ISBNewsLetter
S U B S K R Y P C J A

Zapisz się na bezpłatny ISBNewsLetter

Zachęcamy do subskrypcji naszego newslettera, w którym codziennie znajdą Państwo najważniejszą depeszę ISBnews, przegląd informacji dostępnych w naszym Portalu i kalendarium nadchodzących wydarzeń biznesowych i ekonomicznych. Subskrypcja jest bezpłatna.

* Dołączając do ISBNewsLetter'a wyrażasz zgodę na otrzymywanie informacji drogą elektroniczną (zgodnie z Ustawą z dnia 18 lipca 2002r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną, Dz.U. nr 144, poz. 1204). Twój adres e-mail będzie wykorzystany wyłącznie do przekazywania informacji na temat działań ISBNews i nie zostanie przekazane podmiotom trzecim. W kazdej chwili można wypisać się z listy subskrybentów klikając link na dole każdego ISBNewsLettera.

Najnowsze depesze: ISBnews Legislacja

  • 17.07, 13:13Prezes PPM Taurus chce być rzecznikiem małych firm u prezydenta 

    Warszawa, 17.07.2019 (ISBnews) - Powołany przez prezydenta Andrzeja Dudę do Rady ds. Przedsiębiorczości prezes producenta wędlin - firmy Taurus Stanisław Jarosz chce zostać w niej rzecznikiem małych firm i przekonywać prezydenta do mocniejszego zaangażowania się w walkę o poprawę ich losu, jak zadeklarował Jarosz w rozmowie z ISBnews. Jego zdaniem, najbardziej palącym problemem jest brak rąk do pracy oraz mała dbałość o polską tradycję.

    "Taurus jest nadal średniej wielkości firmą, prowadzącą 15 barów, posiadającą 2 zakłady produkcyjne i zatrudniającą 550 osób. Dlatego w Radzie ds. Przedsiębiorczości chciałbym się skupić na działaniach na rzecz mniejszych podmiotów, tym bardziej, że w tej chwili jestem tam jedynym przedstawicielem tego segmentu" - powiedział Jarosz w rozmowie z ISBnews.

    Zdaniem prezesa, największym wyzwaniem, z jakim borykają się obecnie mniejsze podmioty, szczególnie o charakterze produkcyjno-usługowym, jest brak pracowników. Ratunkiem mogą być imigranci zarobkowi, szczególnie z Ukrainy i Białorusi, ale obowiązujące dziś przepisy nie są dla nich sprzyjające.

    Firma Taurus, zatrudniająca w dużej części kobiety cierpi także na tym, że powszechny program 500+ powoduje ich rezygnację z pracy. Z drugiej zaś strony, aż 3 niehandlowe niedziele w miesiącu wywołują sprzeciw pracowników barów, którzy też chcieliby mieć wtedy wolne, wskazał Jarosz.

    Według niego, kolejnym problemem są przepisy dotyczące uzyskiwania dopłat czy dotacji do nowo otwieranych przedsięwzięć np. kolejnych barów przy autostradach.

    "Jako firma zatrudniająca 550 osób, jesteśmy traktowani już jako duży podmiot, więc zgodnie z przepisami nie należą nam się dofinansowanie ze środków unijnych. W efekcie budując kolejne bary na terenie całej Polski, nie możemy dostać na te pojedyncze tak naprawdę inwestycje żadnej pomocy. A nie wyobrażam sobie tworzenia pod każdy bar np. spółki celowej i pisania kolejnych wniosków, ponieważ generuje to określone koszty" - wyjaśnił.

    Prezes zwrócił także uwagę na dominację globalnych sieci sklepów czy fast-foodów w centrach miast oraz przy najważniejszych polskich drogach. Podkreślił, że nie ma ochrony polskiego producenta, tym bardziej, że tej wielkości podmioty mocno śrubują ceny od krajowych dostawców.

    "Chciałbym przekonać prezydenta, że warto chronić i promować tradycyjne polskie firmy, polską kuchnię, polskich przedsiębiorców. Nie mówimy o zakazie lokowania zagranicznych sieci w Polsce, ale o wprowadzeniu np. górnej granicy dla nich i konieczności budowania przy drogach także restauracji w rodzimą kuchnią" - wyliczył Jarosz.

    Prezes zapowiedział, że obecnie planuje przygotować dokument zawierający wszystkie przemyślenia małego przedsiębiorcy-praktyka, w którym, także przy udziale pracowników, zawrze listę "życiowych" zmian ułatwiających mu działalność.

    "Pracując w Radzie, chciałbym połączyć moje doświadczenia praktyczne z wiedzą naukową i teoretyczną innych jej członków. Jako jedyny w tym gronie przedstawiciel małych firm chcę być tam ich rzecznikiem i walczyć o poprawę warunków ich funkcjonowania" - podsumował Jarosz.

    Dzisiejsze Przedsiębiorstwo Przemysłu Mięsnego Taurus to nowoczesny zakład przetwórstwa mięsa, zakład produkcji wyrobów garmażeryjnych oraz sklepy i hurtownie. W skład firmy wchodzi także sieć barów, hoteli oraz domy weselne.

    Lesław Kretowicz

    (ISBnews)

     

  • 04.07, 10:03Lewiatan: Decyzja Sejmu ws. VAT korzystna dla firm, sadowników i rolników 

    Warszawa, 04.07.2019 (ISBnews) - W trakcie pierwszego czytania w Sejmie projektu ustawy o podatku od towarów i usług (VAT) oraz ustawy Ordynacja podatkowa przedstawiciele partii rządzącej zadeklarowali, że podczas prac w Komisji Finansów Publicznych przywrócą 5-proc. stawkę VAT dla napojów owocowych z 20-proc. zawartością soku owocowego. To bardzo dobra wiadomość dla polskich przedsiębiorców, sadowników i rolników, uważa Rada Podatkowa Konfederacji Lewiatan.

    Celem zawartych w ustawie zmian jest uproszczenie systemu stawek VAT, który obecnie jest bardzo rozbudowany i skomplikowany. Wprowadzona ma zostać Wiążąca Informacja Stawkowa (WIS), która ułatwi przedsiębiorcom uzyskanie informacji o właściwej stawce VAT.

    "Ogromne zastrzeżenia przedsiębiorców budzi propozycja podwyższenia stawki VAT z 5% do 23% na napoje owocowe z 20% zawartością soku owocowego. Wielokrotnie ostrzegaliśmy, że negatywnie wpłynie ona jakość napojów, ograniczy zapotrzebowanie na owoce i warzywa od naszych rolników, czy przyczyni się do niekorzystnej zmiany struktury spożycia napojów. Dlatego cieszymy się, że rząd gotowy jest przywrócić 5-proc. stawkę" powiedział doradca podatkowy, sekretarz Rady Podatkowej Konfederacji Lewiatan Przemysław Pruszyński, cytowany w komunikacie.

    Konsekwencją podwyższenia stawki VAT byłaby:

    *             zmiana struktury spożycia nektarów i napojów z owoców i warzyw poprzez zmniejszenie ich udziału o 30-50% na rzecz tańszych napojów, w szczególności gazowanych, o niższej wartości odżywczej;

    *             obniżenie jakości oferowanych na polskim rynku napojów poprzez zmniejszenie zawartości soku do poziomu porównywalnego ze średnią europejską, tj. z poziomu co najmniej 20% do poziomu ok. 10%, a więc zmniejszenie tej zawartości o ok. 50%, a tym samym wyeliminowanie z tych produktów cennych składników spożywczych (błonnik, naturalne witaminy i minerały).

    * ograniczenie zapotrzebowania przemysłu na owoce i warzywa z polskich upraw do produkcji nektarów i napojów owocowych o ok. 75%, wymieniono w materiale.

    Wczoraj, przed decyzjami Sejmu, Instytut Jagielloński wydał stanowisko, w którym krytykował nowelizację matrycy VAT. Uznał ją za zmianę technokratyczną, która nie przystaje do aktualnej rzeczywistości gospodarczej. Wskazywał m.in., że w praktyce obniżkom niektórych stawek towarzyszą wyrównujące podwyżki na inne dobra. Dla przykładu, niższym 5-proc. VAT objęte będą chipsy i słone przekąski, produkowane przez zagraniczne koncerny, a podwyżką do 23% napoje owocowe o wysokiej zawartości soku, które w większości produkowane są z polskich surowców przez polskie firmy.

    (ISBnews)

     

  • 03.07, 08:41Instytut Jagielloński: Dziś w Sejmie matryca VAT - wraca groźba dla sadowników 

    Warszawa, 03.07.2019 (ISBnews) - Dzisiaj Sejm powróci do głosowania nad nowelizacją tzw. matrycy VAT - w bloku głosowań rozpoczynającym się o 18:30. Jest to zgodne z wypowiedziami przedstawicieli rządu, którzy zapowiadali powrót do prac w wakacyjne posiedzenia Sejmu. W marcu parlament wstrzymał się z głosowaniem nad nowelizacją, ale od tej pory nie podjęto żadnej publicznej dyskusji nad projektem, który wzbudza liczne kontrowersje. Zmiany są odbierane jako szkodliwe dla polskich sadowników.

    Również dzisiaj Instytut Jagielloński wydał stanowisko, w którym krytykuje nowelizację matrycy VAT. Uznaje ją jako zmianę technokratyczną, która nie przystaje do aktualnej rzeczywistości gospodarczej.

    "Dodatkowo, uproszczenie systemu podatkowego odbywa się w sposób technokratyczny, bez uwzględnienia rzeczywistości gospodarczej. W założeniach ministerstwa nowa matryca ma być neutralna zarówno dla budżetu państwa, jak i dla ceny koszyków dóbr większości konsumentów. W praktyce oznacza to, że obniżkom niektórych stawek towarzyszą wyrównujące podwyżki na inne dobra. Dla przykładu, niższym 5-proc. VAT objęte będą chipsy i słone przekąski, produkowane przez zagraniczne koncerny, a podwyżką do 23% napoje owocowe o wysokiej zawartości soku, które w większości produkowane są z polskich surowców przez polskie firmy" - czytamy w stanowisku Instytutu.

    Już przed marcowym posiedzeniem Sejmu, które wstrzymało prace nad matrycą, posłowie wszystkich partii krytykowali pomysł podniesienia stawki VAT na napoje owocowe z wysoką zawartością soku. Według wyliczeń podanych Krajowej Unii Producentów Soków (KUPS), konsekwencją takiego posunięcia byłby wzrost cen napojów o 1,3 zł na litrze, a także zmniejszenie zawartości naturalnego wkładu z owoców w tych produktach. To w efekcie doprowadziłoby do utraty rynku zbytu dla 150 tys. ton polskich owoców rocznie. Pogorszyłoby również i tak już trudną, sytuację gospodarstw sadowniczych, które nie mogą znaleźć rynku zbytu na swoje produkty zarówno w kraju, jak i za granicą.

    "Podwyżka VAT na napoje owocowe z wysoką zawartością soku byłaby odczuwalna także przez konsumentów. Obecnie obowiązująca stawka VAT umożliwiła stworzenie w Polsce unikalnej struktury konsumpcji oraz produktów wyróżniających się swoim składem na tle rynku państw UE. Dzięki bodźcowi fiskalnemu napoje owocowe w Polsce zawierają w składzie nawet 60% soku, podczas gdy średnia europejska to ok. 10%. Podwyżka spowodowałaby zatem drastyczne zmniejszenie zawartości soku w napojach, a także wspomniany wzrost cen na te produkty. MF twierdzi, że przy takiej podwyżce Polacy zdecydują się na zakup soków 100%. Ta argumentacja mija się jednak z rzeczywistością. Jak pokazują analizy przeprowadzone na innych rynkach, po wzroście cen napojów owocowych z sokiem, konsumenci zastępują je napojami gazowanymi lub sztucznymi, a nie sokami 100%. Wysokie koszty produkcji soków naturalnych powodują, że są i pozostaną one najdroższą opcją dla klientów. Nawet gdyby taka sytuacja miała miejsce, to i tak najpopularniejszym smakiem na rynku polskim w tej kategorii jest sok pomarańczowy (ok. 30% rynku), którego zwiększona sprzedaż nie przyniesie korzyści rodzimym sadownikom" - czytamy w stanowisku Instytutu Jagiellońskiego.

    Inne organizacje gospodarcze również wyrażają zaniepokojenie przyśpieszeniem prac nad szkodliwą matrycą VAT. Prezes Krajowej Izby Gospodarczej (KIG) Andrzej Arendarski odradza pośpiech przy pracach legislacyjnych.

    "Wiele ośrodków i środowisk wskazywało na negatywne konsekwencje podwyżki VAT na napoje owocowe z wysoką zawartością soku. Ta decyzja wywołałaby poważne problemy dla polskich producentów i sadowników. Wskazywano również na absurd związany z uproszczeniem VAT na chipsy, poprzez obniżkę podatków na te produkty - to z kolei ulga dla zagranicznych koncernów. Sejm słusznie wstrzymał prace nad nową matrycą VAT w takim kształcie. Niepokojące jest to, że teraz rząd zapowiada prace nad stawkami VAT w tempie przyśpieszonym, bez szerokich konsultacji i publicznej dyskusji. Urzędnicy nie są w stanie przewidzieć każdego skutku nowej legislacji, we wszystkich branżach. Dlatego nie należy się śpieszyć, a przedstawić swoje propozycje szerokiemu gronu ekspertów. Gospodarka jest zbyt skomplikowana i wielopoziomowa, by sprawa uproszczenia VAT została załatwiona ekspresowo" - skomentował Arendarski dla ISBnews.

    Głosowanie nad nowelizacją ustawy o podatku od towarów i usług oraz ustawy - Ordynacja podatkowa zaplanowane jest w Sejmie na dzisiaj, jako pierwszy punkt w bloku głosowań rozpoczynających się o godz. 18.30.

    (ISBnews)

     

  • 02.07, 15:03Rząd przyjął projekt ustawy wzmacniającej pozycję producentów rolnych  

    Warszawa, 02.07.2019 (ISBnews) - Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zmianie ustawy o organizacji niektórych rynków rolnych oraz ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi i spożywczymi, przedłożony przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Projekt przewiduje wzmocnienie pozycji producenta rolnego w łańcuchu produkcji żywności, podało Centrum Informacyjne Rządu (CIR). 

    Najważniejsze rozwiązania zawarte w projekcie:

    - rozszerzenie wymogu zawierania umów na dostarczanie produktów rolnych na pośredników, tj. podmioty, które nie zbywają produktów rolnych bezpośrednio konsumentom końcowym lecz kolejnym podmiotom w łańcuchu dostaw żywności, np. przetwórcom czy dystrybutorom żywności;

    - rozszerzenie katalogu produktów rolnych - objętych obowiązkiem zawierania umów na dostarczanie produktów rolnych - o ziemniaki, rzepak i rzepik;  - wprowadzenie możliwości określenia przez ministra rolnictwa w rozporządzeniu, w stosunku do wybranych produktów rolnych: minimalnego okresu obowiązywania umowy lub minimalnego okresu od zawarcia umowy do realizacji dostawy lub terminu zawarcia umowy;

    - wprowadzenie możliwości wyrażenia sprzeciwu przez producenta rolnego wobec stosowania minimalnego okresu od zawarcia umowy do realizacji dostawy produktów rolnych lub terminu zawarcia umowy - pod warunkiem, że producent złoży taki sprzeciw na piśmie;  

    - podwyższenie obecnego poziomu kar pieniężnych oraz nałożenie kar pieniężnych na producentów rolnych i nabywców pośredniczących w łańcuchu dostaw produktów rolnych, m.in. za brak zawartej umowy, czy niedotrzymanie minimalnego terminu obowiązywania umowy;

    - rozszerzenie zakresu nieuczciwego wykorzystywania przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi - o praktykę polegającą na nabywaniu produktu rolnego lub spożywczego po cenie niższej niż ustalona cena referencyjna przez nabywcę, gdy nabywa on taki produkt bezpośrednio od dostawcy, który go wytworzył lub m.in. od spółdzielni zrzeszającej producentów tego produktu, grupy producentów rolnych lub uznanych organizacji producentów rolnych" - czytamy w komunikacie. 

    Zaproponowane rozwiązania stanowią odpowiedź na postulaty organizacji producentów rolnych, w tym producentów owoców. Wprowadzenie kar pieniężnych na obie strony umowy (producentów rolnych i nabywców ich towarów) będzie miało charakter prewencyjny i odstraszający. Takie rozwiązanie ograniczy zawieranie umów na dostarczanie produktów rolnych tuż przed ich dostawą, podano także. 

    "Dodatkowo rozszerzenie zakresu nieuczciwego wykorzystywania przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi o praktykę polegającą na nabywaniu produktu rolnego poniżej jego ceny referencyjnej, przyczyni się do sprawiedliwego podziału marż w łańcuchu dostaw żywności, co pozwoli pokryć koszty wytworzenia produktu rolnego. Nabywanie produktów rolnych poniżej cen referencyjnych będzie karane. Organem nakładającym kary będzie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Nowe rozwiązania przyczynią się do stabilizacji rynków rolnych oraz ułatwią planowanie produkcji rolnej z większym wyprzedzeniem" - czytamy także w komunikacie. 

    Zmiany w przepisach zaczną obowiązywać po 14 dniach od daty ich ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. W związku z tym, że regulacje zawarte w tych przepisach mogą być uznane za przepisy techniczne, projekt będzie notyfikowany Komisji Europejskiej.

    (ISBnews)

     

  • 02.07, 11:18Rząd chce, by ustawa dot. podatku od sprzedaży detal. weszła w życie 1 września 

    Warszawa, 02.07.2019 (ISBnews) - Rada Ministrów planuje przyjąć w III kw. br. nowelizację ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej tak, by regulacje te weszły w życie 1 września br., podano w wykazie prac legislacyjnych i programowych rządu. Według projektu, podatek będzie naliczany za okres od 1 września br., jednak obowiązek jego uiszczania może zostać przesunięty - w przypadku złożenia odwołania od wyroku Sądu Unii Europejskiej w sprawie tej daniny.

    "W projekcie przewiduje się zmianę art. 11a ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej, na podstawie którego, w terminie do 31 grudnia 2019 r. stosowane jest zawieszenie pobierania tego podatku. W konsekwencji projektowana ustawa przywraca stosowanie ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej do przychodów ze sprzedaży detalicznej osiągniętych od dnia 1 września 2019 r." - czytamy w informacji.

    "Wskutek proponowanych przepisów, zgodnie z art. 10 ust. 1 pkt 1 ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej, podatnicy tego podatku będą obowiązani od dnia 1 września 2019 r. składać właściwemu naczelnikowi urzędu skarbowego, deklaracje podatkowe o wysokości podatku (PSD-1) - do 25 dnia miesiąca następującego po miesiącu, którego będzie dotyczył podatek. Podatnicy nie będą jednak zobowiązani do wpłacania podatku na rachunek właściwego urzędu skarbowego za miesięczne okresy rozliczeniowe, w przypadku których przedłużone zostaną terminy płatności. Podatnicy będą mieli obowiązek zapłaty podatku w terminie zaproponowanym w projekcie. Natomiast w razie, gdyby odwołanie od wyroku SUE nie zostało wniesione, przedłużenie terminu zapłaty podatku nie będzie stosowane" - czytamy dalej.

    W informacji wyjaśniono, że przedkładany projekt został przygotowany w związku z wyrokiem Sądu Unii Europejskiej z 16 maja 2019 r., którym zostało zakończone postępowanie w połączonych sprawach sygn. T-836/16 i T-624/17 dotyczących złożonych przez Polskę skarg na decyzje Komisji Europejskiej (KE) w sprawie uznania podatku od sprzedaży detalicznej za niezgodny z regułami pomocy publicznej. SUE orzekł, że podatek od sprzedaży detalicznej nie stanowi pomocy państwa i stwierdził nieważność zarówno wstępnej, jak i ostatecznej decyzji KE w sprawie podatku od sprzedaży detalicznej.

    "Wyrok SUE oznacza, że podatek od sprzedaży detalicznej może być pobierany, brak jest zatem konieczności dalszego zawieszenia obowiązywania przepisów ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej. Projektowane przepisy uzasadnione są koniecznością zabezpieczenia dochodów budżetu państwa. Jednocześnie z uwagi na możliwość skorzystania przez KE z prawa do złożenia odwołania od wyroku SUE i przebieg postępowania w drugiej instancji, zasadne jest przedłużenie terminu wpłat podatku od sprzedaży detalicznej" - czytamy dalej.

    Projekt przewiduje rozwiązanie szczególne na wypadek wniesienia odwołania od wyroku SUE z dnia 16 maja 2019 r. w sprawach połączonych T-836/16 i T-624/17. W takim przypadku termin wpłaty podatku od sprzedaży detalicznej za okres od dnia wejścia w życie projektowanych przepisów zostanie przedłużony, zaznaczono także.

    "Termin wejścia w życie projektowanej ustawy określono na 1 września 2019 r." - podsumowano.

    Zawieszona ustawa obliguje podatników, którzy osiągają w danym miesiącu przychód ze sprzedaży detalicznej ponad kwotę 17 000 000 zł, do złożenia deklaracji podatkowej o wysokości podatku oraz obliczenia i wpłacenia podatku na rachunek urzędu skarbowego. Stawki podatku wynoszą: 0,8% podstawy opodatkowania - w części, w jakiej podstawa opodatkowania nie przekracza kwoty 170 000 000 zł; 1,4% nadwyżki podstawy opodatkowania ponad kwotę 170 000 000 zł - w części, w jakiej podstawa opodatkowania przekracza kwotę 170 000 000 zł.

    (ISBnews)

     

  • 18.06, 14:12Rząd przyjął nowelę dotyczącą przeciwdziałania lichwie 

    Warszawa, 18.06.2019 (ISBnews) - Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu przeciwdziałania lichwie, poinformowało Centrum Informacyjne Rządu (CIR). Na podstawie nowych przepisów nie będzie można w sposób dowolny ustalać dodatkowych opłat za zakupy na raty, a także bez ograniczeń doliczać prowizji, marży, opłat za złożenie czy rozpatrzenie wniosku albo obowiązkowego ubezpieczenia.

    "Zaproponowano zmiany, które mają skutecznie chronić Polaków przed plagą lichwiarzy i nadużyciami firm pożyczkowych, których konsekwencją są niekończące się  problemy ich klientów z regulowaniem zadłużenia oraz wpadanie w spiralę zadłużenia (branie pożyczki na spłatę już wziętej pożyczki). Na rynku powinny działać firmy pożyczkowe, które oferują rozsądne warunki zaciągania zobowiązań finansowych i nie ukrywają dodatkowych kosztów z tym związanych" - czytamy w komunikacie. 

    Na podstawie nowych przepisów nie będzie można w sposób dowolny ustalać dodatkowych opłat za zakupy na raty. Nie będzie można bez ograniczeń doliczać prowizji, marży, opłat za złożenie czy rozpatrzenie wniosku albo obowiązkowego ubezpieczenia. Chodzi o to, że często klienci nie są w stanie spłacić "atrakcyjnie oprocentowanej pożyczki". W praktyce okazuje się bowiem, że mimo "zerowych odsetek", za nowo kupiony sprzęt muszą płacić znacznie więcej, niż wynikałoby to z ceny na etykiecie.

    "Maksymalny limit dodatkowych opłat w przypadku zakupów ratalnych zostanie ustalony na 45% kwoty pożyczki w skali roku. Jeśli raty będą rozłożone na 6 miesięcy, to dodatkowe koszty nie będą mogły przekroczyć 32,5%. Jednocześnie limit odsetek pozostanie na obecnym poziomie, czyli maksymalnie 10 proc. w skali roku" - czytamy dalej.

    Zgodnie z nowymi przepisami, restrykcyjne zasady będą obowiązywać przy zaciąganiu krótkoterminowych pożyczek na niewielkie kwoty, czyli tzw. chwilówek. Klienci, zachęcani umiarkowanym oprocentowaniem nominalnym, często nie zdają sobie sprawy, jak wysoką kwotę będą musieli w rzeczywistości spłacić. Koszty pożyczki, jak przy zakupach na raty, są bowiem powiększane o bardzo wysokie prowizje, marże czy opłaty.

    "Dlatego limit dodatkowych opłat w przypadku 'chwilówek' zostanie radykalnie ograniczony, tj. do 45% kwoty pożyczki w skali roku. Przy pożyczce na okres miesiąca limit ten wyniesie tylko 22%. Limit odsetek od samej pożyczki będzie, jak dotąd, wynosił do 10% w skali roku" - podało CIR.

    Nowe prawo wprowadza także ścisłe limity w zakresie ustanawianych zabezpieczeń. Chodzi o to, aby w praktyce nie dochodziło do odbierania mieszkań i domów, pozbawiania dorobku całego życia osób, które nie spłaciły pożyczki o wielokrotnie niższej wysokości.

    "Zgodnie z nowymi regulacjami, zabezpieczenie pożyczek (np. w postaci hipoteki na nieruchomości) nie będzie mogło przekraczać wysokości pożyczonej kwoty powiększonej maksymalnie o 45%. Niedopuszczalne będzie żądanie przenoszenia własności nieruchomości na zabezpieczenie zaciągniętych zobowiązań. Wyeliminowano też możliwość prowadzenia egzekucji komorniczej z mieszkania, jeżeli wysokość zadłużenia nie przekracza 5% wartości domu lub lokalu" - czytamy także.

    Według CIR, na podstawie znowelizowanych przepisów banki nie będą mogły dowolnie ustalać dodatkowych opłat za pożyczki udzielane osobom fizycznym. Zasada ta ma dotyczyć także pożyczek udzielanych na podstawie umów cywilno-prawnych, czyli zaciąganych, np. u prywatnej osoby. Często zdarza się, że osoby biorące pożyczki podpisują długie i skomplikowane umowy, nie zdając sobie sprawy z dodatkowych kosztów, jakimi zostaną obciążone, co może skutkować utratą majątku całego życia.

    "Zdecydowano, że w przypadku bankowej pożyczki konsumenckiej (to pożyczka do 255 tys. 550 zł udzielona na podstawie ustawy o kredycie konsumenckim) dodatkowe opłaty nie będą mogły przekroczyć 45% kwoty pożyczki w skali roku, a maksymalne odsetki 10% w skali roku. Taki limit będzie także obowiązywał w przypadku bankowej pożyczki dla osoby fizycznej na wyższą kwotę. Przy pożyczce udzielanej na podstawie umowy cywilno-prawnej limit dodatkowych opłat wyniesie 25% pożyczonej kwoty" - czytamy także.

    W nowych przepisach wyraźnie zdefiniowano, które pożyczki mają charakter lichwiarski. Ponadto, ściganie lichwiarza nie będzie zależeć od tego, czy wiedział, że osoba biorąca pożyczkę jest np. w trudnej sytuacji życiowej i dramatycznie potrzebuje pieniędzy na zapewnienie sobie podstawowych warunków do życia, jak: jedzenie, leki, opłata rachunków. Taka uznaniowość była przyczyną bezkarności lichwiarzy.

    "Nowe regulacje przewidują karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat dla każdego, kto w zamian za udzielone osobie fizycznej świadczenie pieniężne wynikające m.in. z umowy pożyczki, będzie żądał od niej zapłaty kosztów pozaodsetkowych co najmniej dwukrotnie wyższych niż maksymalne lub będzie żądał zapłaty odsetek w wysokości co najmniej dwukrotnie wyższej niż maksymalna. Przyjmując te zasady, Polska dołączy do krajów, które bezwzględnie i skutecznie walczą z lichwą. Są wśród nich Austria i Kanada, gdzie za udzielanie lichwiarskich pożyczek można trafić na 5 lat do więzienia. W Niemczech kary za lichwę sięgają 10 lat pozbawienia wolności, a w Stanach Zjednoczonych - nawet 20 lat" - czytamy również.

    Znowelizowane przepisy mają obowiązywać po 6 miesiącach od daty ich ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.

    (ISBnews)

     

  • 03.06, 11:07PharmaNET: W Polsce zamknięto 1 825 aptek w ciągu ostatnich dwóch lat 

    Warszawa, 03.06.2019 (ISBnews) - W ciągu prawie dwóch lat obowiązywania ustawy "Apteka dla aptekarza" (AdA) w Polsce zamknięto 1 825 aptek, w 83 lokalizacjach była to jedyna apteka w miejscowości, podał Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET. Skutkiem ustawy jest także duży spadek liczby aptek na terenach wiejskich.

    Według danych IQVIA, liczba aptek w Polsce spada nieprzerwanie od października 2017 roku, kiedy zanotowaliśmy historyczny szczyt pod względem liczby placówek aptecznych w Polsce - 14 914. Na koniec marca 2019 roku w Polsce działało 14 205 aptek i punktów aptecznych. Oznacza to spadek liczby placówek o 709 w ciągu półtora roku, podano.

    "Liczba aptek spada od kilkunastu miesięcy i wygląda na to, że ten trend będzie się utrzymywał. W efekcie rynek aptek cofnął się do poziomu z początku roku 2014" - powiedział prezes PharmaNET Marcin Piskorski, cytowany w komunikacie.

    Spadek liczby aptek ma swoją przyczynę głównie w braku otwarć nowych placówek, co jest skutkiem ustawy AdA, która weszła w życie 25 czerwca 2017 roku. Wprowadzone ustawą bardzo restrykcyjne zasady otwierania nowych aptek - właścicielem może być jedynie farmaceuta lub spółka farmaceutów (kiedyś każdy przedsiębiorca), nowa apteka musi znajdować się co najmniej 500 m od istniejącej i przypadać na co najmniej 3 tys. mieszkańców - spowodowały, że nowych aptek nie ma kto ani gdzie otwierać, wskazano również.

    Po wejściu w życie ustawy "Apteka dla aptekarza" liczba zamknięć aptek w Polsce pozostała niezmienna - średnio zamyka się ich ok. 80 miesięcznie. Znacząco spadła za to liczba otwarć - ze średnio ponad 100 do ok. 30 miesięcznie. Co ważne, otwarcia te wynikają głównie z realizacji wniosków złożonych jeszcze przed zamknięciem rynku.

    "Śledząc zapowiedzi polityków i postęp prac nad ustawą, przedsiębiorcy, niebędący farmaceutami, których nowe prawo rugowało z rynku, spieszyli się z inwestycjami. Stąd szybki wzrost liczby aptek w okresie styczeń-październik 2017 r. W ciągu ostatnich tygodni obowiązywania starych zasad przedsiębiorcy złożyli dodatkowo ponad 1 tys. wniosków o otwarcie nowej apteki, są one do dnia dzisiejszego sukcesywnie realizowane. Wniosków o otwarcie apteki, składanych pod reżimem nowej ustawy, notuje się kilka miesięcznie na terenie całego kraju. Wygląda więc na to, że po 'przerobieniu' rezerwuaru starych wniosków spadek liczby aptek będzie się pogłębiał" - dodał Piskorski.

    Utrzymujący się od półtora roku trend spadku liczby aptek w największym stopniu dotknął wsi i małych miasteczek, gdzie dostęp do usług farmaceutycznych z zasady bywa utrudniony. Od historycznego rekordu w październiku 2017, kiedy na terenach wiejskich działało 3 479 aptek i punktów aptecznych do marca 2019 roku ubyło ich aż 147 - obecnie na wsiach i w małych miastach działa 3 332 placówek. Oznacza to, że regulacja mocno uderzyła przede wszystkim w mieszkańców wsi i małych miejscowości. Jest to bardzo istotne, gdyż zgodnie z zapowiedziami projektodawców "Apteka dla aptekarza" miała przyczynić się do wzrostu liczby aptek właśnie na tych terenach, podano także.

    "Po prawie dwóch latach funkcjonowania regulacji widać, że "Apteka dla aptekarza" nie zrealizowała żadnego z celów prezentowanych w uzasadnieniu ustawy. Jednym z nich było zwiększenie liczby aptek na wsiach i w małych miastach - co jak wykazano powyżej, nie tylko nie ma miejsca, ale co więcej, przynosi wprost przeciwny skutek" - czytamy.

    (ISBnews)

     

  • 16.05, 11:27Sąd UE uznał za nieważną decyzję KE dot. podatku od sprzedaży detalicznej  

    Warszawa, 16.05.2019 (ISBnews) - Sąd Unii Europejskiej stwierdził nieważność decyzji końcowej Komisji Europejskiej z dnia 19 września 2016 r. nakazującej władzom polskim niezwłoczne zawieszenie "stosowania progresywnych stawek w przedmiotowym podatku do czasu podjęcia przez Komisję decyzji w sprawie [jego] zgodności […] z rynkiem wewnętrznym" w sprawie dotyczących podatku od sprzedaży detalicznej w Polsce, podał Sąd UE w Luksemburgu.

    "Wskazując na błędy popełnione przez Komisję przy ustalaniu 'normalnego' systemu podatkowego i celu tego systemu, Sąd podkreślił, że w ramach kontroli, którą sprawuje ona w odniesieniu do środków podatkowych mogących stanowić pomoc państwa, Komisja nie może - chyba, że pojawia się oczywista niespójność - zdefiniować zamiast danego państwa członkowskiego charakteru i struktury tego systemu, nie ryzykując przy tym naruszenia kompetencji tego państwa w dziedzinie podatkowej. W odniesieniu do kwestii, czy konstrukcja opodatkowania wybrana przez władze polskie jest sprzeczna z celem tego systemu, Sąd, opierając się na orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości, zauważył, że istnieją podatki, których charakter nie stoi na przeszkodzie temu, by towarzyszyły im mechanizmy modulacji mogące nawet przyjąć formę zwolnień, przy czym mechanizmy te nie muszą prowadzić do przyznania selektywnej korzyści. A zatem w przypadku podatku od przychodów kryterium modulacji, które przybiera formę progresywnego opodatkowania od określonego, nawet wysokiego, progu, i które może odpowiadać woli, by obejmować opodatkowaniem działalność przedsiębiorstwa tylko wtedy, gdy działalność ta osiąga określone rozmiary, nie implikuje samo w sobie istnienia selektywnej korzyści" - czytamy w komunikacie.

    Na mocy decyzji z dnia 19 września 2016 r., Komisja Europejska wszczęła szczegółowe postępowanie wyjaśniające w sprawie polskiego podatku od sprzedaży detalicznej. Komisja wskazywała, że progresywne stawki oparte na wielkości przychodów przyznają przedsiębiorstwom o niskich przychodach selektywną przewagę nad ich konkurentami, z naruszeniem unijnych zasad pomocy państwa. Jednocześnie Komisja Europejska wydała nakaz zobowiązujący Polskę do zawieszenia stosowania tego podatku do czasu zakończenia jego analizy przez Komisję (tzw. nakaz zawieszenia).

    W grudniu 2018 r. prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej, która ma na celu przesunięcie terminu rozpoczęcia obowiązywania regulacji począwszy od dnia 1 stycznia 2020 r.

    (ISBnews)

     

  • 13.05, 11:15Prezydent podpisał nowelę dot. m.in. nielegalnego obrotu produktami leczniczymi  

    Warszawa, 13.05.2019 (ISBnews) - Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy Prawo farmaceutyczne oraz niektórych innych ustaw, podała Kancelaria Prezydenta. Ustawa ma na celu przeciwdziałanie nieprawidłowościom i niedoborom w zaopatrzeniu na farmaceutycznym rynku detalicznym, które są powodowane działającym na szeroką skalę nielegalnym obrotem produktami leczniczymi funkcjonującym w ramach tzw. "odwróconego łańcucha dystrybucji produktów leczniczych". 

    "Mechanizm ten polega, w uproszczeniu, na pozyskiwaniu leków z rynku detalicznego w celu ich odsprzedaży za granicę za cenę wielokrotnie wyższą aniżeli dopuszczalna cena krajowa (w przypadku leków refundowanych)" - czytamy w komunikacie.

    Zakres ustawy obejmuje odpowiedzialność osób biorących udział w obrocie produktami leczniczymi, wyrobami medycznymi i środkami spożywczymi specjalnego przeznaczenia, jak również wykorzystujących produkty lecznicze, pozyskane przez uczestnictwo w "odwróconym łańcuchu dystrybucji produktów leczniczych".

    "Ustawa penalizuje działania godzące w ten obrót, uzupełnia oraz zaostrza przepisy karne za przestępstwa związane z wytwarzaniem, importem lub dystrybucją produktów leczniczych. Wprowadza kary za nielegalną sprzedaż produktów leczniczych przez podmioty prowadzące działalność leczniczą, a także za nabycie produktów leczniczych niezgodnie z ich ustawowym przeznaczeniem" - podano także.

    Zgodnie z nowymi regulacjami, zakazane będzie nabywanie przez podmiot wykonujący działalność leczniczą produktu leczniczego albo środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego lub wyrobu medycznego objętych refundacją, w innym celu niż udzielanie przez ten podmiot świadczenia opieki zdrowotnej na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.

    Ponadto ustawa wprowadza zakaz zaopatrywania się przez hurtownie farmaceutyczne w produkty lecznicze od podmiotów prowadzących obrót detaliczny. Ustawa doprecyzowuje także przepisy, wskazując jako cel funkcjonowania aptek ogólnodostępnych i punktów aptecznych - bezpośrednie zaopatrywanie ludności w produkty lecznicze.

    "W celu ograniczenia nielegalnego wywozu z Polski produktów leczniczych, ustawa wprowadza ponadto przepisy służące usprawnieniu nadzoru i skuteczności przeprowadzania inspekcji podmiotów zajmujących się dystrybucją tych produktów, wzmacniając uprawnienia dotyczące przeprowadzania kontroli i inspekcji działalności gospodarczej objętej zezwoleniami i przewiduje większą współpracę organów Państwowej Inspekcji Farmaceutycznej z Policją i Strażą Graniczną oraz wszystkimi instytucjami państwowymi i samorządowymi. Dotyczy to m.in. korzystania z pomocy Policji lub Straży Granicznej w zapewnieniu niezakłóconego dokonania inspekcji, a także przyznania osobom uprawnionym do dokonywania inspekcji lub kontroli uprawnień do zarządzenia otwarcia obiektu, lokalu lub ich części oraz znajdujących się w nich schowków, a także ich oględzin" - czytamy także.

    Zgodnie z przedmiotową ustawą, w przypadku nabycia lub zbycia przez podmiot wykonujący działalność leczniczą produktu leczniczego, środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego lub wyrobu medycznego wbrew zakazowi nakładana będzie na taki podmiot kara pieniężna w wysokości dwukrotnej wartości nabytych lub zbytych produktów leczniczych, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego lub wyrobów medycznych.

    Ustawa wchodzi w życie 14 dni od dnia ogłoszenia, z wyjątkiem przepisów dotyczących współpracy z Policją lub Strażą Graniczną przy przeprowadzeniu kontroli albo inspekcji, które wejdą w życie po upływie 3 miesięcy od dnia ogłoszenia, a wejście w życie przepisów ustawy o zmianie ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia oraz niektórych innych ustaw jest skorelowane z jej wcześniejszą cząstkową nowelizacją w zakresie sprzedaży wysyłkowej oraz z dostarczaniem leków dla osób z niepełnosprawnością i wejdą w życie z dniem 1 lipca 2019 r.

    (ISBnews)

     

  • 03.04, 09:16MPiT nie rekomenduje zmian w planach dot. ograniczenia handlu w niedziele 

    Warszawa, 03.04.2019 (ISBnews) - Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii (MPiT) w świetle przeprowadzonych analiz nie rekomenduje wprowadzania zmian w obecnym modelu dochodzenia do pełnego ograniczenia handlu w niedziele, podał resort. Niezbędne jest jednak przeprowadzenie pogłębionych badań oddziaływania tego ograniczenia na małe sklepy oraz na jakość życia Polaków.

    "Przeprowadzona przez MPiT ocena wpływu funkcjonowania ograniczenia handlu w niedziele obejmuje trend od 2015 r. - czyli przed wprowadzeniem niedziel wolnych od handlu. Wskazuje ona, że zastosowanie okresu przejściowego we wprowadzaniu ograniczeń umożliwiło wdrożenie zmian w modelach biznesowych przedsiębiorców oraz nawykach konsumentów. Pozwoliło to uniknąć błędów, które wystąpiły na Węgrzech, gdzie zakaz handlu w niedziele został wprowadzony bez uwzględnienia okresu dostosowawczego" - czytamy w komunikacie.

    Według przeprowadzonej analizy, rok 2018 pod względem sprzedaży, był najlepszy od ok. 10 lat. Przyczyn tego należy upatrywać m.in. w rosnących dochodach Polaków, korzystnych zmianach rynku pracy, silnej gospodarce, a także korzystnych warunkach pogodowych. Przytaczane w raporcie dane Ministerstwo Finansów wyraźnie wskazują na pozytywne, liniowe trendy wzrostowe przychodów wszystkich kategorii przedsiębiorstw z sektora handlu detalicznego, podano również.

    Z analizy wynika także, że ograniczenie handlu w niedziele nie wpłynęło znacznie na zatrudnienie w sektorze handlu detalicznego, a dodatkowo przy obserwowanej niskiej stopie bezrobocia można się spodziewać dalszej poprawy sytuacji na rynku pracy.

    "Analiza MPiT w dużej mierze koncentruje się na wpływie ograniczenia niedzielnego handlu na małe sklepy. Całościowa ocena tej kwestii wymaga dalszych analiz. Upłynęło za mało czasu od wejścia w życie nowych przepisów, aby móc przeprowadzić badania pozwalające na szerokie wnioskowanie. Niemniej, w świetle pozyskanych przez MPiT danych (MF, GUS, Nielsen Polska, CMR, PKO BP, badania konsumenckie etc.) obserwujemy wyhamowanie tendencji spadkowych, jeśli chodzi o liczbę sklepów i poziom sprzedaży, wśród najmniejszych placówek handlowych" - czytamy dalej.

    Zmiany w klasie mikroprzedsiębiorstw (spadek liczebności, wzrost obrotów) dają podstawy do założenia, że następuje proces poprawy efektywności ekonomicznej tych jednostek. Znajduje to też potwierdzenie w dynamice sprzedaży na jednostkę w każdej z klas wielkości przedsiębiorstwa, która dla mikroprzedsiębiorstw regularnie rośnie od 2015 r., a w roku 2018 osiągnęła najwyższy poziom - 109,3. Dla porównania, dla kategorii przedsiębiorstw małych było to 100,8, średnich - 101,4, dużych - 102,9, wskazano także.

    Obecnie nasycenie placówkami handlowymi w Polsce jest jednym z najwyższych w Europie. Przykładowo w Polsce średnio na 10 tys. mieszkańców przypada 25 sklepów, gdy we Francji 2, a w Hiszpanii 11. 

    "Przeprowadzona ocena wskazuje, że konieczne wydaje się dalsze dopracowanie regulacji w kierunku wzmocnienia małych sklepów. Sugerowane rozwiązanie to wspieranie i zachęcanie małych placówek do działań na rzecz poprawy rentowności oraz konsolidacji. Na obecnym etapie rozwoju handlu konsolidacja pozwala utrzymać się na rynku i jest zgodna z trendem obserwowanym na całym świecie (efekt skali w zakresie wspólnych zakupów, standardu jakości obsługi, rozpoznawalność marki zwiększająca zaufanie etc)" - czytamy.

    Analiza pokazuje także, że sklepy na stacjach benzynowych, które nie są objęte ograniczeniem handlu, osiągają wyraźnie lepsze wyniki niż przed wprowadzeniem tego ograniczenia. Rozszerzyły one swój asortyment towarowy i w ten sposób przekształciły się w najdynamiczniej rosnący kanał dystrybucji. Ten wzrost sprzedaży w kolejnych latach powinien jednak spowolnić ze względu na fizyczne ograniczenie powierzchni sprzedażowej. Także w przypadku sklepów specjalistycznych obserwuje się wyraźnie pozytywny trend wzrostu sprzedaży w ujęciu rocznym, podano.

    Z analizy MPiT wynika, że w niedziele bez handlu Polacy coraz częściej spędzają czas z rodziną oraz poświęcają go na rekreację, co pokazuje perspektywy rozwojowe w zakresie tzw. ekonomii czasu wolnego.

    Według danych GUS, już w pierwszym półroczu obowiązywania ograniczenia handlu w niedziele poprawiła się sytuacja turystyki w Polsce względem analogicznego okresu 2017 r. Wzrosła zarówno baza turystyczna, jak i liczba turystów krajowych. W I półroczu 2018 r., w porównaniu do I półrocza 2017 r., widoczny był wzrost liczby polskich turystów korzystających z bazy noclegowej - o 6,2% (12 mln osób) oraz liczby udzielonych noclegów - o 6,3% (29,8 mln), podano w materiale.

    "Badania zrealizowane na zlecenie NSZZ 'Solidarność' pokazują natomiast, że wśród ankietowanych pracowników handlu 90% kobiet i 92% mężczyzn pozytywnie ocenia wprowadzenie ograniczenia handlu w niedziele. Warto podkreślić, że ankietowani w większości odczuwali poprawę samopoczucia fizycznego (61% kobiet i 64% mężczyzn) i psychicznego (67% kobiet i 72% mężczyzn)" - wskazano.

    Dominującą grupę respondentów stanowiły kobiety (83%), co potwierdza ich przewagę w zatrudnieniu w sektorze handlowym. Większość z nich dostrzega wiele korzystnych aspektów wprowadzenia niedziel wolnych od handlu. 81% więcej czasu poświęca rodzinie/znajomym/przyjaciołom. Ponadto 56% więcej odpoczywa, a 40% częściej spędza czas na aktywnym wypoczynku (sport, wyjazdy, spacery). Jednocześnie 28% ankietowanych kobiet ma więcej czasu na swoje zainteresowania i hobby, podano również.

    "Podobnie, jak w przypadku wpływu ograniczenia niedzielnego handlu na małe sklepy i mikroprzedsiębiorstwa, niezbędne są dalsze badania efektu tych regulacji dla jakości życia Polaków, ich satysfakcji z czasu wolnego, zdrowia fizycznego i psychicznego, a także dla pozostałych gałęzi naszej gospodarki" - czytamy dalej.

    Jednocześnie raport zwraca uwagę na to, że w średnim i długim okresie, przy niskiej stopie bezrobocia, w gospodarce będzie postępowało przesuwanie się zasobów ludzkich w kierunku prac umożliwiających osiąganie wyższych dochodów, co należy postrzegać jako zjawisko pozytywne gospodarczo.

    (ISBnews)

     

  • 02.04, 10:10Emilewicz przedstawi dziś Radzie Ministrów raport o zakazie handlu w niedziele 

    Warszawa, 02.04.2019 (ISBnews) - Rada Ministrów podczas dzisiejszego posiedzenia może zapoznać się z raportem dotyczącym ograniczenia handlu w Polsce i jego wpływu na gospodarkę i zachowania Polaków, zapowiedziała minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz. 

    "Na dzisiejszym posiedzeniu Rady Ministrów chcę przedstawić raport dotyczący ograniczenia handlu w niedziele, mam nadzieję, że po zapoznaniu się ze szczegółami dojdzie do dyskusji. Wymowa tego raportu jest inna niż te, które do tej pory się pojawiały" - powiedziała Emilewicz dziennikarzom. 

    Dodała, że raport jest znacząco pogłębiony i przedstawia także społeczne skutki, gdyż w jednym z badań zapytano Polaków, co robią w wolnym czasie, a także jak zakaz handlu wpływa na ich przyzwyczajenia.

    "Pokazujemy szersze wyniki, korzystaliśmy również z innych badań, a dzięki uprzejmości PKO BP, którego udział w kartach płatniczych w Polsce wynosi ok. 25% mamy też odpowiednie wnioski nie prezentowane nigdzie indziej" - wskazała.

    Według niej zaczęły zmieniać się przyzwyczajenia Polaków. 

    "W większym stopniu korzystają na przykład z turystyki, co powoduje, że kilka innych branż zyskało na wolnych niedzielach. W raporcie pokazujemy także jak od 2014 r zmieniają się trendy w handlu w Polsce" - powiedziała minister.

    Przepisy ograniczające handel w niedziele weszły w życie 1 marca 2018 roku. W ubiegłym roku zakupy można było zrobić (z wyjątkami przewidzianymi w ustawie) w dwie niedziele miesiąca - pierwszą i ostatnią. Od stycznia 2019 roku handel został ograniczony do jednej niedzieli w miesiącu. Zakupy będzie można zrobić również w niedziele poprzedzające Wielkanoc i Boże Narodzenie.

    (ISBnews)

     

  • 28.03, 12:42Selectivv: Zakaz handlu w niedziele zwiększył liczbę klientów m.in. dyskontów 

    Warszawa, 28.03.2019 (ISBnews) - Polacy w ciągu roku od ograniczenia handlu w niedziele zmienili swoje przyzwyczajenia i nawyki zakupowe, wynika z badania firmy Selectivv. Od marca 2018 z oferty dyskontów korzystało regularnie 78% badanej grupy osób, czyli o 15 pkt. proc. więcej niż w analogicznym okresie przed zakazem handlu. Znaczny wzrost stałych klientów w badanej grupie odnotowały również drogerie - Rossmann, Hebe i SuperPharm - 22 pkt proc. więcej regularnie kupujących niż w ubiegłym roku. 

    Może to oznaczać, że Polacy zamiast hipermarketów - w których dokonywali większych zakupów wszelkich niezbędnych produktów - wybierają obecnie szybsze zakupy w łatwiej dostępnych dyskontach spożywczych, a następnie odwiedzają drogerie, które posiadają szerszy wybór asortymentu z zakresu chemii domowej czy kosmetyków, podano.

    "Wygląda na to, że - mimo zmian w ustawodawstwie - weekend nadal pozostał czasem, który Polacy poświęcają na zakupy. Analizując dane z dni poprzedzających niedziele bez handlu, widać, że i w tym przypadku większymi beneficjentami są dyskonty. W piątki poprzedzające niedziele niehandlowe galerie handlowe odwiedzało 12% badanych osób, co dało wzrost w tym dniu tygodnia na poziomie 7 pkt proc. r/r. Natomiast na zakupy w sobotę poprzedzającą dzień niehandlowy decydowało się 21% użytkowników, co przełożyło się na roczny wzrost na poziomie 12 pkt proc. W przypadku danych o użytkownikach odwiedzających w tych dniach dyskonty - było to analogicznie 14% oraz 31% analizowanych użytkowników. Wzrost w piątki o 4 pkt proc., a w soboty aż o 18 pkt proc." - czytamy w komunikacie.

    Na zakazie handlu w niedziele korzystają również stacje benzynowe. W analizowanym okresie w niedziele handlowe ten typ lokalizacji odwiedzało jedynie 9% osób. Natomiast podczas gdy większość sklepów była zamknięta, na stacje benzynowe udawało się 31% badanych. Nasuwa się wniosek, że wprowadzony zakaz przyśpiesza transformację stacji paliw w punkty sprzedażowo-usługowe, posiadające coraz bogatszy asortyment produktów spożywczych takich jak pieczywo, owoce czy większą ofertę gastronomiczną, wskazano również.

    Coraz częściej robimy także zakupy przez internet. Z tej formy korzysta regularnie już 36% osób ujętych w badaniu, czyli o 7 pkt proc. więcej niż przed wejściem przepisów ograniczających handlowe niedziele.

    "Zebrane dane  pozwoliły również na sprawdzenie, jak Polacy spędzali czas wolny od zakupów w ciągu minionego roku. W niedziele wolne od handlu na rekreację na świeżym powietrzu decydowało się 35% badanych, podczas gdy w niedziele handlowe relaks w parkach, na placach zabaw czy na terenach spacerowych wybierało o 14 pkt. proc. mniej osób. W niedziele wolne od handlu 2% z badanej grupy osób odwiedza galerie handlowe, głównie by skorzystać z oferty zlokalizowanych tam kin. Można zatem wysnuć wniosek, że zakaz handlu zadziałał na kina pozytywnie, o czym świadczy zwiększona frekwencja w tych miejscach. W dużym stopniu mógł się do tego przyczynić brak konkurencji ze sklepami, które dotychczas wybierali rodzice z dziećmi lub młodzież w niedzielne popołudnia" - podsumowano.

    (ISBnews)

     

  • 22.03, 14:57Grycan: Zamykamy punkty w centrach handlowych, szukamy innych kanałów sprzedaży 

    Warszawa, 22.03.2019 (ISBnews) - Zakaz handlu w niedzielę źle wpłynął na wyniki Grycana, dlatego firma będzie zamykać punkty w centrach handlowych i szuka innych kanałów dystrybucji w sieciach handlowych, z którymi wcześniej nie współpracowała, poinformował ISBnews.tv Zbigniew Grycan, założyciel marki Grycan Lody od Pokoleń.

    "Ograniczenie handlu w niedzielę źle wpłynęło na nasze wyniki. Mamy dużo mniejsze obroty i musimy bronić się, żeby wystarczyło na czynsz" - powiedział Grycan w rozmowie z ISBnews.tv.

    "Walczymy w firmie o to, żeby nie zwalniać ludzi i nie robić restrukturyzacji, bo mamy doskonałych pracowników. Staramy się dać im inne stanowiska pracy. W niedziele zatrudnialiśmy wielu studentów. Niestety, teraz już nie przyjmujemy ich do pracy" - podkreślił.

    Większość lokali Grycana zlokalizowana jest w centrach handlowych, więc zakaz handlu szczególnie dotknął właśnie te punkty.

    "Generalnie poradziliśmy sobie lepiej niż konkurencyjna branża gastronomiczna, chociaż zanotowaliśmy spadki 1-3 proc. w porównaniu do roku ubiegłego. Oczywiście, są lokale, które radzą sobie lepiej, ale i takie, w których niedziela była podstawowym dniem sprzedaży" - powiedział ISBnews.tv dyrektor generalny firmy Grycan Marcin Snopkowski.

    Nie zmienia to faktu, że "wiele punktów nie wyrabia satysfakcjonujących nas obrotów, które pokrywałyby wszystkie opłaty", zaznaczył Zbigniew Grycan.

    "Jesteśmy zobligowani umowami, ale gdy ich terminy będą się kończyć, będziemy zamykać punkty w centrach handlowych. Już zostały zamknięte dwa" - wyjaśnił.

    "Teraz szukamy innych kanałów dystrybucji w sieciach handlowych, z którymi wcześniej nie współpracowaliśmy" – dodał.

    Snopkowski podkreślił, że jedynie 1/3 lokali w centrach handlowych generuje takie obroty, że mogą być otwarte w niedzielę. "Przyglądamy się wszystkim lokalizacjom. Zamknęliśmy te, które stały się mocno nierentowne. Zastanawiamy się też, co się wydarzy, gdy zakaz handlu objąłby wszystkie niedziele. Mamy przygotowane modele biznesowe i przeliczamy, w których lokalach będziemy mieli problem w rentownością" - podkreślił.

    Marka Grycan - Lody od pokoleń jest obecna na polskim rynku od 2004 r. W ciągu 15 lat istnienia firma Grycan rozwinęła największą rodzinną sieć lodziarnio-kawiarni firmowych nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Obecnie liczy już ponad 150 lokali.

    (ISBnews)

     

  • 19.03, 10:40ZPP: 43% mikrofirm sprzeciwia się zakazowi handlu w niedziele 

    Warszawa, 19.03.2019 (ISBnews) - Przedsiębiorcy z sektora małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP) są mocno podzieleni w sprawie możliwych rozwiązań dot. handlu w niedziele. Najmocniej za brakiem restrykcji opowiadają się mikroprzedsiębiorcy - taką opcję wybrało 43% respondentów z tej grupy, wynika z badania firmy Maison & Partners przeprowadzonego na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP). Co piąty badany popiera wprowadzenie całkowitego zakazu, tyle samo za najwłaściwsze uznaje wprowadzenie gwarancji dwóch wolnych niedziel dla każdego pracownika, zaś prawie 40% opowiada się za brakiem jakichkolwiek ograniczeń.

    ZPP zwraca uwagę, że mikroprzedsiębiorcy stanowią również tę grupę, która najgorzej ocenia efekty wprowadzonych regulacji ograniczających handel w niedziele. 38% z nich uważa, że sektor handlu na ograniczeniach nie ucierpiał, a 40% twierdzi, że przepisy nie osiągnęły żadnego pozytywnego skutku, czyli że uderzyły w branżę, a pracownicy nie zostali odciążeni.

    "Widzimy tutaj doskonale zależność, którą można było przewidzieć. O ile większe firmy sobie jakoś z zakazem radzą i dlatego łagodniej oceniają jego rezultaty, o tyle mikroprzedsiębiorcy bardziej radykalnie wskazują na negatywne skutki tej regulacji. Możemy zauważyć również, że skutki ograniczeń bardzo krytycznie oceniają przedstawiciele branży usługowej, spośród których aż 66% uważa, że wskutek wejścia w życie regulacji sektor handlu ucierpiał" - powiedział prezes Związku Cezary Kaźmierczak, cytowany w komunikacie.

    Interesujące są wyniki w zakresie oceny wpływu ograniczeń na sytuację małych sklepów. Zdaniem ponad 60% respondentów, ograniczenie negatywnie wpływa na najmniejsze podmioty. Największy odsetek ankietowanych wskazujących na pogorszenie sytuacji małych sklepów występuje wśród przedsiębiorców z sektora handlowego (64% wobec 61% badanych z sektora usług i 56% z sektora produkcji), wskazano również.

    "Dostrzegamy, że największy odsetek zdecydowanie zgadzających się z twierdzeniem, że ograniczenie handlu negatywnie wpływa na sytuację małych sklepów, odnotować można wśród średnich i dużych przedsiębiorców oraz mikroprzedsiębiorców: jest to odpowiednio 35% i 34% badanych. Jednocześnie, odsetek przedsiębiorców zdecydowanie niezgadzających się z tym stwierdzeniem jest wszędzie podobny i wynosi 13-14%" - dodała Dominika Maison.

    Z badania wynika, że sektor MSP generalnie nie popiera propozycji zaostrzania ograniczenia handlu, poprzez m.in. propozycję doprecyzowania pojęcia placówki pocztowej - przeciwko temu pomysłowi opowiada się 55% ankietowanych. Największy odsetek badanych będących przeciwko zaostrzeniu to mikroprzedsiębiorcy, spośród których aż 61% nie popiera tego postulatu, w tym 36% w sposób zdecydowany, podano także.

    "To badanie to kolejna nasza publikacja na temat wpływu tej szkodliwej regulacji na gospodarkę i sytuację małych firm. Pokazywaliśmy już, że społeczeństwo nie akceptuje coraz bardziej restrykcyjnych przepisów. W naszych raportach przedstawialiśmy statystyki świadczące o złych skutkach zakazu handlu. Teraz przyszedł czas na przedsiębiorców z sektora MSP - również ich zdaniem branża handlowa na ograniczeniu ucierpiała. Mamy nadzieję, że będzie to wystarczający sygnał do rządzących, który skłoni ich do uchylenia tej ustawy" - podsumował Kaźmierczak.

    (ISBnews)

  • 12.03, 08:54ZPP: Ok. 500 właścicieli małych sklepów chce wycofania zakazu handlu w niedziele 

    Warszawa, 12.03.2019 (ISBnews) - Właściciele ponad 500 małych sklepów chcą wycofania zakazu handlu w niedzielę i złożyli w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów petycję w sprawie zniesienia ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i niektóre święta, a także wprowadzenia zmian w Kodeksie pracy, gwarantujących każdemu pracownikowi dwie wolne niedziele w miesiącu, poinformował Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP). Petycję podpisał również prezes ZPP Cezary Kaźmierczak, prezes Ogólnopolskiej Federacji Stowarzyszeń Kupców i Producentów Jerzy Romański.

    "Niejednokrotnie, po tym, jak prezentowaliśmy twarde dane statystyczne, jasno pokazujące że zakaz handlu w niedziele przynosi dla małych sklepów fatalne skutki, spotykaliśmy się w odpowiedzi z 'argumentacją' na zasadzie dowodu anegdotycznego" - powiedział prezes ZPP Cezary Kaźmierczak, cytowany w komunikacie.

    "Przywoływano szwagrów, kuzynów i sąsiadów, którzy rzekomo prowadzą małe sklepy i chwalą zakaz handlu - to miał być kontrargument wobec miażdżących tę regulację statystyk. Skoro zatem powszechnie dostępne dane wciąż niektórych nie przekonują, postanowiliśmy zebrać podpisy pod petycją do pana premiera, w której apelujemy o uchylenie tej szkodliwej ustawy. Jest ich ponad pięćset - a więc solidna, reprezentatywna grupa właścicieli najmniejszych sklepów, a nie pojedyncze anonimy, jasno twierdzi, że zakaz im szkodzi i prosi, by się z niego wycofano" - dodał Kaźmierczak.

    W petycji zwraca się uwagę zarówno na ekspresowy tryb uchwalenia ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i brak rzetelnej oceny skutków regulacji, jak i na negatywne skutki wprowadzonych regulacji.

    "W ciągu pierwszego roku jej obowiązywania zamkniętych zostało aż 16 tysięcy małych rodzinnych sklepów, którym nowe przepisy miały przecież pomóc. Dodatkowo, coraz gorszy jest społeczny odbiór wprowadzonych regulacji - wraz ze stopniowym zmniejszaniem liczby handlowych niedziel w miesiącu, zwiększa się odsetek przeciwników zakazu handlu w niedziele" - czytamy w komunikacie.

    (ISBnews)

     

  • 11.03, 12:46PIH i ZPP: Produkcja, sprzedaż i eksport wyr. tytoniowych nie będą możliwe od V 

    Warszawa, 11.03.2019 (ISBnews) - Polska Izba Handlu (PIH) i Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) apelują do marszałka Senatu o maksymalne przyspieszenie prac nad projektem ustawy, która ma wdrożyć system śledzenia ruchu i pochodzenia wyrobów tytoniowych (Track&Trace), poinformowali przedstawiciele organizacji. W systemie musi być zarejestrowanych ponad 100 tys. hurtowni i sklepów, a powinien on zacząć działać już od 20 maja br. 

    "Mamy znaczące opóźnienia w procedowaniu nowelizacji ustawy tytoniowej, które powodują, że dostosowanie się do wyznaczonego przez Unię Europejską terminu do nowych regulacji będzie niewykonalne. Jeżeli nadal w tym tempie będziemy procedować - a już mamy 10 miesięcy opóźnienia - to od maja wyroby tytoniowe mogą zniknąć z półek sklepowych. Jeżeli dojdzie do czarnego scenariusza to dojdzie m.in. do spadku dochodów podatkowych i gwałtownego wzrostu szarej strefy" - powiedział dyrektor PIH Maciej Ptaszyński podczas konferencji prasowej.

    Dodał, że potrzebna jest nowelizacja ustawy, nad którą trwają teraz prace w Senacie. 

    "I najważniejsze jest przede wszystkim wydanie trzech rozporządzeń, w tym wyznaczenie podmiotu wydającego identyfikatory. W systemie musi być zarejestrowanych ponad 100 tys. hurtowni i sklepów" - dodał dyrektor.

    Według niego, emitentem tych kodów w Polsce ma być Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych. 

    Ptaszyński zwrócił uwagę, że jeżeli do 6 maja br. minister finansów nie wyznaczy operatora systemu to ster przejmie Komisja Europejska, która za nas zdecyduje kto będzie rejestrował przedsiębiorców i sprzedawał unikalne kody. Tym samym zyski z działania systemu  - zamiast trafiać do krajowej spółki - trafią do drukarni innego kraju członkowskiego. 

    "Już 10 miesięcy temu resort finansów zwracał uwagę, że te przepisy powinny wejść na początku 2019 r. Tymczasem mamy już marzec. Według naszych informacji, pojutrze może zająć się projektem senacka komisja zdrowia i potem Senat i jeżeli przesłana zostanie do prezydenta to liczmy, że będzie podpisany do końca marca. Wyznaczenie emitenta kodów musi maksymalnie nastąpić do 15 kwietnia" - powiedział Ptaszyński.

    Podkreślił, że dopóki nie ma ustawy, Ministerstwo Finansów nie może wydać rozporządzeń i wyznaczyć emitenta tych kodów. 

    "Dopiero potem może zacząć działać system, który trzeba będzie przetestować, a jeszcze potrzebny jest czas na rejestrację hurtowni i sklepów. Skala jest ogromna i będą pojawiać się błędy. Dlatego apelujemy także o odstąpienie od kar, które w projekcie wynoszą aż 200 tys. zł, które mogą być nałożone na podmioty popełniające jakieś błędy. Jeżeli zbyt późno trafią kody do producentów, to nastąpi zatrzymanie produkcji na rynek krajowy i zagraniczny. Jeżeli nie będzie kodów, to zostaną zatrzymane dostawy, nastąpi utrata rynków zbytu. Dla detalistów oznacza to, że jak wyprzedadzą zapasy to nie będą mieli co sprzedawać" - podkreślił Ptaszyński. 

    Podczas konferencji przedstawiciele hurtowni zwracali uwagę, że nie będą w stanie zatowarować się z wyprzedzeniem na okres dłuższy niż kilkanaście dni ze względów finansowych, a brak na czas odpowiednich przepisów spowoduje utratę płynności finansowej przez mniejsze podmioty, co grozi ich upadkiem. 

    Jak podał PIH, do 19 maja muszą być zarejestrowane zakłady, maszyny, produkty, a detaliści muszą  zakupić skanery i cały system musi sprawnie działać. W całej branży zarówno po stronie produkcji jak i handlu zatrudnionych jest około 500 tys. osób w Polsce.

    Wyroby tytoniowe w około 80% sklepów stanowią 15-40% obrotu. Opóźnienie we wdrażaniu systemu Track&Trace w Polsce może doprowadzić do destabilizacji legalnego rynku wyrobów tytoniowych. Ewentualne zaburzenia spowodują nie tylko straty dla handlu, ale także dla budżetu, do którego wpływa każdego roku ponad 25 mld zł tytułu podatków od wyrobów tytoniowych, podał także PIH.

    Według PIH i ZPP, projekt ustawy pojawił się na stronach Rządowego Centrum Legislacji w kwietniu 2018 r., a Sejm rozpatrzył go dopiero w lutym 2019 r. Obecnie czeka on na akceptację Senatu. Przedsiębiorcy czekają przede wszystkim na rozporządzenia wykonawcze MF wyznaczające PWPW jako operatora systemu i emitenta kodów. Dopiero wtedy możliwe będzie rozpoczęcie rejestracji ponad 100 tys. przedsiębiorców (hurtowych i detalistów). Zgodnie z dyrektywą UE ten skomplikowany pod względem technicznym i logistycznym system musi działać od 20 maja 2019 r.

    (ISBnews)

     

  • 28.02, 12:35PwC: Najemcy sklepów tracą do 10% przychodów przez zakaz handlu w niedziele 

    Warszawa, 28.02.2019 (ISBnews) - Najemcy sklepów w związku z ograniczeniem handlu w niedziele tracą nawet do 10% przychodów, a negatywne skutki odczuwają także centra logistyczne, magazyny i centra dystrybucyjne, wynika z analizy ekspertów PwC,

    "Według naszych szacunków, straty małych i średnich najemców wynoszą średnio ok. 5-10%. Jak wynika z rozmów z naszymi klientami, dotkliwe straty ponoszą najemcy działający w branżach m.in. odzieżowej i obuwniczej. Pomimo podejmowanych przez najemców prób renegocjacji umów najmu, wynajmujący w większości nie byli i nie są skłonni do rozmów" - powiedział radca prawny w kancelarii PwC Legal dr Katarzyna Barańska, cytowana w komunikacie.

    Ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele i święta weszła w życie 1 marca 2018 r. Budziła i nadal budzi wiele wątpliwości interpretacyjnych. W tym roku zakaz dotyczy już bowiem trzech niedziel w miesiącu, a w przyszłym - wszystkich, podano także.

    "Dotychczas proponowane przez wynajmujących rozwiązania, takie jak wydłużanie czasu otwarcia galerii handlowych lub śródtygodniowe promocje, nie wyrównały strat poniesionych w związku z niedzielnym zakazem handlu" - czytamy także. 

    Według PwC, taki opór ze strony wynajmujących dotyczy nie tylko dyskusji na temat obniżenia kosztów w ramach obowiązujących umów najmu, ale także braku zgody na uwzględnianie w nowo zawieranych umowach najmu klauzul umożliwiających nieponoszenie przez najemców opłat czynszowych i eksploatacyjnych za niedziele, w które lokale są zamknięte.

    "W przypadku znacznej liczby najemców, działalność e-commerce nie wyrównała strat ponoszonych w związku z ograniczeniem handlu. Rozwój sprzedaży wielokanałowej spowodował natomiast dodatkowe, poważne problemy z wyliczeniem wysokości czynszu od obrotu, który z reguły płacą najemcy w galeriach handlowych. Co do zasady, czynsz ten jest liczony jako procent od rocznego obrotu najemcy wygenerowanego w lokalu handlowym i nie powinien być liczony od sprzedaży internetowej, praktyka bywa jednak inna" - czytamy także.

    Jak wynika z analizy PwC, duża część najemców musiała przeorganizować działalność swoich magazynów oraz harmonogramy dostaw.

    Ustawa nie zawiera bezpośredniego wyłączenia spod zakazu handlu działalności prowadzonej w obrębie centrów dystrybucyjnych czy centrów logistycznych, których podstawowym celem działalności jest magazynowanie, przyjmowanie i przygotowanie towarów do wysyłki. Obiekty te nie prowadzą handlu i w większości przypadków nie są placówkami handlowymi. Wydaje się, że - patrząc na proces legislacyjny - intencją ustawodawcy nie było objęcie niedzielnym zakazem handlu tego rodzaju działalności, zwracają uwagę eksperci z PwC.

    Państwowa Inspekcja Pracy twierdzi jednak inaczej, uznając, że nawet znaczne odległości pomiędzy sklepem a miejscem magazynowania towarów nie przeszkadzają w tym, aby oba obiekty były objęte zakazem handlu.

    "Taka interpretacja jest sprzeczna z literalnym brzmieniem ustawy i wzbudza poczucie niepewności prawa w branży dystrybucyjnej i logistycznej oraz wymusza kosztowne i w znacznej mierze niepotrzebne reorganizacje działalności prowadzonej przez takie obiekty" - powiedział partner w kancelarii PwC Legal Jacek Pawłowski,cytowany w komunikacie.

    Co najmniej kilka spraw w zakresie niedzielnego zakazu handlu trafiło już na wokandę. Sądy interpretując obowiązującą ustawę ucinają dyskusje interpretacyjne na temat definicji placówek pocztowych, dozwolonej działalności kiosków czy placówek handlowych na dworcach i przychylają się do korzystnej dla przedsiębiorców interpretacji przepisów.

    "To bardzo dobry kierunek zmian. Ustawa nadal rodzi tyle wątpliwości interpretacyjnych, że nie można karać przedsiębiorców za to, że mają własną interpretację niejasnych przepisów" - podsumowała dr Katarzyna Barańska.

    (ISBnews)

  • 27.02, 14:27AAA Auto: 78% rynku aut używanych stanowiły w 2018 r. silniki do 1,9 litra 

    Warszawa, 27.02.2019 (ISBnews) - Samochody z silnikami o pojemności powyżej 2,0 litra stanowiły w 2018 roku tylko 17% wśród wszystkich sprzedanych aut używanych w polskich komisach firmy AAA Auto, podała spółka. Dlatego, według firmy, zapowiadany podatek od aut z mocnymi silnikami nie dotknie większości Polaków.

    "W ubiegłym roku dominowały auta z silnikami o pojemności do 1,9 litra, które stanowiły 78% sprzedanych aut w polskich salonach AAA Auto. Drugą lokatę zajęły silniki do 2,5 litra (17% sprzedaży). Silniki powyżej 2,5 litra znalazły się na trzecim miejscu (5% sprzedaży)" - czytamy w komunikacie AAA Auto.

    "Na rynku aut używanych jest stosunkowo małe zainteresowanie samochodami z silnikami o pojemności powyżej dwóch litrów, co wynika ze zbyt wysokiej ceny takich aut oraz kosztów ubezpieczenia i bieżącej eksploatacji. [...] Dlatego zapowiadany podatek od aut z mocnymi
    silnikami nie dotknie większości Polaków, których zdolność nabywcza jest przeciętna i mogą pozwolić sobie na zakup aut tańszych, ze słabszymi silnikami, ale za to bardziej ekonomicznych" - powiedziała dyrektor generalna Aures Holdings, operatora międzynarodowej sieci
    autocentrów AAA Auto, Karolina Topolova, cytowana w komunikacie.

    Najczęściej sprzedawanymi modelami wśród aut z silnikiem powyżej 2,0 l w salonach AAA Auto w 2018 roku były: VW Passat kombi, Opel Insignia kombi, Ford Mondeo kombi, Ford Mondeo hatchback i Kia Sportage.

    W styczniu 2019 roku wśród samochodów używanych silniki o pojemności do 1,9 litra stanowiły 76% sprzedanych aut, silniki do 2,5 litra 18%, a silniki powyżej 2,5 litra 6%, podano także.

    Najpopularniejsze modele aut z silnikami powyżej 2,0 l w pierwszym miesiącu roku to Ford Mondeo, Opel Insignia kombi, VW Passat kombi, Toyota Avensis kombi oraz Hyunda ix35.

    Grupa AAA Auto jest częścią Aures Holdings, należącej do brytyjsko-polskiego funduszu inwestycyjnego Abris Capital Partners. W Polsce grupa funkcjonuje jako Autocentrum AAA Auto Sp. z o.o.

    (ISBnews)

  • 20.02, 12:41MRPiPS: Spadek liczby sklepów nie musi być winą niedzielnego ograniczenia handlu 

    Warszawa, 20.02.2019 (ISBnews) - Spadek liczby sklepów rozpoczął się jeszcze przed wprowadzeniem ograniczenia handlu w niedziele, dlatego nie powinien być traktowany jako efekt zmian przepisów, a raczej jako długofalowa tendencja, ocenia Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS).

    "Jak ograniczenie handlu w niedziele wpłynęło na rynek? W ostatnich tygodniach światło dzienne ujrzało kilka publikacji, które wskazują, że ograniczenie niedzielnego handlu m.in. uderzyło w drobnych sklepikarzy doprowadzając do ich upadku. Zdaniem Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, analiza dostępnych danych nie pozwala na wysuwanie tak jednoznacznych wniosków" - czytamy w komunikacie.

    Resort powołuje się na kilka raportów i źródeł.

    I tak, z badania przeprowadzonego przez Havas Media Group wynika, że tegoroczne zmiany w ustawie nie były dla Polaków zaskoczeniem - ponad 60% ankietowanych osób poprawnie wskazało, że od stycznia ograniczenie handlu nie obowiązuje tylko w ostatnią niedzielę miesiąca. Z badania wynika również, że przyzwyczailiśmy się do nowych przepisów i zakupy planujemy z wyprzedzeniem.

    Z raportu wywiadowni gospodarczej Bisnode Polska wynika, że w ubiegłym roku z polskiego rynku zniknęło prawie 11 tys. małych sklepów. Resort podkreśla jednak, że tendencja spadkowa obserwowana jest co najmniej od dekady - w 2009 roku sklepów było blisko 372 tys. wobec ok. 260 tys. obecnie. Ubiegłoroczny spadek jest też mniejszy niż ten notowany w 2017 roku, kiedy nie obowiązywały jeszcze przepisy ograniczające handel w niedziele. Wówczas ubyło ok. 12 tys. sklepów.

    Również dane rejestrowe REGON wskazują, że spadek liczby podmiotów w handlu detalicznym w 2017 roku był większy niż w ubiegłym roku. W 2017 roku liczba podmiotów spadła o ok. 17,5 tys., w ubiegłym roku - o 12,4 tys, wskazuje MRPiPS.

    "Wniosek? Spadek liczby sklepów rozpoczął się jeszcze przed wprowadzeniem ograniczenia handlu w niedziele, dlatego nie powinien być traktowany jako efekt zmian przepisów, a raczej jako długofalowa tendencja wynikająca m.in. z koncentracji rynku w branży handlowej, przewagi cenowej większych podmiotów, zmiany wyborów konsumentów, a w konsekwencji spadku rentowności małych sklepów" - podkreśla resort.

    Dalej powołuje się na badanie BAEL.

    "Wpływ ograniczenia handlu w niedzielę na miejsca pracy w handlu można przeanalizować na podstawie danych jednostkowych Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności, prowadzonego przez Główny Urząd Statystyczny. Z danych tych wynika, że w trzecim kwartale ubiegłego roku liczba prowadzących działalność na własny rachunek (w sekcji handel) spadła rok do roku o 9,9 tys. Z kolei liczba pracujących w handlu detalicznym (między trzecim kwartałem 2017 roku i trzecim kwartałem ubiegłego roku) spadła o 13,7 tys., czyli o 0,9% Warto jednak pamiętać, że spadkowi zatrudnienia w handlu towarzyszył wzrost liczby zatrudnionych w całej gospodarce narodowej - w omawianym okresie w sumie o 114,3 tys. osób, czyli o 0,7%" - wskazano.

    Według MRPiPS należy również zwrócić uwagę na fakt, że liczba zatrudnionych oraz koniunktura w handlu są zależne od wielu czynników i nie jest możliwe stwierdzenie, który z nich ma przeważający wpływ. Ponadto, konsekwencje zaostrzenia ograniczenia handlu w niedziele na zatrudnienie w handlu będą możliwe do przeanalizowania po ukazaniu się danych BAEL za pierwszy kwartał bieżącego roku, co nastąpi w pierwszej połowie lipca.

    "Zależności między liczbą podmiotów działających w sekcji handel, liczbą osób w niej zatrudnionych oraz wielkością sprzedaży są trudne do ustalenia i muszą wynikać również z innych czynników niż tylko fakt obowiązywania regulacji w zakresie ograniczenia handlu w niedziele" - podsumowano.

    Przepisy ograniczające handel w niedziele weszły w życie 1 marca 2018 roku. W ubiegłym roku zakupy można było zrobić (z wyjątkami przewidzianymi w ustawie) w dwie niedziele miesiąca - pierwszą i ostatnią. Od stycznia 2019 roku handel został ograniczony do jednej niedzieli w miesiącu. Zakupy będzie można zrobić również w niedziele poprzedzające Wielkanoc i Boże Narodzenie.

    (ISBnews)

  • 18.02, 09:15IB liczy na porozumienie ws. VAT na soki na spotkaniu komisji sejmowej we wtorek 

    Warszawa, 18.02.2019 (ISBnews) - Minister finansów i minister rolnictwa i rozwoju wsi będą uczestniczyć we wtorek, 19 lutego br., w obradach sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi poświęconym konsultacjom nad projektem zmian stawek VAT na napoje owocowe i warzywne o zawartości soku powyżej 20%. Dyskusje między przedstawicielami rządu odpowiedzialnymi za finanse państwa oraz rolnictwo jest szansą na uratowanie polskich sadowników, którzy, już obecnie, znajdują się w ciężkiej sytuacji, a nowe propozycje podatkowe mogą jedynie pogorszyć ich sytuację, napisał w swoim stanowisku Instytut Biznesu.

    "Instytut Biznesu ma nadzieję, że wspólne obrady decydentów odpowiedzialnych za rolnictwo i ład finansowy w Polsce pozwolą znaleźć porozumienie, które będzie korzystne dla polskich rolników, producentów i konsumentów" - napisał w stanowisku Juliusz Bolek, przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu.

    Ministerstwo Finansów przygotowało projekt ustawy o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług oraz ustawy - Ordynacja podatkowa. Zgodnie z założeniami, istotna część stawek VAT na poszczególne produkty została obniżona, część jednak drastycznie wzrośnie - jak w przypadku napojów owocowych, przypomniano w stanowisku.

    W pierwotnym kształcie, resort zaproponował podwyżkę stawek VAT na nektary i napoje owocowe, warzywne lub owocowo-warzywne z minimalną zawartością soku 20%, z dotychczasowych 5% do maksymalnej, wynoszącej aż 23%. Na etapie konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych, resort finansów zaproponował utrzymanie preferencyjnej stawki VAT, na poziomie 5% dla nektarów. Jednak w przypadku napojów owocowych, warzywnych lub owocowo-warzywnych z min. 20-proc. zawartością soku lub przecieru, stawka ta ma wzrosnąć do najwyższej wartości, czyli 23%. Wyłączenie, z podwyższenia stawki VAT tylko nektarów, nie zmniejszy negatywnych skutków całej operacji, ponieważ nektary stanowią najmniejszą (12%) część w strukturze rynku. Podczas, gdy napoje stanowią aż 50-proc. udział w strukturze spożycia" - przypomniano w materiale.

    Instytut Biznesu ocenia, że planowana podwyżka VAT na napoje owocowe i warzywne jest negatywne dla wszystkich stron - polskiej gospodarki, branży sadowniczej, producentów napojów, owoców i warzyw, indywidualnych rolników oraz konsumentów, wskazano.

    "Według ustawodawcy, nowy system miał być neutralny dla przedsiębiorców i polskiego budżetu. Przykłady różnych stawek podatkowych zaproponowanych dla kategorii soków, nektarów i napoi pokazują, że nie udało się osiągnąć zamierzonych celów. W opinii Instytutu, obłożenie napojów owocowych maksymalnym podatkiem, osłabi kondycję wielu grup wiodącego sektora gospodarki rolno-spożywczej – sadowników, rolników oraz producentów. Zmiany te są również negatywne dla konsumentów" - czytamy dalej.

    Według Instytutu, wyższy VAT spowoduje spadek jakości napojów owocowych, ponieważ producenci, chcąc konkurować na rynku krajowym i międzynarodowym, będą zmuszeni poszukiwać oszczędności, kosztem obniżania ilości naturalnego soku w napoju. Jego zawartość może spaść nawet o połowę, do 10%, jak to ma miejsce w większości państw Unii Europejskiej.

    "Konsumenci odczują także konsekwencje finansowe we własnym budżecie domowym. Cena napoju owocowego może wzrosnąć nawet do ok. 1,3 zł na litrze. W rezultacie, należy spodziewać się zwiększonego popytu na napoje gazowane, kosztem napojów zawierających naturalny sok owocowy lub przecier warzywny. Nie należy przy tym oczekiwać wzrostu spożycia naturalnych soków 100%. Dane dotyczące konsumpcji europejskiej oraz analiza zachowań konsumenckich oparta na badaniach potwierdzają, że zmniejszone spożycie napojów owocowych przekłada się na większe spożycie napojów bezalkoholowych gazowanych, a nie soków 100%, czy wody - jak zakłada ustawodawca" - napisano także w stanowisku.

    "Trudno także, w powyższym kontekście, znaleźć uzasadnienie dla, zaproponowanej przez Ministerstwo Finansów, preferencyjnej stawki VAT na produkty wysokoprzetworzone, jak np. chipsy czy słone paluszki, a także na importowane z zagranicy cytrusy. W opinii Instytutu Biznesu, to krajowe owoce i warzywa, powinny mieć priorytet, ochronę i wsparcie polskiego rządu" - dodano.

    Zdaniem Instytutu, na zmianach stracą najwięcej polscy rolnicy i sadownicy, stanowiący zaplecze polskiego przemysłu spożywczego, a także przetwórcy i producenci napojów owocowych i warzywnych. Największym problemem, który spotęguje podwyżka podatków, są występujące trudności z zagospodarowaniem owoców i warzyw. Wśród palących problemów, związanych ze zbytem surowców, pozostają także m. in. utrzymujące się rosyjskie embargo na polskie produkty, rosnące koszty pracy, trudności ze znalezieniem pracowników przy zbiorach owoców czy niskie ceny skupu, wskazano w materiale.

    "Instytut Biznesu krytycznie odnosi się do planowanych przez Ministerstwo Finansów podwyżek stawki VAT na napoje owocowe i warzywne, z dotychczasowych 5% na 23%. Wzrost podatku wywoła szereg negatywnych konsekwencji dla polskiej gospodarki, w tym krajowych sadowników, przetwórców i rolników. Warto, aby narodowe interesy i deklaracje wsparcia polskich przedsiębiorców były spójne z realnymi działaniami rządu, określającego się mianem „patriotycznego". Równocześnie Instytut Biznesu ma nadzieję, że wspólne obrady decydentów odpowiedzialnych za rolnictwo i ład finansowy w Polsce pozwolą znaleźć porozumienie, które będzie korzystne dla polskich rolników, producentów i konsumentów" - podsumowano w stanowisku.

    Posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi rozpocznie się we wtorek o godz. 10:30.

    (ISBnews)