaworowskiego - z urzędu ministra aktywów państwowych,
- odwołał Marcina Kierwińskiego - z urzędu ministra - członka Rady Ministrów,
- odwołał Katarzynę Kotulę - z urzędu ministra do spraw równości,
- odwołał Izabelę Leszczynę - z urzędu ministra zdrowia,
- odwołał Sławomira Nitrasa - z urzędu ministra sportu i turystyki,
- odwołał Marzenę Okłę-Drewnowicz - z urzędu ministra do spraw polityki senioralnej,
- odwołał Krzysztofa Michała Paszyka - z urzędu ministra rozwoju i technologii,
- odwołał Adrianę Porowską - z urzędów ministra do spraw społeczeństwa obywatelskiego
i przewodniczącej Komitetu do spraw Pożytku Publicznego,
- odwołał Czesława Siekierskiego - z urzędu ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi,
- odwołał Tomasza Siemoniaka - z urzędów ministra spraw wewnętrznych i administracji
i ministra- członka Rady Ministrów,
- odwołał Radosława Sikorskiego - z urzędu ministra spraw zagranicznych,
- odwołał Adama Szłapkę - z urzędu ministra do spraw Unii Europejskiej,
- odwołał Hannę Kamilę Wróblewską - z urzędu ministra kultury i dziedzictwa narodowego
- powołał Radosława Sikorskiego - na urzędy wiceprezesa Rady Ministrów i ministra spraw zagranicznych,
- powołał Wojciecha Balczuna - na urząd ministra aktywów państwowych,
- powołał Macieja Berka- na urząd ministra do spraw nadzoru nad wdrażaniem polityki rządu,
- powołał Martę Cienkowską - na urząd ministra kultury i dziedzictwa narodowego,
- powołał Andrzeja Domańskiego - na urząd ministra finansów i gospodarki,
- powołał Jana Grabca- na urzędy ministra - członka Rady Ministrów i przewodniczącego Komitetu do spraw Pożytku Publicznego,
- powołał Marcina Kierwińskiego - na urząd ministra spraw wewnętrznych i administracji,
- powołał Stefana Krajewskiego - na urząd ministra rolnictwa i rozwoju wsi,
- powołał Miłosza Motykę - na urząd ministra energii,
- powołał Jakuba Adama Rutnickiego - na urząd ministra sportu i tTurystyki,
- powołał Tomasza Siemoniaka - na urząd ministra - członka Rady Ministrów, koordynatora służb specjalnych,
- powołał Jolantę Sobierańską-Grendę - na urząd ministra zdrowia,
- powołał Waldemara Jana Żurka - na urząd ministra sprawiedliwości" - czytamy w komunikacie.
(ISBnews)
Warszawa, 17.07.2025 (ISBnews) - Polska Izba Przemysłu Chemicznego (PIPC) postuluje, by w ramach reformy unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS) uwzględnić konieczność dostosowania ETS do realiów gospodarczych, technologicznych i inwestycyjnych przemysłu chemicznego oraz wzmocnienia mechanizmów ochronnych przed ucieczką emisji, podała organizacja.
Na początku lipca 2025 r. zakończyły się konsultacje publiczne Komisji Europejskiej dotyczące funkcjonowania unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS) oraz rezerwy stabilności rynkowej (MSR). Konsultacje zostały przeprowadzone w związku z planowanym na 2026 r. przeglądem systemu i obejmowały m.in. ocenę jego efektywności, spójności z innymi instrumentami polityki klimatyczno-energetycznej UE oraz możliwe przyszłe zmiany - takie jak objęcie systemem nowych sektorów czy uwzględnienie ujemnych emisji CO2, podano.
"System EU ETS stanowi podstawę unijnej polityki mającej na celu przeciwdziałanie zmianie klimatu. Jego celem jest ograniczanie emisji gazów cieplarnianych w efektywny pod względem kosztów i skuteczny gospodarczo sposób. Przepisy były wielokrotnie zmieniane wraz z rozwojem systemu. Zmiany w EU ETS w połączeniu z rosnącymi wyzwaniami geopolitycznymi i gospodarczymi, stanowią coraz większą presję kosztową i inwestycyjną dla europejskiego przemysłu, w tym dla sektora chemicznego. Obecna trajektoria redukcji emisji nie odpowiada aktualnym możliwościom technologicznym ani realiom inwestycyjnym. Nie uwzględnia również poziomu rozwoju infrastruktury ani tempa wdrażania innowacji" - czytamy w komunikacie.
W ramach obowiązujących regulacji, unijne limity uprawnień w ETS1 osiągają poziom zerowy już pod koniec lat 30., a po połączeniu ETS1 z ETS2 - nawet na początku lat 40, wskazuje Izba.
"Założony liniowy współczynnik redukcji (LRF) zakłada, że przemysł energochłonny, w tym chemiczny, oraz powiązana z nim energetyka, powinny w tym czasie osiągnąć zerowe emisje netto. Tymczasem przemysł unijny mierzy się z szeregiem barier związanych z osiągnięciem redukcji rezydualnych emisji w skali przemysłowej, głównie z powodu braku wymaganej infrastruktury, zwłaszcza w obszarach energii elektrycznej, gazu/wodoru, transportu i magazynowania CO2 czy zarządzania zasobami (w tym odpadami i surowcami wtórnymi). W ocenie PIPC, w obecnych realiach realizacja przyjętej trajektorii redukcji emisji może prowadzić do tzw. ucieczki emisji - czyli przenoszenia produkcji poza Unię Europejską - oraz wzrostu globalnych emisji związanych z importem spoza UE" - czytamy dalej.
Dlatego PIPC apeluje o ustanowienie i utrzymanie silnych mechanizmów ochronnych przed ucieczką emisji, w szczególności poprzez zapewnienie odpowiedniego poziomu darmowych uprawnień oraz rozszerzenie systemu rekompensat kosztów pośrednich.
"Redukcja benchmarków oraz brak dostępu do rekompensat ograniczają zdolność sektora do inwestowania w niskoemisyjne rozwiązania. Potrzebne jest podejście uwzględniające realne uwarunkowania gospodarcze, zarówno w krótkim, jak i średnim oraz długim horyzoncie czasowym. Przyszła reforma systemu EU ETS powinna opierać się na wykonalnym harmonogramie redukcji emisji, odpowiednio dostosowanych benchmarkach, eliminacji niespójności regulacyjnych oraz stworzeniu przewidywalnych i sprzyjających warunków inwestycyjnych dla rozwoju produkcji niskoemisyjnej" - ocenia organizacja.
Główne postulaty branży chemicznej w zakresie rewizji EU ETS:
1) Dostosowanie LRF po 2030 r.
"Izba apeluje o zmianę współczynnika redukcji (LRF), tak aby spadek limitów emisji był rozłożony w czasie i lepiej dopasowany do rzeczywistych możliwości transformacyjnych przemysłu".
2) Dostosowanie ram kalkulacji emisji dla produktów wytworzonych z wychwyconego CO2 (CCU)
"Obecne przepisy zbyt restrykcyjnie podchodzą do kwestii wykorzystania wychwyconego CO2, szczególnie w kontekście chemicznego związania go w produktach".
3) Wyrównanie globalnej konkurencyjności towarów wytworzonych w instalacjach objętych EU ETS
"Rozszerzenie CBAM o kolejne produkty chemiczne powinno być poprzedzone rewizją konstrukcji CBAM polegającą m.in. na odejściu od wycofywania darmowych uprawnień do emisji dedykowanych dla produktów włączanych w CBAM".
4) Rekompensaty kosztów pośrednich w systemie EU ETS i aktualizacja listy sektorów zagrożonych ucieczką emisji
"Polska, jako kraj z silnym przemysłem energochłonnym, jest szczególnie narażona na ryzyko ucieczki emisji i relokację inwestycji. W opinii PIPC należy dokonać przeglądu listy kwalifikujących się sektorów w oparciu o aktualne i prognozowane ceny uprawnień oraz uproszczenie procedur kwalifikacyjnych".
5) Rezerwa Stabilności Rynkowej i Fundusz Modernizacyjny
"Izba proponuje wycofanie mechanizmu unieważniania uprawnień. Wolumeny uprawnień z MSR powinny być wykorzystane do zapewnienia wymaganej płynności rynku bez zbędnego opóźnienia czasowego w celu zmniejszenia ryzyka zmienności i sztucznego windowania cen uprawnień".
6) Instalacje termicznego przekształcania odpadów w ETS
"Instalacje termicznego przekształcania odpadów nie powinny zostać na żadnym etapie rozwoju systemu ETS objęte obowiązkiem umarzania uprawnień do emisji".
(ISBnews)
Warszawa, 04.07.2025 (ISBnews) - Jeśli mrożenie cen energii będzie utrzymane od października br., inflacja konsumencka CPI będzie niższa na koniec br. niż przewiduje to projekcja inflacyjna z lipca, poinformował dyrektor Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych Narodowego Banku Polskiego (NBP) Jacek Kotłowski.
"Obniżyliśmy w tym roku przewidywaną przez nas inflację i zakładamy, że inflacja w trzecim kwartale, czyli de facto już w lipcu, powróci do pasma odchyleń od celu inflacyjnego. Zakładamy, że na trzeci kwartał ta inflacja wyniesie 2,9%. Natomiast w związku z założeniem o odmrożeniu cen energii od października zakładamy wzrost inflacji do poziomu 3,6%, po czym ponowny powrót do pasma odchyleń od ceny celu 2,5% i pozostanie w tym paśmie właściwie do końca horyzontu projekcji. A gdyby odmrożenie energii nie miało miejsca, ewentualnie gdyby zostały obniżone taryfy, no to oczywiście inflacja pod koniec roku może być niżej" - powiedział Kotłowski podczas prezentacji 'Raportu o inflacji'.
Według najnowszej centralnej ścieżki projekcji inflacyjnej NBP w III kw. 2025 r. inflacja konsumencka wyniesie - 2,9%, w IV kw. - 3,6%. W 2026 r. będzie to odpowiednio - w kolejnych kwartałach: 3,5%, 3,2%, 3,1% i 2,7%, zaś w 2027 r.: 2,6%, 2,5%, 2,3% i 2,1%. Według projekcji, trwały powrót inflacji konsumenckiej CPI do celu NBP (2,5% +/- 1 pkt proc.) nastąpi w I kw. 2026 r.
"Scenariusz projekcji nie jest w dużym stopniu uwarunkowany kształtowaniem się cen energii. Po pierwsze, uwzględniliśmy obniżkę cen gazu od lipca, wpływ na CPI to jest 0,2 punktu procentowego. Po drugie, mamy przywrócenie pobierania opłaty mocowej również od 1 lipca tak że wpływ na CPI tutaj z kolei jest dodatni, oczywiście, i wynosi też około 0,4 punktu procentowego. No i tak jak już mówiłem wcześniej, zakładamy utrzymanie obecnych taryf na energię" - powiedział Kotłowski.
"Jest możliwy scenariusz, kiedy ceny energii będą zamrożone do końca roku. Może być tak, że ceny zostaną odmrożone, a zostaną obniżone taryfy. Tego nie wiemy - przyjęliśmy wszystko zgodnie z obowiązującym stanem prawnym, w związku z tym mamy ten skok inflacji pod koniec roku" - wskazał też dyrektor.
Kotłowski zwrócił też uwagę, że w odróżnieniu od ryzyk krótkookresowych "ciąży nad nami takie poważniejsze ryzyko dla inflacji, bardziej długookresowe, to jest wprowadzenie tego systemu ETS2 od 2027 roku", które byłoby negatywnym szokiem podażowym.
"Wpływ na inflację jest bardzo silny [ETS2], podbijający inflację. Nie ujęliśmy tego w projekcji, po pierwsze dlatego, że jest dyrektywa unijna, natomiast nie ma ustawodawstwa krajowego. No drugi powód jest jeszcze taki, że właściwie nie wiem, jakie będą ceny. Na razie jest przedział cen - to jest 45 euro, ale w cenach sprzed paru lat; a dzisiaj to wychodzi gdzieś prawie 60 euro. Natomiast gdyby rzeczywiście na tym poziomie zostały prowadzone, taki poziom przyjęłyby ceny uprawnień do emisji, no to mogłoby to podbić inflację aż o 2 punkty procentowe i jednocześnie, oczywiście, obniżyć wzrost gospodarczy, no bo to jest negatywny szok podażowy" - powiedział dyrektor.
(ISBnews)
Warszawa, 26.06.2025 (ISBnews) - Bez zmian legislacyjnych w systemie emerytalnym aktywa pod zarządzaniem w otwartych funduszach emerytalnych (OFE) spadną o ponad połowę do ok. stu kilkudziesięciu mld zł po 2040 r., oceniają przedstawiciele Vienna PTE. Ich zdaniem, oprócz zmian legislacyjnych potrzeba odblokowania zaufania społecznego do systemu emerytalnego, świadomości emerytalnej czy informowania osób wchodzących na rynek pracy o możliwości przystąpienia do OFE i innych programów emerytalnych.
"Przyszłość jest wykuta w systemie, czyli po 2040 r. nastąpi szybki powrót do poziomu małych stu kilkudziesięciu miliardów złotych, czyli dwa razy mniej niż teraz i to będzie spadało bardzo szybko, bo potem nie będzie nowych członków, a tylko gwałtownie starzejący się istniejący członkowie. Od zmian w 2014 r. właściwie zablokowane zostały wejścia nowych członków" - powiedział przewodniczący rady nadzorczej Vienna PTE Michał Szymański podczas spotkania z dziennikarzami, pytany, jakie są perspektywy OFE po 2035-2040 r. przy braku zmian legislacyjnych.
"Czyli podsumowując: co może być po 2040 r.? Szybki spadek aktywów i małe stokilkadziesiat miliardów złotych w OFE, czyli połowa tego co jest i - choć to wciąż duża skala, która nie wymusza jakichś zmian inwestycyjnych, jeśli chodzi o kształt portfela OFE - to jednak naturalnie spowoduje to napięcia po 2040 r. i nastąpi stopniowe wygaszanie systemu" - dodał.
Wskazał, że w systemie emerytalnym potrzebne są zmiany legislacyjne, takie jak: dostosowanie przepisów do postępu technologicznego i innych zmian otoczenia rynkowego, analiza skutków tzw. "suwaka bezpieczeństwa" i przeciwdziałanie odpływowi aktywów z OFE oraz zmiany dotyczące polityki inwestycyjnej i nie tylko legislacyjne.
"Propozycje zmian to umożliwienie inwestycji OFE w instrumenty pochodne w celu zabezpieczenia ryzyka - ryzyko walutowe, futures na rynku akcji czy ryzyko stopy procentowej - oraz umożliwienie inwestycji na rynku aktywów niepublicznych np. inwestycje typu private equity, infrastrukturalne czy private debt. Ważne jest zwiększenie dywersyfikacji i długoterminowy horyzont inwestycyjny" - powiedział przewodniczący rady nadzorczej Vienna PTE.
"W systemie emerytalnym liczba osób w wieku poprodukcyjnym, czyli 65+ wzrośnie o 1/3 w 2060 r. W systemie potrzebne są zmiany, a najpotrzebniejsze jest odblokowanie zaufania do systemu emerytalnego nadwyrężonego zmianami w 20214 r. Widzimy potrzebę budowania świadomości emerytalnej, w tym ryzyka malejącej stopy zastąpienia, potrzebę uruchomienia powszechnych programów edukacyjnych i uświadamiania korzyści wynikających z oszczędzania, potrzebę informowania osób wchodzących na rynek pracy o możliwości przystąpienia do OFE i też potrzebę promowania innych programów emerytalnych: PPK, PPE oraz OKE i IKZE" - dodała prezes Vienna PTE Dorota Dziugiełł.
Przewodniczący RN Vienna PTE powiedział, że aktywa zgromadzone w OFE i w ramach III filaru (PPE, IKE, IKZE, PPK) wyniosły 282,9 mld zł w 2023 r., czyli wzrosły o 35,9% r/r. Z kolei na koniec marca 2025 r. aktywa w OFE wynosiły 248,7 mld zł, a w PPK 34,6 mld zł.
Wskazał też, że obecnie średnia emerytura wynosi 4 045 zł (w tym 3 420 zł dla kobiet i 4 980 zł dla mężczyzn), a udział środków OFE w przeciętnej emeryturze wynosi jedynie 1,75%, zaś tzw. stopa zastąpienia wynosi dla kobiet niecałe 50%, zaś w przypadku mężczyzn - ok. 70%. Po 2040 r. będzie to zdecydowanie mniej. Udział OFE we free float na warszawskiej giełdzie wyniósł 44,4% w 2023 r. (43,3% w 2022 r.), udział w kapitalizacji - 22,3% (wobec 20,9%), a średni udział w obrotach na rynku głównych GPW 2% w 2023 r. wobec 2,1% w 2022 r.
"Polityka inwestycyjne OFE jest obecnie bardzo stabilna, a w ostatnich latach - 2019-2024 - udział inwestycji w polskie akcje wyniósł średnio 79%, w akcje zagraniczne 9%, w obligacje nieskarbowe 6%, a depozyty bankowe 4%" - powiedział przewodniczący.
Przekazał też, że Vienna PTE zarządzało aktywami rzędu 22 mld zł na koniec 2024 r., a zysk netto wzrósł do 44,4 mln zł z 26 mln zł w 2023 r.
Vienna Powszechne Towarzystwo Emerytalne Vienna Insurance Group (dawniej: Aegon Powszechne Towarzystwo Emerytalne) zarządza funduszem emerytalnym Vienna OFE.
(ISBnews)
Warszawa, 24.06.2025 (ISBnews) - Upowszechnianie się samochodów elektrycznych wydłuży się w czasie ze względu na przyzwyczajenia użytkowników aut, co wymusi na Unii Europejskiej (UE) odłożenie w czasie zakazu sprzedaży samochodów spalinowych poza 2035 r., oceniają eksperci Banku Pekao. Jednocześnie zwracają uwagę, że wyższy koszt zakupu auta elektrycznego jest w dużej mierze rekompensowany przez niższe koszty eksploatacji.
"Samochody elektryczne będą wypierać spalinowe. Już teraz mają wiele przewag: są cichsze, szybsze, nie generują spalin, są tańsze w eksploatacji i lepiej przygotowane do jazdy autonomicznej. Ich problemy: wyższa cena, krótszy zasięg i brak punktów ładowania zniweluje postęp techniczny oraz inwestycje. Ich upowszechnianie wydłuży się jednak w czasie ze względu na przyzwyczajenia użytkowników aut. Wymusi to na UE odłożenie w czasie zakazu sprzedaży samochodów spalinowych poza 2035 r." - czytamy w raporcie "Dokąd zmierza ESG? Wpływ zmian geopolitycznych oraz rachunku zysku i strat".
Dotychczas UE stymulowała rynek samochodów elektrycznych zachętami do ich zakupu i karami dla sektora motoryzacyjnego za emisje. Polityka ta odniosła sukces, ale europejscy producenci pozostają w tyle za chińskimi, zwłaszcza pod względem produkcji baterii, ocenili eksperci.
"Zbudowanie przewag technologicznych stanie się priorytetem UE w najbliższych latach. Spodziewamy się subsydiów dla producentów na badania i rozwój, ceł na import samochodów z Chin i ponownej próby zbudowania europejskiego łańcucha dostaw baterii (NorthVolt 2.0)" - napisali dalej.
Według analityków banku, możliwości są tylko dwie: albo samochody z napędem spalinowym będą stopniowo odchodzić w przeszłość, niczym lokomotywy parowe po II wojnie światowej, albo rynek na trwale zdywersyfikuje się na różne typy napędów: spalinowych, hybrydowych i elektrycznych (w tym być może wodorowych).
"Unia Europejska i Chiny postawiły na ten pierwszy scenariusz, administracja D. Trumpa na drugi. Sądzimy, że polityka Unii Europejskiej w tym względzie się nie zmieni, mimo spowolnienia sprzedaży samochodów bateryjnych w ub. roku i wątpliwości narosłych co do ekspansji tego segmentu motoryzacji. Co więcej zaryzykujemy tezę, że potraktuje elektromobilność jako priorytet" - czytamy w komunikacie.
"Scenariusz trwale zdywersyfikowanej motoryzacji opiera się bowiem na założeniu, że samochody spalinowe utrzymają swoje przewagi nad samochodami elektrycznymi, czyli niższą cenę zakupu, wolniejszą utratę wartości oraz większy zasięg jazdy. Oznaczałoby to jednak, że auta elektryczne osiągnęły już swój kres rozwoju i z biegiem czasu nie staną się tańsze a problemy z zasięgiem nie znikną. Czyli scenariusz ten jest de facto zakładem o porażkę innowacyjności i paradoksalnie postawił na niego kraj, który jest światowym liderem innowacyjności" - czytamy dalej.
Eksperci Pekao widzą jednak "sporo powodów do optymizmu", co do dalszego postępu samochodów elektrycznych.
"Zacznijmy od kwestii ceny. Samochody te były dawniej nawet o 50% droższe od swoich spalinowych odpowiedników i tylko zamożni entuzjaści elektromobilności mogli sobie na nie pozwolić. To już jednak przeszłość - samochody elektryczne są obecnie jedynie 15-22% droższe, a ich gama obejmuje praktycznie wszystkie segmenty rynku (dawniej były to głównie samochody luksusowe). Innymi słowy, auta elektryczne stały się już dużo bardziej dostępne cenowo i trudno zakładać, że trend ten ulegnie nagłemu zahamowaniu" - napisali w materiale.
Wyższy koszt zakupu samochodu elektrycznego jest w dużej mierze rekompensowany przez niższe koszty eksploatacji, pod warunkiem ładowania ich z gniazdka domowego, wskazali także.
"Wówczas koszt przejechania nimi 100 km jest prawie dwukrotnie niższy niż w przypadku przeciętnego samochodu benzynowego zakładając cenę regulowaną prądu wg najpopularniejszej taryfy dla gospodarstw domowych (G11). Różnica staje się jeszcze większa gdy ktoś dysponuje własną instalacją fotowoltaiczną, lub jest w stanie ładować swój samochód korzystając z niższych taryf, np. nocnej lub dynamicznej. Przewaga kosztowa znika jednak w przypadku ładowania z ładowarek publicznych, zwłaszcza szybkich" - wskazano w raporcie.
Ponadto koszty obsługi serwisowej i napraw samochodów elektrycznych są 20-30% niższe niż spalinowych czy hybrydowych, jak wynika z danych warsztatów samochodowych i menadżerów flot (np. Epyx, Fleet Assist), dodano w materiale.
Drugą najistotniejszą barierą upowszechnienia samochodów elektrycznych jest ich ograniczony zasięg i niewygody związane z ładowaniem baterii, wskazał też bank.
"Przemysł motoryzacyjny pracuje już jednak równolegle nad kilkoma sposobami rozwiązania problemu zasięgu samochodów elektrycznych. Nie wszystkie muszą okazać się sukcesem, ale wystarczy nawet umiarkowany postęp na przynajmniej niektórych ścieżkach prac badawczo-rozwojowych, by wspomniany problem przestał być istotną barierą elektromobilności. Optymizm w tym zakresie nie jest naszym zdaniem pozbawiony podstaw. Dlatego zakładamy, że Unia Europejska będzie kontynuowała wspieranie elektromobilności nie żywiąc większych obaw, że adopcja samochodów elektrycznych wyhamuje lub się odwróci" - podsumowano w raporcie.
(ISBnews)
Warszawa, 24.06.2025 (ISBnews) - Wsparcie publiczne Unii Europejskiej (UE) dla energetyki powinno systematycznie przesuwać się z subsydiowania odnawialnych źródeł energii (OZE) na dotowanie magazynów energii (licząc na spadek ich kosztów w miarę adopcji), oceniają eksperci Banku Pekao. Wskazują, że koszt magazynowania energii musiałby się obniżyć co najmniej 4-krotnie z obecnych poziomów, aby możliwe i ekonomiczne stało się wycofanie elektrowni konwencjonalnych (gazowych) jako dyspozycyjnego źródła energii, uzupełniającego generację OZE.
"Priorytetem na kolejny etap transformacji energetycznej będzie zapewnienie taniej energii w okresach, gdy warunki pogodowe są niesprzyjające, najpierw w horyzoncie dobowym a następnie w dłuższych okresach. Nie da się tego zrobić przez proste dokładanie OZE. Rozwiązania są dwa: OZE+magazyny energii lub energetyka jądrowa. Problem w tym, że oba te rozwiązania są póki co za drogie. Jedyną nadzieją Unii Europejskiej na obniżenie cen energii jest radykalne obniżenie kosztów przynajmniej jednej z tych technologii" - czytamy w raporcie "Dokąd zmierza ESG? Wpływ zmian geopolitycznych oraz rachunku zysku i strat".
W Europie generalnie wzrosła w ostatnich latach zmienność cen energii, wskutek czego otoczenie rynkowe staje się coraz bardziej atrakcyjne dla magazynów energii, stwierdzili analitycy.
"Póki co magazyny energii są drogie, ale ich technologia się szybko rozwija (analogicznie jak dawniej fotowoltaiki) i tanieje. Można się więc spodziewać, że wsparcie publiczne UE dla energetyki będzie się systematycznie przesuwać z subsydiowania OZE na dotowanie magazynów energii (licząc na spadek ich kosztów w miarę adopcji)" - czytamy dalej.
Eksperci banku zwrócili uwagę, że proces ten już się zresztą rozpoczął - dotacje na fotowoltaikę prosumencką są coraz mniej hojne, a od niedawna są również warunkowane uwzględnieniem magazynu energii w ramach inwestycji (program Mój Prąd 6.0 i podobne w Europie).
Zauważyli jednocześnie, że choć obecnie magazyny energii są wystarczająco tanie, by inwestować w nie w małej skali, licząc na zwrot z usług elastyczności i arbitrażu, to jednak są też o wiele zbyt drogie, by mogły dostarczać prąd przez 24 godziny na dobę w skojarzeniu z OZE, nawet pomijając kwestię magazynowania sezonowego (z okresów letnich na jesienno-zimowe dunkelflauty).
"Koszt magazynowania energii musiałby się obniżyć co najmniej 4-krotnie z obecnych poziomów, aby możliwe i ekonomiczne stało się wycofanie elektrowni konwencjonalnych (gazowych) jako dyspozycyjnego źródła energii, uzupełniającego generację OZE. Dziś jest to więc nierealne i większość obecnych prognoz kosztów magazynowania nie sugeruje, by stało się realne w ciągu najbliższej dekady" - wskazano w raporcie.
Jednocześnie eksperci Pekao podkreślili, że są to prognozy konserwatywne, które nie sprawdziły się w przypadku innych zielonych technologii, np. fotowoltaiki.
"Niezależnie od tego magazynowanie energii jest teraz głównym instrumentem dalszej dekarbonizacji energetyki i to na nim skupi się uwaga polityki klimatycznej UE, regulatorów rynku oraz rynku kapitałowego" - stwierdzili.
Zaznaczyli jednocześnie, że nie chodzi im wyłącznie o magazyny bateryjne, które obecnie stanowią gros nowych mocy magazynowych w Europie i Polsce.
"Otoczenie jest sprzyjające także dla innych technologii, przede wszystkim magazynów cieplnych generujących parę technologiczną. Zakładamy, że Unia Europejska będzie starała się wspierać równolegle kilka technologii, aby zmaksymalizować szanse na przełom ekonomiczny i spadek kosztów" - napisali dalej.
Choć eksperci banku oceniają, że magazynowanie będzie najważniejszym tematem w polityce energetycznej UE w najbliższych latach, to przyznają jednocześnie, że w tym horyzoncie nie rozwiąże ono problemu wysokich cen energii.
"Aby przetrwać okres przejściowy transformacji energetycznej Unia Europejska będzie musiała znaleźć inne sposoby obniżenia cen energii, aby poprawić konkurencyjność własnego przemysłu. […] Ustaliliśmy już, że transformacja energetyczna w Europie będzie kontynuowana, ale nie doprowadzi w najbliższej dekadzie do spadku cen energii. Trudno też liczyć na spadek cen gazu. UE będzie więc musiała poszukać bardziej doraźnych rozwiązań" - napisali w materiale.
Jako alternatywne sposoby obniżenia cen energii analitycy Pekao wymienili: obniżkę podatków na energię, subsydiowanie energii dla wybranych branż oraz od strony odbiorców hurtowych - umowy DSR (Demand Side Response), a od strony odbiorców detalicznych - ceny dynamiczne (ustalane rynkowo).
(ISBnews)
Warszawa, 11.06.2025 (ISBnews) - Przedwczesne przyjęcie euro przez Polskę stworzyłoby istotne ryzyka makroekonomiczne dla gospodarki, ocenił prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) i przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Adam Glapiński. Zdefiniowane ryzyka to utrata możliwości dostosowywania stóp procentowych do potrzeb krajowej gospodarki oraz utrata płynnego kursu walutowego jako narzędzia absorbującego wstrząsy gospodarcze, wskazał.
"Strefa euro nie jest optymalnym obszarem walutowym. Jednocześnie polska gospodarka istotnie różni się od gospodarek strefy euro. W efekcie przyjęcie obecnie euro przez Polskę stwarzałoby istotne ryzyka makroekonomiczne dla gospodarki. Ryzyka te mają dwa główne źródła. Po pierwsze, po wejściu do strefy euro Polska utraciłaby możliwość elastycznego kształtowania stóp procentowych banku centralnego w zależności od potrzeb gospodarki. Po drugie, wejście do strefy euro wiązałoby się z utratą możliwości stosowania płynnego kursu walutowego jako narzędzia absorbującego wstrząsy gospodarcze" - napisał Glapiński w artykule opublikowanym w Bank i Kredyt "Ryzyka związane z przedwczesnym przyjęciem euro przez Polskę w świetle teorii optymalnych obszarów walutowych".
Glapiński wskazał, że polska gospodarka po wejściu do strefy euro byłaby szczególnie podatna na asymetryczne wstrząsy z uwagi na znaczące różnice strukturalne pomiędzy Polską, a tym obszarem walutowym.
"Dotyczą one w szczególności rynku pracy (którego elastyczność w Polsce jest relatywnie wysoka) oraz rynku nieruchomości, w tym zwłaszcza niskiego stopnia rozwoju rynku wynajmu w Polsce. Polska gospodarka różni się od gospodarki strefy euro także zadłużeniem prywatnego sektora niefinansowego, które w naszym kraju jest wyraźnie niższe (w III kwartale 2024 r. wyniosło 58,5% PKB wobec 157,6% PKB w strefie euro8), a także otwartością na handel międzynarodowy (w Polsce jest ona większa)" - czytamy dalej.
W wyniku tego - wspólna polityka pieniężna w ramach strefy euro, byłaby nieadekwatna z punktu widzenia potrzeb Polski.
"Dodatkowo, mechanizm transmisji polityki pieniężnej w Polsce po przyjęciu euro byłby najprawdopodobniej inny niż dla strefy euro, co również stwarzałoby ryzyko destabilizacji gospodarki, nawet w sytuacji, gdyby stopy procentowe EBC były ustalone na poziomie adekwatnym dla strefy euro jako całości" - napisał Glapiński.
Jak ocenił szef banku centralnego, stopień synchronizacji cyklu koniunkturalnego Polski ze strefą euro jest ograniczony. W długim okresie wzrost gospodarczy w Polsce jest wyraźnie szybszy (w latach 2004-2024 wynosił średnio 3,8% wobec 1,2% w strefie euro), a poziom naturalnej stopy procentowej w Polsce był w ostatnich 20 latach o 2–3 pkt proc. wyższy niż w strefie euro.
"Powyższe rozważania prowadzą do wniosku, że w celu zachowania równowagi makroekonomicznej polska gospodarka potrzebuje innych (na ogół wyższych) stóp procentowych niż strefa euro. Dotychczasowe doświadczenia Narodowego Banku Polskiego wskazują, że w okresie od ustanowienia obecnego poziomu celu inflacyjnego NBP (tj. od stycznia 2004 r.) do kwietnia 2025 r. stopa referencyjna NBP wynosiła średnio około 3,5%. Oznacza to, że była o około 2,3 pkt proc. wyższa od średniego poziomu podstawowej stopy procentowej EBC. Różnica ta jest spójna z szacowaną naturalną stopą procentową dla Polski i dla strefy euro" - napisał Glapiński
W artykule podano, że "płynny kurs walutowy odgrywa istotną rolę w mechanizmie transmisji polityki pieniężnej w Polsce. Zgodnie z badaniem Ciżkowicz-Pękały i in. (2023) niemal połowa oddziaływania zmian stóp procentowych NBP na inflację CPI w Polsce odbywa się za pośrednictwem kanału kursu walutowego".
"Stopy procentowe po wejściu do strefy euro często nie byłyby odpowiednie dla fazy cyklu koniunkturalnego, w którym znajduje się Polska. Jednocześnie kształtowałyby się długotrwale na poziomie niższym niż naturalna stopa procentowa. W efekcie przyjęcie euro wiązałoby się z istotnym ryzykiem powstania cyklu boom-bust, a więc przejściowego przyspieszenia aktywności gospodarczej napędzanego wzrostem kredytu, po którym nastąpiłoby załamanie aktywności i wzrost bezrobocia. Przywrócenie równowagi w gospodarce - w warunkach braku możliwości deprecjacji kursu - byłoby długotrwałe, kosztowne społecznie i wiązałoby się z silnym wzrostem bezrobocia oraz emigracją. Po drugie, wchodząc do strefy euro, Polska utraciłaby korzyści płynące z posiadania płynnego kursu walutowego, który pozostaje ważnym kanałem absorbującym wstrząsy gospodarcze, co zwiększałoby zmienność PKB i bezrobocia w cyklu koniunkturalnym, a także stwarzałoby ryzyko utraty konkurencyjności, osłabienia eksportu i wieloletniej dekoniunktury w przemyśle" - ocenił Glapiński.
"W kolejnych dekadach, wraz ze wzrostem zamożności polskiej gospodarki i jej konwergencją w kierunku najzamożniejszych gospodarek Europy Zachodniej, ocena bilansu korzyści i kosztów ekonomicznych przyjęcia euro może się zmienić. Niemniej obecnie bilans ten jest zdecydowanie negatywny" - podsumował szef NBP.
(ISBnews)
Warszawa, 10.06.2025 (ISBnews) - Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zmianie ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (projekt deregulacyjny); dzięki nowym przepisom, osoby ubezpieczone będą mogły wyrażać zgodę na komunikację elektroniczną w trakcie całego okresu trwania umowy, nie tylko przy jej zawarciu, podało Centrum Informacyjne Rządu (CIR).
"Projekt realizuje działania deregulacyjne rządu. Dzięki nowym przepisom, osoby ubezpieczone będą mogły wyrażać zgodę na komunikację elektroniczną w trakcie całego okresu trwania umowy, nie tylko przy jej zawarciu. Dotyczy to umów obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych, OC rolników oraz ubezpieczeń budynków wchodzących w skład gospodarstw rolnych. Zmiana ma na celu zwiększenie wygody osób zawierających umowy ubezpieczenia, poprzez rozszerzenie możliwości komunikacji elektronicznej z zakładami ubezpieczeń" - czytamy w komunikacie.
Najważniejsze rozwiązania
* Obecnie ubezpieczeni mogą wyrazić zgodę na elektroniczną formę przekazywania informacji wyłącznie na etapie zawierania umowy.
* Nowe rozwiązanie pozwoli na udzielenie takiej zgody w dowolnym momencie trwania umowy.
- Dzięki temu, komunikacja między ubezpieczonym a zakładem ubezpieczeń będzie bardziej elastyczna i dostosowana do potrzeb odbiorców.
* Przyjęte przepisy dotyczą trzech rodzajów obowiązkowych ubezpieczeń:
- OC posiadaczy pojazdów mechanicznych;
- OC rolników z tytułu posiadania gospodarstwa rolnego;
- ubezpieczenie budynków wchodzących w skład gospodarstwa rolnego od ognia i innych zdarzeń losowych.
Nowe rozwiązanie ma wejść w życie po 14 dniach od ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.
(ISBnews)